Sprawy sercowe...

🙇 🙇 🙇 nareszcie  🙇 przydarzyl mi sie facet co nie ciagnie do wyra za przeproszeniem 🙇 🙇 🙇

A. ja nie wiem czy to do końca dobrze  😎
A.   master of sarcasm :]
03 grudnia 2011 13:35
[quote author=A. link=topic=148.msg1208806#msg1208806 date=1322907332]
🙇 🙇 🙇 nareszcie  🙇 przydarzyl mi sie facet co nie ciagnie do wyra za przeproszeniem 🙇 🙇 🙇

A. ja nie wiem czy to do końca dobrze  😎
[/quote]

Jak bedzie czas na to, to pociagnie  😎
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
03 grudnia 2011 13:43
Na pewno coś jest w tym, jakich facetów wybierze córka- mój mąż i mój ojciec mają całkowicie różne charaktery (mój tato- spokojny flegmatyk, mąż- choleryk), natomiast pewne cechy mają wspólne. Poczynając od tego, że oboje są wysocy i szczupli (192 cm, 80 parę kg), oboje absolutnie nie interesują się obcymi babami (serio, jest kilka takich facetów, którzy zdradę mogliby popełnic jedynie z wyrachowania, bo nie poddają się "momentom" i alkoholowi), lubią solidne kobiety  😎 , nie mają za grosz romantyzmu, a sprawy typowo męskie w domu załatwiają po roku próśb i gróźb  😁
Jeśli chodzi o drugą stronę- to fizycznie do teściowej na pewno nie jestem podobna, natomiast obie mamy wyjątkowo spokojne charaktery. Ale teściowa jest matką-polką, kobietą, która spełnia się w domu, wychowując potomstwo i dbając o nie i o potrzeby męża, no a ja... cóż  😂 zamordystka, realizująca siebie i swoje pasje, w pewnym stopniu- egoistka (staram się, by był to tzw. "zdrowy" egoizm  😎 )
Więc uważam, że jest dużo prawdy w tym wybieraniu partnera na wzór rodzica, ale- nie w dosłownym aspekcie. I taki sam wzór widzę wśród znajomych- nie wszystko, ale pewne istotne cechy bierzemy z rodziców.
Tak sobie Was czytam... i taka wątpliwość mi się nasunęła ogólnej natury. Wierzycie w Miłość? I w Szczęście? Tu, na tej ziemi? Czy tylko cholernie chcecie (!) wierzyć? Nie są to li tylko takie wytwory umysłu, żeby to, co jest nie do zniesienia - było do zniesienia? Bo mnie się już coraz jaśniej i dobitniej jawią założenia buddyzmu: maja, cierpienie, współczucie i dystans wobec namiętności (chociaż to też tylko taki wytwór umysłu 🙂😉.
wierzyłam, już nie wierzę i długo nie uwierzę.  🙄
facet mnie zdradził i czuję się warta "mniej niż zero"  🙁
jakkolwiek głupio to brzmi, po każdym bym się tego spodziewała, ale nie po nim.  😵
Ja tam wierzę w swój stan umysłu. Mimo, że tak naprawdę rzeczywistość jest zupełnie inna niż moje wyobrażenie o niej, to wierzę, że jeśli ja czuję się dobrze, czuję coś, co, mając własne narzędzia do uporządkowania własnego świata, mogę sobie zdefiniować szczęściem albo miłością (w danej chwili) to jest to właśnie szczęście i miłość. Każdy sobie jakoś porządkuje swój własny świat i jest hm, "niepocieszony", kiedy ten świat się burzy. I jeśli znajdę innych, którzy godzą się z moim wyobrażeniem (żeby mieć pewność, że sobie czegoś sama nie uroiłam 😉 ). A czy to istnieje w rzeczywistości i na ziemi... aaaa, to nie mam pewności. 😉

Moona, No ok, jasne.

[quote="Moona"]Pierwsze o czym piszesz - spędza czas w innym domu, bo we własnym się nie da. 98%, że to się odbije zarówno na jej przyszłym życiu jako jednostki, jak i na jej późniejszym życiu związkowym.
Drugie - to jest wg mnie pozytywny aspekt, że ma szansę poznać inne sposoby funkcjonowania małżeństwa. To odblokowuje drogę "strasznie chciałabym z kimś być, ale nie wiem jaki on ma być, bo poza ojcem to ja nie znam innego faceta". To jest zdrowe, że ma możliwość poznania świata i relacji międzypartnerskich w trochę szerszy sposób.[/quote]
No tak tak, zgodzę się, nie twierdzę, że spędzanie czasu w innym domu czy, szerzej, jakiekolwiek relacje "nie takie jak powinny być" nie odbiją się na dzieciach. Chodziło mi tylko o niegeneralizowanie, w którym - no właśnie - każdy zna mechanizm "dziewczyna wybiera chłopaka na wzór ojca", ale w przypadku chłopaków to... już jakoś jest to pominięte. Chyba, mogę się mylić.
I jestem ciekawa jak to dokładnie działa w przypadku chłopców, bo mam niejasne wrażenie, że to kolejna "dziedzina", w której dziewczyna będzie podświadomie "gorsza", będzie się nią "bardziej" zajmować i nie stawiać na równi z chłopcami. (to tylko niejasne wrażenie. Nie jestem feministką, ale są pewne dziedziny w których sprawy płci mnie denerwują i nie wiem czy dobrze zmierzam). Trzeba sobie coś doczytać...

Tak, człowiek jest istotą kierowaną instynktem, także instynktem przetrwania. Ale jest też istotą rozumną, posiadającą wolną wolę. I może z tym zrobić co mu się żywnie podoba, także podążać absolutnie minimalnym planem zaspokojenia najniższych potrzeb. I wydaje mi się, że każdy ma w głowie pomysł "chcę być szczęśliwy", którzy będzie realizował wg własnego uznania oczywiście. Ale żeby człowiek mógł być naprawdę szczęśliwy, konieczny mu jest do tego drugi człowiek obok.
Drugi człowiek obok... który zrozumie. A to chyba nie jest takie proste. Choć tak ostatnio dochodzę do wniosku, że bardziej konieczny byłby chyba klon samego siebie, a nie ten drugi człowiek.

Drugi człowiek obok... który zrozumie. A to chyba nie jest takie proste. Choć tak ostatnio dochodzę do wniosku, że bardziej konieczny byłby chyba klon samego siebie, a nie ten drugi człowiek.


Hm... Ja bym tam ze sobą obok raczej nie wytrzymała... 😉
Escada, popieram.
Ja tam potrzebuję kogoś, kto mnie przytuli gdy mi źle i kopnie w tyłek na rozpęd, gdy mi tego potrzeba.
każdy zna mechanizm "dziewczyna wybiera chłopaka na wzór ojca", ale w przypadku chłopaków to... już jakoś jest to pominięte. Chyba, mogę się mylić.
z tego, co mi wiadomo w przypadku mężczyzn jest tak samo. to znaczy pod wpływem życia w ich głowach kształtuje się obraz pojęcia "kobieta" i jest to zlepek doświadczania ważnych dla nich osób płci żeńskiej: matki, babci, sióstr, nauczycielek. większość tych kobiet jest ze sobą spokrewniona (poza nauczycielkami 😉 ), była wychowywana w podobny sposób, ma podobny system wartości- chłopak u swojej dziewczyny szuka tego, co zna. przecież zazwyczaj najbardziej lubimy to, co znamy, co jest do nas podobne.
jasne, że nie można generalizować- przykładem mogą być związki międzykulturowe. albo wymieniane przez Was wcześniej przykłady (że Wy jesteście inne niż Wasze teściowe).
A z drugiej strony podobieństwo może być na pierwszy rzut oka niezauważalne. gdyby się zastanowić może się okazać, że np. macie podobne poczucie humoru, podobnie gotujecie, lubicie te same filmy, nosicie się w podobnych kolorach, macie takie samo spojrzenie, albo macie taką samą siłę charakteru. cokolwiek.
Podobieństwo do matki Waszego faceta nie musi być przecież głównym determinantem tego, że chłop z Wami jest. może być tylko maleńkim argumentem, dla którego facet zwrócił na Was uwagę. albo to jest to, co on w Was lubi, choć sam nie wie do końca dlaczego.
nie ma się co przerażać, nawet jeśli nie lubicie swoich teściowych 😉
jak już wspomniałam, nie jest to regułą.
trata tata  🤣 umówiłam się z kolegą na 16 🙂 trzymać kciuki

co do podobieństw, też tak kiedyś słyszałam, że chłopak wybiera dziewczynę podobną do swojej matki nawet jak nie jest podobna na początku to później się staje
My dzis mamy pierwsza rocznice. Zadne z nas nie pamietalo. Ja przypomnialam sobie przed chwila, T. pewnie zyje w blogiej niepamieci. No chyba, ze pamieta, bo mowilam o tym kilka dni temu...
galopada_   małoPolskie ;)
04 grudnia 2011 16:13
a my nawet nie wiemy kiedy mamy bo to tak się wszystko rozciągnęło w czasie ze nie bylismy razem, pozniej bylismy troche az okazalo sie ze jestesmy ,,oficjalnie"  😁 <nie znosze tego słowa  😁>
galopada_, oficjalnie to my tydzien pozniej. Ale 4 sie widzielismy i spotkanie przebieglo w taki sposob, ze kazde z nas poczulo sie zwiazane z tym drugim i odpowiedzialne za to, zeby drugie nie czulo sie zdradzone. Jakos tak... Czulo sie pod skora, ze czas randek z innymi sie skonczy. Tydzien pozniej widzielismy sie ponownie i uzgodnilismy, ze tego wlasnie chcemy 🙂
A.   master of sarcasm :]
04 grudnia 2011 16:35
Tak sobie Was czytam... i taka wątpliwość mi się nasunęła ogólnej natury. Wierzycie w Miłość? I w Szczęście? Tu, na tej ziemi? Czy tylko cholernie chcecie (!) wierzyć? Nie są to li tylko takie wytwory umysłu, żeby to, co jest nie do zniesienia - było do zniesienia? Bo mnie się już coraz jaśniej i dobitniej jawią założenia buddyzmu: maja, cierpienie, współczucie i dystans wobec namiętności (chociaż to też tylko taki wytwór umysłu 🙂😉.



nie, ja nie wierze w milosc, zreszta wystarczy przeczytac Przebudzenie Anthony de Mello zeby to zrozumiec

co nie zmienia faktu iz zwiazek zostal skonsumowany  😁 a on okazal sie gentlemanem nie tylko w zyciu hehe

...a juz mialam byc sama do konca zycia z wlasnego wyboru  🙄
A., podobno tylko krowa nie zmienia zdania ;p
A.   master of sarcasm :]
04 grudnia 2011 16:47
Dworcika wiem  😉 :kwiatek:

...kobylowi mojemu chce stawiac wiate na padoku zeby sobie mogla mieszkac na polu bo jej w boksie nie pasuje  😉
A., niech stawia 😁
A., no, teraz tylko trzymam kciuki 🙂
A miłość... nie wierzę, żebyś jej nigdy nie poznała. Choćby takiej rodzicielskiej.
Po za tym miłość między kobietą a mężczyzną jest trudna, dużo trudniejsza niż np. ta między bratem a siostrą. W tej pierwszej uczymy się kochać mimo wszystko, w tej drugiej po prostu kochamy bezwarunkowo.
A.   master of sarcasm :]
04 grudnia 2011 16:57
yegua no wlasnie nie za bardzo, z wlasna matka nadal jestesmy dosc obce dla siebie, a ja sama uczuc za bardzo nie mam, to moze byc ewentualnie przywiazanie itp ale nie milosc, trudno to wytlumaczyc ale tak jest, niestety albo i stety!
A., z jednej strony dobrze dla Ciebie, a z drugiej być może trochę tracisz.
Dopóki się nie zakochasz, a potem pokochasz to się nie dowiesz :P
A.   master of sarcasm :]
04 grudnia 2011 17:04
yegua niby i sie zakochiwalam, ale potem moglo mi to przejsc na zadanie wiec uwazam ze milosc nie istnieje  😉 tak wiec chyba juz sie nie dowiem! obecny zwiazek to cos w duchu malzenstwa z rozsadku (w moim przypadku, bo on ciezko zakochany od pierwszego wejrzenia  🙄 stary chlop a sie zachowuje jak gowniarz  🙄 :hihi🙂
Kurde, też takiego chcę  😎
no co Ty, yegua, nie ma przecież nic gorszego, niż facet, który chodzi za Tobą jak pies i patrzy się jak ciele w malowane wrota :P
shelly, przez tydzień może :P
czytałyście może "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"? taki amerykański poradnik dla kobiet jak zdobyć faceta. znaczy zdobyć i zatrzymać :P
"zołza" jest określeniem pozytywnym. chodzi o kobietę, która ma w sobie dużo siły, jest niezależna, potrafi bronić swojego zdania i nie da sobie w kaszę dmuchać. powinna mieć swoje satysfakcjonujące życie, które absolutnie nie kręci się wokół faceta. bo kiedy zaczyna tak się dziać, to chłop traci zainteresowanie. z fajnej babki ma przy sobie 'mamuśkę' która go średnio interesuje. taka zołza jest przeciwieństwem 'miłej dziewczyny', to znaczy takiej, która dobro swojego faceta przedkłada nad swoje. czyli w sumie (dla mnie) oczywista oczywistość. wszystko napisane w przystępny sposób, zdania niezbyt rozbudowane, słownictwo nieskomplikowane (jak to w poradnikach dla Amerykanów 😉 ), czyta się luźno i w miarę przyjemnie.
mogliby napisać taki poradnik również dla panów. "Dlaczego kobiety kochają zimnych drani" 🏇
A.   master of sarcasm :]
04 grudnia 2011 17:39
shelly zastrzelilas mnie  😁 ksiazke o mnie napisali!!  😂

a ten moj nie chodzi i nie patrzy, jak on jest na yardzie i cos tam robi to nie leci zaraz jak przyjade bo i tak wie ze nie dam sobie pomoc z robieniem boksu itp Wczoraj przywiozlam pasze i sama sobie przynioslam z samochodu to byl bardzo nieszczesliwy ze nic dla niego nie zostalo  😎
shelly, To już mam kolejną książkę do przeczytania, może czegoś się ten mój pusty (w sprawach sercowych) łepek w końcu nauczy. 😁
Chuda, zdawaj relację!;-)
shelly zastrzelilas mnie  😁 ksiazke o mnie napisali!!  😂

a ten moj nie chodzi i nie patrzy, jak on jest na yardzie i cos tam robi to nie leci zaraz jak przyjade bo i tak wie ze nie dam sobie pomoc z robieniem boksu itp Wczoraj przywiozlam pasze i sama sobie przynioslam z samochodu to byl bardzo nieszczesliwy ze nic dla niego nie zostalo  😎

hehe, ale w książce napisali, żeby właśnie nie robić wszystkiego samej, bo się na siebie bata kręci! Wiesz, jak pokażesz, że umiesz, to już zawsze będziesz musiała to robić sama (np. zmieniać opony, kosić trawę itd). Książka mówi, żeby poprosić faceta, żeby Ci pomógł. jak to zrobi, to należy wyrazić zachwyt nad jego siłą/ wspaniałością/ pomysłowością/ męskością czy czym tam się wykaże, żeby połechtać ego 😁
jeśli natomiast tego nie zrobi, to należy poprosić kolegę/ sąsiada/ fachowca, najlepiej tak, żeby chłop to widział. wtedy (teoretycznie) zaczyna się wkurzać, że inny samiec wkroczył na jego terytorium (wszedł w jego kompetencje) i następnym razem wystarczy jedna wzmianka na temat, spojrzenie w kierunku- i facet sam się domyśli o co chodzi i w podskokach pobiegnie spełnić naszą potrzebę.
i dzięki temu my, drogie Panie, mamy czyste rączki i zmienione opony/ żarówkę/ zaniesioną paszę/ whatever.
tylko żeby to zawsze było takie proste :P
Scottie   Cicha obserwatorka
04 grudnia 2011 18:30
Ta książka swego czasu była bardzo popularna w tym wątku i dziewczyny przesyłały sobie ją w formie ebooka, może jeszcze ktoś ma 🙂 Moją faworytką jest jednak "Niezależy mu na Tobie", na podstawie której nakręcili film- całkiem przyjemne romansidło 🙂

edit: a w "dlaczego mężczyźni..." najbardziej podobał mi się przepis na smakowite kąski? 😀 u mnie działa w 100% !!!
edit: a w "dlaczego mężczyźni..." najbardziej podobał mi się przepis na smakowite kąski? 😀 u mnie działa w 100% !!!

hahah, zapamiętam 😀
sama zrobiłam się głodna jak to czytałam (a jestem wegetarianką), hahaha 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się