Umowa pensjonatowa

pamelfa, jesteś właścicielem konia? Nie nazwa decyduje o tym, co to za umowa - ale treść - więc trudno bez czytania umowy cokolwiek doradzić - ale nazwa sugeruje, że taka umowa bardzo BARDZO słabo zabezpieczy Twoje interesy. Z treści powinno wynikać, że jest to coś w rodzaju umowy o chów konia, pensjonatodawca powinien dokładnie określić, do czego się zobowiązuje i jak kształtuje się odpowiedzialność za konia (jego bezpieczeństwo, zdrowie, etc). Poczytaj też wątek o nieuczciwych pensjonariuszach.
tak nawet dwoch i pierwszy raz sie spotkalam z taka umowa w stajni ok dzieki
pamelfa, a możesz wkleić treścc tej umowy, może być na PW.
Robię poprawki w umowach i mam punkt dotyczący do czego zobowiązuje się właściciel stajni i wygląda to po części tak jak na załączniku, oczywiście jest to tylko niewielka część tego punku.

Tylko zastanawiam się czy ja właściwie mogę zostawić takie wykropkowane miejsce, żeby w czasie podpisywania umowy coś dopisać (chodzi tu o to, że nasi pensjonariusze mogą mieć zagwarantowane 3 rzeczy nieodpłatnie, tylko że każdy chce mieć coś innego)

Mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi 😉  :kwiatek:





Witam, mam bardzo ważne dla mnie pytanie. Czy spotkaliście się z czymś takim... Umowa zawarta jest na rok i jeżeli właściciel konia zdecyduje się zabrać go wcześniej to płaci równowartość trzech miesięcy pensjonatu....
misiola Nie spotkałam się do tej pory z  takim zapisem w umowie, ale widać właściciel stara się chronić przez wcześniejszym wypowiedzeniem umowy. Zawierasz umowę na czas określony z konsekwencją finansową jeśli wcześniej będziesz chciała zmienić pensjonat. Zwykle okres wypowiedzenia obejmuje 1 miesiąc.

Jedyny zapis jaki kojarzę ze swojej umowy jest następujący: Strony mogą odstąpić od umowy z zachowaniem 30-dniowego terminu wypowiedzenia.
Ale nie ma tutaj mowy o ponoszeniu kosztów związanych z wypowiedzeniem.

No dokładnie znam tą samą wersję, a tu taka nowość... Bardzo dziękuję  :kwiatek:
Może to tylko niefortunny zapis. Bo powinien brzemieć że umowa wypowiedziana z 3 miesięcznym terminem. Wtedy za te 3 miesiące trzeba płacić, tak samo jak za 30 dni. Okres wypowiedzenia można sobie w umowie zapisać dowolnie, a zwyczajowo to są 1-3miesięcy. Faktycznie w pensjoantach przyjął się termin 30dniowy.
Nie. Wyraźnie jest napisane, że okres wypowiedzenia 30 dni i że trzeba zapłacić równowartość 3 miesięcy. Niestety.
misiola a co w sytuacji jeśli właściel stajni / pensjonatu wypowie Ci miejsce, bo np. zamknie działalność, kupi konie i będzie chciał zwolnić boksy i pozbyć się koni pensjonatowych?
Myśle, że zapis w umowie o 30-dniowym okresie wypowiedzenia jest uczciwy, bo zabezpiecza obie strony, ale płacenie za 3 miesiące w razie wypowiedzenia wg mnie jest nie fair.
dobra opcja dla nieuczciwych pensjonatów, nawet jak po miesiacu się okaze, ze koń chudnie, mizernieje w oczach, nie wychodzi zgodnie z umową, a w boksie syf, to i tak zapłata za 5 miesięcy jest zapłacone... no i jeszcze kwestia, np koń mi zachoruje, jedzie do kliniki, wiadomo tam za pensjonat płace, ale tu i tak muszę za trzy miesiące podwójnie wydać. paskudny zapis.

a co do 30stodniowego okresu-uczciwe, względem obu stron. a co sądzicie, o zapisie, "w razie nie przestrzegania umowy, wypowiedzenie 7 dniowe" np w wypadku, kiedy w umowie jest wypuszczanie, a kon siedzi w boksie, albo wlasciciel konia płaci do 10, a nie zapłacił? bo inaczej to mamy miesiąc trzymania konia, za którego nie zapłacono, albo konia zamkniętego w boksie. poza tym, (zalóżmy, że jest np 15 dzien miesiąca) jeśli nie przestrzega umowy wlasciciel konia-nie dostaje zwrotu pieniędzy zapłaconych za miesiąc z góry, a jeśli wlasciciel stajni- oddaje pieniądze za okres kiedy konia w stajni nie ma.
Ja w swoich umowach tego nie mam (może powinnam dodać), ale możnaby napisać:
"W przypadku rażącego naruszenia postanowień umowy pensjonatowej obowiązuje ...-dniowy / natychmiastowe wypowiedzenie".
Oczywiście sporną kwestią pozostaje interpretacja stwierdzenia "rażące naruszenie", ale daje to jakąś furtkę i pensjonariuszom (np. koń nie jest wypuszczany, a powinien itp.), i właścicielom stajni (ktoś np. dokonał dużych zniszczeń i nie chce pokryć ich kosztów itp.).
ibmoz,  no właśnie. logiczny własciciel stajni nie doczepi się o kawałek pastucha, ale jak koń oszołom wyrwie ze ściany poidło i wszsystko pływa czy wyrwie drzwi, to już są większe koszta. może warto w umowie wspomnieć o ewentualnych zniszczeniach? np gdy koszt przekracza 100 zł i jest to "wina" konia to jego własciciel zobowiązuje się do pokrycia kosztów szkod? nie wszyscy jesteśmy ludzmi, a przyjmując kogoś na pensjonat rzadko znamy go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że będzie się poczuwał.

a rażące zaniedbanie ja w umowach na wynajem skonstruowalam tak, że są opisane zasady (w przypadku konia to np : własciciel stajni zobowiązuje się do karmienia konia dobrej jakości moczoną paszą-bez pleśni itp tu wypisać- 3 razy dziennie, wypuszczania na łąkę o powierzchni ... od godziny do godziny, w wypadku gdy nie ma deszczu ani silnego wiatru, sprzątania boksu z bieżących zanieczyszczeń codziennie/raz w tygodniu) i w razie nie przestrzegania skutkuje natychmiastowym wypowiedzeniem umowy i wyprowadzką konia maksymalnie do 7 dni od wypowiedzenia.
"W przypadku rażącego naruszenia postanowień umowy pensjonatowej obowiązuje ...-dniowy / natychmiastowe wypowiedzenie".

ibmoz Ale wyrywanie ulubionej deski przez Grandę się nie liczy jako "rażące" naruszenie, co?🙂
Bo się tam przykujemy łańcuchami🙂


a rażące zaniedbanie ja w umowach na wynajem skonstruowalam tak, że są opisane zasady (w przypadku konia to np : własciciel stajni zobowiązuje się do karmienia konia dobrej jakości moczoną paszą-bez pleśni itp tu wypisać- 3 razy dziennie, wypuszczania na łąkę o powierzchni ... od godziny do godziny, w wypadku gdy nie ma deszczu ani silnego wiatru, sprzątania boksu z bieżących zanieczyszczeń codziennie/raz w tygodniu) i w razie nie przestrzegania skutkuje natychmiastowym wypowiedzeniem umowy i wyprowadzką konia maksymalnie do 7 dni od wypowiedzenia.


No tak, tylko czasem ciężko udowodnić, że konie są wypuszczane zgodnie z umową, czy karmione tak jak powinny... . Znam też takie przypadki, że co innego było ustalone wg. umowy na piśmie, a co innego wychodziło w praktyce. I wiem też, że są stajnie we Wrocławiu, które w ogóle nie podpisują umów i wtedy często obie strony bywają poszkodowane np. w sytuacjach, w których właściciel konia zalega z płatnościami za pensjonat, a konie pensjonatowe zjadają pasze kiepskiej jakości albo nie dostają jeść ze względu na oszczędności. A zanim będzie widać po koniu, ze schudł to trochę czasu minie... .

Teraz na szczęście stoję z moimi kobyłkami w stajni 😍, gdzie umowa jest skonstruowana sprawiedliwie dla obu stron. I uważam, że ten dokument powinien chronić obie strony. Dobro konia z jednej, a z drugiej finansowo zabezpieczyć właściciela pensjonatu przed niewypłacalnymi pensjonariuszami. Wszak za owies, słomę i siano musi płacić regularnie... .
ewamloda, możesz być spokojna o szkody wyrządzane przez Twoje dziewczyny - nie są z kategorii "rażących"  😉 , do Bruna im jeszcze daleko 🤣  A nawet on nie wyprowadzał się w tempie ekspresowym.

Poza tym prezentujecie jak najbardziej prawidłowe podejście do sprawy - jak coś się zepsuje to przyjdziecie, powiecie i jeszcze naprawicie. Wiadomo, że koń to żywe zwierze i nie raz coś nabroi. Jak jego właściciel umie po nim to naprawić lub poczuwa się do rekompensaty to wszystko jest ok.

Isabelle, ja w umowie mam zapis, że właściciel konia pokrywa wszystkie koszty związane z naprawami szkód, które wyrządził jego koń. Dla mnie, jako pensjonatodawcy, oczywistym jest, że nie będę rozliczać ludzi za każdy urwany kawałeczek pastucha. Szczególnie gdy nie mam pewności, który koń to zrobił. Ale jeśli czyjś koń porwałby mi kawał ogrodzenia i musiałabym inwestować w nowe, to już bym rozmawiała z właścicielem o pokryciu kosztów.
Wiadomo, że najbezpieczniej byłoby napisać wszystko w umowie. Ale nie sposób przewidzieć, co może się wydarzyć i co wymyślą nasze mądre zwierzaki. Gdyby tak wymieniać wszystkie przypadki, to umowa miałaby kilkanaście stron. Ja mam ogólny zapis i kieruję się logiką, licząc na to samo ze strony pensjonariuszy.  😀
no właśnie, logika nie zawsze jest obustronna 😉 sama byłam świadkiem nie poczuwających się do pokrycia szkod pensjonariuszy, wiecznie zalegających (i co zrobić, konia za bramę wystawić? albo przestać karmić? 🙁 ), czy wypadku mojego konia, ewidentnie z winy własciciela pensjonatu, niestety nie poczuwającego się do pokrycia kosztów choćby szycia zwierza pół na pół 🙁 dlatego przyjmując obcego człowieka i konia pod swój dach, wolalabym być ubezpieczona przed oszołomem(pensjonacik będzie darmowy, jako towarzystwo). bo nie zamierzam na tym zarabiać, a jak mam jeszcze dokładać do rozwalonych ścian czy wyrwanych drzwi przez konia, to już wolę kupić drugiego 😉

dlatego myślalam o jakimś pułapie, np powyżej 50-100 zł, kiedy własciciel konia się podpisując umowę zgadza na pokrycie szkód, bo jak trafię na oszołoma, który stwierdzi, że (bywajac u konia raz na tydzień) jego konik jest słodziasty i nie mógł wyrwać poidła ze ściany, i się na mnie wypnie to wolę być ubezpieczona 😉

Odkopuję, aby zamieścić kwestię prawną ważną dla zabezpieczenia w umowie pensjonatowej właścicieli stajni przed nieuczciwymi pensjonariuszami (aby to gdzieś nie zaginęło w czeluściach...):

Jest możliwe (prawnie), aby w umowie pensjonatowej zapisać klauzulę:
"pod warunkiem x krotnego niezapłacenia opłaty pensjonatowej Klient udziela Stajni NIEODWOŁALNEGO pełnomocnictwa do sprzedaży konia w imieniu i na rzecz Klienta, z zastrzeżeniem że cena uzyskana ze sprzedaży w pierwszej kolejności zostanie zaliczona na pokrycie wymagalnego długu Klienta w stosunku do Stajni (razem z odsetkami za opóźnienie), a w pozostałej części zostanie przekazana Klientowi."

Są dwa orzeczenia Sądu Najwyższego:
1) SN wyrok z dnia 19 stycznia 2011 r. (V CSK 223/10)
2) SN wyrok z dnia 15 lipca 1998 r. (II CKN 832/97)

W uzasadnieniu do pierwszego wyroku, Sąd Najwyższy podkreślił że może zostać udzielone (skutecznie) przez stronę umowy pełnomocnictwo NIEODWOŁALNE (tzn. strona umowy zrzeka się prawa do odwołania tego pełnomocnictwa przez cały czas trwania umowy), jeżeli jest to uzasadnione treścią umowy. Za uzasadnione zastrzeżenie NIEODWOŁALNOŚCI pełnomocnictwa Sąd Najwyższy uznał przypadki, w których pełnomocnictwo zostało udzielone "w celu zabezpieczenia roszczenia przysługującego pełnomocnikowi wobec mocodawcy"
Jak ulał w naszym przypadku umów pensjonatowych!!!!!.

A jak wygląda spisanie umowy w sytuacji, kiedy przyjmuję jednego konia do stajni przydomowej? Mogę spisać taką umowę i będzie ona w ogóle ważna? Nie mam żadnej działalności i bardziej niż na okresach wypowiedzenia itp zależy mi, żeby były w niej zapisy, że nie odpowiadam za jakieś tam wymienione sytuacje. 🤔
[quote author=abrakadabraś link=topic=61781.msg2002226#msg2002226 date=1391521582]
A jak wygląda spisanie umowy w sytuacji, kiedy przyjmuję jednego konia do stajni przydomowej? Mogę spisać taką umowę i będzie ona w ogóle ważna? Nie mam żadnej działalności i bardziej niż na okresach wypowiedzenia itp zależy mi, żeby były w niej zapisy, że nie odpowiadam za jakieś tam wymienione sytuacje. 🤔
[/quote]


Jak najbardziej mozesz spisać.
Inna sprawa to ryzyko placenia podatku (przecież to dochód Twój). To juz musisz sama rozważyć i zdecydować ....
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,93799.0/topicseen.html
W tym wątku jest sporo rzeczy dot. zalegania z płatnością 🙂
Ja mam także pytanie - jeśli już było przepraszam.
Co jeśli mam zapłacone za pensjonat dla konia z góry za 1,5 roku i chcę odstąpić od umowy ?
w umowie jest zawarte "z 30-dniowym okresem pisemnego wypowiedzenia" . Koń postał w tym pensjonacie tylko 3 miesiące i musiałam zabrać do kliniki, ponieważ zachorował u nich, moim zdaniem z ich niedopilnowania. I koń już tam nie wróci. Wiecie może jak jest z zwrotem pieniędzy ?
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
26 lutego 2014 18:55
Która mądra głowa powie mi czym w świetle prawa i przepisów  różni się chów koni od penjsonatu dla koni? i jaki jest podatek od chowu?
Jako klient raz jedyny na 6 stajni podpisywłam umowę. W formie krótkiej, konkretnej, bez szczegółw, które są jednak ważne.
W chwili obecnej stoje po tej drugiej stronie i koleżanka grzecznościowo trzymająca u mnie konia (formalnie jeszcze nie uruchomiłam pensjonatu) nalega na umowę i podsunęła mi pod nos coś, co zawierało same zobowiązania stajni wobec jej kopytnego. Nie spodobało mi się to więc postanowiłam sama skonstruować tekst na podstawie tego co od niej otrzymałam rozbudowując dość pokaźnie. Poza podstawowymi zobowiązaniam z obydwu stron (moje  zw z dobrostanem, jej z płaceniem itp) na podstawie codziennej obserwacji jej konia (taki cwaniakowaty huhułek, nieco bezczelny i ma w D ogrodzenia z taśmy z prądem, żerdzie tez potrafi staranować) postanowiłam wstawić taki oto zapis:

Właściciel konia zobowiązuje się do:
* poniesienia konsekwencji finansowych za straty wynikające z faktu wypuszczenia przez jego konia pozostałych koni na sąsiednie pola uprawne (ubezpieczenie płodów rolnych), czyli poza teren gospodarstwa oraz konsekwencje finansowe – pokrycie kosztów leczenia i interwencji weterynaryjnej u pozostałych koni (kolki, ochwaty) wynikające z faktu wypuszczenia koni poza ogrodzenia lub też w następstwie tego kolizji drogowych, gdy jego koń spowoduje wypadek komunikacyjny (właściciel konia i koń powinien być ubezpieczony OC)

* Pokrycia kosztów leczenia pozostałych koni znajdujących się w stadzie (konie właściciela stajni oraz inne pozostające pod jego opieką), gdy przy odmowie sugerowanej przez właściciela stajni odseparowania jego konia atakującego i prowokującego częste walki, gdy w wyniku jego ataku dojdzie do poważnej i trwałej któregoś z koni (monitoring padoków).

- Mogą to być inne konie pensjonatowe, nie tylko moje, a za nie też odpowiadam...
Przy czym:
Stajnia zapewnia optymalne bezpieczeństwo posiadając monitoring sześciu kamer z wysoką jakością obrazu z trzydniową rejestracją zapisu.
Dwie kamery zainstalowane są wewnątrz budynku, cztery obejmują przyległe do stajni okólniki i padoki wraz z bramą wjazdową na teren gospodarstwa.

-Co Wy na to?



Poza tym dodatki do standardowych zapisów:

* Właściciel stajni nie odpowiada za wypadki koni i jeźdźca podczas jazdy na ujeżdżalni oraz w terenie.

* Właściciel stajni nie odpowiada za wypadki losowe właściciela konia na terenie stajni.

* Właściciel stajni i gospodarstwo posiada ubezpieczenie OC i NW
 
Właścicel konia:
...+
* Pilnowania osób jemu towarzyszących

* Pokrycia kosztów napraw uszkodzonego lub zniszczonego przez swojego konia mienia stajennego: ogrodzenia -pastuchy, żerdzie, słupki, żłób, poidło

* Jeżeli użytkowaniem konia ma się zajmować inna osoba niż wymieniona w umowie, właściciel stajni wymaga pisemnej zgody na takie użytkowanie wraz z przejęciem pełnej odpowiedzialności właściciela konia za osobę użytkującą tego konia.

* W przypadku nieodpowiedniego traktowania konia, głodzenia, trzymania w zamknięciu, czyli niegodnie z umową,  właściciel konia ma prawo do zabrania konia bez ważnego terminu wypowiedzenia umowy.

* Utrzymania konia w należytej czystości oraz dbania o jego zdrowie fizyczne.

* Przestrzegania ogólnie przyjętych zasad panujących na terenie stajni.

Oraz:

* W przypadku padnięcia konia z przyczyn naturalnych (starość, ciężka choroba, bardzo ostra kolka) kradzieży konia oraz sprzętu jeździeckiego, właściciel stajni nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie, starając się jednocześnie o zamykanie siodlarni (drzwi stalowe zamykane na zamek, monitoring) i zobowiązuje się do bezzwłocznego udzielenia pierwszej pomocy i wezwania lekarza weterynarii oraz powiadomienia właściciela konia o zaistniałym fakcie.

* Jeżeli nie ma kontaktu z właścicielem/ opiekunem konia to właściciel pensjonatu podejmuje decyzję o leczeniu konia na koszt właściciela konia.

I żeby nie było, ja mam również zoboiwiązania, jest ich sporo ale nie przytaczam całości umowy, jedynie dwie ważne dla mnie rzeczy (kursywa)+ to, co może się innym osobom przydać.
Im głębiej w las, tym ciemniej i warto się zabezpieczyć.







* Pokrycia kosztów leczenia pozostałych koni znajdujących się w stadzie (konie właściciela stajni oraz inne pozostające pod jego opieką), gdy przy odmowie sugerowanej przez właściciela stajni odseparowania jego konia atakującego i prowokującego częste walki, gdy w wyniku jego ataku dojdzie do poważnej i trwałej któregoś z koni (monitoring padoków).[/i]


osobiście nie podpisałabym umowy z takim paragrafem. koń to nie człowiek, nie wytłumaczę mu przecież żeby nie kopał kolegów 😉 a sam na padoku też stał nie będzie, bo bądź co bądź ale jest zwierzęciem stadnym. ja po prostu wychodzę z założenia, że zawsze trzeba odseparować tego słabszego/tępionego i przenieść go do innego stada.
asio, w sumie największą moją wątpliwość budzą punkty w sprawie ponoszenia odpowiedzialności za zniszczone ogrodzenie i wypadki wśród stada, jeśli to koń pensjonariusza spowoduje ucieczkę. Skoro macie monitoring, to ok, da się udowodnić, który koń to zrobi. Z drugiej strony jednak mogą padać wątpliwości, co do stanu ogrodzenia. Próba udowodnienia, że padok był źle zabezpieczony itd.
* Pokrycia kosztów leczenia pozostałych koni znajdujących się w stadzie (konie właściciela stajni oraz inne pozostające pod jego opieką), gdy przy odmowie sugerowanej przez właściciela stajni odseparowania jego konia atakującego i prowokującego częste walki, gdy w wyniku jego ataku dojdzie do poważnej i trwałej któregoś z koni (monitoring padoków).
Wydaje mi się, że jeśli faktycznie ten koń jest agresywny (albo jeśli takowy ci się trafi), nie ma sensu pytać o zgodę właściciela konia. Automatycznie powinna paść decyzja o oddzieleniu go, gdyż przy ewentualnym wypadku pozostali pensjonariusze mogą posądzić ciebie o naruszenie bezpieczeństwa.
kradzieży konia oraz sprzętu jeździeckiego, właściciel stajni nie ponosi odpowiedzialności za zaistniałe zdarzenie, starając się jednocześnie o zamykanie siodlarni (drzwi stalowe zamykane na zamek, monitoring)
Osobiście nigdy nie zgodziłabym się na taki punkt w umowie. Jeśli faktycznie dojdzie do takiej sytuacji, ale to nie pensjonariusz zawini (nie zostawi np cennego sprzętu bez nadzoru czy niezamkniętego w siodlarni), a kradzieży dokona np stajenny mający dostęp do kluczy (oczywiście można sobie gdybać  😉 ), to odpowiedzialność powinna być jak najbardziej po stronie właściciela stajni.

Ogólnie spodobał mi się punkt
* Jeżeli nie ma kontaktu z właścicielem/ opiekunem konia to właściciel pensjonatu podejmuje decyzję o leczeniu konia na koszt właściciela konia.
Mając do czynienia z umowami nie trafiłam jeszcze na konkretny podpunkt w takiej sprawie. Zawsze było ogólnikowo, że właściciel stara się zapewnić opiekę i tyle 😉
Aha, bardzo Wam dziękuję za spostrzeżenia. Cenne.
Moja klacz w jednej stajni była odseparowana, bo był prowodyrką bójek. Właściciel nie chciął ryzykować kontuzji czy większych skaleczeń u innych koni, po co wysłuchiwać pretensji.

Co do kradzieży sprzętu z siodlarni- spotkałam się kilka razy z takim punktem (brak odpow. po stronie stajni) w umowach znajdowanych w necie. Poza tym w jednej znajomej stajni też tak było, choć kiedyś jakieś rzeczy komuś poginęły, a monitoringu nie było i na tym się sprawa zakończyła.

Co do stanu ogrodzenia... Są stajnie gdzie się kołek za kołkiem wywraca i podpier się "lepszym" na jakiś czas... My u siebie staramy się robić je solidnie. Wiadomo, że jak ślązak będze miał zapędy hucuła do kombinowania, nic go nie powstrzyma, ale przeciętne konie wymagają żerdek, pastucha, czy lub tego a tego, a gdy łąka jest duża i nie do przejedzenia, nikt z koni nie będzie napierać na ogrodzenie (pastuch) bo trawy jest po uszy pod nogami.
Opcja: taśma 5cm i elektryzator na dziki 😎

Kurcze, tą umowę będę jeszcze długo pisać...
Jeszcze się tu odezwę, pewnie będę miała następne watpliwości. A to co piszecie, wezmę pod uwagę. Dzięki.
Pewnie umówię sie jeszcze z radcą prawnym.
Z tymi kontuzjami to się nie dziwię w stajniach typowo sportowych 😉
asio  - mały OT. Zastanów się, czy elektryzator na dziki będzie dobrym zabezpieczeniem. Konie to zwierzęta bardzo wrażliwe a zbyt silny impuls może wyrządzić im krzywdę.

Ewentualnie zawrzyj w umowie punkt, że bierzesz/ nie bierzesz odpowiedzialności za skutki styczności konia z tak mocnym pastuchem...  🙄
Mam w całodobowym użytku elektryzator na dziki i nie było sytuacji, co by krzywdę zwierzęciu zrobił. Kobyła spróbowała dwa razy, kopa dostała i przestała kombinować z ogrodzeniem. Dla mnie strzał w dziesiątkę.
Też słyszałam, o pewniejszym działaniu tego na dziki, że krzywdy nie zrobi koniowi, ale drugi raz się nie zbliży. Jeśli ma się do ogrodzenia 6 ha, to też chce się mieć jako taką pewność, a odpowiedzialność jest i za konie wewnatrz i za cudze zboża na zewnątrz 🤔.

Generalnie w umowach może być zapis zgodny z prawem: właściciel konia odpowiada w całości za swoje zwierzę, a interpretacja zalezna od stron i omówienia/rozbicia na punkty jego szczegółów.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się