Emigracja - czyli re-voltowicze i voltopiry rozsiani po świecie.

baffinka ja również siedzę w DE,a dokładniej na północy 30km od Kiel 😀
Mam pytanie czy wybiera się może ktoś na Hamburg Derby?
Iga07 poszło pw  😉

cieciorka   kocioł bałkański
29 maja 2011 13:15
siedzi ktoś w danii i będzie siedzieć do września?
delta   Truth begins in lies.
30 maja 2011 18:39
baffinka,  ja jestem w DE, okolice Monachium
Kochani !!!
Nie siedzi ktoś w Londynie albo okolicach?? szukam pracy na lipiec sierpien (ewentualnie wrzesien )
3ciego byłabym już dyspozycyjna ... OTWARTA NA PROPOZYCJE jestem !! 😀
Musze uzbierac na splate długów za leczenie Czarnego i ewentualnie cos na dalsze ...
jeżeli ktoś ma jakies namiary to tez poprosze !!!
cieciorka, z tego co wiem to Lotnaa i Losia są w Danii, zagadaj do nich 😀
Sayanka - a pracy szukasz przy koniach? Bo jak tak, to Londyn odpada. Zerknij sobie na http://www.careergrooms.com/
chciałabym ... chociaz gdzies w okolicy Londynu bo tam mam rodzine. Praca może byc z końmi/ przy koniach, połaczeniem z opieką z dziećmi , coś w domu, jakieś zwierzaki inne do opieki.  Jak pisałam jest otwarta na propozycje 😉
cieciorka   kocioł bałkański
13 czerwca 2011 20:15
fin, Lotna to już chyba od stu lat w kraju ojczystym, a Losi wiem od Poni 🙂
A.   master of sarcasm :]
14 czerwca 2011 07:50
chciałabym ... chociaz gdzies w okolicy Londynu bo tam mam rodzine. Praca może byc z końmi/ przy koniach, połaczeniem z opieką z dziećmi , coś w domu, jakieś zwierzaki inne do opieki.  Jak pisałam jest otwarta na propozycje 😉



Sprobuj na www.yardandgroom.com tam nieraz szukaja au pair  😉
sayanka88 a to ma być praca tylko ze zwierzetami ? bo jeśli interesuje cie tez kelnerowanie itd. to polecam poszukać na www.gumtree.com/london . Z gotowych adresów to  na Victoria's Station jest biuro rekrutacyjne do takiej sieci kanapek Pret a Manger, trzeba tam iść , wypełnić formularz i czekać czy zaproszą cię na rozmowę. Praca na wakacje jest tam dobra z tego względu ze dają sporo godzin w tygodniu =można sporo zarobić.
Przy koniach musisz szukac pracy pod Londynem, wtedy z mieszkaniem - Essex, Hertfordshire, Surrey, albo Sussex- okolice Hickstead sa dobre, bo to konskie zaglebie.
W samym Londynie stajni nie ma - 10mln ludzi i kosmiczne ceny gruntow temu nie sprzyjaja.
karolina_, mam zupełnie inne doświadczenia jeśli chodzi o stajnie w Londynie. Znam kilka, a ze dwie w centrum.
jedna w hyde parku, gdzie konie stoja w boksach mniejszych niz kucykowe stanowiska i zapierniczaja pod turystami po parowych sciezkach. 
A druga? Bo mieszkam w Londynie 4 lata i jakos mi umknela
'u mnie' w północno zachodnim jezdzac samochodem/autobusem natknelam sie na 3 stajnie. Jedna calkiem spora ( jakas hale bylo widac )
Jak sie jedzie z Mill Hill na Edgware? Jak tak to tam jest stajnia. Ale to juz tez prawie nie Londyn tylko Hertfordshire 😉
nie powiem ci dokladnie bo nie jestem jeszzce tak obeznana w tym wielkim miescie ale kręcąc sie mniej więcej po Brencie.
od kiedy mieszkasz w Londynie, tak z ciekawosci?
własnie nie mieszkam 'na stałe'  😉, mieszkałam 3 miesiące w tamtym roku i teraz znów jadę. I poważnie sie zastanawiam czy nie zostać na dłużej 🙄
Acha, no nie wiem, jak uwazasz, ze bedzie Ci lepiej w UK, to czemu nie. Ja juz mam dosc, a jeszcze 3 lata :/
A.   master of sarcasm :]
14 czerwca 2011 17:10
Ja tez mam dosyc po ponad 5 latach ale niestety jestem na razie ud...iona w tym pieknym kraju  😤

generalnie wiekszosc znajomych Polakow ma powyzej czubka glowy ale musza zacisnac zeby i trwac
Wiadomo wszystko ma swoje plusy i minusy... ale porównujac chocby takie utrzymanie no to kurcze w Polsce naprawde ręce opadają  🙁
A.   master of sarcasm :]
14 czerwca 2011 18:42
wiem, dlatego zeby zaciskamy wszyscy

przyjechala dziewczyna z Polski poltora miesiaca temu, bez znajomosci, z jakims tam "szkolnym" angielskim (czyli mniej niz wiecej). zapozyczyla sie w banku na przyjazd. znalazla prace u nas w miescie w polskim sklepiku, ma 40 godzin, jest szczesliwa, strasznie jej sie tu podoba, chce sciagnac synka

mnie tez sie na poczatku podobalo ale nie znosze Angoli i ich nacjonalistycznego podejscia do obcokrajowcow. moj angielski jest na szczescie na poziomie dosc wysokim i wogole nie slychac polskiego akcentu, kazdy sie zastanawia skad jestem, juz slyszalam ze Holenderka, Rosjanka, Hiszpanka, a zona kowala odbiera telefon i mowi: Henry, ta Francuzka dzwoni  😂
i na szczescie bo ja sie wstydze byc Polka, Polska niestety slynie z kielbasy, wodki i ...burakow...  dziecko ma zabronione do mnie mowic po polsku przy ludziach, w sklepie, na ulicy ... juz to na forum pisalam, byc moze w tym watku
kolega sredniomowiacy kupowal w kiosku fajki - marlboro. ekspedientka dlugo "nie rozumiala" o co mu chodzi az starsi panowie stojacy w kolejce buchneli smiechem...
a mnie Polacy mieszkajacy po sasiedzku uszkodzili auto, tylko dlatego ze jestem Polka  🤔

takie rozkoszne sytuacje moge mnozyc i mnozyc, volty by nie starczylo...  🙁
w Londynie chyba nie ma problemu z nacjonalizmem bo tam to trudno anglika znalezc  😀 wyolbrzymiam troche wiem ale jest ogrom narodowosci
A - no wlasnie licze na to, ze z dobrym angielskim papierem jakos sie w Polsce ustawie - na ten moment plan jest taki, zeby znalezc prace na uczelni, bo sporo uniwerkow otwiera studia po angielsku, wiec moje kwalifikacje by tu pasowaly jak ulal, w miedzyczasie dorobic drugi kierunek, zeby potem miec lepiej platna robote, a prace na uczelni traktowac jako dodatek. Oby sie udalo.
Angoli tez nie trawie, do tego nie wyobrazam sobie zycia na dluzsza meta z daleka od rodziny i przyjaciol - i tak jezdze czesto do domu, a juz dostaje pierdolca tu powoli. Zakladanie rodziny w tym kraju to w ogole nie jest opcja i podziwiam Cie, ze sciagnelas tu dziecko.
A nacjonalizm w Londynie tez jest tylko inaczej sie objawia - pracuje z kolesiem (zaczal doktorat rok przede mna), ktory tez udaje ze nie rozumie co mowie, do tego robi to w czasie prezentacji, kazac mi po 5 razy powtarzac - kiedys wezme taki fajny dlugi kij, ktory stoi przy pulpicie jakby sie elektryczny wskaznik popsul, i walne mu w leb tak, ze bedzie siny przez tydzien  😎 A jak dostalam sie na studia doktoranckie rok temu, to kolezanka z roku strzelila mi wyklad o tym, jak to jako Polka przebiegle wykorzystuje angielski rzad zeby mi placil stypendium i zabieram Angolom miejsca pracy - jak jej na to powidzialam, ze widac sa za glupi i za leniwi zeby sie dostac i utrzymac, to strzelila focha oczywiscie. Nie mowie ze to regula, ale oni tu naprawde maja stosunek do zycia pt. ja jestem pan i wladca, i mi sie nalezy - tylko zapominaja ze imperium brytyjskie nie istnieje od ponad 60 lat.
Ja tez jestem z tych pod tytułem "angielski mniej niż więcej" z dużym naciskiem na mniej!!!  ale jak czytam to troche mi się odechciewa... No ale Czarny się sam nie wyleczy więc jakoś dupke ruszyć trzeba a ta opcja wydaje mi sie najlepsza na zarobienie szybciej pieniążkow niż  w PL
Tz mam taka nadzieje ^^
A.   master of sarcasm :]
14 czerwca 2011 22:08
w Londynie chyba nie ma problemu z nacjonalizmem bo tam to trudno anglika znalezc  😀 wyolbrzymiam troche wiem ale jest ogrom narodowosci


Wlasnie z tego powodu nacjonalizm moze byc tym bardziej odczuwalny. W moim miescie, 15 tys ludzi (+ 4 tys koni  😉) sa, oprocz Anglikow i Polakow: Irlandczycy, Australijczycy, Nowozelandczycy, rozne nacje Afrykanskie lacznie z bialymi z RPA, Pakistani, Indianie (tzn z Indii), Rosjanie, Ukraincy, Wlosi, Brazylijczycy, Bialorusini, Japonczycy, Arabowie, Amerykanie, Francuzi i inni o ktorych na pewno zapomnialam.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 czerwca 2011 22:14
Indianie (tzn z Indii)


To Hindusi.
A.   master of sarcasm :]
14 czerwca 2011 22:28
Dzieki  :kwiatek:
Mnie to juz sie mozg zlasowal...
bo oni mowia na hindusow 'indians' wiec A. juz sie tak wklepało
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się