Co mnie wkurza w jeździectwie?

Na Bródnie stoisz? Mnie wkurzyli raz - facet na patrolu prawie lał się z koniem, którego uderzało źle założone wędzidło o zęby, a tamten jeszcze mu ostrogami poprawiał samopoczucie. Szkoda, że kon lekko kulał.
Tak, stoję na Bródnie (niestety). I jakoś wcale mnie ta scenka nie dziwi...  😵
Wkurza mnie podejście ludzi, takie jak zaprezentowała w KR Epikea. Jak można jeździć na koniu który nie widzi!? No ludzie... Jeśli koń ma zaufanie do swojego  jeźdźca, radzi sobie doskonale pod siodłem dzięki "szefowi" to ja nie rozumiem? Ślepy koń=gorszy? NIE. Jeśli nie dzieje się krzywda, to nie widzę problemu.


fajnie wyolbrzymiasz i wyciagasz daleko idące wnioski rozmawiając sama ze sobą
ovca   Per aspera donikąd
15 lutego 2012 20:23
Mnie wkurzają panny, które dostają do jazdy superułożonego, świętego konia i pomimo, że nie potrafią pokazać jego możliwości, tłuką się po zawodach i z politowaniem patrzą na tych, którzy jeżdżą konia sami od zera i napotykają na trudności, o jakich pani x czy pani y się nawet nie śniło, bo wożą się na koniu zrobionym przez kogoś innego.
Nie wiem czy było. Ale mnie wkurzyło to:
wchodząc do stajni na moją pierwszą jazdę, dostałam wiaderko pełne przeróżnych szczotek i miałam sobie wybrać dwie i instruktorka powiedziała: "Tu masz siodło, obok ogłowie, Twój koń stoi na samym końcu stajni po lewej" i weź coś tu zrób...mała dziewczynka 155cm w kapeluszu ma iść do ogromnego karego wałacha, wejść i sama wszystko zrobić, będąc w stajni pierwszy raz..
Za to mi się przypomniało jak jeździłam jeszcze w rekreacji ,a jeździłam długo i coś tam wiedziałam już o kontach i w jednj ze stajni nie pozwalano czyścić i siodlac tym co jeździli, było takie niedbalstwo, swoją droga stajnia znana gdzie są tez zawody miedzynarodowe, dostałam konia nawet nie patrzyłem na nic bo konia tylko za wodze się brało i na jazdę. Idea koniem i nagle trach!! Patrzę a tu siodła na ziemi leży bez popregu.... Dziewczyny które się tym zajmowały, Poprostu popregu zapomniały. I tak wiele rzeczy w rekreacji działa :/
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
15 lutego 2012 22:32
a mnie wkurza to, że w większości stajni nikt nie potrafi odmówić wyjazdu w teren/samodzielnej jazdy na placu bez sprawdzenia choćby wstępnie umiejętności delikwenta, dosiadającego bądź co bądź obcego konia, i choćby próby poinformowania, że coś można zmienić, poprawić, nauczyć ..

wszystko odbywa się na zasadzie:

- jeździł/a Pan/Pani już?
- ależ oczywiście! ja już w tereny jeżdżę!

i na tym kończy sie "wywiad" po czym koń obrywa po zębach/bokach/zadzie, klient nadal uważa, że "umie i już" a stajnia kasuje pieniążki i uważa, że problemu nie ma ...  🤔

a potem mamy znerwicowane, zaszarpane konie, które są ZŁE i NIEDOBRE i coraz liczniejsze watahy pseudojeźdźców, którzy nie potrafią używać podstawowych pomocy...  😵

a najbardziej mnie to wkurza bo sama długo byłam zepsutym owocem takiego podejścia 😉
Do tej pięknej listy dopiszę jeszcze brak zrozumienia tzw "doświadczonych zawodników".
Próbujesz coś sobie ustawić, ruszysz nie daj Boże którąś z przeszkód stojących bez celu na hali - i słyszysz: "Nie, tej nie! Będzie potrzebna jeszcze! Tamta też nie! I tamtą też zostaw!". No ludzie...  😵 Trochę współpracy!
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
15 lutego 2012 22:41
xxmalinaxx to juz pod "zbieractwo" podchodzi  😁

"zostaw bo może się jeszcze przydać!"  😁
ceffyl oszaleć można  😵
Albo jeszcze lepiej: "Zostaw ściany, bo będę galopować", a 5 minut później: "Weź zjedź ze środka, bo chcę na mniejszym kole popracować" - i chociaż to jest absurd, oni naprawdę uważają, że są pępkiem tej hali pełnej koni  🤔
ceffyl   Niektórzy ludzie są taktowni. Inni mówią prawdę.
15 lutego 2012 22:57
co gorsza "Oni" to przenoszą na zawody ..  😵

miałam okazję ostatnio obserwować taki haos na regionalkach w Dąbrówce .. nic tylko  🤬

edit:  w sumie mamy kolejny podpunkt do wątku 😉

BRAK KULTURY I SZACUNKU NA HALI/PLACU

o zgrozo przenoszony właśnie m.in. na zawody  😲
dopiszę się do BRAKU KULTURY NA HALI z ...psami. Amazonki przyjeżdżają na trening jak na biwak - kawka, pogaduszki, piesek. Piesek biega po hali - a na zwrócona uwagę - odzew - "To dla mnie sygnał, że muszę poszukać innej stajni". No i krzyżyk na drogę, pensjonariuszom na pewno będzie lepiej.
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
16 lutego 2012 09:36
ad. sprawdzanie umiejetności - a ja musiałam długo się wykłócać z pracodawcami zanim pojęli po co sprawdzam KAŻDEGO jeźdźca bedacego po raz pierwszy 😉. i ile z*k dostałam za to.... i jak mnie to wkurzało... przychodzi gosciu. mowi, że jeździł. ile lat - grzecznie pytam. 3 razy - zabrzmiała odpowiedx 🙇. chciał w teren jechać. powiedziałam, że nie. pojdzie na lonże. nie umiał nic. wstawał na wodzach 😲 w klusie. zrobiłam mu porządną lonże. zsiadł. powiedział: jej, przepraszam. to ja nic nie umiem.  i zapsiał sie na anstępną. miała satysfakcję 😉
i NIGDY nie wzięłabym w teren kogoś, kogo nie widziałam na placu.
ad. pieski pensjonariuszy - oj tak, oj tak.... sama wyprowadziłam sie w końcu ze stajni, gdzie puszczane były na plac pieski, żeby sie wybiegać 🙇.
nie wiem, może inne konie nie, ale mój akurat wyjątkowo "dobrze" reagował na dwa bawiące się owczarki i rotka...
Ja miałam dziwną sytuację w pewnej stajni nad morzem.
Chciałam pojechać w teren na plażę, jednak reguły były takie jak piszecie- najpierw lonża. No więc teren kosztował 60zł, lonża 30zł. No nic, wakacje zdarzają się raz w roku mogę wybulić jeszcze tą lonżę żeby pojechać w teren raz.

Przyszłam na umówioną lonżę w normalnych dżinsach (nie miałam bryczesów na wakacjach), pani instruktorka mnie zmierzyła, wyprowadziła jakiegoś konia, osiodłała nie pozwalając mi się zbliżyć. Nawet strzemiona sama mi dopasowała (ha, prawie jak własny luzak :hurra🙂. Podprowadziła konia pod schodki, wytłumaczyła jak siedzieć, jak włożyć nogi w strzemiona. Własciwie to sympatycznie z jej strony że to robiła, choć miło by było, jakby mnie w końcu posłuchała i uwierzyła, że nie siedzę na koniu pierwszy raz😉
Po tym długim wstępie wzięła mnie na lonżę. Oczywiscie wodzy nie dostałam, kazała pokazać jak anglezuję, ale musiałam przy tym trzymać się siodła, moja matka miała dobrą zabawę przez cały czas  🤔wirek: W końcu w trakcie mojej inauguracyjnej lonży koń się spłoszył u zaczął uciekać na zewnątrz, dziewczyna nie mogła go zmusić do chodzenia w koło więc dała mi wodze i kazała jeździć po całej łące samemu. Dostałam nawet polecenie zagalopowania  😎 Koń był super sympatyczny, bardzo fajnie chodził na kontakcie, nawet miło się jeździło. Po chwili dostałam pytanie, co takiego zrobiłam że ten koń ma szyję wygiętą jak łabędź  🤔wirek: Szkoda dalej opowiadać jak wyglądał mój wymarzony teren 😉
Rany, chyba w następne wakacje też tam wpadnę.

Czy takie sytuacje nie są wkurzające?
Grace podpinam się pod wątek: dokładnie! Psy na hali są problemem. I to wcale nie wynika z natury psów, tylko rozsądku właściciela. Jedna z koleżanek ma dwa boksery, wielokrotnie musiała zostawić je gdzieś podczas jazdy, czasem więc brała je na halę, uwiązywała na smyczy w kąciku, psy kładły się i nie było ich słychać ani widać. W pewnym momencie nawet zapominałam o ich istnieniu i przejeżdżając obok przestraszyłam się, gdy w polu widzenia mignęły mi brązowe kształty  😂
I to jest jedyny przykład dobrze wychowanych psów na hali, jaki znam. Pozostałe - pożal się Boże. Biegają po hali jak nienormalne, szczekają, wpadają w najmniej spodziewanym momencie i płoszą konie. Plączą się pod nogami. Przecież to ludzkie pojęcie przechodzi...
omnia, xxmalinaxx ja też nie trawię psów biegających luzem przy koniach. Nigdy, przenigdy nie zgodziłabym się na jeżdżenie/prowadzenie jazd w momencie, gdy jakiś kundel latałby luzem przy maneżu. Jak już ktoś koniecznie musi wlec ze sobą psa do stajni, to niech go trzyma na smyczy i zostanie poza ujeżdżalnią.

Nie wiem, może i przesadzam, ale została mi potężna awersja po wypadku, który miałam nieprzyjemność widzieć - koń, spłoszony przez własnego (sic!) psa instruktorki, rozmazał ją na drzewie rosnącym przy ujeżdżalni. Do tej pory pamiętam, już po tym, jak ją zabrała karetka, widok brata płuczącego prysznicem jej kurtkę z krwi. Brr.
Kiedyś w terenie z grupą podczas galopu nagle poczułam, że koń skacze i jednocześnie usłyszałam skowyt. Nie widziałam kiedy pies (były z nami dwa) wbiegł pod konia, sama przejechałam kawał na szyi ewakuując się na zakręcie (byłam ostatnia w zastępie, z dala od grupy, na zimniaku - czołgu). Pies zarobił w bok kopytem - złamane żebra. Ja złamałam palec. Żadnych psów luzem przy koniach, ani w terenie ani na ujeżdżalni.
Psów nie powinno być dla naszego i ich bezpieczeństwa. Wkurza mnie to maksymalnie jak muszę nagle z galopu stój robić, bo psinka się właśnie przed kopytami mojego konia zatrzymała. I wkurza mnie to, że nie umiem "przejechać" takiego psa i wszyscy zlewają że one łażą pod kopytami, bo wiedzą, że pokrzyczę i powyzywam, ale się zatrzymam. Jakbym tak z raz choć przeturlała takiego psa między kopytami rudego to myślę, że zaczęłoby się myślenie w końcu i trzymanie psów w odpowiednim miejscu.

Przy okazji znam takich jeźdźców - właścicieli psów, którzy wychowali psy tak, że na plac nie wchodzą. Nie i już. Siedzą poza nim.
ash   Sukces jest koloru blond....
16 lutego 2012 10:44
epk, gorzej jeśli taki pies niczego się nie nauczy po takiej akcji. Znam taki przypadek, Kary strzelił takiego kopa kaukazowi, ze szok. Byłam pewna, że albo go zabił albo mocno połamał. Pies zwinięty w kulkę przeturlał się przez połowę hali waląc głową w bandę 😵 O dziwo nic mu nie było.
Spokój był przez kilka dni, nie podchodził do Pamira. Teraz znów ma ochotę pobiegać z nim na lonży, ale jest ciut ostrożniejszy, a Pamir się przyzwyczaił i go zlewa.
Przyłączam się do tych , których wkurzają psy na ujeżdżalni . Myślę , że właściciel stajni \ instruktor powinien umieścić przy wjeżdzie na halę\ujeżdżalnię tabliczkę ''zakaz wprowadzania psów''.
Innym problemem są koty , bo te to chodzą swoimi ścieżkami .Nieraz wrzasnęłam z przerażeniem , jak kot wbiegł niemal pod galopującego konia . Czasem jak kogoś lonżuję to kot przychodzi i bawi się rzemykiem od bata , a potem niespodziewanie robi zrywa na zewnątrz , często prawie pod konia . Tylko na koty to raczej nie ma mocnych ... Kiedyś mieliśmy ich 11 , obecnie jest 7 , w tym jeden to totalna gapa ...
Mój koń ma jednego psa na koncie - trup na miejscu. Biedak na pastwisko się bez pytania zapuścił.
epk czuje się trochę wywołana do tablicy, ale pamiętaj że to nie pies tylko świnio-pies🙂 a tak poważnie da się psa nauczyć, że na plac nie wolno, o hali nie wspominając. Wymaga to konsekwencji, ale mój jest idealnym przykładem, że się da. Wszystko jedno czy siedzę na koniu, czy np. coś robię na placu - on wie że tam zakaz, a na hali nigdy nie był (czasem mnie odprowadzi i czeka przed). I ja nie muszę się o niego martwić, ani inni że go rozjadą. A  psy na hali czy na ujeżdżalni doprowadzają mnie do szewskiej pasji, szczególnie na lądowaniu... Tylko niektórym się nie da przetłumaczyć... A o wypadek psa czy jeźdźca naprawdę łatwo.
noraka, hehe, zawsze coś tam z psa ma 😉. Faktycznie myślałam o tobie 😉 no i jeszcze o takim jednym co to na wzór jego psów Gacek tak fajnie wychowany.
A na serio o ile jeszcze na placu te psy toleruję - mamy ogromny plac, jak się pies nie wiesza koniowi na ogonie to ja sobie mogę znaleźć jakieś sensowne miejsce albo minąć psa. Wkurza mnie to na hali - mamy halę 20x40 metrów i na serio pies na niej to tylko problem. Na szczęście jakoś w tym roku mało tego, więc luuz 😉
Pamiętam taką milutką panią z milutkim berneńczykiem- ja lonżuję konia, ona przyjeżdża do konia ( pensjonariusz) z sunią, a sunia galopem na plac i za konia ogon. Trochę jej nie szło, to zaczęła ganiać koniec bata, jak oberwała batem to zawisła mi na lonży ( na odcinku między mną a koniem) potem wisiała na tym kawałku, który został mi w ręku.
Ale na dużym placu psy mi nie przeszkadzają, a w teren bardzo lubię jak idą ze mną.
Ja mam w stajni takiego niewychowanego psa-przybłędę... Oczywiście nikt nie raczył mu wpoić do głowy, że na hale nie wolno wchodzić :/  Ogólnie nie wchodził na halę, bo miał lepsze "zajęcia" takie jak szlajanie się po mieście, ale ostatnio mu się spodobało "wskakiwanie" na halę bez żadnego ostrzeżenia  😵  Kilka razy na jednej jeździe mi tak pod konia wskoczył jak przejeżdżałam koło drzwi, a mój kopytny za każdym razem pod sufit... No i w rezultacie zrąbany cały trening, bo koń przy drzwiach uwrażliwiony, z każdym przejazdem obok nich myślał, że go coś zaraz znowu zje  😵 
Mnie wkurzają panny, które dostają do jazdy superułożonego, świętego konia i pomimo, że nie potrafią pokazać jego możliwości, tłuką się po zawodach i z politowaniem patrzą na tych, którzy jeżdżą konia sami od zera i napotykają na trudności, o jakich pani x czy pani y się nawet nie śniło, bo wożą się na koniu zrobionym przez kogoś innego.


Ja właśnie jestem teraz taką panną w sumie z tym,że nie patrzę z politowaniem na innych, bo kiedyś też u mnie nie było kolorowo.  😉

I chciałam napisać,że denerwują mnie sytuacje tego typu:
Osoby wożące się w kółko na nic nieumiejących, szkółkowych koniach, przyjeżdża nastolatka powiedźmy z własnym, fajnym koniem profesorem i czegoś tam nowego się uczy. Zaczyna się obgadywanie i teksty typu "fajny koń,a ona go tylko psuje" , albo "na takim dobrym koniu to każdy by potrafił jeździć" albo jeszcze "konik aż gwizda tylko jeździec pi***da". 
Moim zdaniem tak właśnie powinno być, że młodzi jeźdźcy uczą się na koniach, które już coś umieją, a nie na takich 'Baśkach od woza'. Wiadomo,że takie osoby psują te konie, ale to chyba jest normalne bo na czymś w końcu trzeba się nauczyć, grunt żeby była taka osoba,która potem na tego konia wsiądzie i ewentualnie poprawi. Nie każdy od razu jest mistrzem a wiadomo,że najpierw to jeździec musi nauczyć się czegoś od konia, żeby potem mógł uczyć tego inne konie.
Ale wkurzające jest nie to, że ktos ma fajnego konia-stać go to ma, niech się od niego uczy i bardzo dobrze.
Wkurzające jest zadzieranie nosa wyżej dachu i pokazywanie "co to nie ja" bo ktos wygrał jadąc na samograju. Mnie to też złości!

A jeśli ktos ma fajnego konia ale tez fajne podejście do jazdy-to chwała mu za to:-)
generalnie (mnie przynajmniej) złości nie to, że ktoś ma dobrego konia tylko, że jego mniemanie o sobie jest tak wysokie, że nie mieści się pod sufitem na hali 🤣

I wkurzają mnie gadki takie "dogryzające" jak komuś cos nie pójdzie na zawodach...
tinkerbell mam takie same odczucia, nie wiem ludzi zazdrosc zzera, a chyba lepiej tak niż jak ktoś co nic nie umie i ,,robi,, konia od zera  😉
Magda, ale chyba "samograje" to legenda. Przynajmniej w ujeżdżeniu 🙂
Ja tam do końca ani w takie konie samograje nie wierzę (no przynajmniej w ujeżdżeniu, bo skoki rządzą się trochę innymi prawami) ani w ludzi co im mniemanie o sobie rośnie od samego posiadania zajebistego konia.

Jak ktoś kupuje zrobionego porządnie konia, żeby się uczyć to często gęsto go ten koń nieźle do parteru sprowadza i pokory uczy i się wysokie przeświadczenie o własnych umiejętnościach kończy. A jak komuś własne JA pod sufitem lata oddzielone od ciała i rzeczywistości to raczej to zależy od konkretnego człowieka, i stawiam na to, że nawet jakby zamiast tego konia "samograja" miał "trupa" zza stodoły to też by mu się rozdmuchane JA pod sufitem obijało. Kwestia ludzia a nie posiadanego konia. Ci co chcą się faktycznie uczyć i rozwijać to raczej dość pokorni są 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się