nieuczciwi pensjonariusze

Np. mozna tuz po przyjeciu konia w pensjonat, zrobic maly wywiad. Albo i przed przyjeciem konia do siebie.
Pytanie czy wlasciciele osrodkow wspolpracuja ze soba, albo przynajmniej nie sa do siebie wrogo nastawieni.

Mozna tez przyjac zasade, ze przyjmuje sie tylko osoby z polecenia.


Pensjonariusze tez z reguly staraja sie sprawdzac warunki i opinie o pensjonatach.
W praniu i tak roznie to wychodzi, ale co nieco mozna sie dowiedziec.
W każdej stajni w której byłam w umowie był zamieszczony punkt o przejęciu konia po jakimś tam czasie. Nigdy nie zastanawiałam się jakby wyglądało to przejęcie w rzeczywistości ale moje proste rozumowanie - jasno opisane zasady, mój podpis = zgoda i tyle. Sąd itd ma czarno na białym, że właściciel konia wstawiając go do konkretnej stajni zobowiązuje się do przestrzegania tych zasad... prawda?

Sama miałam konia, którego porzucił właściciel. Koń był problematyczny ( agresywny, trudny ale wszystko to właśnie przez brak zainteresowania właściciela, ciągłe zmiany miejsca i złe traktowanie przez obsługę stajni - bali się go i później obrywał "na zaś"😉. Przejęła go jedna szkółka, wykorzystywała do rekreacji ale z czasem zrobił się zbyt niebezpieczny i poszedł dalej... i dalej... były z nim problemy, dla szkółek był tylko kłopotem i w końcu trafił do mnie. Za darmo. paszportu oczywiście nie miał.
Takie traktowanie konia jest co najmniej podłe. Duuużo czasu zajęło mi układanie mu w głowie co jest dobre a co złe, dużo czasu i nerwów.

Sprawa była o tyle prosta, że właściciela wsiąknęło jakieś 6 lat temu i nigdy więcej się nie pokazał.

Prawdę mówiąc nie wiem jak tak można... To tak samo jak matka porzuca dziecko - gdyby zrzekła się praw to najprawdopodobniej znalazło by owy dom bez większych problemów a zostawiając i znikając zamyka mu drogę na normalne życie...

Dla mnie jest to wszystko niewyobrażalne. Totalny brak odpowiedzialności i powagi.
Gillian   four letter word
04 lutego 2012 22:46
jestem zdania, że potencjalny pensjonariusz powinien posiadac referencje z poprzedniej stajni. A jak wstawia po raz pierwszy, to niech płaci za 2 miesiące z góry. Coś jak świadectwo pracy. Z dokładnym opisem wszystkich utrudnień, jakie serwował, czy regularnie płacił itd. Myślę, że by się sprawdziło 🙂
A w jaki sposob pensjonatodawcy beda gwarantowac jakosc uslug ?
Bo przeciez w wiekszosci stajni nawet umowy nie ma.
Wiec placenie z gory za 2-3 miesiace, a pozniej niemoznosc odzyskania kasy przy niewywiazywaniu sie z podstawowych obowiazkow (i checi, badz koniecznosci przeniesienia konia), no nie wiem, mnie tam sie to nie usmiecha ... (tak mi sie przypomina przypadek pewnej stajni, ktorej nazwy nie bedziemy wymieniac, w malopolsce)
Gillian myślę że to mógł by być dobry pomysł 🙂bo jeżeli  możesz pozwolić sobie na przebieranie w klientach to myślę że to miało by sens 🙂
Gillian,  a ja się z tym nie zgodzę...to działa w obie strony też... hipotetycznie rzecz zakładając...skoro się wyprowadzam  ze stajni to nie dlatego że mnie wyrzucili tylko mi warunki nie odpowiadały - a pensjonatodawcy nie zawsze mówią zgodnie z prawdą - chyba wiesz jak ludzie potrafią "bruździć"...
Moim zdaniem to co napisałaś nie zdało by egzaminu  😎
Pamiętam, że kiedyś na Brodnie też była taka sprawa, jakiś facet miał konia i nie płacił za niego dość długo ( nie pamiętam dokładnie jak to było bo byłam mała) ale sprawa wylądowała w sądzie i koń poszedł na rzecz stajni .. innymi słowy koń trafił do rekreacji ... Ale jak dla mnie lepiej pisać w umowie, że jak nie płaci się 4-5 miesiecy to koń automatycznie przechodzi na rzecz stajni ...
Gillian   four letter word
04 lutego 2012 23:15
ale jakby się przychodziło do nowej stajni ze świadectwem "jakości" ze starej to właściciel stajni miałby większe szanse nie trafic na oszusta 🙂 ot, takie moje luźne przemyślenie.
Wystawiajac "referencje" na pismie, pensjonatodawcy prowadzacy swoja odplatna dzialalnosc uslugowa nielegalnie, sami sie podkladaja  😉
Poza tym, juz widze wystawianie referencji pozytywnych (nawet jesli dotycza tylko kwestii platnosci) w przypadku nie-neutralnych rozstan ...
PinkPanther, tylko wiele osób takiej umowy podpisać nie chce...ja bym nie podpisała.Jak bym uległa wypadkowi, nie mogła pracować a tym samym płacić za pensjonat konia to czemu ma on przejść na własność kogoś innego?Umowa nie powinna być "byle jaka" tylko skonstruowana precyzyjnie...a wypadki lubią chodzić po ludziach i różne rzeczy przytrafić się mogą które utrudnią płacenie za pensjonat...

Gillian, ale ludzie są złośliwi i w takim świadectwie "jakości" może być kłamstwo na kłamstwie...
Gillian   four letter word
04 lutego 2012 23:30
w sumie racja, pomysł odpadł 🙂
Danish w sumie masz racje... Kiedyś trzymałam konia w "szkole" dokładnie internat  ze stajnią. I umowa polegała na tym że jak nie płace 3 miesiące ( po 400zł)to koń idzie na rzecz stajni stajni. Pilnowałam się bardzo z płaceniem xD bo koń nie dość żę miłość moja to o wiele więcej wart ....
Ale taki zapis pewnie daloby sie podwazyc.
W koncu kon ma okreslona wartosc, chociazby rzezna w zaleznosci od wagi.
Wiec przeliczanie kazdego konia na te sama ilosc miesiecznych oplat pensjonatowych nie jest logiczne.
Nie jest ... Ale jak pensjonat kosztuje np. 1200 zł 😉 nie płacenie przez 5 miesięcy to 6000 zł ...
To ja mam w takim razie pytanie.Jeśli jest zapis w umowie że po nie płaceniu za pensjonat przez okres 3-4-ech miesięcy przechodzi na własność pensjonatodawcy to czy jest to zgodne z prawem? I czy w momencie kiedy podpisze umowę to musi to zgłosić do US?
Powiem tak ... ja też za tym nie jestem... powinno być tak jak pisałam już ... jeżeli nie ureguluje się długu . Ale to też do końca nie jest zgodne z prawem ...

Kiedys była na ten temat długa dyskusja na Forum.
Z pozoru zapis o przejściu koni na własność za długi jest OK. Ale tylko z pozoru. Rodzi dużo watpliwości i może być łatwo podważony przez drugą stronę (przed sądem), jako nieskuteczny. Taki był wniosek z dyskusji.


Od pewnego czasu sie nad tym zastanawiam. Jeżeli w umowach pensjonatowych nie należy zastrzegać przejścia konia na wlasność za długi (bo to będzie zapis bezskuteczny) to może spróbować jako zabezpieczenia drogi "pełnomocnictwa" (bez przenoszenia prawa własności na stajnię) zawartego w umowie pensjonatowej, np.

" Pod warunkiem istnienia zaległości w uiszczeniu opłaty pensjonatowej dłużej niż za dwa pełne miesięczne okresy, o których mowa w par. ...., Właściciel udziela Stajni pełnomocnictwa do dokonania w jego imieniu i na jego rzecz sprzedaży Konia lub innego odpłatnego albo nieodpłatnego przeniesienia własności Konia, z zastrzeżeniem że uzyskane środki w pierwszej kolejności Stajnia przeznaczy na pokrycie wymagalnego zadłużenia Właściciela w stosunku do Stajni, a pozostałą część środków niezwłocznie zwróci Właścicielowi."

Pełnomocnictwa, jako formę zabezpieczenia powszechnie żądają np. banki przy wszelkich umowach kredytowych. Kredytobiorca jest "zmuszany" przy podpisywaniu umów kredytowych do udzielania bankowi pełnomocnictwa do swoich rachunków, lokat, rachunków inwestycyjnych itp. I takie pełnomocnictwo jest OK.

Co o tym myślicie?


Hmmmm temat jak widzę dość ciężki...
Sytuacje bywają różne czasem można trafić na pensjonat  w którym wystarczy umiejętność negocjacji i odpowiednia osoba prowadząca, bywa różnie tracimy pracę, ulegamy wypadkom ale przywiązanie do konia się nie zmienia, myślę, że warto wtedy postawić sprawę jasno, z takiego i takiego powodu nie mam pieniędzy ale mogę użyczać konia do rekreacji, oddać w dzierżawę, spłacać dług na raty, sprzedać konia i spłacić dług w stajni, ale trzeba umieć się dogadać i to wymaga zgody obu stron, wystawianie referencji to nie jest dobry pomysł (ale zawsze to jakieś rozwiązanie😉) ponieważ czasem potrafimy się swoim osobistym zdaniem narazić właścicielowi dotychczasowej stajni i różne rzeczy może popisać żeby tylko nie wyjść na złego i nie tracić opinii jako hote dla koni, a tak naprawdę środowisko jeździeckie samo udziela opinii na temat swoich😉 Pensjonaty opuszczamy z różnych powodów bo jest nam źle, ale czasem nie dlatego tylko kierujemy się chęcią szukania czegoś nowocześniejszego lub bardziej komfortowego pod względem rozwoju ambicji sportowych itp.
Generalnie nie można przejąć konia za długi pensjonariusza, chyba, że będzie to w ramach ugody z nim i przkaże go w rozliczeniu z własnej woli. Jedyne wyjście za niepłacenie za pensjonat to po prostu skorzystanie z firmy windykacyjnej lub wejscie na drogę sądową, postępowanie komornicze itp.
Za to można chyba legalnie doliczyć odsetki ustawowe za zwłokę w zapłacie.

Zapis w umowie o przejęciu konia można by chyba dość prosto podwązyć w sądzie. Bo takie przejęcie jest nielegalne a co za tym idzie taki zapis też nie jest wiążący.
Myślę że sprawa jest na tyle ciężka że nie da się rozwiązać żadnym zapisem w umowie bo to tak czy inaczej kończy się w sądzie. Ja bym pewnie takiego pełnomocnictwa nie podpisała, myślę że zawsze można się dogadać.

Ale czy ktoś mi powie, czy ja mogę napisać publicznie że taka osoba oszukuje innych?
Hmmmm skoro jesteś pewna, że oszukuje i jesteś w stanie to udowodnić przed sadem, to może i byś mogła publicznie napisać, ale zawsze się trzeba liczyć z oskarżeniem o pomówienie.

Ale czy ktoś mi powie, czy ja mogę napisać publicznie że taka osoba oszukuje innych?


Nie radzę.
Oszustwo to przestępstwo, czyli byś musiała mieć wyrok sądu, że dana osoba została skazana prawomocnie za oszustwo. Inaczej - możesz być oskarżona o zniesławienie.
Ale dane konia można podać.
Ale to przecież nie jest tak hop do przodu z tym przejęciem konia za długi. Sąd jedynie może wyrokiem przekazać prawa własności, zapis w umowie sam w sobie jest g* warty. Poza tym już o tym na forum dyskutowaliśmy kilka razy.

Właściciele pensjonatów powinni się zabezpieczać chociażby kaucjami (tak, jak w przypadku najmu mieszkań). Chociaż wtedy jeden miesiąc są do przodu.

Ja wiem, że sąd to nie ingerował. Koń wedle zapisu w umowie przeszedł na własność właścicielki hotelu, tamta osoba została o tym poinformowana i nic więcej nie było z tym robione. Zmiana w paszporcie również zaistniała, koń został sprzedany.
w jednej z podwroclawskich stajni konie dluznikow "gina". znajduja sie w momencie uregulowania naleznosci 😉 jednak jest to skuteczne jedynie wobec osob, ktore sie koniem jednak intersuja.
Ircia   Olsztyn Różnowo
05 lutego 2012 18:09
Ja się nauczyłam że płatne z góry, jak jest nie zapłacone do 15 to dzwonię i pytam, jak nie ma odpowiedzi kiedy zapłacą to...no właśnie co wtedy? Obecni pensjonariusze są obowiązkowi i kochani, ale nie wiem na kogo kiedyś jeszcze  trafię  🤔  Ale jedno jest pewne nie będę czekać roku, a konie i tak zabiorą, bo są ich, więcej nie dam się oszukać i pracować za darmo.
I jak wiadomo za błędy trzeba płacić, a moim błędem było czekanie roku na zapłatę  😂


Zastanawiam się czy to jest częsty problem - nieuczciwi pensjonariusze? Czy zdarza się taki jeden na stajnię?
Czy może jeden na pięć stajni?

Może są to najczęściej spóźnialscy, którzy potrzebują telefonu motywującego? A tacy prawdziwi oszuści zdarzają się bardzo rzadko?
Ircia   Olsztyn Różnowo
05 lutego 2012 18:27
damarina wierz mi zdarzają się czesto, telefony motywujące raczej nic nie dadzą, spóźnialscy raczej zadzwonią że oddadzą trochę później i zapytają czy poczekam, zawsze mówię że nie ma problemu bo też jestem człowiekiem i rozumiem  😉
Ale jak ktoś ściemnia że nie ma kasy, bo jest taki biedny, a za parę dni chwali się nowym siodłem, no to wybacz  🤬 można sie wkurzyć...
Elu - jak zakończyła się sprawa z Justyną i Brzozą?? Wiesz może?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 lutego 2012 20:54
Wieści są przekazywane pomiędzy właścicielami pensjonatów. Do nas Brzoza trafiła gdzieś w środku afery i szybko została przez szefa wyproszona. Od tego czasu nie trafił nam się nikt podobny. Aczkolwiek kilka miesięcy temu przyjechała dziewczyna w asyście chyba taty i chłopaka z pytaniem o boks, a konkretniej dwa. Szefa akurat nie było, więc podałam jej numer telefonu i powiedziałam, żeby zadzwoniła, bo owszem boksy dwa będą wolne za dwa tygodnie, jak ja i koleżanka zabierzemy swoje konie. Na drugi dzień trafiłam akurat na fragment rozmowy telefonicznej. Mój szef to oaza spokoju. Ciężko go zdenerwować. A jednak. Otóż, zadzwoniła mamusia panienki, że już pakują konia i jadą.  😲 Tłumaczenie, że nic nie było uzgadnianie mamusia skwitowała tym, że "przecież córka dzwoniła z pytaniem, czy są wolne boksy". Na stwierdzenie, że od nowych osób kasę bierzemy za dwa miesiące z góry, mamusia stwierdziła, że ojej, teraz mają 400 zł, ale później zapłacą. No ludzie... Oczywiście kategorycznie jej odmówiliśmy. A teraz pytanie, komu uciekł w okolicach grudnia pensjonariusz? Dziewczę w trybie pilnym wynosiło się gdzieś z Piaseczna.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się