Re-voltowe zbiórki na wykup potrzebujących koni

Wersja dobra, o ile umowa jest faktycznie zawarta, czyli ujawniony kupujący i jego podpis.
I o ile jest zawarte w niej, że podpisanie jest dowodem na zapłatę ceny.
I jeszcze druga wersja - skoro właściciela obrazili się nie wiadomo dlaczego

Może sie obrazili bo przeczytali tutaj w wątku że wysyłają konie na rzeź...  🤔wirek:
A to pewnie zwyczajni "amatorzy-instruktorzy-szkółkowicze-hodowcy" i zwyczajnie chcieli sprzedać konia.
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 14:25
Porządkując opcje, bo w tych żartach to się można pogubić 😉 :

1) Koń idzie do Patery i :
a) Paterka za niego oddaje kasę
b) Nic nie oddaje i cieszymy się, że Niko finalnie ma dobry dom.

2) Koń jedzie do Kopyciak i:
a) płacicie dużo za dużo za transport i angażujecie dużo osób do pomocy jednak cieszmy się, że konik ma dobry dom.
b) Patera pokrywa różnice w kosztach transportu konia w stosunku do poprzedniego oczywiście, angażuje dużo osób i cieszymy się, że konik ma dobry dom.

3) Szukamy poprzedniego kupca i pytamy "chce Pan dalej?" [chyba Tani pomysł]

4) Koń jedzie do Met, w zamian Kopyciak bierze [s]Waćpannę[/s] coś innego czteronożnego kopytnego. Met wychodzi na to samo z ilością koni, Kopyciak wychodzi z koniem. Źrebak jedzie bliżej i taniej.

Chyba wszystko ?
Wtrącę się..Waćpanna z tego co czytałam ma już zapewniony dom 😉
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 14:41
Ah no tak, gapa ze mnie. Zamienię na "cokolwiek innego kopytnego"  :kwiatek:
Mi się nie spieszy, może zawsze boks awaryjnie czekać.
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 14:43
Kopyciak, bardziej myślałam, by Metce "nie dorzucać na kupkę" tylko by wyszła z tą samą ilością co miała początkowo, a nie znowu więcej 😉
Ale skoro tak piszesz to rozwiązanie 4 odpada.
Cariotka   płomienna pasja
18 stycznia 2012 14:47
Kopyciak tak z ciekawości ile masz koni w stajni?
Może kiedy zakończy się ta cała akcja🙂 pomoglibyśmy koniom już uratowanym? ja chętnie się dorzucę finansowo🙂
Poszukalibyśmy im domu żeby odciążyć Met🙂
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
18 stycznia 2012 14:50
nine, 😀
*opcja najprostsza  1 b)
* konsekwentna      2 a)
* opcja rozsądna    4 
Która najkorzystniejsza dla konia - nie wiem 🙁
Cariotka kilka  😉 a dokładnie 12  😡


Edit: wymianę z Met mogę zrobić, ale nadal od Met do mnie będzie duuuużo kilometrów  😵
Cariotka   płomienna pasja
18 stycznia 2012 14:56
Kopyciak spora gromadka 😍
Może Met i Kopyciak zadecydują jak rozwiązać sprawę. Kopyciak zależy Ci na tym konkretnym zwierzu?
Jak już pisałam- chciałam pomóc, a to jaki koń do mnie trafi- czy stary czy młody nie ma dla mnie różnicy i nie mam "parcia" by teraz, natychmiast mieć konia, ale też w razie czego Niko (bądź innego stwora  :oczy2🙂 oczywiście przyjmę.
Cariotka   płomienna pasja
18 stycznia 2012 15:07
super, aby było więcej takich osób 😅
Ja tylko czekam z niecierpliwością na marzec i żeby też jeden z koni od Met trafił do mnie. Póki co stajnia się remontuje.
paterka z premedytacja doprowadzila do tego, zeby zrebak zostal. powinien pojechac do kopyciak.
Może nie z premedytacją, ale z  głupotą i niewiedzą -to na pewno 🤔 Każdy, kto chce transportować konia -najpierw sprawdza sytuację z koniem : chodzenie na uwiązie, kantar, odchodzenie od matki... Patera chyba za mało doświadczona jest (ile lat ma do czynienia z końmi?) albo nigdy żadnego nie transportowała -to i nie wie.
Jeżeli jest zainteresowana kupnem źrebaka -to ja nie kombinowałabym z transportem, przewozem,  kosztami, itd -tylko niech Ona sobie go kupi. Tym bardziej, że blisko mieszka. Dla źrebaka to obojętne -tez będzie miał dobrze.
A Kopyciak -załatwimy innego konika 🤣
Uważam że Niko nie powinien trafić do Patery-Ona też z jakiegoś powodu oddała w dzierżawę kolejne 2 konie, które utrzymywała "sama" w pensjonacie.
Z jakiegoś powodu również poprosiła Nas o pomoc w zbiórce na Niko. Utrzymanie źrebaka to wyższy koszt niż sam jego zakup.
Do tego Niko jest revoltowym zwierzakiem-a Paterka - z tego co zrozumiałam z ostatnich stron wątku - nie znalazła czasu w przeciągu ostatnich 3 tyg aby podjechać i zobaczyć jak ma się Mały bo ma do niego 25km.
A będzie miała dla niego odpowiednią ilość czasu mając go w stajni gdzie ma do obrządzenia/objeżdżenia/zadbania pozostałe swoje konie trzymane w pensjonacie? Z tego co już wszyscy wiemy będzie wymagał duuużo pracy.
I z tego co Ja zrozumiałam-i co było napisane od początku skrzyknięcia akcji "NIKO" to było jasno napisane że jest u hodowcy, a podjęliście się ratowania akurat tego konia, gdyż jego straszy brat trafił do handlarza i jest tuczony na to aby dostać bilet w jedną stronę-więc było zagrożenie że jeśli nie znajdzie się ktoś chętny na Niko trafi w to samo miejsce. i Podzieli losy swojego starszego brata....

To oczywiście moja  taka luźna sugestia, gdyż mam niewiele do powiedzenia w tym wątku, trafiłam na niego już w trakcie trwania zamieszania z kontem-nie ma żadnej mojej wpłaty, więc moje słowa są zatem mało "wartościowe".
Nie znam Patery -nie wiem, jak sie u Niej konie mają. Dlatego to są tylko luźne sugestie - decyzje podejmiecie na pewno wspólnie 😉
PS -ale potwierdzam fakt oszustwa -bo kupiliśmy konia  niby "zagrożonego" handlarzem i rzeźnią, a tak naprawdę -to zwykła hodowla, świetnie prosperująca i prawdopodobnie produkująca nadal konie na sprzedaż dla "naiwnych  re-voltowiczów" lub handlarzy 🙁 Czy  Patera o tym wiedziała?
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 18:20
HeloU. A czyj jest w końcu koń? 😉
Co tam w umowie jest ciekawego...
właśnie zaczęłam czytać i wiecie co- nie wierzę własnym oczom!!! Muszę to napisać, choć może po co wracać do tego.
dwa lata temu ładowaliśmy hucuły ze stada ( kantary miały, ale wiązane nigdy nie były). Był kierowca, ja ,koleżanka i hodowca. Hodowca oczy wywalił i powiedział, że nigdy w życiu ich nie załadujemy w takim składzie. I co- konie po pół godzinie bez uszczerbku na zdrowiu zostały załadowane, dosłownie wciągnięte i wepchane jednocześnie do przyczepy ( przy drugim koniu kolezanka odpadła do pomocy, bo pilnowała konia na przyczepie) przyczepa był przepinana z traktora do samochodu w międzyczasie , a hodowca na koniec powiedział: zmieniłem zdanie o kobietach.
W to lato mój szef samodzielnie zapakował dwa źrebaki na przyczepę (pierwszy raz jechały), choć jest laikiem w tych sprawach.
Nie wierzę, jestem wściekła.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
18 stycznia 2012 18:42
nine, Nie zdziwię się jak właścicielką w tej umowie będzie Patera.
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 18:46
No ja też nie. Ale to nie będzie wiadomość od której mi majtki spadną 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
18 stycznia 2012 19:06
Eee tam, to by było zbyt proste. Ja z niecierpliwością czekam na bere, bo podobno ona wie cóż takiego kryje w sobie ta umowa  😀iabeł: Ciekawa jestem strasznie.
A tak poważnie:
- o jakich wy WERSJACH mówicie??
Ustaliliśmy, że kupujemy konia dla Kopyciak bo mu da dobry dom.
Bo jej ufamy. Jako jedyna nas nie zawiodła.
I ja się nie zgadzam dawać prezentu osobie Patera.
Jeśli ustalenia mają być inne-proszę o zwrot pieniędzy. Serio.
Ja zrozumiałam, że jeśli konik trafi do Patery, to tylko wtedy, jeśli ona za niego po prostu zapłaci sama we własnym zakresie...
poczekajmy na PATERĘ, dajcie się jej jeszcze odnieść do tematu.

Nikt nie mowi o żadnym prezencie- spokojnie.

trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 19:30
Ja tylko podsumowałam opcje.

Właśnie gdzie Patera z jakąś dłuższa opowiastką, wyjaśnieniami, pomysłami ?  👀
jestem dziś z Paterką na telefonie. ona mówi, że absolutnie nie ma żadnego tajnego planu przejęcia tego konia. zaproponowała nawet, że po prostu władują go w przyczepę i przywiozą do mnie.

ech, pokręcony ten wątek
trzynastka   In love with the ordinary
18 stycznia 2012 19:35
Met, domyślam się, że zaczęłaś skakać z radości na myśl o następnym koniu, kolejnej gębie do wykarmienia itd. ? 😉

Jeśli chodzi o umowę to jest spisana tak jak wspominałam wcześniej. Zostały wpisane dane sprzedającego a miejsca na dane kupującego zostały puste. Może chodzi o to, że dokumenty pojechały z przewoźnikiem. W stajni, gdzie urodził się Nikoś nie ma ogiera, ani źrebnych klaczy. Nie chce źrebaka dla siebie, gdybym chciała to bym nie prosiła o pomoc. Zaproponowałam wyjście z zaistniałej sytuacji, ponieważ czuję się winna. Pasuje na spokojnie zastanowić się co dalej. Rozmawiałam z Met, może źrebaka przyjąć do siebie. Ja zadeklarowałam się dowieźć malucha i pokrywać koszty utrzymania. Oczywiście poprosimy weterynarza o pomoc.
Pojechały z przewoźnikiem w sensie tym okazyjnym transporrtem tak?

Ale są? przecież można je odesłać...

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się