Terapia falami uderzeniowymi SHOCK WAVE THERAPY

Nie znalazłam takiego tematu, a chętnie dowiem się coś więcej na ten temat...
Czy ktoś spotkał się z tą metodą? czy faktycznie jest tak dobra jak to opisują?
Z tego co się dowiedziałam, to jedynym minusem są wysokie koszta...
http://www.klinika-konie.com.pl/75-terapia-falami-uderzeniowymi-shock-wave-therapy-

Kontynuując tą myśl... czy ktoś próbował stosować ludzki stymulator mięśni (taki np. do ćwiczeń, masażu i rehabilitacji z elektrodami) we wspomaganiu jakiejś kontuzji u konia?
Pytałam weterynarza o to - ponoć zaszkodzić na pewno się nie zaszkodzi bo dla konia dawka uderzeniowa jest dużo większa... ale może ktoś już próbował
takiego "domowego" sposobu?
ja jestem szczerze mówiąc negatywnie nastawiona...
mój koń miał zalecone te zabiegi jakieś 2 lata temu...kupe kasy na to poszlo (ponad 1000zł) a efekt był ZEROWY niestety...
u mojego konia było naderwanie przyczepu gałęzi bocznej mięśnia międzykostnego(o ile dobrze pamiętam)...tworzyło się tam skostnienie...terapia miala ograniczyć jego rozmiar i przyspieszyć gojenie (wg weta 6-8tyg) efekty były takie że koń kulał 4 miesiące a skostnienie i tak się utworzyło i to duże...czyli jak dla mnie efekt zerowy bo nic z tego co mówił wet nie sprawdziło się...

u innego konia, którego znam byl robiony ten zabieg w związku ze schorzeniem stawu krzyżowo- biodrowego i równiez moim zdaniem efekty były mierne, jeśli nie żadne
piglet, pytałam o tą metodą dwóch weterynarzy, w tym jednego co ją wykonuje... obaj bardzo chwalili - przykro mi, że nie pomogło... fakt faktem jeden zabieg to 300zł wg moich informacji, a trzeba wykonać ich minimum 3 (do pięciu)... jak widać jesteś przykładem tego, że nie jest to do końca metoda na cudowne ozdrowienie.
ash   Sukces jest koloru blond....
04 sierpnia 2011 11:17
My mieliśmy dwa masaże shock wave na plecy. Wykonywała je dr O. Kalisiak. Efekt był już następnego dnia, ale wcześniej był cały proces leczenia mięśni grzbietowych. Jeden masaż to koszt 300zł.
deborah   koń by się uśmiał...
04 sierpnia 2011 18:31
tylko że nie jest to masaż a celowe uszkadzanie mające na celu przyspieszyć gojenie.
mi kojarzy się z wyrafinowanym blistrowaniem...
Ja stosowałam w celu przyspieszenia leczenie urazu mięśnia międzykostnego.
4 zabiegi, co dwa tygodnie. po urazie nie było ani śladu.
Wykonywał je dr Przewoźny.
to wszystko jak widać jest sprawa indywidualna...u konia croopie pomogło, u mojego nie...

natomiast z opisów wynika, iż jest to cudowna terapia na wszelkiego rodzaju schorzenia...a nie jest niestety 😉
W mojej stajni potwierdzonych mam kilka przypadków koni z urazami międzykostnego, ścięgien, stawów, gdzie terapia była naprawdę skuteczna. Zresztą stosuję ją nadal i jestem zadowolona.
croopie stosujesz ją na to zapalenia trzeszczki?
akzzi, nie, zapalenie trzeszczki leczymy kwasem, dostawowo. Nadciągnięty międzykostny terapią shock wave...
a no właśnie, bo nie mogłam tego połączyć 😉
akzzi, niestety w przypadku mojego konia jedna kontuzja to za mało...
majeczka   Galopem przez życie!
04 sierpnia 2011 22:19
Mój Lion 8 miesięcy temu uszkodził sobie głowę dodatkową przy ścięgnie, generalnie dostał 20% szans na normalne chodzenie 1% na to że wróci do skoków. Koń ma 17 lat. Miał wykonanych 4 albo 5 zabiegów i wierze że ta metoda jest skuteczna. Wiadomo że nie tylko shocki tutaj zadziałały ale na pewno bardzo pomogły. Blizna była bardzo gruba i duża, widać ją było patrząc na nogę. Teraz jest ledwo wyczuwalna pod palcami, koń zaczął 2 tygodnie temu skakać, bryka na padokach, jest super. Mojemu zabiegi robiła dr. Kasia Żukiewicz z tego co wiem ma najmocniejszy z aparatów.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
18 sierpnia 2011 20:46
odświeżam

A jakie są zalecenia jeśli chodzi o czas, który upłynął od kontuzji? Na stronie jest napisane, że dopiero, jak wszystkie inne metody zawiodą, ale jak to było u Was? rzeczywiście czekaliście na ukończenie podstawowego leczenia czy też terapię stosowaliście zaraz po urazie?
Czy stosował ktoś na stawy?
Mój koń po pęknięciu kości pęcinowej ( 5 miesięcy w gipse) miał dzisiaj pierwszy zabieg, przed nami jeszcze dwa-trzy w odstępie tygodnia, zobaczymy jaki efekt to przyniesie, na razie jestem dobrej myśli 😉 zważywszy, że koń znosi to naprawdę bardzo dobrze...
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
14 października 2011 22:00
My przy problemach ścięgnowych (jeżeli komuś zależy to mogę pogrzebać w papierach i sprawdzić dokładnie co to było) stosowaliśmy. Alternatywą było blistrowanie, którego nie chcieliśmy robić w środku lata. Na moje oko pomogło, problem nie wrócił, chyba 😉 Drogie, chyba niezbyt przyjemne, ale (choć specjalistą nie jestem) pomogło.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
14 października 2011 22:23
jeden z moich podopiecznych miał taką terapię. 4 sesje co tydzień. Koń, nie kulał, ścięgno bez dziury. Później w zależności od stopnia uszkodzenia (tu było spore) od miesiąca do nawet kilku areszt boksowy 24h. Po areszcie 2-3 tyg karuzeli, stopniowo od 2 min do 30 min dziennie, następnie pastwisko na 6 m-cy.
Konik jak nowy🙂
Rozmawiałam z bardzo dobrym ortopedą ludzkim, powiedział że shockwave robione przez aparat przenośny nie mają sensu, mówił że mają za małą siłę. Aparaty dające efekty są bardzo drogie i nieprzenośne.
Mój weterynarz potwierdzil tą teorię
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
15 października 2011 09:07
Na szczęście Soledad była farciarką i się udało-chodzi w siodle i jest 100% czysta🙂, poważna kulawizna, poważna dziura i nawet to przenośne o słabej sile wstrząsów-zadziałało.
rtk dałaś mi do myślenia, aczkolwiek jak sobie "shocknęłam" na sobie to, to się takie lekkie wcale nie wydawało, bardzo nieprzyjemne uczucie, aż w zębach dzwoni...
Jakbym musiała płacić za dojazd weta z innego województwa z aparatem itd. tobym się pewnie nie zdecydowała, ale że mamy na miejscu w lubelskich klinikach to czemu nie, zaszkodzić chyba nie zaszkodzi...
poza tym słyszałam opinię o szybko pojawiających się zwyrodnieniach kości po terapiach shockwave.
Ponoć po roku juz cos widac
Też stosowałam na ruszony w dużym procencie międzykostny. Trudno powiedzieć mi co miało główny wpływ na perfekcyjne zagojenie się nogi, bo koń był także na zabiegu komórek macierzystych, ale nie ulega wątpliwości, że wszystko zrosło się w 500%, nie ma śladu po kontuzji, czas leczenia był mega krótki, a po schock waves skrócił się niespodziewanie jeszcze bardziej. Serię zabiegów wykonywał mi dr Przewoźny i jestem zachwycona - nie tylko jakością usług, ale przede wszystkim całkowitym wyprowadzeniem konia z poważnej kontuzji.
PS Schock waves wcale nie są takie strasznie nieprzyjemne - testowałam na własnej skórze, dzięki uprzejmości pana Macieja.
darolga a gdzie sobie "shocknęłaś"? Bo na udzie czy tam gdzie jest mięsień faktycznie nic nie czuć prawie, ale bezpośrednio na kości jest strasznie...
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
16 października 2011 10:48
mi się wydaje że jednak może być, mój koń nawet po głupim jasiu zabierał nogę od tego urządzenia.
Ale bezapelacyjnie pomogło  😁
A mi sie obilo o uszy, ze jak kiedys byl na to szal, to po glebszych badaniach, w USA juz od tego odeszli, ze niszczy to zdrowa tkanke, ze w pozniejszym czasie jest wiecej skutkow negatywnych niz poxytywnych.

Ale nie pamietam za wiele wiec nie moge pomoc...
teoretycznie to właśnie doprowadza do mikrouszkodzeń by szybciej przebudować tkankę, więc ewentualnie można szukać związku ze zwyrodnieniami później...

mój koń miał robione shock waves w Gliwicach na zwyrodnienie górnego przyczepu międzykostnego i zwyrodnienie trzeszczki pęcinowej, trochę mnie to kosztowała, noga po zabiegach spuchnięta, koń przez 3 miesiące kulał jeszcze bardziej. Odstawiłam, go na rok na łąki i na razie jest w miarę ok, ale nie wiem czy to efekt fal czy odpoczynku. Skuteczność zależy od stopnia i "świeżości" uszkodzenia. Dr  Przewoźny w swoim artykule napisał, że efekty są widoczne dopiero po 6 miesiącach, więc od razu cudów nie należy się spodziewać.
deborah   koń by się uśmiał...
16 października 2011 20:11
to oczywiste. uszkodzona tkanka musi mieć czas na regenerację.
Wiem na czym ta terpia polega, ale wlasnie nie oto chodzilo.

Dopytam zaraz
Arroch - przedramię, a potem na wiechrznią stronę dłoni i nadgarstek. Faktycznie na nadgarstku czułam bardziej, ale nie było to jakoś wybitnie nieprzyjemne. Może mam wysoki próg bólu, a może jakoś urządzenie było słabiej ustawione, ale wydaje mi się, że konie po prostu zabierają z paniki bardziej, niż z faktycznego bólu. Mój np. był bardzo przy tym zrelaksowany i nie potrzebował dutki ani nic, stał jak wmurowany, zato golenie tej nogi, nie tylko przed falami, ale w ogóle - do kontrolnego usg, do zabiegu PRP - to był dopiero wyczyn, duda i głupi jaś, a i tak sama utrzymać nie mogłam. A czy golenie sprawia ból?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się