cieciorka. od początku. Najpierw przed przejazdem kogoś na siwym wleciał jakiś facet w stroju kowboja, porozwalał drągi i uciekł (ochona go dooniła później). Siwy przejechał nie pamiętam jak, ale szczęśliwie wrócił do stajni. Później jechał gniady (czy to tam kare było? nie pamiętam) przejechał, przejechał i mi koleżanki mówią że mu krew leci. I to jest ten który ma rzekomo pęknięte płuco. Zrozumialej?
a ja się nie mogłam powstrzymać, no musze, no musze wstawić jakieś zdjęcie. Przynajmniej gdy oczekuję na wyschnięcie włosów. po gllebie na tym nieszczęśliwym zakręcie (gdzie podłoże powinni częściej równać :marze🙂