trzeszczki

tak szczerze to nie bardzo rozumiem:  koń chodzi od palca czy chodzi na palcach i nie staje na piętkach?
W artykule pisało o tym, że najczęściej koń trzeszczkowy chodzi od palca (warto przeczytać ten artykuł), więc chcę sprawdzić jak mój sobie radzi, jeśli już od pół roku jest strugany na niskie piętki.
od palca - to znaczy, że najpierw stawia przód kopyta, a potem piętkę?
bardziej prawidłowo jest jak staje od piętki, a potem palec czy jak?
hmmm... od piętki to znaczy z "pokazaniem" podkowy? co zawsze wydawało mi się wadą...
Od palca (złe) najpierw stawia przód kopyta, potem piętkę i pierwszy unosi przód kopyta.
Od piętki (dobre) najpierw stawia piętkę, potem przód kopyta i pierwsze unosi piętki.

Ej, no, przeczytajcie artykuł, jest świetny.
często konie, które mają zbyt wysokie piętki lub bolesne - najpierw stawiają przód kopyta, zdarza się, że takie osobniki notorycznie potykają się, miewają problemy ze ścięgnami, z mięśniami i grzbietem...
Dzięki Aquarius  🙂
Artykuł oczywiście przeczynany - i fakt, świetny jest 🙂

Czy można "na oko" zauważyć tą różnicę stawiania nogi? To kwestia milimetrów przecież...
Bo podnoszenia to napewno... wręcz znając wiele koni trzeszkowych nie widziałam nigdy podnoszenia najpierw przodu... 🙄
moja kobyła trzeszczkowa teraz - dwa lata po rozkuciu i werkowaniu na niskie piętki - jak chodzi boso to chodzi b.lekko od palca a raczej stawia jakby całe kopyto na raz.
w butach chodzi zdecydowanie lepiej - od piętki.
Ej, no, przeczytajcie artykuł, jest świetny.

dlaczego zarzucasz kolejny już raz że nie przeczytaliśmy?
literatury na ten temat jest więcej, nie ma się co emocjonować jednym artykułem...
akurat ten, jak dla mnie, nie wnosi nic nowego.

mnie dziwią Twoje słowa bo mam wrażenie że nie wiesz jak chodzi Twój koń.
dla mnie to dziwne..

[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg119811#msg119811 date=1229285516]
Dzięki Aquarius  🙂
Czy można "na oko" zauważyć tą różnicę stawiania nogi? To kwestia milimetrów przecież... [/quote]
oczywiście że można - wcale nie jest to kwestia milimetrów.
chyba że, tak jak moja kobyła koń stawia jakby całe kopyto na raz.
zwykle wyraźnie widać że jest od palca lub od piętki.
[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg119811#msg119811 date=1229285516]
Bo podnoszenia to napewno... wręcz znając wiele koni trzeszkowych nie widziałam nigdy podnoszenia najpierw przodu... 🙄
[/quote]
wydaje mi się że nie chodzi tu o podnoszenie kopyta od czubka - tylko o fazę lekkiego podniesienia się czubka kopyta przy prawidłowym postawieniu od piętki - kiedy stawia kopyto od palca to tej fazy nie ma.
dea   primum non nocere
15 grudnia 2008 11:09
Jeśli chodzi o stawianie kopyta od palca albo od piętki - to tak jak było powiedziane:

- od piętki, koń wyciaga całą nogę przed siebie, czubek kopyta lekko wyżej niż piętka, więc piętka pierwsza trafia w ziemię, później stawia paleci odrywa piętkę, odrywa palec (ruch jest jak "kołyska", w jednym kierunku:
piętka (ziemia) -> palec (ziemia) -> piętka (powietrze) -> palec (powietrze))

- od palca, koń celuje czubkiem kopyta w ziemię, skraca nieco wykrok, aby to umożliwić, palec=czubek kopyta pierwszy trafia w ziemię, potem przyziemia piętka, odrywa najpierw piętkę i tak, a potem palec. Nie da się zrobić tak, zeby odrywał najpierw palec. Ostatnią częścia kopyta, która traci kontakt z ziemią jest zawsze czubek pazura (po ang. to się nazywa "breakover point" = punkt odbicia), czyli tutaj mamy "zawracanie" kierunku ruchu kopyta:
palec (ziemia) -> piętka (ziemia) -> piętka (powietrze) -> palec (powietrze)

Mam nadzieję, że nieco jaśniej. Spróbujcie to sobie zasymulować dłonią na biurku (dotknięcie "poduchą dłoni" najpierw albo palcami napierw).

BeAtra, może ten artykuł nic ciekawego Ci nie powiedział, bo po prostu więcej wiesz w temacie. Dla kogoś "zielonego" jest w nim naprawde masa informacji, chociaż nie mówię, że to absolutne kompendium wiedzy o kopycie. Na pewno jest wiele innych ciekawych opracowań.

Aquarius, patrząc na "Wasze kopyta" przede wszystkim rzuca się w oczy, że macie "rozlanie" ściany z jednej strony w obu kopytach + leżącą ścianę wsporową (to się zwykle wiąże). Nawet po werkowaniu widać, że ta ściana nie jest wywerkowana, więc nie ma szansy się wyprostować. Na stojącym kopycie to jest widoczne jako załamanie prostej linii od koronki do ziemi ("dzwon"😉, zwykle w takim miejscu kopyto się strzępi, kawałki się obłamują. Na pewno to jest do poprawki...  podobnie kowal robił moją źrebicę, efekt: strzępiący się brzeg kopyta i pęknięcia na ścianie, teraz zaczęłam robić ją sama i zobaczymy jakie będą rezultaty.
mnie dziwią Twoje słowa bo mam wrażenie że nie wiesz jak chodzi Twój koń.
dla mnie to dziwne..

Wybacz, BeAtra, mój brak doświadczenia.
Śmiem twierdzić, że połowa osób na forum nie wie, jak naprawdę chodzi ich koń, jeśli chodzi dobrze, a nawet jak kuleje to nie szukają dokładnych przyczyn, jeśli mają podstawione gotowe, skuteczne rozwiązania.
Nie wiem, jak chodzi mój koń. Chcę naprawić tę błąd.
Już w końcu nie wiem, zdobywać wiedzę, czy nie.

Dea, czekaj, czekaj.
Chodzi Ci o rozlanie ścian zewnętrznych?
Więc pytanie pierwsze, ściany wsporowe powinny być prostopadłe do ziemi, równoległe do puszki kopytowej, do czego odnieść ich położenie?
Jak podnieść taką ścianę?
Mimo, że to z zewnętrznymi był problem, teraz ten "dzwon" zrobił się na wewnętrznych? Ja go przynajmniej tam widzę.
Kowal z początku w ogóle zostawił ścianę, część kopyta po stronie wewnętrznej, a ścinał tylko stronę zewnętrzną. Mimo, że robi to już pół roku, jeszcze nie przeniósł konia na zewnętrzną stronę, po każdym werkowaniu ściana zewnętrzna jest trochę wyższa niż wewnętrzna i stosunkowo zawsze jest to ta sama różnica.
Już nie wiem, co o tym myśleć. Czy przenoszenie konia z jednej strony na drugą, by w końcu dać szansę na odrośnięcie wewnętrznej ścianie, jest prawidłowe i w ogóle skuteczne, czy tylko szkodzi?
Pomocy, dea 🙂.
mnie dziwią Twoje słowa bo mam wrażenie że nie wiesz jak chodzi Twój koń.
dla mnie to dziwne..

Wybacz, BeAtra, mój brak doświadczenia.
Śmiem twierdzić, że połowa osób na forum nie wie, jak naprawdę chodzi ich koń, jeśli chodzi dobrze, a nawet jak kuleje to nie szukają dokładnych przyczyn, jeśli mają podstawione gotowe, skuteczne rozwiązania.
Nie wiem, jak chodzi mój koń. Chcę naprawić tę błąd.
Już w końcu nie wiem, zdobywać wiedzę, czy nie.

Co ma do tego połowa osób na forum?
Pytałam jak chodzi Twój koń a Ty mnie odsyłałaś do przeczytania artykułu...
Skoro przyjrzenie się temu jak stawia kopyta Twój koń przekracza Twoje możliwości - no to rzeczywiście sorry, ale nie ma o czym rozmawiać...
Tym bardziej mnie to dziwi bo twierdzisz że od pół roku koń jest prowadzony w kierunku trzeszczek metodą dr Strasser a tu chyba zawsze patrzy się na efekty werkowania więc patrzy się m.in na to jak koń stawia kopyta  🙄

Pomocy, dea 🙂.

weź pod uwagę że dea nie jest żadnych autorytetem ani w dziedzinie trzeszczek ani w dziedzinie kopyt  🙄
jest TYLKO po trzydniowym kursie werkowania naturalnego gdzie uczono jak werkować ZDROWE kopyta...
oczekiwanie że udzieli Ci via net jakichkolwiek konstruktywnych rad na podstawie zdjęć jest dla mnie trochę śmieszne...
BaAtra - może i masz rację, ale widać, że dziewczyna się dość dobrze zna. Wciąż czyta i dokształca się i moim zdaniem ma sporą wiedzę i gdyby nie to, że nie mam takiej możliwości to pewnie poprosiłabym właśnie ją (tak, po tym co wyczytałam na forum mi wystarczy!) o konsultacje mojego konia, ponieważ uważam, że zna się na problemie lepiej niż mój kowal, który też niby się zna!!!
tak swoją drogą przeraza mnie to do czego doprowadziła ta dyskusja
[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg121148#msg121148 date=1229416272]
gdyby nie to, że nie mam takiej możliwości to pewnie poprosiłabym właśnie ją (tak, po tym co wyczytałam na forum mi wystarczy!) o konsultacje mojego konia, ponieważ uważam, że zna się na problemie lepiej niż mój kowal, który też niby się zna!!!
[/quote]
a to juz mnie zwaliło z nóg
[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg121148#msg121148 date=1229416272]
BaAtra - może i masz rację, ale widać, że dziewczyna się dość dobrze zna. Wciąż czyta i dokształca się i moim zdaniem ma sporą wiedzę i gdyby nie to, że nie mam takiej możliwości to pewnie poprosiłabym właśnie ją (tak, po tym co wyczytałam na forum mi wystarczy!) o konsultacje mojego konia, ponieważ uważam, że zna się na problemie lepiej niż mój kowal, który też niby się zna!!!
[/quote]

litości  😵
o ile się nie mylę na kursie była w listopadzie czy październiku a wcześniej chyba niezbyt interesowała się tym tematem..  🤔
czy można w tak krótkim czasie posiąść na tyle wiedzy i doświadczenia - o pratyce nie wspomnę - żeby udzielać konsultacji innym a tym bardziej ze schorzeniami kopyt?  🙄
na innym forum sama wstawia zdjęcia kopyt swoich koni z prośbami o rady i wytyczne jak je werkować...

dla mnie eot w temacie dei - skoro uważacie że z niej jest "fachowiec" bo uczestniczyła w dwudniowym kursie werkowania i przeczytała parę artykułów - Wasza sprawa...
tylko żeby te "konsultacje" nie przyniosły szkody koniom, bo to one w końcu ucierpią..


Aquarius skoro jak piszesz stosujesz u swojego konia metodę dr Strasser i masz wątpliwości i pytania - może wyślij zdjęcia z opisem właśnie do dr Strasser z prośbą o konsultacje.

Wiesz, mojemu koniowi chyba już nie wiele zaszkodzi...
I jako, że winą obarczam kowala - choć nie ukrywam, że dopiero po tym jak wiele rzeczy sobie doczytałam w necie, także na forum... Koń prowadzony na wysokie piętki, w wieku niecałych 3 lat zdiagnozowane trzeszkczki, od roku kuleje, nigdy nie została zajeżdżona, a kuta na okrągło!!! Kowal mówi wprost - z niej nigdy nic nie będzie i jego zdaniem najlepiej pozbyć się kłopotu, bo rzadne inwestowanie nic nie zmieni...
Może dea nie jest autorytetem i wcale nie mówię, że się zna! Ale uważam, że bardziej niż mój kowal nie zepsułaby konia i dlatego konsultacja z nią dałaby mi więcej niż z nim!
Sprawę konsultowałam z kilkoma kowalami - polecają kucie na okrągło lub wylewanie podeszwy, ale broń boże rozkucie!

Kobylak spędza od zawsze latem 12 godz na łące, zimą 8 na padoku. Kuleje nawet na miękkim, ma problem z wyjściem rano z boksu, ale obecnie uznałam, że nie ma sensu dalsze kucie, bo widzę, że jest coraz gorzej! Naszą ostatnią szansą jest zaryzykowanie i rozkucie. Jeśli się nie uda - niestety konia będzie trzeba uśpić. Wszyscy kowale uważają to za chore, ale podjęłam decyzję i chcę spróbować, a jeśli nie znajdę kogoś kto mi w tym pomoże - zacznę to robić sama! Uważam, że warto zaryzykować i nie mam wiele do stracenia, ponieważ jak powiedział kowal - i tak coraz większymi krokami zbliżamy się do dnia gdy eutanazja będzie konieczna gdyż życie tego konika stanie się tylko cierpieniem!

Więc jak już pisałam wcale nie uważam, że dea się zna, ale uważam, ze bardziej niż mój kowal wie o czym mówi. I w momencie gdy zdecuduję się sama prowadzić konia (jak nie znajdę nikogo kto się nim zajmie i będzie dojeżdżać co tydzień wytarnikować trochę) to nie uważam by poproszenie jej o konsultację choćby ze zdjęć i filmików było czymś złym... Oczywiście zakładając, że sama również mam pojęcie oraz, że nie jest jedyną osobą konsultującą i jej zdanie nie traktując jako święte, a jako konsultację w dosłownym tego słowa znaczeniu!
moja rada: znajdź w swoim rejonie kogoś kto werkuje konie naturalnie i ma doświadczenie w tym temacie, w szczególności w zakresie wyprowadzania werkowaniem schorzeń kopyt.
jesli nie znajdziesz takiego kowala na swoim terenie - zawieź konia do takiej osoby na kilka tygodni lub miesięcy - jest co najmniej kilkanaście takich miejsc w kraju.

a jeśli zdecydujesz się robić to sama - wybierz się sama na kurs - tam zdobędziesz potrzebną wiedzę praktyczną i bedziesz miała z kim potem kosultować swoją robotę.

najgorszym wyjściem jest konsultować się z osobą która się na tym nie zna.
moim zdaniem mylisz się twierdząc że nie da się gorzej zepsuć tego co robi Twój obecny kowal.
Na kurs chcę jechać już od dawna, może wiecie gdzie i kiedy jakiś będzie?
Na poprzedni, w Krokowej, nie dałam rady niestety...
Nie interesuje mnie tylko Strasser - cokolwiek sensownego Waszym zdaniem, a i tak pewnie na jednym nie skończę...

Mówię, że nie da się zepsuć bardziej, ponieważ kowal (i wet) uważa, że i tak w ciągu roku koń będzie musiał zostać uśpiony, bo dalsze życie to tylko cierpienie... Więc tak naprawdę nie ryzykuję wiele, a wiele mogę zyskać... 🙄
dea   primum non nocere
16 grudnia 2008 11:12
O mój Boże, przestańcie o mnie konferować, nie praktykuję werkowania przez internet - wydawało mi się, że wyraźnie to napisałam? Nie jestem żadnym specjalistą. Zaczęłam się interesować tematem i szukam informacji - jak coś znajdę, to się dzielę, bo wychodziłam z założenia, że lepiej wiedzieć, niż nie wiedzieć. To tak, jakby ktoś zauważył, że mój koń kuleje. Albo ma grzybicę. A ja tego nie widzę - chciałabym, żeby mi to powiedział, nie znaczy to od razu, że ten, kto zauważył aspiruje do miana lekarza weterynarii, taknie?.. Czy może, żeby uniknąć oskarżeń, powinien trzymać język za zębami?..
Akurat te rozlania ściany wyglądają ewidentnie, dlatego o nich napisałam.

Na temat tego trzydniowego kursu:
Była na nim moja dobra znajoma, weterynarka. Powiedziała, że dowiedziała się tam o kopytach, ich budowie i mechanice więcej, niż w trakcie całych studiów weterynaryjnych (które trwały dłużej niż trzy dni). Mam nadzieję, że się jeszcze takowy odbędzie i wszystkim zainteresowanym polecam - chociażby po to, żeby móc ocenić, czy kowal spieprzył robotę - albo chociaż wymóc na nim rzeczową dyskusję DLACZEGO robi tak, a nie inaczej.
[quote author=xx_0_xx link=topic=150.msg121278#msg121278 date=1229425545]
Na kurs chcę jechać już od dawna, może wiecie gdzie i kiedy jakiś będzie?
Na poprzedni, w Krokowej, nie dałam rady niestety...
Nie interesuje mnie tylko Strasser - cokolwiek sensownego Waszym zdaniem, a i tak pewnie na jednym nie skończę...[/quote]
odwiedzaj strony o werkowaniu naturalnym - tam znajdziesz info o kursach.
np ochwat.pl (dr Strasser) czy palohb.com/kopyta (SANHCP)

jest jeszcze jedno wyjście o którym nie napisałam: możesz kupić buty i rozkuć konia oraz wymagać od Twojego obecnego kowala werkowanie na niskie piętki - tzn stopniowe ich obniżanie.

ale ogólnie powinnaś się zastanowić czy rozkucie jest rzeczywiście najlepszym rozwiązaniem w Waszym przypadku - skoro koń kuleje mimo kucia na okrągło i na wkładki to boso prawdopodobnie nie będzie mógł wcale chodzić, przynajmniej przez jakiś czas..
rozwiązaniem są buty - ale czy będzie taka możliwość żeby ktoś zawsze zakładał buty przy wyjściu na padok i ściągał po powrocie? pilnując oczywiście poprawności zakładania butów i tego czy koń się nie obtarł.
czy aby nie skończy się tym że koń będzie musiał stać w boksie...

O mój Boże, przestańcie o mnie konferować, nie praktykuję werkowania przez internet - wydawało mi się, że wyraźnie to napisałam?
widać niezbyt wyraźnie skoro niektórzy proszą Cię o pomoc i pragną konsultacji stawiając Cię ponad kowali i wetów 🙄
a tak w ogóle co to znaczy "nie praktykuję werkowania przez internet" ?
można to zrozumieć że praktykujesz werkowanie cudzych koni "na żywo"?  🙄
dea   primum non nocere
16 grudnia 2008 13:33
Praktykuję werkowanie swoich koni na żywo. Innym, jak pytają, mówię, co widzę. EOT.
...nie wywracaj tak oczami, proszę.
Ja na kopytach szczerze mówiąc niezbyt się znam, ale porównując dyskusje w temacie trzeszczkowym sprzed roku i teraźniejsze stwierdzam, że cos jest na rzeczy, chyba nastapił jakiś przełom. Kiedyś był Tildren, zastrzyki, podcinanie nerwów, a cały temat kręci się wokół werkowania naturalnego .
Miejmy nadzieję, że to jest rozwiązanie, które na dobre wyeliminuje problem trzeszczek 😉
a jak miewa się Twój siwy?
pamiętam że chciałaś go zawieźć do werkowania metodą dr Strasser
udało się?
[quote="BeAtra"]widać niezbyt wyraźnie skoro niektórzy proszą Cię o pomoc i pragną konsultacji stawiając Cię ponad kowali i wetów icon_rolleyes[/quote]
Oczywiście, BeAtra.
Dea, mój mistrzu, kowalu i weterynarzu.
EOT
Mój siwy wyśmienicie, tylko, że nikt nic jeszcze z nim nie robił :P
U Strassera miejsc nie mają, po nowym roku dopiero go wezmą...
[glow=red,2,300]Proponuję zmianę temetu, a raczej powrót do tematu orginalnego[/glow]  🏇

Słowo trzeszczka obok chrząszcza brzmiącego w trzcinie mogłoby być stosowane w testach dla cudzoziemców. To rzeczywiście trudne do wymówienia słowo doskonale oddaje problemy, jakie sprawia ów twór lekarzom zajmującym się końmi.


Kończyna konia, aby się poruszać, musi być napędzana przez bardzo silne mięśnie, które za pośrednictwem ścięgien zginają i prostują poszczególne stawy. Patrząc z boku na kończyny konia widzimy, że aby zgiąć palec muszą być zastosowane ogromne siły. Tam, gdzie te siły są największe, z tkanki kostnej powstają trzeszczki, które zwiększają wytrzymałość ścięgna i zmniejszają tarcie. Największą trzeszczką jest rzepka w kolanie, każdy może obejrzeć ją i omacać u siebie. Można z łatwością wyczuć więzadła mocujące tę trzeszczkę i przekonać się, jak boli w wypadku urazu. Ponieważ kolano u konia często jest mylone z nadgarstkiem, przypominam, że znajduje się ono w tylnej kończynie, tuż pod brzuchem. Widzimy często, jak konie skaczące przez przeszkody uderzają tą okolicą o drągi. Może wówczas dojść do uszkodzenia rzepki, czyli trzeszczki kolanowej.



W stawie kolanowym kość udowa jest tak wyprofilowana, aby rzepka mogła ślizgać się po wyznaczonym torze do góry i do dołu. Żeby było to możliwe, rzepkę trzymają wiązadła. Zdarza się, że na skutek urazu lub z powodu nieprawidłowego ukształtowania kości udowej albo rozciągnięcia któregoś z wiązadeł dochodzi do zwichnięcia rzepki. Zeskakuje ona wówczas z wyznaczonego toru i uniemożliwia zgięcie stawu kolanowego. Stan taki występuje często u kucy jako nawykowe zwichnięcie rzepki. U konia cierpiącego na taką przypadłość nagle dochodzi do zablokowania kończyny tylnej w pozycji wyprostnej. Koń porusza się z wyprostowaną do tyłu kończyną i nie może jej zgiąć. Często w momencie wskoczenia rzepki na miejsce wszystko wraca do normalnego stanu. Czasem jednak trzeba zreponować rzepkę, czyli wprowadzić ją na swoje miejsce. Opisywana wada jest u kucy przekazywana genetycznie i dlatego konie, u których występuje, powinno się eliminować z rozrodu. Kiedy jednak zauważymy u młodego konia tę przypadłość, powinniśmy zapewnić mu dużo ruchu, aby rzepka mogła się ułożyć na swoim miejscu. Do zwichnięć dochodzi częściej u koni pozbawionych regularnego ruchu. Nawykowe zwichnięcie rzepki można leczyć operacyjnie. Na dłoniowej powierzchni każdego palca znajdują się po dwie trzeszczki pęcinowe, które są wrośnięte w torebkę stawu pęcinowego. Częstym urazem trzeszczek pęcinowych jest ich złamanie, a raczej pęknięcie. Występuje ono u koni galopujących po miękkim podłożu lub w trakcie poślizgnięcia się albo kopnięcia kończyną tylną w pęcinę kończyny przedniej. Następuje wtedy nagłe niskie „opadnięcie pęciny”, koń nie jest w stanie zrobić następnego kroku. Szybko następuje rozległy i bolesny obrzęk stawu pęcinowego i śródręcza. Należy jak najszybciej schłodzić okolicę urazu i wezwać lekarza weterynarii. W przypadku pęknięć podłużnych nie powodujących tak ciężkich objawów miejscowych i zaburzeń czynności kończyny, rokowanie jest lepsze. Poważniejsze urazy są często nieuleczalne. Oddzielną jednostką chorobową jest zwyrodnienie trzeszczek pęcinowych. W trakcie tej choroby, w środku trzeszczki rozwija się proces rozrzedzający strukturę tkanki kostnej, a w jej części bocznej i górnej, zachodzi proces wytwórczy, czyli rozrost. Dochodzi również do zgrubienia ściany pochewki zginaczowej. Ścięgno mięśnia zginacza głębokiego palców ulega miejscowym zanikom. Choroba ta rozwija się bardzo powoli, dlatego są trudności z rozpoznaniem kulawizny. Koń z powodu bolesności okolicy trzeszczek obarcza bardziej przodek kopyta, odciążając pęcinę. Z czasem powstaje trwałe spionizowanie pęciny i następuje wyraźne zgrubienie okolicy trzeszczek pęcinowych. Właściciele koni z tym schorzeniem, sami omacując kończynę dziwią się, że nie mogą wywołać objawów bólowych.



Wynika to z tego, że jest to proces o charakterze zwyrodnieniowym, a nie zapalnym. Wcześnie zauważony proces chorobowy można próbować zatrzymać przez zmianę rodzaju pracy, podłoża i odpowiednie kucie. Jeżeli zwyrodnienie postępuje przez wiele miesięcy i zmiany są bardzo zaawansowane, rokowanie jest niepomyślne a wyleczenie konia jest niemożliwe. W puszce kopytowej konia znajduje się trzeszczka kopytowa. Jest ona jednym z lokatorów tego wysoce skomplikowanego tworu. U koni użytkowanych wierzchowo w gonitwach z przeszkodami, w skokach lub w grze w polo, działają ogromne siły przenoszone poprzez kość koronową. Wywierany jest powtarzający się ogromny nacisk na okolicę trzeszczki kopytowej i końcową część ścięgna mięśnia zginacza głębokiego palców. Nacisk ten działa równocześnie na kaletkę kopytową i więzadło łączące kość kopytową z trzeszczką. Zmiany chorobowe tej okolicy, ze względu na ilość struktur mogących ulec uszkodzeniu, nazwano „zespołem trzeszczkowym”. Diagnostyka tego zespołu bywa bardzo trudna. Zwykle pierwsze objawy tego schorzenia zauważa jeździec. Odnosi on wrażenie, że koń jakby usuwał się spod niego, obniżając się w łopatkach. Często jest przekonany, że przyczyny trzeba szukać w okolicy przyczepów łopatek do tułowia. Tymczasem koń, chcąc złagodzić uderzenie kopytem o podłoże, stara się zamortyzować je przez elastyczne ugięcie kończyny w wyższych stawach. Objawy choroby rozwijają się powoli. Koń po dłuższym odpoczynku lepiej się porusza, ale kulawizna nieuchronnie wraca i w końcu staje się wyraźna, głównie na twardym podłożu. Chód konia staje się drepczący, stara się on jak najbardziej obarczać tylne kończyny. Przednie kopyto stawia najpierw przodkiem, dopiero potem przenosi ciężar na całą podeszwę. Odpoczywając, również wysuwa chorą kończynę do przodu, opierając ją na przodku kopyta. Puszka kopytowa staje się węższa i wyższa. Towarzyszy temu lekki zanik mięśni ramienia i łopatki na skutek mniejszego obarczania kończyny. Schorzenia trzeszczek kopytowych występują częściej u koni mających ciasne i wyschnięte kopyta, co często występuje na skutek ich złej pielęgnacji. Czynnikiem usposabiającym może być też nieprawidłowe kucie, polegające na stosowaniu za krótkich podków, a także postawa podsiebna przednich kończyn. Choroba zwyrodnieniowa trzeszczek kopytowych jest nieuleczalna, ale w przypadku wczesnego rozpoznania można poprzez odpowiednie kucie ortopedyczne spowolnić proces chorobowy.

Lek. wet. Janusz Petelicki
Specjalista chorób koni, tel. 0 602 120 801

źródło: www.konski-targ.pl
na wszelkie choroby kopyt polecam metode DR. STRASSER
na stronie  ochwat.pl opisane co to jest ,skąd sie wzięła itd

działa

a tak apropo kowali
znacie jakiegos dobrego który zna sie na kopytach , na mechaniżmie kopyta ,działaniu?
bo niestety którego kolwiek dotąd o to pytam nawet tych ponoc najlepszych to mają duze problemy w odpowiedzi
po prostu nie wiedzą i jak taki kowal ma dobrze strugac czy kuc kopyto?

ktos pytał:
a kogo polecilibyscie dla konia z choroba trzeszczek i stawu kopytowego? Wiadomo kucie to jakies 2/3 sukcesu wiec moze macie kogos godnego polecenia? z gory dzieki

godna polecenia metoda STRASSER

-KUCIE  NIE POMAGA!
znam mase przypadków gdzie kowal  rezygnował z klienta ktory zlecał tylko staruganie kopyt
kowal oczywiscie polecal kucie kucie i jeszcze raz kucie bo to i owo ,bo kopyta beda zdrowsze itd
a w szczegolnosci  chodzilo kowalom o zarabianie bo przeciez na struganiu kopyt sie nie dorobisz a na kuciu ... zawsze wiecej kasy
i nie wazne tak naprawde zdrowie kopyt i konia
wazne co jest wpajane  wlascicielom koni
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
16 grudnia 2008 20:36
danon, tu naprawdę działa edycja 😉
Teraz aż strach otworzyć jakikolwiek wątek "kopytny", jak w dowcipie o Leninie  😁

Wątku witaj w imieniu podczytującej koleżanki - u jej COPDowca stwierdzono trzeszczkozę .
Averis   Czarny charakter
16 grudnia 2008 20:43
Moja koleżanka-kowal będzie się wybierać na kurs dr Strasser, jeśli tylko taki będzie organizowany w Polsce, bo z tego co wiem to na dzień obecny cisza w tej kwestii? Mój koń jest póki co źrebakiem, ale kuć go w przyszłości nie zamierzam, chyba, ze będzie to absolutnie konieczne.


A tak na marginesie- nie wiem czy to gdzieś już było powiedziane, ale nie wydaje Wam się, że  danon ma coś z mleczka?  Nawet nick taki nabiałowy 😉 I ten sam ton wypowiedzi.
Alvika, dokladnie. Uwaga, bo wyskoczy z lodowki.... 😉
Averis Nie bylo jeszcze powiedziane, ale mi na przyklad przyszlo do glowy juz po paru postach tego uzytkownika. Ton + slepe uwielbienie firmy Sukces + nieumiejetnosc odnalezienia ikonki "zmien" + wewnetrzne przekonanie o swojej wszechwiedzy + personalny atak bez uzycia agumentow. Jak dla mnie....
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się