Sprawy sercowe...

Może macie rację dziewczyny, może nie ma co... Mi się po prostu nie mieści w głowie, że ktoś może "tak po prostu" przestać się odzywać do kogoś z kim gadał codziennie i do kogoś miał jakieś uczucia. Dla mnie to niepojęte i nigdy mi się nie zdarzyło. Ech, całe szczęście, bo chyba by mną miotało aż bym nie poznała prawdy...

szepcik, a jak tam wasze plany mieszkania razem?


Jak się za dużo razy rozgrzebie tego samego strupa, zostanie brzydka blizna. Lepiej dać się zagoić i pozwolić mu samemu odpaść.

Święte słowa. Sama miałam taką sytuację dziwną kiedyś. Ja bardzo zakochana kilka lat. Pospotykaliśmy się miesiąc, zostawił mnie dla innej. Na początku nie było możliwości zerwania kontaktu, bo pomagał mi przy koniu koleżanki. Za każdym razem widzenie go było straszne. W końcu koleżanka powiedziała mu, że nie potrzebuje już pomocy, a ja mogłam swobodnie "zerwać kontakt" i to zrobiłam. Bolało strasznie. Zaczynało być mi lepiej. Zadzwonił zapytać co u mnie. Rozdrapał ranę. Przez 4 miesiące dzwonił co miesiąc zapytać co u mnie. Za każdym razem było ze mną gorzej. W końcu nie wytrzymałam i powiedziałam, że ma nigdy więcej nie dzwonić, nie chcę w żaden sposób kontynuować tej znajomości. Pomogło. Chociaż bardziej pomógł mi poradzić sobie mój aktualny chłopak. I po tamtym nie ma nawet najmniejszego "śladu na sercu i mózgu". Mi przynajmniej wyjaśnił tamten czemu nie ja.
Pauli a W. nawet jak jest niedojrzałym gówniarzem to powinien cokolwiek napisać. Nawet taki ktoś potrafi zdobyć się na parę słów wyjaśnień. Także on nie jest wart ani chwili Twoich myśli. Wykasuj numer gg. Nie patrz na te opisy. Po co ci to? Sama sobie robisz krzywdę.

I też uważam, ze powinnaś się spotkać z nowym kolegą. Nie rozpatruj każdego chłopaka pod względem "potencjalnego partnera". Bo w tej chwili tak to wygląda. Czytam ten wątek od początku i każdego nowo poznanego chłopaka traktujesz jak potencjalnego partnera. Szukasz na siłę. Przestań szukać. W końcu sam cię znajdzie(tak jak mnie:P i podejrzewam wiele innych dziewczyn). A może zyskasz wspaniałych kumpli na takich spotkaniach. Nie było powiedziane, że zaprasza Cię na randkę, to po co to tak traktować? Po co doszukiwać się ukrytych intencji od chłopaka. Piwo to piwo.
Averis   Czarny charakter
11 grudnia 2011 13:20
Strzyga, no helooł, wikt i opierunek masz jak w banku <3
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
11 grudnia 2011 13:36
Averis
Wiesz, to już nawet nie chodzi o to, żebyśmy wrócili do poprzedniego trybu i znów mieli kontakt, bo nie wiem, czy po tym wszystkim bym jeszcze chciała.
Moja duma cierpi, bo zostałam potraktowana jak powietrze, jak ktoś zupełnie nieistotny i to mnie uwiera najbardziej.
Znajomość się skończyła, bo wiać tak miało być i chyba nie powinnam żałować, chciałabym jedynie wyjaśnienie, albo chociaż zdanie "skończymy z tym, bo nie ma sensu dalej ciągnąć sprawy" i już byłoby mi łatwiej.

Scottie
Wiem, masochistka ze mnie...

Dzionka
Dla nie to niestety też niepojęte, zwłaszcza że nie byliśmy (i tego jestem pewna) zwykłymi znajomymi.

Horsiaa
Zapewniam Cię, że nie rozpatruję każdego jako potencjalnego partnera (chociaż możliwe, że tak to właśnie wygląda), do tej pory było takich może dwóch lub trzech.
A to, że chętnie miałabym już faceta na stałe, to zupełnie inne sprawa 😉
Może jestem dziwna, ale jeżeli między mną a nowo poznanym facetem (czy też dziewczyną) nie ma jakiejkolwiek chemii (nawet na poziomie kumpelskim, że tak powiem), to szkoda tracić czas na taką znajomość. Na brak znajomych (bliższych i dalszych) nie narzekam, kolegów też kilku mam i dobrze mi tak jak jest. Razem na piwo z pewnością chodzić nie będziemy 😉
Mam podstawy, żeby sądzić, że ten nie traktuje mnie jak koleżanki, wynika to z sms-ów i tego o czym rozmawialiśmy, uwierzcie mi na słowo.
Strzyga nie no, to taki żarcik był.... piw było więcej 😉
A na serio, to chodziło mi o to, że nic nie planowałam, choć czułam, że coś jest na rzeczy, bo były częste rozmowy, wiadomości na fb, smsy, spojrzenia, pogaduszki, dokuczanie; i nagle na jednej pubowej imprezce zbliżyliśmy się jeszcze bardziej, i to był właśnie ten moment, kiedy się zaczęło na poważnie 😉

Co do planów mieszkania razem, to powolutku się snują. Powolutku, bo P. potrzebuje trochę więcej czasu na tą decyzję, i muszę się jeszcze trochę wykazać cierpliwością  😎 co w moim przypadku bywa momentami trudne  🤣
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 grudnia 2011 13:54
Averis - nie wiesz nawet jak mnie do Warszaffki ciągnie, żeby nie było off topu, będę mogła uraczyć opowieściami o moich sercowych problemach, które się ludziom w głowie nie mieszczą😀

Dzionka - różni ludzie po świecie chodzą, różna jest ich motywacja i poziom wrażliwości. Wydaje mi się, że najlepszą rzeczą jaką Pauli może zrobić, iść z godnością do przodu.

Szepcik - no właśnie, jedno piwo to za mało, musi wzrosnąć stężenie alkoholu we krwi 😀
Pauli, do mnie też się nie odzywa, nic. Więc jeżeli Cię chociaż może to trochę pocieszy-nie jesteś sama.
Tylko, że ja odcierpiałam jakiś czas, a teraz po prostu cieszę się życiem bogatsza o nowe doświadczenie. Trzymam za Ciebie kciuki. 😉
Pytanie za 100 pkt: jak się skutecznie odciąć? Wymiękłam po niecałym tygodniu.
cavaletti chyba się nie da ;/ niestety. Dzionka zgadzam się z Tb w 100%. A myślicie,że warto czekać na kogoś komu laska niedawno złamała serce?
Averis   Czarny charakter
11 grudnia 2011 15:27
Strzyga, trzymam za słowo 😀
cavaletti, mi się udało odciąć, ale to tak jakoś samo z siebie wyszło.
cieciorka   kocioł bałkański
11 grudnia 2011 16:07
Ale u mnie to duma (?) nie pozwala na dopytywanie i naciskanie. Nie wykorzystał swojej szansy, jego strata.

podpisuję się, u mnie działa podobnie

incognito
Nie sądzę, żebym skusiła się na to spotkanie, nie lubię robić nic tylko dla zabicia czasu, bo sam nie chciałabym, żeby ktoś mnie tak traktował. Dla rozrywki wolę spotkać się z koleżankami i urządzić sobie babski wieczór.

nie kumam, a nie szkoda ci "tak traktować" koleżanek:?
Averis   Czarny charakter
11 grudnia 2011 16:37
cieciorka, to chyba chodzi o spędzanie miło czasu z ludźmi bez podtekstów, bo z koleżankami chyba takowych nie ma.
A co do pisania i dopytywania się. Ja bym czułą się jak jakaś stalkerka albo psychofanka. Bez powodu zrywa kontakt- jest niedojrzały, albo jest idiotą. A nie chcę, by mój partner miał którąkolwiek z tych cech.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
11 grudnia 2011 16:42
cieciorka, to chyba chodzi o spędzanie miło czasu z ludźmi bez podtekstów, bo z koleżankami chyba takowych nie ma.

Dokładnie to miałam na myśli.

A co do pisania i dopytywania się. Ja bym czułą się jak jakaś stalkerka albo psychofanka. Bez powodu zrywa kontakt- jest niedojrzały, albo jest idiotą.

Póki co tego właśnie się dzielnie trzymam, zapytałam raz, nie uznał za stosowne wyjaśnić i to chyba jest dostatecznie jasna "odpowiedź".

karolinaaa :kwiatek:
Mam nadzieję, że w końcu mi przejdzie, bo tak się nie da funkcjonować...
Averis   Czarny charakter
11 grudnia 2011 16:46
Pauli, otóż to, nie pytaj ponownie- nie warto.
cieciorka   kocioł bałkański
11 grudnia 2011 20:54
ok, kumam, ale dalej nie rozumiem
Pauli ja mam wrażenie, że robisz trochę z igły widły. Nie chcę Cię urazić ale przeżywasz strasznie związek który nawet nie wiadomo czy był, ciągle piszesz, że tego jestes pewna, tamtego jesteś pewna, ze musimy wierzyć na słowo. Tak nas zapewniasz, że mam wrażenie, że to tobie brak pewności. Jakiś facet zaprasza Cię na piwo, a ty robisz z tego wielkie dywagacje, przecież to tylko piwo, mam wrażenie, że naprawdę sama nie wiesz czego chcesz, że doskwiera Ci brak faceta, tak jakby to był brak ręki. Może warto pomyśleć o pomocy specjalisty? Bo problemem tu chyba nie jest W...
Dajcie spokój z tym specjalistą.
Żadna z Was nigdy nie była zakochana?Żadna nie robiła głupot?Żadna nie myślała irracjonalnie pod wpływem zauroczenia?

Tak, najlepiej zrobić z Pauli wariatkę i w kaftanie zaraz spacyfikować.Już. Teraz.

Trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszystko się pisze na forum.Nie ujawnia się szczegółów, detali, bo nie ma na to tutaj, ani miejsca, ani czasu.
Różne czynniki wpływają na to co piszemy, czasami piszemy pod wpływem dużych emocji.
Dlatego głupie jest tak pochopne ocenianie zachowania .
remendada, dokładnie..

A u mnie cisza od dwóch dni. Faaaaajnie! 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 grudnia 2011 00:06
remendada - jak ktoś chodzi na terapię to jest wariatem i ma chodzić w kaftanie?
Ja widzę u Pauli problemy z poukładaniem sobie stosunków z facetami. I to raczej nie minie. Nie, że jest wariatką, ale raczej wydaje mi się trochę zagubiona.
  A terapeuta może pomóc. Wysłuchać, porozmawiać, pootwierać szufladki i pomóc zmierzyć się ze strachami.
Przepraszam, ale nie cierpię, kiedy ludzie demonizują psychologów i wielu, wielu ludzi z problemami nie idzie do psychologa, bo nie uważa się za wariata. I żyje sam ze sobą taki poraniony.
NIE TRZEBA BYĆ WARIATEM, żeby schodzić do psychologa. Czasem wystarczy być skrzywdzonym. Psycholog pomaga zyskać trochę twardej skóry, która obroni człowieka przed światem.
Niektórzy mylą psychologa z psychiatrą 😁

Horsia, Uwierz, że wiem kto, to jest psycholog,a kto psychiatra.

Studiuję psychologię.

A to była przenośnia.Bo naprawdę ze zwykłej sytuacji, jest robione tutaj za duże halo, szum i niewiadomo co jeszcze.

Pod większością wypowiedzi tutaj można napisać "nadaje się na terapię."
Tylko po co?
To jest sprawa indywidualna.I nie nam obcym to oceniać, kiedy tak na prawdę nie znasz człowieka.Nie znasz sytuacji.Nie znasz jej relacji z tamtym człowiekiem.
nie tutaj jest robione halo, tylko prosta sprawa została roztrzęsiona przez Pauli jak wielkie halo. Skoro studiujesz psychologię to powinnaś już zauważyć, że po porady przychodzą również normalni ludzie którzy mają różne problemy. Aż zaczynam wątpić w system szkolnictwa kiedy coś takiego pisze osoba wybierająca ten zawód  😲

Ja rozumiem, że zakochać się i mieć poczucie końca świata to się zdarza, ale w wieku 13- 15 lat a nie -dziestu i tyle, uważam takie przeżywanie tak krótkiej znajomości za problemy z samym sobą. Z wiekiem nabywa się doświadczenia i ogłady.

Poza tym nie jest to pochopne ocenianie zachowania, czytam tę historie już dobre pare miesięcy i nie widzę w tym nic pochopnego.


Oczywiście, dokładnie relacji nie znam, ale po to osoba x pisze pytania na forum aby dostać poradę, i tak naprawdę pomoc specjalisty jest poradą. Nie było w tym żadnej złośliwości, chociaż widzę, że Ty wszędzie się jej doszukujesz.
OK.
I nie musisz od razu robić wielkich oczu jak mnie najzwyczajniej w świecie nie znasz.
Nie wiesz co mną kierowało, że poszłam na psychologię, a tym bardziej jakie mam spojrzenie na ten zawód i jakie mam do niego predyspozycje.

I wiem że po porady do psychologa przychodzą wydający się na pozór przeciętni ludzie, ale niekoniecznie muszę o tym pisać, bo jeśli chciałabym tutaj napisać wszystko co wiem i o czym akurat w danej chwili myślę, musiałabym nic innego nie robić.

Ale zarzuty odnośnie do Pauli były tutaj napisane w innym kontekście.
Miały inny wydźwięk.Nie bardzo przyjemny.

I nie chodzi tutaj nawet o samo pójście do specjalisty, tylko o to, że na tą całą sytuację zrobiła się nagonka.

A to,że o sprawie Pauli mówi, może po prostu się zauroczyła.
Bez wzajemności.To boli.Zawsze.
Też robiłam w życiu z miłości głupie rzeczy, też rozpaczałam.
Teraz po czasie się tylko uśmiecham.
Ale po czasie.
Trzeba sobie to przemyśleć, poukładać.



buyaka, dziękuję, miło mnie zaskoczyłaś - no powiało optymizmem 🙂 bo już przyzwyczaiłam się, że wymienione przez Ciebie cechy są współcześnie powszechnie uznawane za wady 😀iabeł: niezależnie u kogo występują. Miło, że ktoś jeszcze człowieka inteligentnego, życzliwego i doświadczonego (choćby z racji wieku i "iluśtam-rzeczy widzianych"😉 nie ma ochoty zamordować pierwszą dorwaną siekierką  😀 Ale przyjaźnie ostrzegam - jak kiedyś mnie mój promotor: "każdy dobry uczynek MUSI zostać ukarany"  :kwiatek:
A ja w sumie nie wiem co powiedzieć, żeby znowu nie zostać źle zrozumianą czy coś. Ale powiem tak ->
Pauli, ja tam się śmiać nie zamierzam i nigdy nie zamierzałam, a tym bardziej potępiać szybkie zaufanie jakim obdarzyłaś W, bo sama planowałam świetlaną przyszłość z gościem, z którym widziałam się 3 razy. Ciężko mi do tego wracać, ale... tak, tego typu rzeczy się dzieją. I już. Po prostu. Tak jak dzieją się spotkania z idiotami podobnymi W. No cóż, tak to jest. Jesteś bogatsza o nowe doświadczenie po prostu. 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
12 grudnia 2011 12:27
remendada
Dzięki za zrozumienie :kwiatek:
Serio zaczęłam się już czuć atakowana i totalnie potępiona, jak jakaś nierozgarnięta gówniara z podstawówki.

Trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszystko się pisze na forum.Nie ujawnia się szczegółów, detali, bo nie ma na to tutaj, ani miejsca, ani czasu.

Dokładnie, cały czas staram się to wszystkim tu uzmysłowić. Poza tym są rzeczy, o których zwyczajnie nie ma się ochoty pisać ludziom, których zna się jedynie wirtualnie. Szczegóły całej sprawy znamy tak naprawdę tylko W. i ja, a pozostali snują dziwne domysły i teorie spiskowe, choć to już właściwie nieaktualne i rozdrapujecie ranę, która zaczynała się już goić, nie rozumiem tylko po co.

tylko prosta sprawa została roztrzęsiona przez Pauli jak wielkie halo.

(...) uważam takie przeżywanie tak krótkiej znajomości za problemy z samym sobą.

Fragmenty Twojej wypowiedzi świadczą tylko o tym, że właściwie nie masz pojęcia o tej sprawie, skoro według Ciebie jest prosta. Dla mnie nie jest i od początku nie była, ale co ja tam wiem...

Jeśli problemami ze sobą nazywasz fakt, że zależy mi na kimś bliskim, to tak, mam permanentny problem ze sobą.

Nie mam pojęcia, czym jest to "wielkie halo", które zrobiłam. Przyszłam tu z Wami porozmawiać o tym, co mnie męczy (jak wiele osób do tej pory), niestety wiele osób poczuło misję i postanowiło udowodnić mi jak jestem naiwna, że wplątałam się w taką znajomość, która zresztą była śmieszna i potępiana tu od początku.

Już od dawna dyskusja na mój temat przestała mieć charakter porady, a stała się dziwną nagonką. Ciekawa jestem ile z Was ma podobne doświadczenia na koncie, ale nie chce się nimi "chwalić", nie wierzę, że większość osób, które tak zapamiętale mi doradzają zawsze postępowała rozsądnie i "książkowo".

Nie chcę Cię urazić ale przeżywasz strasznie związek który nawet nie wiadomo czy był, ciągle piszesz, że tego jestes pewna, tamtego jesteś pewna, ze musimy wierzyć na słowo.

Rozumiem, że dyskutanci na forum lepiej wiedzą, czy to był związek, czy tylko moje urojenie.
Wy nie musicie wierzyć w moje zapewnienia, ale została mi resztka tego czegoś, co nazywa się instynktem i powiedzmy, że jestem stanie wyczuć (tak intuicyjnie) pewne rzeczy.
Mojego samopoczucia związanego nie tylko z brakiem faceta, ale na które mają wpływ inne okoliczności, prawdopodobnie nigdy nie zrozumiesz, bo mnie nie znasz. Moi przyjaciele i rodzina mnie znają, rozumieją i wiedzą o co mi chodzi. To mi wystarczy, bo na zrozumienie tu już nie liczę.

Proponuję powstrzymać się więc od pochopnych opinii, bo wiele osób się tu zbytnio zapędziło w dociekaniach. Jak to w ogóle możliwe, że ludzie, którzy nie mieli ze mną nigdy do czynienia, wysuwają tak daleko idące wnioski, które dotykają bardzo osobistej sfery? i to tylko na podstawie (czasem nie do końca przemyślanych) wpisów na forum...



Sankaritarina :kwiatek:



Na koniec, dla jasności jeszcze raz powtórzę, odpuśćcie sobie rozważania na temat gościa z klubu, bo niczego od niego nie chcę. Wspomniałam o tym mimochodem, a zrobiła się afera na temat mojej niedojrzałości emocjonalnej i problemów z uczuciami.


Życzę Wam wszystkim, żebyście w życiu postępowały tylko właściwie, nie działały pod wpływem uczuć i impulsu i spotykały się tylko ze starannie dobranymi ludźmi. Oby nigdy nie przytrafiło się Wam bolesne rozczarowanie.

Ja już dostałam nauczkę i wyciągnę z sytuacji z W. odpowiednie wnioski. A co do samej dyskusji, z pewnością kilka razy pomyślę następnym razem zanim napiszę jakąś nieistotną bzdurę w tym wątku.



edit:
Chcę jeszcze tylko napisać, że cenię sobie Wasze wsparcie i rady, dużo mnie ten wątek nauczył, ale zachowajmy jednak pewne granice rozsądku 😉
prawda jest taka, że każdy z nas doradza na podstawie osobiście popełnionych błędów.
każda z nas cierpiała, każda z nas jest bogatsza o jakieś doświadczenie, i pewnie z upływającym czasem każda z nas mniej przeżywa takie rzeczy.
ale jak to powszechnie wiadomo: "łatwo się mówi, trudniej robi", zrozumiałam to w momencie jak doradzałam koleżance, by rozstała się ze swoim facetem, a świadoma byłam tego, że mój związek jest identyczny. Gdyby się robiło równie łatwo co mówiło, to rozstałabym się trochę wcześniej niż pół roku po niej 😉

I cytat z ostatniego wykładu (z niesamowicie przystojnym panem Wojciechem  😜 )

‎"Żadna siła na Ziemi nie odbierze Ci tego czego doświadczyłeś"
Pauli, nie przejmuj się tak. Może nie miałam takie sytuacji jak Ty, ale też wiele razy albo wydawało mi się, że "coś jest między mną a jakimś X, a on odbierał to inaczej, albo zwyczajnie byłam czyjąś zabawką. Tylko tyle, że ja olewałam te sytuacje i za tydzień już nie pamiętałam, że taki X istniał. Ale wiem doskonale jak to jest i że można się zauroczyć w kimś nie znając go dobrze. Zresztą często właśnie zakochujemy się w kimś, kogo tak naprawdę nie znamy. Czy coś z tego wychodzi czy nie okazuje się później. Ja miałam kiedyś też dziwną sytuację z pewnym facetem, którą nawet tu chyba wspominałam.
1) facet na początku bardzo nalegał na spotkania i pisał kilka razy dziennie, maile czy sms-y, dzwonił
2) pojechał ze mną na 3 dni w góry, ja służbowo a on chciał coś załatwić przy okazji
3) mówił dużo, ale nigdy wprost, zawsze to były podchody, które miałam prawo zrozumieć na opak
4) wylatując z PL na misję pisał jeszcze z samolotu, że będzie tęsknił
5) za kilka dni dostałam sms z kraju 3-go świata, czy będę o nim pamiętać, czekać, coś w tym stylu
6) cisza przez wiele m-cy, czasem jakiś nic nieznaczący mail, w stylu "komary nas tną"
7) przyleciał do Pl i już z lotniska pisał
8) chciał się spotkać, ok, na mieście, żeby nie było podtekstów ect. zachowywał się, jakby nic się przez ten rok nie zmieniło
9) znów milczenie, olałam, raz na kilka m-cy sms w stylu "co u Ciebie, stęskniłem się ect.."
10) w końcu napisałam, że nie jestem zabawką i nie chcę z nim utrzymywać kontaktu, bo tego nawet przyjaźnią nie można nazwać

Od 2 lat mam spokój. Moja rada pierwsze spotkania są jak gra, przegrywa ten kto wpadnie pierwszy. Spotykaj się z facetami, baw się, ale nie angażuj tak długo jak jesteś w stanie wytrzymać. Mniej boli.
Pauli nie musisz się wkurzać, piszę na podstawie tego co tu czytam, chcesz odpowiedzi na swoje pytania to je masz, a że przedstawiłaś sprawę tak a nie inaczej to nie moja wina, nigdy nie twierdziłam, że Cię znam i wiem na 100% co zrobić i tak jak każdy z nas tutaj napisałam Ci co sama bym zrobiła gdybym się tak czuła. Zapewne faktycznie patrzę przez pryzmat własnych doświadczeń, dlatego nazwałam tę sprawę prostą, ale rozumiem, że każdy ma problemy innego rodzaju czy stopnia, nie krytykuję Cię, napisałam, że nie chcę Cię urazić, ale widać nie ma to znaczenia. Przejmowanie się bliską osobą jest normalne, ja jedynie nie umiem sobie uzmysłowić jak może być bliska osoba która zrobiła coś takiego. Jestem inna niż Ty bo zamiast rozpaczać i tłamsić ból w sobie byłabym na takiego człowieka ostro wkurzona, podchodziłabym z nienawiścią, a to dało by mi siłę by przetrwać. Ale każdy jest inny.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się