Ścięgna - urazy, leczenie, pielęgnacja

MSM i movicur dostawał oprócz zastrzyków od weta oczywiście, źle się wyraziłam  😉 Jest sztywny i stąd wrażenie kulawego konia na tył (naderwane ścięgno było w przedniej nodze) - po zastanowieniu myślę, że spowodowane jest to zbyt małą ilością ruchu (6 x w tyg. trening, 3 - 4 x w tyg. padok). Generalnie chodzi mi o to czy przy dość mocnym treningu ujeżdżeniowym warto takie ścięgno (po kontuzji) wspomagać, czysto zapobiegawczo. Pogadam jeszcze z kowalem.

edit: dodam, że dziadowi stuknęło w kwietniu 13 lat. Od 3 roku życia jest w treningu ujeżdżeniowym, więc nogi ma całkiem mocno obciążone.
Tulipan, mój ma 10 lat, od 4-go roku w ujeżdżeniu. Kuty ciurkiem 6 lat. Teraz sumplementacja do końca życia z miesięcznymi przerwami, ale praca kopyt (żywienie , podłoże) najważniejsza.
.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
10 sierpnia 2011 09:21
napisze o moim doświadczeniu z odnowieniem kontuzji ścięgien u starszego konia, bo nawojowałam się z tym od diabła i trochę.
Moj "kuń" został przeze mnie juz kupiony z problematyczną noga tzn. po powaznej kontuzji ścięgien. (nie zalezało mi, chiałam miec tuptusia i mam, służy dzięki Bogu już 12 lat). zdarza się, że kontuzja się odnawia, bo taki jest urok raz rozwalonego ścięgna niestety.
ściegno wtedy nieznacznie grzeje i "rozlewa sie" a koń oczywiście kuleje.
Robię wtedy tak:
1. trzy dni chłodzenia: wg mnie najlepsze są żele z arniką albo nalewka z arniki. chłodza doskonale i zmniejszają obrzęk. nie bandazuję nóg, bo przy arnice robić tego nie nalezy (może dojśc do maceracji skóry). Koń i tak szybko sie z takim sciegniem nie porusza i na nóżkę uważa. Co ważne - wcale nie trzymam konia w boksie, bo sie wtedy  bardziej miota, tylko wypuszczam na padok, ze spokojnym koniem i z zapewnieniem zarcia, żeby się nie nudził.
2. Trzy dni rozgrzewania  - masci rozgrzewajacych jest od metra 🙂. wciereczka, masaż 🙂
3. potem zaczynamy rehabilitację; maśc rozgrzewajaca, masaż, ruszanie nogi, ruch wymuszony, czyli prowadzę konia w ręku najpierw kilka minut, potem pół godziny. i zawsze sprawdzam, czy nie grzeje. Po oprowadzance - delikatne chłodzenie (np. wodą)
4. kiedy sciegno jest dotykowo normalne (twarde, bez rozlań, bez grzania) zabieram kobyłe na spacery - zawsze po zastosowaniu masci rozgrzewajacej przed jazdą, zawsze w owijkach i zawsze z chłodzeniem po.
oczywiście, moj koń jest rekreantem, który nie musi startowac i którego obciążenia są bez porównania mniejsze od koni obciażen koni sportowych, ale w przypadku takiego własnie rekreanta moje działania przynosza rezultaty 🙂.
Dziś przyszłam do stajni szczęśliwa jak zawsze, wyczyściłam konia i chciałam wyprowadzić na lonżownik.. po wyjściu z boksu zauważyłam że zaczęła kuleć... wyszłam z nią ze stajni i przy świetle zauważyłam że ma spuchnięty i ciepły staw skokowy, zawołałam kogoś kto zna się na koniach trochę lepiej niż ja bo dłużej... podniósł kobyłce prawą nogę a ta się przewróciła  😕  nasmarowałam jej to maścią rozgrzewającą i poczekam do jutra... jak myślicie co to może być, skręcenie? Dodam iż koń ma 2 i pół roku  🙄  . Podobno gdy rano szła na padok nie kulała. Myślicie że mogła się uszkodzić w boksie? Ehhh ;(  Czym to najlepiej smarować? Rozgrzewającą czy chłodzącą maścią? I jaką firmę polecacie? ;/
Przede wszystkim  nigdy nie odwazylabym sie swiezego urazu potraktowac mascia rozgrzewajaca....

Zawsze bezpieczniej chlodzic, niz grzac. Zwiekszasz tym stan zapalny, i wylewy.
enigma_28, się nie wygłupiaj, tylko wołaj weta! Ze stawami nie ma żartów! Pewnie mocny przeciwzapalny byłby nie od rzeczy - ale z opisu w żadnym razie nie wygląda to na "samo przyszło samo przejdzie" 🙁
Gillian   four letter word
13 sierpnia 2011 23:11
enigma_28, świeże urazy a zwłaszcza te spuchnięte CHŁODZIMY!
ja tego konia dzierżawie a właściciel powiedział że "nasmarujemy, poczekamy i może jak się koń rozchodzi to mu przejdzie".  Jade tam jutro rano i jak kobyła będzie nadal w takim stanie to dzwonie po weta. Tylko zastanawia mnie jak ona to sobie zrobiła  🙄
Dzierżawisz 2,5 latkę? Chyba wypada pogratulować właścicielowi... operatywności?
.
Demonowa, ale - jaka kontuzja? Zginacza głównego? Stan zapalny czy przerwanie włókien, ile procent? Ile czasu minęło od odniesienia kontuzji?
.
Demonowa, jeden uznany ortopeda uważa grzanie ścięgien (oprócz celowego zaostrzania stanu zapalnego) za wysoce szkodliwe. Inny - zalecał "dożywotnie" nocne rozgrzewanie po urazie - ale międzykostnego.
Na zdrowy rozum - grzanie rozpulchnia tkankę. A przy zerwaniu włókien nie jest problemem zrost - ten jest (nadmiernie) silny, tylko tkanka w okolicach zrostu - w rezultacie słabsza (coś jak zszycie mocną nicią słabego materiału). Rozpulchnienie uczyni tę tkankę jeszcze słabszą. Czy da się "osłabiać" "punktowo" - wyłącznie miejsce zrostu? Nie wiem, nie spotkałam się z tym, większość terapii zmierza do dodatkowego wzmocnienia tych słabszych "punktów", ale kto wie? technika rehabilitacji idzie cały czas naprzód. Jedynym uzasadnieniem dla grzania "po całości" byłoby zwiększenie ukrwienia i transportu "leczniczej zawartości" krwi. Imo - u koni można to osiągnąć bez grzania (i skutków ubocznych), ale różni ludzie mają różne zdanie, a "przypadki" też się różnią. Wynikałoby z tego, że - jeżeli grzać (ukrwienie) to z pewnością ścięgno musi dobrze "wystygnąć" przed pracą.
Znacie jakiegoś dobrego weta w okolicy Wrocławia?
Pisze , bo mam pewien problem z noga u konia.
W lipcu kon w czasie jazdy potknal sie i zaczal kulec. Po chwili kulawizna byla juz malo wyczuwalna. Noga szybko napuchla od stawu pecinowego i troche wyzej. Wet stwierdzil zerwanie wlokien sciegnowych, dal zastrzyk, przepisal masc rozgrzewajaca. Kon mial odpoczywac ok. miesiaca.
Wszystko juz zaczelo fajnie wygladac we wrzesniu, powoli przywracalam konia do pracy. Jednak noga zaczela puchnac - ale nie na jezdzie, ale na dzien nastepny.  Po paru dniach odpoczynku koniowi zaczely puchnac kolejne nogi. Wezwalam weta poraz drugi. Stwierdzil, ze dziwne te opuchlizny (bo takie galaretowate i miekkie).  Wykluczyl sciegna, szczegolnie ze kon nie kulal, dal zastrzyk i polecil koniowi wracac do pracy i smarowac mascia rozgrzewajaca nogi. Po zastrzyku opuchlizny zeszly, kon poszedl na lekka lonze. Opuchlizna wrocila  nastepnego dnia po nocnym staniu w boksie (tylko na noge, ktora urazila w lipcu). Kon poszedl odpoczywac na kilka dni, potem wprowadzalam lonze i jazde z samym klusem. Po wysilku opuchlizna znika, w nocy pojawia sie na nowo. Czasem jednak opuchlizna nie schodzi calkiem za dnia.  Na moje oko cos sie w tej nodze gromadzi, jakis plyn czy cos, to mozliwe?

Co dziwne - kon nie kuleje! Jest zywotny, pelen energii, typ biegocholika. Powoli mam dosc, bo bez pracy powrocily wszystkie zle zachowania ktorych sie u niej pozbylam, kon robi sie nie do wytrzymania...
Nie wiem, powoli mysle o przeswietleniu, ale niestety koszty mi narazie na to nie pozwalaja.
Co to moze byc? Raczej wykluczam opoje - wet by je na pewno zdiagnozowal.  Pracowac, nie pracowac? 
dea   primum non nocere
21 listopada 2011 14:51
Ciekawe co to za magiczny zastrzyk. Wiesz co to było?
Fisia, nie bardzo wierzę w diagnozę via net... nie myślałaś by skonsultować sprawę z innym weterynarzem? skąd jesteś?
Demonowa mój jako 18latek miał uraz ścięgna, wylilzał się z tego nawet sprawnie bo tez nie było to bardzo poważne. nie zawijam na noc i nic sie nie nawraca itp. jedynie po większym wysiłku, kiedy wiem, ze mocniej pracował, wcieram mu cos rozgrzewajacego we wszystkie nogi. obecnie ma 20 lat i nawet czasami coś skoczymy i nic sie nie dzieje. oczywiscie po KAZDEJ jezdzie chlodze nogi. wet z którym się konsultowałam wręcz odradził codzennego zawijania na noc jeśli nic się nie dzieje
Cobrinha, tez nie wierze, ale moze ktos sie spotkal z podobnym przypadkiem.
Jestem z Podhala . Wzielam weta, ktory na tym terenie jest ponoc najlepszy.  Prawdopodobnie jesli jej nie przejdzie w najblizszym czasie wezwe kogo innego.  Jesli znasz kogos dobrego kto dojezdza w te rejony to prosze daj mi namiary na pv.
Spotkał sie ktoś z zerwaniem przyczepu ścięgna przyśrodkowego, pobocznego( mam nadzieję, ze nic nie pokręciłam w nazwie),stabilizującego kolano w okolicy rzepki? Jak długo takie cos może sie regenerować? Czy jest szansa, ze będzie regularna po wyleczeniu?
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
18 kwietnia 2012 18:03
Mam do Was takie pytanie... czy ktoś z Was leczył konia - ścięgna - komórkami macierzystymi? Jak to wyglądało, ile czasu trwała i jak wyglądała rehabilitacja i czy macie te komórki macierzyste w banku w razie jakiegoś urazu?
Ponieważ mam dwa konie po kontuzji, zastanawiałam się, czy w ten sposób można wspomóc leczenie urazu po jakimś czasie.
Dowiadywałam się, że na komórki macierzyste nigdy nie jest za późno. Jest też teoria, że można je podać koło dnia 42 od urazu i też sobie świetnie dają radę z leczeniem.
Mehari, mój koń miał wstrzyknięte komórki macierzyste  przy urazie międzykostnego. Ok. miesiąca po urazie. Efekt - b. dobry, ale suplementacja plus  codzienne stępowanie  konieczne.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
19 kwietnia 2012 09:02
Grace, czy można konia puścić na mały wydzielony padok? Np. po stępowaniu... żeby jednak nie gnił w boksie...
Czy to stępowanie było raz dziennie, czy dwa razy ? Rozumiem, że z dnia na dzień czas stępowania był wydłużony..
Jaką suplementację miałaś?
Grace, czy można konia puścić na mały wydzielony padok? Np. po stępowaniu... żeby jednak nie gnił w boksie...
Czy to stępowanie było raz dziennie, czy dwa razy ? Rozumiem, że z dnia na dzień czas stępowania był wydłużony..
Jaką suplementację miałaś?


Może skonsultuj się z wetem ? Generalnie mi tłumaczono, że padokowanie mogę zacząć jeśli koń pod sidołem zaczyna się poruszać kłusem/galopem, nei wcześniej.
Mój kon od razu wychodził na padok, tzn na mała wydzieloną kwaterke żeby nie mógł biegać i tak sobie stał 2 miesiące a po 2 miesiącach dziura na usg zniknęła. Bez żadnych komórek macierzystych, jedynie mu dawalam Msm z glukozamina. Lepiej konia dać na mała kwaterke niż jakby stał w boksie prawie 24h na dobę bo wiedza krzywdę sobie może zrobić. Ale może po tej terapii zalecenia są inne...
Patrząc na mojego konia -  to okazało sie absurdalne zalecenie . Wyleczę  może  scięgno , a  wyprodukuję totalnego świra . Najwyzej troche dluzej to potrwa ... 
Po pierwszych i jedynych dwóch dniach próby czułam sie bezsilna , tak jak wtedy,  kiedy weterynarz zalecił mi pobranie moczu od kocura do pojemnika na mocz . 
dominoxs zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Przy urazie międzykostnego myśmy też mieli areszt boksowy i spacery w ręku. Praktykowałam 4 miesiące. Masakra. Miałam wrażenie, że na padoku koń brykałby mniej niż na tych spacerkach. Bałam się, że za którymś pechowym razem koń zrobi krzywdę albo sobie albo mnie. Spacerki definitywnie zakończyłam po tym jak koń zwiał mi z jednego z nich. Zaczęłam puszczać na padok i od tego czasu był spokój. Koń nic sobie nie zrobił. I nie dam się więcej namówić na areszt boksowy. Niestety zauważyłam, że lekarze bardzo lubią te nasze konie więzić w boksach z błahych powodów.  🙄
Ciekawe - chyba o swoje interesy nie dbają 🤣 Przecież koń non-stop do leczenia jest "fajniejszy" dla weta niż zdrowy, no dziwni ci weci, no.
halo
Dobzre powiedziane. Klient i tak wie lepiej, może o to chodzi  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się