sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

jesli interesuje cię PNH zajrzyj tu, poczytaj, myslę ze to najlepsze rozwiazanie
http://www.parelli-info.waw.pl/news.php
tu znajdziesz i tematy "jak zacząc" i pomocną dłoń przy 7 grach
galopada_   małoPolskie ;)
27 grudnia 2008 22:34
ja sie musze pochwalic bo na moim dzikusie, galopoholiku, koniu mordercy itp pojechalam  teren na oklep z uwiazem na szyi i zyje 😀 caly teren na totalnym luzie z nosem przy ziemi, zero stresu, ponoszenia,przyspieszania i innych tego pytu akcji  💃 💃
KresPas   żyj i daj żyć
28 grudnia 2008 00:58
Obstawiam, że ktoś korzystał z tych filmów szkoleniowych: http://hippika.pdm-promo.pl/sklep/product_info.php/products_id/40 .

Czy mi jako początkującej pomogą w zrozumieniu i w przełożeniu chociaż w części zrozumienia na praktykę?

obawiam się że że wyżej wymienione materiały mogą nie wystarczyć do poprawnej pracy z koniem, choć według mnie doskonale przybliżają ideę sznurkologii...i szczerze je polecam( to właśnie dzięki nim załapałem bakcyla sznurkologii)
dlaczego tak uważam? ano Steve w swoich materiałach szkoleniowych prezentuje poprawną pracę z "poprawnymi"  konikami (choć faktycznie rewelacyjnie 😉 ), niestety większość z nas posiada konie które już nauczyły się w odpowiedni dla siebie sposób reagować na naszą obecność i ruchy... w/w filmy nie ukazują sposobów na rozwiązanie ewentualnych problemów komunikacji ...tutaj więcej według mnie do zaoferowania mają filmy z kursu podstawowego PNH.

Eh, byłam na stronie, czytałam, rozkminiałam. Bardziej chodziło mi o prosty przepis jak można się "pobawić" z koniem na zewnatrz, czy jeżeli jest na zewnątrz pobudliwy, czy go zająć itd.  Bo 7 gier (zabaw?) już znałam, generalnie poszukuję właśnie "przepisu" co mogę na zewnątrz mu zaproponować. Bo nie jest sznurkerstwo dla mnie celem samym w sobie, ale fajnym pomysłem jak można wałka zająć, zainteresować, odprężyć.  Bo chciałabym wypracowac konia tak zrównoważonego, żeby nie dotykał mnie problem "choroba dresażysty" 😉 : koniska się płoszą, rzadko trenuja na zewnątrz, ponieważ dużo pracuja w zebraniu, jak tylko mogą starają się z tego zebrania "uwolnić". Podczas przejazdu musi być absolutna cisza, zdjęć nie wolno robić, kasłać raczej tez nie 😉 Na razie nie jesteśmy tacy, i staram się taka tez nie stać, więc szukam nowym rozwiązań... 🙂  🏇
[quote author=lets-go link=topic=5.msg131176#msg131176 date=1230454838]
Bo 7 gier (zabaw?) już znałam, generalnie poszukuję właśnie "przepisu" co mogę na zewnątrz mu zaproponować. Bo nie jest sznurkerstwo dla mnie celem samym w sobie, ale fajnym pomysłem jak można wałka zająć, zainteresować, odprężyć.  Bo chciałabym wypracowac konia tak zrównoważonego, żeby nie dotykał mnie problem "choroba dresażysty" 😉 : koniska się płoszą, rzadko trenuja na zewnątrz, ponieważ dużo pracuja w zebraniu, jak tylko mogą starają się z tego zebrania "uwolnić".
[/quote]

albo słabo poznałas 7 gier albo ich nie zrozumiałas
bo 7 gier i ich wariacje to cos z czym nie można sie nudzic
a na "chorobę dresazysty" pomogła by ci na pewno gra nr 1 w stu tysiącach odmian
Sznurka: Jasne, że nie mam pojęcia o szurkach 🙂 Oczywiście, że wiem tyle co z netu, czyli nic.  🙁 Dlatego też właśnie szukam prostego przepisu i porady: weź konia na kantar i uwiąz, wyjdź przed stajnie, zmów pacierz 😉 LUB weź konia na ogłowiu przed stajnie: teraz już nie musisz sie intensywnie modlić 😉

P.S. Chciałam dodać, że generalnie nie mamy żadnych problemów z komunikacją, lub z przyjaźnią. Nigdy nie uderzyłam Lordka - nigdy nie było takiej potrzeby, nigdy nie podnoszę głosu, i nie muszę "kurczowo" trzymając uwiąz prowadzić go z portkami w strachu. Jak go prowadze, zawsze uwiąz trzymam na samym końcu, konisko "smętnie" za mną krąży. Często z nim chodzę godzinkę, zmieniam kierunki, krążę między drągami, stojakami, przeszkodami, staram się go zająć jakoś przyjemnie. Czasami "ustępuję z nim od palca", czasami go cofam, i tak sobie chodzimy. Po hali, to właśnie jest mój ból. Bo na dworze się Lordek chce bawić, biegać, brykać. Nie ma to nic wspólnego z nerwowym targaniem mnie po podwórku  🤔wirek: Po prostu jest pobudzony, bo nie mamy padoków, tylko te nieszczęsne przyboksowe balkony 🙁 więc każde wyjście na dwór to straszna atrakcja jest 🙂 Więc chciałabym mu cos zaproponować, czym na dworze mogłabym go zająć, i tak jak chodzę po hali, połazić po dworze 🙂
Oglądasz płyty po angielsku sprawnie?
A my z kucką zaczynamy właśnie bawić się w 7 gier 🙂 Niedawno była u nas MoniaaA i trochę pokazała, poopowiadała. Ja dużo czytałam w necie, oglądałam filmiki na YouTube (w tym Sznurki) i teraz próbuję sama. To co nam wychodzi to jeż zadu, driving zadu i yoyo. Jeżeli chodzi o przód to w ogóle nie umiem jakoś wyegzekwować od niej tego co chcę. I przy jeżu i przy drivingu zamiast przestawiać przód w bok, idzie do przodu albo do tyłu. Jeśli chodzi o Yoyo Game to na początku nie wiedziałam za bardzo jak się za to zabrać i właśnie pomógł mi filmik Sznurki i teraz już na lekkie sygnały (najczęściej 1 lub 2 faza) reaguje odpowiednio  😅




fin az mi głupio bo na dzisiejszy moment wiem ze w tych filmikach błąd na błędzie
ale kazdy sie uczy😀
Jak skupić na sobie uwagę konia? Bo moja laska rozgląda się, kręci, łazi w kółko i nie mogę jej "zatrzymać" i zachęcić do skupienia uwagi na mnie  :/

I mam też drugie pytanie - czym urozmaicacie friendly game?
Fin WSZYSTKIM!
Począwszy od folii skończywszy na strasznych krzakach  😁
Tak naprawdę friendly możesz zrobić wszystkim czym się da, jak widać nawet drzewem 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
28 grudnia 2008 17:50
Fin ja bawię się balonami, folią, parasolem, piłkami, pastikowymi krzesełkami ogrodowymi, skrzynkami, strzykawką itp, wszystko co mi wleci w ręce nadaje sie do zabawy 🙂ważna jest twoja inwencja twórcza 🙂
A my z siwym, tak jak Dea kazała, pokonujemy rózne strachy przed zbliżającym się wsiadaniem do przyczepy, dzisiaj to wyglądało tak: 😉


Wiem, ze "starszak" zawieszony jest stosunkowo wysoko, ale mam bardzo ograniczonego konia i i tak chciał przejść górą, cały czas kładł morde ponad linkę 😉 Dopiero po chwili odważyl się wsadzić nos między folie (jak widac na zdjęciu), aż w końcu przejśc 😉 Jutro może mu obniżę.
dea   primum non nocere
28 grudnia 2008 22:21
..obniż, obniż 🙂

a potem spróbuj przez to cofnąć (znowu wysokie najpierw) i zawieś mu folię na tym sznurku. Ależ się sadystka we mnie budzi :P

Miłej zabawy 🙂
Alice dzielny jest 🙂

My z kucynką dzisiaj łaziłyśmy po strasznej niebieskiej płachcie. Z początku było strasznie, ale na koniec okej, niedługo będziemy próbować nałożyć ją na grzbiet  🏇

Sznurko mogłabyś wstawić na YouTube swój filmik zaliczeniowy z L1? "Trochę" spóźnione ale wielkie  gratulacje!
fin dziękuję slicznie!
Film chyba nie bardzo da sie wstawic bo mam kręcony kamerą i cały ma koło 70 min;/
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 stycznia 2009 09:11
Tak czytam ten wątek i powiem szczerze, że nigdy nie zastanawiałam się, czy nie zacząć naturalnie.
Mam konia, ktory jest surowiutki. I wystraszony. Chciałabym zrobić z nim 7 gier, ale nie wiem czy dam radę... Co powinnam wiedzieć?
Zapoznałam się z treściami, ktore są na stronce, ktorą podlinkowała Sznurka, ale nie wszystko jest dla mnie jasne.

Powiedzcie, czy w gry można tez się bawić, na zwyczajnym kantarku i uwiązie? Czy trzeba inwestować w sznurki>

I druga sprawa - czy to ma jakiś sens, jeśli nie jestem jedyną osobą, zajmującą się koniem? Ja się nim opiekuję, ale kto inny go wypuszcza na padok. I jego stosunek/podejście do konia nie jest tak indywidualne, jak moje.

Czy warto?

I czy jest jakis graniczny wiek, w ktorym już zabawy naturalne nie mają sensu? Czy 16-toletni koń nie jest już zbyt klasyczny? Co może mu to dac?
Zabawy mają sens zawsze
w przypadku 16latka będzie to jakis nowy poziom relacji i urozmaicenie
czy warto zainwestowac w sprzet?
warto, bo zwykła lonża czy uwiąz i zwykły kantar to nie jest to samo, i na początku odgrywa wielkie znaczenie


opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 stycznia 2009 09:27
pytanie może głupie - ale dlaczego odgrywa takie duże znaczenie?

I czy jest sens zaczynać, jeśli jedynym moim źródłem wiedzy jest internet?

Od czego zacząć?
PNH to jest program nauki dla ludzi, nie dla koni. Więc wiek konia nie jest tu czynnikiem determinującym czy zaczynać czy nie. 

Czy można tylko przez Internet - wg mnie nie. Ja bym nie potrafiła. Znam osoby, które korzystają z materiałów wydanych prze Parellich i to im wystarcza. Nie znam nikogo, kto by nauczył się tylko z internetu. Co oczywiście nie znaczy, że nie jest to możliwe, ale tylko tyle, że ja o takiej osobie nie słyszałam (regularnie czytam międzynarodowe forum PNH, tam pisze dużo ludzi, ale nikt takim wyczynem się nie pochwalił).

Sprzęt: zwykły kantar się nie nadaje, ponieważ nie uczy ustępowania od nacisku.  Lina z kolei jest na tyle ciężka, że dobrze przenosi sygnały, a jednocześnie szybko "zamiera".  Znowu, pewnie są ludzie-talenty, którzy nie musza uciekac się do pomocy sprzętu, ale, IMO, nam, większości śmiertelników, potrzebna jest "pomoc techniczna". I dlatego został stworzony ten sprzęt. Żebyśmy mieli się czym podpierać i jaśniej przekazywać koniowi nasze intencje.  Żeby koń rozumiał, co do niego mówimy.
opolanka, najlepiej zacząć od obejrzenia savvy systemu z poziomu 1
zakładając oczywiscie ze posługujesz sie angielskim
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 stycznia 2009 10:01
Dzięki dzięki 🙂

Własnie też mi się nie wydaje, co by Internet wystarczył, jednak potrzba trochę więcej, jeśli nie ma się nikogo, kto pokaże. Zaczynam się wgryzac 😉
dea   primum non nocere
07 stycznia 2009 12:26
czy to ma jakiś sens, jeśli nie jestem jedyną osobą, zajmującą się koniem? Ja się nim opiekuję, ale kto inny go wypuszcza na padok. I jego stosunek/podejście do konia nie jest tak indywidualne, jak moje.

Jeszcze na to nie było odpowiedzi chyba 😉

Jak najbardziej, większośc "praktykujących sznurkowanie" ma taką sytuację. Ja na ten przykład odwiedzam moje konie, jeżeli są zdrowe, 1 raz w tygodniu w zimie i 2-3 max w lecie. Poza tym są obsługiwane przez obsługę stajni (moje rude stało już w 4 pensjonatach). Ogólnie nie zauważyłam dramatycznego wpływu osoby obsługującej konia. Najlepiej jednak, żeby robiła przy nim minimum (zadanie żarcia, wody, wyprowadzenie/sprowadzenie i tyle). Wtedy możesz sobie spokojnie pracować i na te czynności też masz wpływ (tzn. zachowanie, przynajmniej mojego konia, przy wyprowadzaniu, karmieniu przez osoby trzecie się poprawiło).
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 stycznia 2009 15:09
No to się ciesze, bo ta osoba nic ponad to, co wymieniłaś, nie robi 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
07 stycznia 2009 15:24
Opolanka
Ja pracowałam na kantarze- halterku kupionym w niemczech, nim ktokolwiek zaczął mówić o PNH w Polsce.
Potem nasłuchałam się na kursie, ze trzeba mieć oryginalny, bo inny materiał, nie obciera a działa itp. W praktyce z moim nigdy nie miałam żadnego kłopotu.
Linę natomiast sama zrobiłam- z kiepskiej zbyt nie elastycznej liny ze zwykłego sklepu (lepsze są liny ze sklepu żeglarskiego).
Da się tak. Jak kobyła załapała, to czasem sie zapominałam i robiłam część ćwiczeń na zwykłym kantarze, klacz wszystko robiła mi jak na halterku. Jest to do zrobienia, szczególnie przy spokojniejszych, ale chętnych do współpracy zwierzakach. Bardzo ważne jest to wspomniane błyskawiczne "zamieranie" liny i to w jaki sposób się ona buja - koń ma szansę szybciej zrozumieć o co nam chodzi. Ogółem gdybym podsumowała łączny czas spędzony na zabawach to żałuje, że się od razu Ne uzbroiłam (a wtedy sprzęt był droższy).
Kwestia jakim jesteś typem- jeśli możliwe, ze po 2-3 sesjach przestaniesz się bawić, a zwierzak jest bez odchyłów, to zakup może nie mieć sensum . Jeśli chcesz coś naprawdę zrobić, szczególnie przechodzić kolejno przez etapy systemu - to koniecznie kup sprzęt.

A moja klacz też jest podstawowo obsługiwana w pensjonacie i stała się zdecydowanie milsza, delikatniejsza (taranowała, przepychała sie, delikatnie stawała dęba, była wkurzajaco dla wszystkich płochliwa). Dzid jest jednym z najgrzeczniejszych koni w stajni.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 stycznia 2009 15:50
właściwie moje konie odchyłów nie mają. Chciałabym im urozmaicić życie. Mojego "staruszka" trochę rozruszać, pobawić się z nim, a drugiego chciałabym torchę odczulić, bo jest taki trochę zahukany (choć absolutnie nie twierdze, ze działa czy dzieje mu sie krzywda, tylko opieka nad nim polagała głownie na ganianiu na lonzy lub wypuszczaniu na padok). Koń trudno ufa, powoli. Chcę mu pomoc 🙂
dea   primum non nocere
07 stycznia 2009 16:18
Jak kobyła załapała, to czasem sie zapominałam i robiłam część ćwiczeń na zwykłym kantarze, klacz wszystko robiła mi jak na halterku.


Dla mnie to jest kluczowy element. Przy poprawnej praktyce PNH sprzęt przestaje mieć znaczenie. Na początku halterek (może być samorobny, jeśli nie obciera i ma prawidłowy układ węzłów) + "krótka lina" (3,5m) + coś o funkcjonalności karota bardzo pomaga. Teraz zdarza mi się wziąć uschniętego badyla z łąki jak akurat nie mam pod ręką karota, kantar może być jakikolwiek, albo savvy string przerzucony przez szyję - bo koń współpracuje, stara się zgadywać o co proszę, nie zdarzają nam się walki, więc sprzęt jest mniej potrzebny. Używam dalej najczęściej oryginalnego, bo jest wygodny 😉 ale jak nie ma - to można czymkolwiek sobie poradzić - jak załapie.

IMHO tu nie chodzi o odchyły, tylko o ułatwienie nauki na początku - obu stronom. Bo PNH to zabawa w komunikację 🙂
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
07 stycznia 2009 16:51
IMHO tu nie chodzi o odchyły, tylko o ułatwienie nauki na początku - obu stronom. Bo PNH to zabawa w komunikację 🙂

Nie piszę, ze tu chodzi o odchyły, ale że przy odchyłach, jeszcze ważniejszy jest sprzęt.  Bo wyjątkowo wiele bywa zaskakujących sytuacji, gdzie sprzęt nie może zawieść.
dea   primum non nocere
08 stycznia 2009 08:30
Dorotheah - to było bardziej do opolanki, bo chyba zrozumiała, że sprzęt to tylko do świrów się przydaje 😉 Nasze konie też "odchyłów" nie mają 🙂 a na jedyny "odchył", czyli patent Wiedźmina na wymagania, na które nie ma ochoty - w długą! - sprzęt nic nie pomoże i potrzeba góry psychologii. Chłopak potrafi na halterku sznurkowym i długiej linie przeciągnąć dwie osoby i sobie pójść. Na takim samym sprzęcie utrzymałam "chcącego sobie pójść" na oko z 4 razy większego miśka. Także sprzęt gwarancji nie daje 🙂
opolanka   psychologiem przez przeszkody
08 stycznia 2009 10:01
nie nie, Dea, zrozumiałam, że aby wymagać od konia pewnych rzeczy, trzeba mu dawać jasne sygnały, ktore można dawać tylko w odpowoednim sprzęcie do tego stworzonym (bo jest tak wykonany, żeby precyzyjnie oddziaływał tam, gdzie powinien) 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się