Młode Konie

multum koni tak chodzi i żyje. ot, uroki stajni handlowych, nie ma co się bulwersować.
kara107 ja znam stajnie, w których konie chodzące skoki do L nie wychodzą na padoki, bo sportowe, bo podkute... 😉
Lov   all my life is changin' every day.
08 października 2011 21:00
[b]Anka[/b[], tak tylko myślałam czy to specjalny 'zabieg' 😉 wiadomo, 200 koni na 3 padoki to ciężko. I pewnie co innego własny koń, a co innego konie po prostu do zrobienia 😉
ekhem multum dzieci wychowuje się w patologicznych rodzinach. I żyją. Sorry, ale w ten sposób zaraz będziemy usprawiedliwiać pedofilii...

Moim zdaniem codziennie padokowanie to psi obowiązek właściciela konia. Nie piję do Ciebie Anka, ponieważ "Ty tam tylko sprzątasz". Mnie zawsze zastanawiało dlaczego ludzie, którzy skazują swojego konia na 23h w boksie sami nie zamkną się na cały dzień w klitce metr na metr.
Jakby nie było ludzi, którzy cały dzień (pracy) siedzą w klitkach  😕
Ech, wolność...
Brzoza, mam pomysł - załóż fundację refundującą właścicielom koni koszta leczenia i utraty wartości konia, powiedzmy - te 100 000 E na sztukę  💃 Fundacja może tez kupować ziemię w okolicy dużych miast i dzierżawić ją właścicielom stajni (za darmo, rzecz jasna), żeby konie mogły sobie chodzić.
halo koń to nie samochód, gdzie ważny jest tani serwis i to, żeby mało palił. To, hmm... żywa istota? Która czuje? Trochę banalne. A 3/4 koniarzy zapomina o tym.

Jak można przeliczać na pieniądze zdrowie i komfort żywej istoty?
Dokładnie tak samo jak można np. pracę człowieka. Nie żyjemy w raju i nie pląsamy po tęczy.
Chwali ci się idealistyczne podejście - stąd pomysł fundacji Twojego Imienia.
Dava   kiss kiss bang bang
09 października 2011 00:09
Nie żyjemy w raju i nie pląsamy po tęczy.


🤣

Brzoza wypowiadasz się tonem wesołej 12-latki. Trochę inaczej mówią ludzie, którzy pracują. Idz do pracy i potyraj 16h dziennie (ba! nawet te 8 plus dojazd do domu) i wtedy pofruń na tej tęczy do swojego złotego rumaka i ucałuj chrapki łapiąc go z padoku (nocą of kors). Później wysusz go tak na spokojnie w 30 min (upsi akurat padał deszczyk, ale przecież nasze konie deszczu się nie boją). Przygotuj go do jazdy i pojeździj. Kolejne upsi się wymsknie, kiedy okaże się, że Twoją stajnie zamykają o 22.00. A gdzie występowanie konia, osuszenie go, przygotowanie jedzenia, wyczyszczenie sprzętu itd. ?
Taaak... jesteśmy takimi egoistami. To prawda. Bez nas tych biednych koników by zwyczajnie nie było  :nunchaku:



Brzoza, a ja proponuję inaczej - weź kup konia wartego np. 300 tyś euro. Koń z założeniem uczestnictwa w cyklu np. pucharu narodów (a co, ambitnie!) oraz najbliższej olimpiadzie 😉. Kup go na spółkę z hmm, 2 innymi współwłaścicielami. I teraz puść go sobie na padok. A nich sobie poszaleje. Bo masz takie przekonania. A jak sobie zrobi kuku to ty wypłacisz współwłaścicielom kasę za utraconą wartość konia oraz utracone korzyści z wygranych w zawodach.

Ja mam wrażenie, że ludzie żyją niektórzy w jakiejś równoległej rzeczywistości.

A Ance też się nie dziwię, i to zarówno z powodu ponoszenia odpowiedzialności za powierzone jej konie jak i chęci posiadania jednego dnia wolnego - poczytaj sobie jak wygląda jej dzień (pisała w kilku wątkach) ile koni musi pojeździć i zacznij to odnosić do rzeczywistości. Choć w większości przypadków to niemożliwe - ludziom się wydaje, że to takie proste i szybkie - choć ze swoim jednym konisiem nie umieją się wyrobić w mniej niż 3 godziny to wydaje im się, że z 10 (jak Anka) też by zdążyli. A tu psikus...
Nie przemawiają do mnie względy finansowe. Porównanie zamknięcia konia do pracy na pełny etat est śmieszne z wielu względów: człowiek ma wybór i sam takiego dokonuje, 8h to nie 23h, z pozostałymi 16h może robić to na co ma ochotę. Koń niestety musi znieść kaprys właściciela i stać "sucho i czysto" w boksie i czekać, aż łaskawie zjawi się jego właściciel. Uczę się i pracuję i nie widzę powodu, by z tego względu niszczyć psychicznie mojego konia. A dodatkowo nie mam samochodu. Jeśli ktoś faktycznie nie ma czasu na to, żeby pójść po konia na padok to po co w ogóle go kupował?
Brzoza, to nawet nie chodzi o to że szport konie są warte miliony, tylko zwyczajnie o to, że stajnie handlowe mają taką a nie inną specyfikę, to nie jest typowa relacja właściciel i jego pupil. Jasne że na własnego konia każdy dmucha, chucha i staje na rzęsach żeby konik był szczęśliwy, ale w takiej stajni nie ma na to czasu ani miejsca.
Choć w większości przypadków to niemożliwe - ludziom się wydaje, że to takie proste i szybkie - choć ze swoim jednym konisiem nie umieją się wyrobić w mniej niż 3 godziny to wydaje im się, że z 10 (jak Anka) też by zdążyli. A tu psikus...
Amen.
Brzoza, ale ja Ci zadałam pytanie - i oczekuję odpowiedzi - postaw się w miejscu, które Ci zaproponowałam i powiedz, kto ma podjąć decyzję i ODPOWIEDZIALNOŚĆ za to co się stanie. Czy ty byś taką podjęła? Mając w perspektywie do spłacenia przykładowe 300 tyś euro? Tylko faktycznie o tym pomyśl, bo na razie to jest dla ciebie sprawa kompletnie nierzeczywista.
Pomyśl o tym, że te konie są przegotowywane do startów za grube tysiące euro, które ktoś inwestuje i nie przejdzie do porządku ot tak nad faktem, że ktoś wpadł na pomysł uszczśliwienia konisia trawką w zamian za co zainwestowane 10-20-30 tys euro szlag trafi.
Postaw się w innym miejscu niż tym co stoisz - pracującej i uczącej się (chwała CI za to) ale jednak pewnie nie jeżdżącej wysokiego sportu? Bo tak jest łatwo.
Jeszcze rok temu trzymałam konie w chowie bezstajennym, bo to zdrowo, naturalnie, dobre dla psychiki konia. I co się okazało? Że te moje przesłanki nijak się mają do rzeczywistości.
Zdrowo - w żadnym wypadku, pomimo ogromnego padoku, sprawdzanego pod względem bezpieczeństwa, młody co chwile był pocharatany; pomimo wiaty konie nie zawsze chowały się w czasie deszczu - efekt - zapalenie oskrzeli i ogólne osłabienie organizmu, taaa bardzo to zdrowe :/
Naturalnie - może gdybym miała 30-40 hektarów zróżnicowanego terenu to było by ok, ale mam "tylko" 5 hektarów na pastwiska
Dobre dla psychiki konia - nie do końca, koń musi się wyszaleć, wyskakać, zwłaszcza młody, a spędzając 24/7 na pastwiskach konie robią się przymulone trochę, większość czasu człapią tylko albo stoją w miejscu.

W tej chwili moje konie spędzają dziennie około 10 godzin na padokach i to jest dla nich idealne jak na razie, ale mało jeżdżę. Gdybym regularnie trenowała, startowała itp. to nie wykluczone że spędzały by więcej czasu w boksach i nie sądzę aby źle na tym wyszły.
epk Nie wyobrażam sobie kupna konia na spółkę. Więc nie jestem w stanie postawić się w sytuacji, do której nigdy bym nie doprowadziła. Nie jeżdżę wysokiego sportu, bo mnie to nie bawi, ale nawet gdyby tak było i mój koń byłby wart setki tysięcy złotych, nie potrafiłabym go zamknąć w boksie. Mogę się tylko domyślać, że gdyby jeżdżenie koni było moją pracą, to tak jak w obecnej, wychodziłabym z założenia - Klient nasz Pan. Ale z tego względu nie wiąże zawodowej przyszłości z końmi.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
09 października 2011 11:49
Mujahid wrócił do domu  😅.
Potrafił korzystać z tego końskiego raju, bo wygląda jak kobyła przed rozwiązaniem  😁
Z ojcem się poznali, za kilka dni chyba puszczę ich razem  😍
Mam pytanie. Ciekawi mnie to od dłuższego czasu. Jak mierzycie szczęście konia? Jest jakaś tabelka - wzornik? Uczycie pukać kopytem na ile gwiazdek jest aktualnie zadowolony? No i jeszcze taki drobiazg, że zadowolony z bytu nie oznacza jednoznacznie - szczęśliwy. Kurcze: człowiek gada, pisze, rozwinął filozofię, eufrenikę - a z pojęciem szczęścia nadal kłopot. A Wy jakoś oceniacie, że koń jest szczęśliwy (!) albo nie. Jak? I na pewno chodzi o szczęście konia?
A nie o miłe odczucia właściciela, gdy wydaje mu się (!), że konik "szczęśliwy"? Wg personalnych kryteriów?
Jestem widocznie ta ZUA, bo "szczęście" konia nie interesuje mnie w najmniejszym stopniu. Interesuje mnie, żeby był zdrowy, zrównoważony i pogodny, zadbany, żeby dojrzewał i rozwijał się jego układ ruchu i układ nerwowy; czuję się w obowiązku, jako opiekun zwierzaka, minimalizować (nieodłącznie związane z bytowaniem na tej ziemi) cierpienie. Wszystko. W dodatku czynię to wyłącznie z pobudek egoistycznych - chcę, żeby koń dobrze i długo mi służył. Inaczej - nie zawracałabym sobie głowy koniem. Wybrałabym np. sympatyczną roślinkę i uszczęśliwiała ją do oporu 🙂
O Halo - tu się z tobą zgodzę bardzo dobrze mówisz .

Każdy z naszych koni ma swój padok, łażą sobie ile chcą , a wieczorkiem do boksów . Mają ciszę i spokój, czyli wszystko to co można było im zapewnić by czuły się bardziej komfortowo. W razie niepogody siedzą w boksach.
Nie wiem czy są szczęśliwe , ale są  zdrowe a to dla mnie  najważniejsze. Nasz najstarszy ogier ma 19 lat i śmiga równo pod małym chłopcem 🙂  więc krzywda im się nie dzieje 🙂
Katharina   "Be patient and trust in the process"
09 października 2011 14:31
Wstawiam zdjęcie Młodego w trochę innej wersji:

a przy okazji pomiaru szczęścia u swojego kopytnego, warto mieć na uwadze że ssaki mają znakomitą zdolność adaptacji do warunków środowiska. również psychiczną 😎
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
09 października 2011 15:10
Ja tam w zasadzie nigdy nie pytałam młodego czy jest szczęśliwy  😁. No ale ma co jeść, ma gdzie spać, codziennie wychodzi na wybieg i ma kontakt z innymi końmi no jedynie mu klaczy nie załatwię  🤣 . A serio pojęcie szczęścia nie istnieje w świecie zwierząt, to właściciel zawsze usprawiedliwia swoje zachowania i działania chęcią sprawienia żeby jego koniś był szczęśliwy a tak naprawdę uszczęśliwia siebie.
To my się jeszcze przypomnimy z moją młodą  🙂😉
MonikaxD -  śliczne jesteście 🙂
jett   success is the best revenge
09 października 2011 17:20
MonikaxD, jaka fajna jesienna sesja  😉 bardzo fajnie wyglądacie  😀
slojma   I was born with a silver spoon!
09 października 2011 17:21
MonikaxD- fajne takie leśne zdjęcia
Katharina - ładnie młody wygląda i te jabuszka
slojma   I was born with a silver spoon!
09 października 2011 17:24
MonikaxD- fajne takie leśne zdjęcia
Katharina - ładnie młody wygląda i te jabuszka
Jako, że na dworze zrobiło się zimno i nieprzyjemnie na pocieszenie z przed tygodnia wodne zdjęcia mojej Emi dzięki Karoli :kwiatek:
Przepraszam za dublowanie net mi coś się przywiesił proszę admi o sklejenie 🚫
Dziękujemy 🙂😉 Bardzo mi miło że Wam się podoba 🙂
To było drugie wyjście młodej w teren 🙂😉
Ogólnie byłam zszokowana jej spokojem, niestety żeby dojść do lasu musimy przejść kawałek chodnikiem, a młoda szła jak gdyby nigdy nic 🙂 Oczywiście wcześniej ją przyzwyczajałam do samochodów, chodziłyśmy na trawkę koło szosy 😉

slojma fajnie się pluska panna 😉
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
09 października 2011 17:53
Wojenka   on the desert you can't remember your name
09 października 2011 20:03
'Robocze' zdjęcie Mujego. 6 miesięcy bez paszy treściwej-tylko trawa po pas i siano.



Jakoś na zdjęciu nie widać,ale nogi ma smocze,aż jutro zmierzę ile ma w nadpęciu.
Wojenka
Wow, ale urósł ! A jak on wzrostowo wypada?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
09 października 2011 21:00
Hehe,nie urósł, tylko przytył  😁.
Ma pod 150 cm. Ale to jeszcze dzieciak. Nie wiem kiedy ja go mam brać do zajazdki  😵.
Może jak troszkę popracuje to szybciej zmężnieje.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się