Burza ładnie wyglądacie z Piorkiem :kwiatek: W tej scenerii prezentujecie się znakomicie 😀 Jak w każdej, zresztą 😉
Tristia faktycznie zabrzmiało bardzo niebezpiecznie, oby już nigdy więcej takich upadków! Głowy czasem nawet i twardy kask nie ochroni, trzeba po prostu uważać... Miałam przykład koleżanki, która spadła w kasku, normalnym z atestami, w przeszkodę - i co? Jakieś nieodwracalne zmiany w mózgu, amnezja... No masakra 😵 Nikomu, nikomu tego nie życzę!
Misskiedis w takim razie jestem według Ciebie "qniarką", bo owszem, uczę swojego konia dębować, i to nawet czasem siadam na niego na te dęby bez kasku 😉 A konie brykające od dawna jeździłam w stajni, w której poprzednio stałam, bo po prostu się ich nie bałam, nawet jeśli były tzw "niebezpieczne". To nie jest kwestia stereotypu: "wsiądź na konia bez kasku, i niech Ci stanie dęba albo bryknie, a Ty spadniesz i się zabijesz". Też osobiście nie pochwalam uczenia konia okazywania niezadowolenia czy wręcz agresji, ale weź również pod uwagę, że nawet źle nauczone "dawanie buziaka" i każda inna równie niewinna sztuczka wchodząca w zakres szeroko pojętej tresury może okazać się niebezpieczna. Ba, ujeżdżenie też jest niebezpieczne! A skoki, to już nie wspomnę.
I osobiście dla mnie większą głupotą niż zaplanowane, kontrolowane i utrzymane w szczególnej dyscyplinie uczenie sztuczek jest m.in. skakanie bez kasku przeszkód nierzadko sporo powyżej metra (140, 150), co zdarza mi się obserwować bardzo często, szczególnie wśród "doświadczonych zawodników" dosiadających młodych koni. Skoro są tacy doświadczeni, chyba powinni wiedzieć, że to niebezpieczne, prawda? Nie są przyklejeni do siodła klejem, a koń to koń, może wyłamać, bryknąć.
Nie skreślaj więc wszystkich ludzi, którzy uczą konie sztuczek - kiedyś stawanie dęba na życzenie nosiło zaszczytną nazwę pesady (pasady) i wchodziło w skład normalnego treningu koni szkolnych Wyższych Szkół Jazdy, a także koni dresażowych i w pewnym okresie bojowych, kawaleryjskich. Teraz nie jest już takie zaszczytne, ale wciąż może być przeprowadzone bez narażenia zdrowia i życia jeźdźca oraz konia. Nie wszyscy chcą się umrzeć przygnieceni 500-kilogramowym końskim cielskiem 😉
sei no widzisz, jakie dobre wieści 😀
Sivens dobrze napisane, popieram 😉
U nas też dzisiaj ładnie popadało:
Muskaciątko sobie poskakało, a Pańcia wsiadła na 10 minutek, odświeżyć konikowi pamięć ujeżdżeniową i trochę rozruszać zastane kości 🏇 Jutro za to bierzemy się ostro do pracy, już sami, i "normalnie" - ujeżdżeniowo.