Sprawy sercowe...

Robaczek M., Skoro czujesz się stłamszona i osaczona, a do chłopa nie dociera, że tak się czujesz.... to jest sens być ciągle tłamszoną i osaczoną?
Nie wiem, chyba bym nie miała cierpliwości, żeby takiego chłopa próbować "ułaskawić".
Dodam że mieszkamy u moich rodziców wiec jedzenie dom itp mamy zapewnione.  Ok chłopak niech sie wyszaleje ... ale mógł by zrobić coś dla mnie takiego hmmm romantycznego.  Pod koniec stycznia zrobiłam sobie tatuaż i po całym dniu w studiu nic nie jadłam ipoprosiłam żeby mi zrobił jakiś obiad ( dodam że jest świetnym kucharzem) doczekałam sie obiadu po 2 dniach ;/
PinkPanther, macie po 18 lat, mieszkacie u Twoich rodziców, on zaczął pracować... nie za dużo wymagasz? Fajnie, że nie rozwalił pierwszej kasy a pooddawał długi. Ciesz się różą, może na więcej nie stać go finansowo. Chcesz mieć romantyczne randki to nie mieszkaj z facetem. 90% randek kończy się z chwilą zamieszkania razem. Skoro można obejrzeć razem film leżąc w łóżku i popijając wino, to po co marnować czas na kino? 😉
He he he... po części to prawda  😎 trzeba mieć głowę na karku, żeby walczyć z rutyną 😉

PinkPanther podbijam pytanie - a Ty co dla niego zrobiłaś na walentynki, że ta róża Ci taką przykrość sprawiła? Skoro Ty masz więcej kasy i było Cię stać na droższy prezent urodzinowy niż jego, to może umówcie się, że dopóki nie stoicie samodzielnie na nogach pod względem finansowym, że prezenty kupujecie sobie do jakiejś określonej kwoty, np 50 zł.
szepcik, ja nie walczę. Po prostu kiedy ludzie mieszkają osobno, zwłaszcza kiedy oboje mieszkają z rodzicami to częściej aranżuje się spotkania na mieście, w pubie, restauracji, kinie... bo jakoś ten czas trzeba spędzić. A w domu nie zawsze są warunki. Np. miałam chłopaka, który mieszkał w pokoju z kuchnią z mamą i 2-ką rodzeństwa. A jak się mieszka razem, to po co często wychodzić jak można spędzić czas razem w domu. Tylko jak nazwać randką kolację, jeśli codziennie przy tym samym stole jadasz w towarzystwie tego samego chłopa ? 😉
Oczywiście to nie tak, że zupełnie zanika romantyzm. Dla mnie najlepszymi "randkami" są nasze weekendowe wyjazdy konno do lasu 😉
PinkPanther, a nie łatwiej po prostu o tym porozmawiać? Usiąść i na spokojnie powiedzieć, to co czujesz. Warto w takiej rozmowie pokazać, jak bardzo zależy Ci na drugiej osobie, ale jednocześnie wskazać, które zachowania zrobiły Ci przykrość i czego oczekujesz. Daj mu szanse powiedzieć, co sama mogłabyś dla niego zrobić. Porozmawiajcie na chłodno, to z reguły naprawia wszystkie dziwne napięcia...
Bera my staramy się chodzić na spacery, albo zamiast zamawiać pizzę to wyjść do lokalu, potem pospacerować, porobić zdjęcia, wejść do jakiegoś sklepu... byleby była odmiana 😉
Ale przyznasz, że to nie to samo co randka gdy nie mieszkaliście razem?
Ale znacznie lepsze niż siedzenie w domu 😉
kajpo, ja bym polemizowała. Ja tam doceniam, że facet nie ciąga mnie nigdzie tylko da w spokoju poleniuchować przed filmem z dobrym jedzeniem i winkiem.
Ale przyznasz, że to nie to samo co randka gdy nie mieszkaliście razem?


oczywiście, że nie to samo... 😉
jak dla mnie kazdy etap zwiazku ma swoje prawa i swoje etapy - mieszkanie razem na poczatku jest bardzo bardzo ekscytujace, duzo sie chce, ma sie duzo energii i tez z drugiej strony chce sie pokazac partnerowi ze nie jest sie nudziarzem i mozna porobic razem cos fajnego - czyli czesto sie gdzies wychodzi. Po jakims czasie ludzie poznaja sie na tyle ze przestaja sie juz "silic" i po prostu doceniaja wszelkie drobne niuanse z bycia ze soba i bycia soba. Mi sie kazdy etap bardzo podoba, ale powiem ze tak samo jak bera naprawde bardzo teraz doceniam to, ze sobie spokojnie mozemy posiedziec razem w domu jak wroce zmeczona z pracy i nie gonic za nie wiadomo czym. Lubie czuc komfort ze nie musimy niczego wymyslac zeby czuc sie ze soba dobrze.

PinkPanther jestescie jeszcze... bardzo mlodzi 😉 Ale nie rozumiem wiekszosci wypowiedzi - czemu czepiacie sie jej ze chcialaby pojsc z facetem do restauracji, ktora jej nota bene obiecal?
nerechta, nie chodziło o fakt "nie-pójścia" do restauracji tylko taką postawę tupania nóżką, bo nie dali lizaka. Zastanów się jak byś postąpiła wobec swojego faceta, który podjął w wieku 18 pierwszą pracę i odebrał pierwszą wypłatę. Cieszyłabyś się, że odpowiedzialnie oddał długi czy złościła, że nie zabrał na obiad za 100-wkę ? 🙂
Ja czasem mam z P odwrotnie. On w głowie "robi zakupy", czego to nie kupimy jak wpłyną pieniądze. A potem jak kasa wpłynie, popłaci się wszystkie rachunki, obliczy ile na co kasy musi pozostać i okazuje się, że planowane nowe buty/ gadżet/ coś tam.. musi poczekać. Ja na jej miejscu wręcz wsparłabym faceta, mówiąc, że kolację możemy przełożyć na inny termin, a jestem dumna, że zarabia.
To jest dla mnie trochę... bawienie się w dorosłych będąc dziećmi. Nie wnikam.
Tylko nie pasuje mi takie podejście i już. I nie chcę tego rozumieć. Dziewczyna, moim zdaniem, powinna zmienić podejście albo przynajmniej zacząć z chłopakiem rozmawiać (ale rozmawiać, a nie stroić fochy/obrażalskim tonem się wypowiadać/mieć pretensje etc bo z tego może kłótnia wyniknąć i nic dobrego....). Mierzi mnie robienie z igły wideł -> "czy ja mu mogę ufać, skoro jego obietnice są nic nie warte...?" podczas gdy to była obietnica tylko (no dla mnie "tylko" ) wyjścia do restauracji...
pierdu pierdu... to sa dzieciaki, nie ma co do tego watpliwosci.. i wiele jeszcze przed nimi, albo i nie, bo im sie w glowach w zyciu nie raz pozmienia - ale, nie znamy ich sytuacji w ogole. Co jednak mnie uderza, to fakt rozpizdzenia calej kasy na tak naprawde nie wiadomo co - okej, mamie moze i wisial, ale jak slysze o sytuacjach "pozyczylem X bo potrzebowal, i Y bo tez bardzo potrzebowal" i w efekcie zostanie bez kasy to mnie osobiscie by strzelilo - po tym mozna stwierdzic ze facet jest totalnie nieasertywny i daje soba... mianipulowac 😉 i co dla wielu z was jest takie wazne, zeby facet byl tym utrzymywaczem - ze w tej sytuacji facet w ogole nie potrafi dysponowac pieniedzmi i nie priorytetuje ich wydawania.

Jak dla mnie to nie jest robienie z igly widel - moze sama sytuacja (restauracja) nie jest wielka rzecza, ale W TEJ SYTUACJI  moze i nawet nieswiadomie daje dziewczynie jakies sygnaly o jej miejscu w zwiazku i o tym jaki facet jest (moze po prostu jest za dobry dla innych. A kiedy przekracza sie granice i jest sie podnozkiem innych niestety nie sluzy to zwiazkowi i koniec). Drobne rzeczy, w tym jakies "pierdolowate" obietnice itd sa znaczace dla zwiazku, bo to male rzeczy dzieja sie na codzien, nie te wielkie. Walentynek codziennie sie nie obchodzi.


Wierze ze gdyby was cos takiego spotkalo (ogolnie, nie niepojscie do restauracji) nie zostawilybyscie na facecie suchej nitki.... dziwne czasem jest to forum, naprawde.
nerechta, trafilas w 10. To co bierzecie za "dobro", to moze byc po prostu brak asertywnosci. Pracowalam z takim facetem, ktory byl "dobry" dla wszystkich tylko nie dla siebie i wlasnej rodziny. I zawsze znalazly sie mendy, ktore bezwzglednie go wykorzystywaly. Rozumiem wkurzenie PinkPanther, bo znalam tez zone tego mojego kumpla i zadna z Was nie chciala by byc na jej miejscu.
Jasne, jasne...  Tylko, że ciągle znamy ciągle jeden głos - drugi siedzi i wypowiedzieć się nie może.
Z resztą, nie powiedziałabym, że oddanie długu siostrze i pożyczenie koledze kasy na spłacenie grzywny jest brakiem asertywności. O innych pożyczkach PinkPanther w ogóle nie wspomina. Nie czytajcie tam tego, czego tam nie ma.
Skoro PinkPanther nie podoba się postępowanie chłopaka... to niech do niego przyjdzie i mu to powie.
Sankaritarina, Zadne z nas nie wie, co dokladnie stoi za decyzjami chlopaka PinkP. Ty "nie powiedzialabys" ze problemem jest brak asertywnosci, ja wlasnie "powiedzialabym", ty wyczytales jedno, ja drugie, a adresatka wyciagnie sobie wnioski juz sama. To jest podstawowa zaleta forum, ze sa tu ludzie z roznym doswiadczeniem.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
18 lutego 2012 12:31
My w walentynki się nie widzieliśmy. Wymarzonego kwiatka nie dostałam, ale następnego dnia zabrał mnie do pyszną kolację, a ja nie miałam kasy, ale chciałam żeby było mu miło więc wysłałam mu w walentynki rano mmsa z wielkim misiem otoczonym sercami i kilkoma miłymi słowami od serca🙂 relacjonował, że był bardzo zadowolony i uważam, że czasem fajniej dostać coś takiego niż np jakąś rzecz 😉

A kwiatka może kiedyś dostane 🤣

Co do wyjść itd to zazwyczaj jest wyjście + przebywanie w domu 🙂 lubimy spędzać czas ze sobą zarówno w domu jaki i poza nim🙂
Nieasertywny facet potrafi popsuć humor. Mam to na codzień. Zamiast gdzieś wyjść kisimy się w domu, bo nie ma kasy. A czemu nie ma kasy? Bo mój ukochany, cudowny i wspaniały mąż wychodzi z założenia, że jak go ktoś prosi o pożyczkę, to musi być w czarnej d...ie, więc jak można nie pomóc? Potrafi być asertywny w domu w stosunku do mnie ;p Natomiast pożyczki z odroczonym terminem spłaty dla niego są normą.

To jest wkurzające, zwłaszcza, że człowiek rozmawia nie raz, nie dwa, ale to jak grochem o ścianę. Mój mąż nie ma dnia wypłaty, dostaje pieniądze za zlecenia dla swojej firmy. Czasem ciężko mi to kontrolować. Miewa przebłyski myślenia. Ale są rzadsze niż ..empatia?
że tak zapytam PinkPanther- Twoi rodzice utrzymują Twojego chłopaka?  🤔
Gillian   four letter word
18 lutego 2012 14:59
a ja w sumie pierwszy raz obchodziłam Walentynki z jakimś "hukiem" 🙂 fajnie było 🙂 i dostałam pierwszego kwiatka, w końcu 😉
Gillian, czyli już jest w porządku (a przynajmniej lepiej)? 🙂
Jestem pijana szczęściem. Musiałam się komuś pochwalić! Padło na was  :kwiatek: tylko trochę mi przykro, że moja obecność w życiu M. musi być na razie tajemnicą...
Gillian   four letter word
18 lutego 2012 21:12
fin, a u nas to tak falami, raz jest dobrze a raz nie. Póki co, odpukac - poprawnie 🙂
Gillian, witaj w klubie sinusoidalnych związków 😉 A jednak nie zamieniłabym męża na innego 😉

bryziak, czemu tajemnica?? Fajnie, że jesteś szczęśliwa 🙂
rozstał się całkiem niedawno ze swoją dziewczyną- ulubienicą rodziców i chociaż dla niego to nie problem i przeszkadza mu ukrywanie się, to jakoś wolę poczekać aż cała sprawa ucichnie. Żeby nie było głupiego gadania, że to ja zepsułam ten związek albo innych tego typu dyrdymałów. Dziwna jestem ?🙂
Sinusoidalne związki są fajne! Nie można narzekać na nudę 🙂
Sinusoidalne związki są fajne! Nie można narzekać na nudę 🙂


Fajne?
Chyba tylko dla masochistów  😉
Oj, nie są fajne 🙂 Pożreć się - objaw zdrowy. Ale nie co trzy dni - dobrze, źle, dobrze, źle. A żyć bez siebie nie umiemy :|
Gillian   four letter word
19 lutego 2012 13:02
u nas to bardziej sprawa charakterów, ja jestem okropna, nie lubię się naginac, nie umiem rozmawiac i mam szybki "zapłon".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się