trzeszczki

Dea, gdybyś przetłumaczyła, to chętnie przeczytam. Po angielski połowa informacji mi ucieka.
Hej, jestem tu nowa ale z powodu na ten wątek postanowiłam się zalogować. Jestem właścicielką 4,5 letniej klaczy wlkp. Trudny rok za nami ale mam nadzieję ze wszystko idzie ku dobremu. Na przełomie marca-kwietnia Begonia zaczęła kuleć, diagnoza pękniecie kości w kopycie, gips 4-m-ce rekonwalescencja i co znowu kulawizna 🙁 Tym razem kuleje na drugą nogę- diagnoza weta lekki stan zapalny trzeszczki. Objawy dokładnie takie jak opisała caroline, kulawizna na łukach, na prostej jest ok. Jak pisałyście różnice są odnoście złamań, zwyrodnień i stanów zapalnych- może ktoś miał styczność z tym ostatnim i mógłby opisać jak przebiegało leczenie. Staram się zebrać jak najwięcej info na ten temat. Z góry dziękuję i pozdrawiam wszystkie voltopiry  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
05 grudnia 2008 12:48
Dopisuję się do klubu trzeszczkowych. Tych pęcinowych.
Łoś zdiagnozowany jakieś 3,5 roku temu - objawy właśnie kulawizna na łukach (na kole) większa w jedną stronę.
Najpierw panika, bo się nasłuchałam, że trzeszczka to wyrok.
Kuracja Tendosanem, wcieranym na jazdę (lekką) i zmywanym po niej.
Generalnie lekarz orzekł, że póki koń chodzi tak jak teraz, to niech sobie chodzi.
Dostaje preparat na stawy (konkretnie Gelapony Arthro).
Jest nieregularny już tak na stałe, inaczej nosi w kłusie na każdą stronę, co i widać, i czuć.
Na pewno nie można już od niego egzekwować bardzo ciasnych np. wolt. Jest wtedy bardzo sztywny, właśnie z powodu tego stawu.
Kujemy się normalnie.
dea   primum non nocere
05 grudnia 2008 13:13
[quote author=dea link=topic=150.msg112375#msg112375 date=1228474719]
skracając wnioski: obciążenie na trzeszczki generuje właśnie "wysoki obcas", nie "niskie" kopyto.

ciekawy wniosek. u mojego konia (problem z trzeszczami w tylnej nodze) kowal i weterynarz (po RTG) zgodnie stwierdzili, ze rozczyszczanie w długi "pazur" przyczyniło się znacznie lub nawet samo w sobie spowodowało (teraz nie da sie juz chyba dojśc dokładniej do samych źródeł) uszkodzenie trzeszczek.
[/quote]

No właśnie, bo wniosek jest błędny!! Niskie piętki nie oznaczają długiego pazura, wręcz przeciwnie. Fizjologiczna forma kopyta, to ani długi pazur, ani wysokie piętki (powiedzmy tak: ja mówię o adidasach zamiast wysokich obcasów, Ty mówisz o wysokich obcasach zamiast płetw - to jasne, że bieganie w płetwach nie jest wygodne...).

Ścinanie pazura - tak, ale nie razem z żywą podeszwą (tak robi mój eks-kowal).

Tłumaczenie in progress, dzisiaj trochę luzu w pracy (pssst... 😉)
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 grudnia 2008 13:27
No właśnie, bo wniosek jest błędny!! Niskie piętki nie oznaczają długiego pazura, wręcz przeciwnie. Fizjologiczna forma kopyta, to ani długi pazur, ani wysokie piętki (powiedzmy tak: ja mówię o adidasach zamiast wysokich obcasów, Ty mówisz o wysokich obcasach zamiast płetw - to jasne, że bieganie w płetwach nie jest wygodne...).

Ścinanie pazura - tak, ale nie razem z żywą podeszwą (tak robi mój eks-kowal)

prawde mówiąc nie wiem czy przy ścinaniu pazura moj kon ma scinaną żywą podeszwę. zapytam o to przy okazji mojego kowala 🙂
natomiast co do wysokich pietek - zrobiłam rachunek sumienia no i musze sprostowac - moj kon nie ma "wysokich" pietek, tylko mial je za niskie (to znaczy prawie ich nie mial, bo tylko na nich chodzil...), wiec teraz są podnoszone - ale do wysokich one raczej jeszcze nie naleza 😉

wiec moze o to chodzi - że chcac dobrze (wysoka pietka, ale jeszcze "w normie"😉, przedobrza sie i kowal robi w koncu te pietki zbyt wysokie...? a jak wiadomo wszystko co zbyt i za bardzo - nawet jesli pierwotna intencja byla wlasciwa - moze byc bardzo szkodliwe...
dea   primum non nocere
05 grudnia 2008 14:22
Koń ma chodzić na piętkach* 🙂 Nie są zbyt niskie, jeśli nie są niższe, niż poziom żywej podeszwy. To, co należy ścinać wtedy, to pazur od przodu, jeżeli jest za długi (można to ocenić, jeżeli się spojrzy na kopyto od spodu - jesli ściana kopyta liczona razem z linią białą wydaje się istotnie szersza na pazurku niż z tyłu kopyta, to znaczy własnie, że mamy za długie pazurki). Kopyto z "pionowo" ściętą ścianą wygląda jednak dla wielu tak "dziwnie" i "nieestetycznie", że nie mogą go zaakceptować - ale anatomicznie patrząc, to jedyna ścieżka do zdrowego kopyta (w zdrowym kopycie nie trzeba dużo ścinać "w pionie"😉.

Żeby było wiadomo o czym mówię - jeden obraz znaczy tyle co tysiąc słów 😉

Jak wyglądało kopyto mojego konia po werkowaniu przez tegoż kowala (ścięta żywa podeszwa -  widać? - plus wysokie piętki):

Sorki, że niewyraźne, zapomniałam włączyć makro.

Jak kopyto wyglądało po poprawkach (niskie piętki, ściana kopyta od strony pazura cieńsza, podeszwa nieruszona):


Ten artykuł jest cholerycznie długi - jesteście zainteresowani wrzucaniem w odcinkach, czy wrzucić całość? Całość pewnie może być za tydzień... mam ok. połowy zrobione (już dużo ciekawych faktów jest).

* jeśli koń mocno ścierał piętki i wyraźnie "na nich chodził", to (z mojej ograniczonej wiedzy) dobra wróżba, bo oznacza, że nic go nie boli z tyłu kopyta...
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 grudnia 2008 14:36
kurcze, dea, ta pierwsza fotka to jakas masakra...

kiedy mój kon chodził na pietkach (i wrecz z zadartym do gory pazurem...) to kulał. chyba nie umiem dobrze opisać jak to kopyto wtedy wygladało i stąd chyba powstaje niezrozumienie.

w kazdym razie - kopyta mojego teraz są robione tak, ze wyglądają bardzo podobnie do tego co pokazujesz na drugiej fotce. tylko moj dodatkowo dostaje do tego okrągłe podkowy.
[quote author=dea link=topic=150.msg112375#msg112375 date=1228474719]
skracając wnioski: obciążenie na trzeszczki generuje właśnie "wysoki obcas", nie "niskie" kopyto.

ciekawy wniosek. u mojego konia (problem z trzeszczami w tylnej nodze) kowal i weterynarz (po RTG) zgodnie stwierdzili, ze rozczyszczanie w długi "pazur" przyczyniło się znacznie lub nawet samo w sobie spowodowało (teraz nie da sie juz chyba dojśc dokładniej do samych źródeł) uszkodzenie trzeszczek.
[/quote]

No właśnie mi mówili dokładnie to samo! Ale chyba to już dość staromodne poglądy :]
dea   primum non nocere
05 grudnia 2008 15:26
caroline - ta pierwsza fotka jest bezpośrednio po werkowaniu!!  😲 Nawet przed "kopytnym" kursem intuicja mówiła mi, że coś w nim nie gra. Po kursie jestem pewna...

Co do staromodności poglądów - w linkowanym artykule jest wzmianka, że pewien naukowiec udowodnił, że wysokie piętki powodują uszkodzenie trzeszczek i opublikował pierwsza pracę na ten temat w 1974 roku. Pozostała niezauważona przez "środowisko" i, jak komentuje autor tego artykułu, tenże doktor jest jednym z najbardziej sfrustrowanych ludzi jakich on zna 😉

EDIT: caroline - wasz "pazur" jakoś tak wyglądał?
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
05 grudnia 2008 21:04
Uff a bałam się, ze mój poprzedni post sciagnie na mnie gradobicie.  🙄

Dea
mi na oko, wyniki systematycznej pracy mego ex-kowala na mojej, wskazywały, ze coś jest nie tak. Powstały bardzo wysokie pietki, (i wąziutkie, ciasne), paskudnie to wyglądało:


Tu dość wyraznie widac że linia kopyto- pecina nie jest prosta, co bardzo mnie martwiło- bo uniemozliwia to prawidłowe działanie dzwigni w ruchu.
[img width=640 height=680][/img]

Zmieniłam kowala, na człowieka robiacego takze beznadziejne (wg tradycyjnego kucia. korekcji) przypadki ochwatowe  i on mi to tak tłumaczył.  Jesli nie ma prostej kopyto-pęcina, to  powstający kąt (wraz z nadmiarem tworzywa w okolicy kątów wsporowych) jakby naciska non stop na trzeszczki od wewnątrz. To po latach jest jedna z przyczyn trzeszczek, cichy dobijacz.
Ja sie nie znam tak dobrze - wciąż zgłębiam ten temat. Ale koń po dwuch korekcjach tego pana lepiej mi smiga, ma lepszy impuls (lepsze dzwignie). 😅

Dea
- a moze wrzuciłabyś ten artykuł, na któryś wątek od kopyt, a tu link do tego tematu? Powstaje OT, który owszem jest potrzebny, bo uczula ludzi na powolne dobijanie koni od nieprawidłowego robienia kopyt. Jednak fajnie jakby w kopytowych było wiecej z tej wiedzy, by jeszcze więcej osób miałao dostep do tej wiedzy. No i dyskusja, jak znam zycie,  w końcu zejdzie typowo na kopyta.  🙂
caroline   siwek złotogrzywek :)
05 grudnia 2008 22:58
wasz "pazur" jakoś tak wyglądał?
no mniej wiecej, tylko ciutke mniej patologicznie 😉
korzystajac z porownania - wasze kopyto tuz po werkowaniu wyglada tak jakby kon stajac na nim stal mocniej na jego przodzie. nasze "zle" kopyto powodowalo, ze kon stal jakby mocniej na tylnej czesci kopyta - calusienka pietka, az po linie wlosow (!) stapala po ziemi (te takie sciany wspierajace z bokow byly praktycznie calkowicie scinane), a w galopie tylnymi pecinami kon dotykal podloza (widac to bylo po owijkach)
(czyli w porownaniu do tej fotki, ktora wkleilas, pietki jeszcze bardziej lezaly na ziemi, ale sam pazur byl nieo mniej przerazajacy 😉

jak mi mowiono - od takiego rozczyszczania zawezila sie strzalka, do tego kopyta byly kute w podkowy za male oco najmniej 2 rozmiary (na dzien dzisiejszy kon chodzi w podkowach wiekszych o 4 rozmiary od tych, ktore zostaly zdjete ok. rok temu)

takie ksztaltowanie kopyta nie dosc, ze mialo destrukcyjny wplyw na trzeszczki i sciegna, to w dodatku powodowalo wadliwa prace kregoslupa...

natomiast w ruchu (zwlaszcza na zdjeciach) sprawialo to wrazenie jakby kon bardzo mocno wkraczal tylnymi nogami pod klode. tymczasem on nie zginal nog w stawach tylko takimi sztywnymi nozkami "wjezdzal" slizgiem pod klode, bo dopiero jak mocniej nogami podjechal to kopyta dopiero byly rownolegle do podloza... patalogia.

rzeczywiscie kopytowy offtopic sie tu robi... 😉
dea   primum non nocere
07 grudnia 2008 00:52
Skończyłam tłumaczenie. Jeszcze tylko jutro/pojutrze sprawdzę literówki i wklejam.

No właśnie nie wiem, czy wrzucać to na ogólnokopytny wątek. To jest o trzeszczkach. Tak się wiąże z kopytami, jak trzeszczki (kopytowe są w kopycie 😉). Jest głównie o mechanizmie powstawania choroby trzeszczkowej oraz zapobieganiu/leczeniu - nie tylko kształt kopyta (i werkowanie) tu wchodzi, ale np. też gnicie strzałki czy wypuszczanie źrebaka na zbyt miękki wybieg.

Jak chcecie, ja mogę wrzucić gdziekolwiek. Może wrzucę tu, a jak uznacie, że się nie nadaje, to przeniosę i link zostawię?
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
07 grudnia 2008 01:16
Dea.
Wspaiale.  🙂
Mi w sumie obojetne gdzie wkleisz, szczególnie gdy tekst łączy oba tematy. Sama zdecyduj.  🙂
W zasadzie to wystarczy w pokrewnym wątku (czy to w kopytach, czy trzeszczkach) zostawic post z linkiem. W końcu wiele końskich tematów mocno się łączy, wiąże.
Juz nie mogę się dozekac tekstu.
Pytam z ciekawości: Czy u Waszych trzeszczkowców oprócz kulawizny/znaczenia pojawiały się obrzęki? Grzanie?
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
10 grudnia 2008 15:09
u mojego nie zauważyłam.
za to zauważyłam, że znowu lekko kuleje na woltach w lewo🙁
Ja mam trzeszczkowca pęcinowego od jakiś 5 lat.
Od zdiagnozowania z małymi przerwami kuty na ogrągłe pełne podkowy horstech(z dojazdem kowala ok 80 km całe kucie coś ok 220 z własnymi podkowami na przód).Niedługo chciała bym zrobić rtg,żeby zobaczyc jak to wygląda.Mój koń kuty chodzi normalnie we wszystkich chodach.
Dopóki nie trafił do mnie z już zdiagnozowanymi trzeszczkami,podkuty jeździł na zawody skokowe i był w stałym treningu uj.
dea   primum non nocere
10 grudnia 2008 22:14
Wrzucam artykuł tutaj. Jesli stwierdzicie, że nie pasuje, przeniosę gdzie indziej i podlinkuję. Błogosławiona edycja 😀

Miłej lektury życzę - i z zainteresowaniem czekam na Wasze komentarze 🙂

Pozdrawiam i sorki, że tyle to trwało - ale długi jest, nie chciałam przepuścić jakiegos wybitnego babola.
No tak - nie wpuszcza w jednym kawałku 😉


Dokopywanie się do prawdy na temat syndromu trzeszczkowego – Pete Ramey, ostatnia aktualizacja 28.12.2005

Copyright 2005

Syndrom trzeszczkowy jest jednym z najbardziej zdumiewających dla kowala obszarów wiedzy z dziedziny patologii kopyta. Każda stary tekst zaprzecza następnemu, ogromne ilości badań są robione w temacie każdego dnia. Dobra wiadomość jest taka, że kowale studiujący kopyta dzikich koni i werkujący kopyta udomowionych bardziej na obraz tego, co natura zamierzała, regularnie przywracają do zdrowia przypadki beznadziejne trzeszczkowców. Badacze z dziedziny weterynarii sprawdzają tę nową ścieżkę i rozszyfrowują kolejne stare tajemnice problemów trzeszczkowych.

Jako jeden z takich kowali, który myśli o przywracaniu trzeszczkowców do komfortu i użyteczności jako o zadaniu rutynowym, piszę ten artykuł, w nadziei, że pomoże on innym zapoznać się z aktualnymi, bardzo skutecznymi metodami, jakimi radzimy sobie z tym problemem. Zrozumienie istoty problemu stanowi tutaj 99% wygranej bitwy.

Dr Bowker z Michigan State University przoduje w badaniach weterynaryjnych na temat sposobu, w jaki powinny funkcjonować naturalnie ukształtowane kopyta. Stwierdził on, że lądowanie "od piętek" jest najważniejsze ze względu na funkcję kopyta i co więcej - jego rozwój. Kiedy kopyto uderza w ziemię najpierw piętką, kopyto rozszerza się i sklepienie podeszwy opuszcza się, tym samym radykalnie powiększając objętość puszki kopytowej. Taka nagła zmiana w objętości powoduje powstanie podciśnienia, które zasysa krew do puszki kopytowej. Przemieszczona krew nie tylko odżywia żywe tkanki kopyta, ale działa też jako ważny hydrauliczny amortyzator wstrząsów. [Hemodynamics; Bowker. Możesz przejść bezpośrednio do jego opublikowanych badań z działu "links" na mojej stronie, jeśli nie pasują Ci moje laickie interpretacje] Tak więc jest odwrotnie, niż większość z nas była uczona. Mnie uczono niegdyś spojrzenia na strzałkę jako coś podobnego do (dea: rakuje mi słowa po polsku - gruchy do pompowania? :P) używanej przy silnikach przyczepnych (dea: co to jest do jasnej anielki? :P) lub w mankietach do mierzenia ciśnienia, czyli że strzałka wypompowuje krew podczas uderzenia w ziemię. Tak czy inaczej, od lat wiadomym jest, że kopyta pomagają w krążeniu krwi, ale ogromna różnica pomiędzy nową i starą teorią leży w stwierdzeniu, że rozszerzenie i funkcjonowanie całej puszki kopytowej jest trudniejsze do uzyskania, niż po prostu poprzez ściśnięcie strzałki, i skoro już wiemy jak istotne jest to rozszerzanie w amortyzacji wstrząsów i długowieczności - jest to dużo ważniejsze (dea: tutaj wyszedł jakiś pokrak...).

Przedstawiam Dr. Jamesa Rooneya z American College of Veterinarian Pathologists. Specjalizuje się on w analizach pośmiertnych koni. Chociaż każdy z moich znajomych, o kim wiem, że ma więcej niż dziesięc książek o koniach, posiada jego książkę "Koń kulawy" (the Lame Horse), jego zdumiewające odkrycia na temat zmian w trzeszczkach pozostały w dużej części niezauważone przez społeczności kowalskie i weterynaryjne. Mam nadzieję to zmienić.

Od lat wiadomo, że niektóre konie ze zmianami w trzeszczkach żyją w doskonałym zdrowiu, podczas gdy wiele koni bez tak zaawansowanych zniszczeń trzeszczek wykazuje cięzką kulawiznę z powodu bólu tylnej części kopyta. Od dawna zakłada się, że uszkodzenie trzeszczki następuje jako pierwszy etap schorzenia, bądź to z powodu tajemniczej choroby degenracyjnej, problemów krążeniowych, bądź, jak stwierdziłem w mojej książce ("Making Natural Hoof Care Work For You"😉 jako wynik reakcji ciała na nienaturalne obciążenie w tym rejonie. Nadal mogę uznać dwie z tych trzech teorii jako wyjaśniające częściowo, co się dzieje (teoria mówiąca o chorobie degeneracyjnej okazała się być z całą pewnością totalną bzdurą). Od dawna zakładano, że ból w chorobie trzeszczkowej jest powodowany ocieraniem uszkodzonej trzeszczki kopytowej przez ścięgno zginacza głębokiego palca. Gdyby tak było w istocie, drastycznie zwiększałoby bolesność dobrowolne stawianie przez konia nogi "od palca" (przyp. dea: przednia część kopyta najpierw kontaktuje się z ziemią). Poruszając się tą metodą koń musiałby zawiesić całą swoją wagę na ścięgnie zginacza głębokiego, tym samym układzie, który miał go krzywdzić!

Dr Rooney, badając tysiące martwych koni, odkrył, ze chrząstki włókniste (?) otaczające ścięgno zginacza i trzeszczkę kopytową ZAWSZE wykazywały uszkodzenie, jeżeli sama trzeszczka była zniekształcona. Nie odnalazł ani jednego przypadku, w którym rozpocząłby się proces niszczenia kości, a chrząstki na styku trzeszczki i ścięgna zginacza głębokiego nie byłyby jeszcze uszkodzone. Ani jednego takiego przypadku pośród tysięcy. Przeczytaj to jeszcze raz, jeśli nie unosisz brwi.

Najwyraźniej, kolejność w jakiej następują uszkodzenia jest następująca: pierwsza jest chrząstka włóknista, otaczająca trzeszczkę kopytową (tak jak każda choroba stawów zaczyna się na bardziej wypukłej? powierzchni), drugie idą chrząstki włókniste otaczające ścięgno zginacza głębokiego, potem sam zginacz, ostatecznie trzeszczka jest uszkadzana przez chropowatą powierzchnię uszkodzonego ścięgna zginacza głębokiego. Jak? Dlaczego? Dr Rooney też się nad tym zastanawiał. Symulując lądowanie "od palca" w maszynach testowych z użyciem nóg martwych koni, udało mu się odtworzyć dokładnie początki procesu zwyrodnienia trzeszczki.

(tutaj by się przydała jakaś animacja, nie do końca sobie to wyobrażam, więc ciężko mi tłumaczyć)
Podczas normalnego ruchu "od piętki" (przyp. dea: tylna częśc kopyta pierwsza osiąga kontakt z ziemią), ścięgno zginacza głębokiego szybko jest napinane opuszczającym się stawem pęcinowym. W tym samym momencie, kość kopytowa obraca się wprzód w stawie kopytowym dążąc do odbicia od ziemi (przejście pięta->palce->oderwanie palców od ziemi) poluźnia zginacz. Natomiast podczas lądowania od palca, opuszczająca się pęcina również napina ścięgno tuż po uderzeniu w ziemię, ale po zetknięciu czubka kopyta z ziemią, pięta musi dotknąć ziemi, przyczyniając się do napinania ścięgna zginacza w tym samym momencie (przyp. dea: "stopa" przekręca się więc w innym kierunku: palce->pięta->oderwanie palców od ziemi). Trzeba zrozumieć, że w lądowaniu od piętki jeden system naciągów? napina ścięgno, a drugi je poluźnia; ale w lądowaniu od palca oba systemy działają jednocześnie napinająco. System trzeszczkowy obciążany jest dużo większą siłą, niż to natura kiedykolwiek zamierzała. To bardzo duża różnica - znacząco zwiększa siłę, która działa na ścięgno i kość trzeszczki. Oczywiście ta siła jest jeszcze drastycznie wyższa, jeżeli nienaturalny ruch odbywa się na twardej powierzchni. Większa siła oznacza silniejsze tarcie, a ciągłe powtarzanie tego powoduje powstanie uszkodzeń w tym rejonie. To jest istota odkryć Dr. Rooneya, które rozpoznawał i dokumentował przez lata (najwcześniejsza jego publikacja, do której dotarłem, była z 1974 roku!)

Od lat wiadomo, że koń może wykazywać poważną bolesność tylnej części kopyta i nie mieć zmian w trzeszczce. Również od lat wiadomo, że konie mogą mieć istotne zmiany w trzeszczkach i nie wykazywać kulawizny. Dr Rooney dowiódł i opublikował, że tak naprawdę to nienaturalny ruch od palca (zwykle spowodowany unikaniem bólu w rejonie piętek) powoduje zniekształcenie trzeszczki - nie w drugą stronę, jak myślała większość fachowców. Zrozumiałym jest, że dr Rooney jest jednym z najbardziej sfrustrowanych ludzi, jakich znam. Tysiące koni trzeszczkowych zostało bez potrzeby unicestwionych od czasu jego wiekopomnego odkrycia. Wyprzedził czas o 40 lat.

Te zagubione fakty doskonale się zgadzają z nowszymi badaniami robionymi przez dr Bowkera. Studiował on dokładnie tył końskiego kopyta. Kiedy rodzi się koń, wszystkie cztery kopyta ma takie same, nawet mikroskopowo. Nie są rozwinięte do końca, fizyczna stymulacja ma zrobić resztę.

Podstawą przedniej połowy kopyta jest kość kopytowa. Podeszwa oraz ściana kopyta są ściśle do niej przymocowane, dając w efekcie solidną konstrukcję, od której można się odpychać podczas przemieszczania. Chrząstki kopytowe tworzą podstawę tylnej połowy kopyta. Zapewnia to elastyczną "strefę zgniotu", która rozprasza dużą część początkowej energii zderzenia (z ziemią), podobnie jak opony w samochodzie. Kiedy rodzi się źrebak, jego chrząstki kopytowe są maleńkie, tak jak reszta jego kopytka. Mają mniej niż 1,5mm grubości i nie sięgają jeszcze nawet pod strzałkę (przyp. dea: czyli oczywiście nad, kiedy kopyto stoi na ziemi). Kiedy kopyto rośnie, rozszerzanie, zginanie i skręcanie puszki kopytowej rozwija chrząstki kopytowe. W momencie osiagnięcia dorośłosci, dzikie konie mają chrząstki kopytowe rozwinięte do prawie 2,5cm grubości i litą "podłogę" z chrząstki ukształtowaną pomiędzy strzałką gąbczastą i strzałką rogową (przyp. dea: strzałka rogowa to to, na co mówimy "strzałka", strzałka gąbczasta, to część wewnątrz kopyta znajdująca się ponad "strzałką"😉.

Równolegle rozwija się również strzałka gabczasta. Strzałka gąbczasta jest bardzo ważnym centrum nerwowym kopyta. Tak po prawdzie, to większość receptorów czuciowych kopyta leży w obrębie strzałki gąbczastej. U nowonarodzonego źrebięcia, strzałka gąbczasta jest zbudowana jest z tkanki tłuszczowej. Umożliwia to nerwom wystawienie na bodźce, które mogą "czuć", ale zapewnia też odpowiednią ochronę, żeby lekki żrebak nie czuł bólu, kiedy tył jego kopyta uderza w ziemię.

Za każdym razem, kiedy kopyto zderza się z ziemią, nacisk i odpuszczenie nacisku na strzałkę powoduje, że kawałeczek chrząstki włóknistej przyrasta z przodu strzałki gąbczastej, roszerzając się ku tyłowi. Zanim dziki koń osiągnie wagą dorosłego, strzałka gabczasta powinna się przekształcić w zwartą masę chrząstki włóknistej. Daje to odpowiednią ochronę nerwom przed siłą uderzenia (kopyta w ziemię) dorosłego konia.

Jednakże w przypadku koni udomowionych mamy skłonność do utrzymywania źrebiąt na miękkim gruncie. Puszka kopytowa nie może się wykręcać i odkształcać, więc rozwój strzałki gąbczastej jest opóźniony. Później skłaniamy się ku kuciu dwulatków aby upewnić się, że kopyto nie będzie mogło się skręcać i wyginać, w efekcie hamując rozwój (strzałki gąbczastej) do reszty. W wyniku tego bardzo często spotyka się konie o kopytach dorosłych wymiarów, które nadal mają chrząstki kopytowe tak cienkie jak 3mm, nie naturalne 2,5cm, które powinny mieć.

Równocześnie, miękkie podłoże, na którym tradycyjnie dorastają nasze źrebięta, ogranicza nacisk na strzałkę. Skłonni jesteśmy też dostarczać źrebaczkom pod nos wszystko, czego potrzebują, więc nie mają one powodu, żeby przemieszczać się 20 mil dziennie, jak natura przewidziała. Zaniedbujemy też często źrebięce kopytka - pozwalamy przerosnąć piętkom i nadmiernie ochronić strzałkę, jeszcze bardziej ograniczając nacisk na nią rosnącemu źrebakowi.

W efekcie logicznym jest, że u koni udomowionych rozwój strzałki gąbczastej jest upośledzony. Tył kopyta jest zbyt wrażliwy by służyć jako "strefa zgniotu", którą ma być, więc konie wypracowują schemat lądowania od palców, żeby uniknąć bólu. Ten wzorzec ruchowy zatrzymuje rozwój tyłu kopyta.

[Możesz się w prosty sposób nauczyć wyczuwania stopnia rozwinięcia strzałki gąbczastej palcami. Jeśli podniesiesz nogę i uciśniesz obszar ponad piętkami, pomiędzy chrząstkami kopytowymi, to wyczujesz coś dużo bardziej twardego, zwartego, jeśli strzałka gąbczasta jest dobrze rozwinięta. Najprostszy sposób na wyrobienie sobie tego wyczucia, to macać i porównywać odczucia przy nogach przednich i zadnich. Zwróc szczególną uwagę na różne "czucia" u koni z pięknymi, zdrowymi kopytami zadnimi i słabującymi przodami.]

W momencie, kiedy pierwszy raz wsiadamy na udomowionego konia, tyły jego kopyt są praktycznie nieużyteczne i powodują bolesność na kamienistym terenie. Problem ten wyraźniej objawia się w nogach przednich niż w tylnych. Większośc z nas była uczona, że koń ma więcej problemów z przednimi kopytami, ponieważ 60% wagi konia i prawie cała waga jeźdźca obciążają przody. To jest prawda, w przypadku konia, który stoi, ale kiedy zaczyna się poruszać, zad wykonuje dużo większą pracę.

Od momentu kiedy nasze źrebaki pierwszy raz dotkną ziemi, poruszają się wspaniale od zadu podczas swoich energicznych zabaw. To logiczne więc, że konie domowe lepiej rozwijają sobie zadnie kopyta. Ważne, żeby o tym wiedzieć. To jedyny powód, dla którego najciężej pracujące końskie nogi (zadnie) zwiększyły swoją odporność na ochwat, choroby trzeszczek i ogólnie są po prostu zdrowsze i mocniejsze. Nie pomimo faktu, że pracują więcej niż przody, ale dzięki temu!

Tak więc kiedy rozmawiamy o patologii w chorobie trzeszczkowej, musimy zrozumieć, ze prawdziwy problem leży w tym, że udomowione konie nie są zdolne do lądowania na piętkach na miękkim podłożu, nie wspominając już o kamienistym terenie, po którym powinny się przemieszczać "z urodzenia". Kiedy koń wykazuje wrażliwośc na kamienistym podłożu, większość ludzi wini podeszwę, ale przyjrzyjcie się dokładnie, jak one się poruszają. Prawie w każdym przypadku będą skracać wykrok, lądować "na palcach" i wychylać się do przodu. W ten sposób chronią one swoje wrażliwe strzałki i leżące pod nimi strzałki gąbczaste przed urazami. Dr Bowker ustalił, że im dłużej poruszają się w ten sposób, tym słabsze stają się te struktury.
dea   primum non nocere
10 grudnia 2008 22:14
...i part two:


Ciągłe lądowanie od palca powoduje naprężenia i odrywa przyczep więzadła pomiędzy kością kopytową a trzeszczką (jak ono się zwie po polsku..?). Trzeszczka jest częścią powierzchni "pracującej" /?/ w stawie pomiędzy kością kopytową a kością koronową. Kiedy koń ląduje na palcu, jego ciężar uderza w trzeszczkę w momencie, kiedy piętka dochodzi do ziemi. To stale odrywa więzadło pomiędzy kością kopytową a trzeszczką. 80% krwi dostarczanej do trzeszczki przechodzi przez to więzadło. Bowker uważa, że zaburzenie krążenia przez to więzadło jest przyczyną wielu zmian w trzeszczkach, podobnie jak próby naprawy przyczepu tego więzadła, pozostawiające skostnienia na kości kopytowej i trzeszczce.

Na Michigan State University odkryto również, że utrata masy kości często diagnozowana jako choroba trzeszczkowa jest wynikiem braku naturalnego obciążenia (pomyśl o uutracie masy kostnej doświadczanej przez astronautów podczas dłużyszch pobytów w nieważkości) w tym obszarze, z powodu powtarzającego sie lądowania na czubku kopyta. Dr Bowker odkrywa wciąż dużo większe uszkodzenia kości kopytowej w koniach trzeszczkowych, 40-60% utraty masy kości kopytowej to norma. Wini on tutaj obciążenie peryferyczne (przyp. dea: mamy z nim do czynienia wtedy, kiedy cały ciężar konia jest niesiony przez ścianę kopyta, podeszwa i strzałka nie mają kontaktu z podłożem - najczęściej u koni podkutych i/lub zbyt rzadko werkowanych - przerośnięta ściana), lądowanie wyłącznie na ścianach bez naturalnego wspomagania podeszwy, oraz lądowanie na palcach. Każda z tych sytuacji odbiera kości kopytowej naturalne obciążenie, którego ta wymaga do utrzymania zdrowia i odpowiedniego funkcjonowania.

Chociaż dr Rooney i dr Bowker odkryli odmienne przyczyny powstawania zmian w trzeszczkach, obaj niewzruszenie twierdzą, że zmiany te są skutkiem długotrwałego lądowania na palcach albo nieużywania tyłu kopyta. Dzikie konie żyjące na pustynnych wyżynach, uderzają tyłem swoich kopyt w każdy napotkany teren [The Natural Horse; Jackson]. Większość z ich udomowionych braci podskakuje z bólu, kiedy poskrobie się kopystką ich strzałkę albo podłubie w rowku strzałki i to powinno naprawdę wystraszyć właściciela takiego konia.

W przeszłości (i niestety w wielu miejscach dotychczas), kiedy koń "celował" /?/ albo lądował na czubku kopyta przy skróconym wykroku, podejrzewało się chorobę trzeszczkową. Znieczulało się nerwy w tylnej części kopyta, aby stwierdzić, czy koń tymczasowo przestaje wykazywać objawy, może też uzywano czułek kowalskich, żeby sprawdzić czy wystepuje ból w okolicy piętek i strzałki. Kiedy potwierdzało się, że tylna część kopyta jest obolała, robiło się prześwietlenie, żeby skontrolować stan trzeszczki kopytowej. Jeśli badanie wykazywało zmiany, dawano właścicielowi do wyboru - uśpic konia natychmiast albo kuć go ortopedycznie, żeby wycisnąc jeszcze ze skazanego na zagładę zwierzęcia rok-dwa życia. Każdego dnia obserwuję, że słabo rozwinięte strzalki gąbczaste i zginilizna strzałki rogowej mogą byc przyczyną wystarczającej nadwrażliwości, żeby wywołać lądowanie od palca. Dr Rooney i dr Bowker ustalili, że preferowanie lądowania od palca powoduje uszkodzenia chrząstki włóknistej trzeszczki kopytowej i ścięgna zginacza głebokiego, oraz że zmiany w kosci własciwe chorobie trzeszczkowej powstają później. Innymi słowy, to bolesność w tylnej części kopyta powoduje chorobę trzeszczkową. Zauważyłem osobiście, że jeżeli zajmiemy sie prawdziwymi problemami powodującymi bolesność, same zmiany w obrazie trzeszczki kopytowej nie powodują u konia objawów bólowych (zauważalnych przez nas). Otrzeżwiająca jest myśl o tych wszystkich koniach, które mogły zostać uśpione ze względu na chronicznie gnijące strzałki.

Skonfrontowani z tą sytuacją, mamy dwie mozliwości do wyboru. Po pierwsze, możemy zamaskować problem przy pomocy podków zamkniętych i wkładek, upewniając się, że strzałka nigdy nie dotknie ziemi. Byłoby to zupełnie słuszne postepowanie, gdyby nie destrukcyjne siły, które zaczynają wtedy działać. Po pierwsze, im bardziej chronimy strzałkę i strzałke gabczastą, tym bardziej traca one swoja funkcjonalność. Prawidzwe problemy, zamaskowane poprzez walkę z objawami, w końcu i tak nas dopadną. Jeszcze gorzej  - robiąc to uniemożliwiamy naturalne rozszerzanie kopyta i hydrauliczną amortyzacje wstrząsów. Kiedy unosimy piętki by chronić obolałe strzałki, wstrząsy nie mogą być amortyzowane również przez (suspensory apparatus - układ podtrzymujący pęcinę w momencie obciążenia wagą konia, składający się z trzeszczek pęcinowych i więzadeł w pęcinie) i ze szkieletowego punktu widzenia (który jest tym, co się liczy dla konia) i tak mamy wymuszenie lądowania od palca (spróbuj przebiec się w butach na obcasie albo kowbojskich, to zrozumiesz o czym mówię). Zrozum, że całe to gadanie na temat lądowania na piętkach odnosi sie do naturalnego ustawienia kosci w trakcie ruchu, NIE do zewnętrznej piętki, którą widzimy. Jeżeli koń stoi na sztucznie podniesionych pietkach i jakims trafem ląduje na nich (na pietkach), kość kopytowa NADAL może lądować od czubka, powodując te same niekorzystnie działające siły. Wszystkie te badania można podsumować stwierdzeniem, że długo utrzymywany pogląd, jakoby unoszenie piętek powodowało "luz" na ścięgnie zginacza i w ten sposób odciążało trzeszczkę, jest nieprawdziwy. być może jest to prawdziwe u konia, który stoi nieruchomo, u konia w ruchu sytuacja jest dokładnie odwrotna. Niska piętka, szybkie/krótkie odbicie od ziemi (przyp. dea: =krótki pazur), zdrowe, dobrze działające kopyto i lądowanie na piętkach minimalizują naprężenia ścięgna zginacza głebokiego i co za tym idzie rejonu trzeszczki.

Efektem tego nienaturalnego ruchu i utraty naturalnego rozpraszania energii jest fakt, że większośc ludzi uważa, że to normalne, że konie maja problemy ze stawami lub grzbietem albo po prostu są stare w wieku dziesięciu lat. Prawda jest taka, że konie w naturze są zdrowe i żwawe średnio trzykrotnie dłużej niż udomowione [Jackson] Jednym z poważnych powodów tej drastycznej różnicy jest obciążenie pracą, jakie narzucamy ich ciałom, przy bardzo nienaturalnym modelu ruchu, kŧóry tutaj omawiamy.

Nie mam nic przeciwko dyskutowaniu tematu "kuć czy nie kuć" z ludźmi. Wyedukowany kowal może przytoczyć całkiem chwytliwe argumenty za kuciem koni a uduchowiona debata rozgrzewa mi krew w żyłach. Jednakże, w świetle nowoczesnych badań nad rozwojem kopyta, skromnie twierdzę, że weterynarze powinni wystąpić i [throw a raging fit?] jeżeli ktos okuje konia zanim rozwiną mu się wewnętrzne struktury kopyta!

Jaka jest więc ta druga opcja, kiedy mamy do czynienia z koniem trzeszczkowym? Napraw własciwe problemy. Robi się to, przywracając strzalki i strzałki gąbczaste do pracy. (Mam nadzieję, że nikt nie będzie próbował się uczyć werkowania z tego artykułu. Napisałem całą książkę, niezliczone artykuły i jestem częścią dużego programu szkoleniowego, AANHCP, tam szukaj wiedzy praktycznej o werkowaniu). Podeszwa kopyta musi zostać zostawiona w spokoju podczas gdy piętki będą stopniowo obniżane, aby zwiększać nacisk na strzałkę w takim tempie, jakie koń może znieść. To przypomina chodzenie po linie. Jesli idziesz zbyt wolno, nie robisz postępów. Jeśli zrobisz to zbyt szybko, koń będzie miał nadwrażliwy tył kopyta i będzie chodził od palca i tak, więc nie zrobisz postępów. (Przeczytaj: "wysokość piętek - czynnik decyzyjny" na www.hoofrehab.com). Umiejętność chodzenia po tej linie rozróżnia mistrzów od "hackerów" w werkowaniu kopyt. Unikaj strugania strzałki, innego niż wycinanie tkanki i tak zniszczonej przez chorobę. Powinno się jej pozwolić upakować się w gęstą strukturę rogową, podobną do podeszwy. Utrzymaj "punkt odbicia" (przyp. dea: breakover - znajduje się plusminus pod czubkiem kości kopytowej, a przynajmniej tam się powinien znajdować, chyba, że pazur jest za długi) z tyłu, gdzie jego miejsce, w odniesieniu do kosci kopytowej (przeczytaj "Breakover" na hoofrehab.com).

Zrób wszystko co w Twojej mocy, aby osuszyć środowisko, w którym przebywa koń. Dobrze "wydrapane" padoki i stanowiska  z głębokim żwirem o ziarnach wielkości grochu powinny stanowić część końskiego obrządku dziennego, jeżeli żyjesz w mokrym rejonie. To zaskakująco tanie i łatwe do utrzymania rozwiązanie. (Dr Bowker idzie o krok dalej i mówi - "musisz trzymac konia na takim podłożu, po jakim chcesz jeździć", ale on ma prawo byc nieco bardziej stanowczy niż ja, nieprawdaż..) Umożliw wiele ruchu na wolnym powietrzu z innymi końmi i jeźdź często na terenie, na którym Twój koń jest w stanie lądować od piętek. Używaj butów dla koni (osobiście w większości przypadków wybieram Easyboot Epics) do jazdy w terenie, który wymusza lądowanie od palca albo wywołuje bolesność. Przez resztę czasu pozwól koniowi chodzić boso. Ziemia wzmocni tył kopyta, a unoszenie strzałek ponad poziom ziemi i upośledzenie stymulacji i krążenia za pomocą stałej podkowy może pracować tylko na nasza niekorzyść.

Konie z gorszą kondycją zdrowotną strzałek i strzałek gąbczastych często wykazują kulawiznę i/lub dobrowolne lądowanie od palca na każdym podłozu, nawet w końskich butach lub podkowach. Odkryłem, że kiedy dodam piankową wkładkę w bucie pod strzałką, konie te natychmiast zaczynają poruszać sie poprawnie i nie czują niewygody. Ponieważ sam but bardzo skutecznie chroni przed naciskiem na strzałkę, a dodanie wkładki drastycznie zwiększa nacisk w tym obszarze, mogę przypuszczać, że ból, który likwiduje, jest powodowany wibracjami, nie naciskiem. Prawdopodobnie wygłuszanie wibracji jest istotną rolą strzałki i strzalki gąbczastej i wkładka sztucznie imituje ten efekt. Konie opisywane tutaj robią bardzo duże postepy w procesie leczenia, jeżeli często ćwiczą w takim układzie.

Używam do tego celu butów Epic i docinam neoprenowe podkładki pod siodła na wkładki. (nowa wkładka będzie dostępna w ofercie Easycare od stycznia 2006, będzie dużo wytrzymalsza niż podkładki pod siodło) [przyp. dea: oczywiście sa już dostępne wkładki do butów, różnej twardości i grubości] Jeżeli but pasuje na konia idealnie, wycinam trójkatny klin w kształcie strzałki, przyklejam go jednym kawałkiem taśmy klejącej do kopyta i zakładam but. Jeżeli but jest na konia odrobinę za duży, wycinam wkladkę zajmującą całą podeszwę (wewnątrz) buta. To powoduje, że buty zaczynają się różnić - lewy i prawy - i trzeba je odpowiednio oznaczyć.

Możesz poeksperymentować z różnymi kombinacjami wkładek i prawie zawsze znajdziesz taki układ, który da koniowi komfort, kiedy nic innego nie było w stanie mu go zapewnić. Wiele kilometrów ćwiczeń z takim zestawieniem rozwinie wewnętrzne struktury kopyta szybciej niż jakakolwiek inna znana mi metoda i pozwoli ci wsiąśc na konia, kiedy nic innego nie dałoby ci takiej możliwości. To dla konia trzeszczkowego jest naprawde jak magia! (proszę, przeczytaj artykuł "boots and pads" na hoofrehab.com, aby zobaczyć bardziej szczegółowe opisy i obrazki)

Strzałki i strzałki gąbczaste bardzo szybko się wzmocnią i koniowi będzie wygodniej. Jeżeli kość trzeszczki jest uszkodzona, uszkodzenie pozostanie na długo potem, jak koń będzie sprawiał wrażenie zdrowego, ale koń prawdopodobnie nie będzie tego wiedział. Niektórzy mówią, że zniszczone kości moga odbudowywać się z czasem, ale wygląda na to, ze nikogo to już nie interesuje, skoro koń czuje się lepiej, więc nigdy nie słyszałem, zeby ktos próbował tego dowieśc lub udokumentować. Ucieszyła mnie wiadomość, że dr Bowker metodycznie dokumentuje poprawe zdrowia kopyta z czasem u wielu koni trzeszczkowych. Nie mogę się doczekac, kiedy opublikuje wyniki.

Dr Rooney nadal utrzymuje, ze kiedy zajdzie uszkodzenie kości, jest ono nieodwracalne. Ja, z drugiej strony, szokująco często, widziałem na własne oczy takie konie powracające do uzytkowania i widocznego szczęścia. Kiedy tak odbijalismy między sobą tę różnicę poglądów, zacząłem myślec, ze będziemy musieli się "zgodzić, ze się nie zgadzamy". Wtedy zdałem sobie sprawę, że mówimy o dwóch różnych sprawach. Użyje siebie jako przykładu. Jako nastolatek wsiadłem do nie tego samochodu co trzeba i zarobiłem na tym cztery kregi w dolnej części pleców, które zostały przez chirurgów zespolone w jeden. Moje nadgarstki są trwale uszkodzone przez zwisy na palcach, praktykowane przy okazji uprawiania wspinaczki skalkowej. Rowery górskie zajeły sie moimi ramionami. Bieganie po wyschniętych łozyskach strumieni załatwiło mi kolana. Czy to możliwe, zeby uczynic mnie klinicznie czystym pod względem zdrowia? Nie. Moje prześwietlenia będą zawsze pokazywać błędy mojej przeszłości i dobre próby zgięciowe prawdopodobnie mogłyby mnie "skręcić" na trzy dni. A jednak jestem bardzo szczęśliwy i wykonuję jeden z najbardziej wymagających fizycznie zawodów znanych człowiekowi, z wielkim uśmiechem na twarzy. To mi wystarczy i prawdopodobnie trzeszczkowym konim również.

Kiedy potraktujemy zmiany kości trzeszczkowej jako objaw prostej utraty funkcjonalności i wrażliwości tylnej części kopyta, przywrócenie zdrowia jest zwykle łatwym zadaniem. Osobiście widziałem wele koni z potwierdzonymi zmianami trzeszczek, które przetrwały lata cierpienia podczas kiedy własciciele podpisywali rachunki za kucie ortopedyczne, by potem zobaczyć, jak wracają do pełnej sprawności w przeciągu dni, kiedy zastosuje się poprawne werkowanie i da im szansę pochodzić boso. Czasami to oczywiście bardziej długotrwały proces, ale jeszcze czeka mnie doswiadczenie nieuleczalnego przypadku trzeszczkowca (Tak, wiem, że w końcu nadejdzie ten dzień, ale napisałem to samo w mojej książce - 5 lat temu. Nadal czekam.) Najlepsza rzecz, którą czytelnik może wyniesc z tej calej dyskusji, to że tego wszystkiego można uniknąc. Ustalamy jaka będzie długośc i jakość zycia naszych koni w bardzo wczesnym wieku. Zajmij się kopytkami swojego źrebaka, zapewnij mu dużo ruchu i pozwól przez pewien czas pobyć na suchym, nierównym terenie. Bądź pewien, że strzałki i strzałki gąbczaste twojego konia są dosyć mocne, by pozwolić na długi wykrok i lądowanie od piętek we wszystkich sytuacjach. Zaprocentuje to bardzo w przyszłości.
Wiwiana   szaman fanatyk
12 grudnia 2008 23:32

Dea, stawiam, że te chrząstki włókniste to pochewki ścięgnowe 😉

Oto pożądana animacja kopyta lądującego od palca i od piętek 🙂 mniej więcej w środku strony

http://www.e-hoofcare.com/info/navicular-main.htm

Impar ligament to najprawdopodobniej więzadło trzeszczki.

Efekty przeciążenia ścian kopyta (peripherial loading) obrazują filmy Swedish Hoof School dostępne na youtube. Polecam, bardzo obrazowe.
Za czym w świetle powyższego to raczej okute kopyto z wiszącą w powietrzu strzałką podlega większym przeciążeniom i uszkodzeniom w czasie pracy niż kopyto niekute, którego strzałka elastycznie przenosi na ziemię cały impet lądowania.
Gdzieś wyczytałam, że dynamiczne obciążenie kopyta przy lądowaniu w galopie to jakieś 1,5 tony.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
13 grudnia 2008 02:13
Gdzieś wyczytałam, że dynamiczne obciążenie kopyta przy lądowaniu w galopie to jakieś 1,5 tony.

Ja wyczytałam gdzies, że 6  ton. Moze kopyto mojego zródła było podkute  😁

Dea

Dziekuje Ci slicznie za dzieło dla  słabo-anglo-języcznych.  😁
👍 👍 👍
Wiwiana   szaman fanatyk
13 grudnia 2008 07:24
Albo koń był cięższy 😉

Tak czy inaczej, na dłuższą metę tego żaden staw nie wytrzyma, jeśli przeciążenia nie bedą fizjologicznie amortyzowane.
A tu jeszcze jeden filmik - kopytko tylne (podkute) ląduje na czubie przy zwrocie w galopie

Dea, wielkie podziękowania za artykuł.
Właśnie skończyłam czytać.

Artykuł traktuje o trzeszczkach kopytowych, mój koń hm, ma zmiany w trzeszczkach pęcinowych?
Teraz mi się nasunęło - jeśli ma zmiany w pęcinowych czy to nie jest równoznaczne z tym, że ma też w kopytowych?

Kiedy unosimy piętki by chronić obolałe strzałki, wstrząsy nie mogą być amortyzowane również przez (suspensory apparatus - układ podtrzymujący pęcinę w momencie obciążenia wagą konia, składający się z trzeszczek pęcinowych i więzadeł w pęcinie) i ze szkieletowego punktu widzenia (który jest tym, co się liczy dla konia) i tak mamy wymuszenie lądowania od palca (spróbuj przebiec się w butach na obcasie albo kowbojskich, to zrozumiesz o czym mówię).

A więc czy z tego można wnioskować, że wysokie piętki powodują zmiany w pęcinach? Bowiem jest napisane, że układ trzeszczki pęcinowej i więzadeł w pęcinie nie amortyzuje wtedy, a więc w niego uderzają te wstrząsy.
Ale przecież wysokie piętki powodują też zmiany w trzeszczkach kopytowych.
Czyli jest to powiązane?

Chciałabym ocenić pracę kowala od ponad pół roku, koń kuleje raz mniej, raz więcej na oba przody.
Bardzo irytuje mnie, jak wet mówi, żeby brać go do pracy lub chociażby kowal, jeśli koniowi sprawia to naprawdę wyraźny ból.
A więc jeśli sprawia mu ból nieutwardzona strzałka gąbczasta, to tak czy siak będzie chodził "od palca" i dalej pogłębiał zmiany w obydwu trzeszczkach.
Z chęcią nakręciłabym filmiki obrazujące jak stawia nogę - ale lepiej na podłożu miękkim czy twardym? Czy też na obydwu?
A więc jeśli sprawia mu ból nieutwardzona strzałka gąbczasta, to tak czy siak będzie chodził "od palca" i dalej pogłębiał zmiany w obydwu trzeszczkach.

nie wiem, czy nie byłoby rozwiązaniem użycie butków i wkładek. są takie wkładki, które mogą pomóc chodzić mimo bolesności strzałki - są takie w kształcie tortu z wyciętym kawałkiem (na środku: ). to znaczy gdyby zapadła decyzja o niekuciu i butkach (przynajmniej na okres przejściowy). wkładki są w różnych twardościach i grubościach, jest z czego wybierać. jedne odciążają strzałki, inne wspomagają ich "trenowanie". podrzucam pomysł do rozważania.
Teodora, u mnie koń nie był nigdy kuty, ale był źle, jeśli w ogóle, prowadzony od źrebaka.
Wygląda to mniej więcej tak:
Prawy przód - przed - po
przed - po
po
Lewy przód - przed - po
po.

Właśnie zapomniałam zapytać, czy tak jak mowa w artykule, to najszybszy, najskuteczniejszy sposób, żeby skłonić konia do używania piętek - tj. właśnie używanie butów z wkładkami:
"Odkryłem, że kiedy dodam piankową wkładkę w bucie pod strzałką, konie te natychmiast zaczynają poruszać sie poprawnie i nie czują niewygody. Ponieważ sam but bardzo skutecznie chroni przed naciskiem na strzałkę, a dodanie wkładki drastycznie zwiększa nacisk w tym obszarze, mogę przypuszczać, że ból, który likwiduje, jest powodowany wibracjami, nie naciskiem. Prawdopodobnie wygłuszanie wibracji jest istotną rolą strzałki i strzalki gąbczastej i wkładka sztucznie imituje ten efekt. Konie opisywane tutaj robią bardzo duże postepy w procesie leczenia, jeżeli często ćwiczą w takim układzie."
Tylko, że buty, wkładki to spory koszt, na który mnie raczej nie stać.
Tylko, że buty, wkładki to spory koszt, na który mnie raczej nie stać.

taaak - jak ja lubię takie stwierdzenia  🙄
a gdyby wet kazał Ci kuć konia korekcyjnie też byś powiedziała że Cię na to nie stać?
a gdyby potrzebna była operacja... itd, itp...
sorry, ale trafia mnie jak ktoś pisze że go nie stać na to czy tamto.
skoro Cię nie stać - to po co kupiłaś konia  🤔

a w temacie: koszt butów i wkładek nie jest duży.
jeśli ktoś wcześniej podkuwał konia to koszt ten niejako "zwróci się" w ciągu kilku miesięcy po przeliczeniu ile odejdzie za podkuwanie.
jeśli kucie było korekcyjne lub lecznicze to koszt zwróci się znacznie szybciej bo takie kucie jest droższe.
a buty wystarczają na baaardzo długo - moje po dwóch latach są w doskonałym stanie i posłużą jeszcze b.długo mimo że kobyła w nich pomyka cały dzień.

Wet powiedział, żebym na trzeszczki kuła na cztery nogi, na tyły z wkładkami, to młoda weterynarz i nawet się zdziwiłam, że nie szuka innych rozwiązań, powiedziała, że zawsze będzie kulał, to się tylko da zaleczyć.
A gdyby była potrzebna operacja, to by się pieniądze wzięło z nieba.
Chyba ma mnie prawo nie stać na buty, jako koszt dodatkowy?
Zresztą, rozumiem, że to nie możliwe, żeby wystąpił u Ciebie kryzys pieniężny? Wyobraź sobie jednak, że czasami tak bywa i wtedy się oszczędza, zaopatruje w to, co niezbędne.
Może powinnam napisać "nie stać na chwilę obecną"?

Dlatego chcę wiedzieć czy buty z wkładkami to jedyne rozwiązanie, żeby koń był zmuszony do używania piętek? Zakładając, że już ma je obniżone i ma krótki pazur.
Strasser uważa, że koń się powinien obejść bez butów itp., więc pytanie czy koń może sam w pełni zacząć prawidłowo chodzić, mimo tego, że piętki go bolą i będzie unikał tego bólu?
Wet powiedział, żebym na trzeszczki kuła na cztery nogi, na tyły z wkładkami, to młoda weterynarz i nawet się zdziwiłam, że nie szuka innych rozwiązań, powiedziała, że zawsze będzie kulał, to się tylko da zaleczyć.
A gdyby była potrzebna operacja, to by się pieniądze wzięło z nieba.
Chyba ma mnie prawo nie stać na buty, jako koszt dodatkowy?
Zresztą, rozumiem, że to nie możliwe, żeby wystąpił u Ciebie kryzys pieniężny? Wyobraź sobie jednak, że czasami tak bywa i wtedy się oszczędza, zaopatruje w to, co niezbędne.
Może powinnam napisać "nie stać na chwilę obecną"?

uważam inaczej niż Ty: jeśli chodzi o zdrowie mojego konia to nie ma możliwości żeby nie było mnie na to stać, skoro zdecydowałam się na jego posiadanie...
sama piszesz że koń ma chore trzeszczki i wet zaleca kucie, więc zakup butów nie jest w tym momencie kosztem dodatkowym tylko koniecznym - alternatywnym do kucia.
Wybór metody leczenia należy do Ciebie, ale gadanie że "mnie nie stać" jest moim zdaniem prostu bez sensu  🙄
najtaniej będzie sprzedać konia...

Powtórzę: kucie korekcyjne na trzeszczki jest w dłuższym okresie czasu sporo droższe niż używanie butów. Nie wspomnę o leczeniu np tildrenem, gdzie koszty są kilkukrotnie wyższe niż buty...
Ale nie w każdym przypadku można konia rozkuć i buty zastosować - wszystko zależy od indywidualnego przypadku.
Moja kobyła trzeszczkowa może chodzić boso na padok i tylko pod siodło zakładamy buty i tak jest OK - ale gdyby ból i kulawizna występowały także bez obciążenia a konia trzymałabym w pensjonacie a nie u siebie - z pewnością byłaby kuta...

Dlatego chcę wiedzieć czy buty z wkładkami to jedyne rozwiązanie, żeby koń był zmuszony do używania piętek? Zakładając, że już ma je obniżone i ma krótki pazur.
Strasser uważa, że koń się powinien obejść bez butów itp., więc pytanie czy koń może sam w pełni zacząć prawidłowo chodzić, mimo tego, że piętki go bolą i będzie unikał tego bólu?

co to znaczy jedyne rozwiązanie? rozwiązań jest więcej i nikt nie twierdził że buty to JEDYNE rozwiązanie  🙄
metody dr Strasser są dla wielu osób mocno kontrowersyjne właśnie dlatego że jest mało wrażliwa na ból odczuwany przez konia i przez pierwsze tygodnie werkowania często robione przez nią konie z chorymi kopytami wręcz leżą na padokach nie mogąc chodzić z bólu - mówię tu np o ochwatowcach i trzeszczkowcach. Potem albo jest z koniem lepiej - albo mówi się że się nie udało i konia się usypia...



Prowadzę tą metodą konia już ponad pół roku, jak na razie nie leży, a jest lepiej niż było. Bez obciążenia nie pojawia się u niego kulawizna. Nie jestem za kuciem w przypadku trzeszczek, bo to nie jest rozwiązanie - przynajmniej dla mnie.
Ponadto kowal zdecydowanie powiedział, że kucie w tym wypadku tylko pogorszy sprawę i nie stosuje metody tnij, bo tak mówi Strasser, jeszcze krew się u niego nie polała.
Wet zalecał kucie ponad pół roku temu, ale problem trzeszczkowy ocenił tylko po zrobieniu zdjęć i nie zaangażował się w jakiekolwiek leczenie.
Dla mnie kucie korekcyjne nie jest leczeniem, a zaleczaniem. Nie szuka się przyczyny tylko ukrywa objawy.
Podkreśliłam w drugim poście - nie stać w tym momencie i nie mówię tu o najprostszych butach, ale tych droższych gdzie koszt wraz z wkładkami wyniesie około 500zl.
Podkreślam, że buty nie są konieczne, sam pomysł zrodził się po przeczytaniu artykułu przetłumaczonego prze deę. Jeśli okaże się, że koń chodzi od palca, to bardzo prawdopodobne, że zaopatrzę się w takie buty, ale nie na już.

najtaniej będzie sprzedać konia... - tak, sprzedaj konia z chorymi trzeszczkami pęcinowymi, wiesz może gdzie?

Nie oceniam tu metody Strasser, korzystam tylko z racjonalnych aspektów jej metody i ogólnie z wniosków strugania naturalnego. Wiem, jak wygląda leczenie zaawansowanych ochwatowców i moim zdaniem przypadki, gdzie koń ma cierpieć rok, ale żeby się wyleczył, mijają się z celem. Ale to nie temat, jak ta metoda jest zła. U mnie pomaga, a koń czuje się lepiej, nie gorzej.

Dlatego chcę wiedzieć czy buty z wkładkami to jedyne rozwiązanie, żeby koń był zmuszony do używania piętek? Zakładając, że już ma je obniżone i ma krótki pazur.
Ok, jedno z szybszych rozwiązań i jak podkreśliłam rozwiązań zmuszających konia do używania piętek, jeśli ma już je (u mnie pół roku) obniżone i powinien z nich korzystać, ale może nie chce, bo nadal sprawia mu to ból.
no i fajnie że Twój koń może chodzić boso  🙂
może w Waszym przypadku zakładane buty byłyby naprawdę idealnym rozwiązaniem - tak jak w przypadku mojej kobyły trzeszczkowej

No właśnie, uf. O to chodzi, że chciałabym, żeby koń zobaczył, że może stawać na piętki (jeśli nie staje, przed świętami zrobię filmik) i dlatego pytam o buty, bo w artykule razem z odpowiednią wkładką są zachwalane jako przyśpieszacze, że tak powiem, zrozumienia u konia, że nie musi się bać o tył kopyta.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się