Wypadek w Gałkowie

omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
13 lipca 2011 08:39
dokładnie. adrenalina adrenaliną, ale trochę rozsądku trzeba zachować. zawodnik musi umieć też myśleć.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lipca 2011 08:42
To był wypadek i każdego wypadku można by było uniknąć gdyby się znało chyba tylko przyszłość.
Wsiadając do auta prowokujesz wypadek. Wsiadając na konia prowokujesz wypadek. Przechodząc przez pasy prowokujesz wypadek.
Najłatwiej jest tak pisać przez internet. Jak koń się potknie w terenie i wywróci to znajdzie się 10 osób, które powiedzą: trzeba było przewidzieć, że będzie dziura, będzie ślisko, że koń spłoszy się.
Nie dawno uśpili konia po WKKW pod młodą zawodniczką. Nie słyszałam tyle zarzutów co tu. Gdyby to się stało jakiejś światowej sławie to by nikt nie odmówił mu talentu i doświadczenia. Pewnie rzucilibyście się jak sępy na organizatorów zawodów, że źle przeszkoda była ustawiona.

Najbardziej z tego wszystkiego mi konia szkoda i mam nadzieję, ze dla kogoś będzie to nauczka, żeby tego typu imprezy były bardziej rygorystycznie pilnowane.
Faza, JARA czytając wasze wypowiedzi żałuję, że widziałyście wcześniejszych skoków tej pary. Może wtedy zobaczyłybyście różnicę między wypadkiem a proszeniem się o tragedie
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
13 lipca 2011 08:48
Ktoś chyba podjął decyzję, że biorą udział dalej. Co by tu nie było powiedziane, nie zwróci życia.
Niestey.
Wypadki zdarzaja sie wszedzie , ale jesli na nizszej wysokosci para miala klopoty- to proba skoku wyzej- byla proszeniem sie o wypadek

tak bywa jesli parcie na szklo wygrywa z rozumem.

Konia zal, a i amazonka bedzie to pamietac. Zawsze. I łatwo jej z tym nie bedzie.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
13 lipca 2011 08:52
JARA jeżeli dopiero co odebrałeś prawo jazdy, a udajesz, że jesteś miszczem kierownicy, co zresztą często się zdarza, to tak prowokujesz wypadek. Jeżeli przechodzisz przez pasy na czerwonym świetle- prowokujesz wypadek. Jeżeli wsiadasz na konia i zabierasz się za zadania, które Cię przerastają, a już same w sobie są niebezpieczne to również prowokujesz wypadek. Naprawdę uważasz, że tutaj wszystko było ok? Zawodniczka nie zrobiła żadnego błędu, trener racjonalnie ocenił ich możliwości, wypadek miał miejsce jedynie dlatego, że koń zaczepił nogą o przeszkodę? I masz całkowitą rację, gdyby to wydarzyło się światowej sławie, która ma doświadczenie, która jechała prawidłowo, nie latała po siodle, nie uwalała się na koniu, to z całą pewnością nikt by jej nie odmówił talentu i doświadczenia, ale ta dziewczyna nie miała ani jednego, ani drugiego.

Masz rację, nie ma znaczenia co tu napiszemy i tak życia to Carlonowi nie zwróci, ale może takie dyskusje skłonią w końcu siły wyższe do poczynienia jakiś kroków, które mogą takim tragedią zapobiec.
Osobiście znam Marte i wiem jak ciężko od nastu lat pracuje, mam nadzieje, że nie przeczyta tego co tu jest napisane. Niestety i najlepszym takie wypadki się zdarzają...
A ja oglądnęłam zdjęcia i zmieniam zdanie. Też myślałam że to przypadek i zrobiła się afera.
To głupota puścić zawodnika na takie wysokości, a zawodnik  nie przygotowany wcale.
Wina trenera ewidentna,a konia żal (serce do skoków miał).
Faza co do wyścigów- nikt nie wsadziłby początkującego amatora na wyścig, a jazda na fotach wygląda jakby ktoś z brązową odznaką został wsadzony na potęgę. Ja skaczę malusie przeszkódki (klacz dopiero naskakiwana) ale jak mi trener daje wg mnie za wysoko to mówię że może obniżmy...jak mam gorszy dzień na przykład i nikt mnie nie zmusza żebym skakał jak nie czuję się na siłach.
Osobiście znam Marte i wiem jak ciężko od nastu lat pracuje, mam nadzieje, że nie przeczyta tego co tu jest napisane. Niestety i najlepszym takie wypadki się zdarzają...


A ja mam nadzieję że właśnie przeczyta i przemyśli następnym razem czy należy się "porywać z motyką na słońce"... 🤔 Niestety, takich przejazdów widać wiele, widać także wiele "nierównych" par: doskonale przygotowany koń, doskonale nieprzygotowany jeździec - zarówno w skokach jak i w ujeżdżeniu jak i w WKKW - w WKKW nieco mniej, całe szczęście, ale także... 🤔
Nie podlega w ogóle żadnej dyskusji, moim zdaniem, że zawodniczka była niedoświadczona i że nie powinnam ani z przyczyn formalnych ani rozsądkowych uczestniczyć w tym konkursie...  😵
ash   Sukces jest koloru blond....
13 lipca 2011 09:12
Pegasuska przecież nikt tu na Martę nie najeżdża. Mam nadzieję, że następnym razem zastanowi się dwa, albo trzy razy zanim bezgranicznie uwierzy osobom trzecim(trener?!)!
ash, tylko ja odnosze wrażenie, że startując na cudzym koniu i pod okiem trenera to nie sama podjęła decyzje o walce w tym konkursie, wiem, że dziewczyna miała pecha co do swoich koni, a naprawde wkładała ona i jej rodzice dużo pracy i serca w ten sport, chciała trenować na dobrych koniach pod doświadczonym okiem i podejrzewam, że dlatego wystartowała, bo wiadomo, że na dobrego konia zawsze znajdzie się inny zawodnik, a i tak będzie musiała uporać się teraz ze świadomością, że z jej winy/ winy trenera - bo nie wiemy przecież jak było zginął dobry koń.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
13 lipca 2011 09:24
Pegasuska, ale zgodzisz się, że można było tego uniknąć gdyby Marta powiedziała NIE, NIE SKACZĘ DALEJ.
ash   Sukces jest koloru blond....
13 lipca 2011 09:28
Ja to wszystko rozumiem! Wiem, że chciała wykorzystać szansę itp. Nie rozumiem jednego. Dlaczego mimo wszystko nie powiedziała "już wystarczy!skoczyłam 180 i 199 jest super, pobiłam swój rekord życiowy! za rok spróbuję wyżej....itp.) Najeżdżając na 199 miała nie tęgą minę, nie wyglądało to dobrze co można zobaczyć na zdjęciach. Ja tam byłam i widziałam wszystko na żywo. Uważam, że 20 letnia dziewczyna ma swój rozum i powinna zakończyć konkurencję po pierwszej niebezpiecznej sytuacji, w której Carlon ich wyratował!
Owszem, tylko zastanawiam się jak potoczyła się by dalsza współpraca, czy miała by szansę dalszych startów, czy koń trafił by pod innego jeźdźca dlatego nie bardzo mam ochotę oceniać czy była to jej wina czy trenera bo nie wiemy jakie były układy, szczególnie, że zdajemy sobie sprawę z czym czasem potrafi równać się odmowa trenerowi, co osobiście dla mnie jest chore ale niestety funkcjonuje i ma się dobrze...
ash   Sukces jest koloru blond....
13 lipca 2011 09:34
W tym wypadku ten "trener" nie zasługuje na miano trenera i mam nadzieję, że zostanie na lodzie i nikt nie będzie chciał z nim trenować! Sorry, ale dla mnie to porażka na całej linii. Zaufać gościowi, dla którego liczą się prawdopodobnie tylko wyniki i kasa...za wszelką cenę. Gratuluję!

omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
13 lipca 2011 09:36
no, rozumiem, że dziewczyn achciała trenować u dobrego trenera i na dobrych koniach, ale czy mimo wszystko nie powinno jej się zapalić czerwone światełko, jeśli miała problem na jednej, drugiej wysokosci a trener nie wycofał jej? Nie wiem, ja nie chciałabym trenować u kogoś kto nie dostrzega moich niedoskonałości, strachów i błędów. trener nie jest tylko od tego, żeby powiedzieć "masz skakać".  🙄
ash, mało się o tym mówi ale z obserwacji wynika, że niestety w wielu miejscach tak to funkcjonuje...żal...może ten wypadek nauczy czegoś innych.
Pegasuska, masz 100 % racji.
Uwierzcie dziewczyny, albo chociaż przyjmijcie to do wiadomości, że są tacy trenerzy i takie sytuacje, w których trudno myśleć zdroworozsądkowo i poprostu się nie odmawia. Chyba mało która z Was dostała taką szansę na starty na dobrych koniach, na rozwój, na sport, na zaistnienie w tym światku pod doświadczonym okiem. Chętnych na jej miejsce było mnóstwo. W takiej sytuacji poprostu się nie odmawia i koniec. Nie ma co rozprawiać czyja to była wina, pudel i tak wie, że winny jest Kraśko. 😁
Trzymam kciuki za Martę, która całe szczęście wyszła z tego cało i mimo przykrej świadomości śmierci konia nie zarzuciła tego sportu i kontynuowała swoją karierę sportową, pod okiem tego czy innego trenera.
Jak to mówią, w okresie jeździectwa ginie nam tylko jeden koń, więcej już nam się to nie zdarzy.
JARA jeżeli dopiero co odebrałeś prawo jazdy, a udajesz, że jesteś miszczem kierownicy, co zresztą często się zdarza, to tak prowokujesz wypadek. Jeżeli przechodzisz przez pasy na czerwonym świetle- prowokujesz wypadek. Jeżeli wsiadasz na konia i zabierasz się za zadania, które Cię przerastają, a już same w sobie są niebezpieczne to również prowokujesz wypadek.



A dla mnie jest to proszenie się o tragedię.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
13 lipca 2011 09:56
croopie niesmaczne trochę to powiedzenie... Jeśli ma się choć trochę oleju w głowie, to jednak da się odmówić. Dziewczyna cudem uniknęła bardzo poważnych obrażeń. Gdyby się zabiła, lub została kaleką to też pisałybyście, że nie miała wyjścia, że została zmuszona? Po raz kolejny potwierdza się to co było pisane już wcześniej. To co powodowało zarówno trenerem jak i zawodniczką było ich zwykłą ambicją, chęcią zaistnienia i zarobienia. Swoją drogą ciekawa jestem czy znajdzie się jakiś zawodnik, który po tym wszystkim zrezygnuje ze współpracy z tym trenerem.
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
13 lipca 2011 10:04
croopie, jestem w stanie zrozumieć to o czym piszesz, co nie zmienia faktu, ze się z tym nie zgadzam. Cóż, to kwestia charakteru. Życie codziennie stawia nas przed wyborami. A jeśli ta zawodniczka jest naprawdę dobra i obiecująco się zapowiada to jestem pewna, że jak nie u tego trenera, to u innego znalazła by miejsce.
Może ostro piszę ale nie myśl sobie, że jestem bezduszna. Jedyne czego współczuję tej młodej osobie to życia ze świadomością, że przyczyniła się (swoją uległością i bierną postawą) do śmierci Carlona.

Edit: A jeśli chodzi o "trenera" to powinien swoje uprawnienia i kwity na kołku powiesić. Trenować ludzi trzeba umieć i nie tylko tu mowa o technicznej stronie jazdy konnej. Trzeba też być psychologiem i umieć przewidywać i oceniać na zimno możliwości. Tego tutaj zabrakło.
(...) Jesli ja gdzies widzę coś nie halo to w decyzjach trenera oraz w braku kompetencji sędzió do odwołania zawodnika i tyle. (...)


Faza, czy mogłabyś być na tyle uprzejma i wskazać konkretnie które to zapisy obowiązujących Przepisów Ogólnych, Przepisów o Sędziach, Przepisów dyscypliny Skoki czy Regulaminu dyscypliny Skoki PZJ pozwoliłyby sędziemu na niedopuszczenie do startu tej amazonki?
Będę Ci za to niezmiernie wdzięczny.
Wydaje mi się, że Twoja wypowiedź jest mocno emocjonalna i niestety nie znajduje oparcia w stanie faktycznym.
Tak na marginesie: wypadek wydarzył się w sobotni wieczór. Nie można się spodziewać jakiejkolwiek reakcji ze strony PZJ i jego struktur w tak szybkim tempie. Najpierw do PZJ musi wpłynąć sprawozdanie Sędziego PZJ z tych zawodów z dokładnym opisem zdarzenia. Dopiero po zapoznaniem z jego treścią przez Zarząd i KS PZJ można oczekiwać jakiejś reakcji.
Jeśli jednak obawiacie się, że reakcji nie będzie i sprawa sobie po prostu przyschnie, to po prostu piszcie do PZJ w tej sprawie i pilnujcie by udzielono Wam odpowiedzi. To Wasze prawo!

Pozdrawiam
Witam wszystkich. Przeglądam forum od dłuższego czasu, ale dopiero teraz zdecydowałam się napisać swoje zdanie. Żałuję, że akurat padło na taki temat, ale nie wytrzymałam. Ktoś (wybaczcie nie pamiętam kto dokładnie) napisał tu, że jeśli ktoś z widzów zgłosiłby swoje wątpliwości co do zawodnika, konia, pary jako całości, to że to i tak nic nie da. Nie zawsze. Na pewnych zawodach w mazowieckim zauważyłam, że koń który wszedł na parkur znaczył tyłem. Myślałam, że mi się tylko wydaje, ale dwie kolejne odmowy skoku w przejeździe tego konia dały mi do myślenia i poprosiłam komisję sędziowską żeby zerknęłi na tego konia, na co od razu lek.wet. obecny na zawodach poszedł konia obejrzeć. Można zwrócić uwagę komisji sędziowskiej? Można! Wiem, że ma się to nijak do opisywanego wypadku, ale moim zdaniem wątpliwości można zgłosić, zwłaszcza jeśli istnieje podejrzenie prawdopodobieństwa zagrożenia zdrowia lub życia człowieka (bo to podobno ludzie są najważniejsi). Co zrobi komisja sędziowska? Może nic, a może poprosi trenera o rozmowę przed kolejnym startem zawodnika w konkursie? Nie dowiemy się, jeśli nie spróbujemy. Zaraz odezwą się głosy, że w takim razie powinno się zgłaszać co drugiego zawodnika w klasie LL na zawodach podwórkowych 😉 Darujmy sobie złośliwości.
Co do tego wypadku (na szczęście nie byłam jego świadkiem i znam sytuację tylko z opisów, bynajmniej nie na pudelku 😉 ), to zgadzam się z przedmówcami piszącymi o fatalnej decyzji trenera, jego nieodpowiedzialności, lekkomyślności, braku wyobraźni i pokory. Powinien na kolanach śmigać do Częstochowy i dziękować za to, że zawodniczka przeżyła. Zawodniczka powinna powędrować razem z trenerem i swoimi Rodzicami (nota bene dziwię się, że wyrazili zgodę na start córki w takim konkursie, tym bardziej, że są związani z jeździectwem od wielu lat), może znajdzie rozum. Nie przemawiają do mnie teksty w stylu - pewnym trenerom się nie odmawia, czy że to była jej życiowa szansa i nie miałą innego wyjścia. Miała. Jeśli jest faktycznie taka dobra, to znalazłaby innego trenera, inne (równie dobre) konie. Nikt nie trzymał jej pistoletu przy głowie. Mogła odmówić. Świadczyłoby to o jej dojrzałości i świadomości. A tak... powęrdowała po "sukces"... szkoda że po trupach... ZABRAKŁO POKORY!
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
13 lipca 2011 10:17
nie, a ja jednak się nie zgodzę, z tym, że chęć zaistnienia powiniena przesłaniać zdrowy rozsądek. Gdyby pierwszy i drugi skok były dobre, to OK, rozumiem, wypadek. ale one były kiepskie. Rozumiem, dziewczyna ma 20 lat, wielkie ambicje i chęci. Szkoda jej, ale zupełnie bez winy nie jest. Trudno. Takie jest moje zdanie.
dempsey   fiat voluntas Tua
13 lipca 2011 10:31
Straszny splot:
- młoda ambitna zawodniczka, na fali jakichś sukcesów, chyba nie do końca świadoma tego, że potęga to nie tylko show, ale także śmiertelne niebezpieczeństwo, bo ta wysokość jest poza bezpiecznym zasięgiem
- cudowny koń, który mimo, że przed chwilą cudem uniknął gleby ratując zawodniczkę i siebie, odbija się jeszcze raz przed tą dwumetrową konstrukcją, i nie waha się.
- nieodpowiedzialny trener - zaślepiony wizją wygranej(?), nie chcący dostrzec błędów
- wiara w to, że w razie czego koń jeszcze raz wyratuje, przecież to ich wszechmocny nieśmiertelny Carlon, który może wszystko, przecież już ratował nieraz
- aplauz publiki, telewizja, show w wersji maksimum, gwiazdy-srazdy, wielkie towarzycho sponsorsko-gwiazdorsko-sportowe, komentator, sztucznie podbijane emocje..
- gdzieś w tle spore pieniądze - bo przecież koń który pobije rekord nie straci na wartości...

Straszna mieszanka.

Oby chociaż smutna, bezsensowna śmierć tego niesamowitego sportowca jakim był Carlon, nie poszła na marne.

Z drugiej strony, zdjęcia z zeszłego roku, pokazujące jak kilka koni także pod doswiadczonymi zawodnikami wsadza tyły pomiędzy barierę a drągi, jak zostaje z jednym przodem między drągami.. brrrr.

Sądzę, że zaostrzenie przepisów przy tego typu konkursach może zapobiec przyszłym takim wypadkom.
A ja uważam, że to nie był wypadek. Widziałam Carlona nie raz i nie dwa, ostatnio także w konkursach wysokosciowych (Torwar 2011) i nie przypominam sobie takich "szpitalnych skoków".
Mam nadzieję, że ktoś poniesie odpowiedzialność za swoją niefrasobliwość. Może to brzmi brutalnie, ale przymykanie oka na każdym kroku i stwierdzenie "przecież jakoś tak będzie" doprowadza do największych tragedii. U nas zwrócenie uwagi to wielkie faux pas, ale chyba lepszy czyjś foch niż narażanie czyjegoś zdrowia/życia  👀 ?
Osobiście znam Marte i wiem jak ciężko od nastu lat pracuje, mam nadzieje, że nie przeczyta tego co tu jest napisane. Niestety i najlepszym takie wypadki się zdarzają...

Ja mam bardzo mieszane uczucia.
Z jednej strony bardzo mi jej szkoda i jestem pewna, że ma koszmarne wyrzuty sumienia, które zmienią ją już na zawsze... ale niestety, trzeba ponosić konsekwencje swoich czynów.
Nikt na nią przecież nie najeżdża, wszyscy jej bardzo współczujemy, ale popełniła błąd, myślę że jest tego świadoma.
Nawet jeśli jej wina była w tym splocie okoliczności najmniejsza, to jednak nie można powiedzieć, że jest bez winy.




Amabilis   Two of us against the world
13 lipca 2011 12:15
Trochę śmieszą mnie te komentarze obwiniające organizatorów za ten straszny wypadek.Tak, było to niedopatrzenie zgadzając się na start niekompetentnej zawodniczki. Natomiast Marta nie jest już małą dziewczynką która nie potrafi podejmować odpowiedzialnych decyzji dotyczących jej życia. Owszem trener ma ogromny wpływ na nas ale ten start był już na tyle poważny,że mogła się zastanowić raz jeszcze czy nie przerośnie to jej umiejętności i sprzeciwić się i przyznać, że nie czuje się gotowa do skoku 210cm i zakończyć swój przejazd z gracją i elegancją na przeszkodzie 180cm. Odmawiając startu mogła zapobiec tej tragedii. Sam fakt posiadania dobrego/uzdolnionego konia jakim był Carlon nie był wystarczającym powodem by podjąć decyzje o starcie w tak poważnej konkurencji do której ewidentnie nie była przygotowana. Jak poprzednie czytelniczki zgadzam się, że czytając to forum Marta mogłaby się załamać jak wiele osób potępia jej decyzje natomiast śmierć Carlona może być dla niej tylko nauczką na przyszłość, zapewne teraz Marta przechodzi istny horror ale musi stanąć twarzą-w-twarz z tym co wydarzyło się w Gałkowie i ponieść konsekwencje za swoje błedy. Współczuję jej samopoczucia ale muszę przyznać, że miała ogromny wkład do spowodowania tego wypadku. To co się stało może być lekcja dla nas wszystkich by jednak podejmując decyzje dotyczące sportu nie okłamywać samych siebie i nie liczyć na cud podczas zawodów. To takie moje skromne zdanie na temat wypadku w Gałkowie. I tak jak użytkowniczka noen ja również chętnie bym zobaczyła filmik z tego wypadku jako, że zdjęcia nie zawsze oddają ten sam obraz.
ash   Sukces jest koloru blond....
13 lipca 2011 12:23
Amabilis ja mam nadzieję, że filmu nie ma, a jak jest to że nie znajdzie się w sieci. Wyglądało to bardzo źle.
film jest
i mam nadzieję, że kolegium sędziów obejrzy go dokładnie i ustanowi zapis uniemożliwiającym takim zawodnikom skoki w tego rodzaju konkursach
znajomy prawnik pięknie określił tą sprawę "nieumyślne spowodowanie śmierci"
w przypadku ludzi wiemy czym to się kończy, niestety jest inaczej w przypadku zwierząt.
I na prawdę czasem warto powiedzieć nie, widzialam to kilka razy,znany zawodnik,znany trener mała kłótnia i hasło nie...czasem warto zaryzykować (nawetswoją "karierkę"😉 i powiedzieć nie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się