Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

po 6 godzinach terenu tyłek oddzieliłby mi się od kości i odpadła prawa noga przy zsiadaniu.


Latem zdarzają się i rajdy kilkudniowe po 10-12 godz w siodle... 🙂
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
19 marca 2012 10:10
Fotograf lekko się zasapał, ale zdążył nas sfotografować w terenie  😎  :
Alvika widzę was 🤣  no to są moje klimaty 😍
Alvika  fajnie ,tylko jak byś nie napisała to nawet bym nie zauważyła że ten mały punkcik to ty z koniem  😉  Śliczny teren



Ja dziś jadę na pierwszy teren ,ciekawe czy wrócę z koniem czy osobno  😉 Jestem ciekawa jak koń się spisze ,mam cichą nadzieje że nie spotkam stada koni w lesie bo będę bardzo biedna .
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 marca 2012 10:33
Alvika: oo widzę was  😉
monia ja też korzystam jeszcze na luzaka z faktu, ze krowy w oborach a nie na pastwiskach  💃, bo niedługo czeka nas powtórne oswajanie 😵 A spotkałaś już stado koni w lesie? My w lesie- z rzeczy dziwnych-spotkałyśmy też KROWY 😲
monia ja też korzystam jeszcze na luzaka z faktu, ze krowy w oborach a nie na pastwiskach  💃, bo niedługo czeka nas powtórne oswajanie 😵 A spotkałaś już stado koni w lesie? My w lesie- z rzeczy dziwnych-spotkałyśmy też KROWY 😲


Ze stadem koni to mamy nonstop problemy ,nawet gdzieś mam filmiki jak nas teroryzują , w lesie kiedyś spotkałam byki ( takie konkretne byki ) te to tak za nami ruszyły że sama byłam w szoku .
Kiedyś szukałam mojej krowy która uciekła , osiodłałam konia i na łąki w poszukiwaniu mojej baby , dojechałam do stada krów i drę papę monia ( już miała tak wcześniej na imie ) monia ,widzę jest to dalej krzyczę nagle całe stado ruszyło za mną  😵  Wściekła pojechałam do domu ,jak wracałam usłyszałam moją pannę jak muczy . Podjechałam koniem a tak cholera leży i się cieli , zostawiłam ją pojechałam do domu ,zostawiłam mojego dzielnego konia i poleciałam . Machałam do męża który jeździł autem po łąkach że mam naszą krowę ,jak mąż już dojechał zabraliśmy nasz dobytek do domu , byczek wrócił na taczce bo był tak wielki że 2 chłopów nie mogło go unieść a ona sama się ocieliła  🤔  Krowę mam na dożywociu ,kiedyś dziadek umarł i jego żona chciała żeby ta krowa trafiła do mnie , jak już ją zabraliśmy babcia dołączyła do dziadka a ja mam krowę  😵 
Dziś jadę na moim ogierze więc mam nadzieje że będzie dobrze .
monia no to juz rozumiem 😉 u nas na konie aż takiej rekcji nie ma, chociaż zdarzają się wyjątki-może akurat zły dzień, nie wiem.  Ale krowa potrafi nas nieźle nastraszyć. Za to dzięki Twojej krowie Ty masz konia oswojonego 😉
A gdzie masz te filmiki? podrzuć linka jeśli możesz 😀
Kiedyś, dawno temu wpadłam w terenie w grupkę dzieci, tak mniej więcej III klasa. Urządzili sobie pierwszy wiosenny piknik na polance w lesie, wraz z wychowawczynią oczywiście. Dobrze, że miałam spokojnego konia (ogiera  😀 ), bo dzieciaki z okrzykami zachwytu obległy mnie ze wszystkich stron, włażąc koniowi pod kopyta i  mając w nosie moje wrzaski, żeby nie pchały się od strony zadu!
Wyratowała mnie, i przede wszystkim dzieci, od nieszczęścia kumata wychowawczyni.
Livia, nigdy go więcej nie spotkałam i całe szczęście. Nie miałabym siły na kolejne ekscesy i pewnie powiedziałabym, co myślę. Mimo wszystko, to się zdarzyło raz. Innych incydentów z koniarzami nie pamiętam, chyba że dodać osobę towarzyszącą, która bez uprzedzenia krzyczy wesoło: "iiiijjjjjjjjjjjjjjjjjaaaaaaaaa do przodu", a konie wystrzeliwują jak z procy.
ja kiedyś miałam zdarzenie z jakimiś robotnikami, którzy chyba na flachę się schowali z remontu dróg do lasu. zaczepiłam o krzaczory palcatem i mi spadł, więc zsiadłam z konia, żeby go podnieść. trzymam konia za wodze, a oni nagle z krzaków się wychylają i na całe gardło "oooooo koń! wiśta wioooo galopeeeeem <gwizd na palcach>". w ułamku sekundy mi serce stanęło, bo ich nie zauważyłam, za to moja konina i owszem, jej reakcja powaliła mnie na kolana: najpierw spojrzała na nich, a potem na mnie z miną "co za idioci....  🤔wirek:"  😀 hehehe popukałam się w czoło, wsiadłam i pojechałyśmy dalej😉
Nina mądre zwierzę 💘 Ja juz się przyzwyczaiłam, że dla niektórych jazda konna to tylko galop, jak jedziesz wolniej to co to za jazda, nie? 😉
o ile w przypadku mojego 3-letniego chrześniaka jestem w stanie zrozumieć "ciooociaaaaaa, hipko, hipkoooo!!!" [szybko, szybko;P], to ludzie dorośli mnie załamują... :/
choć ostatnio zauważam jakiś postęp, przynajmniej w mojej okolicy. rzadko się zdarza, żeby samochód czy ciężarówka nie zwolniły mnie mijając, większość osób też ostrożnie przechodzi obok konia.

przypomniało mi się zdarzenie, które mieliśmy kiedyś w terenie podczas obozu jeździeckiego. przejeżdżaliśmy przez jakąś wioskę i dzieciaki znalazły rozrywkę - strzelanie z procy. w zastępie jechało 7 koni, 3 dostały w tyłek z procy. dwie dziewczyny swoje konie od razu opanowały, jedna nie dała rady i śmignęła w tempie światła. instruktor  tylko krzyknął zostańcie, a sam za nią ruszył i po kilkudziesięciu metrach złapał za wodze i zawrócił. gdyby nie to, że miał nas pod opieką, chyba by zatłukł te bachory:/
Nina przynajmniej miałyście rezolutnego instruktora, czego można tylko pozazdrościć. Nam w Nowy Rok dzieciaki odpaliły petardy, ale na szczęście byłyśmy kilkadziesiąt metrów od tego podwórka, więc tak naprawde to konie tylko uszami zastrzygły. Masakra, jak się tak popatrzy to przynajmniej połowa zagrożeń w trakcie jazdy konnej wynika z obcej, ludzkiej głupoty 😵
Ja dzieciakom zwracam uwagę, nie ma przebacz. Biegnie dziecko zza płotem i w krzyczy na całe gardło... W pewnym sensie rozumiem, że koń to jednak atrakcja rzadko spotykana w pewnych miejscach, ale zwracam im uwagę i od razu patrzą, a nie krzyczą. Mogą dotknąć jak zachowują się "przepisowo". Nie wrzeszczę na nich tylko ostrzegam, że płoszą konia i może to się niezbyt dobrze skończyć.

Dorośli też wyobraźni nie mają, szczególnie budowlańcy i to chyba jakaś tradycja.
taaak, budowlańcy i inni robole to tragedia. Na szczecie mam pod opieką cudowne, zrównoważone konie. Pewnego razu jadę ze znajomym przez wieś i natknęliśmy się na remont drogi. Przed nami stoi duża ciężarówka i oczywiście pan robol(inaczej tego nie można nazwać, nie pracuje tylko stoi oparty i się gapi). Ciężarówa zajmowała prawie całą drogę zostawiająć jakiś pas do przejscia szerokości do 1metra, na poboczu usypany wał piachu, a za piachem rów, że ho ho. Konie spokojne,nie bojące się byle czego, więc bez oporu jedziemy, oczywiście mówię do robola "dzień dobry" on coś burknął i zniknął za samochodem. Jedziemy, jesteśmy już przy końcu samochodu tak, że łeb mojego konia już miną naczepę i nagle..... jak nie łupnie, huknie... mi zadźwięczało w uszach, serce o mało nie wyskoczyło z piersi... aż boje sie spojrzeć za siebie co ze znajomym, czy nie leży w rowie z koniem... Pan sobie zechciał opuścić klapę ciężarówy.... metalową wielką klapę! Bo mu się kur*a spieszy! a przed chwilą stał podparty i palił peta!  Na szczęście moja kobyła tylko lekko odskoczyła na wał piachu, a koń za mną nawet nie drgnął. Tylko ja i znajomy się trzęśliśmy przez pół dnia.

Ludzie są naprawdę bezmyślni.

edit: przecinki
szlachta, Twoja historia mrozi krew w żyłach.
Kiedyś podczas rajdu, gdy staliśmy pod wiejskim sklepem, pijaczek podbiegł do mojego konia i klepnął go w zad - sama nie widziałm tego momentu, bo trzymałam drugiego konia i byłam na tym skupiona, usłyszałam tylko klapsa, poczułam wybicie z obu zadnich w miejscu i poleciałam na szyję. Dobrze, że alkohol nie odebrał facetowi resztek wyobraźni i zrobił to z boku konia Kobyłka zimnokrwista, ważyła z lekka może 650 kg i boję się myśleć o masakrze jaka by była, jakby gość stał za nią bardziej centralnie. Facet oddalił się w trybie przyspieszonym zanim wdrapałam się z szyi na siodło.
uuu, ja miałam zamrożoną przez długi czas.

nie wiem jak by się to skończyło przy "standardowych" koniach. Chociaż pewnie, nadrobiłabym parę kilometrów i ominęła przeszkodę, bo dla niektórych koni samo przejście przy autokarze, ciężarówce jest straaasznee.
Livia   ...z innego świata
20 marca 2012 11:05
Łomatko, dziewczyny, ale historie! Ja nie mogę na robotników złego słowa powiedzieć, do tej pory spotykałam samych złotych 🙂 Za to z koniarzami właśnie przez tego jednego są problemy...
Dla mnie najgorsze są dzieciaki na motorach....nawet jak próbowałam kiedyś zwrócić im uwagę to zobaczyłam środkowy palec
A mój koń świruje w terenie.  😲
Chce galopować. I ponosi. No..może nie tyle ponosi, co po prostu nie chce się zatrzymać. Hamulce nam słabo działają.
Przez te 8 miesięcy stępu po lesie z krótkimi wstawkami kłusa na prostej, gdzieś nam się zagubiły hamulce.  😉

I jak tak sobie najpierw wsiądę na konia- maszynę na hali, który jest prawie że koniem na guziki....
A potem wsiądę na moją bestię i pojadę do lasu, to mam poczucie, że mój koń już teraz dosłownie NIC nie potrafi.  😲 (nigdy nie był koniem idealnie jeżdżonym, no ale przecież coś tam sobą prezentował swego czasu)
A teraz??  😲 Rozregulowany, roztrenowany, pozapominał dużo rzeczy, brak odpowiednich mięśni mu nie pomaga w niczym.
Najchętniej to by galopował i nie hamował.
Z jednej strony dobrze....chyba czuje się zdrowy  💃, ale z drugiej.....jak tu jeździć?  😲
No nic.....będziemy rzeźbić w tym terenie powoli.

tunrida życzę Tobie i Passatowi jak najszybszego powrotu do formy 🙂 i cierpliwości
iwona9208   Konie to choroba, z której nie da się wyleczyć.
20 marca 2012 13:19
Wracając z niedzielnego terenu przejechałam przez wioskę.Tabun dzieci za nami, ale dzieci grzeczne, nawzajem informowały siebie,żeby z tyłu konika nie iść bo może kopnąć. Tylko ścigać się chciały ze mną i kazały konia poderwać (czyt.dębować)  😁
iwona9208 no miały radochę 😀
tunrida no to sie chłopak rozbestwił nieco, ale nie ma się co dziwić, skoro przez tyle miesięcy tylko stęp i stęp 🙁
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
20 marca 2012 17:14
Mojej koleżance jacyś debile (bo inaczej się ich nazwać nie da) rzucili petardę pod końskie kopyta 😵 Koń dęba i chodu galopem do stajni (przez asfalt! Dobrze że droga mało uczęszczana) a koleżanka została na ziemi. Dobrze że nic się nie stało i fortunnie poleciała bo normalnie ma problemy z kolanem i kręgosłupem :/ A ci co rzucali petardą oczywiście w śmiech 🙄

U nas "sąsiedzi" raczej ogarnięci, maszyny, samochody włączają i czekają aż kawałek odjedziemy ale ostatnio więcej ludzi się wylęgło na rowery i crossy.
Ja kiedyś  jadę w teren i w lasku patrzę, a tu leży ludź. Jak mnie zobaczył to się zerwał na równe nogi, jak się okazało miejscowa drużyna harcerska miała jakąś "akcję" w lesie i tak jadąc co rusz napotykałam : rannych, biwakujących, zespoły ratowników itp.
Dorzucam dwie foty z ostatniego terenu....i dwie zrobioną po 🙂 moja siostra miała czelność jeść jabłko, a konie takie spragnione....;p
U nas "sąsiedzi" raczej ogarnięci, maszyny, samochody włączają i czekają aż kawałek odjedziemy ale ostatnio więcej ludzi się wylęgło na rowery i crossy.


Mnie ostatnio zaskoczył facet, jak przez wieś wracałam do stajni. Zostałam za końmi, w celu edukowania Koniczyny, która poczuła wiosnę, grzeje się i zachowuje się jak debilka. Rozmawiałyśmy na temat tego, że się nie capluje (z końmi było dużo gorzej, bo wiedźma koniecznie chciała bić rekordy szybkości). I pan w samochodzie ze 100m przed nami sie zatrzymał. Myślałam, że się przygląda, a on grzecznie wysiadł i spytał, czy ona się nie boi auta, bo jeśli tak, to on przestawi samochód i poczeka, aż przejadę. W szoku byłam!!!

Kiedyś, jeszcze w czasach pensjonatowych, byłam w lesie, jechałam przez wieś i gnojki miały zabawę rzucając w nas kamieniami. Trochę zmiękli jak postanowiłam ich staranować. Gówniarz byłam, a kobył wchodzi elegancko w tłum...
Wiadomo, są ludzie i są parapety. Jak spotkasz dobrego człowieka to kilka razy z rzędu spotkasz parapet, który za żadne skarby świata nie ukaże swojej inteligencji, bo jakby jej nie ma.

1. Byłam z siwą na spacerze. Dochodzimy do rozwidlenia i przepuszczam samochody, a za mną jedzie babka autem i tak blisko podjechała, że gdyby siwa zrobiła krok do tyłu, a nawet jeśli by zechciała nagle wierzgnąć to jest na masce i auto skasowane. Najgorsze było to, że kobieta nie umiała wyczuć samochodu i mi perfidnie za koniem gazowała, a takie warczenie silnika wcale mi nie pomagało.

2. Samochód wciska się na moją prawą, gdzie idzie też koń, bo on skręca w prawo i mu się spieszy. A to, że koń może odskoczyć, albo perfidnie wejść na samochód to żaden problem.

3. Motocyklista. Trafiłam na takiego, co minął mnie, odwrócił się do mnie i perfidnie na gaz i strzałka przed siebie - patrząc, co zrobi mój koń!

4. Budowlańcy, pomijając jakie dziwne teksty rzucają to trzeba dodać krzyki, gwizdy, robienie sztucznego hałasu.

I w chwili obecnej, nic więcej się nie działo.
Taak, panowie budowlańcy, na dachach etc... "Wsiądź na mojego konia" i tym podobne... Nawet mi sie komentować nie chce, kiedyś się odgryzałam, teraz szkoda mi czasu, bo te teksty są tak oklepane, że aż szkoda. Nigdy nic oryginalnego 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się