Sprawy sercowe...

yga   srają muszki, będzie wiosna.
08 września 2011 22:10
Pauli zawsze jakbys zmieniła podejście to zapraszam do siebie, do Białej Podlaskiej. I się poznamy i z chłopem się spotkasz  🏇
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
08 września 2011 22:15
Zdecydowanie jest to opcja warta rozważenia 😎
yga   srają muszki, będzie wiosna.
08 września 2011 22:30
a chłop dokładnie skąd pochodzi?
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
08 września 2011 22:34
Może jednak podeślę Ci PW 😉
yga   srają muszki, będzie wiosna.
08 września 2011 22:39
:kwiatek:
Cavaletti- daj znać jak się to dalej potoczyło.. :przytul:
Scottie- a widzisz,może kazdemu się spełnia ta wróżba, bo po jej usłyszeniu zaczynają w nią wierzyć.. Wiesz ilu mi ludzi mówiło że ja z Maćkiem nie wytrzymam więcej niz 3 miesiące? a minęło już 6x tyle.
Scottie   Cicha obserwatorka
08 września 2011 23:15
yga, Dworcika, leję na tarota, bo pokazał, że to ja się odetnę od P... co jest jakąś totalną abstrakcją, bo nie mam jaj, żeby z nim zerwać 😉 Ale z drugiej strony- laska widziała mnie pierwszy raz w życiu- a z tarota wyczytała dokładnie to, co czułam do P. w tamtej chwili. Aż mnie zmroziło 😉

Minęło już trochę czasu od tamtej pory, ochłonęłam i nie doszukuję się we wszystkim końca związku. W sumie tovsię tym już zupełnie nie przejmuję- co będzie to będzie 🙂
Dla mnie słowo "kocham" to coś więcej niż motylki w brzuchu na widok faceta. To deklaracja, że jestem pewna, świadoma tego, i postanowienie, że za moją deklaracją idą czyny: że chcę zostać z tą osobą, i być przy niej niezależnie od lepszych i gorszych dni. To też świadomość tego, jak dana osoba się do mnie odnosi - nie mogłabym kochać kogoś, kto mnie zostawi w potrzebie czy chorobie. Dlatego w pierwszych dniach związku to ja mogę być co najwyżej zakochana, ale nie przekładam tej konkretnej reakcji organizmu na miłość. Bo zakochana przez miesiąc czy dwa to byłam wiele razy, i dziś srogo bym żałowała, gdybym powiedziała tym mężczyznom, że ich kocham.
To tak odnośnie osoby, która  skwitowała, że może nikt mi nigdy nie powiedział "kocham" w pierwszych dniach związku.
Ale absolutnie nie piję do osób, które tu o tym pisały. Wy macie swoje podejście, ja mam swoje.
Mam trochę inne podejście: nie słowem, a czynem. Słowa mało znaczą, choć miło je słyszeć i nie ma powodu, żeby nie wierzyć, jeśli nic nie wskazuje na nieszczerość. Fakt, że on w minutę się zrywa z domu, żeby mi w czymś pomóc jest lepszym pokazaniem, że mu zależy, niż mówienie o tym, że zależy. Mówienie to ta "wisienka na torcie".
ash   Sukces jest koloru blond....
09 września 2011 08:42
Mój ukochany dziś nareszcie wraca  🏇 🏇 po tygodniowej nieobecności w kraju!!!
Szepcik bo ta osoba,która tak Cie skwitowała,potrafi w pierwszy dzień(w pierwszej rozmowie)na necie powiedzieć-napisać kocham,przez net się oświadczyć.. tak tak nie przesłyszałaś się! Mnie to spotkało  😂 Ubaw miałam po pachy,a on usilnie przekonywał mnie,ze doskonale zdaje sobie sprawę ze swoich uczuć i tego co pisze(nie wiedząc nawet jak wyglądam).Facet 50 lat. Jednak takie rodzynki tez na volcie bywają  🥂

A tak wracając do pytania, to ja usłyszałam jakos po ok 3 mies. Potem już nie.I nie dlatego,ze facet sie odkochał,ale stwierdził,ze słowo padło (BARDZO WAŻNE SŁOWO),więc wszystko jasne i nie trzeba juz tego klepać codziennie,że teraz liczą są czyny. I racja.
Pauli z jednej strony masz tyle wątpliwości i nie wiesz co będzie z wami dalej, a z drugiej w każdym poście używasz od groma stwierdzeń: ' mam 100% pewności', 'jestem pewna', 'nie mam wątpliwości'... znasz gościa pare miesięcy, widziałaś ze dwa razy, a pewna go jesteś jak tego, że noc dziś nadejdzie...  👍
Ja od J usłyszałam "kocham" po ponad pół roku. Wcześniej już zdążyliśmy razem zamieszkać i zdążył ustalić z moimi rodzicami wstępną datę ślubu 😉.
Od P już nie pamiętam kiedy ale po kilku miesiącach też jakoś. W sumie po kilku tygodniach, to można być zauroczonym. Przekonać się o miłości można dopiero, jak już trochę klapki z oczu spadną.
A jest jakaś niepisana zasada, że mężczyzna powinien wypowiedzieć te zaklęcie na "k" pierwszy ?
tulip, niby nie ma, ale to tak jak z oświadczynami - niby dziewczyna też może to zrobić, ale o ile fajniej jak to faceta jednak z tym wyjdzie 😀 Chociaż z kocham to chyba w zasadzie wszystko jedno...
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
09 września 2011 13:43
escada
Być może źle się wyraziłam. To nie jest tak, że jestem go całkowicie pewna, mogą jeszcze wyjść różne kwiatki. 
Uściślę w takim razie o co mi chodziło, nie mam wątpliwości co do niektórych kwestii, które zostały tu podane w wątpliwość, jak np. jego orientacja (właściwie nie rozumiem nawet na jakiej podstawie), czy jego zainteresowanie mną. Po prostu wiem, że jest zainteresowany, wiem też, że jest szczery i uczciwy wobec mnie. Powiedzmy, że zostało to udowodnione i sprawdzone.
Mam wątpliwości, bo przecież nie da się przewidzieć co będzie za miesiąc, dwa, pół roku. Ciekawa jestem, czy wszystkie dziewczyny wypowiadające się w wątku, a mające partnerów na co dzień, są takie całkowicie pewne przyszłości z tymi mężczyznami... Nigdy nie ma się gwarancji powodzenia.

Co za różnica ile razy go widziałam, skoro rozmawiając codziennie dowiadujemy się o sobie nowych rzeczy? To samo powiedziałby mi w oczy i też mógłby kłamać, gdyby chciał, prawda? Spotkania są za to chwilą na okazanie sobie czułości fizycznie i pobycie blisko, czasem bez słów...

Wszyscy tu oceniają W. tylko na podstawie tego, że NIE MOŻE mnie odwiedzić. Rozpoczynając tę znajomość wiedziałam na co się piszę, muszę się więc z tym pogodzić, póki co. Mam jedną prośbę, wydając krytyczną opinię na temat naszej znajomości pamiętajcie o tym, że jest wiele detali, o których tu nie piszę, a mają znaczenie w naszej relacji.
Pauli, Mi się wydaje, że teraz to już wszystko życie zweryfikuje, fajnie że zdajesz sobie sprawę z tego, że może być pięknie, ale mimo wszystko żyjesz w świadomości, że może coś pójść nie tak. Nadal trzymam za Was kciuki, widać, że się wkręciłaś-fajna sprawa, powodzenia! 😉

A ja mam dziś dołka, zaczyna wszystko do mnie docierać...
Pauli, fajnie, że masz takie pozytywne podejście, ale naprawdę ciężko inaczej oceniać W widząc, jak mało ma parcia na spotykanie się z tobą w realu... Rozmawiać to można przez gg z przyjaciółką miesiącami, z facetem jest jednak inaczej, wg mnie przynajmniej... Nie mówię od razu o seksie dzień i noc, ale bliskość fizyczna jest przecież strasznie ważna. Kurcze, może mam po prostu inne doświadczenia, ale ja nie mogłam tydzień wytrzymać bez chłopaka, jak gdzieś wyjeżdżał i oboje strasznie tęskniliśmy i kombinowaliśmy co tu zrobić żeby się zobaczyć... Mnie to tylko dziwi, co do reszty, to bardzo się cieszę że tak się dogadujecie i nie masz co do niego wątpliwości - to fajne uczucie 🙂 Ale serio trudno pominąć fakt, że mu tak nie spieszno do odwiedzin, jego albo twoich.

karolinaaa, współczuję 🙁 smutno ci musi być. No ale takie życie, widocznie nie był ci pisany.
Pauli
a napisał na FEJSIE takie serduszko i coś takiego "jest w związku z użytkowniczką Pauli" - bo jak nie to kaszanka...  🏇 🏇 🏇 😜
Dzionka, Najgorsze jest to, że dwa miesiące temu sama zaczęłam rozmowę o tym, że powinniśmy traktować się na luzie. Nie wiedziałam jak bardzo wszystko mi się zmieni, do czasu pasowało mi to, że między nami jest głównie fizyczność. Zresztą miałam nieodparte wrażenie, że on też zmienił swoje nastawienie do mnie.
I jestem na tyle głupia, że wiem, że jak M. zadzwoni czy może wpaść, albo czy ja wpadnę to jeszcze się będę cieszyła i do spotkania dojdzie. Ehhh, wiem doskonale, że sobie życie utrudniam, głupia ja! Całe szczęście, że się zaraz wyprowadzam, kilka miesięcy bólu i znów się obudzę. 😉
kujka   new better life mode: on
09 września 2011 15:39
karolinaaa, witam w klubie. tez sobie dzis uswiadomilam conieco...

i juz postanowilam ze jesli sie przez najblizszy tydzien nic nie wyjasni, to jak go w przyszla niedziele spotkam w pracy... wygarne mu conieco. zwykla uczciwosc czy dobre wychowanie wymagalyby chocby komunikatu pt "fajnie bylo ale nie bedziemy sie juz wiecej spotykac" czy czegokolwiek takiego. zwlaszcza ze bedziemy sie widywac w pracy i tym podobnych okazjach jeszcze nie raz.
🙁
glupi chlop...

edit: psióła mowi, zeby nie wygarniac. zeby sie nie odzywac i nawet w pracy zlac zimnym moczem. juz sama nie wiem...
no i nie wiem czy bym w ogole tak umiala.
Dodo toż to okrutne!!!




😁



Pauli no dobra, niby rozumiem. A jak bardzo jesteś pewna, że nie jesteś tzw. 'laską wyjazdową'? że nie ma nikogo na miejscu i stąd ciągły brak czasu - miesiącami? Może patrzę zbyt scepytcznie, ale strasznie mnie dziwi, że ty jako dorosła babka tak na to nie patrzysz.
kujka, ja mam ten komfort, że chociaż nie będę go widywała zbyt często, jedynie zawsze się o nim sporo nasłucham (moja przyjaciółka jest z jego najbliższym kumplem i wspólnikiem). Ja zamierzałam się nie odzywać (chociaż po tym jak był tutaj u mnie, w poniedziałek, to ja odezwałam się pierwsza, ale teraz już mam nadzieję, że uda mi się nie napisać/zadzwonić).
Jeszcze mam kolejny problem - bo to on miał mnie z całym moim dobytkiem zawieźć do Wrocławia, na studia i zostać tam ze mną na weekend, ale teraz to już sama nie wiem jak ja tam pojadę. No i będę mieszkała z jego koleżanką-on mi mieszkanie we Wro załatwił. Już nigdy nie uwierzę swojej intuicji i nie wejdę w luźny związek, na wiadomo jakich zasadach, głupia ja! Powtarzam to sobie od wczoraj ciągle.  😁
Lov   all my life is changin' every day.
09 września 2011 16:40
kujka, zlać zimnym moczem. Bardziej odczuje to, niż wygarnięcie, które pewnie po nim spłynie 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
09 września 2011 16:43
Dzionka
Nie twierdzę, że mnie to nie dziwi, ale tak jak pisałam, nie zamierzam naciskać.
Staram się być wyrozumiała i wczuć się w jego motywy, choć wcale nie przychodzi mi to łatwo. Pisałam to już kilka razy, ale napiszę raz jeszcze, istnieją granice mojej tolerancji i z pewnością nie mam w planach czekać na niego w nieskończoność. Jeśli sytuacja się nie rozwinie, wtedy zacznę się martwić i zastanawiać nad tym, czy przypadkiem nie daję się robić w konia.

escada
Gdybym tak na to patrzyła, to bym chyba w końcu zwariowała.
Nawet facet, którego ma się na miejscu potrafi prowadzić podwójne życie. Moim zdaniem warto dać czasem kredyt zaufania.
A co do mojej pewności, nie mam stuprocentowej oczywiście, ale wiele wskazuje na to, że nie jestem "tą drugą". Mam na to pewne dowody.
Zgadzam się, że dla własnego dobra warto zastosować zasadę ograniczonego zaufania, ale przecież nie mogę zakładać od początku, że facet mnie oszuka/oszukuje i z pewnością zrobi mi krzywdę. Gdybym miała takie podejście to nigdy nie byłabym w związku.

Pauli, Mi się wydaje, że teraz to już wszystko życie zweryfikuje, fajnie że zdajesz sobie sprawę z tego, że może być pięknie, ale mimo wszystko żyjesz w świadomości, że może coś pójść nie tak.

Dokładnie, nie wszystko zależy ode mnie.

Co do twojej sytuacji, współczuję. Znajdziesz kogoś lepszego, kto na ciebie zasługuje 😉

kujka
Ehhh... kolejny przykład na to, że faceci to okropni tchórze :/

Dodofon
Cieszę się, że dobrze się bawisz...
viikaa   Kucykowy jezdziec :)
09 września 2011 18:09
Czasem sie zdarza, ze nawet jak facetowi zalezy i bardzo chce to nie moze przyjechac. Jedni sa tacy, ze rzuca wszystko i pojada za dziewczyna na koniec swiata, a inni mysla bardziej trzezwo 🙂 Pierwszy przypadek mam w pracy - potrafi nie przyjsc albo zwolnic sie do domu bo chory (udaje 😉 ), byleby miec okazje spotkac sie z dziewczyna, a pozniej martwi sie o brak kasy  😉 Do tych drugich mozna zaliczyc mojego faceta 🙂

Moj T. juz na poczatku mnie uprzedzil, ze do PL bedzie mogl przyjechac dopiero za 3 miesiace, bo nie bylo szans zeby dostal urlop. Bardzo chcial sie ze mna spotkac, ale niestety nie mogl. W koncu pojechalam do UK odwiedzic moja rodzine i przy okazji udalo nam sie spotkac 🙂 T. bardzo sie postaral, bo dostanie wolnego weekendu w pracy w sezonie graniczylo z cudem (wiem, bo pozniej sama tam pracowalam)

Pauli nie masz jakis znajomych w jego okolicy, u ktorych moglabys sie zatrzymac? Mysle, ze to bylby dobry pomysl, bo nie pojechalabys bezposrednio do niego, ale bedac w okolicy moglabys zaproponowac spotkanie "przy okazji" i zobaczyc jaka bedzie jego reakcja 🙂
Pauli,
ja sie nie bawię, ale dowiedziałam się od MŁODSZYCH o wiele znajomych, że tak sie na fejsie pisze (nie wiem, nie mam fejsbuka)
wiec jak związek jest fejsbukowo-internetowy (z elementami reala) - to chyba takie coś się wpisuje?
może Ty wpisz pierwsza? to go zachęci? 🏇
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
09 września 2011 19:43
viikaa
Też już o tym myślałam, ale znajomych nie mam w tamtej okolicy 😉

Dodofon
Odebrałam to jako ironię.
Jakoś nie czuję potrzeby manifestowania na fb swoich uczuć (chociaż nie mówię kategorycznie nie, bo może mi się jeszcze odmienić 😁 ). A co do niego, to wystarczy, że ma w publicznym albumie nasze wspólne zdjęcie 😎 
Zeszli się ponownie  😕
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
09 września 2011 19:53
cavaletti
Trzymaj się  :przytul:
Dobra, jeszcze się muszę wyżalić.

Głupia byłam i naiwna. Nie potrzebnie się angażowałam w to tak mocno.

I jeszcze wkurza mnie to, że dałam upust swoim emocjom przy nim. Rozpłakałam się i wyrzuciłam wszystko, co mi na sercu leży. No to pokazałam, jaka jestem słaba. Gratulacje, cavaletti, zgubiłaś resztki swojej godności.
Jutro się spotykamy. Myślę, że minie mi rozpacz do rana. Powiem mu na spokojnie, co o tym myślę, czego oczekuję i jaki będzie mój stosunek do niego i tej całej sytuacji.

Czuję, że pod tą warstwą smutku, żalu i łez rodzi się nowa, bogatsza o doświadczenia, JA. I mam nadzieję, że będzie jej się lepiej funkcjonowało niż tej poprzedniej.

Dam radę. Muszę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się