Sponsoring w jeździectwie

[quote author=lets-go link=topic=81569.msg1263425#msg1263425 date=1326795916]
A teraz się sami zastanówcie CZY TO SIĘ OPŁACA.
[/quote]
Zdecydowanie nie. Oglądający czaprak na zawodach to wąska grupa tych samych osób, z których tylko część (bliżej nieznana) zainteresowana jest krzakami. Periodyk krzakowy może (i często tak się dzieje) być darmowo dystrybuowany np. wśród działkowiczów albo klientów sklepów ogrodniczych - wtedy dociera głównie do grupy docelowej - potencjalnie wielokrotnie większej, niż nakład.

Wsparciem młodych zdolnych "Janków muzykantów" powinny zajmować się kluby - ale żeby miały na to środki jeździectwo powinno być wehikułem niosącym konkretną treść do grupy docelowej sponsora. Tak niestety nie jest - przyczyną nie jest impotencja intelektualna czy szeroko rozumiana polskość lecz mała popularność sportu jeździeckiego, warunkowana w znacznej mierze mizerią finansową obywateli.

Jest też inny problem sensowności wspierania młodych zdolnych - tj. co dalej, jak ten młody zdolny okaże się faktycznie zdolnym i osiągnie pewien poziom. W takiej sytuacji budżet potrzebny na kontynuowanie kariery rośnie wykładniczo - brak tego budżetu rodzi sfrustrowanych i zawiedzionych.
Zauważ pewne różnice pomiędzy np. piłką nożną a jeździectwem. Czy wybitni piłkarze to dzieci właścicieli stadionów, trenerów piłkarskich, sprzedawców piłek? Oczywiście nie - ale piłkę oglądają miliony, które piją colę, kupują telefony - albo jako dzieci grają w przerwie między lekcjami (nawet na korytarzu szkoły). Jeździectwo wymaga innej bazy - ludzi zamożnych, którzy mają czas i pieniądze - a nie robią bokami, by jakoś sobie radzić ze swoim hobby.

Reasumując - sponsoring "małego sportu" wymaga istnienia bazy odbiorców przekazu sponsora - ta baza nie istnieje. Sponsoring małego sportu jako bazy do sportu dużego przekracza możliwości finansowe większości potencjalnych sponsorów i patrz punkt poprzedni - pozostaje bez związku z przychodem sponsora. Istnieje jeszcze inne ważne zagadnienie - ewentualny sponsor musiałby mieć profesjonalnego doradcę ze środowiska, który pomógłby w tym, że sponsora nie ogolą z pieniędzy za mierny wynik - taka osoba zostałaby znienawidzona przez środowisko. Kolejną kwestią jest istnienie osób, które poprowadzą zawodnika - wezmą odpowiedzialność i ryzyko odniesienia sukcesu - ich liczba dramatycznie maleje wraz z sukcesami podopiecznego. Może dlatego większość zawodników jeździectwa z sukcesami jest powiązana z przemysłem końskim - albo bezpośrednio spokrewniona ze sponsorami - tj. korzyść dla sponsora jest wsparciem własnego biznesu - albo niematerialna. Skutki takiej sytuacji są takie - że zdolny zawodnik niezależny jest zagrożeniem dla biznesów czy sukcesów własnych dzieci - więc należy mu raczej utrudniać, a nie pomagać. Dla znacznego odsetka trenerów dobry zawodnik z ambicjami to nie szansa a problem.

p.s. MTB to bardzo zły przykład, ponieważ na rowerach jeżdżą miliony, a profesjonalny sprzęt, na którym możesz pojechać na mistrzostwa świata kosztuje 20-30 tys. zł. Specyfika sportu jest taka, że rower ze sklepu na pewno będzie dobry, a koń być może. Rower nie wymaga "zgrywania się", a tytuł mistrza polski amatorów leży w granicach możliwości setek ludzi, jeżeli nie tysięcy. Do startu w amatorskich zawodach wystarczy sprzęt za 3-5 tys. zł, nie trzeba mieć licencji, a badanie lekarskie masz na miejscu.
Co może zaoferować dobry jeździec sponsorowi - migawkę w lokalnej telewizji?

Dlatego realnie istniejący sponsorzy wspierają głównie samych siebie - zadowalając się własną satysfakcją i licząc, że jak będziemy już piękni, zdrowi i bogaci to liczba potencjalnych sponsorów wzrośnie.
Ekonomia to nauka o gospodarowaniu przy ograniczonych zasobach - odpowiedz sobie na pytanie, czy chcesz, żeby np. producent paszy sponsorował młodych zdolnych w zamian za  wzrost ceny tej paszy?
Pieniądze od sponsorów mogą pojawić się wtedy, gdy będzie istniała nadwyżka środków u przeciętnego obywatela - w innym przypadku w grę wchodzi albo model ukraiński (biedne społeczeństwo + hobby oligarchy) albo rządowy przymus, finansowany z podatków. Mnie podoba się tylko pierwszy wariant - jako jedyny dobrowolny, dwa pozostałe to lizanie cukierka przez szybę albo kontakt z policyjną pałką.




Czyli o sposobach promocji piszecie?
No to np. RR ma zawsze wolny wstęp na swoje zawody.
Ma profil na FB.
Sponsoruje w tym roku znaczące zawody w Kreuth.
W ogóle sponsoruje duże zawody za granicą nieraz.
Zaprasza na kliniki różnych Mistrzów .
Prowadzi praktyki dla studentów z Francji.
Juniorom pomaga w wyborze koni, zakupie za granicą, ułatwia transport.
Nestor - jak pisałam, nie wypowiadam się juz w temacie "sponsoring w jeździectwie", ale zaznaczam że jeżeli chodzi o MTB jesteś w dużym błędzie. Ale MTB w tym wątku to OT, więc tyle z mojej strony.
edit: prośba o uważne czytanie bo nie wspominałam nigdzie o "periodyku krzakowym"
Nestor - dzięki - w końcu rzeczowa, poparta konkretnymi argumentami wypowiedź w wątku. Smutna ale prawdziwa.
Stąd moja wcześniejsza teza - jeździectwo to sport finansowo elitarny - zdaje się być potwierdzoną...

Taniu - RR to jeden z przykładów pozytywnego działania klubu i sponsora. RR jest znany w Polsce i wydaje mi się (chociaż nie siedzę w temacie tej dyscypliny), że porządnie nakręca rozwój konkurencji west w całym kraju.
Nasze młode zawodniczki amatorki dzięki pomocy RR mogły pojechać do USA.
Jedna potrzebowała nowego konia i ośrodek pomógł jej w wyborze i
zakupie a koń jedzie razem z końmi kupionymi przez RR. To duża wygoda i wsparcie.
Oczywiście jak to w Polsce -zaraz są głosy krytyki, że bogacze i im łatwiej.
No łatwiej na pewno. Ala zamiast leżeć na plaży na Karaibach zajmują się końmi.
I ktoś taki jak ja może sobie oglądać Panów Kronsteinera czy Fappaniego czy Foncka nie ruszając się z kraju.
Czołowy zawodnik RR to chłopak z sąsiedztwa z wielodzietnej rodziny. Nie miałby szans gdyby nie wsparcie RR.
I już jego najmłodszy braciszek zaczyna wywijać na koniu.
Nestor zgadzam się z tobą.

Stąd też nawet niestety zagadnienie logotypu na derkach, czaprakach i przyczepie bywa nierealne do wprowadzenia w życie przy sponsoringu rzędu 1000 zł dla poczatkującego.
Dlaczego? ano dlatego, że jest to dodatkowy koszt. I albo pójdą na to pieniądze tego zawodnika (czyli już nie zostanie mu 1000 zł) albo sfinansować będzie to musiał sponsor (najczęstszy układ) i wtedy realnie będzie musiał wydać na tego zawodnika  dwa razy tyle... a nie zawsze chce lub nie zawsze tyle ma na wydanie.

Dlaczego tak wiele małych i średnich firm rezygnuje także z obecności na zawodach regionalnych, nawet wynegocjowawszy dobre warunki finansowe. po prostu koszt zaprojektowania banerów i ich produkcji czasem jest dla nich zbyt duży.
lostak   raagaguję tylko na Domi
17 stycznia 2012 15:36
[quote author=_Gaga link=topic=81569.msg1263565#msg1263565 date=1326803980]
Masz rację Elu 4 podwójne wykrzykniki w 17 postach to dramat jakiś... Nie da się tego czytać... ale ale - nie masz mnie przypadkiem w ignorowanych??  😂

lostak kiedy jest ta konferencja? (o ile znany jest już termin)
Też jestem ciekawa, może Związek zacznie zmierzać w lepszym niż dotychczas kierunku i rzeczywiście wypromuje trochę nasz kawałek sportu 🙂

p.s celem promocji polskiego jeździectwa pomagam w organizacji zawodów regionalnych - na przykład :-)

A pomysł z napisem na przyczepce to pierwszy konkret od początku istnienia tematu - nawet z tak zabawnym, o jakim pisze Tania. Przyczepka nie tylko stoi na zawodach ale i jeździ po ulicy i to już JEST konkretny przekaz wizualny i może to być podstawą do starania się o sponsora. Jedyny minus - wielu zawodników niskich klas nie ma własnych przyczepek ;-) ale sam pomysł mi się podoba  :kwiatek: Taniu!!! (mam nadzieję, że Ciebie nie urażą wykrzykniki)
[/quote]


na stronie europejskiej federacji, konferencja 19-20 stycznia

http://www.euroequestrian.eu/conference-best-practice-in-horse-industry/
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2012 15:37
Nasze młode zawodniczki amatorki dzięki pomocy RR mogły pojechać do USA.
Jedna potrzebowała nowego konia i ośrodek pomógł jej w wyborze i
zakupie a koń jedzie razem z końmi kupionymi przez RR. To duża wygoda i wsparcie.
Oczywiście jak to w Polsce -zaraz są głosy krytyki, że bogacze i im łatwiej.
No łatwiej na pewno. Ala zamiast leżeć na plaży na Karaibach zajmują się końmi.
I ktoś taki jak ja może sobie oglądać Panów Kronsteinera czy Fappaniego czy Foncka nie ruszając się z kraju.
Czołowy zawodnik RR to chłopak z sąsiedztwa z wielodzietnej rodziny. Nie miałby szans gdyby nie wsparcie RR.
I już jego najmłodszy braciszek zaczyna wywijać na koniu.


typowy przykład hobbystycznego podejścia do sponsoringu - bogacz wydaje pieniądze na konie, zawodników itp. bo ma taki kaprys - choć zysków mu z tego tytułu nie przybywa. Wątpię by więcej z tego powodu mial klientów na swój majonez.

Podobne kaprysy przerabialismy - patrz np. klub Garo czy Largo które z kaprysów już się zresztą wyleczyły.
I typowa ocena.  🤔
Nawet godzinę temu na priv obstawiłam, że sie taki głos pojawi.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2012 15:43
I typowa ocena.  🤔
Nawet godzinę temu na priv obstawiłam, że sie taki głos pojawi.


no a nie jest tak? Miło że są tacy co nawet w taki sposób sponsorują - ale przecież oczywiste jest że jest to ich osobiste hobby i są tym hobby zainteresowani i pieniędzy nie liczą ani też specjalnie nie zliczają zysków (zwiększenia sprzedaży swych produktów)  z takiej formy swojego marketingu.
Tania, ale dlaczego  🤔?
Co jest złego w tym, że ktoś ma kasę i fajne drogie hobby? Wydaje mi się, że obok Eurocomesów, VW i Sobieskich jest pełno koni bogatych właścicieli, którzy ładują wielką kasę w konie dla własnej frajdy, a nie dlatego, że się to opłaca. I mówie tu o parach z najwyższej półki
No ja właśnie pisałam, że to jest fajne i korzystne dla sportu i koni.
Tylko słowo hobby jakoś tak nie oddaje tego co tam widuję.
I tego momentu nie rozumiem w wypowiedzi EliPe .
Jak skromnie zarabia to praca, a jak zamożny to hobby ? (w domyśle hobby=fanaberia?)
Podobne kaprysy przerabialismy - patrz np. klub Garo czy Largo które z kaprysów już się zresztą wyleczyły.
Kaprys to w obiegowym znaczeniu cos innego niż np.pasja czy praca.
Zresztą RR broni się sam, a ja zaraz przeczytam,że jestem sponsorowana. 😂

Kolejną kwestią jest istnienie osób, które poprowadzą zawodnika - wezmą odpowiedzialność i ryzyko odniesienia sukcesu - ich liczba dramatycznie maleje wraz z sukcesami podopiecznego
. [...] Skutki takiej sytuacji są takie - że zdolny zawodnik niezależny jest zagrożeniem dla biznesów czy sukcesów własnych dzieci - więc należy mu raczej utrudniać, a nie pomagać. Dla znacznego odsetka trenerów dobry zawodnik z ambicjami to nie szansa a problem.





Nestor, o czym Ty piszesz ????  😲 😲 😲
O jakich trenerach??? Pierwsze słyszę, że dobry jeździec to problem dla trenera.

p.s. MTB to bardzo zły przykład, ponieważ na rowerach jeżdżą miliony, a profesjonalny sprzęt, na którym możesz pojechać na mistrzostwa świata kosztuje 20-30 tys. zł. Specyfika sportu jest taka, że rower ze sklepu na pewno będzie dobry, a koń być może. Rower nie wymaga "zgrywania się", a tytuł mistrza polski amatorów leży w granicach możliwości setek ludzi, jeżeli nie tysięcy. Do startu w amatorskich zawodach wystarczy sprzęt za 3-5 tys. zł, nie trzeba mieć licencji, a badanie lekarskie masz na miejscu.


Nestor z jakiego źródła masz informację, że rower za 3-5 tysięcy nadaje się do amatorskiego sportu????
Znasz się w ogóle troche na tym, wiesz ile kosztuje fajny rower na którym pojeździsz kilka sezonów w terenie, zrobisz kilka tysięcy km i się nie rozpadnie po dwóch sezonach???
Chyba nie wiesz..a piszesz  🤔




[/quote]
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 stycznia 2012 15:59
No ja właśnie pisałam, że to jest fajne i korzystne dla sportu i koni.
Tylko słowo hobby jakoś tak nie oddaje tego co tam widuję.
I tego momentu nie rozumiem w wypowiedzi EliPe .
Jak skromnie zarabia to praca, a jak zamożny to hobby ? (w domyśle hobby=fanaberia?)
Podobne kaprysy przerabialismy - patrz np. klub Garo czy Largo które z kaprysów już się zresztą wyleczyły.
Kaprys to w obiegowym znaczeniu cos innego niż np.pasja czy praca.
Zresztą RR broni się sam, a ja zaraz przeczytam,że jestem sponsorowana. 😂


ale czy ktoś krytykuje RR by się miał bronić?

Nie.

To ja jakoś zbyt nerwowo zareagowałam.  😡
Podobne kaprysy przerabialismy - patrz np. klub Garo czy Largo które z kaprysów już się zresztą wyleczyły.

Largo z niczego się nie wyleczyło i nie musi się leczyć. Klub nadal ma swoje konie, swojego zawodnika i cele. Moim zdaniem ośrodek się rozwija- są nowe ogiery do krycia, mozliwość krycia w ośrodku, no i oczywiście potomstwo ów ogierów.
Nasze młode zawodniczki amatorki dzięki pomocy RR mogły pojechać do USA.

RR to przypadek szczególny:
Zofia i Marek ROLESCY - Właściciele... Katarzyna ROLESKA – Właściciel pierwszego, z sukcesami pokazywanego na zawodach Quarter Horse w Polsce...
tzn. Państwo Rolescy, jak sami to deklarują, są społecznie odpowiedzialni i robią, co robią dla siebie, swojej firmy, jej pracowników i okolicznych obywateli.
Chwała im za to, że chcą i mogą.

Problem w tym, że w Polsce takich firm jest relatywnie mało (duża firma, której władze i właściciele są tożsami i interesują się jeździectwem).
Gdyby Sz. P. Roleski nie był właścicielem firmy, to jej faktyczny właściciel bardzo szybko by mu wytłumaczył, że związek jeździectwa ze sprzedażą majonezu jest w granicach błędu statystycznego.
Podobnie, jak Grupa Kolarska Mróz praktycznie nikomu nie kojarzy się z zakładami mięsnymi czy kolarze CCC z produkcją butów.

Można o tym przeczytać nawet na portalu o marketingu sportowym:
Odnotowujemy następującą odpowiedź prezesa CCC Dariusza Miłka na pytanie dziennikarza  o to jw jaki sposób firma planuje wykorzystać wizerunek Mai Włoszczowskiej:
(...)„Prawda jest taka, że dla moich klientów liczy się bardziej Małgorzata Korzuchowska albo Kasia Cichopek nie Maja, czy kolarze szosowi”...

(M. Włoszczowska jest mistrzem świata w MTB).

Właściciele tak chcą - bo to ich ubogaca duchowo (albo łechce czule ich ego) - kwestia zysku, jak się wydaje, jest absolutnie drugorzędna.

p.s. do lets-go:
W moim przypadku wysiłek dla wygrania lokalnych zawodów MTB w niskiej grupie wiekowej: rower 1 tys. zł, dojazd z rowerem 20km, koszt bagażnika rowerowego 50 zł. Koszty przygotowań, trenera etc.: 0,00 zł. Czas przygotowań do zawodów: 2 dni.
Przypadek tego samego zawodnika, wygranie konkursu kuc gr A: ok. pół roku przygotowań, treningów, koszt łączny ok. 15 tys. zł. Czynnik dodatkowy: czysty przypadek, że pojawiła się możliwość.
W przypadku awansu w MTB główne koszty to koszty dojazdów i zakwaterowania, ekwipunek max. 15-20 tys. zł.
W przypadku awansu jeździeckiego: kilka lat ciężkiej, codziennej harówki + [wpisz dowolną kwotę z przedziału 200 tys. - 1 mln. zł].


A może trzeba się zastanowić czemu jeźdzectwo jest tak mizerne medialnie? Czemu nie pokazuje się zawodów? Czemu nie podaje się w gazetach/wiadomościach wyników? Czemu nie ma np. Rapcewiczomanii?
A czemu w innych sportach jest? Czym jeźdzectwo różni się od innych sportów? Rywalizacja jak każda inna. Każdy może sobie pójśc pojeździć konno, więc jego popularność też nie jest mniejsza od innych sportów?
Tylko, że nikt z organizacji jeździeckich, klubów jeździeckich, jeźdźców itd. nie dba o stronę medialną sportu końskiego.
Weźmy np. wspomniane tu WKKW w Strzegomiu. Czemu mają tylu sponsorów i z roku na rok węcej? Bo są widoczni dla ludzi spoza środowiska. Bo promują się poprzez plakaty/spoty tv/stronę www/nawet zakupy grupowe. To sponsorzy nawet bezs specjalnego zachęcania przyjdą do organizatora. Oczywiście jest też sporo relacji z samej imprezy, wiec sponsor ma podwójne korzyści - z widzów na zawodach i z widzów przed tv.
I teraz zawodnik statujący w tych zawodach też ma łatwiej jeżeli chodzi o sponsora. Bo jego logo na czapraku/w nazwie konia/na przyczepie też zobaczy relatywnie więcej osób.
Z praktyki, jako organizator dużej wystawy hodowlanej wiem, że trudno znlaleźć sponsora na coś co wogóle już jest abstrakcją dla zwykłych ludzi. A jednak po kilku latach niestety ciężkiej pracy mamy sponsorów na organizację. Ale to wymagało właśnie ściągnięcia ludzi na imprezę. Plalaty. spoty w radio/spoty w tv/relacja tv z imprezy itd. Ściągamy tłumy ludzi oglądających więc sponsorzy chętniej się pokazują.
I jakby od kilkunastu lat organizatorzy imprez mniej lub bardziej lokalnych zadbali o ich rozgłos, to jeździectwo byłoby o wiele bardziej medialne, a co za tym idzie potencjalny Kowalski na Baśce miałby większy argument dla sponsora.
Nestor nadal czekam na odpowiedź co do Twojego poprzedniego postu.
Nestor, o czym Ty piszesz ????  😲 😲 😲
O jakich trenerach??? Pierwsze słyszę, że dobry jeździec to problem dla trenera.
(...)
Nestor z jakiego źródła masz informację, że rower za 3-5 tysięcy nadaje się do amatorskiego sportu????
Znasz się w ogóle troche na tym, wiesz ile kosztuje fajny rower na którym pojeździsz kilka sezonów w terenie, zrobisz kilka tysięcy km i się nie rozpadnie po dwóch sezonach???


Bez paniki, pośpiech jest dobry przy łapaniu pcheł 🙂

1. Sądzisz, że większość trenerów marzy o znalezieniu zawodnika, który może zostać mistrzem Polski, Europy, albo pojechać na Igrzyska? Z moich obserwacji wynika, że wolą być rzemieślnikami skazanymi na przeciętność - wolą "ciepłą wodę w kranie" niż ryzyko porażki. Tych z ambicjami, z duszą wojownika jest istotna mniejszość.
Być może Twoje doświadczenie jest inne. Rozumiem, że sama jesteś trenerem, albo masz doświadczenie we współpracy z tyloma, że dech w piersi zapiera.
Nie oceniam, opisuję, co widzę. Nie znaczy, że jak Ty trafiłaś na dobrego trenera i doprowadził Ciebie do GP, to inni też tak mają.

2. Rower za 3-5 tys. nie nadaje się do amatorskiego sportu? To w stolicy was strasznie kroją!

p.s. z autopsji. Amator nie musi mieć najwyższej grupy Campagnolo czy XTR, karbonowej ramy, FS i innych dupereli.
Po co ten sarkazm w Twojej wypowiedzi??? Dobrze się z tym czujesz??  😲
Wyobraź sobie, że dechu w piersi nie zapiera z kim jeździłam i z kim obecnie trenuje. W GP jeszcze nie staruje. Zresztą co to ma do Tego tematu?

Trafiałam na trenerów przy których zawsze się rozwijałam , którzy zawsze podnosili moje ambicje. W momentach kiedy przyszło niepowodzenie, umieli poradzić i przekonać, że następnym razem będzie lepiej. Którzy zachęcali do rywalizacji sportowej mimo, że nie zawsze byłam na to gotowa. I dziękuje im za to.

Nie wiem jak możesz nazywać osoby, które "wolą ciepłą wodę w kranie niż ryzyko porażki" trenerem.
Choć zgodzę się z Tobą, że są tacy "trenerzy" którzy przez pół roku uczą konia stępować , a kolejne pól roku uczą ustępowania od łydki  😉
Piszesz, że tych pseudotrenerów jest więcej, mam nadzieję, że jednak się mylisz. Jeżeli ktoś chce trenować, ambitnie jeździć, czy jak kto to zwie, to trenera powinien poszukać, poprubować z kilkoma pojeździć, przekonać się do różnych metod treningowych a nie na hop siup brać pierwszego z brzegu, albo tego najtańszego.
Przy wyborze odpowiedniego trenera nie powinno być problemów z rozwijaniem umiejętności konia i zawodnika w sensie sportowym.
Jeżeli prowadziłabym komuś jazdy to zawsze byłabym z niego dumna niezależnie od tego czy pojechałby na zawody regionalne, ogólnopolskie, czy międzynarodowe. Nigdy przecież nie jest tak, że ZAWSZE się wygrywa.

2. Moim zdaniem nie. A przynajmniej ja jeżdżąc amatorsko miałam rower za te 3-5 tys, który przy moim użytkowaniu poległ po 1,5 sezonu.
Nestor, trenerzy z ambicjami nie mają z czego żyć (bo, np. uczą konie pół roku stępować i pół roku ustępowań  😉 - czyli dbają o podstawy, bez których nie ma mistrzostwa  😀iabeł🙂. Jednak trenerzy z ambicjami bywają. Gorzej z zawodnikami  🙂 Ambicje "częściowe" natomiast mają się dobrze. I nie ma czemu się dziwić. Ludzie są coraz bardziej racjonalni. I mierzą zamiar wg sił (w tym - finansowych i czasowych).
p.s. do lets-go:
W moim przypadku wysiłek dla wygrania lokalnych zawodów MTB w niskiej grupie wiekowej: rower 1 tys. zł, dojazd z rowerem 20km, koszt bagażnika rowerowego 50 zł. Koszty przygotowań, trenera etc.: 0,00 zł. Czas przygotowań do zawodów: 2 dni.
Przypadek tego samego zawodnika, wygranie konkursu kuc gr A: ok. pół roku przygotowań, treningów, koszt łączny ok. 15 tys. zł. Czynnik dodatkowy: czysty przypadek, że pojawiła się możliwość.
W przypadku awansu w MTB główne koszty to koszty dojazdów i zakwaterowania, ekwipunek max. 15-20 tys. zł.
W przypadku awansu jeździeckiego: kilka lat ciężkiej, codziennej harówki + [wpisz dowolną kwotę z przedziału 200 tys. - 1 mln. zł].

Nie przypominam sobie już kiedy czytałam podobne bzdury. Od opinii dot. jeździectwa jak zapowiedziałam się uchylę, jednak odnośnie MTB:
Przerażające jest, że zabierasz głos nie mając o MTB zielonego pojęcia. Ani zielonego ani żadnego innego. Tym bardziej przerażające jest że publicznie przedstawiasz "swoją filozofię" która żadną nie jest. 🤔 "Korastwo z czasem przygotowań 2 dni na rowerze za tysiąc zlotych bez opieki trenerskiej" = "start w zawodach na kulawym kucu" .
Gratuluję głupoty. W obu przypadkach.

repka Pytasz dlaczego? Jak Ci odpowiem na to pytanie: Bo w jeździectwie niestety są głównie osoby jak Nestor 🤔 - a takie osoby są bardziej kontrproduktywne co więcej ta kontrproduktywność wynika z frustracji - podejrzewam. Strzegom to bardzo dobry przykład jakiego wyniku można się spodziewać jeżeli tylko się coś zacznie robić. ALE żeby zrobić, trzeba robić, a nie tylko utyskiwać i propogować utyskiwanie. 🤔
[quote author=lets-go link=topic=81569.msg1264543#msg1264543 date=1326875401]

[ALE żeby zrobić, trzeba robić, a nie tylko utyskiwać i propogować utyskiwanie. 🤔
[/quote]

I to cała kwintesencja powyższej dyskusji 🙂
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
18 stycznia 2012 09:28
Słyszałam, ze sponsorów ostatnimi czasy niewiele... Jest jakaś droga, żeby takowego znaleźć?
lets - go , z tym, że Strzegom to przykład sponsoringu na poziomie miedzynarodowego GP i to sponsoringu zawodów, nie zawodnika. Co więcej dzisiejszy wizerunek strzegomskich zawodów to wiele lat ciężkiej pracy wielu osób - czyli mniej więcej to , co opisywałam przy historii z zeglarskim projektem. Słowem - da się - pod warunkiem wielu lat ciężkiej pracy nad mediami - bedą media będą i sponsorzy...
Jak pisałam - wśród jeźdźców z najwyższej półki - wielu ma sponsorów, więc nie wiem skąd Twój sarkazm  😲
Szczecińska firma : Euroafrica - niejednokrotnie np. sponsorowała wodny transport polskich koni na zawody międzynarodowe itd itp...

Próbowaliśmy od początku wątku dowiedzieć się czy jest opcja sponsoringu na niższym poziomie, ale się nie udało niestety...

Za to udało się znaleźć osoby/firmy które jedfnak to nasze jeździectwo spierają - jak chociażby Roleski Ranch, Largo, Garo, Bolix, ... I chociaż niektórzy skrytykowali te działania jako "fanaberie bogaczy" to ja uważam, że takich ludzi powinniśmy wszyscy po łapkach całować - bez nich nie byłoby w ogóle jeździectwa na poziomie międzynarodowym...

Słyszałam, ze sponsorów ostatnimi czasy niewiele... Jest jakaś droga, żeby takowego znaleźć?

tak - wyniki robić na wysokim poziomie, wówczas łątwiej o sponsorów ;-)
Lub mieć takiego mecenasa sportu jakim jest Roleski Ranch
[quote author=_Gaga link=topic=81569.msg1264624#msg1264624 date=1326879195]

Za to udało się znaleźć osoby/firmy które jedfnak to nasze jeździectwo spierają - jak chociażby Roleski Ranch....
[/quote]

Tania będzie tutaj większą ekspertką :-)
Chcę zwrócić uwagę, że Państwo Rolescy nie tylko wspierali swoimi prywatnymi pieniędzmi (zarobionymi w innym biznesie) jeździectwo, ale również udało im się zbudować od podstaw w Polsce (!) biznes hodowli koni sportowych na europejskim (jeżeli nie na światowym) poziomie. Z tego co wiem, stajnia RR (jako stajnia i ośrodek treningowy) jest biznesem jak najbardziej dochodowym i samowystarczalnym. Nie można powiedzieć o RR, że opiera się na fanaberii/ kaprysach bogatych właścicieli, którzy w swoim hobby "topią" grube pieniądze dla własnej, indywidualnej przyjemności.
dempsey   fiat voluntas Tua
18 stycznia 2012 09:49
Firma "Krzaki", mogłaby dawać zamiast gotówki rabaty na krzakoterapię wśród swoich produktów  😁 (dobra, sorry).

Na serio:
Może w jakiś szczególnych przypadkach dałoby się zastosować może nie tyle barter sensu stricte, co raczej usługę o konkretnej wartości wykonanej na rzecz sponsora.
Myślę tu o udziale zawodnika jako - tu przepraszam tych ambitniejszych i dumniejszych - atrakcji imprezy integracyjnej. Lub jakiejś innej. Jasne, że nie jest to pomysł dla każdego zawodnika i nie dla każdego sponsora, ale na pewno znalazłyby się firmy które chętnie przyjmą "w rozliczeniu" np. 15 minutowy "show" między kiełbasą a sałatką, gdzie zawodnik i jego kolega na ślicznych konikach ubrani w kurtki z logo firmy, pod muzyczkę umpa-umpa 😉 jadą krótki kadryl. Dla tych co lubią przynudzić 😉  można przygować króciutki speech o dyscyplinie, rasie konia, czy też historii rozwoju zawodnika itp itp.
Oczywiście, że często kończy się na barterach ale najtrudniej w pl jest uzyskać żywą gotówkę, od firm, gdzie właściciele nie interesują się sportem konnym (nie mówimy o takich pasjonatach- mecenasach jak RR) dla początkujących zawodników.
Bo najtrudniej jest znaleźć przełożenie (wymierne finansowe) zysku na tym poziomie - średnia firma, średnie zawody, średni zawodnik. I tego nic nie zmieni.
Prawdziwa reklama, wspomniane Corporate responsibility zaczyna się trochę wyżej.
Dlatego tak - tak trudno jest z ambitnej rekreacji zawodniczej wskoczyć na poziom sportowy, jeśli się nie ma własnego zaplecza jeździeckiego lub finansowego.
[quote author=_Gaga link=topic=81569.msg1262092#msg1262092 date=1326713823]
Polski raczej na to nie stać [/quote]

Polskę stać na wiele - jesteśmy bogatym krajem 🙂 nie to co wspomniana Dania (jeśli ktoś nie wyczuł - proszę dodać sporo ironii)
http://www.ppr.pl/artykul-dunska-kranowka-dla-oficjeli-166513.php

są tylko potrzeby mniej i bardziej ważne  🤔wirek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się