Kącik WEGE :-)

cieciorka   kocioł bałkański
16 grudnia 2008 22:15
medluje się wieloletnia weganka 🙂

lotnaa, jesli dalej mieszkasz na wyspach to nie trudno ci bedzie o porzywienie,  choc ja nie lubie gotowcow to w krytycznych sytuacjach mozna sie poratowac. moge zlozyc u ciebie zamowienie na konkretne slodycze jesli sie wybierzesz do polski? :>

www.puszka.pl przepisy, ale przede wszystkim eksperymentuj!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
16 grudnia 2008 22:34
cieciorka, zamówienie jak najbardziej, oby nie za ciężkie ze względu na nadbagaż 😉
Z tymi gotowcami to owszem, wybór jest spory, tyle że od dzisiaj jadłospis układa mi serwis vitalia więc jestem troszkę ograniczona kalorycznością  😉
Stanęłam dziś przed lodówką w sklepie i mnie zatkało - hamburgery sojowe, parówki sojowe, steki sojowe, roladki sojowe... o wyglądzie jak najbardziej mało roślinnym  😁 Podejrzewam że w smaku bardzo do mięsa podobne, więc po co my te zwierzaki jemy? Głupio się czuję z tym, że tak późno to do mnie dotarło...

A puszka.pl super 🙂
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 00:04
Cieciorka jak chcesz to mogę Ci coś przywieźć tak w połowie stycznia.  😉

Lotnaa- dieta wegetariańska z vitalii nie jest do końca dobra.
jeżeli ma byc dietą odchudzającą to nie jest ona najlepszym pomysłem. zarówno pod względem zbilansowania składników jak i kaloryczności posiłków.
jeżeli chcesz mogę Ci podesłać kilka zestawów wegetariańskich dla diety 1000kcal  🙂
obejrzalam ten filmik z pierwszego postu na pierwszej stronie....jestem przerazona. ludźmi. ich zachowaniem.

tez nie jem miesa i mysle[a nawet jestem pewna] , ze juz do tego nie wroce.
tylko, ze teraz koniecznie musze sobie zrobic badania, bo dawno nie robilam. mam nadzieje, ze wszystko bedzie w porzadku 😉
czy poza badaniem krwi powinnam zrobic cos jeszcze ?
tylko, ze niestety chyba nie bede miala mozliwosci zrobienia tej analizy wlosa w moim miescie.....
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 00:54
z tą analizą jest tak, że sama możesz przesłać włoski do laboratorium. trzeba tylko wczesniej sprawdzić dokładnie skąd ma sie je wycią  😉
ale generalnie analiza nie jest jakimś obowiązkowym badaniem, po prostu uzupełnia badania krwi, pokazuje jaki mamy metabolizm, czy potrzebujemy dodatkowej suplementacji, dodatkowo pokazuje poziom pierwiastków i ich stosunek do siebie. tak jak mowiłam- to raczej fajny dodatek, a nie obowiązek  🙂
cieciorka   kocioł bałkański
17 grudnia 2008 06:03
o edytka super, pamietasz ze jestesmy umowione na kłucie? 🙂

chciałabym takie czekoladko-trufle ktore sa dostepne w sklepach whole food. sprzedawane w okradlych, plaskich pudelkach z cieniutkiego drewienka. znam dwa smaki, zalezy mi na tych z imbirem. zapytaj czy nie mają jakis przeterminowanych ktore mogliby oddac za darmo, ja zawsze robie wieś i pytam :P
o matko Cieciorka 🤣 ale w sumie, trzeba byc w zyciu zaradnym 😁

nie polecam gotowcow, lacznie z pasztetami sojowymi i roznymi pastami na kanapki
jadlam tak jakis czas, kiedy przeszlam na wegetarianizm, teraz wystarczy pol kromki chleba z pasztetem sojowym, zeby mnie wysypalo kompletnie, a drapie sie pozniej caly dzien 🤔 to samo z wedlinami sojowymi i roznymi kotlecikami itp najmniej uczulaja mnie parowki sojowe, ale nie jem ich czesciej niz raz na ok 3 miesiace, zeby sie nie dobic 😉

polecam eksperymenty, zanim nauczylam sie przyrzadzac rozne dania to bylo kilka potopow w kuchni, spalonych skladnikow, przesolonych albo rozgotowanych, ale idzie mi coraz lepiej i coraz rzadziej zdarzaja sie kompletne niewypaly 😎 😉
ja w okresie mojego wege (jakieś 7 lat, dwa lata temu wróciłam do mięsożerstwa) w ogóle nie jadłam tych sojowych mięsopodobnych, bo dla mnie były kompletnie bez smaku. wolałam pichcić sama  😉. znam super przepis na ryż ze szpinakiem i w dodatku maksymalnie łatwiutki:
ryż sypki zagotować w takiej ilości wody, żeby niemal całą wsiąknął(wasze babcie na pewno będą wiedziały ile tej wody 😉), do gotującego się ryżu wsadzić sparzony, lekko poszatkowany szpinak(koniecznie świeży, mrożony moim zdaniem jest blee), gotować na niewielkim ogniu, na koniec wrzucić powiedzmy garść pokruszonych orzechów, ja używałam fistaszków. diabeł tkwi w przyprawach-nie pamiętam dokładnie jakie, na pewno imbir, kolendra i jakieś inne orientalne 😉.
a no i nie przegotować, żeby nie zrobiła się papka.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 12:44
ja tych sojowym kotletów czy pasztetów też nie lubię. za sztuczne to dla mnie. od czasu do czasu mama kupuje pikantne sojowe parówki, zjem może jedną i na tym koniec.
za to kocham falafele  😜 mogłabym je jesc na tony. jak mam czas to robię sama w domu, jak nie to kupuję gotowce.
dea   primum non nocere
17 grudnia 2008 15:26
Oooo Edytka, masz przepis na falafle?? Zarzuć! Chętnie wypróbuję 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
17 grudnia 2008 17:15
moja babcia robiła najbostrzejsze falafele we wszechswiecie ale zbyntowala sie i powiedziala ze za duzo roboto przy tym.
edytka, to jak? 🙂
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
17 grudnia 2008 17:32
Dołączam się do Was. Wegetarianka od wielunastu lat, ciężarna od 7 miesięcy. Wyniki krwi mam takie, jakbym nigdy nie była w ciąży, a pierwszy gin, któremu powiedziałam, że nie jem mięsa złapał się za głowę i kazał mi jeść choćby czerwone mięso bo inaczej wpadnę w anemię. Bzdury!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 grudnia 2008 18:07
Edytka, dzięki!!!
Jeśli o vitalię chodzi, to traktuję to trochę z przymrużeniem oka - wydaje mi się, że jest tam trochę dziwny stosunek węglowodanów do białka. Nie stosuję jej co do joty - często nie mogę znaleźć produktów, albo zwyczajnie nie chce mi się gotować akurat tego co każą. Ale potrzebuję czegoś, co będzie mi wyznaczało kalorie na każdy dzień, jakiś twardy plan i określony cel - inaczej wszystko siada po tygodniu, dwóch (to się nazywa "silna wola inaczej"  🙄 ).

A dziś zafundowałam sobie tofu - przyprawione pomidorkami i jakimiś innymi przyprawami, pychotka, nawet na "surowo"  😀

Biała, gratuluję!!! Nawet nie wiedziałam, że spodziewasz się dzidziusia. A co do lekarzy to widzę, że wszyscy wciąż reprezentują stanowisko adekwatne do wiedzy z przed 40 lat  😤

cieciorka, a znasz markę? Byłam dziś w takim sklepie, ale "czekoladko-trufli" było tam raczej sporo  😉 Ale ostrzegam, że "wsi"robić nie będę  😁
cieciorka   kocioł bałkański
17 grudnia 2008 18:41
oj nie... nie znam marki. ale chyba jako jedyne wystepują w opakowaniach jakie opisałam. zapytaj przy okazji 🙂
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 19:43
Cieciorka chodzi Ci o te czekoladki?


o kłuciu pamiętam, w styczniu bede 16-26  😉
cieciorka   kocioł bałkański
17 grudnia 2008 19:49
si, skoro sie do poszly wybierasz to rozejrzyj sie, czy tych truflo czekoladek nie ma.

ok, postaram sie umowic na ten termin, ale kurcze, strasznie sie wstydze, ja taka niesmiala jastem 🙂
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
17 grudnia 2008 20:13
Dziękuję, Lotna. W Anglii jest trochę inne podejście. Tu jest wegetarianizm jest bardziej rozpowszechniony i nikt tego nie traktuje jak jakąś fanaberię. Już na pierwszej wizycie położna powiedziała, że lepiej, że jestem wegetarianką, bo przynajmniej nie brak mi witamin i różnych ważnych składników. Ten pierwszy gin jak zobaczył moje wyniki to też trochę zmienił zdanie i powiedział, żeby się kontrolować i jak mi się hemoglobina pogorszy to zacząć jeść mięso. No ale jak widać, krew mam czerwoną jak mało kto i bez jedzenia mięsa.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 20:26
si, skoro sie do poszly wybierasz to rozejrzyj sie, czy tych truflo czekoladek nie ma.

ok, postaram sie umowic na ten termin, ale kurcze, strasznie sie wstydze, ja taka niesmiala jastem 🙂

dobrze, ze wiem które to  😉 mam nadzieje, ze znajde je w sklepie  🙂

nie ma siego wstydzic. nawet ja, straszny wyplosz jezeli chodzi o romozwy telefoniczne, dalam rade i zadzownilam z 5 razy  😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 grudnia 2008 20:57
cieciorka   kocioł bałkański
17 grudnia 2008 21:40
Tak, dokładnie takie!!
to jeszcze takie czarno fioletowe batoniki co sa nizej. te na lewo też wyglądaja pysznie :P
kurcze jeszcze by mi sie przydala puszka takiej posypki ktora dodawalam do boczniaka, tylko nie wiem jak to sie nazywa a po polsku tez nie potrafie powiedziec co to bylo dokladnie.
super jakby sie wam udalo nabyc, tylko przed samymi zakupami dajcie znac to zorientuje sie jaką kwotą dysponuje 🙂
dzieki Edytka :kwiatek:

co do przepisow....jak lubicie ziemniaki to jadlam wczoraj genialne ^^
przekrojone na pol, a w srodku znakomicie przyprawiony szpinak ! pycha !
jakby chcial ktos przepis to pisac ^^ wezme od mamy i podam 😉
napiszcie cos o falafele x)
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
17 grudnia 2008 22:55
przepis na falafel. jeżeli ktoś będzie potrzebował, to przetłumaczę na polski
Ingredients
400g can chickpeas , rinsed and drained
garlic clove , chopped
handful of flat-leaf parsley or curly parsley
1 tsp ground cumin
1 tsp ground coriander
1⁄2 tsp harissa paste or chilli powder
2 tbsp plain flour
2 tbsp sunflower oil

Pat the chickpeas dry with kitchen paper. Tip into a food processor along with the onion, garlic, parsley, spices, flour and a little salt. Blend until fairly smooth, then shape into four patties with your hands.
Heat the oil in a non-stick frying pan, add the burgers, then quickly fry for 3 mins on each side until lightly golden. Serve with toasted pittas, tomato salsa and a green salad.
Też się melduje 🙂
dorwalam wczoraj paprykarz sojowy, moj najulubienszy (tak a propos nie lubienia gotowcow :hihi🙂, wciagnelam juz pol sloiczka i zaraz pekne 🍴 ale to jedyny gotowiec jaki lubie 😉
Jak zostałyście wegetariankami? Z dnia na dzień?
cieciorka   kocioł bałkański
18 grudnia 2008 11:09
ja nie lubie paprykarza. z gotowcow: margaryna wegańska i czasami mleko sojowe (lub jakies inne), bo dodaje do potraw i czasem znam na sniadanie (a czasami ze wzgledu na cene). to tyle z regularnych gotowców. poza tym jestem łasuch na słodycze no i cóż...... 😉

ja wegetarianka zostałam poza domem. nie jadłam miesa jak bylam gdzies- w domu grzecznie kotlecik. w koncu postanowiłam się ujawnic. po dwóch latach przeszłam na weganizm, z dnia na dzien. pamietam, ze było to w połowie października, a na mikołajki dostałam taka długasna mleczna czekolade z bakaliami. zerzarłam cala jednego dnia :P, poza tym ekscesem był to koniec z nabiałem. i tak juz ładnych pare lat.
ja najpierw jadlam tylko biale mieso i ryby, ale unikalam jak moglam, po jakis 2 latach z dnia na dzien przestalam jesc mieso, wtedy tez rodzina mniej marudzila, bo zawsze bylo "jeden kotlecik nie zaszkodzi" 😉
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
18 grudnia 2008 11:59
Przestałam jeść mięso w liceum (łoo jezu, kiedy to było). Mieliśmy panią od Angielskiego wegetariankę. Bardzo mi imponowała i chciałam spróbować być trochę podobna do niej. Na imprezie sylwestrowej (chyba w 1992 roku) ostatni raz zjadłam jakiś kawałek mięsa. Ryby jadłam jeszcze przez jakiś czas, ale już na studiach i z tego zrezygnowałam. Akurat moja rodzina, a przede wszystkim moja mama, bardzo mi pomagała. Wyszukiwała różne bezmięsne przepisy, chętnie jadła to, co ja ugotowałam, pilnowała, żeby np tą samą łyżką nie mieszać mojej i ich zupy itp itd.
Nigdy nie tłumaczyłam mojego sposoby żywienia miłością do zwierząt czy czymś takim. Choć cieszę się, że nie przykładam ręki do tego co się dzieje na fermach i rzeźniach. Dla mnie to jest po prostu sposób na zdrowe życie. Dobrze się czuję, nie mam problemów ze zdrowiem, ani nadwagą, wyniki krwi mam rewelacyjne, nawet w zaawansowanej ciąży. Nie patrzę zbytnio na to co jem, raczej słucham siebie i jem to na co mam akurat ochotę. Dużo warzyw, sałatek, surówek, makaronów, ale też dużo słodyczy i słodkich dań. Nie staram się na siłę zastępować mięsa, ani nie poszukuję jakichś cudownych źródeł białka czy wapnia. Piję mleko, jem jajka, widać to mi wystarcza.
Nie jestem zbyt radykalna, mojemu facetowi chętnie przygotowuję jakąś chabaninkę na obiad, choć tego nie próbuję, a mięso robię w rękawiczkach.
Nie wiem jeszcze jak będę wychowywać małą Julię. Na początku nie będzie problemu, bo chcę karmić piersią. A potem... słoiczki, gotowe potrawy, na pewno będzie miała wybór od samego początku i będzie jadła to, na co ma ochotę. Czas pokaże, jaką dietę ona wybierze i jak jej to będzie służyć.
ja podobnie jak ciri - długo jadłam tylko białe mięso i ryby, od pół roku zupełnie nic z mięsa - kiedyś, jeszcze w czasach gimnazjum miałam miesięczny okres bycia wege, ale że gotowała wtedy moja babcia, a ona uznaje to za kompletna bzdurę, dostawałam na obiad to co reszta minus mięso - czyli ziemniaki i surówkę. na szczęście byłam na tyle mądra, że szybko zrezygnowałam...
babcia która mieszka teraz z nami i często gotuje absolutnie nie ma nic do tego - ale teraz u nas i tak jada się mało mięsa, więc często gotuje się jeden posiłek, a nie ja osobno reszta osobno 😉
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
18 grudnia 2008 15:48
ja praktycznie z dnia na dzien. miałam 17 lat.
nosilam sie z tym zamiarem po obejrzeniu kilku filmików z rzeźni, z farm. krótko po tym pojechałam pod namiot, poznałam dziewczyne, która nie jadła mięsa - miała różne pasztety sojowe, parówki itp.  zobaczyłam,że można bez jakiś specjalnych kombinacji kulinarnych. wrociłam - oznajmiłam rodzicom, że od dziś nie jem mięsa. przyjęli to ze spokojem😉 ale reszta rodziny myslała, ze to jakas fanaberia i czekali przez kilka lat aż mi przejdzie. na imprezach było: "może zjesz choć trochę?".
ale najbardziej mnie rozwalają w restauracjach, gdy pytam czy coś jest z mięsem. "nie, tylko kurczczek"
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się