Sponsoring w jeździectwie

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 stycznia 2012 11:47
[quote author=_Gaga link=topic=81569.msg1262092#msg1262092 date=1326713823]
Polski raczej na to nie stać


Polskę stać na wiele - jesteśmy bogatym krajem 🙂 nie to co wspomniana Dania (jeśli ktoś nie wyczuł - proszę dodać sporo ironii)
http://www.ppr.pl/artykul-dunska-kranowka-dla-oficjeli-166513.php

są tylko potrzeby mniej i bardziej ważne  🤔wirek:
[/quote]

no bo to tak jest: im biedniejszy kraj tym szastanie kasą na pokaz większe

Zresztą o czym tu mówić. Taki przykład ze szkolnictw. U nas uznaje się za normalne że "wspiera się zdolnych uczniów" - np. dodatkowe zajęcia z jakichś przedmiotów poszerszające wymaganą wiedzę - w Danii np. nie ma że wspiera się najzdolniejszych - bo oni sobie i tak poradzą. Wspiera się właśnie tych słabych - poprzez zajęcia dodatkowe czy odrabianie lekcji z nauczycielami.

Nie ma też np. Olimpiad przedmiotowych - z tej samej przyczyny.

I takich przykładów można mnożyć.
Wskoczyć z ambitnej rekreacji w sport nie jest aż tak trudno. Wystarczy poszukać odpowiedniej stajni, gdzie np. za pracę będzie można jeździć, trenować. Jest sporo koni, które stoją, bo nie ma jeźdźców, często dobrych koni. Te konie mają sprzęt. Często właściciel/hodowca chciałby takie konie pokazać, ale nie ma kto tego zrobić. Nawet wyłoży kasę na trenerów/zawody itp. Ale to trzeba się wykazać odrobiną samozaparcia, ciężką pracą itp. A ja mam wrażenie, ze wiele osób to by chciało, ale tylko powozić tyłek w białych rekawiczkach i bryczeskach i pójśc sobie do domu poodpoczywać. No tak to można jak sie ma albo kupę kasy, albo dobrego sponsora. A cięzka praca z końmi to nie na dzisiejsze czasy. Wobec tego wielu machnie ręka i nie robi nic, tylko narzeka że się nie da niz poza rekreację w szkółce.
Fakt repko - coś w tym jest
Ja oferuję treningi i starty w zamian za pomoc w stajni przy - uwaga - 3 konaich (słownie trzech) i... ?? i nic :-(
Ciężko znaleźć luzaka :-(
Jak dotychczas prawie wszyscy moi luzacy zrobili odznaki, część uprawnienia sędziowskie, część startowała z powodzeniem... i co z tego? i nic - nie ma ludzi do pracy :-(
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
18 stycznia 2012 12:37
Wskoczyć z ambitnej rekreacji w sport nie jest aż tak trudno. Wystarczy poszukać odpowiedniej stajni, gdzie np. za pracę będzie można jeździć, trenować. Jest sporo koni, które stoją, bo nie ma jeźdźców, często dobrych koni. Te konie mają sprzęt. Często właściciel/hodowca chciałby takie konie pokazać, ale nie ma kto tego zrobić. Nawet wyłoży kasę na trenerów/zawody itp. Ale to trzeba się wykazać odrobiną samozaparcia, ciężką pracą itp. A ja mam wrażenie, ze wiele osób to by chciało, ale tylko powozić tyłek w białych rekawiczkach i bryczeskach i pójśc sobie do domu poodpoczywać. No tak to można jak sie ma albo kupę kasy, albo dobrego sponsora. A cięzka praca z końmi to nie na dzisiejsze czasy. Wobec tego wielu machnie ręka i nie robi nic, tylko narzeka że się nie da niz poza rekreację w szkółce.


to prawda.

Bo jak już ktoś trochę lepiej jeździ to z takiej oferty niekoniecznie skorzysta np. z takich powodów 1) nie mój koń to co będę go jeździć i tracić czas na niego i jeszcze może wydawać kasę na niego /koszty treningów, zawodów/ 2) ja już taki dobry jestem że powinni mi za to płacić że szkolę cudze konie

to Petit:
Nie wiem jak możesz nazywać osoby, które "wolą ciepłą wodę w kranie niż ryzyko porażki" trenerem. (...)
Przy wyborze odpowiedniego trenera nie powinno być problemów z rozwijaniem umiejętności konia i zawodnika w sensie sportowym.
Jeżeli prowadziłabym komuś jazdy to zawsze byłabym z niego dumna niezależnie od tego czy pojechałby na zawody regionalne, ogólnopolskie, czy międzynarodowe. Nigdy przecież nie jest tak, że ZAWSZE się wygrywa.


Przy odpowiedniej definicji trenera można uzyskać dowolny rezultat - tj. że prawdziwymi  trenerami są wszyscy, nikt, albo wybrani wg zdefiniowanego klucza.
Jeżeli ktoś podaje się za trenera, czynnie uprawia ten zawód i zachowuje się jak trener, w  większości przypadków ma na to odpowiedni dokument - to jest trenerem.

Oczywiście, że przy wyborze odpowiedniego... itd. tyle, że wybór tego odpowiedniego nie jest już oczywisty. Jest on oczywisty, gdy ktoś ma kompetencje i wiedzę - ale trudno o te kompetencje u kogoś, kto jest początkującym adeptem. W wyborze będzie kierował się opinią tych, którym ufa. Być może obserwujesz zagadnienie z punktu widzenia rynku warszawskiego, który oferuje więcej. Nigdzie nie napisałem, że rezultat pracy trenera ma polegać na tym, że zawsze się wygrywa.
W moim przypadku cena nie ma istotnego znaczenia (chyba, że jest to 1000 zł za godzinę) - jeżeli w okolicy jest np. trzech miernych trenerów, a pozostali nie chcą, bo coś tam, a najbliższy dobry w odległości 100km - to nie jest kwestią wyboru "pierwszy z brzegu" czy najtańszy - wybiera się tego, który ma najlepszą opinię i rezultaty podopiecznych. Jak napisałem poprzednio nie gwarantuje to oczekiwanego minimum komuś, kto ma ambicje i możliwości.

Nie rozpatruję przypadku, w którym zawodnik wymaga popychania przez trenera, ale taki, w którym zdolny uczeń relatywnie szybko osiąga poziom, na którym oferta ulega wyczerpaniu.
Taki uczeń wymaga pracy przez kilka dni w tygodniu (jeżeli dysponuje więcej niż jednym koniem prawie codziennie), przygotowania do zawodów i uczestniczenia z nim w tych zawodach. Wymaga przekazania treningu innej osobie, o ile kompetencje trenera ulegają wyczerpaniu oraz czynnym uczestniczeniu w rywalizacji sportowej podopiecznego. Rzecz w tym, że w takiej sytuacji często pojawiają się "obiektywne trudności", uzasadniające dlaczego nie - zamiast uczciwego postawienia sprawy. Uczeń powyżej średniej to problem.
Nie piszę o sytuacji, gdy wszystko działa prawidłowo - jeździec pracuje, osiąga postępy, a trener cieszy się. Odwracając Twoje twierdzenie można powiedzieć, że wszyscy trenerzy są OK, wszyscy są głodni utalentowanych, każdy chętnie poprowadzi od lonży do GP. Pewnym mankamentem jest, że trzeba ich "znaleźć i wybrać" - co samo w sobie wskazuje na to, że nie wszyscy, skoro należy poszukiwać i wybierać. Dobrze poradziłaś sobie z tym zagadnieniem pozbawiając miana trenera tych, którzy nie zostali znalezieni i wybrani. Nie wiem, czy dostrzegasz absurdalność takiego wywodu. Nie napisałem, że nie ma dobrych trenerów, lecz że istotna większość jest mierna i niezainteresowana - a Ty, że można znaleźć i wybrać. Pewnie, że można.

Wracając jednak do tych młodych zdolnych bez możliwości - jeżeli taki młody zdolny nie ma pieniędzy na konsultacje czy starty, to na pewno nie będzie ich miał na codzienne dojazdy 50km do miejsca, w którym egzystuje ten "wybrany i znaleziony" - ani na płacenie za dojazdy trenera. Samo dofinansowanie konsultacji, startów czy czegoś jeszcze niewiele da. O tym właśnie jest ten wątek. Młody zdolny, żeby został wykryty musi mieć szczęście urodzić się w bezpośredniej bliskości stajni i mieć szczęście trafić na dobrego trenera bez "szukania i wybierania".

Takie jest clou moich wpisów - jeżeli trener szuka talentów, akurat taki się znajdzie i jest ktoś, kto to finansowo wspiera (vide Sz. P. Roleski, Stajnia nad Wigrami etc.) - to będzie dobrze. Jeżeli któryś z tych czynników nie wystąpi - tj. trener będzie wolał rzeźbić w wybranym przez siebie zakresie, innego w okolicy nie będzie, do stajni będzie daleko - albo nie będzie nikogo kto to sfinansuje - to dobrze nie będzie i żaden sponsoring konsultacji czy zawodów nie pomoże.

Mam niejasne przeczucie, że w tej sprawie nie chodzi o młodych zdolnych, ale o pieniądze, jakie można wziąć a'konto domniemanych zdolności.

to halo:
Jednak trenerzy z ambicjami bywają. Gorzej z zawodnikami.
Istnieją wszystkie kombinacje - także zawodnicy z nadmiernymi ambicjami 🙂
Nie narzekam, bo tak się szczęśliwie składa, że mam to, co chcę - więc dzielę się swoimi uwagami z tytułu obserwacji i doświadczeń - a nie by sobie ponarzekać. Znam ambitnych trenerów, którzy są szczęśliwi, gdy pojawia się ktoś zdolny i pracowity. Jeżeli jednak mówimy o szansach młodych zdolnych, którzy zaistnieją, jak im się trochę pomoże, potem postartują na porzuconych superkoniach (w zamian za pracę), a potem to już będzie dobrze - to odpowiedź jest, że nie będzie - może w pojedynczych przypadkach. Chyba, że chodzi o to, że młody zdolny zrobi drugą klasę i uznamy to za spektakularny sukces. Jeżeli jednak uznamy, że sukces to wymierny rezultat w danej grupie wiekowej - to np. dla juniora są to dobre wyniki na poziomie C/CC - nieosiągalne bez sumy na poziomie, którą podałem, a która nie bierze się z kosmosu. Sponsoring w stylu niemieckim czy duńskim może być skuteczny - ale za tym sponsoringiem kryją się wskaźniki ekonomiczne, takie np. że przeciętna niemiecka rodzina ma oszczędności na poziomie 100 tys. EUR. Polska nie ma i długo mieć nie będzie. Sponsoring w tamtejszych krajach może coś ukierunkować, przyspieszyć - ale to nie działa wszędzie tak samo - "branie się do roboty" niewiele zmieni. Jeździectwo nie jest wyizolowaną wyspą - póki co sukcesy są głównie tam, gdzie sam zainteresowany orze od świtu do nocy, łącznie z rodziną, a nie tam, gdzie "wspiera się talenty" z publicznych czy korporacyjnych pieniędzy.

to lets-go:
Nie zgadniesz, co najbardziej zafrapowało mnie w Twojej wypowiedzi. Za hit uważam zestawienie roweru i kulawego kuca. Czarny PR rządzi.
Ja swoje robię, a rezultat uważam za więcej niż satysfakcjonujący.

to repka:
Wskoczyć z ambitnej rekreacji w sport nie jest aż tak trudno. Wystarczy poszukać odpowiedniej stajni, gdzie np. za pracę będzie można jeździć, trenować.
To  prawda, pod warunkiem, że mówimy o poziomie do N włącznie. Dalej już nie jest tak różowo.
Nestor naprawde jestes tak szalony czy tak sfrustrowany ze piszesz powyzej ze "przecietna niemiecka rodzina ma oszczednosci na poziomie 100 tys. EUR?  🤔
Myślę raczej, że Nestor dypsponuje wszelkimi najnowszymi danymi dotyczącymi wydatków, kosztów i oszczędności ( przecież doskonale wie ile kosztuje amatorski rower na którym spokojnie można wygrać maraton, oraz ile kosztuje amatorski trening przygotowujący do zawodów mtb- 0 zł  🏇 a do tego najświeższe dane o oszczędnościach niemieckiej rodziny).
Uwielbiam jak ktoś pisze o czymś o czym nie ma pojęcia albo pisze bo mu się wydaje, że tak jest 🤔
[quote author=lets-go link=topic=81569.msg1265861#msg1265861 date=1326925877]
Nestor naprawde jestes tak szalony czy tak sfrustrowany ze piszesz powyzej ze "przecietna niemiecka rodzina ma oszczednosci na poziomie 100 tys. EUR?  🤔
[/quote]

Załóżmy, że nie mam racji, tj. że jest to kwota jaką podasz, no i że rower dla amatora kosztuje powiedzmy 30 tys.
I co w związku z tym? Jak to się ma do sponsoringu jeździectwa w Polsce?

Pytanie pomocnicze (z programu finansowanego przez Unię, kierowanego do młodzieży 12-14 lat):

- czy można jeździć na skuterze po inhalacji farby?

p.s.
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/polacy;biedakami;europy,134,0,547974.html
- Przeciętna polska rodzina posiada aktywa finansowe średniej wysokości 50 tys. zł. Rodzina amerykańska dysponuje aż 14 razy większym majątkiem. Z kolei rodzina z Zachodniej Europy ma przeciętnie 8 razy większe aktywa niż jej odpowiednik nad Wisłą - wymienia prof. Witold Orłowski.
50 x 8 = 400 / 4 = 100.
Możemy oczywiście bawić się w detale, że kurs, że kryzys, że nie ten rok (BTW w ogarniętych kryzysem Włoszech obywatele mają na lokatach ok. 500 mld EUR) czy sięgnąć do oficjalnych danych - mnie się nie chce.
Dziś zaczyna się konfrencja Best Practice in Horse Industry, panel Financing and Cooperation może wnieść coś nowego do tego tematu.
Zazdroszczę tym, co mog tam być- ja nie mogę 🤔
Mogli by zrobić transmisję online za kasę... ehhh
znając realia, największą korzyść z tego skoku na unijną kasę, będą mieli organizatorzy i wykładowcy tej konferencji, publiczność jest tylko legendą dającą pretekst do zainkasowania tych pieniędzy.
PZJ przerobił w ten sposób w ciągu ostatnich dwóch lat okrągły milion euro-nieżyjący już Sekretarz Generalny bezwstydnie i publicznie chętnie się tym milionem chwalił- działacze dostają regularne wziątki tytułem "wykładów" i dzięki temu status quo jest nie do ruszenia.
a że dla jeździectwa są to pieniądze wyrzucone w błoto, to nikogo nie obchodzi, bo kto by się przejmował jeździectwem.
zacytuję zatem Stefana Kisielewskiego:
"to nie kryzys, to konsekwencja"
Przepraszam bardzo - nie wiem ile z dotacji PZJ "przerobił" ale faktem jest że w listopadzie kilkunastu zawodnikom i ich trenerom udało się nieodpłatnie skorzystać z konsultacji z p.Hessem. Być może również PZJ dofinansował inne sensowne działania.
Nie chcę bronić PZJ-otu ale cieszę się że coś z tych dotacji do mnie trafiło.
Dla wyjaśnienia: nie należę do działaczy ani ja ani nikt z mojej rodziny
Ja za to znam przypadek kiedy to zawodnikowi kadry, ówczesnemu Mistrzowi Polski, zakwalifikowanemu do MŚ, PZJ odmówił wsparcia finansowego na wyjazd na MŚ - bo nie miał [podobno] pieniędzy. Jest niesmak.
Więc, jak rzadko 😉 muszę sie zgodzić z wrotki.
Piszecie, jakbyście nie wiedzieli jak funkcjonują "fundusze unijne". Szkoleniowe szczególnie. Teraz i tak jest znośnie, bo przynajmniej zarabiają "tutejsi" wykładowcy i organizatorzy, a kiedyś - wszystko miało "wracać" do Brukseli. Czyli - lepiej się "obrazić" i nie robić nic.
Że realna korzyść wątpliwa? Ano - przecież to dawanie wędki a nie ryby  😀iabeł: Nieważne, że w okolicy żadną wędką nic się ułowić nie da 🙂
Przepraszam bardzo - nie wiem ile z dotacji PZJ "przerobił" ale faktem jest że w listopadzie kilkunastu zawodnikom i ich trenerom udało się nieodpłatnie skorzystać z konsultacji z p.Hessem. Być może również PZJ dofinansował inne sensowne działania.
to działanie również było bezsensowne, choćby dlatego, że nikt nie jest w stanie ustalić wg jakiego klucza byli zapraszani uczestnicy na konsultację z Hessem...zwłaszcza że odbywało się w ramach programu "język angielski w jeździectwie", w którym to kursie językowym, większość uczestników samej konsultacji, zupełnie nie uczestniczyło...czyli co, prezencik dla tych co bliżej żłoba? ...i niby co dobrego z takiego działania, poza poprawą statystyk brukselskich biurokratów i wziątki dla wykładowców i organizatora "kursu językowego"?
wrotki ja skorzystałam z PZJtowskiego programu szkoleniowego "temida w siodle" podnosząc sobie uprawnienia sędziowskie:
zyski
a) zrobiłam kurs, na który nie koniecznie miała bym kasę,
b) mój związek zyskał sędziego z wyższymi uprawnieniami
c) pobliscy organizatorzy mają sędziego, któremu nie trzeba płacić za kilkustetkilometrowy dojazd
Zatem zyski zdecydowanie są. A sam kurs na prawdę rozsądnie prowadzony - wiele można było z niego wynieść (w sensie wiedzy, nie sprzętu z sali konferencyjnej ;-)). Ponadto wszelkie tego typu kursy finansowane są z pieniędzy unijnych - nie składkowo - PZJtowskich - co widzisz złego w ich wykorzystaniu?? Że ktoś na tym zarabia?? Przecież m.in. o to chodzi... ośrodki i wykładowcy mają pracę, słuchacze podnoszą kwalifikacje i łatwiej im pracę znaleźć... Kurcze niech ktoś zrobi coś dobrego - znajdzie się zawsze ktoś, kto skrytykuje :-( smutne
taką np. WOŚP też wiele osób krytykuje...
a)bardzo zniechęcające dla tych którzy by się chcieli rozwijać, ale się boją, że przyjdzie czas że Jewropa im zafunduje konkurencję i tracą czas na czekanie na "darmowy" kurs.
b,c )to raczej ten sam zysk, więc wystarczy jeden punkt...i ten też jest zyskiem pozornym, no chyba że w Zachodniopomorskim będzie bogatszy kalendarz, a na to sie zupełnie nie zanosi.
Przecież m.in. o to chodzi... ośrodki i wykładowcy mają pracę, słuchacze podnoszą kwalifikacje i łatwiej im pracę znaleźć... a Ty jako kursant znalazłaś dzięki temu lepszą pracę? 😎 no bo dola skorumpowanych działaczy zupełnie mnie nie obchodzi...tacy jak oni powodują tylko to, że pozostaje nam narzekanie- układ jest zbyt zabetonowany na jakiekolwiek pozytywne zmiany.
PS co do Owsiaka i jego inicjatywy, to wszystko by było OK, gdyby nadal utrzymywał rodzinę klejąc witraże...ja tam od wielu lat skutecznie spławiam jego bojówkarzy 🏇
Tematu WOŚP nie podejmę, bo ich mimo wszystko zwyczajnie popieram ;-)

Nie rozumiem Twojego punktu a) Ja na darmowy kurs nie czekałam - skorzystałam z okazji, ze był i że dostałam możliwość podniesienia uprawnień. To wszystko... Gdyby w moim okręgu było łatwiej w tym temacie - pewnie bym nie korzystała...ale jest jak jest... :-(
Co do pytania o lepszą pracę - to i tak i nie. Tak, bo udało się posędziować ujeżdżenie, dzięki zdobytym uprawnieniom. Nie - bo sędziowania nie traktuję jak pracy, raczej jak bezkosztowe hobby.

Co do kalendarza ZZJ - mam nadzieję, że aktualny to tylko wstępna przymiarka, bo rzeczywiście jako okręg "daliśmy ciała". Ostatnie 2 lata wyglądały dużo dużo lepiej a i "kłótnie" o terminy były, coby się zawody nie nadkładały... :-/
sama widzisz, że od samego mieszania herbata nie stanie się słodsza...bez względu na to jak dużo za to mieszanie się komuś zapłaci.
wrotki, a zapytałeś o możliwość uczestniczenia w klinice? Bo ja tak. Można? Można. Zwłaszcza, że oglądanie treningów np. nie wiązało się z żadnymi kosztami.
Postanowiłam na własną rękę sprawdzić, jak to jest z tym sponsoringiem nie w teorii, a w praktyce aktywnej, że się tak wyrażę, i napisałam do kilku firm. W sumie uzasadniłam jakoś prośbę o wsparcie wynikami w sporcie i możliwościami oraz planami na 2012. Jestem ciekawa, co odpiszą - czy faktycznie polskie firmy są tak demonicznie nastawione, że uznają z góry ten biznes za nieopłacalny i albo nie odpowiedzą, albo odpowiedzą odmownie, czy też może znajdzie się perełka, która jednak zechce pomóc.
Bo też tak myślę, że trzeba próbować. Nie tylko z PZJ-otem i kursami jeździeckimi, ale też z wszelkimi firmami z okolicy, które mają szansę wesprzeć rozwój sportowców. Nie mówię, że nie jest to walka z wiatrakami - może jest.
Ale spróbowałam - i dam znać, co odpowiedzieli 😀
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
15 marca 2012 07:53
xxmalinaxx, gratuluje odwagi,szkoda tylko,że Twoja młodzieńcza naiwność rozczaruje się 🙁

Mistrzowie Polski mają kłopot ze znalezieniem normalnego sponsora...

swoja droga zauważyłam,że łatwiej w tych interesach o barter niż czystą,żywa gotówkę,nawet obwarowaną dobrą umową....
lostak   raagaguję tylko na Domi
15 marca 2012 08:15
[quote author=Ktoś link=topic=81569.msg1338807#msg1338807 date=1331798031]
xxmalinaxx, gratuluje odwagi,szkoda tylko,że Twoja młodzieńcza naiwność rozczaruje się 🙁

Mistrzowie Polski mają kłopot ze znalezieniem normalnego sponsora...

swoja droga zauważyłam,że łatwiej w tych interesach o bartel niż czystą,żywa gotówkę,nawet obwarowaną dobrą umową....
[/quote]

barter, nie bartel😉
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
15 marca 2012 08:16
fakt,zaraz wyedytuje, telefon mi dziwne literówki robi 😉
Nie musi byc tak zle
Nie kazdy potencjalny sponsor jest zainteresowany duzym sportem,mistrzem Polski itp.czasami ich po prostu nie stac
Cztery firmy z ktorymi wspolpracuje postawili na lokalnych sportowcow. Firmy od malo znanych po miedzynarodowy koncern.obie strony zadowolone jak nie wiem co
Ja z wlasnego doswiadczenia wiem,ze warto szukac wszedzie i niekoniecznie na duzy sport, na kupe wyjazdow itp.trzymam kciuki
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
15 marca 2012 09:06
ale nadal łatwiej dostac kasę na organizację niż na starty dla zawodnika.
i fakt - łatwiej na pojedynczy start,niż na cały sezon....

ja tez trzymam kicuki, im więcej osób z logo sponsora na zawodach,tym lepiej dla nas wszystkich.
To jak wątek odkopany to pochwalę znów Roleski Ranch.
Kreuth - bardzo prestiżowe zawody.
SPONSOROWANE by ROLESKI RANCH
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 marca 2012 09:15
a na kwestię "a co moja firma będzie miała z tego" jak się odpowiada?
W większośc ifirm budżety są już rozplanowane więc teraz będzie cieżko uzyskać jakieś środki. Najlepiej zaczynać taką kampanię na jesień, to może łatwiej będzie wtedy o pozyskanie sponsora.
a na kwestię "a co moja firma będzie miała z tego" jak się odpowiada?

Jeżeli firma planuje postawić zakład w okolicy, to że możemy wyciszyć protesty, albo coś podobnego. Albo, że zajmiemy się ich organizacją i pokierowaniem w dobrą stronę.

Może być tak, że jakaś firma ma potrzebę rozdawania paciorków wśród autochtonów w ramach swojego PR - wtedy skanowanie bazy firm za pomocą podań może dać efekt.

Proponowane kierunki działania w przypadku dotacji miejsko - gminnych: koniem z Egiptu do Arabii Saudyjskiej - przewidywana dotacja 50 tys. zł., założenie klubu przy "Krytyce Politycznej" - np. Antyfaszystowski Klub Jeździecki im. Farabundo Marti - tu kwoty mogą iść w miliony.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się