szkółki jeździeckie, rekreacja w okolicach Warszawy, Warszawa

cieciorka   kocioł bałkański
13 grudnia 2011 20:40
ElaPe, mogłabyś zeskanować artykuł?
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
13 grudnia 2011 20:46
[quote author=ElaPe link=topic=67378.msg1220886#msg1220886 date=1323782794]

Elu, a na temat TKKF Hubert co napisano?

No opisywano jak to konie szkółkowe ponosiły i zwalały szkółkowiczów (dzieci) i potem latały po całym placu widocznie napakowane energią

Jednak autorka dodała, że warunki "mieszkalne" koni są na świetnym poziomie, a niewybieganie koni było spowodowane zalaniem wybiegów.
[/quote]

Tak, ale było też napisane że kazano monie zostawić latające w kółko "niech się wybiegają" a jak rekreanci pytali czy konie nie są za daleko osiodłane to inna instruktorka powiedziała że owszem ale nie poprawiała nic bo to "nie jej grupa"
Moja opinia o Hubercie jest zgoła inna. Byłam tam ostatnio ok. rok temu i zastanawiam się czy przez ten rok aż tyle się zmieniło na gorsze 🙁
ashtray prawie każda stajnia ma swoje plusy i minusy. A minusy Huberta które były opisane w artykule były ( i to od kąd pamiętam, czyli min. 14 lat), są i będą bo stajni po pierwsze jest położona w środku wielkiego miasta, a po drugie jest TKKF-em i odpowiedzialnośc za poszczególne rzeczy rozmywa się przy tak dużej grupie osób "zarządzających".
Co nie oznacza, ze Hubert jest jakąś okropną stajnią, wręcz przeciwnie. Pomimo dośc wyraźnych negatywnych stron jest jedną z niewielu stajni gdzie mozna nauczyć się jeździć na przyzwoitym rekreanckim poziomie i spędzic miło czas.
jest jedną z niewielu stajni gdzie mozna nauczyć się jeździć na przyzwoitym rekreanckim poziomie i spędzic miło czas.

Też tak uważam. Nauczyłam się tam wszelkich podstaw. Bardzo miło wspominam ten czas i uwielbiam co jakiś czas robić sobie podróż sentymantalną i jeździć w odwiedziny. Wiadomo- nie ma warunków na kilkugodzinne padokowanie, więc konie mają prawo być naładowane energią. Nigdy jednak nie spotkałam się tam z ponoszeniem, pozbywaniem się jeźdźców. Wiadomo, wiele razy spadałam albo nie umiałam sobie poradzić z koniem, ale tylko dlatego, że był to początek mojej jeździeckiej przygody. Nie miałam za grosz równowagi i niewiele umiałam. Tam nie ma koni trudnych. Mogą być co najwyżej "za trudne" dla jeźdźców dopiero zaczynających. Moim zdaniem Hubert to jednak jedna z lepszych szkółek w Warszawie. Poziom wydaje mi się dość wysoki. Instruktorzy (przynajmniej ci, których ja znałam) kompetentni. Konie nie są za bardzo wyeksploatowane (chodzą chyba max. 3 godziny dziennie). Ja pamiętam jak cofano mnie z powrotem do stajni jak koń był niedokładnie wyczyszczony. Obowiązkiem było wyczyszczenie kopyt, mycie nóg po jeździe, przykładano uwagę do tego jak konia osiodłałam, jak założyłam ogłowie. Jeździłam trochę po różnych stajniach i spotykałam się z końmi stojącymi w siodłach w boksach, w zaklejkach, brudnych, ubłoconych kopytach. Dzieci, jeżdżące pół roku albo i dłużej, które nie umiały poprawnie założyć ogłowia albo ochraniaczy. No masakra!
A stajnia w Słupnie u kaskaderów prowadzi rekreację?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 grudnia 2011 14:56
a co Bródno ci nie pasuje jednak?
alona jest w Słupnie rekreacja byłam tam raz ale miałam zajęcia niestety nie z tym instruktorem co potrzeba. Zadzwoniłam do pierwszego lepszego a okazało się że to ten co uczy początkujących. Tych co jeżdżą trochę lepiej uczy jego brat ale niestety akurat tego dnia się rozchorował i nie mógł mnie przejąć, więc jeździłam sobie sama godzinkę 🙂 potem miałam przyjść kiedy indziej już na normalną jazdę ale jakoś nie było kiedy, więc chętnie posłucham opinii  🙂
Mnie poziom rekreacji w stolicy załamuje. Uczą tam jakichś bajek i potem przychodzą takie dzieci i wszystkiego trzeba uczyć od początku...  😵 No ale nie ich wina, jak ktoś im każe np. machać łydką w galopie?  🤔

Pomijając już fakt, że ja bym w życiu nie dała 50zł za godzinę jeżdżenia kłusem po ścianie. A tak to niestety w wielu stajniach wygląda, na pewno w tych większych, bardziej znanych, bliżej centrum.

a co Bródno ci nie pasuje jednak?


ElaPe - dziwisz się? 😉 Też bym nie chciała, żeby mi dzieciaka woziły w kółko dziewczynki 12-letnie po zatłoczonej hali. Za 30zł.
fioukova mas absolutną rację. Kiedy ktoś się mnie pyta gdzie najlepiej zacząć jeździć konno (nie mówiąc już o rozwijaniu swoich umiejętności) to rozkładam ręce i otwarcie mówię, że jedyne co, to mogę polecić "mniejsze zło".
Osobiście znam tylko dwie stajnie w okolicach Wawy które mogła bym bez wahania polecić. Biorąc pod uwagę ilość stajni które prowadzą rekreację to dwie to bardzo malutko.
Ja uważam, że Tkkf Hubert to jedna z najlepszych stajni rekreacyjnych w Warszawie.
Konie chodzą zwykle  2h czasem 3h. Jesli jest mozliwosc wypuszczane sa na padoki, ale wiadomo, koni dużo padoki małe.
Nigdy nie spotkałam się z sytuacją żeby któryś z instruktorów nie pomógł prze siodłać konia bo to nie jego uczeń, wręcz przeciwnie. Bardzo zwracają na to uwagę, tak samo jak na czystość konia.
Przez kilka lat ile tam jeździłam, z konia spadłam RAZ i nie uważam aby takie sytuacje ogólnie zdarzały się często.
Konie wcale nie są trudne, agresywne czy też "dzikie" ;p . Są jednak konie przypisywane zwykle osobom początkującym, jak i konie dla osób umiejących już więcej.  Wszystkie są zadbane, mają regularnie czyszczone boksy.
Kwalifikacje instruktorów to głównie Instruktorzy sportu jeździeckiego, szkolenia podstawowego, ale są też instruktorzy rekreacji ruchowej ze spec. Jazda konna. U większości jeździłam i polecam.  😀
Jest też nowa hala wybudowana  chyba rok temu.

Nie czytałam tego artykułu , ale z tego co piszecie to jego autorzy od sameg początku nastawieni byli na pokazanie stajni w złym świetle. Nie wiem tylko z jakiego powodu... 🤔   😉
Szaga jakie to stajnie ?
U Sobieskich i u A. Romszyckiej. Sobiescy są dość daleko od Warszawy bo w Żyrardowie, ale jest niedaleko PKP więc dojazd nie najgorszy (ok. godziny z centrum). A Agnieszka Romszycka ma stajenkę za Józefowem, Malutką i biedniutką, ale: jazdy prowadzi rewelacyjnie, konie mają zawsze czysto, wyglądają jak pączki w maśle, dobrze dobrany sprzęt i stała opieka weterynaryjna. Jak dla mnie to jest osoba z której powinno się brać przykład.
Józefów jest koło Otwocka i Legionowa. Dopytuję bo sama szukam czegoś dla siebie konkretnego ale jest na prawde ciężko...  😵
Agnieszka prowadzi stajnię w Józefowie niedaleko Otwocka.
Ja uważam, że Tkkf Hubert to jedna z najlepszych stajni rekreacyjnych w Warszawie.


Tu się zgodzę - ze stajni w Warszawie TKKF wygląda moim skromnym zdaniem najlepiej (nie mówimy tu o wioskach 50km od centrum, bo tam już można naprawdę coś znaleźć - np. Sobieskich, jak wspomniała Szaga, całkowicie się z nią zgadzam). Co prawda mówię to z perspektywy lat około pięciu, ale miałam pozytywne wrażenia. Zarówno konie jak i instruktorzy wydawali się być bardzo sensowni. Szok stulecia, bardzo pozytywny - konie rekreacyjne miały lepsze warunki niż pensjonatowe, czyżby ktoś myślał o czymś więcej jak czystym zysku?  😲 Nawet pensjonariusze, z którymi rozmawiałam potwierdzili, że wyjątkowo to oni muszą ustępować rekreacji. Z perspektywy szkółki - rzecz bardzo miła. Nie wiem, jak to teraz wygląda (ktoś chce mnie oświecić?  :oczy2🙂, ale wtedy bardzo mi się to spodobało.

Kolejna rzecz, na którą zwróciłam uwagę, to pozytywne zjawisko dyżurnych. Stoję z koniem na Bródnie i wiem, jak to potrafi czasami wyglądać  😵 A w Hubercie, proszę bardzo - grafik, dziewczyny z głową, wiek sporo wyższy niż lat 9, no i cudowne szkolenie z zamiatania tak, by nie nakurzyć. Bardzo miłe wrażenie. Tu także mam nadzieję, że się to nie zmieniło.

Poza tym, konie zadbane, nogi nie popuchnięte (jak?! przecież to warszawska rekreacja!), kopyta ładne, sierść błyszcząca. Sprzęt dopasowany na możliwości rekreacji, ale i tak lepiej niż zwykle. Stajnia czyściutka, ładna, bezpieczna. Normalnie czułam się jakbym wyjechała z miasta  🤔

Tyle moich pozytywnych wrażeń  😉

Nie czytałam tego artykułu , ale z tego co piszecie to jego autorzy od sameg początku nastawieni byli na pokazanie stajni w złym świetle. Nie wiem tylko z jakiego powodu... 🤔   😉


Prawda. Też miałam takie wrażenie. Bo choć uważam, że rekreacja w Warszawie to samo zło, i w dodatku gruszki na wierzbie, to w tym artykule pisali o niej tak, jakby te konie nagminnie mordowali, jak o scenach z piekła rodem. Z resztą, ogólnie uważam, że sporo artykułów w Świecie Koni jest mocno przesadzona. Może akurat ten pisała osoba, która miała szczęście uczyć się w kameralnej stajni od dobrego instruktora, na dobrze wyszkolonych koniach? Z takiej perspektywy warszawskie szkółki rzeczywiście są przerażające  😉
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 grudnia 2011 19:46
Mnie poziom rekreacji w stolicy załamuje. Uczą tam jakichś bajek i potem przychodzą takie dzieci i wszystkiego trzeba uczyć od początku...  😵


Oj tak... Przychodzą do nas dziewczynki które owszem, jeżdżą , ale ogłowia nie potrafią założyć, siodła też nie, w zasadzie to kopyt konikowi nie wyczyszczą bo nie potrafią. Ale jeździć to oczywiście, potrafią, w 3 chodach i w ogóle miszczynie 🙄 Inne dziewczynki przyjechały, jedna twierdzi że chciałaby odznakę brązową zdawać. Podczas jazdy pada komenda "wolta" "że co? Aaaa.. to kółko..." jak już doszła do tego że kółko to się okazało że konia nie potrafi wykręcić, zamiast wolty wyszło przecięte na pół jajko. Z jeżdżeniem drążków też był problem. Po jeździe dziewczę stwierdziło że ta odznaka to chyba faktycznie jeszcze nie teraz 😁
Misskiedies - z moich doświadczeń wynika, że najgorsze są dziewczęta, które już "naumiały się jeździć" i teraz będą skakać (nieważne, że drążka nie potrafią przejechać), zbierać konie (czyt. jebut mu wędzidłem, prawo-lewo, heja!), brązu to one nie tylko srebro od razu, a z książki już wiedzą, jak należy zrobić chód boczny i usilnie próbują go wykonać...  😵 Tzw syndrom mistrza. Bo jak przychodzi takie to-to, co to niewiele umie i to źle, ale świeże jest jeszcze i chętne do nauki, albo nawet niech i będzie panem podwórka ale z otwartą łepetyną, to się to zaraz szybko poustawia w odpowiednią stronę. Ale takie to-to, co umie niewiele i to źle, ale przekonane jest, ze zjadło wszystkie rozumy, to walka z wiatrakami. Ja takim osobom po prostu dziękowałam, bo szkoda koni na ich pomysły. Może nie mam podejścia - trudno, niech znajdą kogoś innego, kto je ma  😎
Co się czepiacie jak nikt ich nie ma ochoty uczyć to same się uczą czyli ambitne są więc  👍 za chęci.
Czasem nie można mieć pretensji do takich dziewczynek, bo to nie ich wina, że tam gdzie jeździły wmawiano im że są cudowne.
Ja kiedyś też jeżdząc tylko w wakacje powiedzmy z 10 razy, w tamtejszej stajni slyszalam jak ja swietnie siedzę, jeżdzę ( miałam może z 9 lat). Moja jazda polegała na tym że albo jechałam w terenie za ogonem konia instruktora, często trzymając się siodła, albo w hm... korytarzu wielkosci mniej wiecej lonżownika (?)  gdzie w srodku stała (podobno) instruktorka z batem która poganiała konia żebym mogła pogalopować....

Z tak wmówionymi umiejętnościami chciałam zacząć jeździc w Warszawie regularnie, zapytana o poziom mówilam ze galopuje bez problemu itp. Gdy dano mi konia na sprawdzenie nie mogłam nawet zakłusować.....

Dlatego potem juz wiedzialam ze gdy jadac gdzies na weekend czy wakacje  i jeżdzac gdzies tam slyszalam jaka to ja jestem cudowna, wiedzialam juz ze wcale tak nie jest, znajac juz mniej wiecej swoje umiejetnosci 😉
Hmm.. Ja już straciłam wiarę w warszawską rekreację. Zaczęłam w Grodzisku na głębockiej i jeździłam tam dopóki nie zamknęli stajni. Jako osoba kompletnie nowa nie zauważałam że nic się tam nie uczę. Potem jeździłam chwilę w Ławrze ale denerwowało mnie to że nie mogłam ubrać konia bo nie ważne jak wcześnie przychodziłam koń zawsze był ubrany albo nie pozwalano mi tego zrobić  🤔  Potem znalazłam KJ Humorek i to było najlepsze miejsce w jakim jeździłam. Fajne koniki mało ludzi więc w cenie jazdy grupowej miałam indywidualną bo po prostu więcej osób się nie zapisało. I boski instruktor. Nauczył mnie więcej przez miesiąc niż ktokolwiek wcześniej i później. Niestety z pewnych przyczyn o których tu nie będę mówić został zwolniony, a że nie przepadałam za właścicielem który potem prowadził jazdy moja przygoda z Humorkiem się skończyła. Chociaż ostatnio zatrudniono chyba nowych instruktorów to może się nawet przejadę zobaczyć. Potem Bródno ale zobaczyłam tam moją pierwszą instruktorkę oraz inne rzeczy i stwierdziłam że jedna jazda mi wystarczy. Potem długo nic i teraz Hubert. Na razie zamierzam zostać chociaż od wrześnie nie czuję dużego przypływu umiejętności. Może zmienię z grupy na indywidualne tylko koszty trochę przekraczają moje możliwości.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 grudnia 2011 20:56
Jako osoba kompletnie nowa nie zauważałam że nic się tam nie uczę.


No właśnie, największe przekleństwo. Ja jako laik z niewiedzy że może być "inaczej" przejeździłam rok w stajni w której praktycznie nic się nie nauczyłam za to na niezbyt normalnych i bezpiecznych koniach 🙄
heh to u mnie chociaż tyle że konie były naprawdę w porządku można było robić z nimi wszystko a one nawet nie brykały 😀 oprócz jednego leniwego giganta który nie chciał galopować bez bata na którego swoją drogą oddawał porządne bryczki 😀 koników wszystkich było 4 więc dużej różnorodności też nie było. Tak więc rok klepałam tyłkiem o siodło nabierając coraz to nowych złych nawyków typu patrzenie pod nogi na drągach, przechylanie się w galopie a to wszystko przez to że instruktorka zamiast prowadzenia lekcji zajmowała się wszystkim innym między innymi rozmową przesz telefon -.-
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 grudnia 2011 21:07
Ty przynajmniej galopowałaś, tam gdzie jeździłam to jak raz zagalopowałam to mnie koń przez całą halę przewiózł i inatruktor powiedział że "chyba jeszcze nie teraz" 😵 A poza tym to konie brykające, ponoszące i płochliwe plus czasem sporo za duzo osób na jeździe i inatruktor czytający smsy zamiast uczyć. Za to jedno podziwiam- prowadził 2-3 lonże plus zastęp na raz! Sam!
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 grudnia 2011 21:11
Potem jeździłam chwilę w Ławrze ale denerwowało mnie to że nie mogłam ubrać konia bo nie ważne jak wcześnie przychodziłam koń zawsze był ubrany albo nie pozwalano mi tego zrobić  🤔 

Aaga84, a jeździłaś w weekend, czy w tygodniu? W tygodniu jeśli przyjeżdżasz ok. 30 min. przed jazdą, to zawsze możesz wyczyścić i osiodłać konia (chyba, że trafisz na jeden egzemplarz, który straszy, że zje delikwenta). W weekend, żeby nie było opóźnień konie są szykowane i ubierane przez nas. Poza tym w ten sposób unikamy siodłania na szyji lub nerkach lub sytuacji, gdzie ktoś machnął zgrzebłem, ale zaklejki nadal są.

Misskiedis, ja ostatnio widziałam prowadzenie 2 lonży na raz (w jednej ręce lonża i w drugiej lonża z batem). Jak to zobaczyłam, to najpierw powiedziałam do mojej podopiecznej, że nie wierzę w to, co widzę, a później opadła mi szczęka.
w weekendy, no ale cóż. I tak mnie to odrzuciło trochę.
Ulalala - wszem, można. Można mieć pretensję do ludzi, którzy wierzą w swoją nieomylność i nie chcą się uczyć. Nie mam nic do dziewczyn, które przychodzą do mnie przekonane o tym, że są cudowne, nie umiejąc praktycznie nic, ale są w stanie dojrzeć własne błędy i zacząć się uczyć. Sporo jest takich osób, najczęściej takich, co czytają właśnie - wiedzą, ile nie wiedzą. Z takimi ludźmi to mogę choćby i rok kręcić woltę w prawo, aż zrobią to poprawnie, bo CHCĄ to zrobić poprawnie. I co? I zawsze prędzej czy później chwytają, co się do nich mówi i idą dalej. Ale jak przychodzi takie to-to i mówi, że jest super i po miesiącu moich starań wciąż mówi, że jest super i będzie jeździć po swojemu, bo jak pięć osób jej powiedziało, ze jest super i tylko ja, że jest be, to wiadomo, że to ja jestem głupia, nie? - to mnie szlag trafia i bierze cholera. Nie ważne, ze nie jest w stanie pojechać programu ujeżdżeniowego na brąz... Do takich osób mam pretensje. Zawsze miałam i zawsze mieć będę. Trzeba mieć łeb otwarty, bo takich przypadków to nic nawet najlepszy trener i najcudowniejszy koń niczego nie nauczą. nie zgodzisz się?

Koka - uczą się, super. Też uważam, że to super. Ale ja mam wrażenie, że niestety, część z tych dzieci pomija kwestie podstaw i od razu chce robić piruety i balety. A tak się, niestety, nie da, albo wszyscy jeździlibyśmy Grand Prix. Pomijając już fakt, że to ja od tego jestem na ziemi, żeby ich tego nauczyć, a nie żeby to sobie robiły na rozstępowaniu jak ich zostawiam na minutę na placu, bo mi siadły korki w stajni. Zawsze zaznaczam na początku, że jak chcą robić coś konkretnego, to maja mi o tym powiedzieć i no problem, o ile jest to z sensem. Widocznie niektórzy są głusi i już.

Żeby zakończyć pozytywnym akcentem, powiem, że miło mnie zaskoczyło dziewczę, które przyszło od Sobieskich i umiało zarówno pojechać ładnie i równo parkur LL, jak i ujeżdżenie na poziomie srebra. Wiadomo, nie była idealna, ale miała dobre podstawy i chęć do nauki. Gratuluję pracy i trenerom, i zawodniczce, bo pracować z kimś takim to czysta przyjemność. Krótko bo krótko - nie byłam w stanie jej daleko poprowadzić, po półtora roku oddałam ją lepszym - ale jest to promyk nadziei dla polskiej rekreacji. I takich przypadków na pewno jest więcej. A więc da się? Da! Trzeba tylko chcieć - i dotyczy to obu stron.

Za to jedno podziwiam- prowadził 2-3 lonże plus zastęp na raz! Sam!


I to ma być powód do podziwu??  🤔 Przecież wtedy nikt się niczego nie uczy, pomijając już fakt, że jest to totalny brak szacunku dla uczniów! I jak można prowadzić kilka lonży na raz???  😲

[quote author=Lanka_Cathar link=topic=67378.msg1223029#msg1223029 date=1323897078]
Aaga84, a jeździłaś w weekend, czy w tygodniu?
[/quote]

To co, człowiek który jeździ sobie rekreacyjnie w sobotę nie zostanie nauczony poprawnego siodłania konia? Nawet w dolinie zła, zwaną Bródnem, każdy musi coś takiego przejść. Nie można po prostu zapisywać na jazdę z poleceniem, ze osoba ma się stawić pół godziny wcześniej w celu szkolenia z czyszczenia i siodłania konia? Przedstawić podstawowe zasady zachowania przy koniach, opieki nad nimi etc? Nikt nie mówi, że ma to być robione ze wszystkimi na raz, można rozłożyć coś takiego w czasie. A potem, jak się człowiek zapisuje na kolejne jazdy, to sam ma sobie konia siodłać i być w tym celu 20min wcześniej, żeby dziewczęta zdążyły stan konia skontrolować. Na wszystko jest metoda, trzeba tylko chcieć.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
14 grudnia 2011 21:23
U nas nawet w weekend jeździec przyjeżdża 30 minut wcześniej i sam czyści i ubiera, (chyba że koń wraca z innej jazdy i od razu na następną ale to rzadziej) nawet jak koń wcześniej chodził lub był czyszczony.

Lanka_Cathar, no tam były 2-3 lonże trzymane na raz i jeszcze zastęp (nie mały bo z 5-6 koni było) wokół na jeździe z tym samym instruktorem 😵

Fioukova, podziw nie w tym sensie, że jest to dobry instruktor ale w tym, że ja np. nie potrafiłabym lonżowac 3 koni na raz i jeszcze na zastęp zerkać 😎
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
14 grudnia 2011 21:35
Fioukova, nie każdy respektuje "proszę przyjechać wcześniej". Powiem więcej, w Pa-Ta-Taju, w którym jestem raz w tygodniu na dyżurze i wszyscy mają obowiązek umieć czyścić i siodłać, zadzwoniła kiedyś mama chcąc zapisać córkę na jazdę w weekend. Wytłumaczyłam jej, co i jak i powiedziałam, że jazda o tej i o tej godzinie jest z czyszczeniem koni. I co usłyszałam? "Nie, nie, ona już się w życiu naczyściła koni i nie będzie się brudzić". I są tacy jeźdźcy - podstaw konika i zabierz konika.
W Posterze pamiętam, że była kiedyś taka zasada, że trzeba było być pół godziny przed jazdą (zapisy były na konkretnego konia), i jeśli ktoś się spóźnił, a inna osoba z grupy wolała wsiąść na konia innego niż wcześniej umówiony, to spóźnialskim koń przepadał i brali, co zostało. To działało motywująco i pamiętam, jak wściekałam się na moją mamę, że przez jej "to muszę zrobić", "to muszę sprawdzić", "mamy czas, zdążymy" przepadła mi Elza, którą kochałam miłością wielką.
A ktoś kiedyś opisywał stajnię, w której za osiodłanie konia trzeba było dopłacać chyba po 5 zł do ceny jazdy. I było dużo osób, które płaciły.
Moi podopieczni wiedzą, że konia szykuje się samemu. Jedna z dziewczyn w tej chwili może przyjeżdżać tylko w weekend. I nawet jeśli "jej" koń akurat chodzi 2h z rzędu, to ona chętnie wyczyści i osiodła innego.
Sama jeżdżę konia, którego właściciele (!) nie siodłają go i nie czyszczą. To moje zadanie.
Lanka_Cathar - jak ktoś nie chce, to niech nie siodła. I albo się stajnia dostosuje do takiego klienta i mu okonia osiodła, albo nie i nie będzie wsiadał, albo coś tam jeszcze - to już zależy od polityki ośrodka. Jak chce siodłać, ale nie przyjeżdża - jego strata. Ale jak ktoś wykazuje takie chęci, to należy mu zapewnić taką możliwość, nie ważne, czy to wtorek czy sobota, zima czy lato, dzień świstaka czy inna pierdoła. I bardzo, bardzo podoba mi się pomysł w Posterze. A siodłanie konia za dodatkowe 5zł to rzecz, która nie mieści mi się w ramach mojego chyba ograniczonego mózgu  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się