Re-Voltowicze ZA granicą: pensjonaty, zwyczaje, niecodzienności...

Zakładam temat m.in. dlatego że sama jestem za granicą, i zdaję sobie sprawę z tego że nie tylko ja 🙂 Na stałe lub tymczasowo, w roli zawodnika, lub luzaka, rekreacyjnie lub z przyczyn zawodowych bliżej nie związanych z jeździectwem... na pewno nie jeden Re-Voltowicz (Voltopir) był, trenował, przyglądał się lub pomagał, pracował, szkolił się za granicą lub słyszał o "zagranicy"...

Jakie są pensjonaty, jakie macie doświadczenia, jaki sposoby treningu, opieka nad końmi, systemy szkolenia, warunki: słowem: WSZYSTKO CO ZAGRANICZNE 🙂 ...
Żeby nie być "gołosłowną" napiszę o "mojej zagranicy" 🙂 Jestem w Rinteln, tj. w szerokopojętej okolicy Hannoveru, pensjonat to Reitsportzentrum P. Heinza Schulenburga. Głównie sport, głównie skokowy, m.in. Leonie Bredemeier (boksowa sąsiadka, jej S-klasowy Spontan ciągle podgryza mojego biednego wałka  🤔wirek🙂, kilku dresażystów (łącznie z główną dresażystką Grand Prix rollkurowo rozżaloną  🤔wirek: )

ok. 60 boksów, do każdego boksu należy tej samej wielkości "padok" wyłożony kostką Bauma, który można podzielnymi na 2 części drzwiami zamknąć, półzamknąć lub otworzyć, 3 hale kryte, 2 place: skokowy, dresażowy i trawiasty. Padoków: w zasadzie brak  😕 , solarium, myjka. Cena: 250 EUR/miesiąc ( w porównaniu do np. Warszawy - "taniocha", cena treningu indywidualnego, w zależności od ustaleń, ogólnie 20 EUR godzinna konsultacja ind., i znów, różnica do Warszawy: "taniocha"  😉 )

Klimat: Różny, ostatnio zmienił się Zarząd więc kiepski  🤔

Zwyczaje: Zupełnie inaczej niż w PL, jest "stały program": we wtorki i środy o 17.00 są skoki gimnastyczne (wtorek), w środę o 17.00 skoki. Treningi są zorganizowane jak "imitacja zwodów", część jeźdźców rozpręża, podczas gdy kolejni wjeżdżają na parkur (w środę), oddają kilka skoków treningowych, następnie jadą parkur, wszystko w indywidualnym omówieniu z Schulenburgiem. Wiele jeźdźców przyjeżdża z końmi w przyczepach, każdy ma wspólne rozprężanie, indywidualny natomiast trening. Zawsze jest stawiany inny parkur, następnie wszystko znika... Zabawa trwa do 21.00. Nigdy czegoś podobnego w PL nie widziałam. We wtorek, skoki gimnastyczne, wtedy szeregi gimnastyczne itd. itp., podobnie jak w środę. Ujeżdżenie indywidualnie, dla potrzeb trenującego, nie wolno zajmować "jego" części hali.

Dziwactwa: Mimo że ośrodek jest sportowy (oprócz kilku zawodników, raczej niższego, sportowego szczebla), nikt nie zawija koniom nóg, nawet po ciężkich treningach  🤔wirek: Znam to z Polski, zawijam ciągle (bo opoje, bo puchną, bo...). Konie S-Klasy, trenują, następnie bez większych "ceregieli" są wstawiane do boksów. Suplementacja koni marna. Bardzo duża "sprzętowa" użykowość koni: koń jest niejako sprzętem. Spotyka się to oczywiście z oburzeniem Schulenburga, lecz ostatecznie konie są własnością prywatną.
Kolejne dziwactwo: nagminne, dobrowolne wyrzucanie obornika przez pensjonariuszy: karawany z taczkami pełnymi kup ciągną dzień w dzień w kierunku, gdzie można wyrzucać obornik.
Każdy ma przydziałową szafkę (pakę), wszystkie są takie same.
Kolejne dziwactwo; nie wszyscy trenują u Schulenburga, oczywiście; ci co nie, mają jedną wspólną cechę: nie rozstają się z wodzami pomocniczymi wszelakiego rodzaju: na pierwszym miejscu wodze Tiedemanna, zaraz za nimi, "łeb w łeb" czarna wodza.

Wyszkolenie konia/jeźdźca: "Rażąco" inne niż w Polsce jest przykładanie ogromnej dbałości do szczegółu, zarówno w ujeżdżeniu, jak i w skokach. Wszystko jest przemyślane, kontrolowane, jedno wynika z drugiego. Czasem nawet wydawało mi się dziwne zaczynanie treningu, bezpośrednio po rozprężeniu od "ćwiczeń zbierających", jak np. łopatki do wew., zew. zwroty na zadzie. W PL zazwyczaj na początku po rozprężeniu przejścia. Tutaj przejścia na... końcu, jako efekt pracy zbierającęj. Podałam jako przykład, jeden z wielu, ale przecież nie mogę tutaj książki napisać  😡

Szmaciarstwo: Brak, w zasadzie brak  😕 Ja jako zapalona szmaciara odnoszę wrażenie, że wszystkie produkty Eskadrona kupujemy my... Polacy  😉 Za to ogromną wagę przywiązuje się do dopasowania siodła; zawodnicy mający 2 konie mają tez zazwyczaj 2 siodła, każde indywidualnie zakupione i dopasowane do potrzeb tego, nie innego konia. Siodła są regularnie kontrolowane przez siodlarza, w ciągu ostatniego miesiąca siodlarz był w ośrodku 4 (!) razy.

Uff, się rozpisałam... 🙂 Ale pisać można i pisać, bo jest inaczej, temat-rzeka, ciekawa jestem jak jest u innych "naznaczonych obcymi krajami"  😉

P.S. Największa jednak, moim zdaniem, i najważniejsza różnica, to fakt, że NIE POMIJA się żadnego etapu wyszkolenia konia oraz jeźdźca, przynajmniej w ośrodku Schulenburga, bo, wiadomo, "domorośli trenerzy oraz czarne owce są wszędzie". Oczywiście praca nie pomijająca żadnych etapów wyszkolenia dla "szybkich karierowiczów" nie będzie dobrym wyjściem, ale to pewnie dlatego Polska nie ma mistrzostwa olimpijskiego, ale Niemcy 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
20 grudnia 2008 16:04
[quote author=lets-go link=topic=823.msg124972#msg124972 date=1229770088]
Dziwactwa: Mimo że ośrodek jest sportowy (oprócz kilku zawodników, raczej niższego, sportowego szczebla), nikt nie zawija koniom nóg, nawet po ciężkich treningach  🤔wirek: Znam to z Polski, zawijam ciągle (bo opoje, bo puchną, bo...). Konie S-Klasy, trenują, następnie bez większych "ceregieli" są wstawiane do boksów. [/quote]
Nie wiem, czy to dziwactwo. Jeździłam i pracowałam w różnych stajniach w UK, i tam też nikt specjalnie nogami się nie przejmował. I konie żyły, startowały i miały się dobrze. Oczywiście, po zawodach wkkw lub po ciężkim treningu ludzie zakładają wcierki. Ale po zwyczajnych skokach? Pamiętam, że też mnie to zastanawiało, ale po jakimś czasie doszłam do wniosku, że to może jest lepsze podejście. Jeśli zaczyna się coś dziać, reakcja jest natychmiastowa, ale jeśli wszystko jest ok, koń jest po treningu myty i odstawiany do boksu.
Może wynika to z lepszej niż u nas selekcji - do sportu trafiają konie, które takiemu wysiłkowi mogą podołać. I może też lepszemu żywieniu - nikt nie karmi koni owsem, to już przeszłość. Sama nie wiem.

[quote author=lets-go link=topic=823.msg124972#msg124972 date=1229770088]
Kolejne dziwactwo: nagminne, dobrowolne wyrzucanie obornika przez pensjonariuszy: karawany z taczkami pełnymi kup ciągną dzień w dzień w kierunku, gdzie można wyrzucać obornik. [/quote]
Wg mnie to nie jest dziwactwo, skoro wymaga się od konia wyników, powinno mu się zapewnić doskonałą opiekę, a nie trzymać na warstwie gnoju wyrzucanej raz na tydzień  🙄

[quote author=lets-go link=topic=823.msg124972#msg124972 date=1229770088]
Szmaciarstwo: Brak, w zasadzie brak  😕 Ja jako zapalona szmaciara odnoszę wrażenie, że wszystkie produkty Eskadrona kupujemy my... Polacy  😉 Za to ogromną wagę przywiązuje się do dopasowania siodła; zawodnicy mający 2 konie mają tez zazwyczaj 2 siodła, każde indywidualnie zakupione i dopasowane do potrzeb tego, nie innego konia. Siodła są regularnie kontrolowane przez siodlarza, w ciągu ostatniego miesiąca siodlarz był w ośrodku 4 (!) razy.
[/quote]
Nic dodać nic ująć. Mam wrażenie, że u nas wiele osób wychodzi z założenia, że im lepsze ma się bryczesy i bardziej dobrane pod kolor padu owijki, tym lepiej - dzięki temu wygląda się super "profesjonalnie". I koniecznie rozpoznawalnej firmy  🤣
Z tego co zdążyłam zauważyć, sporo profesjonalnych jeźdźców ma głęboko gdzieś, jak wyglądają w domu. Liczy się praktyczność.
A kupując siodło spędza się godziny, by je dopasować do konia. Bo to się liczy naprawdę.

No to teraz polecą na mnie gromy  😉

delta   Truth begins in lies.
20 grudnia 2008 17:17
Może wynika to z lepszej niż u nas selekcji - do sportu trafiają konie, które takiemu wysiłkowi mogą podołać. I może też lepszemu żywieniu - nikt nie karmi koni owsem, to już przeszłość. Sama nie wiem.
Możesz rozwinąć temat karmienia? Czym na co dzień karmicie konie. Przypuszczam że pasze gotowe ale granulta musli czy jedno i drugi? Dobieracie karmienie do każdego konia z osobna, czy hurtem? Chodzi mi o karmienie w większym ośrodku, przy większej ilości koni.

[quote author=lets-go link=topic=823.msg124972#msg124972 date=1229770088]
Szmaciarstwo: Brak, w zasadzie brak  😕 Ja jako zapalona szmaciara odnoszę wrażenie, że wszystkie produkty Eskadrona kupujemy my... Polacy  😉 Za to ogromną wagę przywiązuje się do dopasowania siodła; zawodnicy mający 2 konie mają tez zazwyczaj 2 siodła, każde indywidualnie zakupione i dopasowane do potrzeb tego, nie innego konia. Siodła są regularnie kontrolowane przez siodlarza, w ciągu ostatniego miesiąca siodlarz był w ośrodku 4 (!) razy.

Nic dodać nic ująć. Mam wrażenie, że u nas wiele osób wychodzi z założenia, że im lepsze ma się bryczesy i bardziej dobrane pod kolor padu owijki, tym lepiej - dzięki temu wygląda się super "profesjonalnie". I koniecznie rozpoznawalnej firmy  🤣
Z tego co zdążyłam zauważyć, sporo profesjonalnych jeźdźców ma głęboko gdzieś, jak wyglądają w domu. Liczy się praktyczność.
A kupując siodło spędza się godziny, by je dopasować do konia. Bo to się liczy naprawdę.

No to teraz polecą na mnie gromy  😉

[/quote]

Dużo stajni zagranicznych nie zwiedziłam, ale z tego co zauważyłam to np. Anglicy w ogóle nie zwracają takiej uwagi na ubrania jak my i mam tu na myśli również życie codziennie. Nie chodzi mi o wygląd ciuchów, ale o kolorystykę czy choćby wygodę. Na spotkanie ubiorą się choćby i w jeansy byleby im było wygodnie.
lets-go, swietny temat, swietny opis
mnie interesuje plan dnia w stajni, o ktorej i co
kolejna sprawa - wszystkie konie derkowane?
jak wygląda praca z ziemi?
ja moge powiedziec to co zauwazylam w niemieckiej stajni niedaleko Oldenburgu. bylam na wymianie miedzynarodowej i moja niemka miala konia wiec czesto bywalam w stajni 😉

po 1)stajnia polaczona z hala, wiec konie jezdzily tylko w hali przez okres wrzesien/pazniernik-kwiecien, na zewnatrz byl plac skokowy, czworobok 20*60, prac na ktorym byly przezskody crossowe, jednak bylo to uzywane generalnie tylko latem, badz w cieplejszych miesiacach. odnioslam wrazenie ze konimu sie nie chce wychodzic poza stajnie...
2)tereny naookolo piekne, ale nikt nie jezdzil w teren. jedynie na jakas lake blisko, ale tylko na specer
3)padoki byly, ale nikt z nich nie korzystal (nie pytalam dlaczego)
4)w tej stajni byla 1 hala, karuzela, solarium- cena ok 200euro
5)sprzetu mieli sporo, ale nikt nie kolekcjonowal szmat, ani nic w tym stylu
6)stajnia byla nastawiona na zajezdzanie mlodych koni. odbywalo sie tak, ze kon mial zakladane na siebie siodlo, byl wypinany czarna wodza (dosc luzno) i puszczany na luzno po hali. powtarzano to okolo 4-5 razy, po czym przypinano lonze, ktos wsiadal, lonza odchodzila i zaczynala sie jazda z siodła.
7)wszystkie konie staly na trocinach, wygladaly na mocno znuzone
8)wiekszosc byla golona, derkowana (rowniez szetlandy)
9)nie zauwazylam rowniez zadnych owijek, ani wcierek na nogi po trenigu.

jadac za zachodnia granice spodziewalam sie czegos innego.
wygladalo to calkiem normalnie, zadnych nowosci, cudow. wysztsko utrzymane w porzadku i ladzie.
Świetny temat,bardzo dobrze się czyta.Mam nadzieję,że pojawi się większa licza osób,które mogą coś ciekawego powiedzieć.Mnie interesuje np.jaka jest częstotliwość treningów skokowych,jak wyglądają zawody regionalne?
caroline   siwek złotogrzywek :)
20 grudnia 2008 20:29
[quote author=lets-go link=topic=823.msg124972#msg124972 date=1229770088]
Szmaciarstwo: Brak, w zasadzie brak  😕 Ja jako zapalona szmaciara odnoszę wrażenie, że wszystkie produkty Eskadrona kupujemy my... Polacy  😉 Za to ogromną wagę przywiązuje się do dopasowania siodła; zawodnicy mający 2 konie mają tez zazwyczaj 2 siodła, każde indywidualnie zakupione i dopasowane do potrzeb tego, nie innego konia. Siodła są regularnie kontrolowane przez siodlarza, w ciągu ostatniego miesiąca siodlarz był w ośrodku 4 (!) razy.

Nic dodać nic ująć. Mam wrażenie, że u nas wiele osób wychodzi z założenia, że im lepsze ma się bryczesy i bardziej dobrane pod kolor padu owijki, tym lepiej - dzięki temu wygląda się super "profesjonalnie". I koniecznie rozpoznawalnej firmy  🤣
Z tego co zdążyłam zauważyć, sporo profesjonalnych jeźdźców ma głęboko gdzieś, jak wyglądają w domu. Liczy się praktyczność.
A kupując siodło spędza się godziny, by je dopasować do konia. Bo to się liczy naprawdę.[/quote]
tymczasem ja zauwazam dookola siebie (czyli w Polsce, głównie Warszawa), ze to co opisujecie jako szmaciarstwo jest domeną głównie (a) forum oraz (b) jezdzcow hobbystycznych. Tymczasem jezdzcy zawodowi (od "zawód" a nie od "zawody" 😉) dbaja jedynie o to, zeby "szmaty", ktore zakladaja na konia byly czyste. A dopasowaniu siodla poswiecaja coraz wiecej czasu i uwagi.
😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 grudnia 2008 21:12
USA

Jazda rekreacyjna

Zawsze dają do wypełnienia i podpisania formularz w którym zawiera się zdanie że się jeździ na własną odpowiedzialność.

Zamawiając telefonicznie jazdę w wielu miejscach proszą o nr karty kredytowej. W razie nieodwołania i nieprzyjścia ściągają należność.
ElaPe - ale jak to ? ?
Ja mam komus nato obcemu przez telefon podawac numer swojej karty kredytowej? ? To jest tam powszechne?
Norwegia
Wszystko ogolnie zadbane, wiekszosc jezdzcow- mlode, zakochane dziewczynki. zatem szmaciarstwo zaawansowane. Dwie duze stajnie: jedna dla koni sportowych, druga dla rekreacyjnych. Rekreacyjne konie mialy jeden wieeelki padok, na ktrym chodzily caly dzien. Wypisane godziny, podczas ktorych jezdzi rekreacje ( i gdzie). Czworobok, hala, parkur w "budowie". Przejscie na hale i stanie rekreacyjna przez mały lasek i gorke. Pastwiska - rozne wielkosci. Kone puszczane wedle zyczenia wlasciciela. Bylam w lecie, takze nie wiem jak wyglada sprawa z derkowaniem. Owijek tez nie zauwazylam, jedynie na jazde.
Pomieszczenie z pralkami i sznurkami do wyschniecia. Jeden pokoj z szafkami i do przebrania, drugi do "posiedzenia". Solarium, myjka w środku, karuzela.
Wczesniej ustalane są jazdy: kto i o ktorej.
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
21 grudnia 2008 01:33
kolejna sprawa - wszystkie konie derkowane?

w Anglii prawie wszystkie konie są derkowane, 24h na dobę przez okrągły rok (a przynajmniej w tych stajniach które miałam okazje zwiedzić).
z mojej perspektywy to dziwactwo, bo tylko kilka koni było golonych, a w Anglii nie jest tak zimno. polar przy temperaturze 15-18 stopni wydawał mi sie po prostu smieszny.

co jeszcze zauważyłam: brak jakiegokolwiek ropreżania. wyprowadzają konia z boksu, 5 minut stępa i od razu galop i skoki. potem 5 minut stepa i kon wraca do boksu. rozmawiałam z wieloma osobami i tutaj na prawdę uważają, że skoki można zacząć po 5-10 minutach  😲
co do samych jazd: instruktorzy zawsze sprawdzają czy kaski i kamizelki mają odpowiednie atesty. z tym się w Polsce nie spotkałam- wystarczy że delikwent ma toczek i już. tutaj by to nie przeszło.

pensjonaty są podzielone na DIY, part-livery i full-livery. DIY- wszystko robisz sama. Part- wszystko zależy od stajni, te które ja znam zapewniają opiekę 5 dni w tygodniu, w pozostałe 2 dni zasady są takie jak przy DIY. full, jak sama nazwa wskazuje, oznacza że koniem zajmuja się przez cały tydzień. cena jest oczywiscie adekwatna do wybranej opcji.
spotkałam się też ze stajniami, które mają 4 rodzaj livery: tylko dla koni na emeryturze. czym się różni od pozostałych 3 niestety nie wiem.
[quote author=sznurka link=topic=823.msg125163#msg125163 date=1229794955]
kolejna sprawa - wszystkie konie derkowane?

w Anglii prawie wszystkie konie są derkowane, 24h na dobę przez okrągły rok (a przynajmniej w tych stajniach które miałam okazje zwiedzić).[/quote]
Chyba jednak różnie bywa.

Myśmy (wrzesień, Oxon) nie derkowali koni w pogodę bezdeszczową. Przy przelotnych deszczykach też nie - dopiero przy większym deszczu. Póki pogoda była sucha, konie były non stop na dworze (trawiaste kwatery, w każdej po 2 konie). Jak padało długo, mocno albo jeszcze robiło się chłodniej, konie szły na noc do stajni. Konie niegolone, pracujące raczej lekko, ale regularnie.

Rzeczywiście żadne zabiegi wokół nóg (poza czyszczeniem) nie były rutynowe. Za to dość często konie miały robiony masaż takim sprzętem jak do ludzkiej fizykoterapii (elektrostymulacja? nie jestem pewna, jak to się nazywa), zwykle na długie mięśnie grzbietu. Czasem rozluźniająco po jeździe, czasem odpocznynkowo w dzień wolny.
Fajnie się temat rozwinął, okropnie się cieszę, bo myślałam że nie spotka się z dużym zainteresowaniem  🙁. 

NIEMCY - część druga, odpowiadam na PYTANIA 🙂:

1. Plan dnia:
Przedpołudniem:
jeżdżą nie tyle "profesjonaliści", co osoby które z przyczyn zawodowych mają po prostu czas. Ruch w hali jest o wiele mniejszy, w stajni wykonywane są czynności związane z funkcjonowaniem ośrodka. Ok. 08.00 pierwsze karmienie, ok. 13.00 drugie karmienie, trzecie ok. 18.00. Rano i wieczorem podawane jest siano. Karmienie: owies gnieciony, pellets (granulat), musli. Pellets jest uważany za "syf"  😉 Każdy koń ma na boksie 2 tabliczki: "pochodzeniowo-właścicielowo-telefonową" i "karmieniową", na któej są podane wszystkie informacje CO oraz ILE karmić. Wszystko to ustala pensjonariusz. Oczywiście jeżeli są to wyjątkowe bzdury, Schulenburg zwraca mu uwagę.

Popołudnie: Oprócz karmienia, które stanowi jedyna rozrywkę, ruch raczej mniejszy, "główna część dnia" to

Wieczór (po godz. 16.00): Większość treningów (wszystkie indywidualne) odbywa się właśnie wtedy, także te "zbiorowo-indywidualne" jak wtorkowe i środowe skoki. Okres ten trwa czasem do późnych godzin, nawet po 22.00 (!). Wtedy też jest na bieżąco podejmowana decyzja czy zamykać przyboksowe padoki czy też nie, w zależności od temperatury. Stąd też derkowanie koni (derki muszą być tez nieprzemakalne!): mogą przez główną część doby wyjść z boksu na 12 metrowy padok, więc muszą być odpowiednio "ubrane".  

2. Wszystkie konie są derkowane i golone. Stoją w derkach 24 h/dobę, na treningi są "przebierane" w derki polarowe. Stajnia jest połączona z halą, więc konie pokonują tylko drogę nie opuszczając budynku. Na niewielkie wybiegi wychodzi mała ilość koni, właściciele sami je wyprowadzają. Ja dbam o to, żeby Lordek wyszedł 2 razy w tygodniu na wybieg i nie dostał  🤔wirek: (czytaj: zajoba) kiedy po kilku miesiącach zobaczy "powietrze". Ale niewiele osób się tym przejmuje, są przyzwyczajeni, że na wiosnę konie muszą się "nauczyć powietrza" (to dla mnie trochę straszne  🤔 )

3. Praca z ziemi. Głównie lonża, zazwyczaj 1 raz w tygodniu. Często lonżuje się na kantarze, bez wypięcia, takie "luźne pobieganie". Lonżuje się tez sporo wypinając konia na kantarze czarną wodzą, bardzo fajny sposób na zaangażowanie mięśni grzbietu i rozluźnienie. Czasem też lonżuje się w pasie do lonżowania, na wypięciu, najczęściej wypinaczami (tradycyjnie). Myślę że konie są lonżowane 1-2 razy w tygodniu.

4. Praca z młodym koniem, trudne konie w treningu: Specjalność Leonie Bredemeier: konie "szalone": konie których nie można wyprowadzić z boksu, konie których nie można dosiąść, albo które nie dają się do boksu "odstawić" Słowem różne formy  🤔wirek: nienormalności. Często konie "ostatniej szansy", główny koń Bredemeier, Spontan, S-Klasa, nie był ani do jazdy ani też do "dotknięcia" lub zbliżenia się. Do dziś dnia nie można "w niego usiąść", ale wygrywa S-ki, czyli Bredemeier sobie radzi. Głównie ona pracuje więc z młodymi końmi. Jak już można się domyśleć, po "specjalnych przypadkach", młode konie nie mają u niej "specjalnego podejścia". Są lonżowane, następnie chodzą pod siodłem, grzeczne, zrównoważone. Po krótkim czasie dołącza ona lotne zmiany nogi i skoki przez jedno cavaletti. Ot tak, bez układania "wskazówki" lub drągów do skoku z  kłusa. Niewymuszone małe skoki z galopu, ot tak. Inaczej nie wiem jak to nazwać. Dziwne. 🙂

5. Zawody. Zawody jak to zawody, głównie w ujeżdżeniu 🙂 Różnica: Jeźdźcy mają klasy sportowe i NIE MOGĄ startować ze swoimi młodymi końmi wraz z innymi jeźdźcami w tych samych konkursach. Mogą pokazywać konie tylko w konkurencji z innymi końmi tego samego wieku dosiadanymi przez jeźdźców tych samych klas sportowych. Są to konkursy (w skokach) na styl konia. Bardzo fajna sprawa, nie ma możliwości żeby dobry, (bardzo dobry) zawodnik "zabierał" wyniki i nagrody "adeptom".
Z kolei konieczność zrobienia "tysiąca i jednej odznaki" upoważniającej do startu w A (czyli P w Polsce) ujeżdżenia uważam za ostre przegięcie i właściwie, muszę przyznać bzdurę i mega-biurokrację, tym bardziej że dotyczy to startów w P!

Podsumowanie: Moim zdaniem: Poziom wyszkolenia i hodowli SUPER, ale w Polsce bardziej się dba o konie (mam na myśli konie prywatnej własności lub opieki) i bardziej się go szanuje. Szkoda tylko że nie zawsze jeździecko się go szanuje, ale to już wynika z niewiedzy.  Schulenburg mówi: Polacy to w zasadzie całkiem dobrzy jeźdźcy, mają bardzo dobre podejście, organizują bardzo dobrze zawody, ale słabo jeżdżą, bo nie ma szkoleniowców. I chyba się z tym zgodzę.

Koniec telenoweli 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 grudnia 2008 10:41
lets-go bardzo jestem ciekawa wygladu tego boksu z dodatkowym mini-wybiegiem. czy moglabys wstawic jakies zdjecie?
Ja jestem jako jezdziec na, najprawdopodobniej, stale w Niemczech. Pracuje w ogromnej  i renomowanej  stajni, zajmujacej sie hodowla, treningiem i sprzedaza koni sportowych, przygotowywaniem ogierow do licencjatow i testow, przygotowywaniem klaczy do testow i pokazow hodowlanych, oraz przedstawianiem koni na zawodach skokowych i ujezdzeniowych.

U nas dzien zaczyna sie o 7😲0 karmieniem. Pellets, müsli i owies sa do wyboru. Ogol koni otrzymuje granulat, ktory jest bardzo wydajny, energetyczny i konie wygladaja jak paczki w masle.  🙂 Nie wiem, czym on sie rozni od powszechnie uzywanych granulatow, ale nie jest zbiorka zmielonych smieci, wrecz przeciwnie. Owies jest dla koni potrzebujacych energii, ktore nie powinny przytyc, müsli dla koni, ktore powinny przytyc, ale nie moga narzekac na brak energii.  😁 Mieszanki pelletz + müsli, pellets + owies, owies + müsli sa indywidualnie dobierane do kazdego konia. Kazdy jezdziec jest odpowiedzialny za swoje wierzchowce i on decyduje o dawce i mieszance, chyba ze wet czy szef zaleca cos innego.
2 x dziennie dajemy siano.
7😲0-7:30 scielenie boksow.
Od 8😲0-12😲0 i 13😲0-17:30 trening koni. Poniewaz u nas nie ma osob prywatnych, w godzinach pracy przebywaja w hali tylko nasze konie. Mamy dwie hale ujezdzeniowe, jedna duza skokowa i jedna do lonzowania (na dwa konie) plus lonzownik, maszyne i dwa padoki. Po godzinach czasem przyjezdzaja osoby postronne na trening z naszymi trenerami, lub jezdza pracownicy posiadajacy wlasne konie.
17:30-18:30 karmienie wieczorne.

Hale sa prostowane codziennie. Poza tym obowiazuje w dwoch halach, w ktorych jest nowe podloze, zbieranie kup. Dotyczy kazdego uzytkownika hali.

Konie sa derkowane od wrzesnia do kwietnia. Kazdy kon obrastajacy w futro jest golony. ogolone konie stoja w dwoch derkach (cienkiej i grubej).
ZADEN kon nie jest zawijany. Ani te mlode, ani te GP. Chyba ze zaleca wet, ale nawet to jest rzadkoscia.

Podczas treningu skokowego jest niepisany zakaz jezdzenia w hali skokowej na koniach ujezdzeniowych.

Wyglad jezdzca ma byc schludny. Na trening uzywamy przede wszystkim bialych czaprakow, ale to nie jest wymog (dla klienta i do zdjec mamy extra czyste i bielusienkie czapraki i owijki). Kazdy jezdziec ma jedno siodlo (nie da rady inaczej przy tak duzej rotacji koni i tu nalezy sie wielki uklon w strone Passiera, bo moj GG i jeden zel wystarcza, aby zaden z moich koni nie mial problemow z kregoslupem)

Na kazdym boksie przyklejona jest karteczka z pochodzeniem konia oraz informacja karmieniowa.

W kazdej stajni wisi tablica z listami koni poszczegolnych jezdzcow. Podzial jest na 6 dni w tyg, a wyczytac mozna sposob pracy z koniem, czyli na polski tlumaczac:

X - jazda
PL - puszczenie luzem
M - maszyna
L - lonzowanie
Z - zawody
K - kowal
Z - tarnikowanie zebow
G - golenie

Jesli kon ma termin u kowala (co 6 tyg), powinien byc albo jezdzony przed robieniem kopyt (chodzi tylko o konie z podkowami), albo idzie do maszyny, aby mogl sie przyzwyczaic do nowego uczucia.

Mlode konie stoja 365 dni w roku w duzych biegalniach z lakami.

Uff... chyba to wszystko by bylo, ale moze cos zapomnialam?
delta   Truth begins in lies.
21 grudnia 2008 10:51
Anka zapomniałaś - co z wychodzeniem koni w treningu na wybieg?
lets-go bardzo jestem ciekawa wygladu tego boksu z dodatkowym mini-wybiegiem. czy moglabys wstawic jakies zdjecie?


Zrobię dzisiaj fotki stajni, boksów z "padoczkami" i wstawię. Ze środka stajni fotek nie będzie, bo światło za słabe, albo bardziej aparat za kiepski  🤔

Anka: Czyli widzę, że podobnie jak u nas, najpewniej ogólnie w DE jest tak właśnie 🙂
Anka zapomniałaś - co z wychodzeniem koni w treningu na wybieg?


Powiem tak: te, ktore tego potrzebuja, wychodza, ale oczywiscie ciezko jest ponad 200 koni wypuscic na padok, jesli mamy tylko dwa. Tak to jest w duzych stajniach. Schockemöhle, Böckmann czy Klatte tez nie puszczaja koni sportowych regularnie. Na to po prostu nie ma odpowiedniej ilosci wybiegow.
Piszcie, piszcie bo temat naprawdę ciekawy.
my_karen   Connemara SeaHorse
21 grudnia 2008 12:40
Bardzo fajnie sie Was czyta.
Kilka słów ode mnie. Spędziłam kilka miesięcy w stajni sportowej w Anglii.
Owsa nie było tam w ogóle, wysoko energetyczne granulaty dla ogierów i młodziaków, zwykłe dla reszty (same konie chodzące wysokie konkursy skoków).
Granulat 2x dziennie, siano 3x dziennie.

Wszystkie ogolone, derek na sobie każdy miał conajmniej po trzy, niektór młodziaki były nieogolone albo ogolone częsciowo też miały derko 24h na dobe. Wszystkie konie w treningu golone były całkowicie. Z ilościa derek wg mnie przesada, bo cięzkie to cholernie, pod zwykłe derki zakładano kołdry, koce, a temperatura w zimie chyba tylko raz zbliżyła sie do zera. Ale wg nich koniom zawsze zimno było.

Tak jak piszecie, u mnie też nie było żadnego zawijania, koń po treningu 'wysuszony', wyczyszczony i derkowany. Przed zawodami czasem kąpiel, niezależnie od pogody, i generalnie zawsze idealnie taka sama procedura szykowania koni przed wyjazdem.

Konie w treningu na padoki czy luzem nie wychodziły w ogóle, trening 6x w tygodniu, po jeżdzie czyszczenie i boks. Ewentualnie jak zawody to cały dzień w koniowozie. Na padoki wychodziły czasem tylko młodziaki, wyłącznie pojedyńczo i nie na dłużej niż 30 min.
Za to 24/7 na pastwiskach były klacze hodowlane, nie derkowane, dokarmiane wyłacznie sianem, poza codziennym sprawdzaniem czy żyją nie traktowane specjalnie, ale i tak zawsze wyglądały jak pączki w maśle.

Tabliczek na boksach nie było w ogóle i pierwszy tydzień intensywnie próbowałam zapamiętać imiona koni. Tabliczek nie było z tego względu, iż jeżdził na nich tylko mój szef, nikt poza nim i 2 pracownikami w stajni nie przebywał.
Koni razem było ok 30, pięć jego własnych, reszta dana mu w trening. Każdy ruszany 6x w tygodniu, szef objeżdżał najpierw te, które szły w danym tygodniu na zawody, z reszty ile zdążył, reszta lonżowana z siodłem, na wypięciu.
Siodła były trzy, ale w użyciu zwykle dwa. Wiadomo było, które siodło na które konie, ale nie było tak, że każdy koń ma swoje siodło. Swoje miał wylącznie ogłowie.

Boksy sprzątaliśmy obowiązkowo 2x dziennie, teoretcznie rano gruntowne sprzątnie a wieczorem tylko z grubsza, ale właściwie trzeba było wysprzatać porzadnie 2x. To była jedna z najbardziej pilnowanych spraw w stajni.
Generalnie plan dnia zawsze taki sam, wszystko robione w stały sposób. Super sprawa jak dla mnie. Zaczynaliśmy o 7:30. Do 9 zwykle wyrabialiśmy sie z karmieniem, sprzątaniem boksów, pojeniem, etc. Od 9 szykowanie konie na jazde dla szefa. Jeden gotowy po 30 min miał czekać przed brama, drugiego trzeba było odebrać po treningu.


Pracowałam jeszcze w dwóch stajniach w Irlandii, zwykłej rekreayjnej i trekkingowe, ale o tej rekreacyjnej nawet nie warto wspominać, szybko sie stamtad wyniosłam bo ani koniom ni było tam dobrze, ani mi. Właściciel tragiczny i nie znający sie na koniach zupelnie, ot kasa i chęć posiadania 'koników'. Jakie 'ulepszenia' ja zaproponowałam, takie były. Jakie karmienie zaproponowałam, tak było. Podejrzewam, że jakbym zaproponowała zafarbowanie ogonów na różowo bo 'tak sie robi' to durna baba od razu by zafarbowała.  😵


Natomiast w tej trekkingowej (główie wyjazdy w teren po plażach) konie traktowane super, niby nic specjalnego, bez zbędnego skakania i oszczędzania, ale jednak widać było że koń najważniejszy.

Większość koni zwożona była do stajni przed jazdami z pastwisk, odległych nieraz od stajni o 20 min samochodem. I zawsze po skończonych jazdach były tam odwożone na noc. Przez to były, oczywiście, niesamowicie przyzwyczajone do przewożenia, z żadnym nie było najmniejszych problemów, traktowały koniowóz jak boks.

Na stałe w stajni zostawało ok 10 koni, 2 sportowe, 2 derkowane, 2 ktore ciężko było złapać na pastwisku i kilka Polskich koni (właścicielka wykupuję w Polsce ślązaki i pogrubiane konie przeznaczone na rzeź).

Reszta koni nie miała stałych boksów, wprowadzało sie tam, gdzie akurat było pusto. Boksów było 19, jeżeli trzeba było przywieść z łąki więcej koni niz było boksów, stały przywiązane do bala sianokiszonki czy siana i nie robiło to na nich najmniejszego wrażenia.
I nigdy nie było zadnego kopania, nieporozumien, a konie wcale nie tuptusie, takie były może 2-3. Reszta koni dla klientów to konie, które były albo po karierze sportowej (kuce), albo takie, na które spokojnie można było wsiąść na trening ujeżdzeniowy i wykonywały wszystkie podstawowe elementy i więcej. Nie tak jak w Polsce, gdzie dla początkujących wybiera się największe szkapy nie umiejące nawet zagalopować porządnie. Tam konie były owszem, spokojne, ale super wyszkolone.


Konie na stałe w stajni dostawały 2x dziennie albo jęcznień, albo granulat, zmieszany z Beet pulp  może ktos mi powie jaki jest Polski odpowiednik? To taki granulat, podawany wyłącznie po 12h moczenia. Jak wysłodki?
Konie zwożone z pastwisk po przepracowanym dniu dostawały to samo, po czym wracały na łaki.

Praca od 8, rano karmienie, czyszczenie boksów (obowiązkowo 2x dziennie), następnie siodłanie wszystkich koni.
Wszystkie konie stały w siodłach od ok.10 do zakończenia ostatniego terenu kiedy ruch był duży. Ogłowia zawieszone przy boksie i zakładane bezpośrednio przed jazda.
Każdy koń miał swój idealnie dobrany zestaw, futerko na popręg, żel, gruby podkład, tak żeby maxymalnie zabezpieczyć konie przed tlukącymi sie na ich grzbietach ludzmi. Bo w teren jechali razem zarówno początkujący, pierwszy raz na koniu, jak i zaawansowani. To w pierwszym momencie było dla mnie dużym zaskoczeniem, ale jak sie okazało, było dobrze przemyslane.
Na takich pastwiskach przebywały ile to było możliwe:



To chyba tyle. Rozpisałam się, ale może ktoś doczytał do końca🙂  Pozdrawiam




my_karen   Connemara SeaHorse
21 grudnia 2008 12:43
yyy nie wyświetla mi sie link, który dołączyłam do postu, ale mozliwe, ze to wina mojego laptopa.. na wszelki wypadek podaje jeszcze link, a jeśli zdjęcie sie wyświeta u innych to proszę o skasowanie tego posta...

http://img395.imageshack.us/my.php?image=charliesq5.jpg
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 grudnia 2008 13:05
Ojej, temat  rzeka. Od czego by tu zacząć. Pracowałam w różnych stajniach w UK więc postaram się wyciągnąć z tego wszystkiego jakąś średnią  😉

PLAN DNIA
I
-Początek między 7 a 8.
-Karmienie, później siano/sianokiszonka.
-Jeśli konie spędziły noc na pastwisku, przyprowadzenie z tego pastwiska, czyszczenie kopyt, ewentualne zdjęcie derek itd.
-Jeśli jest karuzela, konie są tam "wkładane" na czas czyszczenia boksów.
-Czyszczenie boksów - najczęściej konie są na trocinach, ale to zależy od zawartości portfela właściciela.
- Czyszczenie padoków - jeśli nie są one zbyt wielkie, codziennie idzie się na padok z widłami i dużym wiadrem (lub małym traktorkiem) i zbiera wszystkie odchody z trawki.
-W niektórych stajniach był po tym wszystkim był czas na śniadanie, około 30 minut.

II
- Jazda, treningi, lonżowanie itp

III
- Przed lunchem - kolejne czyszczenie boksów (na szybko, pozbieranie kupek),
- Konie, które na noc nie były na pastwisku, zazwyczaj idą teraz.
- Siano/sianokiszonka, nieraz kolejny posiłek.
- Przerwa na lunch.

IV
- Po lunchu - czyszczenie sprzętu
- Czyszczenie koni - dokładnie, grzywki, ogonki, smarowanie kopytek itd. Najśmieszniejsze jest to, że nawet konie które wychodzą na noc na padok też są dokładnie czyszczone (oczywiście pierwsza ich czynność po wypuszczeniu to tarzanie 😉 ).
- Kolejne, trzecie już czyszczenie boksów.
- Karmienie.
- Koniec około 17 - 17.30. W niektórych stajniach konie dostają siano raz jeszcze, około 20 - 20.30.

Tak to mniej więcej wygląda. A teraz jeszcze:

KARMIENIE.
Pasza treściwa - każdy koń ma układaną indywidualną dawkę, w zależności od wysiłku, temperamentu itd. Jeśli koń ma za dużo energii, nie dostaje wybuchowego owsa lub je go bardzo mało. W stajniach typowo sportowych konie dostają zazwyczaj musli plus dodatki, popularne są ścinki buraka cukrowego (jak to się nazywa po Polsku???), różne food balancery itd. W bardziej tradycyjnych stajniach (głównie hunting) konie jadły owies+jęczmień+buraki+musli. Do tego obowiązkowo olej i sól. Suplementów jest sporo, szczególnie w paszarni wkkw'owskiej można się poczuć jak w aptece.
Jedzenie zazwyczaj mieszane jest wiaderkach dla każdego konia, później można je dokładnie umyć przed kolejnym użyciem.


Siano - w UK bardziej popularna jest sianokiszonka, choć dla koni w lżejszej pracy nie zawsze się to sprawdza, bo ma więcej energii i więcej białka niż siano.
Jeśli konie stoją na trocinach, to sianko zazwyczaj dawane jest w siatkach, żeby się nie mieszało z ściółką (co też ułatwia jego ważenie przed podaniem).

DERKOWANIE
Zależy gdzie, co stajnia to obyczaj. Generalnie konie, które wychodzą latem na pastwisko, derki dostają tylko w czasie bardzo złej pogody. Jeśli wieczorem jest ładnie i wyjdą bez, a w nocy się rozpada - mokną. W ciągu dnia popularne są derki na muchy.
Konie stojące latem w stajni mają zakładaną cienką bawełnianą derkę na noc, nieco grubszą w miarę zbliżania się jesieni, żeby spowolnić obrastanie sierścią. Jesienią i zimą ostrzyżone konie (czyli wszystkie konie które pracuję) nie wychodzą na pastwisko na noc, tylko w dzień. Derek mają sporo - od 2 do 3.

WYBIEGI
Większość Brytyjczyków wychodzi z założenie, że konie powinny być na dworze tak długo jak się da. Wiele koni spędza na pastwiskach całe lato, mniej więcej od kwietnia do września/października. Konie, które mają wakacje (np. przerwą w treningu) często są na pastwisku np. 3 miesiące non stop, sprawdza się tylko, czy wszystko z nimi w porządku.
Konie stricte sportowe też wychodzą, ale z tym bywa różnie. W stajnie wkkw'owskiej największe gwiazdy wychodziły na kilka godzin dziennie na indywidualne padoki. Najgorzej jest w stajniach skokowych, często konie siedzą w boksach cały dzień, nie licząc wyjścia na trening i karuzelę  🙁


ZAWODY
Zawodów w UK jest masa, w dowolnej dyscyplinie i na każdym poziomie.
Jeśli chodzi o dzieciaki, to bardzo popularny jest Pony Club - organizują treningi, obozy, zawody, egzaminy, oznaki itp. Tyle, że żeby do takiego klubu należeć, trzeba mieć swojego pony lub konia (to akurat nie jest problemem. w UK jeździectwo jest zazwyczaj sportem rodzinnym i pokoleniowym).


Oprócz tego oczywiście skoki i bardzo popularne wkkw.


No i inne, typowo brytyjskie dziwactwa, czyli najróżniejsze pokazy - od hodowlanych,


poprzez klasy typu: "ładnie się ubrać, zapleść konika i się uśmiechać":


a na klasie, gdzie ludziom się wydaje, że im bardziej zapasą siebie i konia tym lepiej  🤔wirek: , kończąc


Do tego wszystkie możliwe grupy working hunter, kucyki do takiego i takiego wzrostu, koloru, maści itd itd.

W Wielkiej Brytanii jednym ze sportów niemal narodowych jest oczywiście hunting


team chasing  😜 , hunter trials, plus chodzenie na wyścigi, point to point


Wstawiam jeszcze tylko kilka fotek:
Na promie w drodze do Belgii  😉


Stephex Stable koło Brukseli



Przepraszam za długość postu!!!  🤬
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
21 grudnia 2008 13:19
Ja mam doświadczenia tylko z małymi, prywatnymi stajniami w DE - jako jeden z klientów wpadających na jazdę, nie pracowników:
1. bardzo mało osób w stajniach nie-sportowych skacze.
2. wyjazd w teren = "że co?" Tłumaczenie, że na placu słonce praży, a na hali pieruńsko się kurzy, więc wolę poćwiczyć w lesie to jak opowiadanie fantasy. W terenie się nie jeździ, bez dyskusji.
3. szmatowy lans istnieje, chociaż nie w tak silnym wydaniu jak u nas. Ja przynajmniej oglądałam scenki pt "101 ubranek dla mojego haflingera"  😉
4. "Prywatna rekreacja z doskoku", czyli wsiadanie na swojego konia raz na ruski rok.  Bywały konie, które przez całe miesiące nie widziały właściciela/jeźdźca.
5. poziom ujeżdżenia koni: tutaj chylę czoła.
Lotna - bieznia jest zamiast karuzeli? Czy dodatkowo?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 grudnia 2008 13:43
Aventia, dodatkowo, karuzele były tam dwie. Nie wiem dokładnie, kiedy i jak jej używali, byłam w tej stajni tylko niecałą dobę kiedy zabieraliśmy stamtąd nowe koniki. Ale cała stajnia robiła niesamowite wrażenie.
my_karen   Connemara SeaHorse
21 grudnia 2008 13:49
Dokładnie, tereny w naszym rozumieniu to dla nich czarna magia:] Poza oczywiście stajniami trekkingowymi🙂
W tej stajni sportowej o której wspomniałam tereny były, owszem, ale wyłacznie jak była piękna pogoda (ja w ciągu 4 miesięcy jechałam 3x..) i kiedy szef miał odpowiedni nastrój🙂 Z tym, że były to tereny wyłącznie stępem, w ściśle ustalonym szyku, głównie po drodze asfaltowej, z przeróżnymi wypięciami, czarnymi wodzami, najróżniejszymi wędzidłami. Po powrocie z takiego terenu wracalimsy - ja i mój mąż w nastrojach " 🤔 🤔", dla nich to była swego rodzaju nagroda, relaks, a taki koń po 'terenie' był traktowany na równi z koniem po treningu skokowym.

Tak jak napisała Lotnaa, sianokiszonka to standard. Z tym ze akurat w Anglii ja skarmiałam siano, a w dwóch stajniach w Irlandii bele sianokiszonki.
ktoś ma doświadczenia ze stajniami we Włoszech? Pensjonaty albo/i stajnie sportowe?
asds   Life goes on...
21 grudnia 2008 15:40
Malta:

-stajnie wyłożone trocinami
-wybiegi wylane betonem bo łatwiej czyscic
- podłoże do jazd wyłacznie piasczyste
- jedzenie - granulat , musli , wowce opuncji obrane
Lotnaa   I'm lovin it! :)
21 grudnia 2008 16:10
my_karen, co do terenów w UK nie można generalizować.
Ja mam bardzo różne, powiedziałabym że skrajne doświadczenia, np.

1. Duża szkółka jeździecka/ośrodek przygotowujący do egzaminów BHS. Od tygodnia panowało podniecenie, bo jedziemy w teren nad rzekę. Myślę sobie - fajnie, jakaś to odmiana, nie tylko ujeżdzalnia i hala. No i jedziemy. Asfaltem. Po jakimś czasie ciągle asfaltem. I jeszcze raz asfaltem - kłus i stęp. Dojechaliśmy nad rzekę, wjechaliśmy do wody po stawy skokowe, i po 5 minutach na zad.
Byłam totalnie załamana i myślałam, że wszędzie w Anglii tak sprawa wygląda. Na szczęście - nie!

2. Stajnie nr 2 (hodowla TB, pre-training wyścigowy, hunting, wkkw i co tam jeszcze, razem z 80 koni, w stajni około 10) - szef był właścicielem nie wiem ilu hektarów w całej bliższej i dalaszej okolicy. W związku z tym nawet na terenach uprawnych zostawiał pasy trawy po których można było galopować, przeszkody terenowe itd. Po prostu dziesiątki kilometrów otwartej przestrzeni.  Do tego - absolutna rewelacja - prywatny, niesamowicie stary, klimatyczny, (tzw ancient) las. A tam dowolna ilość powalonych drzew i rowów przez które można było skakać. Dodam tylko, że jeśli jechałam w teren z właścicielem (mistrz UK w team chasing, nie znał pojęcia strach), zawsze łączyło się to z ogromną adrenaliną - wychodził z założenia, że żywopłot, ogrodzenie, rów, powalone drzewo można przeskoczyć, nic nie omijaliśmy  🤔wirek: Dysponowaliśmy też bardzo ładną ujeżdżalnią, ale powiedziałabym, że 90% czasu spędziłam tam w terenie.

Jeśli o inne stajnie chodzi, sytuacja wyglądała różnie, ale nigdzie nie spotkałam się z takim idiotyzmem jak w tej pierwszej szkółce.

Trzeba zaznaczyć, że tereny na wsi w UK wyglądają zupełnie inaczej niż w Polsce - większość pól, i nawet lasów, to własność prywatna, i nie ma tylu dróg między "miedzami" po których można jeździć nikogo nie pytając o zdanie. Na wielu łąkach są krowy czy owce i te są ogrodzone, na wielu bramach wisi kłódka. Jeśli już mamy szczęście do jakiś ścieżek, to bardzo często są one kamieniste i wykluczają galop. All in all, jakość terenów zależy od położenia stajni, ale również od umiejętności dogadania się z farmerami, którzy albo pozwolą nam na wjazd na ich teren, albo nie.
W rezultacie każdy wyjazd w teren pociąga za sobą spędzenie jakiegoś czasu na zwykłej asfaltowej drodze. Trzeba jednak zaznaczyć, że kierowcy zachowują się z niezwykłą kulturą, jeśli koń się płoszy - zwalniają, nigdy nie trąbią itd.
Kiedyś przeżyłam ciężki szok - jechaliśmy w dwójkę, 2 konie + dwa na hol (to też norma), któremuś konikowi coś odbiło, i koń koleżanki zwiał - galopem w stronę stajni. No więc my za nim. Kiedy dotarliśmy do skrzyżowania (z ruchliwą trasą), zobaczyliśmy złapanego konia w ręce policjantki. Ja już się szykowałam na największe gromy, ale pani bardzo miła i przejęta, czy nic nam się nie stało, czy wszystko w porządku itd itd. Szok.
W Polsce tylko kilka razy miałam wątpliwą przyjemność jeżdżenia po drogach publicznych i zawsze spotykałam jakieś bydło - trąbienie, gazowanie itd  😤
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się