sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Ja co prawda nie sznurkowiec a raczej pseudodresażowiec (czyli wstrętny klasyk  :cool🙂, ale pamiętam jak to było, kiedy pewien ogier dorósł i przerósł kilku ludzi swoim charakterem, i to mając nie wiele ponad rok, może ledwie półtora... i kiedy tylko Monty (tak tak, mam wszystkie jego książki  🤔wirek🙂 przyszedł mi, 13'letniej "z pomocą".

Teraz koń mój jest ukochanym LP ekstra introwertykiem?  😁

I skoro jesteśmy w temacie "źrebięcym" to i ja coś dorzucę  😀
z takiej chudzinki na długich nogach...

...przemienił się w ciężki i nisko zawieszony zbożowy kombajn  😍



Sznurka Mają mniej więcej równy rozkład "kropek", czy tak jak u mnie i Złotego, widać wyraźne przewagi punktowe?
jeszcze jeden prościutki schemat podrzucę, jak już się koniobowościowe tematy pojawiły 🙂



to jakieś takie orientacyjne, nie określające oczywiście w pełni. ale można się zadumać nad tym, do czego być może dany koń mógłby mieć talent, do czego mógłby się nadawać i co lubić. na białej ramce są ogólne wytyczne, co jest dobre dla koni z danej połówki ("poziomej" lub "pionowej"😉. a w kolorowych ćwiartkach, to jak widać

byłam najpierw nieco sceptycznie nastawiona do takich uproszczeń, ale... Teo jest ogólnie lewopółkulowy (no, chyba, że się pojawi weterynarz paskudny). gdzieś pomiędzy intro- a ekstrawertycznością. czasem bardziej taki, czasem taki. z mamą częściej introwertyczno-spokojny, ze mną częściej ekstrawertyczno-zabawowy. no i jakoś tak jest, że dla mamy jest idealnym terenowcem freestylowym (pewnym, spokojnym, równym), a mi się z nim również dobrze terenuje, ale chyba jeszcze lepiej wyczynia harce na wolności z ziemi. czyli nie jesteśmy wyjątkiem od regułek z tabelki 😉 choć pewnie ich sporo by się znalazło

Teosiowy wykres: (z września)
sobie też robiłam, ale chyba się nie pochwalę  😡

co do bycia w różnych ćwiartkach, to jest tak, że zwykle te konie, które stosunkowo nieźle wpisują się w jedną, no, dwie, ćwiartki, są dość "łatwe w obsłudze". trudniejsze są te konie "wszechćwiartkowe". bo w różnych sytuacjach zachowują się bardzo różnie. i trzeba do bardzo różnych zachowań się dostosowywać na bieżąco. żadnej łatwizny.
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
04 grudnia 2008 20:49
Haha lecę robic testy 🙂
Teo to fatalnie! Z tego diagramu (kolorowego) wychodzi, że mój koń powinien wrócić do "woza", a dopiero co go granatem od woza oderwałam  🏇

Ale a propos uogólnień: fakt, mój koń to doskonały towarzysz do wypraw w teren, idealny do jazdy terenowej. Myślę, że w rajdach też by się odnalazł bez trudu, tylko geny nie te 😉 Skoki "od dziecka" lubił, i wciąż lubi, tylko zdrowie już nie te.


Więc widać coś w tym - naprawdę - jest 😉
morwa   gdyby nie ten balonik...
04 grudnia 2008 20:59
Teodora a gdzie wynalazłaś ten wykres? Nigdy wcześniej go nie widziałam.
Sierra, mi wychodzi, że miałam niezłą intuicję twierdząc, że Teo to na niańkę i do hipoterapi... kucyyyyk... 😉

morwa, z materiałów savvyclubowych (mogę poszukać dokładniej źródła), tylko spolszczyłam 🙂
http://www.parelli-info.waw.pl/readarticle.php?article_id=140
http://www.parelli-info.waw.pl/readarticle.php?article_id=141
Sierra to małpki w kwietniu - dzis te wykresy wyglądały by inaczej - Czapkę wtedy znałam 3 miesiace a na Holdę tez inaczej dzis patrzę
morwa   gdyby nie ten balonik...
04 grudnia 2008 21:16
A to fajnie, że spolszczyłaś 🙂
Źródła dokładniej mi osobiście nie trzeba, po prostu się zdziwiłam, że nie widziałam, bo ciekawy wykres. Klubowiczem nie jestem, to i tamtejszych materiałów nie znam.
Averis   Czarny charakter
04 grudnia 2008 22:04
U mojego konia sprawa jest prosta- domyślać się co koń myśli, że zrobimy i...Zrobić coś zupełnie przeciwnego 😉 Ta końska mina, którą wtedy raczy mnie Kary jest bezcenna.
A wykres bardzo interesujący- swoją drogą ciekawe co by Kary powiedział, gdyby został przekwalifikowany na konia jucznego czy też wozowego  😁. Do nas jednak najbardziej pasuje 'koń wszechstronny' i tego się będę trzymać  😎
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
04 grudnia 2008 23:20
Kobitki chyba tylko Bóg jeden wie, jak wam zazdroszczę lewo półkulowców .  🙄
Zawsze kochałam lewopółkulowce( ekstrawertyki, lub po srodku)  😍
Ale widocznie moja droga miała byc inna.  Fasynowały mnie wariaty. 
I jak usłyszłam, o "nieco szajbnietej, nie ujezdzalnej, choc miłej"  klaczy od razu pojechałam ja oglądac. 🤔wirek:
Jedno wiem. Dzisiaj ilekroć patrzę na to stworzenie wzruszam się, z wdzięcznosci do losu,
że pojawiła sie na mej drodze. Tak wiele razem przeszłysmy, tak wiele mnie nauczyła. 💘

Nasze wyniki.

Gdy zaczęłyśmy pracę z Poświatą:
- była mocnym ekstrawertykiem Prawo Półkulowym (7 cech ekstremalnie) .
((Jakby ktos opisał Poświatę: "W najgorszych przypadkach są opisywane jako świry! Pewne jest to, że są niebezpieczne... niebezpieczne do jazdy, niebezpieczne kiedy są w nieznajomej sytuacji. Są bojaźliwe, płochliwe, klaustrofobiczne, nadpobudliwe, przeczulone, emocjonalne, nie mogą myśleć..."  :hihi🙂
Ma też sporo cech prawopółkulowego introwertyka (5), oraz kilka innych cech LP (prowokująca, zywiołowa, uparta, z własnymi pomysłami)-  A ogólnie tez, najbardziej dziwiącą mnie, przy jej braku pewności siebie,  mocną dominację .

Dzis klacz duzo częściej myśli lewopółkolowo, najczęściej ekstrawertycznie . Jest częsciej spokojna, rozluzniona, pewna siebie, bardziej opanowana, ciekawska, ufna. 😅
Wiekszośc cech PP już nie jest tak bardzo ekstremalna, choć w skrajnych sytyacjach, potrafi być nawrót ekstremalnych zachowań PP.  Ale takie sytuacje, zdarzają się nam juz kilka razy do roku ( i łatwiej dają się opanować), a nie- co trening.

Poświata




http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d333aad1edee78dd.html
Takie rzeczy nie były dla nas niczym dziwnym:
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/b95a5ec1dad353c0.html

Averis   Czarny charakter
05 grudnia 2008 05:40
Dorotheah Gratuluję postępów, musisz niesamowicie kochać tego konia i mieć mnóstwo samozaparcia, że udało Wam się tyle osiągnąć 🙂 Miałaś z pewnością końską mieszankę wybuchową a z tego co piszesz, to koń zmienił się o 180 stopni. Pozazdrościć takich wyników. Aż się robi ciepło na serduchu jak się czyta takie rzeczy  :kwiatek: A kobyłka to miód, cud i orzeszki  (kare tak mają  😎 )
A ja mam pytanie , kiedyś też bawiłam się ze swoim koniem w naturalizm i nie powiem bo wiele nam to dało choć czasem wydaje mi się że mogłabym znów to z nim robić ale jakoś tak... przydało by się więcej materiałów no ale nieważne ...

W stajni jest klacz którą się opiekuje , dość specyficzna bo chciałaby nawiązać kontakt z człowiekiem ale mam wrażenie że trochę się boi , ma taki respekt i dystans do człowieka , taka już do nasz przyszła przestraszona? za nic w świecie nie pozwala się dotykać się po uszach dlatego o kantarze zakładanym przez uszy nie ma mowy a  o ogłowiu już tym bardziej.. ostatnio poczyniłam z nią trochę postępów bo pozwala się już głaskać po pysku czego przedtem zupełnie się nie dało zrobić , jednak sprawa z uszami jest chyba przesądzona a przełamanie się jej do tego i zaufanie człowiekowi wydaje się chyba nie możliwe..

Moje pytanie więc brzmi , jak postępować w takim przypadku , jak uczyć konia , jak przekonać ? Czekam na odpowiedź

pozdrawiam
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
05 grudnia 2008 10:46
cierpliwość, spokój, konsekwencja. i duuużo czasu.
i żadna sprawa z uszami nie jest przesądzona i wszystko jest możliwe😉 nastaw się pozytywnie i nie zrażaj porażkami.

z rzeczy bardziej praktycznych: ważne jest aby nie utrwalać zachowań negatywnych. np jak zaprzyjaźniasz konia z kantarem, czy z dotykaniem uszu to nie przestawaj w momencie, kiedy koń jest spięty, ucieka. jeśli mocno panikuje zmniejsz tylko nieco presje. odpuść dopiero wtedy, gdy się rozluźni, nagradzaj każdy maleńki krok do przodu.

Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
05 grudnia 2008 14:14
Dorotheah Gratuluję postępów, musisz niesamowicie kochać tego konia i mieć mnóstwo samozaparcia, że udało Wam się tyle osiągnąć 🙂 Miałaś z pewnością końską mieszankę wybuchową a z tego co piszesz, to koń zmienił się o 180 stopni. Pozazdrościć takich wyników. Aż się robi ciepło na serduchu jak się czyta takie rzeczy  :kwiatek: A kobyłka to miód, cud i orzeszki  (kare tak mają  😎 )

A prześlicznie dziękuję za miłe słowa. Nawet nie wiesz jak bardzo są wspierające i dające siły.  :kwiatek: Mimo iż teoretycznie wiem, ze sporo osiągnęłysmy, to czasem brakuje tego uczucia i spojrzenia na to z perspektywy drugiej osoby. Naszą transformacje pilnie obserwwował praktycznie tylko właściciel pierwszej i obecnej stajni (gdy przywiozłam wypłosza z którym i on mił wiele kłopotów, który teraz jest grzecznym zwierzakiem, na którym smigam i tuptusiam sobie).

Miałam wiele wątpliwosci, frustracji po drodze. Nie raz myślałam, ze jej nie ujeżdzę, bo ona sama na to nie pozwoli, a nawet jeśli, to glupotą było by jeżdzić na takiej wariatce. Brakowało mi  mocno kogokolwiek, kto by rozumiał podejscie naturalne i moje cele ( by jechać na kurs nie mogłam musiałaby już chodzic pod siodłem). Profesor z uczelni (stałysmy wtedy w uczelnianej stajni), na wykładach uzywał nas za przykład pracy naturalnej itp(mówił, ze takiego konia oddał by do rzeżni)- tym samym zwiekszając gęstość krytycznych spojrzeń klasyków. I te nontoryczne uwagi- "załuz wypinacze, weż ostrzejsze kiełzno, zmęcz ją, daj sobie spokój z prowadzankami". Mogabym ksiązki napisać jakich to metod powinnam użyć by ją ujeżdzić. No i dostawałam baty za to, ze moja praca była dłuzsza niż standandardowe, klasyczne trzy miesiące. A konia i jego wybryki, zachowania znała ledwie garstka osób, bez głosu w sprawie. Potem, fakt, pojawiły sie gratulacje, wyrazy uznania (takze od ludzi nuczelni, psora) ale jakieś takie chłodne.

Ale warto było. Dziś wierzę w potęge mozliwych zmian psyche konia ( przez wielu klasyków spisanego na nóż) - i mam cudownego wierzchowca !!!
Wiem, ze nie jeden człowiek zrobił by pewne, rzeczy szybciej. Oczywiste. Ale to ja mam konia który ze mną gada, pyta, słucha, a nie zachowuje sie jak koń służbista. Ta niezwykła więż, gdy ona jakby pokornie patrzy na mnie zaciekawiona, czekając na sygnał ... bezcenne

A twój piękny jest !!!  🍴 No i fakt kare są cud miód i orzeszki  😁
Pisz coś jeszcze więcej- o jego nawykach, chumorkach itp.
Averis   Czarny charakter
05 grudnia 2008 14:45
Pisz coś jeszcze więcej- o jego nawykach, chumorkach itp. Żebyś kiedyś nie żałowała tych słów, ginąc pod natłokiem sprawozdań z postępów Karego  😁 Ja także twierdzę, że nie ma koni nienaprawialnych, a już z pewnością nie w takim stopniu, by nie były zagrożeniem dla człowieka i dla samych siebie- dużo serca, pomysłów i zrozumienia a reszta przyjdzie sama.

Kary na początku był koniem-walcem. Celowo nie atakował ludzie, nie wbiegał w nich, o nie. Robił to daleko bardziej subtelnie- po prostu nie zatrzymywał się, gdy istota dwunożna stawała, szedł dalej przejmując inicjatywę i ciągnąc biedaka, który miał nieszczęście znajdować się po drugiej stronie uwiązu. Mój zbój ciągnął do trawy, do kumpli, do wody, do stajni, do gałęzi, do wszystkiego, co w danej chwili aktualnie przykuło jego uwagę (a dodam, że wszystko było ciekawsze niż człowiek). Czasami jednak zmieniał strategię i po prostu stawał, a jak już stanął, to żadna siła na niebie i ziemi nie umiała go ruszyć, potrafił stać tak 5 minut- na nic popędzanie, ciągniecie, prośby, groźby- on stał z taką mniej więcej miną -' 🤔wirek:'. Poza tym miał problem z dawaniem nóg, wiercił się przy czyszczeniu, nie podchodził do drzwi boksu gdy stał w nich człowiek i nie wpuszczał ludzi do boksu z jedzeniem gdy przedtem nie pozwolili mu podjeść z niesionego wiadra lub kupki siana. Zależnie od pogody albo wyprzedzał człowieka albo stawał jak słup soli. Wyjście dalej niż 10 metrów poza teren stajni kończyło się rżeniem, kłusowaniem w miejscu, wyrywaniem liny, wierzganiem i tym podobne.  Mimo, ze był raczej przyjazny to mimo wszystko jego stosunek do człowieka był dość obojętny- ludzie byli, bo byli i on to jakoś tam akceptował. Generalnie jest mistrzem w podporządkowywaniu sobie dwunogów i robieniu rzeczy dokładnie odwrotnych niż te, o które jest proszony.
Jesteśmy razem od kwietnia, ale jego zachowanie znacznie się zmieniło. Stoi przy czyszczeniu na korytarzu z liną przerzuconą przez szyję, daje nogi na 1 fazę ucisku na kasztan (a nawet już ćwiczymy podawanie wszystkich nóg z jednej strony), grzecznie tupta za człowiekiem a nawet ma linie kłusujemy już i zatrzymujemy się na samo zwiększenie/obniżenie energii (gdy uzna, ze jest za daleko to nawet podbiega kłusem, ale nigdy nie wpada i nie wyprzedza). Skończyło się 'przypadkowe' wpadanie na człowieka a i problemy z nie podchodzeniem w boksie znikły, teraz czeka na mnie para nastawionych uszu, a ostatnio słyszałam nawet rżenie 🙂. Mamy problem z trawą, ale to zależy od dnia-Kary tak, jak typowy LBI kocha jeść). Gdy przerwy są wystarczająco częste i koń ma dobry dzień to wystarczy lekkie falowanie liną, a już  otrzymuję łepek w górze i idziemy dalej- jednak czasami muszę dojść do fazy 4, by koń zareagował, ale zdarza się to coraz rzadziej. Także z wypadami w teren nie mamy już problemów, nie pamiętam kiedy Kary ostatni raz rżał za stadem, czy ciągnął mnie w jego kierunku, to naprawdę budujące, luźniutko, powolutku spacerujemy sobie. Także dawanie jedzenie przebiega inaczej (przynajmniej ze mną- inni nie mają tyle szczęścia  :hihi🙂. Koń spokojnie czeka w odległości, którą uznam za stosowną i podchodzi do owsa dopiero, gdy się odsunę i dam mu przyzwolenie. Jeśli chodzi o gry to zaczynamy właśnie yo-yo, jeża i driving mamy na 1-2 fazę (choć zwrot na zadzie przy użyciu DG sprawia nam kłopoty), ale to głównie zasługa tego, że Kary po prostu bardzo szybko się uczy i przyswaja nowe rzeczy. Najbardziej wymagające u nas jest FG, bo zainteresować mojego stwora to wyzwanie i to spore, ale myślę, ze i z tym sobie poradzimy 🙂 Trzymajcie za nas kciuki  😎
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
05 grudnia 2008 22:19
No no trzymamy kciuki.  😅 I nie bedziemy żałowac czytając opisy, czy sprawozdania. Przeciwnie. Może też nas coś zainspiruje.
Np. zapomniałam o czyszczeniu nóg z jednej strony. Miała uraz do siodłania, toteż nauczyłam się często wykonywac wiele rzeczy z dwuch stron (siodłanie, jak i wszelka pielegnację). Ale spokojnie, popracujemy.

Z wrastaniem czterema nogami doskonale rozumiem, ja potrafiłam przepchać (jeszcze klasycznie) niemal kazdego wrastającego w ziemię konia , takze zimokrwistego  😁 (przepychałam przy łopatce, jak zrobił krok w bok- to i do przodu mogłam go wyciągnac).
Ale mojej cholery nie dało się niczym ruszyc (nawet ktos z uprzejmych wszystko-wiedzących miotłą próbował pomagać ).
A co do stada: to Poswiata kiedyś biegała za mna jak zrebak , luzem, nie zwazając na inne pasące się konie na tym padoku. Wspaniałe, niezwykłe.
A teraz zazwyczaj pod siodłem- taak często czuje jak ona się uspokaja gdy tylko wsiądę (potrafi czasem być niecierpliwa, przy siodłaniu- jakby chciała już pracować pod siodłem).
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
08 grudnia 2008 20:26
tak, wiem ze te zdjecia byly juz wszedzie ale sznurek to sznurek  😉








jestem z nas bardzo dumna  💃
Obstawiam, że ktoś korzystał z tych filmów szkoleniowych: http://hippika.pdm-promo.pl/sklep/product_info.php/products_id/40 .

Czy mi jako początkującej pomogą w zrozumieniu i w przełożeniu chociaż w części zrozumienia na praktykę?
kiedys anula od Cantosa bawiła sie w ANH moze do niej uderz?
ale ANH i SNH to nie jest to samo

przeglądałam kiedyś materiały pisane do Basic 1. nie były jakieś szczególnie obszerne (w porównaniu z materiałami do PNH'owego L1 przynajmniej), ale ogólnie to jest ten sam trop. i pewnie jak się ma dostęp do tych akurat materiałów, to czemu nie

o, Brzasku, kolejny dziki koń został rozogłowiony 😉 fajnie
trochę się pochylasz - może sznurek za krótki i do niego sięgasz?
albo jednak jakiś niepokój kuli
Hm, to w takim razie są jakieś materiały w postaci filmów etc. z SNH?
Chcę skorzystać z prezentu i jeśli muszę coś kupić, to chciałabym coś wartościowego.

Jeśli nie ma takich materiałów to czy są może jakieś inne?
te z linku to właśnie SNH. i w skład tego zestawu wchodzą też dvd - tylko ja po prostu ich nie miałam w ręku, przeglądałam tylko część linkowanego zestawu, tę książkę (to chyba ma formę segregatora z wpiętym kartkami, ale nie jestem pewna)
Przeczytałam pobieżnie o różnicach między SNH I PNH.
Przepraszam, że tak pytam 🙂.
A materiały z PNH są w Polsce do kupienia?
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
09 grudnia 2008 15:19
Gdzies mam materiały z SNH. Ale mam starszą wersje na Video. Dla mnie to bardziej było jak wprowadzenie metod naturalnych i  pokazanie jakie dają efekty itp. - niz konkretny kurs. Taka forma mocno skrócona. Choc z koniem "bez problemów" powinno  udać sie sporo z tego powtórzyc. Jak dla mnie było to bardzo, bardzo mocno inspirowane PNH (niewiele wnosiło nowych wartosciowych, rzeczy, raczej tylko pare innych sposobów, ale bez fenomenalnych odkryc), tylko raczej ze słabiej dopracowanym systemem szkoleniowym.
No i fakt - materiały mogły juz ulec zmianie, poprawie itp. Moje były z jednego z pierwszych zestawów.
Ale ogółem warto, wiadomo- jest przejrzyscie, jasno, do podpatrzenia, zrozumienia podstaw i zabawy samemu w domu.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
09 grudnia 2008 16:11
o, Brzasku, kolejny dziki koń został rozogłowiony 😉 fajnie
trochę się pochylasz - może sznurek za krótki i do niego sięgasz?
albo jednak jakiś niepokój kuli


nie, "sznurek" to poprostu uwiąz  i jest wystarczająco długi, pochylenie wynika z kifozy, skoliozy i braku samo dyscypliny z jednej strony troche z obawy bo cały czas nie moglam uwierzyć ze Killerowy umie galopowac przez nóżke, przechodzic do klusa tylko i wylacznie od dosiadu bez polparad i jakiegokolwiek dzialania reki.




a tak jeszcze bylo maj-czerwiec 2006

dea   primum non nocere
11 grudnia 2008 07:12
Brzask - szacun, miło popatrzeć na takie obrazki 🙂 szczególnie skonfrontowane z historią 😉
Pytanie do sznurkowców: 🙂 Nie mam nawet przybliżonego pojęcia o "sznurkach". Dresażuję się wraz z Lordkiem. Lordek, bohater tej historii jest lewopółkulowym ekstrawertykiem (chyba na pewno, bo w innych ćwiartkach nie mogłam NIC zaznaczyć oprócz tego że lubi podnieść głowę wysoko 🙂 ). Nie chciałabym zgłębiać tajników sznurków, ALE bardzo mi się podobają sznurkowe, luzackie, zabawowe, odpręzone wypady na wycieczki do lasu. Chciałabym żeby Lordek mógł swobodnie właśnie sobie "połazić". W tej chwili połazić możemy, ale na ogłowiu  🤔  Mieszkamy w ośrodku bez padoków  😕 mamy tylko "balkony" 😉 przyboksowe, ale za to 3 hale (wolałabym 1 halę i 2 padoki), więc każda podróż na dwór w okresie zimowym, kiedy dużo przebywamy w hali, jest przyjmowana z czasem zbyt wielkim entuzjazmem 😉 Poszukuję więc u was porad, pomysłów, jak mogę się dla relaksu z wałkiem troszkę na dworze odprężyć i posznurkować? 🙂
lets-go, tylko z siodła czy z ziemi tez chcesz urozmaiceń?
O! Z góry dzięki!  :kwiatek: Z ziemi 🙂 Na dworze, z ziemi 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się