Najbardziej szalona lub nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście !

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
10 sierpnia 2011 11:59
omnia, Ja bym wtedy spierdzielała ile sił w tyłku. 🤔wirek:
btw, kiedyś osy zrobiły sobie gniazdo wielkie jak piłka od nogi za... kanapą w domku na mazurach. Oczywiście ja musiałam tam zajrzeć i czymś rzucic 😁
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
10 sierpnia 2011 12:05
no, spierdzielałam. jak gniazdo spadło i osy ... powiedzmy, ze się wkurzyły 😉. ale jak siegałam bosakiem, to myślałam, że gniazdo spadnie, a ja zdąże je oblac wodą. nawet wiaderko miałam przyszykowane. i jeszcze zastanawiałam się dlaczego nikt przede mną na to nie wpadł 😁 😂
aneta   foto by Tynka
10 sierpnia 2011 13:40
Rozpaliłam w piecu centralnym w celu rozmrożenia rury doń przylegającej  😵 Powinnam dostać za to Nagrodę Darwina.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
10 sierpnia 2011 13:47
Kiedyś na koloniach... ukradłam kurę. Tak, KURĘ, ko-ko.

To były wyjątkowo źle prowadzone kolonie, nudziliśmy się, a wychowawcy nas słabo pilnowali. Kiedyś podczas siesty poobiedniej (był nakaz siedzenia w pokojach), wymknęłyśmy się we trzy i spacerowałyśmy po miasteczku. W pewnym momencie zobaczyłyśmy kurę. Padło hasło "chcemy mieć kurę?" i koleżanka ją złapała. Zaniosła ją pod koszulką do naszego pokoju. Kura zamieszkała w szafie. Jak przyszła wychowawczyni, jedna z koleżanek weszła do szafy i udawała, ze to ona wydaje te dźwięki. Dziwna sytuacja. Po południu odniosłyśmy kurę tam, skąd ją wzięłyśmy.
Przypomniało mi się:

Jestem straszliwym ciepłolubem, więc zimą, kiedy mój facet spał sobie postanowiłam napalić w piecu (ogrzewał cały dom).
Niestety nikt mi nie wtłumaczył nigdy, ile stopni ma mieć woda, żeby nic się nie stało.
Jest 60, fajnie, jest 70, pytam mojego, czy to nie za dużo, odpowiedź: "nie" (przez sen).
Jest 80, pytam znowu: "może być", chwilę potem coś zaczeło stukać w rurach, więc spytałam, czy to jest normalne: "jest".
Po paru minutach stwierdziłam że go jednak obudzę, bo mi się ten hałas nie podoba. Ale by się działo!  🤦
Najbardziej szalona lub nieodpowiedzialna rzecz jaką w życiu zrobiliście?

Kupno konia 😁 2,5 letniego.
Mirabelka   Małe jest piękne! :)
11 sierpnia 2011 08:51
Głupie? Ooo...
1. "Chwaliłam" się, czy nie, rodzice kupili dziecku rok po komunii kucyka. Klacz, 3 lata, nerwowa, gryzła, bała się siodła. Po miesiącu już jeździłam na niej w tereny na oklep, nie wiem czy teraz też byłabym taka odważna. 😁
2. Poza tym klacz miała (ba, ma ja do dziś) jedną wadę - bała się wody. Do kałuży weszła tylko jak już nie miała innego wyjscia, a robiła to jak najszybciej. No i jedziemy sobie ta na wiosne, klacz w stępie wchodzi w kałuże, więc dobra. Galop. Przed nami wielgachne bajoro, ale co tam. Jak tam wlazła do wody to tu też. No, ale oczywiście nie. Kobyła skręciła gwałtownie w prawo (akurat na las a nie na łąke), i się zatrzymała, boo... No, bo ja przygrzmociłam prawą stroną ciała w drzewo. Myślałam, że sobie łape zlamałam, ale była cała, klaczy nic nie było, ale bolało chyba 3 dni. 😁
3. Jak miałam 2 lata (albo 3) mój tata wziął mnie na jakiśtam festyn czy coś. Stał z kolegami i stwierdził, że wypija sobie po piwku. Ja sie bawiłam obok w piasku. Tata co chwile piwo stawial na ziemi i od czasu do czasu napil się łyka. Madre dziecko wzięło je sobie i wypilo ponad pół butelki. Tak, pierwszego zgona zaliczyłam w wieku 2 lat. 😁
4. W tym samym wieku uciekłam pod płotem, bo "ide do babci". Kilometr dalej zobaczyła mnie sąsiadka i odprowadziła do domu. Podobno darłam sie strasznie. 😁
5. Poza tym będąc u babci zazwyczaj siedziałam w klatce z moimi zabawkami, bo tak często uciekałam, że już nie mieli siły mnie ganiać.
6. W 3 klasie wymyśliłam fajną zabawę ze znajomymi - zjeżdżanie na workach foliowych z duuużej góry przez ognisko. Wszyscy żyją, jeden tylko nie wyrobił i do domu wracał cały wysmarowany węglem. 😁
7. Zaprzęgłam kiedyś kozła do prowizorycznej "bryczki" (sama ją robiłam!) i jeździłam tak po wsi. 😀
8. Uciekanie ze szkoły przez okno.
9. Robienie salt na hali z trybun na materac. Skończyliśmy dopiero jak sie mało koleżanka nie połamała. 😁
10. Wagary nad małym jeziorem, wszyscy wstawieni, ja z koleżanką najbardziej. Wspinałyśmy się na 90 cm brzózki - "kto pierwszy". 😁 Oprócz tego włażenie do jakiejś starej, zapuszczonej piwnicy (ziemianka), która ledwo stala. Wleźliśmy tam, bo było pełno słoików z czymśtam, a fajnie strzelały jak sie je rozbijało o kamienie. No i łażenie bo jakiejś ścieżce, która z obu stron była stroma, a na samym dole jezioro. Ja tego dokładnie nie pamiętam, za dużo tego wszystkiego wypiliśmy. 😁 Aaa... Jeszcze jedno. Zbieranie drzewa na ognisko, które gasło. Wciąż te same wagary. Suche badyle w pobliżu się skończyły, więc najlepiej połamać jakieś drzewa, prawda? Dwóch łamało drzewo, jeden stał pod nim. Jak sie nie ciężko domyslic zarobił w głowe, oczywiście rozcięta. Troche popanikował, wypił sobie więcej i zapomniał o ranie. 😁

Więcej nie pamiętam, w sumie to nic ciekawego, ale jeszcze gówniarz jestem, więc pewnie cos sie w tym moim życiu wydarzy... 😉
Ja kiedyś koniecznie chciałam się nauczyć jeździć na rowerze bez trzymanki. I uparłam się, że się w jeden dzień nauczę. Wracałam od koleżanki i próbuję jadąc po chodniku. Jakoś tam szło. Nagle wjechałam na jakiś wybój, wywaliłam się i rypnęłam twarzą wprost w chodnik...  😵 Miałam całą twarz we krwi i strupach. Do dziś mi to znajomi wypominają (tak ekstra wyglądałam  :hihi🙂 a byłam wtedy w 5 klasie podstawówki.

Nie wiem czy to też można zaliczyć ale jakiś rok temu otworzyłam szafkę w łazience, bo czegoś szukałam i nagle wszystkie uchwyty od góry puściły i wszystkie kieliszki i szklanki wypadły mi prosto na głowę. A było tego sporo. Nie wiem jak to się stało, że nie ucierpiałam nic a nic!  😁 Miałam tylko trochę poprzecinane ręce. Ale wydarłam się niemiłosiernie.
Swoją drogą, ostatnio gdy szłam do łazienki, żarówka wypadła z lampy i rozbiła mi się na głowie  😁 Ciekawe co będzie następne  😁

Jak coś sobie przypomnę to dopiszę, bo na razie nie pamiętam.
Podczas tegorocznego urlopu wraz z moją pięcioletnią córką pływałam na otwartym morzu  podczas rejsu statkiem. Dziecku założyłam kapok, ale o sobie nie pomyślałam i kiedy uświadomiłam sobie, jak bardzo jest głęboko, ledwo udało mi się opanować atak paniki, to moja córka zobaczyła zdechłą rybę ( nurkując w masce) i prawie mnie utopiła. Łapała się wszystkiego- moich włosów, szyi, kostiumu. Opiłam się syfiastej słonej wody w litrach.

Swoją drogą, ostatnio gdy szłam do łazienki, żarówka wypadła z lampy i rozbiła mi się na głowie  😁 Ciekawe co będzie następne  😁



hahahahahhaa oplułam ekran  👍 👍 👍 👍 👍 👍 jak może żarówka wypaść? hahahahahahahahahahahahhahahaha

a u mnie?
hmm w wieku ok 3-4 lat (bardziej 4) uciekłam z domu z kuzynem bo chciałam iść nad strumyk i..... wróciłam bez gaci 😀

pojechałam 25 letnim maluchem do Poznania (ok 100 km ) hahaha  mina mojej mamy bezcenna 😀 (prawko miałam ok 3 m-c)

przewizołam moją koleżanke na masce:
tu macie filmik 😀
ja mówię całkiem poważnie  😁 Mama coś gmerała bo słabo świeciła i po kilku/kilkunastu minutach spadła jak wchodziłam do łazienki  😁
W sumie to streszczę: w wieku 12 lat pojechałam z koleżanką na wycieczkę [autem], tata nauczył mnie prowadzić 🤣 Zakopałam sie w błocie, nie miałam telefonu, pustkowie, nic... Na szczęście jakiś rolnik wyciągnąl nas ciągnikiem... zabrał do swojego domu, bo musiał wyczyścić koło [nie dało rady jechać, były tak ubłocone] Jeszcze na miejscu jego syn się podwalał do mojej kumpeli [wyglądała na 17], chciał jej zlizywać błoto z nóg i takie tam...  🙄
ale na szczęście wszystko uszło mi płazem, auto wyczyściłam. Moze kiedyś opowiem to Tacie  😎
do dzisiaj Bogu dziękuje za to, że nikt się nie dowiedział  🙇


edit: ort  😡
Dzisiaj:  😎

Założyłam się o 20 zł, że wejdę do jakiegoś tam momentu na drzewo, a można domyśleć się, że ten moment nisko nie był. Ja, lęk wysokości, nigdy po drzewach nie łaziłam, stwierdziłam, że ok, spoko, dam radę.  😁 Dobra, wspinam się, serce wali, jak młot, ale doszłam, cieszę się, wykrzykuję i nagle spojrzałam w dół...  😁 W tym momencie gałąź się złamała i spadłam na drugą jakieś 3 metry niżej. Moja bluzka zaczepiła się o gałąź (dosłownie to została na nią nadziana), a ja stwierdziłam, że nic nie zrobię i darłam się na całe osiedle, krzycząc 'pomocy!'. Efektem była straż pożarna  😵,  parę zadrapań i moja ulubiona koszulka do wyrzucenia. + - 20 zł w kieszeni.  😂

Moja bluzka zaczepiła się o gałąź (dosłownie to została na nią nadziana),

W tym momencie na sekundę zatrzymałam się, serce mocno zabiło i się przeraziłam 😲 , nie strasz ludzi.
Dobrze, że się na prawdę nie nadziałaś.

o mamo, cofnęłam co ja, mały szczypiorny pokemon na wypisywałam tu, po co odświeżaliście!

edit: zmieniłam słówko.
[quote author=koniara788 link=topic=16671.msg1099842#msg1099842 date=1313100914]
Moja bluzka zaczepiła się o gałąź (dosłownie to została na nią nadziana),

W tym momencie na sekundę zatrzymałam się, serce mocno zabiło i zszokłam  😲 , nie strasz ludzi.
Dobrze, że się na prawdę nie nadziałaś.

o mamo, cofnęłam co ja, mały szczypiorny pokemon na wypisywałam tu, po co odświeżaliście!
[/quote]

Mimo tego, że wisiałam, miałam łzy w oczach ze szczęścia, bo jak sobie wyobraziłam, co mogło się stać... Stwierdziłam, że już nigdy na drzewo nie wejdę, za żadne pieniądze świata.

Tak w ogóle wybaczcie, że powyższy post napisałam nieco nie po polsku...  😡
[quote="Again"]ztreszcze[/quote]
Streszczę. 😉
Tyle dobrze, że ten rolnik i jego syn się nie okazali jakimiś mordercami.

koniara788, Łoł. Mam lęk wysokości [niewielki, bo niewielki, ale jednak] i aż mnie ciarki przeszły.
[quote="Again"]ztreszcze
Streszczę. 😉
Tyle dobrze, że ten rolnik i jego syn się nie okazali jakimiś mordercami.

koniara788, Łoł. Mam lęk wysokości [niewielki, bo niewielki, ale jednak] i aż mnie ciarki przeszły.
[/quote]

widzisz no, w wakacje o pewnych porach w pewną pogodę mózg przestaje działać ;]
analfabetą nie jestem jakimś, także sorrry  😡
ja dzisiaj wsiadłam na wałacha , zajeżdżany był dwa miesiące temu .
najlepsze jest to , że stał obok ogiera , nie miał nawet kantara i to wszystko odbyło się na pastwisku i oczywiście na oklep .
pierwsze bez toczka to ruszył tylko krok i od razu zeskoczyłam .
drugi raz wzięłam toczek i wsiadłam , ale na dłużej .
jak mi zaczął brykać.. dobrze , że ogier stanął przed nim (bo właściciel ogrodził kawałek ogródka żeby mu skosiły trawę) bo bym poleciała równo na pastwisko duże ;p ale zeskoczyłam i było ok ,  koń się uspokoił i luz 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się