Parkowanie na parkingu "tylko dla mieszkańców" - komu wolno

Temat sporny. Dlatego chciałabym wysłuchać obu stron, bo pewnie wielu z was ma problem z zaparkowaniem przy pracy z powodu pretensji mieszkańców oraz/i zaparkowaniem pod domem (blokiem, kamienicą) z powodu parkujących pracowników w/w budynku. Jak to wygląda ze strony prawnej, jakie przepisy to regulują i czy osoba pracująca w budynku, którego placu dotyczy przepis "tylko dla mieszkańców" naprawdę nie ma prawa tam stanąć? Proszę mądre głowy o podpowiedź jak i co.
Reguluje to wyłącznie święte prawo właściciela-tylko tyle i aż tyle.
wrotki, AMEN - kto jest właścicielem temu wolno, a reszta wg zasad ustanowionych przez właściciela.
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
02 czerwca 2011 16:46
U nas pod kamienicą jest ogromny znak, że parkować mogą tylko i wyłącznie mieszkańcy. Mamy przychodnię w jednej części kamienicy, parking malutki a po drugiej stronie jeszcze jeden ogromny parking nieczynnego od roku hipermarketu.
Przyjeżdżam pod dom i bardzo często nie ma miejsca, bo wypindrzone blondyneczki z BMWicami i audikami muszą podjechać najlepiej pod same drzwi, bo nie daj Boże po drodze obcasik złamią lub im włoski rozwieje, a jak im się zwróci uwagę i pogrozi strażą miejską to jest "och! I ja przecież tylko na godzinkę". Krew mnie zawsze zalewa i mam ochotę dzwonić po straż miejską. Starsi luzie - ok, zrozumiem i się nie czepiam, ale to oni zazwyczaj parkują po drugiej stronie i schorowani przeprawiają się przez ulicę.
Chociaż lubię stanąć swoim autkiem tak, żeby innym zatarasować drogę. Jak mi się nie śpieszy to blokuję i czekam sobie na delikwentów, których by można było skrzyczeć i pogrozić strażą  😎 , bo akurat za te miejsca parkingowe to nie oni płacą.

Dzisiaj czytałam w starej Angorze właśnie artykuł o tym, że można donieść Policji na osoby, które jak nie mają miejsca pod swoim blokiem ze swojej spółdzielni i parkują pod drugim blokiem, który jest już innej. I ładny mandacik można dostać 😉 Wystarczy dwóch świadków, a policjant nie musi być naocznym świadkiem łamania prawa. W takim razie, można wcisnąć każdy kit i poddać się karze bądź bronić się w sądzie  🤔wirek:
A jak jest z domami jednorodzinnymi, bliźniakami, etc.?
Mieszkam w okolicy, gdzie najpierw były same właśnie tego typu budynki, teraz z czasem coraz więcej pobudowało się "apartamentowców". Oczywiście te drugie z parkingami podziemnymi.

I problem z zaparkowaniem pod własnym domem mam ogromny, w ciągu dnia niemożliwy. Ludzie z apartamentowców oczywiście nie parkują na swoich parkingach, tylko najlepiej pod drzwami domków jednorodzinnych. Ulice są całe zastawione (ulica dwukierunkowa już dawno przestała nią być). Samochody są zostawiane na "skrzyżowaniach", tzn jak jest tylko trochę chodnika, choćby pół samochodu mogło się tam zmieścić - tam zaparkują.

Właściciel domu "prywatnego" jest odpowiedzialny za chodnik przy posesji, a czy ma prawo powiedzieć "nie" osobom parkującym na tym chodniku - mimo, że mają swój własny parking podziemny?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 czerwca 2011 17:03
A chodnik należy do kogo? Do Ciebie czy miasta?
Za parkowanie przy skrzyżowankach - nawet tych między domkami - zdaje się mandacik jest. Ja bym zaprosiła mundurowych.
A na tarasowanie wyjazdu/wyjścia cóż.. znam takich, którzy wykręcali wentyle i spuszczali powietrze, inni przechodzili z gwoździem..
Ja mam taki problem, że jeżdżę skuterem i wielu kierowców nie traktują mnie jako pełnoprawnego uczestnika ruchu. Dotyczy to tez parkowania, bo dzisiaj np usłyszałam, że mimo wolnych miejsc mam stawać za trzepakiem albo w śmietniku bo zabieram innym miejsce, a przecież to tylko skuter i można go nawet w dziurę wepchnąć. Wkurzyłam się bardzo, a nie miałam zamiaru się kłócić i chciałam grzecznie odjechać, ale po takiej argumentacji nie wytrzymałam i powiedziałam co myślę.
[quote author=k_cian link=topic=57802.msg1029069#msg1029069 date=1307031325]
Za parkowanie przy skrzyżowankach - nawet tych między domkami - zdaje się mandacik jest. Ja bym zaprosiła mundurowych.
A na tarasowanie wyjazdu/wyjścia cóż.. znam takich, którzy wykręcali wentyle i spuszczali powietrze, inni przechodzili z gwoździem..
[/quote]

stoi mi ktoś na podjeździe, nie mogę wyjechać, więc spuszczam mu powietrze? ok, tylko ja dalej nie mogę wyjechać....  😁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 czerwca 2011 17:45
[quote author=k_cian link=topic=57802.msg1029069#msg1029069 date=1307031325]
Za parkowanie przy skrzyżowankach - nawet tych między domkami - zdaje się mandacik jest. Ja bym zaprosiła mundurowych.
A na tarasowanie wyjazdu/wyjścia cóż.. znam takich, którzy wykręcali wentyle i spuszczali powietrze, inni przechodzili z gwoździem..


stoi mi ktoś na podjeździe, nie mogę wyjechać, więc spuszczam mu powietrze? ok, tylko ja dalej nie mogę wyjechać....  😁
[/quote]
Dzwonisz po psiarnie, a ci dzwonią po lawete 🙂
No tak, tylko jak się śpieszę do pracy to mam jeszcze bardziej przechlapane  😎
Prawo prawem, ale uznaję pierwszeństwo do parkowania mieszkańców. Przyjezdny może nie przyjeżdżać (autem). A mieszkaniec co ma zrobić? Zabrać samochód do mieszkania?
A chodnik należy do kogo? Do Ciebie czy miasta?

Jako mieszkanka domku jednorodzinnego czuję się wywołana do tablicy... otóż z tym chodnikiem, to taki jest paradoks... należy on do miasta, ale (uwaga uwaga) to ja muszę o niego dbać, tzn. odśnieżać zimą, latem nie dopuścić do zarośnięcia itd. No to jak? Muszę ogarniać i pilnować, ale nie mogę liczyć na miejsce do zaparkowania? Dziwne, nie?
Zupełnie nie dziwne...zawsze można zamienić się na mieszkanie w bloku,w tym że właściciel/zarządca bloku też ma taki sam obowiązek,tylko lokatorzy o tym nie wiedzą,bo zamiast łapać za miotłę, robią ściepkę na sprawnego ciecia.jak masz domek to przecież nie musisz sama dbać o chodnik,zawsze możesz wynająć podwykonawcę.
Z tym w zupełności się zgadzam, ale mimo to, czy nie powinno być tak, że jednak w imię jakiejś tam niepisanej umowy to miejsce na chodniku pod furtką powinno być udostępnione właścicielowi posesji? Wiem, wiem... baardzo utopijna wizja, każdy raczej myśli: ja stanę tu, a on zmieści się zaraz za mną - kolejna ściema, nikt przecież nie myśli o miejscu do zaparkowania dla innych 😉
Kami   kasztan z gwiazdką
02 czerwca 2011 21:30
To może ja się wypowiem  🙂 dwa miejsca zamieszkania, różne sytuacje:
1. jeszcze dwa lata temu mieszkałam w dzielnicy domków przy wąskiej, ślepej uliczce. Naokoło pobudowali biurowce, parkingów przy nichh już nie. Efekt - cała okolica sparaliżowana od rana do 16-17. Auta stawały u nas na ulicy po obu stronach niejednokrotnie blokując ją na amen, bo tylko skuter mógł przejechać... Po paru miesiącach postawili zakaz parkowania po jednej stronie ulicy. Zaczęło się parkowanie wzdłuż naszego ogrodzenia - zastawianie bramy wjazdowej i furtki. Parę razy mama przyłapała kierowców, opitoliła, raz skutkowało raz nie, jak się nie dało wyjść furtką albo było ciasno to jej się klucze przesunęły po lakierze i więcej problemów nie było - jedna z pań ze zdziwieniem zapytała czy ona nam nie może w tych godzinach bramy zastawiać, bo przecież możemy sobie rano wyjechać autem, a ona nie ma gdzie parkować  🤔wirek: Postraszona strażą miejską zaczęła stawać dalej, potem jej się zapomniało i zaczęła się przysuwać w stronę bramy tak, że wyjechanie z niej graniczyło z cudem i było na milimetry. Dwukrotna laweta po tym jak się przez panią spóźniłam do lekarza, dwa razy przebite opony przez sąsiada jak jemu zastawiła bramę i już nie parkuje u nas  😁
2. teraz mieszkam na zamkniętym osiedlu, mam swoje dwa miejsca parkingowe. Ulica, skrzyżowanie i chodnik przed blokiem zastawione do imentu. Wyjechanie z podporządkowanej na główną bez ztrąbienia, bo się musisz wysunąć na środek ulicy żeby coś zobaczyć - rzadko spotykane. Uliczka zrobiła się jednokierunkowa na odcinku ok. 500m. Co sprytniejsi znaleźli na to sposób. Mimo wyraźnych tabliczek na bramach osiedlowych, że miejsca prywatne i zakaz wjazdu, jak ktoś ma np. jedno miejsce parkingowe a dwa auta, to drugie parkuje i tak w środku. Albo mieszkańcy wpuszczają znajomych, którzy przyjeżdżają autami. Efekt - zastawione chodniki, wózkiem nie da się przejechać, no i czesto zastawione nasze miejsca parkingowe (bo przecież to że zapłaciłam za nie ciężkie pieniądze nie znaczy że ktoś inny nie może z niego skorzystać  :marze🙂. Nauczyłam się już, że jak moje jest zastawione to ja też zastawiam tego delikwenta. Najlepsze jest to, że potem z reguły on ma do mnie pretensje, że nie może wyjechać  😵 Ochrona nic nie może zrobić. Dobrze, że niedawno weszła w życie nowa ustawa i od teraz jak podjadę i nie będę miała gdzie zostawić auta to od razu dzwonię na policję i mają obowiazek usunąć auto  😜 Tylko, że to trochę walka z wiatrakami, bo już auta postawionego na chodniku usunąć nie mogą...
Dla mnie takie zastawianie/stawianie na czyimś miejscu to poprostu brak poszanowania cudzej własności i ogromny tupet... Choćbym miała jeździc w kółko przez pół godziny to nie zrobię czegoś takiego, bo wiem że moge np. uniemożliwić komuś wyjazd do szpitala, na samolot itp. A gdybym tak zrobiła to chyba też nie miałabym pretensji gdyby ktoś porysował mi auto - czasem widzę jak dziewczyny z wózkami męczą się u nas pod blokiem, ja chyba nie będe mieć kiedyś w takiej sytuacji obiekcji  🏇
mieliśmy taki problem, długo walczyliśmy, była policja, straż miejska...najbardziej skuteczne okazało się zastawianie wyjazdu. zwyczajnie parkuję na swoim tylko w poprzek.
Gillian   four letter word
03 czerwca 2011 22:40
ja się cieszę, że u mnie na osiedlu zamontowano szlaban na pilota bo wreszcie skończyło się parkowanie na wewnętrznym podwórku. Cisza i spokój. A na miasto wolę nie wyjeżdżać, bo zaparkować w Kołobrzegu to już wyższa matematyka, zwłaszcza w sezonie i tam, gdzie nie ma parkometrów (o ile takie miejsca jeszcze są hehe).
[quote author=k_cian link=topic=57802.msg1029069#msg1029069 date=1307031325]
Za parkowanie przy skrzyżowankach - nawet tych między domkami - zdaje się mandacik jest. Ja bym zaprosiła mundurowych.
A na tarasowanie wyjazdu/wyjścia cóż.. znam takich, którzy wykręcali wentyle i spuszczali powietrze, inni przechodzili z gwoździem..


stoi mi ktoś na podjeździe, nie mogę wyjechać, więc spuszczam mu powietrze? ok, tylko ja dalej nie mogę wyjechać....  😁
[/quote]

Tak, w danej chwili jak najbardziej - ale kolejny raz wątpię by taki osobnik postawił w tym miejscu 😉 Wiem, mogą być kolejni..

Bo kwestii tego, że nie masz jak wyjechać inaczej nie rozwiążesz. Jeśli kierowcy nie ma na miejscu - i tak nie wyjedziesz.

Chyba że co.. wmontujesz jakieś słupki? Tylko czy do tego pozwoleń żadnych nie trzeba.
ash   Sukces jest koloru blond....
27 lipca 2011 12:10
Ja najbardziej lubię jak sąsiedzi i ich goście zastawiają mi garaż - tak że nie da się wyjechać!!!!!! 😀iabeł: 😀iabeł: 😀iabeł:

Szczytem chamstwa było jak facet zaparkował pod moim domem, na mojej kostce i jeszcze mi awanturę zrobił jak kazałam mu się zabierać! 😵


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się