Nieśmiałość... jak sobie z nią radzicie?

Bogdan , spróbuję  :kwiatek:
"proszę o pomoc" otwiera bardzo dużo drzwi, nawet w błahych sprawach 🙂
Ja odkąd pamiętam byłam bardzo nieśmiała. Odpowiedź ustna to dla mnie po prostu była katorga. Bałam się, że powiem coś źle i cała klasa się będzie ze mnie śmiać. Do stajni zbierałam się 2 (!) miesiące żeby zadzwonić i się umówić, czego w końcu nie zrobiłam. Dziś postanowiłam przełamać swoją nieśmiałość i pojechałam rowerem 15 kilometrów do stadniny zapisać się jutro na lekcję. Jechało mi się bardzo szybko, w drodze w ogóle o tym nie myślałam, aż nagle dojechałam na miejsce. I od razu zaczęło się myślenie: "O Boże, i co ja mam teraz zrobić?!"... Teren tej stadniny jest bardzo duży, najpierw są budynki jakieś gospodarcze czy coś, potem drewniany płot i za płotem parkur, stajnie, ujeżdżalnia itp. No więc dojechałam do płotu i zatrzymałam się. Patrzę - ktoś jeździ - chyba instruktorka, bo sama tam była, więc postanowiłam odczekać 5 minut i tam pójść (bardzo się stresowałam). Pięć minut minęło. Myślę, że coś za szybko i postanowiłam poczekać następne pięć minut. Nagle sobie myślę: "Dobra, raz kozie śmierć, idę, załatwię, i uciekam jak najszybciej". Już gotowa do ujawnienia się zauważyłam, że do tej pani podchodzą 3 faceci (właściciel i stajenni) i 2 dziewczyny (młode jakieś - wiek określam na 18-20 lat). I sobie myślę: "No to pięknie. Teraz to na pewno tam nie pójdę". I czekałam 10 minut aż sobie pójdą. Jak na zbawienie odeszli wszyscy i kobieta została sama. No więc tam poszłam się spytać, czy u niej można się zapisać na lekcję. Jak na moją zgubę odpowiedziała że nie, i że mam pójść do tego budynku, co poszła reszta. Ja ostro zestresowana idę na nogach jak z waty tam. Rozmowa - niby krótka wymiana zdań podczas której miałam powiedzieć swoje imię i godzinę na którą chcę przyjechać - była jak dla mnie straszna, pomimo że ludzie tam są przemili i ogólnie bardzo fajni. Nie wiem jak sobie poradzę jutro. Niby wiem, że nie ma się czego bać, ale mój umysł nadal stoi przy swoim i jeszcze bardziej pogłębia mój strach. Doradźcie coś, błagam.  🙇 :kwiatek:
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
14 czerwca 2011 20:20
Jestem nieśmiała, walczę z tym, ale w sumie... Przyzwyczaiłam się, mam to wszystko gdzieś.
Za to nie wyborażam sobie zdawania ustnych egzaminów na studiach. Na maturę z polskiego przyszłam przygotowana 'na zdać' i zdałam, bez stresu, bez przygotowywania i o zdziwko dobrze. Ale nieśmiała jestem i zapewne będę. No trudno 😉

Jednak walczę  😎
mitery0322 Też kiedyś miałam tak niestety. Jedynym wyjściem w takiej sytuacji jest właśnie przełamanie się, bo jeśli wygrasz z sobą, to nikt nie zdoła cię już pokonać. Ja mówiłam sobie "Podejdź, przecież chcesz jeździć, nie? Jak nie teraz to nigdy!". Mi bardzo pomagało takie pokonywanie swojej nieśmiałości krok po kroczku. Podejdź do tych osób, przywitaj się, starając się jak najmniej stresować. Jak już się ze wszystkimi poznasz będzie o wiele łatwiej. Mów sobie cały czas w myślach "Dam radę! Dam radę!" i nie bój się tego  😉
Od dwóch dni zbieram się żeby zgłosić się na zawody... telefonicznie... Jakos tak nie mam odwagi. Znów się boję, że nie będę mogła się dogadać i wywrę negatywne wrażenie.
Wszystko załatwię face to face, ale przez telefon... zawsze ta druga osoba źle mnie zrozumie, albo niedosłyszy. A jak zadzwonię w złą porę, to dopiero się zdenerwuję i jeszcze ciężej będzie mi oddzwonić.
Oj przez telefon to i ja gadać nie lubię, szczególnie jak dzwonię do weta, kowala, instruktora, nauczyciela ze szkoły albo właśnie kogoś obcego. Niby znam ludzi, którzy się moim koniem zajmują, ale zawsze mam wrażenie, że odbierze ktoś inny, albo sama nie wiem co... zawsze po takiej rozmownie, wali mi serce jakbym po schodach właśnie wbiegła...  😂 Dlatego preferuję smsy  😁

Edit. Literówka
Ojeju, nie jestem jedyna! 😅
Nie cierpię gadać przez telefon, zwłaszcza z kimś obcym. Albo jak trzeba coś załatwić. Albo jak dzwoni do mnie zastrzeżony czy nieznany numer. Jak się zdenerwuję, to się jąkam i straszliwie mnie to wkurza, bo chciałabym być Idealna.
Z resztą i tak bardzo mało komunikuję się przez telefon. Zastanawiam się czy go nie wyrzucić.

[quote="Maddie"]Za to nie wyborażam sobie zdawania ustnych egzaminów na studiach.[/quote]
E tam, nie jest tak źle! 🙂 Swoje ustne wspominam bardzo miło. Strasznie się ich bałam, ale w końcu..... jak idziesz na ustny i jesteś przygotowana, to język sam się rozwiąże i będziesz nadawać, aż egzaminator powie "dobrze, już wystarczy" 😉  A jeszcze jak idziesz na ustny z ulubionego przedmiotu i do wykładowcy, którego lubisz i który Cię lubi.... 😍
Bardziej się stresuję powiedzieć coś na zajęciach.
Arroch, ja po rozmowie tel i w trakcie mam nogi jak z galarety, drży mi głos i też serce wali jak opętane. Ehhh... jak to przezwyciężyć? Toz juz człowiek prawie dorosły jest.

A ja ustnych nie lubię. Jedyny ustny egzamin, na którym nic a nic się nie denerwowałam, to była teoria na srebrze. Nie zdałam wtedy jednej części i było mi juz wszystko jedno. Dzięki temu zdałam teorie, bo mówiłam tak obojętnie, siedząc sobie wygodnie na krześle  🤣 Ale to był jeden jedyny raz 🙂
Arroch, ja po rozmowie tel i w trakcie mam nogi jak z galarety, drży mi głos i też serce wali jak opętane. Ehhh... jak to przezwyciężyć? Toz juz człowiek prawie dorosły jest.

Kiedyś pisałam sobie na kartce, ale potem stwierdziłam, że to głupie  😁 ale to strasznie wkurzające jest, że dzwonię do kogoś, kogo znam x czasu (wet, nauczyciel itd.) i wiem, że mnie nie zje ,a i tak się trzęsę, wali mi serce i czasami pot mnie zalewa  🤔wirek: Na lekcjach też tak czasem mam, jak rozmawiam z nauczycielami, których bardzo nie lubię, albo z takimi, których nie znam, bo wkurza mnie jak nie wiem jak ktoś zareaguje  🤔wirek: Najgorsze jest to, że tego w ogóle nie da się opanować  😵
Ale poza tym raczej nie mam problemu z kontaktem z ludźmi, zawsze mam dużo do powiedzenia, spędzam dużo czasu w miejscach publicznych i dużo rozmawiam z obcymi face to face.
Przy problemach z rozmowami telefonicznym dobrym rozwiązaniem byłaby praca w Call Center / BOK'u, tak mi się wydaje przynajmniej. Ja do nieśmiałych nie należę, a miałam mocnego stresa jak zaczynałam "obdzwonkę". Kilka razy ktoś rzucił słuchawką, rozłączył się, wykrzykiwał coś do słuchawki, ale tak ogólnie to ciekawa praca. Wielu ludzi reaguje pozytywnie, czasami nawet można pogadać z całkiem miłymi ludźmi  😉 Nauczyłam się dużo wyczytywać z głosu rozmówcy.
Ja w gronie znajomych/nieznajomych rówieśników czuję się dobrze. Wiadomo, że nie z każdym się dogadam, ale jak już złapię kontakt to jest ok. Łatwiej mi jest z kimś znajomym, sama raczej uchodzę za nieśmiałą. Ale najgorzej jest, jak trzeba coś załatwić z nieznajomym dorosłym. Dzisiaj prawie zawału dostałam, gdy fizyczka zabrała mnie do tablicy.  🤔wirek: Przez pierwsze 10 minut po nie mogłam się uspokoić. Biło mi serce, byłam zestresowana, robiłam dziwne rzeczy z rękoma  😁

No i również nie cierpię rozmawiać przez telefon nawet ze znajomymi.
ja również nie lubie załatwiać spraw przez telefon- jak mam zadzwonić do kowala, weta to najpierw wymyślałam scenariusz rozmowy 😀  🤔wirek: 🤔wirek: 🤔wirek: gorzej jak odpowie inaczej jak sobie wymyśle hahahaha i ostatnio się złapałam bo wet zna mój nr i wie po co dzwonie (telepatia? ) to nie zdążę nic sie zapytać a ten już opowiada i myśl kobieto co wtedy 😀
Chuda scenariusz rozmowy to u mnie standard, ale mam trochę inny system niż Ty - od razu popadam w monolog, żeby wet(ka) nie mogła nic powiedzieć, po czym zwykle słyszę "tak, wiem"  😁 ale całe szczęście preferujemy smsy  😁
hahahahaha ale ja nawet nie zdążę powiedzieć dzień dobry 😀 podaje przykład:
dzwonie żeby dowiedzieć się co z tymi witaminami bo idą 2 tygodnie a miały 3 dni, wet poiwedział, że sprawdzi. Dzwonie w poniedziałek (bo nie dzwonie w weekendy jak nie trzeba)  3 sygnały, odbiera ja w tym momencie biore oddech aby powiedzieć dzien dobry a ten: będzie w środę  😀 i jak tu rozmawiać?😀
No ja jestem typem specyficznie nieśmiałym.Nie mam problemu z zapytaniem kogoś o coś na ulicy,ba nawet na dworcach czasami podchodzędo obcokrajowców i sama pytam czy im w czymś nie pomóc, w urzędach ok, odpowiedź ustna ok,bawię się w aktorstwo,z wyjściem na scenę problemów żadnych.
Ale nie potrafię podejść i zacząć zwykłej rozmowy z nieznajomym czy słąbo znaną mi osobą.Niby nic,ale wkurzające to strasznie.
Przełamałam się i nie było strasznie 🙂 Odkryłam, że łatwiej mi rozmawiać z kobietami. I muszę poćwiczyć nad głosem, bo jak się denerwuję, to zaczynam mówić jak małe dziecko, a do tego niewyraźnie.  Pewnie tu leży problem. Mówię niewyraźnie = ludzie mnie rozumieją = powstają nieporozumienia = stres 🙂
Za parę minut muszę wykonać jeszcze jeden telefon.
Panicznie boję się publicznych wystąpień. Jakiekolwiek prezentacje, nawet głupie wyjście do odpowiedzi nie wchodzi u mnie w gre. Po prostu biorę z marszu jedynkę i nie wychodzę.
W piątek przychodzę na historię, nauczyciel podał nam temat, kazał go przeczytać, po czym dodał, że za 10 minut mam wyjść na środek i go omówić. W takim razie powiedziałam mu, że ja poproszę jedynkę i że go nie omówię.Najpierw mi powiedział, że mam się zastanowić co ja wogle w tej szkole robię, zjechał mnie z każdej strony, dał do zrozumienia że jestem idiotką, a potem powiedział, że w takim tazie mam się przygotować na następną lekcję a jeśli tego nie zrobię będę dostawała jedynki co lekcję  😵
Nie wiem skąd mu to przyszło do głowy bo u niego nigdy nikt rzadych prezentacji nie robił ani nie odpowiadał, nawet zadań domowych nie robiliśmy, robił tylko sprawdziany. Pewnie mu któryś z nauczycieli powiedział, że się boję  🙄

Nie wiem co mam teraz zrobić. Przez pół piątku płakałam bo sama myśl o tym, że wyjdę przed klasę sprawia, że się trzęsę, po prostu nie mogę! A nie chciałabym nie zdać z historii... Najgorsze jest to, że to jest typ nauczyciela który z niczym nie odpuszcza.  😵

A poza tym muszę się przełamać, bo za rok czeka mnie matura ustna z polskiego. Nie wyobrażam sobie tego nawet  🙄
madmaddie   Życie to jednak strata jest
18 września 2011 21:13
A poza tym muszę się przełamać, bo za rok czeka mnie matura ustna z polskiego. Nie wyobrażam sobie tego nawet  🙄


ja też. potrafię gadać gdy jestem ze znajomymi, ale publicznie nigdy. stresuję się nawet czytają zdanie na polskim/francuskim/angielskim.
do jednych sytuacji potrafię podejść odważnie, a z innymi sobie nie radzę  🙄 tylko że powoli kończy się wysyłanie koleżanki/ mamy do wszystkiego czego się boję.
no i nie lubię wychodzić do ludzi, bo nie lubię jak na mnie patrzą.

(tytuł wątku rzucił mi się w oczy i przeczytałam: nieśmiertelność, jak sobie z nią radzicie  😁 )
Jestem z siebie dumna, bo przełamałam się dzisiaj. 🙂 Generalnie zawsze wysyłam mamę, żeby się o coś spytała [cena czegoś, wysyłka etc., generalnie wszystko, co wymaga podejścia lub zadzwonienie do kompletnie obcej mi osoby], ale dzisiaj sama poszłam do lecznicy weterynaryjnej zapytać się o praktyki. 💃 I mama powiedziała coś takiego, że zdałam sobie sprawę dlaczego zawsze się bałam o coś pytać obcych ludzi. Wydaje mi się, że nie będą mili, że się zdenerwują pytaniami o głupoty itd. 😵

(tytuł wątku rzucił mi się w oczy i przeczytałam: nieśmiertelność, jak sobie z nią radzicie  😁 )

Hehehhehehee  🤣
A ja jestem bardzo...ale to bardzo nieśmiała w konktaktach damsko-męskich....Nie chodzi mi tu bynajmniej o relacje kolega-koleżanka....Ale o kobieta-męzczyzna......Dla mnie sam fakt ze się a ręce trzymamy to jest duże coś..... 😵...Ogólnie....jakby to ująć,,,na początku jest mi awsze ciężko okazać uczucia....echm/...
Ja...ja chyba się z tego "wyleczyłam" 😉 Nie wiem jak ... Jakoś tak... Gimnazjum mnie bardzo zmieniło 😉 Może czasem jednak jest ten stres ale teraz już coraz rzadziej... 😀 Wszystkim tego życzę 🙂
Jetem z siebie dumna.Zagadałam dziś do jednego chłopaka.Po 2 tygodniach udało mi się przezwyciężyć nieśmiałość.Najlepsze jest to ,że na czacie potrafiłam z nim gadać po 5 h dziennie a w szkole nawet głupiego 'hej' mu nie mówiłam.
A dziś po szkole gadaliśmy ze sobą z 2h.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
10 października 2012 15:13
odgrzebuję

radzicie sobie?
mi przeszło. są czasami sytuację w których wysiadam, ale poza tym już mi nieśmiałość życia nie utrudnia. jest dobrze 🙂
ja tez sie przełamałam- jakies 3 tygodnie temu

i mowie prosto z mostu to co mysle- i pisze w smsach to co mysle

całe prawie 40 lat bylam ZA grzeczna, ZA miła - dosc.
Dopiero teraz trafiłam na ten wątek.
Byłam otwartą, miłą osobą. Nie bałam się odezwać, wystąpić, zaśpiewać przed klasą, wyrecytować czegoś przed całą szkołą. Aż zmieniłam szkołę. Jak w poprzedniej byłam akceptowana, tak w nowej- podśmiechujki, dogryzki, nawet lekka przemoc. Doszło do tego, że w zasadzie się nie wypowiadam ustnie przy osobach mi nieznanych, lub takich, które wydadzą mi się "podejrzane". W zasadzie tylko coś pomrukuję, potakuję. Większość czasu spędzam na obserwacjach i to mi się przydaje, bo mogę mniej-więcej określić jaka ta osoba jest. Wtedy mi łatwiej. W gronie przyjaciół- japa mi się nie zamyka, czyste wariactwo. Niech przyjdzie jakaś inna osoba- stoję na uboczu, milczę. W szkole katorgą jest odpowiedź ustna. Może z początku nie widać tego po mnie, ale niech się tylko przejęzyczę- każdy głupi zobaczy, że umieram ze strachu. Raz na polskim miałam recytować wiersz. Choć osoby nawet dobrze znane- kolana galaretą, a ja prawie zemdlałam. Na muzyce- śpiewanie hymnu. Drżącym głosem powiedziałam " Poproszę jedynkę, bo ja nie zaśpiewam."
Bardzo często oblewam się totalną czerwienią. Mam strasznie jasną karnację, więc widać to nieprawdopodobnie. I mam wręcz wrażenie, że ja nie mam tych "uroczych rumieńców"  na policzkach, tylko jestem ceglasta na całej twarzy, a najbardziej na nosie.
Ze względu na to, że jakieś nieprzyjemności głównie spotykały mnie ze strony płci przeciwnej- mam ogromne problemy w kontaktach z chłopakami. Burak jest tu nagminny, a jak już się odezwę, to się zacinam, mylę słowa.
Wkurza mnie zdrabnianie mojego imienia. W klasie taki jeden koleś ostatnio " Aguś" do mnie. Ja się odwracam, by mu powiedzieć, żeby tak nie mówił, a ten się uśmiecha- ja oczywiście cegiełka.

Nawet w sklepie mam problemy. Jak mam płacić, to się stresuję, wypadają mi pieniądze, nie mogę policzyć drobnych itp.  😵
Nie potrafię z tym walczyć...
odgrzebuję

radzicie sobie?
mi przeszło. są czasami sytuację w których wysiadam, ale poza tym już mi nieśmiałość życia nie utrudnia. jest dobrze 🙂

Jedynie potrzebuje więcej pewności siebie, by bronić własnej osoby przez niesłusznym opr ze strony każdego, kto uważa, że ma rację i jego na wierzchu.
Też należę do grona nieśmiałych osób. Chyba jest to spowodowane tym, że za bardzo przejmuję się tym co pomyślą sobie inni... Jest to strasznie męczące. W grupie dobrych znajomych jestem zupełnie inna, potrafię się śmiać, wygłupiać, mówię czasem aż za dużo  👀 Nie umiem sobie z tym poradzić. Zazdroszczę takim otwartym osobom pewności siebie  😵
aga020596, wiesz co ci powiem? To, co mi kiedyś powiedział promotor (tak, żal że dopiero na studiach  :icon_redface🙂: przecież ja się nie śmieję Z Pani, tylko DO Pani  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się