Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)

Ćwiczyć, skakać, więcej luzu i oddechu przyjdzie z czasem... i dobrego instruktora życzymy!
...ja bym tylko dodał, ze na tym pułapie, to jeździec nie ma co skakać...to koń skacze, a jeździec to wystarczy że będzie rytmicznie galopować
zkonmiprzezzycie   Jeździec klasy Grand Prrrr...:)
13 września 2011 21:19
No to może teraz ja... 😡
Obrazki dość fajne. Brakuje naturalnego oparcia w strzemieniu, więc pewnie "coś" się zaciska - obstawiam łydki. Wydaje mi się, że prawe ramię masz wyżej - uważaj na to, w ogóle uważaj na symetrię patrząc "od czoła". Na twoim miejscu pozwoliłabym sobie "spłynąć" w kierunku przód - dół, to powinno też pomóc uniknąć przeprostu - miejsce na siodle jest.
Skok - możliwe, że ciut za wczesny, bo całą cię cofnęło + asekuracyjny układ brzucha i pleców  - brzuch wklęsły, plecy w łuku (oj, wiem jak z tym trudno walczyć 🙁).
zkonmiprzezzycie   Jeździec klasy Grand Prrrr...:)
14 września 2011 08:55
Halo, dziękuję za cenne uwagi  :kwiatek: Jeśli chodzi o naturalne oparcie w strzemieniu masz rację...mam z tym czasem mały problem  🙄
Jeśli chodzi o skok, to problemem były zbyt długie strzemiona . Miałam wtedy trening ujeżdżeniowo-skokowy i zapomniałam przed skokami skrócić puśliska dlatego mnie trochę cofnęło  😵
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
14 września 2011 12:41
Czy na pierwszym zdjęciu za Twoimi plecami to bacik? Jeżeli tak, to sugerowałoby mocno  nienaturalne ułożenie nadgarstka.
zkonmiprzezzycie   Jeździec klasy Grand Prrrr...:)
14 września 2011 18:16
Tak to bacik...tak samo na 1 jak i na 2 i 3 zdjęciu 🙂 Przez dłuższy czas nie mogłam się przyzwyczaić żeby go w ten sposób  trzymać...ale co trener karze to święte  😉 trzymając bacik w ten sposób czas reakcji jest krótszy niż w przypadku trzymania go ,,w dole"
zkonmiprzezzycie, Fajnie wyglądacie. 🙂 Z batem chyba nie jest tak źle, bo do tyłu, a nie na wędkę z przodu 😉 Odnośnie rąk - na pierwszym i drugim zdjęciu wydają się być "położone". Trener nic nie mówi na to?
[w ogóle, ach, jest jedna użytkowniczka która ma nick "przeztysiącmórz" i ja was w kółko mylę 😡 ]

No, to teraz ja:
http://re-volta.pl/galeria/album/2376

Ktoś tam coś widzi więcej oprócz wypiętego kupra, nierównych rąk, zaciśniętych kolan, zadka w lesie i konia w trybie "lama lama"...? Wydaje mi się, że mam strasznie sztywne łokcie, barki, jadę na "bezdechu". Wstawiłam te normalne momenty, jak zazwyczaj wygląda jazda, ale czasem, jak koń ma wyjątkowo zły dzień, "na pysku" mamy walkę o śmierć i życie -> koń otwiera pysk, próbuje wyszarpywać wodze, na zmianę się wiesza i chowa, przyspiesza, na mocniejsze przytrzymanie reaguje dębem [choć nauczyłam się to przewidywać i od ostatniego dęba w czerwcu już ani razu się nie wspiął], na szarpnięcie przy zagalopowaniu oddaje z krzyża, chamsko [choć tu też się zorientowałam od czego-> od właśnie szarpnięcia. Jak nie siedzę i zacisnę ręce = on dostanie po zębach, to mi odda. Jak siedzę i nie szarpinę, to mamy "pyk" galopik przez nóżkę].
Mam niestabilne ręce - tyle wiem, staram się jak mogę, z sizalami i uwiązami jeżdżę, ostatnio żonglowałam jajkami 😉, udaje mi się "odblokować" łokcie, tylko, że, kurde, nawet konie mające tę "przyjemność" bycia końmi towarzystwa kopiących ostrogami i szarpiących wielokrążkami się czasem tak nie buntują jak ten gagatek. Generalnie sobie radzę - on nie jest niebezpieczny, słucha się, ponoszenie się skończyło, jak chce mnie zostawić na zakręcie to reaguję wcześniej i mu się nie udaje [ponoszenie z resztą było z ręki] ale... robi tak, co by się nie narobić. Jak ma zły dzień to klękajcie narody.  🍴 Uch.... hoduję trawę na tym padoku i hoduję żeby konia w końcu na lonży wypiąć...
Wsiadam w rekreacji - konie pode mną się uspokajają, nawet mi się udaje je zaprosić do ręki. Wsiadam na czyjeś - super, o ile nie trafi mi się jakiś koń wybitnie robiący jeźdźca w bambuko. Wsiadam na własnego: źle. Zauważyłam, że usilnie próbuje się drapać w okolicach wędzidła, jakby mu przeszkadzało. 🤔 Ma 12,5, kombinuję czy by nie kupić cieńszego i 13 cm, bo to wygląda czasem jakby było ciasnawe.
Proszę o uwagi :kwiatek: Suchej nitki nie zostawiać 😉
Dałam zdjęcia w linku. Chyba lepiej się przegląda.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 10:05
no generalnie koń chyba nie za bardzo wie co to ustawienie na pomoce, ty też wydajesz się w tym wszystkim zagubiona co powoduje że koń też nie wie w sumie co ma robić.
Ano, nie wie. Ja też nie wiem. Wszelkie dawne słowa trenera typu "nabierz wodze, pilnuj kiedy odpuści, poczujesz, to wtedy odpuść...o, teraz, teraz!" odleciały w siną dal. Chodzi mi teraz tylko o to, żeby koń szedł w jednostajnym tempie, rytmie, przyspieszał i zwalniał na ciężar ciała... a tu nic. Za to jest lecenie, zwalnianie, kombinowanie, łażenie bokiem. Nic nie robię -> tylko nabieram wodze i pilnuję reakcji na łydki. Przejścia, slalomy, gięcia, jak czuję, że się koń rozluźni, to stopniowo wypuszczam wodze jednocześnie go "napędzając" łydką i zapraszam do takiego ustawienia, a tu nic. Ale jak zrobi coś dobrze i zarządzam przerwę w stępie - to akurat podkłusowywuje. Jakiekolwiek muśnięcie łydką skutkuje kłusem. Koń zgaduje, wyprzedza reakcję, czasem skręca przede mną, kiedy ja tylko pomyślę. Gott, mogłam zainteresować się rybkami akwariowymi.... 🙁
Trzabyło jeździć tylko w teren, uch.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 11:25
Sankaritana: mi się wydaje że robisz aż za dużo 😉 Ręka jest nieustabilizowana raz wyżej, raz niżej, wodza raz taka raz taka, łydka rozlatana, tułów też. No i ta wszechobecna sztywność prawie  wszystkich członków.
No ok, co do ręki i tułowia się zgodzę, ale łydka? Wydaje mi się, że właśnie łydka mi się w końcu ogarnęła - "puścił" staw skokowy, łydka sobie jest i nie kopie, nie szturcha, jest cały czas w jednym miejscu i działa tylko kiedy ma działać. Jedynie w galopie ucieka do tyłu, traci mi się jakiekolwiek oparcie w strzemieniu, noga podciąga się do góry, ale o tym wiem, bo się wtedy w kolanach zakleszczam. Zacznę kogoś prosić o nagrywanie filmików...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 11:51
Jedynie w galopie ucieka do tyłu, traci mi się jakiekolwiek oparcie w strzemieniu, noga podciąga się do góry, ale o tym wiem, bo się wtedy w kolanach zakleszczam

to prawie zupełnie tak, jak ze stwierdzeniem w innym wątku aut. halo że nieprawda że sporo koni nie posiada ekspresji i że trzeba ja wypracować - bo każdy koń ma wrodzona ekspresję tylko u niktórych eksperesja ta jest na poziomie zerowym 😉

No, chętnie popatrzę na jakiś filmik.
Jak ja nie lubię niedopowiedzeń. 😉 Bo zazwyczaj nie wiem o co chodzi. 😉 Bym chciała mieć konia pt "wsiadam, jadę, potuptam 30 minut dla przyjemności i już". A tu nic. Może mi ktoś wytłumaczyć jak to jest, że konie znoszą gorsze rzeczy niż taki borok jak ja, a nie zachowują się jak mój koń?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 11:57
a jaka jest historia tego konia w ogóle? Ile ma lat, od kiedy go masz i w  ogole.
nicka`   nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj
16 września 2011 12:27
No to teraz ja poddam się ocenie  🏇







Mój problem polega na tym, że nie potrafię odpowiednio poruszać... korpusem 😀 usztywniam się w barkach, chcąc mieć prostą sylwetkę, przez co ręce lecą do góry.
ElaPe Koń lat 5, mam go odkąd skończył 2,5 roku. Sama wszystko wokół niego robiłam, sama wsiadałam. Od samego początku był problem w pysku, bo młody ma karpi zgryz -> jakiekolwiek zebranie wodzy skutkowało cofaniem, to sobie jeździłam bez kontaktu (błąd nr 1) na za grubym wędzidle, przez co koń zaczął przekładać język nad i robi to nadal (błąd nr 2). No, ale, zęby zrobiłam, wędzidło zmieniłam, podciągnęłam paski w ogłowiu i... za wiele od konia nie wymagałam. No, ok, miało być lekko, to koń łaził stępo-kłusem i przez drągi, ale, a tu mu pozwoliłam ściąć narożnik, a tu się z kimś zagadałam i koń sobie z nogą odstawioną stał 5 minut i potem... przestałam jeździć 1,5 roku (błąd nr 3), koń nie robił absolutnie nic, zmieniliśmy stajnię i - klops. Wsiadłam, zorientowałam się, że siedzę dużo gorzej, sztywna jak kołek; próbowałam jeździć na kontakcie i tak z jazdy na jazdę miałam coraz większą walkę o życie. A tu odskoczył na zakręcie, a to bryknął, a to się zatrzymał, a to próbował wywieźć... Tu się popłakałam, tam się popłakałam, wsiadać nie chciałam, zrobiła się kolejna przerwa ponad półroczna (błąd nr 4), później wsiadałam znowu i od tego czasu się tak "bujamy". Koń bardzo odważny, mało co go rusza, z niezłą wolą walki [przez przeszkody idzie jak burza, jest wtedy dumny z siebie. Niestety, atakuje psy (a ja nie oduczyłam, błąd nr 5), wygania gołębie i koty z padoku i jeśli się coś dzieje, to on tam prędzej przyjdzie i "zafurczy" niż zwieje.]
Kiedy w terenie jest sytuacja podbramkowa [koń się czegoś boi, ale tak naprawdę = momentalnie się wspina], to zeskakuję i przeprowadzam. No i jak jestem na ziemi, to koń robi wszystko, wszędzie wlezie, żadnego buntowania, no misiek-przytulanka. Problem pojawia się jak wsiadam. Nie wiem, jakiś podświadomy strach w siodle powodujący te moje sztywności?

Nie mogę tego zrozumieć. Któż z rekreacyjnych jeźdźców jest mistrzem? Sporo ludzi jeździ sobie jak jeździ, jak ja -> tu wodza wisi, tam się człowiek zapowietrzy, tu z czymś nie zdąży, a ich konie - nic. Sobie idą. A przecież wszyscy robią błędy, konie im to wybaczają albo w najgorszym wypadku - olewają i np. nie pracują. Albo się starają zrozumieć o co chodzi. Albo czasami ludzie trafiają na tak wdzięczne konie, które im nic nie robią. Dlaczego to właśnie z mojego konia musi wyłazić jakieś "zło".  🤔
nicka`   nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj
16 września 2011 12:36
Sankaritarina

Myślę, że błąd jest inny niż te które tutaj wymieniłaś - z młodym koniem powinna pracować osoba która się na tym zna, nie da się nauczyć konia tego czego samemu się nie umie.
to jedyny błąd
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 12:39
Konie rekreacyjne to insza inszość. One są przyzwyczajone do różnych jeźdźców, znoszą ich różnorakie błędy - inaczej by nie były końmi rekreacyjnego.

Twojego konia jeździłaś od zawsze ty sama. Parę błędów popełniłaś i zapewne nadal popełniasz i to się mści. Np. to schodzenie z konia w terenie. Wygląda na to, że sama, swym brakiem zdecydowania,  przemieszanym z lękiem oraz z brakami w technice jeździeckiej  doprowadziłaś do takiej a nie innej sytuacji. Najlepszym dla ciebie na chwilę obecną byłoby zaangażowanie kogoś kompetentnego  kto mógłby z tobą i z koniem popracować regularnie by poprawić zarówno twój dosiad jak i ogólnie sposób pracy z koniem.



nicka`, Owszem, osoba miała pracować... ale się "zmyła". Zostałam sama z koniem. I nie wierzyłam w życzliwość. Z resztą, dalej nie wierzę. Z resztą, do momentu wsiadania po przerwie wszystko było w porządku. I to też nie było tak, że se wsiadłam i se pojechałam. Jeździłam gdzieś indziej, pod okiem doświadczonej osoby, pytałam się jej, przebrnęłam przez teorię, i to, czego się nauczyłam gdzieś na innym koniu, przenosiłam potem na mojego. I to na serio zdawało egzamin. Naprawdę, starałam się jak mogłam. 🙁 5 razy przemyślałam, zanim coś zrobiłam.
ElaPe, Nie chodziło mi o konie pracujące w rekreacji, ale o identycznych jeźdźców - takich tam, zwykłych zjadaczy chleba, którzy kupują konie zajeżdżone bądź nie i sobie jeżdżą. I nie mają problemów, a przynajmniej nie takich.
Hm, z tym zsiadaniem w terenie to nie jestem do końca pewna czy zrobiłam błąd: zsiadałam tylko wtedy, kiedy robiło się na serio niebezpiecznie. Zawsze konia "upychałam" i zazwyczaj mi się udawało albo bokiem przejść albo w końcu przeskoczyć, tylko, że dwa razy była sytuacja na serio kiepska: koń walił jedną świecę za drugą, zaczął się cofać na tych dwóch nogach i nic do niego nie dochodziło. Wtedy wolałam zejść niż się z nim wywrócić. Serio, upychalibyście konia "na zabój" w takiej sytuacji? Potem wracałam tą samą drogą w tym samym miejscu i już przeszedł bez ekscesów.
Taaak, powinnam szorować po trenera. I mogłam szorować, puki było za co. Teraz trzeba chwilę czekać. Temu zdjęcia wstawiłam z nadzieją, że ktoś tam ujrzy coś, czego nie widzę...
No nic, wygląda na to, że mogłam rzucić tym jeździectwem kiedy była do tego okazja. Teraz z roku na roku ciężko.
nicka`   nie masz żadnej szansy ale ją wykorzystaj
16 września 2011 13:15
[quote author=Sankaritarina link=topic=107.msg1132420#msg1132420 date=1316174458]
nicka`, Owszem, osoba miała pracować... ale się "zmyła". Zostałam sama z koniem. I nie wierzyłam w życzliwość. Z resztą, dalej nie wierzę. Z resztą, do momentu wsiadania po przerwie wszystko było w porządku. I to też nie było tak, że se wsiadłam i se pojechałam. Jeździłam gdzieś indziej, pod okiem doświadczonej osoby, pytałam się jej, przebrnęłam przez teorię, i to, czego się nauczyłam gdzieś na innym koniu, przenosiłam potem na mojego. I to na serio zdawało egzamin. Naprawdę, starałam się jak mogłam. 🙁 5 razy przemyślałam, zanim coś zrobiłam.

[/quote]

Wierz mi, że nawet najlepsze chęci przy braku umiejętności mało co pomogą. Oczywiście lepsze to niż nic  😉
Powodzenia w dalszej pracy, jednak uwierz mi, że każdy ma jakiś 'problem' ze swoim koniem, jedni większe, drudzy mniejsze ale zawsze jakies są  🏇
a jak juz problemy zaczynają znikać to koń doznaje kontuzji na padoku ....
jakie to życie jest podłe  🙄
Znam to z autopsji...

E:
O rany Sankaritarina dopiero przeczytałam co napisałaś i mam wrażenie,że przeczytałam własny pamiętnik  😀
U nas było dokładnie to samo. Powodzenia  :kwiatek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
16 września 2011 15:24
ElaPe, Nie chodziło mi o konie pracujące w rekreacji, ale o identycznych jeźdźców - takich tam, zwykłych zjadaczy chleba, którzy kupują konie zajeżdżone bądź nie i sobie jeżdżą. I nie mają problemów, a przynajmniej nie takich.

Każdy człowiek jest inny, tak samo jak i koń. I trudno tu cokolwiek porównywać.
Sankaritarina, mój koń też stawał dęba na początku, bo nie wiedział, czego od niego oczekuję (koń 10-letni zajeżdżony, jakiś west chodził. Jaki nie wiem, nie widziałam). Z wędzidłem toczył wojnę przez długi czas. Pomogła konsekwentna jazda na kontakcie i, niestety, ale to jednak podstawa, fachowa pomoc z ziemi. Po roku nie mamy problemów z kontaktem i rozluźnieniem. Ostatnio jednak zsiadłam w terenie, gdy zaczął fochować i dębować, żeby sprawdzić, czy czegoś nie ma w kopycie (w terenach zawsze chętny do przodu, ten bunt był sporym zaskoczeniem) i to był  błąd. Wczoraj próbował, czy nie uda się znówu, gdy skręcaliśmy na łąkę, gdzie zwykle ćwiczymy.  On nie skręca, on na dwóch nogach będzie chodził i już 😉
Sankaritarina -  ze zdjęć ta jazda zbyt ciekawie nie wyglada, ale wszystko da się zmienić. Trzeba tylko wiedzieć czego sie chce, postawić sobie cel i dażyć do niego. Niestety żeby się rozwijać nawet na poziomie rekreacyjnym trzeba inwestować  🥂

powodzenia
Sankaritarina, moze warto z tym koniem popracowac na lonzy?  Ja osobiscie zaczelabym z czambonem lub gumami dla rozluznienia i zaokraglenia konia, potem wypinacze zeby kon przyzwyczil sie do kontaktu z pyskiem. Dobrze by bylo jakby ktos Ci  wczesniej pokazal jak sie z tego korzysta.  Czasem trzeba konia nakierowac na pewne zachowania i latwiej to zrobic z ziemi, szczegolnie jesli umiejetnosci jezdzieckie nie sa wystarczajace.
Ja nie jestem super jezdzcem, czysta rekreacja, popelniam mase bledow dlatego wez moje rady raczej przez palce i dopytaj sie doswiadczonych osob bo moge byc w bledzie😉

Sankaritarina, masz dwa podstawowe problemy (w sensie - 'czysto' w siodle): zupełnie nie używasz obręczy barkowej (a to w barkach powinnaś czuć co się dzieje w pysku, obręcz barkowa odpowiada tez za balans ciała - głowa jest ciężka!) oraz - chyba nikt nigdy nie wyjaśnił ci/ nie pokazał - jak się używa (!) łydek. Pierwsze - jesteś w stanie sama jakoś "ogarnąć", drugie - nie ma takiej opcji 🙁 Masz niemożliwie zablokowane nadgarstki - spróbuj jeździć z półotwartą ręką, żeby się waliło-paliło (okres przejściowy), jedynie kciuk przyciskaj mocno do wodzy i palca wskazującego - a jednak kontakt zachowuj stały.
Co bym zrobiła z koniem wg twojego opisu (zachowanie w terenie)? Zwinęłabym w obwarzanek, aż uznałby, że opcja - zwykły ruch do przodu to fajne wyjście (oczywiście, to ogromne uproszczenie).
nicka`, nie wiem, czy to kwestia siodła, czy pospiesznego szkolenia - ale nie może być tak, że kolano opuszcza siodło w skoku 🙁 To ogromny błąd - bo skrajnie niebezpieczny.
ElaPe, energia - to nazwa zmiennej. Inteligencja - też. Występowanie w populacji rozkłada się wg krzywej Gaussa. Szczyt tej krzywej, czyli wartość najczęściej występującą w populacji (uproszczenie) w przypadku inteligencji określa IQ 100  🙄.
dla konia sankarity absolutnie nie gumy. wypiecie tak, ale takie, od ktorego sie nie schowa.
Fisia, Nie no, tyle umiem. Przynajmniej myślę, że umiem. I lonżowałabym [na gogu, na chambon się koń wypiął, gumy też nie, bo, jak mówi Katija, on się schowa], gdybym miała na czym. Trochę mi szkoda lonżować konia na tym polu, które niby równe-niby równe, ale to nie piasek, po deszczu bywa ślisko, tu jakieś niewielkie nierówności są i praca by była trochę bez sensu - koń się tu się poślizgnie, tam się poślizgnie i potem, zamiast skupić się na robocie, uważa "w co wdepnąć". Już tam trawę zapuszczam co by "miękcej" było. Jest szansa na lepszy plac. Wtedy będę sobie lonżować. Albo poczekam aż spadnie śnieg.
halo, Dziękuję za wskazówki :kwiatek: Wprawdzie znowu nie rozumiem mistycznych pojęć z matematyki, które wprowadzacie, ale, trudno. 😉
Sankaritarina, nie przesadzaj z tym podlozem, tez tak swirowalam, az trener powiedzial ze mam sie popukac w czolo.
z wypiecia wydaje mi sie, ze gog to tez bezszau dla niego bedzie. moze trojkaty?
katija, Poważnie? Ale Ty tam chyba u siebie masz jakiś piasek(?). Przynajmniej gdzieś tam po zdjęciach piasek widziałam. Niee, właśnie gog był fajny. Kilka razy na tym lonżowałam i reakcja była świetna! Pysk zapieniony, grzbiet falujący, zadnie nogi wkraczające pod kłodę. Tylko potem koń zaczął znaczyć i znowu nic nie porobiliśmy. Powodem był kowal, choć wet też mi zasugerował, że "no, podłoże trochę nie teges" i już nie wiem co o tym myśleć. Trójkąty nie bardzo. Koń na tym chodzi źle, nie chce się wydłużyć i kombinuje jak może, ale może mu trzeba to inaczej zapiąć, a jeszcze nie wpadłam na to jak.  👀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się