Co mnie wkurza w jeździectwie?

Wkurza mnie to , że nie znalazłam jeszcze konia do jazdy od września ! wrrrr....
.
Wkurza mnie głupota niektórych ludzi  😵.
Życie to nie bajka i w ciągu chwili może dojść do tego, że trzeba będzie rozmyślać o sprzedaży ukochanego konia.
Nie rozumieją, że są decyzje, które trzeba podejmować, mimo że z ciężkim sercem i wieloma wylanymi łzami.
No tak, ale najlepiej nazwać to "pozbyciem się problemu", "tak to się kochało tego konia" itd itp...
Ja, cieszę się że moja klacz trafiła tam gdzie jest!
Kiedy byłam w 9miesiącu ciąży oddałam ją na dożywotnią emeryturę.
Wcześniej miałam oferty sprzedaży, jednak nie znalazłam nikogo odpowiedniego na jej nowego właściciela. Miałam też dziewczynę która zarzekała się, że weźmie ją w dzierżawę za koszt utrzymania. Zaufałam i pozwoliłam zajmować się Alcoe, kiedy ja nie mogłam przyjeżdżać. Finał - klacz ma rozwaloną nogę, kulawa, ja - rachunek za weta, codzienne dojazdy by zmieniać opatrunki itd itd.
Oddałam ją za darmo na dożywotnią emeryturę, bo wiedziałam że tam będzie miała raj na ziemi.
Moja klacz to 19letnia folblutka wykupiona od handlarza w złym stanie fizycznym i psychicznym (na początku dotyk ręki na szyjki powodował, że ze strachu oblewała się potem, ogłowie ubrała po pół roku pracy nad zaufaniem).
Kiedy już wyjechała ode mnie doznała kontuzji biodra, więc mogła być już koniem na spacerki. Dlatego nie mogła być w stadzie z młodymi wariującymi końmi  😉
Do tego wiecznie gnębiona przez młodsze koleżanki chudła w oczach.
Klacz nie akceptuje też ludzi (musi mieć jednego, dwóch właścicieli).
Oddałam ją do wspaniałego człowieka, którego poleciła mi moja trenerka (cudowna osoba, dla której do końca życia się nie odwdzięczę  :kwiatek🙂.
Moja Alcoa mieszka w stajni z folblutem mojej trenerki (też emerytem, 21letnim folblutem Ornellem). Razem spacerują po pastwisku, kiedy tylko mają na to ochotę, bo stajnię mają 24h otwartą. Nie stresuje się i ładnie przybrała na masie. Moja trenerka dogląda ją kilka razy w miesiącu.
Jestem szczęśliwa, że koń który tyle przeszedł w swoim życiu znalazł dom w którym pozostanie do końca swoich dni.
No, ale zostałam osądzona o tą która pozbywa się problemu  🙄
Dla mnie zawsze ważniejsza będzie moja rodzina niż koń.
Obecnie stać mnie na utrzymanie konia, jednak nie kupuję konia gdyż wiem, że muszę mieć zapewnienie finansowe w razie "w".
Życie jest różne, dziś masz kasę, jutro będziesz musiał podjąć trudną decyzję.
Szkoda tylko, że mówią to osoby na garnuszku rodziców, 18-nastki, które nigdy nie płaciły za swojego konia i nie wiedzą co to tak naprawdę utrzymywanie konia, a o kwotach powyżej 600zł miesięcznie nawet nie słyszały.



Wkurzają mnie dzieweczki ze stajni, które uważają, że tak się świetnie znają na konisiach, w końcu je loffciają, i w ogóle co to szkodzi podejść pogłaskać czy dać marchewkę, gdy inna osoba dopina popręg, w końcu biedny konik będzie się teraz męczył z tą dziewuchą, trzeba to natychmiast obgadać z psiapsiółami, patrzcie, rękę trzyma wyżej, biedny konik! A na komendę "kłus" trzeba cmokać i wołać do konia, bo ta sierota na pewno nie da rady, co z tego, że jeszcze nawet nie zdążyła dać łydki! I tak dalej... 🙄
Wkurza mnie także dzieciak, który ma się za nie wiadomo kogo, bo od wczoraj galopuje, a tymczasem nie potrafi nawet zrobić półsiadu ani anglezować na dobrą nogę. Myśli, że usprawiedliwienie "ja tak nie umiem" jest wystarczające, żeby wszyscy potaknęli i zostawili go w spokoju, a kiedy ktoś dalej zwraca mu uwagę, obraża się. W końcu jego duma jeździecka została zraniona! Uważa, iż do ruszenia kłusem wystarczy samo słowo albo telepatia z koniem, a jeśli nie ruszy od razu - batem go, przecież się nie słucha! Wiem, że to dziecko, ale krew mnie zalewa! 😤
Wkurzają mnie ludzie, którzy przestają ze mną rozmawiać, gdy okazuje się, że nie mam padu Anky. Ani w ogóle żadnego padu. A ponieważ nie mam też własnego czterokopytnego, właściwie z miejsca staję się gorszym rodzajem człowieka.  😜
Cierp1enie, niektórzy po prostu mierzą wszystkich swoją miarą ani nie doświadczyli kopa od życia. nie przejmuj się, moim zdaniem postąpiłaś słusznie i zafundowałaś kobyłce piękną emeryturę 😉.

jeju, Minka, z jakimi ludźmi Ty żyjesz 😲. współczuję.
Happiowa   córka grabarza
01 sierpnia 2011 08:20
wkurzają mnie ludzie niezajmujący się swoimi końmi. i to, że widzę jak zwierze cierpi i nie mogę nic poradzić 🙁
Wkurza mnie teraz to, że:
-dwie koleżanki obiecały mi zajęcie się koniem podczas mojej niebecności(cały lipiec-sprawy rodzinne. po prostu nie mogłam) a wczoraj w końcu wróciłam do Polski i koń zapasiony, wygląda jak krowa, cały pogryziony, nie mam pojęcia czy regularnnie chodził.
-prosiłam je o kowala. miała robione kopyta ok 6 tyg temu, więc jest teraz czas, ale te kopyta już są pognite.  🙇
-wzięłam wczoraj konia na lonże i mnie powyciągał i spalił rękę.
-mniej wiecej w miejscu siodła ma bąbla. nie wiem, czy to od weta? czy jakiś robal?
-w mojej pace byly nieżyjące muchy i milion  stworzeń
-nie potrafię jeździć po tej przerwie  😤

I weź tu zostaw komuś swojego kopytnego.  🤣
to by było na tyle, ponarzekałam sobie trochę, choć naprawde nie jest tak źle  😁
Wkurza mnie narzekanie, ze nie ma szans rozwoju, ze nie ma dobrych szkolek, ze nie ma gdzie jezdzic, ze drogo, ze daleko, ze za duza stajnia, ze za mala, ze to, ze smo. a jak jest mozliwosc jazdy to w stajni pusto. bo nikomu sie tak naprawde  nie chce ruszyc pupci.
Wkurza mnie tez, ze jak zaczelo mi sie ukladac z koniuchami to jakies dziadostwo wychodzi na wierzch i blokuje mi jakikolwiek wolny czas:///
faith: tja, mnie też wkurza gadanie " bo ty to masz swojego konia, masz jak sie rozwijać, świetnie jeździsz, masz  jak pojechać na zawody, a ja? ja nie mam nic, nie mam jak jedzić, cofam sie [bla bla bla]" , podczas gdy dookoła jest sporo takich mozliwości o.0
no raczej. tylko trzeba albo zaplacic co jest oczywiste, albo zapracowac jesli nie chce sie placic co jest rownie kurde proste.
ja pikole, tak dziala ten swiat, jak sie czegos chce to trzeba ruszyc tylek i to sobie zdobyc, samo nie przyjdzie i nie zapuka do drzwi.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
01 sierpnia 2011 20:34
Wkurza mnie totalny brak odpowiedzialności ,,słitaśnych quniarek".
Do tego jazda/skoki na koniu złamanym w trzech miejscach....  z podpisem- mój ślicznie ustawiony qoniś :> wkurw.... mnie to niesamowicie.
Nie zrozumiem tego nigdy.
Wkurza mnie moja kobyła której kopyta rosną dwa razy szybciej, a ja mam dwa razy mniej czasu żeby przystrzyc jej sandały...grrrrrr
Cierp1enie masz racje dobrze wiem o czy mowisz, mam 21 lat to prawie jak 18 ale rozumiem to bardzo, tylko ze ja musialam oddac moje kochane serduszko nie dlatego ze moge kasy nie miec, ale dlatego ze tej kasy poprostu nie mam, bo roznie w zyciu bywa, no i oczywiscie komentarze byly podobne ;/ i to nie od 18stek ale od doroslych ludzi
ankers - tak, moja klacz ma cudowną emeryturę czego życzę innym koniom i ich właścicielom


srebrna - bo takie osoby jeszcze nie dostały kopa od życia, żyją na garnuszku rodziców, płacą marne grosze na konia. Nie mają pojęcia co to znaczy trzymać konia w pensjonacie (a w nie w szopie u chłopa na wsi ) kupować paszę, musli, witaminy, magnez. Wszystko aby koń dobrze wyglądał. Dbasz o konia, wzywasz kowala co 6 tyg (a nie raz na pół roku jak się w końcu zajarzy, że koń ma przerośnięte kopyta). Wkładasz całe serce w konia którego kochasz, w konia który był trupem jak się go kupiło ( a mogło się mieć innego fajnego konia). No, a potem co.... wyskakują takie głupie paniusie ze swoimi stwierdzeniami udając wielkie znawczynie koni. Jak się jednak okazuje ich wiedza jest równa z podłogą.
Cierpienie a czemu Cie to aż tak rusza 🤔? Jestes dorosła kobietą,masz rodzinę,kon ma dobre warunki-lej na jakies smarkate 😁
Mnie wkurza, jak ktoś na własną rękę, mając małe doświadczenie, ale za to syndrom "mistrza", zaczyna bawić się w konie.
Rozumiem jeśli ma kogoś do pomocy na miejscu, jakieś osoby doświadczone, ale szukanie rad przez internet mnie dobija...

wkurza mnie, że od przyszłego tygodnia miałam zacząć W KOŃCU regularne jazdy z bardzo dobrym trenerem, a dzisiaj leże w gipsie po wczorajszym upadku 😤
wkurza mnie, że spadłam pierwszy raz w życiu i od razu musiałam złamać obojczyk 👿
wkurza mnie, że moje konie bede mogła co najwyżej pogłaskać i to jedną ręką 😡
WKURZA MNIE TO, ŻE NIE MOGE NIC Z TYM ZROBIĆ I WKURZA MNIE MOJA BEZSILNOŚĆ!!!!

Wkurza mnie, że konie nie są z gumy i kontuzjują się nawet na padoku  😵 🙁
..
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] calkowita edycja posta
Kot - niestety nie tylko gówniary to gadają i ich zdanie mam gdzieś, ale osoba postrzegająca się za "dorosłą" i to ona jest prowokatorką
🤔trzałka: A mnie wkurza, że jeździectwo to sport, w kierunku którego trzeba przejawiać jakiś, nawet minimalny talent. A ja talentu nie mam za grosz i mimo, że instruktorzy/trenerzy i ja sama wychodzimy z siebie, żeby czegoś mnie nauczyć, to i tak po 4 latach w miarę regularnej jazdy, jestem na etapie wożenia się w stylu hard-jeździeckie-porno, gdzie nie jestem w stanie ładnie przejechać prostego programu na brązową odznakę  😂
🤔trzałka: Wkurza mnie, że ludzie utalentowani, mimo krótszego stażu jeździeckiego dają sobie lepiej radę (i to w ładnym stylu) na kombinujących koniach, kiedy ja już dawno jestem rozsmarowana na ogrodzeniu albo wywieziona.
🤔trzałka: Wkurza mnie, że pod siodłem nie jestem wystarczająco stanowcza i konie kompletnie olewają mnie i wszystko o co proszę.
🤔trzałka: Wkurza mnie, że pcham się dalej w jeździectwo, inwestuję w marne próby swojego rozwoju, kiedy już dawno powinnam zrezygnować z jazdy i wziąć się za coś, co nie będzie robiło krzywdy koniowi, instruktora doprowadzało do czarnej rozpaczy, a mnie samej frustrowało i narażało na kpiny całej stajni. 🤦

A poza tym wkurzają mnie loże szyderców, muchy, pająki, ludzie z syndromem miszcza świata i sweet-quniorki 🏇
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
05 sierpnia 2011 09:39
srebrna, Cierp1enie, , ja Was doskonale rozumiem. Od dziecka marzyłam o własnym koniu. Jak poszłam do pracy to po jakimś czasie (około 6 lat) udało mi się kupić wymarzonego konia. I 4 lata później życie dało mi kopa w dupę. Straciłam pracę, nie miałam kolejnej, długi rosły. Musiałam sprzedać, bo widmo komornika robiło się bardzo realne. Co ja się nasłuchałam.... brak słów.
I to mnie najbardziej w..wia, bo nie znasz dnia ani godziny, jak życie sprzeda kopa. Nie każdy to rozumie, a szkoda 🙁
srebrna, Cierp1enie, , ja Was doskonale rozumiem. Od dziecka marzyłam o własnym koniu. Jak poszłam do pracy to po jakimś czasie (około 6 lat) udało mi się kupić wymarzonego konia. I 4 lata później życie dało mi kopa w dupę. Straciłam pracę, nie miałam kolejnej, długi rosły. Musiałam sprzedać, bo widmo komornika robiło się bardzo realne. Co ja się nasłuchałam.... brak słów.
I to mnie najbardziej w..wia, bo nie znasz dnia ani godziny, jak życie sprzeda kopa. Nie każdy to rozumie, a szkoda 🙁

amen;

u mnie bardzo podobnie...
🤔trzałka: A mnie wkurza, że jeździectwo to sport, w kierunku którego trzeba przejawiać jakiś, nawet minimalny talent. A ja talentu nie mam za grosz i mimo, że instruktorzy/trenerzy i ja sama wychodzimy z siebie, żeby czegoś mnie nauczyć, to i tak po 4 latach w miarę regularnej jazdy, jestem na etapie wożenia się w stylu hard-jeździeckie-porno, gdzie nie jestem w stanie ładnie przejechać prostego programu na brązową odznakę  😂
🤔trzałka: Wkurza mnie, że ludzie utalentowani, mimo krótszego stażu jeździeckiego dają sobie lepiej radę (i to w ładnym stylu) na kombinujących koniach, kiedy ja już dawno jestem rozsmarowana na ogrodzeniu albo wywieziona.
🤔trzałka: Wkurza mnie, że pod siodłem nie jestem wystarczająco stanowcza i konie kompletnie olewają mnie i wszystko o co proszę.
🤔trzałka: Wkurza mnie, że pcham się dalej w jeździectwo, inwestuję w marne próby swojego rozwoju, kiedy już dawno powinnam zrezygnować z jazdy i wziąć się za coś, co nie będzie robiło krzywdy koniowi, instruktora doprowadzało do czarnej rozpaczy, a mnie samej frustrowało i narażało na kpiny całej stajni. 🤦


No to piona! Czytając to czuję się, jakbym czytała o sobie 😉
klapcio89   Walczący z cieniem...
09 sierpnia 2011 16:02
Denerwują mnie ludzie przychodzący na jazdy ubraniu od góry do dołu w firmowe końskie rzeczy z w rękawiczkach i batem w ręku, twierdząc że umieją jeździć a tak naprawdę nie wiedzą z której strony i jak poprawnie wsiąść na konia  🤔

A najbardziej wkurza mnie to gdy pytam ile dana osoba jeździ konno, ona odpowiada mi że 3 lata, myslę spoko, wsiada i nie umie sobie dać rady z najspokojniejszym koniem w stajni, po czym na pytanie ile jeżdziłeś/aś przez te 3 lata odpowiada no może z 5 razy u wujka na koniu! MASAKRA Ale jezdzi 3 lata...  😀iabeł: 🤔 👿
A mnie nie tyle wkurza, co raczej śmieszy opinia, że jedynym wyznacznikiem poziomu czyjejś jazdy (ew. poziomu umiejętności instruktorskich/trenerskich) są wyniki w zawodach.
No bo jak to tak można, że ktoś, kto ponoć jest uzdolniony nie ma wyników? Śmieszne jest dla mnie stwierdzenie, że nie można prezentowac wysokiego poziomu jeśli nie startuje się w zawodach (albo, że instruktor/trener nie jest dobry, bo jego wychowankowie nie startują).
srebrna, Cierp1enie, , ja Was doskonale rozumiem. Od dziecka marzyłam o własnym koniu. Jak poszłam do pracy to po jakimś czasie (około 6 lat) udało mi się kupić wymarzonego konia. I 4 lata później życie dało mi kopa w dupę. Straciłam pracę, nie miałam kolejnej, długi rosły. Musiałam sprzedać, bo widmo komornika robiło się bardzo realne. Co ja się nasłuchałam.... brak słów.
I to mnie najbardziej w..wia, bo nie znasz dnia ani godziny, jak życie sprzeda kopa. Nie każdy to rozumie, a szkoda

Cóż ja miałam podobnie, z tym że konia mam dalej, chociaż mi sie nie przelewa. Kupiłam wymarzonego  konia ponad 11 lat temu,  po 7 latach z powodu choroby straciłam pracę, przez  rok nie miałam żadnych dochodów, mówiąc szczerze, do tej pory nie wiem jakim cudem przez ten okres uzbierałam na comiesięczne utrzymanie kobyły 🤔, ale postanowiłam sie nie poddawać i sie udało ale wkurza mnie że nie jestem niekiedy w stanie dać więcej  dla swojego konia bo zasobnośc kieszeni  mnie stopuje.
a mnie wkurza, że koń się nie składa i nie mogę go wsadzić do kieszeni i pojechać na zawody :P ot co 🙂
A mnie nie tyle wkurza, co raczej śmieszy opinia, że jedynym wyznacznikiem poziomu czyjejś jazdy (ew. poziomu umiejętności instruktorskich/trenerskich) są wyniki w zawodach.
No bo jak to tak można, że ktoś, kto ponoć jest uzdolniony nie ma wyników? Śmieszne jest dla mnie stwierdzenie, że nie można prezentowac wysokiego poziomu jeśli nie startuje się w zawodach (albo, że instruktor/trener nie jest dobry, bo jego wychowankowie nie startują).


A dla mnie to zupelnie logiczne.
Co z tego jak ktos jest dobry, dobrze dogaduje sie z konmi, dobrze siedzi itd. ale nie ma wynikow (ani swoich, ani wychowankow, ani koni spod tylka sprzedanych), bo oprocz dobrej jazdy w domu nic te konie ani jezdzcy nie sa w stanie pokazac? Mozna prezentowac dosc wysoki poziom (albo pozornie wysoki) ale cos musi nie grac jak nie ma sie wynikow.
Mozna tak jezdzic i trenowac (ba - cale zycie nawet) bez wynikow i myslec ze jest sie lepszym od tych co startuja i wyniki maja (co jest najczesciej naprawde mylace), ale duzo osob ktorzy chcieli by jednak sport uprawiac (nawet amatorski) jednak dazy do wynikow, bo oni najczesciej werifikuja jezdca, trenera i konia.
Wiadomo ze sytuacje sa roznie, jezdziectwo jest skomplikowane, bo jest jeszcze drugi sportowec - kon.
Ale glownym wyznacznikiem sa wyniki i zawsze beda, i im powazniejszy sport tym bardziej to sie liczy, a juz potem reszta.
a mnie denerwuje, ze nigdzie nie ma tanich czerwonych fraków! tylko jakieś po 900 zł  🤬
Bischa   TAFC Polska :)
09 sierpnia 2011 23:55
Arimona, ale taki trener może też sobie trenować jakąś grupkę osób, ktore nie mają parcia/nie chcą startować, trenują/uczą się dla samej przyjemności i czasem jakieś LL, L max P sobie dla sprawdzenia siebie pojadą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się