Szanowni Państwo,
1/ Fundacja Tara - Schronisko dla Koni NIE POSIADA innego profilu na forum re-volta, jak ten, z którego wychodzi niniejsza wiadomość. Profil o nazwie TAREA jest fałszywy i ktoś się pod nas podszywa i radzę z głębi duszy - proszę przestać to robić
2/ Wielu z Państwa ma wątpliwości co do wiarygodności naszego zadłużenia - zapraszam do weryfikacji tego w oddziale Banku PKOBP w Wołowie.
3/ wszystkie sprawozdania są dostępne na stronie a te, które nie są czyli wymienione sprawozdanie z 2010 roku jest jak najbardziej dostępne i JAWNE ale nie zamieszczone na stronie internetowej, gdyż: drodzy Internauci, w Tarze jest 107 koni i 90 innych zwierząt, osób przebywających tu na stałe jest 7, oczywiście doraźnie wspomagają nas ogromne rzesze wolontariuszy, harcerzy i naszych przyjaciół. W sytuacji, gdy zamarza woda, konie wymagają leczenia, opieki zaangażowania, są po prostu priorytetem.
4/ Pani Presjo, dlaczego nie skorzystała Pani z zaproszenia w celu zweryfikowania przyjazdu rzeczonych koni - mowa o Baryszy i Monarchy. Wklejam Pani link z naszej strony z aktualnością, która zawiera informacje o tym, że w/w konie właśnie zawitały do Tary:
http://fundacjatara.info/news,pl,160.html Pamięć bywa zawodna, zapomniała Pani też dodać w swoim poście, że zadzwoniła Pani do nas podając się za osobę prowadzącą szkółkę i że chce Pani odkupić konie. Co usłyszała Pani w odpowiedzi? Że nie ma takiej możliwości i choć zapłaciłaby nam Pani 200, 000 Fundacja Tara nie sprzeda żadnego z koni. Co padło potem? Że jest Pani tak naprawdę bezrobotna i czy nie ma takiej możliwości abyśmy oddali Pani Baryszę bezpłatnie, czyż nie?
5/ Wbrew wszech panującej plotce - gdyż otrzymujemy wiele pytań i telefonów od handlarzy i osób prywatnych - informuję, że Fundacja Tara nigdy nie sprzedawała ani nie sprzedaje koni nikomu.
6/ Najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich Państwa jest wizyta w Tarze - Tara nigdy nie zamykała drzwi nikomu przed nosem, jest cała rzesza ludzi, którzy nas wspierają, ufają nam i wierzą w to, co robimy. Nie lepiej byłoby dla nas, gdybyśmy tak, jak twierdzi Pani Presja - robili jakieś przewały (dostosowuję język do internautki) i trzymali to wszystko w kisnącym sosie nie dopuszczając nikogo do niczego?
Poza tym, droga Pani tu nie ma "burdelu", panuje porządek i w biurze i w dokumentacji. Po raz kolejny zapraszam do konfrontacji. Niemniej, nie sądzę, że się Pani odważy, czyż tak?
7/ Niezwykle łatwe jest to, co Państwu przychodzi z tak niepokojąco dużą łatwością - żeby nie powiedzieć, że jest to przerażające - obrzucanie nas błotem i jadem w zasadzie bez weryfikowania czegokolwiek... Przykre, ale wiemy, że wynika to z tego, że głównym problemem w takich postach pełnych besztania jest to, czy traficie Państwo w klawisz "enter"... My z kolei mamy problemy innego rzędu.
8/ skany.... Skany upomnień, których bank nam nie wysyła? Ponownie, zapraszam wszystkich do Tary. Zapraszam też na strony internetowe i do Kroniki Budowlanej - zobaczcie Droga Lożo Szyderców przez co przeszliśmy i jak to wyglądało. Ile ciężkiej fizycznej i psychicznej pracy, ile samozaparcia, wysiłku, potu, łez i krwi wylanych przy tych pracach, ilu ludzi nam pomagało. Dużo trudniejsze niż wciskanie <wyślij> pod tekstem w stylu Pani Presji. Dla nas realne życie składa się z wyjmowania z zamrożonej ziemi korzeni gołymi rękami, by zapewnić koniom bezpieczeństwo, dla nas życiem jest wyciąganie z wanien lodu zmarzniętymi rękami i proszę mi wiedzieć, że niejednokrotnie pracujemy też w burze do 3 czy 5 rano. Po to, by wszystko było jawne, czytelne i uporządkowane.
8/ Masa ludzi do nas przyjeżdża, maa ludzi nam pomaga, nawet z zagranicy. Pytacie Państwo o konkrety... Jakie konkrety?
9/Pada sformułowanie: "Nie chciałam tego napisać, i to nie żadne pomówienie. Przykro mi że znajoma zadzwoniła do mnie poinformować mnie o tym co usłyszała w słuchawce. Wszystko zaczęło się również od tego że na stronie do tej pory nie ma zdjęć tych dwóch koni które tam pojechały, a jest zdjęcie konia który pojechał po nich 3 miesiące później. Na pytanie koleżanki dlaczego tego nie zrobiono usłyszała że nie mieli czasu (dziwne że czas znalazł się na tego konia który pojechał później) Albo w Tarze jest taki "burdel" że sami nie wiedzą z czego żyją albo kłamstwo goni kłamstwo." Pani Presjo - ponownie powtarzam, żebyśmy się zrozumiały - zdjęcia są na stronie pod w/w linkiem i radzę, by znalazła Pani dowodu na stwierdzenie, że kłamstwo goni kłamstwo albo to odwołała. Chętnie spojrzymy Pani w oczy i odpowiemy absolutnie na wszelkie pytania. Żenujące stwierdzenie o burdelu też już omówiłam.
10/ Pytanie: czy gdybyśmy wydawali rocznie 500, 000 na sto sekretarek, które będą czuwać, by Pani Presja nie miała poczucia burdelu - podkreślam, niczym niepopartego i nie ma żadnych dowodów - i tylko 50, 000 na cele statutowe czyli wykup koni, leczenie koni obecnych, szczepienia, żywienie itd, byłaby Pani zadowolona? Spełni to Pani oczekiwania? Tak mamy działać? Niech Pani jednak przyjedzie, albo Pan, bo w zasadzie nie wiem, kto się ukrywa pod tym - jakże wiele mówiącym nickiem - zobaczy Baryszę i Monarchę. Jaką opieką i troską są otoczone. Rozumiem, że przeprosi nas Pani za sformułowanie o kłamstwach i odwoła cały post?
11/ Panie Tomku J -pisałam już o tym w poprzednim poście - nikt inny nie chciał nam dać kredytu na innych warunkach. Fundacje nie mają stałego dochodu, więc nie ma dla nich wyboru jeśli chodzi o oferty kredytowe.
Moje Drogie Internautki, Presjo, Duunio, Kurczaku - myszki moje kochane - nie jest tak, że Fundacja nie reagowała wcześniej, nie jest tak, że nic nie robimy i że nie wdrożyliśmy już działań. Wiemy, że jest to duża kwota pieniędzy z jednej strony, ale z drugiej strony jest to 200,000 miasteczko, które może wpłacić po 1,00PLN i jesteśmy uratowani. Zapraszam Was do nas, choć wiem, że nie stać Was na to. Poza tym, zdajecie sobie sprawę, że te wpisy to tylko ciąg znaczków układających się w zdania - nic nie wnoszące, nic nie dające nikomu (poza jakimś tam Waszym usatysfakcjonowaniem jak mniemam). Prawdziwe życie dzieje się tu - gdy umierają nam konie, gdy ratujemy je z morzyska, gdy podnosimy Łagodną albo Ś. P. Epokę w środku nocy... Gdy uczestniczymy w operacji psa z wrośniętym łańcuchem, gdy razem mimo wycieńczenia siadamy przy herbacie i mamy chwilę, by zebrać siły, nacieszyć się sobą, odpocząć by jutro znowu zacząć walczyć o to, co jest sensem naszego życia. Gratuluję Wam, jeśli nigdy Wam się nie zdarzyło popełnić żadnego błędu - ale to chyba znaczy tyle, że niewiele się dzieje w Waszym życiu. Różnica polega na tym, że my Was za to nie równamy z ziemią. Nie musicie nas wspierać skoro to rodzi w Was takie oburzenie. Szukamy ludzi, którzy chcą to zrobić i z całego serca dziękuję wszystkim Wam drodzy Państwo, którzy działacie, macie pomysły i próbujecie razem z nami zawalczyć. Serdeczne dzięki. Reszcie z Was, którzy plują na oślep jadem nie życzę by do Was to wróciło. Gratuluję braku wyobraźni i tak naprawdę chyba serca - tym, którzy piszą to, co w/w. Z pozdrowieniami i podziękowaniami za realne wsparcie - Fundacja Tara.
Wyjaśnienie dla osób pozostałych niż w/w w poście: Kochani, kwota 200 tys.zł, przy rocznym wydatkowaniu przez Fundację około 500 tys. zł na paszę dla wszystkich uratowanych zwierząt, niebotyczną nie jest. Utrzymanie takiej ilości zwierząt, pasza, opieka lekarska, woda, prąd - kosztują bardzo wiele. Do tego trzeba dołożyć niekończące się, bardzo kosztowne remonty, ponieważ folwark w Piskorzynie trzeba było przystosować (i jeszcze wiele jest w tej kwestii do zrobienia), by teren Schroniska nie był niebezpieczny dla tej naszej gromadki... Niestety huragan, który jeszcze dotkliwiej niż upływający czas potraktował teren Schroniska, zniszczył dachy - dla bezpieczeństwa zwierząt Fundacja musiała rozpocząć ich naprawę (bo dachówki dosłownie leciały na głowy!). Kredyt przyznany przez bank był zbawieniem - firmy remontowe opłacone, zapas paszy żelazny, pracownicy dostaną wypłaty. Polegaliśmy na wpłatach z odpisów 1%, ale w tym roku były one mniejsze. Kryzys dotknął wszystkich, również organizcje pożytku publicznego, w tym Fundację Tara. Polityka finansowa Schroniska nie jest zorganizowana "na hurra", wszystko jest planowane, jednak zawsze istniej ryzyko przekalkulowania, ponieważ wpływy na konto nie są regularne, ciężko je przewidzieć. Kredyt był koniecznością - dzięki niemu przetrwaliśmy. Z powodu mniejszych wpływów i nieustannie wzrastających wydatków nie możemy spłacić go własnymi siłami. Teraz prosimy Państwa o pomoc w jego spłacie. Teraz, bo cały czas liczyliśmy na przedłużenie terminu spłaty. Jednak termin, póki co, nie został przedłużony - ale może zdarzy się cud i bank zgodzi się poczekać trochę dłużej? Ciągle mamy nadzieję, ale także działamy, by zebrać odpowiednią kwotę. Tara istnieje dzięki ludziom o dobrych sercach. Nieraz podnosiła się z kolan. Dzięki Wam uratowaliśmy już setki zwierząt! Wasza pomoc pozwoli nam uratować kolejne!
prosze edytowac posty- czyli nie pisac jednego pod drugim.