SARKOIDY - leczenie, zdjęcia

Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
13 maja 2012 19:47
Konie też mam pod domem 🙂
Jak do września, to mam nadzieję, że wystarczy mi do kuracji...
Żeby tylko zadziałała...
Spróbuję z pasem w czasie urlopu, i z tą wyciskarką do czosnku.. tylko ja nie widziałam żadnej bulwy, jakiś tylko cienki korzonek...
Powiedz mi jeszcze czy stosowałaś go na krwawego sarkoida? Czy to nie będzie za mocne ??
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
13 maja 2012 20:41
Młode rosliny faktycznie mają malutkie bulwy. Dlatego poszukaj starszych roslin. Te  mają sztywniejsze , trochę jakby zdrewniale łodygi. Sarkoid mojej klaczy został latem podrazniony przez muchy i zaczął delikatnie krwawić i powiekszać się. Stosowanie glistnika zasuszyło go. Spowodowało, że zaczął sie pomału wykruszać i zmniejszać.  a muchy  przestały się nim interesować, bo sok ma własciwości odstrasząjace.
Mam nadzieje, że glistnik w waszym przypadku zadziała. Roślina ta co ciekawe zawiera takie alkaloidy co krwiowiec kanadyjski, głowny skladnik xxterry.
Hej
Ja tez niestety mecze sie z tym badziewiem.
Mój sarkoid wygląda dziś tak   🤔
Najpierw kobyłka miała nastrzykiwane sarkoida, zeby potem go wyciąć.
Jednak wet stwierdzil ze obejdzie sie raczej bez operacji i smarowalam 4 dni XXTERA.
Strup odpadl i jest rana...  😕
Witam serdecznie 🙂

Od pewnego czasu borykam się z dość poważnym problemem u moich koni. Jesienią zeszłego roku zauważyłem na prąciu jednego z moich wałachów obrzydliwie wyglądającą narośl. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem i nie mam pojęcia skąd to się mogło wziąć. Niestety narośl była już w dość zaawansowanym stadium. Mogło to rosnąć od paru tygodni-miesięcy lecz wcześniej tego nie zauważyłem, gdyż moje konie spędzają większość czasu na pastwiskach i nie przyglądam im się kiedy się załatwiają. Nie miałem pojęcia w ogóle, że istnieją takie paskudztwa. Natychmiast skonsultowałem to z weterynarzem. Weterynarz również nigdy wcześniej nie widział takiej narośli i postanowił odciąć jej kawałek i wysłać do badania. Wyniki badań wykonanych przez Specjalistę Histopatologa wyglądają następująco:

Rozpoznanie kliniczne: zmiana nowotworowa

Rozpoznanie: Brodawczak płaskonabłonkowy

Opis: Dwa fragmenty tkankowe o wymiarach 3 x 1,5 x 1 cm i 1,5 x 0,8 x 0,6 cm, na przekroju beżowe, gąbczaste z drobnymi wylewami krwi. Mikroskopowo: brodawczakowaty rozrost nabłonka wielowarstwowego płaskiego z nasilonym rogowaceniem. Obecna koilocytoza co sugeruje tło wirusowe. W masach rogowych obecne kolonie bakteryjne oraz grzybnie.

Uwagi: Brak histologicznych cech złośliwości, jednak materiał może nie być reprezentatywny.

Niestety ów specjalista nie podsunął żadnego pomysłu jakby zwalczyć tego brodawczaka. Na szczęście mój weterynarz okazał się zaangażowany w tą całą sprawę i skonsultował to z paroma innymi weterynarzami. Nikt dokładnie nie wiedział jak można to wyleczyć. Nikt też nie wiedział skąd mógł się wziąć ten brodawczak. Jeden z weterynarzy podsunął jedynie pomysł, żeby podawać temu koniowi pastę na uspokojenie, żeby wypuszczał "ptaka" i wtedy traktować go rozcieńczonym nadmanganianem potasu. Tak też robiłem codziennie przez parę tygodni (miesiąc jak nie więcej) i żadnej poprawy nie było. Z czasem ta narośl zmieniła jedynie kolor ( z zółtego koloru zamieniła się w prawię czarną ), lecz nie wiem czy to efekt nadmanganianu potasu czy też efekt dalszego stadium tego nowotworu (rogowacenie). W końcu koń zaczął chudnąć, stawał się coraz słabszy i coraz bardziej cierpiał podczas załatwiania się. Trzeba było podjąć trudną decyzję i zważając to jak bardzo cierpiał postanowiliśmy to "zakończyć" 🙁 Wszyscy myśleliśmy, że wraz z śmiercią tego konia problem zniknął, lecz nic bardziej mylnego. Postanowiłem później baczniej przyglądać się prąciom moich koni i 2 miesiące temu zauważyłem coś podobnego u jednego z nich. Na szczęście nie było to jeszcze w takim stadium jak u tego pierwszego, ale postanowiliśmy z tym oczywiście walczyć. Weterynarz dowiedział się o pewnym sposobie, a mianowicie podwiązywaniu guzów rosnących wewnątrz puzdra, które są najprawdopodobniej "prowodyrem" tych narośli na prąciu. Tak też zrobiliśmy. Operacja nie okazała się łatwa lecz udało się zawiązać większość tych guzów i zauważyłem, że zaczęły usychać i odpadać. Nie wiem czy to będzie rozwiązaniem, ale zobaczymy. Muszę niedługo podać mu środek na wypuszczenie "ptaka" i zobaczę czy się poprawiło. W międzyczasie zauważyłem, że inny wałach też ma podobną delikatną narośl. Wygląda na to, że jest to zaraźliwe. Chciałbym się dowiedzieć czy ktoś z Państwa spotkał się z czymś podobnym i jak ewentualnie można z tym walczyć. Może to jest również swego rodzaju SARKOID? Byłbym bardzo wdzięczny za wszelką pomoc. Pod spodem umieszczam zdjęcia, z czego ostatnie z tym opuchnięciem było zrobione z 2 miesiące później niż reszta.

Pozdrawiam
4 pierwsze zdjęcia są zdjęciami konia, który już niestety nie żyje. Pod spodem umieszczam zdjęcia innego wałacha, którego staram się wyleczyć obecnie.
yahoo89, z tego co wiem z lektury tego wątku 🙂 (i zamieszczonych w nim ciekawych linków) to jedni zaliczają brodawczaka do sarkoidów, inni nie.  Brodawczak, teoretycznie, powinien być łatwiejszy w leczeniu. I chyba kuracje z autoszczepionką i te przy użyciu wirusa ospy wietrznej (dobrze pamiętam?) dają dobre rezultaty. A na dzień dobry potraktować paskudztwo glistnikiem.
Masakra  😲  Co może być powodem występowania tego paskudztwa? Brodawczak jest zaraźliwy?  👀 

yahoo89

W Twoim stadzie są też klacze? Występuje u nich coś niepokojącego (coś podobnego do takiego czegoś jak u wałachów)?
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
16 maja 2012 15:18
Dzisiaj przy smarowaniu glistnikiem naszego największego sarkoida na brzuchu (zdjęcia wklejałam wcześniej), odpadła skorupka i widać krwawą gulkę. Czy to jest główny człon sarkoida? Czy jeśli on teraz jest odkryty i krwawi to nadal mam stosować glistnika czy zrobić przerwę? Stosuję go prawie dwa tygodnie, czasem codziennie, czasem co drugi dzień...
Później zrobię zdjęcia.
Dodatkowo wydaje mi się, że ten na ramieniu wcale nie znika, nawet śmiem twierdzić, że lekko podrósł... jego też traktuję glistnikiem. Plama na nodze bez sierści też nie znika. Ale może to za krótkie stosowanie...

yahoo89, przeraziłam się 🙁  mój wałek na sarkoida na puzdrze, podskórny jakiś... mam nadzieję, że nie przejdzie on na prącie ;(
Mehari
Ja tez robiłam glistnikiem i kozieradką - powiem Ci, że to nic nie dało.
Odpadły włosy do okoła i o...
No może troszeczke tego badziewia zeszło ale potem jak zaczęło rosnąć to niestety musiałam
działać w inny sposób.
A mój sarkoid po Zoviraxie trochę jakby zasechł i się trochę zmniejszył. Jest dosyć chłodno, nie ma much, więc to też mogło pomóc 💃 Sąsiada w przyszłym tygodniu ma mi przywieźć glistnika bo u mnie w pobliżu nigdzie nie rośnie.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
16 maja 2012 17:21
Jak glistnik nie pomoże, to spróbuję Zoviraxem... a następnie szarpnę się na xxterę... :/
Mam jednak nadzieję, że glistnik pomoże, niektórym tutaj z forum pomógł...
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
16 maja 2012 18:57
Mehari smaruj dalej. Odpadł strupek to znaczy, ze narazie działa. U mojej tez tak po kawałku odpadał. Niestety musisz sie liczyc, ze terapia glistnikiem zapewne  potrwa  dluzej jak xxterrą, czy użytą przeze mnie aldarą.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
16 maja 2012 20:37
cranberry, to wygląda obrzydliwie... i kapie krew... jak rozcieram glistnika i trę w sarkoida to mam wszystko zakrwawione (robię to w rękawiczkach, ale mimo wszystko całe są czerwone...). Jutro spróbuję jakoś wycisnąć ten sok, żeby wacikiem z sokiem przytknąć tylko, choć nie wiem czy mi się uda...
yahoo - o matko, krew sie w zylach mrozi  😲

Rozmawialam z wetem. Jest to wirus bydla, ktorym konie moga sie zarazic i moze on przechodzic z konia na konia , ale np z konia na bydlo juz nie (nawet wszczepione komorki bezposrednio do krwi nie spowoduja zarazenia krowy). MOZNA to przeniesc na sprzecie, zwlaszcza jezeli kon ma obnizona odpornosc. No i nalezy izolowac konie z ranami albo np. po kastracji od koni z sarkoidami. Tak wiec dziewczyny - uwazajcie. Ostroznosci nigdy za wiele, a po co narobic sobie problemow 😉
halo, z tym glistnikiem to być może dobry pomysł, ale mój wałek jest bardzo nerwowy i żeby uspokoić go ostatnio do tej operacji z podwiązywaniem guzów wet zużył chyba z 6-8 zastrzyków z czego 2 powinny wystarczyć, żeby koń się położył i dał się spokojnie zoperować, a on dalej stał....Tracił równowagę, potykał się o własne nogi ale za nic nie chciał się położyć. Jakoś udało nam się podwiązać większość tych guzów ale dalej wymachiwał nogami i było ciężko. Więc biorąc pod uwagę ten fakt może być ciężko z posmarowaniem "ptaka" glistnikiem. Apropo tej autoszczepionki i szczepionki na wirusa ospy wietrznej to nie powinno jej ich podawać zanim koń jest chory? Normalnie kiedy jest się na coś chorym nie powinno się podawać szczepionki, bo może pogorszyć jedynie sytuacje. Chyba, że tu jest inaczej?

Kopyciak, trudno mi powiedzieć co jest powodem występowania tego paskudztwa. Sam chciałbym mieć taką wiedzę. Póki co mam pewne podejrzenia. 2 lata pewien znajomy przywiózł do mnie ogiera z Belgii. Pokrył wszystkie moje klacze. Jednej z nich w okolicach sromu skóra zrobiła się biała (jakby grzybica). Nigdy wcześniej nie spotkałem się z czymś podobnym. Weterynarz stwierdził, że może to być spowodowane wirusem HERPES. Zalecił myć srom pewnym specyfikiem i po pewnym czasie jej kolor wrócił do normy. Ogier ten stał dodatkowo u mnie rok zanim wrócił do Belgii, więc jeśli miał tego herpesa (co jest przypuszczeniem) mógł pozarażać inne konie. Jesienią zeszłego roku zauważyliśmy tą paskudną narośl na jednym z wałków i wet stwierdził, że to też może być od tego herpesa (co mu zasugerowaliśmy). Ale to wszystko jest takie MOŻE. Mam już dosyć tego gdybania. Niedługo wysyłam krew wszystkich koni do badania i może to lepiej naświetli sytuację. Być może to był zwykły brodawczak, który był zbyt późno zauważony i w dodatku złośliwy i dlatego ciężko było z nim coś zrobić. Być może u moich dwóch kolejnych wałków gdzie zauważyłem coś podobnego, lecz w o wiele wcześniejszym stadium (jak widać na ostatnich zdjęciach) pójdzie coś zrobić. Wygląda na to, że jest to zaraźliwe...

Blysku, u klaczy obecnie nic nie widzę. Wszystkie mają się dobrze. Tzn. tak wydaje się być. Być może u nich ten brodawczak jest gdzieś wewnątrz (w pochwie?-może musiałbym tam zajrzeć) w innej formie czego nie mogę wykluczyć. Trudno mi powiedzieć...

Angel, dzięki za to info od weta 🙂 Tego właśnie się obawiałem cały czas, że ten wirus może być przenoszony na sprzęcie - np. na kantarach, których mam trochę i używam przemiennie do różnych koni. Dla tego wałka, który był ostatnio operowany przeznaczyłem 1, więc może to jakoś pomoże. Ale dodatkowo musiałbym pomyśleć nad jego "osobistą" derką i popręgiem pod którymi skóra może się przecierać i wiadomo co dalej może być... Niedługo planuje kastrować jednego ogiera, więc biorąc pod uwagę to co napisałaś koniecznie będę musiał go odseparować po zabiegu od reszty dla świętego spokoju. A ten Twój weterynarz zna się dobrze na tym schorzeniu? Jeśli tak to może dałabyś mi do Niego jakieś namiary?

Pozdrawiam
yahoo89, odświeżyłam nieco swoją pamięć i poszukałam trochę.
Pytanie - czy to JEST sarkoid? Bo chyba nie. Jeśli sarkoid - to przekichane, bo wszelkie terapie (oprócz radioterapii, raczej w PL niedostępnej, cytokinetyki też chyba odpadają) wywołują rany, a rany muszą mieć się z czego goić. No i - są bolesne.
Ale być może jest to paskudna postać brodawczycy wywołana wirusem opryszczki  (HPS, Herpes) (lub innym) i wówczas - część zmian znika... sama.
Niektórzy w kuracji brodawczycy stosują autoszczepionki wyhodowane z pobranych części zmian - żeby pobudzić układ odpornościowy (bo to układ odpornościowy powinien to zwalczyć). Można doczytać się o kuracjach retinolem. Trafiłam też na krótki opis eksperymentalnej kuracji u psów antybiotykiem (o dziwo) azithromycin. Gdzieś, kiedyś trafiłam na coś o bezpośrednim ostrzykiwaniu z tą ospą wietrzną, ale to pewnie chodziło o zmiany wywołane takim właśnie rodzajem wirusa. W terapiach anty-sarkoidowych stosuje się ostrzykiwanie BCG natomiast, ale zdaje się, że najlepiej się sprawdza w okolicach oczu.

W kuracjach "domowych" na brodawki stosuje się glistnik - tylko tu raczej wiaderko 🙂 by się przydało wyciągu/nalewki czy czegoś. Może - maść samodzielnie ukręcona?
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
17 maja 2012 08:25
Mehari Normalne , ze pokazuje sie krew, bo robi się otwarta ranka, ale wazne własnie jest zeby ponownie nie dopuscić do zrobienia sie strupa. Wtedy penetracja i działanie soku jest  ograniczone. Nie wcieraj na siłę, bo mozesz niepotrzebnie podrażnic dziadostwo. Jeśli nie mozesz zrobic okładu to przemywaj wacikiem z wycisniętym sokiem. Postaraj sie smarować samego sarkoida, oszczedzajac zdrową tkankę. Wrzuć fotki.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 maja 2012 11:28
cranberry, poniżej zdjęcia z dzisiaj. Wszystkie cztery zmiany. (Dla porównania sprzed ok. 2 tyg. str 19: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1245.msg1390153.html#msg1390153)

Na brzuchu trochę przyschło od wczoraj.
Na ramieniu trochę się zmieniło, jakby bardziej wyodrębniło, chyba.
Na nodze ma taki łysy placek.
Na puzdrze znikają dwie kropki (po prawej w pionie), ale za to widać gulkę pod skórą.
yahoo - To wet, z ktorym mam zajecia na uczelni. Trudno mi powiedziec, czy jest jakims ekspertem w tej kwestii, ale jak mu zadalam pytanie o to, to mi odpowiedzial bardzo wyczerpujaco 😉 Pracuje w katedrze chorob wewnetrznych. Tutaj namiar : http://pl.wet.uwm.edu.pl/o-wydziale/katedry/katedra-chorob-wewnetrznych-z-klinika/kadra/artur-stopyra/
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
17 maja 2012 12:41
Mehari, widac, że glistnik pomalutku działa. Okolice sarkoidów oczyszczają się, znikają porozsiewane wokół zmiany. Ten duży sarkoid to normalne, ze on tak brzydko wygląda. Jeśli bedziesz codziennie przemywać sokiem pomału powinien się zasuszac i odpadac po kawałku. Napewno potrzeba czasu, bo jak widać działanie nie jest tak szybkie jak w przypadku xxterry, gdzie srednio po dwóch smarowaniach robi się mega krwawy strup, który po odpadnięciu tworzy otwartą rankę . Działanie glistnika jest bardziej "subtelne" no i przez to bardziej rozłozone w czasie. Potrzeba mega cierpliwosci i samozaparcia w stosowaniu tej terapii  a i tak niestety nie ma pewności, czy pozbędziesz sie wszystkich zmian. Warto jednak próbować do czasu kiedy świeży glistnik jest dostępny. Jesli sarkoid nie jest w newralgicznym miejscu i nie ulega ciagłym podrażnieniom to już fajnym efektem będzie  powstrzymanie go od dalszego rozrostu. A jak glistnik nie pomoże to ja polecam aldarę.



Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 maja 2012 12:43
cranberry, dzięki za słowa otuchy. Zdaję sobie sprawę, że to długa terapia...
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
17 maja 2012 13:11
i walka nierówna... ale tak jak piszę fajnie jak uda sie powstrzymać sarkoidy od dalszego rozrostu.
U mojej klaczy walczyłam przez ponad pół roku z sarkoidem pod brzuchem, w miejscu gdzie idzie popręg. Od lata do jesieni w ruch szedł glistnik. Sarkoid był całkiem jak "twój". Po tej kuracji zmniejszył się do tego stopnia, ze patrząc z profilu na brzuch konia nie było widać odstającej gulki. Zeby coś wyczuc trzeba było przejechać dłonią. Sytuacja wygladała na opanowaną. Jednak ze wzgledu na  miejsce, w którym był wystarczyło kilka jazd, by znów się podrażnił. Niestety była to jesień i glistnika swieżego juz nie było. Musiałam zatem kontynuowac terapię za pomocą aldary. Być moze gdyby nie pechowe miejsce pod popręgiem, niezależnie od tego, że całkowicie nie zniknął mógłby być z nim spokój. Choc napewno trzeba byłoby miec dziada na oku.
Drugi sarkoid, którego "mamy" do dzis, a z którym nic nie robiłam ,bo nie jest w miejscu narażonym na podrażnienia i nie zaobserwowałam, by powiekszał się jest podobny do "waszego" na ramieniu. Znajduje się on pod udem. Co ciekawe  nie wiem, czy to zbieg okolicznosci , ale po terapii aldarą tego duzego sarkoida, ten mały zaczął się delikatnie zmniejszać. Czytałam , że niektóre sarkoidy tak mają, że po jakimś czasie zupełnie jak opryszczka same znikają lub się zmniejszają.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
17 maja 2012 13:22
cranberry, ja wiem, że mój miewał na wiosnę takie krostki... takie jak te na puzdrze... ale one same znikały.
Być może to były właśnie mini sarkoidy, które po okresie przejściowym jak organizm już się uporał ze zmianą sierści i wiosennym przesileniem, same znikały.
Mam nadzieję, że te znikną po ziołach i już nie wrócą. Nasz jest centralnie pod brzuchem, więc popręg mu na szczęście nie grozi.

Czy wyciśnięty sok może w słoiczku postać 2-3 dni czy lepiej wyciskać na świeżo codziennie?
On jest takiego koloru bardzo brudna żółć, trochę jakby ściemniał. Taki ma być? Bo niestety nie udało mi się wszystkiego brudu wymyć... :|
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
23 maja 2012 16:26
Przepraszam, że post pod postem, ale chciałam odświeżyć temat...
Dodaję dzisiejsze zdjęcia największego naszego sarkoida na brzuchu..

Jest jakby ciut mniejszy i chyba idzie ku likwidacji - odpukać:
Nie wiem czy to odpowiedni wątek, ale chciałabym Was prosić o radę.
Kilka dni temu u mojej klaczy mniej więcej za popręgiem pojawiło się coś na kształt brodawki. Nic się z tym nie działo. Dzisiaj rano zobaczyłam, że się zaczerwieniła, a wieczorem to brodawko podobne coś odpadło. Co to może być? Wzywać do tego weta? Pierwszy raz się z czymś takim spotykam.
Wstawiam zdjęcia. Przepraszam za ich koszmarną jakość, ale aparat mi się psuje.
Edit. dodanie kolejnego zdjęcia
Myśmy się już pozbyły sarkoida na boku. Ufff 🙂
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
28 maja 2012 13:49
Meharii, sarkoid jakos dziwnie wybujał.  Te kalafiory jak się wysuszą powinny niedługo odpaść. Jak nie odpadną to moze okazac się, ze glistnik działa za słabo i będziesz musiała sięgnąć po cos mocniejszego.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
28 maja 2012 19:20
cranberry, te odłamy  odpadły... teraz jest płaski, ale też otwarty. Albo się cofa i zanika/ wchłania, albo jeszcze nie wypadł do końca
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
28 maja 2012 20:20
Meharii, aaa no to dobrze, że odpadło 🙂 Oby tak dalej
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się