Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
06 lutego 2012 12:55
Ja się tutaj tak ni z gruchy ni z pietruchy wcisnę.
Z życia wzięte:
Wczoraj wjechaliśmy na parking i zaczęło nam się dymić spod maski. Okazało się, że poszła rura od płynu chłodniczego i zalało nam wszystko pod maską, o mało nie zatarliśmy silnika, już się biedny gotował. Oczywiście tutaj Clio okazało się niezawodne w swojej prostocie i jak na swój wiek przystało - naprawiliśmy rurę za pomocą taśmy izolacyjnej, plastikowej rurki i dwóch zacisków. Po przepytaniu ok. 15 osób, czy mają trochę płynu chłodniczego w końcu dorwałam faceta, który nam pomógł i dał nam niecały litr. Polecieliśmy do sklepu po wodę mineralną (stacja jak na złość znajdowała się 2,5km od miejsca, w którym zdechło nam auto), zrobiliśmy mieszankę wybuchową. Pomijam fakt, że wracając odpadł nam kabelek od gazu i musieliśmy interweniować pod TESCO 😁 Do domu dojechaliśmy bez większych problemów.
Ale dziś rano Clio przeszło samo siebie, rura w nocy wystrzeliła i czeka nas wymiana. Zmarnowaliśmy 30zł bo "wypluł" płyn chłodniczy. Dobrze, że części do tego wypierdka tanie to nie zbankrutujemy 😁
Dobrze, że mieliśmy kawę w termosie i jakieś chipsy, bo byśmy pomarli z głodu i zimna. Przynajmniej się nauczyłam, że zimą muszę zabierać se sobą jedzenie, termos z kawą/herbatą, gorącą wodę w termosie na wypadek, gdyby coś nam pod maską zamarzło (bo i to się nam zdarzało), no i przede wszystkim płyn chłodniczy, różnej maści oleje itp 😁
mysza ,przepraszam i dalej uwazasz że to auto nadaje sie do uzytku?
W moim odczuciu zagraza , osobom korzystajacym z niego i innym uczestnikom drogi.
Ale dlaczego? Każdemu może strzelić przewód. Nie tylko ten.
mysza ,przepraszam i dalej uwazasz że to auto nadaje sie do uzytku?
W moim odczuciu zagraza , osobom korzystajacym z niego i innym uczestnikom drogi.



Dokładnie, wawrek ma racje. Nie wydaje mi się żeby ten samochód nie nadawał się do użytku- przecież nie wybuchł, nie odpadły koła itp... Sama do niedawna była posiadaczką 20letniego samochodu i jeździł, od czasu do czasu coś trzeba było naprawić, ale jak każdy inny, nowe, "salonowe" też są awaryjne.
Eeee tam... a po to jeden grat na drodze? 😉
Tu przynajmniej są szanse na samodzielną "naprawę" w celu dotargania gratka pod dom. W nówce z masą elektroniki mógłby być dużo większy problem.
Nie każdego stać na cacko, w którym wszystko gra i wpada się do serwisu na wymianę żarówki. Grunt to umieć sobie z tym poradzić.
niestety pewne rzeczy zdarzają się
u nas latem po dolaniu płynu do chłodnicy ździebko za duzo walnął przewód wyrywając króciec od chlodnicy, też w czasie jazdy, najpierw był plusk na szybę a potem dymu dużo, na szczęscie bylismy blisko stacji
grunt to umiec sobie radzić, chociaż akurat u nas skonczyło się wymianą chłodnicy

oglądalismy w weekend kolejne auto, ehh tracę nadzieję, całe zaplute olejem, od spodu, aż po reduktor, sprzedawca twierdził że napędy chodzą, a reduktor nawet się nie zapinał...
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
06 lutego 2012 21:44
mysza ,przepraszam i dalej uwazasz że to auto nadaje sie do uzytku?
W moim odczuciu zagraza , osobom korzystajacym z niego i innym uczestnikom drogi.



Przepraszam bardzo, ale auto padło nam na parkingu, nie na drodze, więc zagrożenia nie stworzyliśmy. 2 tygodnie temu przeszedł przegląd bez najmniejszego problemu. To, że mu strzeli coś raz na 10 lat nie znaczy, że od razu nie nadaje się do użytku.
Dworcika ma rację, nie każdego stać na auto z salonu. Wybacz, kot, ale nie chce się zaciągać na auto tylko po to, żeby później nie móc nim jeździć bo mnie zwyczajnie nie będzie na to stać. Auto ma swoje lata i prawo żeby coś po tym czasie strzeliło. I tak się dobrze sprawuje przy tych mrozach, dużo lepiej niż auta sąsiadów, nówki z salonu 😉 clio przejechało wiele km, niedługo dobije 300 tyś, a nawet się nie zająknie. Także według mnie wiek auta nie ma znaczenia, problem tylko w tym, że w tych nowych trudno jest zrobić coś samemu "na styk" byle dotargać auto bezpiecznie pod dom.
te stare czasami się psują,ale za to można je naprawić i jeździć bez końca...nie to co nowoczesne jednorazowki dla nowobogackich frajerów.
a ja tak bardzo załuje ze sprzedalam staruszka Pajero... brzydko wyglądał ale za to jezdził
Toyota została ochrzczona ' zieloną k.......ą' bo albo zamarznie, albo ... no nie lubię jej

oba nasze samochody zamieszkały w stajni

Patrol ma chimery, raz odpali raz udaje ze zamarza... niby wszystko jest OK , 11 lat to nic dla niego- symulant no..

Ja wczoraj, po 3 godzinach ladowania akumulatora, na szczescie odpalilam. Pozniej wzielam "ksiezniczke" na spacer. Udalo sie ja wcisnac do garazu. Licze, ze dzisiaj bedzie wspolpracowac od razu  🙂
U mnie jeden dzień auto odmówiło posłuszeństwa - nic się nie chciało wyświetlić na wyświetlaczu od skrzyni biegów
elektronika chyba przymarzła bo aku był ok. Następnego dnia jak troszkę słonko poświeciło mimo siarczystego mrozu coś ruszyło i jest ok.

Ja posiadam auto dla dresów tzw bmw e36 coupe z 95 na gazie sekwencyjnym odpala codziennie, mimo  mrozów (stoi na polu)
Silnik 1.6 30 zl gazu na 100 km. 105 koni. auta naprawde ok mimo ze sasiedzi mi mowi ze  jest dresiarskie.Części sa stosónkowo tanie, wymienialam narazie hamulce tyły, jak kupowalam auto wiedzialam o tym ze nadszedl ich kres. Naprawde polecam stare bmw🙂
U mnie za 20zł przejedziesz 100km 😀 W porównaniu z cenami benzyny - jestem miłośnikiem samochodów w gazie (zdradziłam właśnie dieslowskie silniki)
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
08 lutego 2012 15:01
my naszym clio w gazie za 25zł przejedziemy 150km, sprawdzaliśmy 🙂 Za 78zł (czyli pełna butla) przejechał niecałe 350km.
przy tych cenach benzyny kocham auta z LPG, nasz escort (benzyniak) za 20zł przejeżdżał 35km przy nodze mojego narzeczonego, ale to jeszcze za czasów, kiedy benzyna była niewiele ponad 3zł. Teraz wątpię, żeby starczyło nam za 20zł przejechać z osiedla na osiedle :/
Ja na pełnej butli 115 zl , robie 400 km🙂 miałam clio 2 1.2 benzyne to tankowalam w miesiacu gdzies za 400 zl 3 lata temu, wiec benzyna była troche tansza. Ale auto na gaz to generalnie geniany wynalazek pod względem oszczędności.
lockmittel   Co nie zabije to dobrze zrobi mi.
08 lutego 2012 16:10
Mysza skoro za 25zł przejeżdżacie 150km, to na pełnej butli powinniście przejechać około 450km...
Niedługo się i nam "zagazowanym" dobiorą do tyłków. Akcyza jest na jednym poziomie od dawna. A niektórych boli to, gaz jest o połowę tańszy. Mam nadzieję, że to czarnowidztwo, ale obawiam się, że można się spodziewać podniesienia cen za gaz.
Gillian   four letter word
08 lutego 2012 17:28
nawet jak podniosą, to do cen benzyny nie dobije.
Echhh... takie ładne autko miałam na gaz, po co rozwalałam? 🙁
a mój kochany dieselek palił 4,5-5 litrów. Przy takich mrozach w mieście ciągnie 7, dopiero za miastem spada poniżej 6  😕
Manta   Tyłkoklep leśny =)
08 lutego 2012 17:31
Co do podniesienia cen gazu - strasza od 98-99 ze gaz bedzie w cenie benzyny, lub bedzie wynosil conajmniej 2/3 jej ceny. I strasza... i strasza... i jakos poki co, przez te nascie lat na tym pozostaja ;-) wiec niekoniecznie faktycznie podrozeje.

Ja tam nie narzekam, teraz przy tych mega mrozach to mi spalanie troche wiecej wychodzilo, ale jak sie dotankowywalam po 7 litrow, a po odpaleniu sobie auto stalo dobra chwile za kazdym razem, to roznica jest. Mimo wszystko, u mnie to wielkie spalanie to jest ok 6,5l ;-) normalnie to jest zawsze w granicach 6 litrow (na miescie, w duzych korkach). Wiec nawet jak mi znajomi dokuczaja, ze mam diesla i cena rosnie, to tylko im przypominam, ze roznica ON-Pb to maks 20gr/litr a roznice w spalaniu mamy dobrych kilka litrow 😉
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
08 lutego 2012 17:38
Mysza skoro za 25zł przejeżdżacie 150km, to na pełnej butli powinniście przejechać około 450km...


Poprzedniemu właścicielowi przejechał ok. 350km, my tego jeszcze nie sprawdzaliśmy 😉

oglądalismy w weekend kolejne auto, ehh tracę nadzieję, całe zaplute olejem, od spodu, aż po reduktor, sprzedawca twierdził że napędy chodzą, a reduktor nawet się nie zapinał...


My mieliśmy też jechać oglądać, ale auto sprzedało się w dwa dni. Cena była mocno okazyjna, bo chcieli za Suzuki GV z 2008 roku 49900, 15 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania. Nawet nie zdążyliśmy pojechać zobaczyć. Wystawiona aukcja w poniedziałek, dzisiaj już nieaktualne.
I dalej złomy pozostawały.
Wrrrrrrrrr. Następnym razem to poodwołuję wizyty, a pojadę zobaczyć.
ojciec wziął wczoraj na chwolę moją foke i 100m od domu wpadł mu pedał sprzęgła w podłogę, jutro rano musze zaciągnąć do warsztatu  🙇
A mojego puga powaliło 😁 Po podłączeniu akumulatora migają awaryjne. Nie da sie wylączyć, bo pilota szlag trafił - zwarcie jakieś czy coś. Cóż... aku w domu, autobusy jeżdżą, więc... może poczekam do wiosny? 😉
Zazdroszczę Wam tych aut na gaz, my za miesiąc też przerabiamy. Boli mnie to, ile trzeba na przeróbkę wydać, ale jeszcze bardziej boli mnie fakt wydawania na benzynę 500 zł miesięcznie jak to się przedstawia teraz.
ogurek, niefajnie;/
pokemon, my sprawdzamy co 24 h i w miarę możliwości jedziemy szybko oglądać
aczkolwiek nową taktykę mamy, pytamy od razu przed wyjazdem czy cena negocjowalna i o ile, bo ceny w stosunku do wartosci pozawyzane po 5 tys, co przy kwocie 15-20 tys ma znaczenie
jeśli ktoś od razu mało elastyczny na trzeźwe spojrzenie na wartość auta nawet dupy sobie nie zawracamy
Może być też tak, że ktoś mocno inwestował w auto, a i tak sprzedaje po kosztach, mimo, że kupującemu wydaje się cena zawyżona. Gdybym miał sprzedać swoje auto, tak żeby wyjść choć na zero, to niejeden by się w głowę popukał.
wawrek, być może
taka sytuacja jest np z terenówkami przeprawowymi, na wypasionych oponach, na specjalnych terenowych spreżynach, podniesionymi

ale jeśli auto powiedzmy ma 200 tys przebiegu i koleś przez 1,5 roku posiadania nic w nim nie robił, rocznik ten chodzi po 15 tys mniej więcej, on chce 21 to też trzeba trzeźwo spojrzeć, bo chociażby głupi rozrząd juz by wypadało zrobić

ja też mam frotę przeinwestowaną, relatywnie dużo kosztowała ale była jak mówisz doinwestowana, na dobrych oponach za 2,5 tys, podniesiona
my też wsadziliśmy w nia sporo, dużo zrobiliśmy ale to dalej nie znaczy że jest warta 5 tys więcej niż przeciętna frotka w tym roczniku
dlatego dla mnie jest niesprzedawalna, bo przeinwestowalismy ją
to tak jak my z Patrolem..... kosztował normalnie a byl zaniedbany, włozylismy juz chyba połowe tego co kosztował- nawet nie oplacaloby sie go sprzedawac.

Nie wstawiłam toyoty do stajni na noc i co... znowu klopoty...
Mojego fordziaka też nie opłaca się sprzedawać.. Po pierwsze że auto amerykańskie, mało znane w PL, więc chętnych i tak będzie jak na lekarstwo, po drugie tyle pieniędzy co tam jest wsadzone - a i tak nie jest dobrze. Instalacja gazowa cały czas szwankuje, silnik nie chce się z nią pogodzić 😀
Wymieniony dyferencjał centralny, remont silnika, zawieszenie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się