Sprawy sercowe...

Mężczyźni bardziej stawiają na czyny, nie słowa.
Na moje głupie pytanie "kochasz mnie?" Mój potrafi odpowiedzieć: "przecież zrobiłem ci śniadanie!"
Trzeba się nauczyć takie rzeczy zauważać, np. że wyznaniem miłości jest zawiezienie samochodem 40 km do stajni czy wyrzucenie śmieci bez ponaglenia  🤣
Ja po prostu mam czasem wrażenie, że to tak jak ujęła Cieciorka - nie to, czego szukam. Nasze rozmowy o wyrażaniu uczuć to nigdy nie jest nakłanianie, krzyki, proszenie czy wymuszanie. Staram się w miarę neutralny sposób przekazywać mu, czego potrzebuję od mężczyzny. Zwłaszcza, że wiem, że potrafi - w końcu nie zawsze tak było.
Nie miałam nigdy takiego problemu z mężczyzną, nawet z kolesiem, z którym zaliczyliśmy dość kiepską końcówkę związku, jak się zarówno czułam darzona uczuciem, jak i to widziałam na prawie każdym kroku - i nie mam na myśli tego, że się trzymaliśmy ciągle za rączki  😁
W zasadzie to ja nie jestem w stanie stwierdzić, czy on mnie kocha. Owszem, wiem, że generalnie lubi ze mną przebywać, że mamy wspólne zainteresowania, że jest przywiązany... ale nie umiem powiedzieć tak jak Ninevet, że "ani przez sekundę nie czuję się nie kochana".
Jeszcze jednej rzeczy nie potrafię zdiagnozować - czy to jest chwilowe przesilenie, bo jestem przemęczona, przepracowana; czy też wcale nie wyolbrzymiam i jest to bardzo poważna sprawa...

Tulipan z takim tłumaczeniem "a bo może wcześniej miał trudne związki i teraz ma z tym problem" też trzeba uważać. A może ja też nie miałam w życiu kolorowo i teraz, w poważnym związku chcę czuć się kochana i doceniana? Prawda? 😉
Ja przepraszam, ale poczytuję sobie ten wątek w którym szepcik masz stale ten sam problem, przeplatany ze stanami euforii, także nie wygląda mi na to, żeby było z facetem coś nie tak, tylko raz Ci to przeszkadza, a innym razem nie. Może by pomogło jakbyś się jednak w końcu określiła, czego Ty od niego oczekujesz.
Averis   Czarny charakter
26 marca 2012 18:05
szepcik, jeżeli istnieje coś, co powoduje u mnie wstrząs anafilaktyczny, to tym: 'musimy porozmawiać o naszych uczuciach/relacjach/ kompatybilności naszych kropli astralnych'. Choćby nie wiem jak spokojnie i rzeczowo rozmowa miałaby przebiegać.
mi to wyglada na sytuacje, w ktorej szepcik stale czegos od niego wymaga (mowienia/okazywania uczuc, komplemenowania, podziwiania itp) i chlop sie w koncu zamknal w sobie. A jak sie zamknal, to szepcik nie rozumie i w kolko macieju - bo ona chce rozmawiac o uczuciach i o tym czego jej brakuje, czego nie ma i czego by chciala a on slyszac ciagle takie rzeczy po prostu sie oddala, bo cokolwiek zrobi/nie zrobi, to bedzie zle. Nie potrafi sprostac wymaganiom i juz nie chce mu sie starac. I wcale sie nie dziwie 🙂 Taka sytuacja musi byc cholernie meczaca. Nie zmusisz nikogo do wyrazania uczuc, zwlaszcza kiedy ten ktos nie ma spokoju i "wolnosci" emocjonalnej w zwiazku.
Tak jak dziewczyny juz mowily - czyny sa o wiele wazniejsze niz slowa. Wiadomo, ze na poczatku sa motyle, wielkie gesty, duzo emocji itd, ale nie da sie na tym oprzec zwiazku. Kiedys wszystko w koncu powszednieje i inne rzeczy licza sie bardziej niz kwiatki czy komplementy. Sa to mile DODATKI i tyle.
Z tego co piszesz jak dla mnie glowny problem tkwi w tobie. Moze warto sie nad soba zastanowic - partner to nasze lustro.
narechta, tylko sprawa jest jeszcze taka, że jedne kobiety zrozumieją, że facet jest z tych "chłodnych", a innym będzie to doskwierać.
Jedne zrozumieją, że jest imprezowy, inne będzie szlag trafiał. Itd.

szepcik, jedno jest pewne, faceta nie zmienisz.
I zostaje Ci to zaakceptować.
Bo może być lepiej na tydzień, dwa, ale sama widzisz, że zawsze po jakimś czasie, wracasz do puntu wyjścia i jest Ci przykro.
Myślę, że tu chodzi o coś znacznie więcej, niż nieopuszczanie deski klozetowej i zastanów się, czy przypadkiem nie chcesz tego związku na siłę.
Taka moja mała rada od serca.
cieciorka   kocioł bałkański
26 marca 2012 21:10
A mnie, wygląda na taką sytuację: Szepcik poznała fajnego faceta, zakochała się. Fajny facet, ma wiele zalet, na przykład lubi teatr, ma motocykl i fajnie się ubiera. W sprawach bardziej przyziemnych też rozsądny, na przykład wysoce ceni sobie porządek, ale nie zostało określone, co dla niego znaczy porządek, za to okazało się, że wystarczy, że jest przejście między kompem a kuchnią. Zakochana i zafascynowana Szepcik miała już wcześniej tego faceta, w swojej głowie. No prawie takiego, tamten ścierał kurze, mniej palił i więcej ćwiczył, ale nie szkodzi, tego też się podrasuje! To takie drobnostki, ale z drobnostek życie się składa.
Pewne rzeczy można negocjować, pracować nad nimi, ale chłopak, który nie lubi wyrażać uczuć, zmuszony do wyrażania uczuć, nie będzie sobą, a więc osobą, którą się polubiło. Można toczyć boje, ale po co, skoro można znaleźć osobę, która da nam to, czego oczekujemy? Zwykle się wtedy macha jednak ręką, ojtam, przecież to tylko kurze na półce i koty za szafkami! Skoro "tylko" to po co walczyć? Albo "ALE mi jest z nim dobrze bo coś..." Co z tego, że "coś" skoro...
Nawet jeśli chłopak powinien nad sobą popracować, bo zależy mu na dziewczynie, to skoro nic nie zmienił, a dziewczyna została, to po co miałby zmieniać się w przyszłości?
ciociorka, masz 100- procentową rację, tylko czasami ta jedna wada u partnera, na tyle nam przeszkadza, że nie jesteśmy w stanie jej zaakceptować i cieszyć się, że ma tysiąc innych zalet.
szepcik - też racja, ale skoro ty masz taki a nie inny bagaż i oczekujesz tego czego oczekujesz to weź też pod uwagę, że podobnie może sytuacja wyglądać z jego strony. Ty się żalisz i narzekasz, a może on też ma problem. Ja nie lubię zwalania winy na faceta. Może dlatego, że niekiedy jestem bardziej podobna do nich, niż do nas (kobiet), które chcą na każdym kroku słyszeć o uczuciach, miłości, przywiązaniu i bla bla bla  😉 A pisząc, że łatwo się mówi - chodziło mi o to, że nam tutaj się łatwo mówi. U Ciebie są jeszcze uczucia i cała reszta realnych rzeczy, o których wiesz tylko ty. Jednak jak tak czytam twoje posty to mam wrażenie, że strasznie się ze swoim facetem męczysz.

Jak słyszę "musimy porozmawiać" to mną trzęsie, a jak jeszcze "poważnie" to zapala mi się czerwona kontrolka. Nie znoszę tej całej otoczki w stylu bądźmy dorośli i pogadajmy o uczuciach. Dla mnie to katastrofa, pozycja obronna, a najchętniej to bym zakończyła całą rozmowę przed jej rozpoczęciem.
Lov   all my life is changin' every day.
26 marca 2012 21:45
[quote="Lov"]ja dzisiaj ustanowiłam sobie nową, życiową zasadę- nigdy, PRZENIGDY nie kontaktować się z byłym.
Oooo, to mamy podobną zasadę. 😁
Choć, powiem szczerze, że jak się pogodziłam z jednym byłym (po 3 latach....), to mi się lżej zrobiło. Ale i tak się z nim nie kontaktuję.

[quote="Lov"]Coś mi w głowie mówiło, żeby się nie pakować w takie sytuacje. Wszyscy klarownie mówili, żeby się nie pakować. A ja i tak się wpakowałam, no i klops. Masakra[/quote]
Heh... z takimi sytuacjami najpewniej tak jest... mimo, że wszystko mówi "nie!", to nam się ciągle wydaje, że "a może jednak spróbuję?"
[/quote]

Dokładnie! "A może jednak nie będzie tak źle?". No i masz Ci los, jednak było, i dupa. Jakkolwiek były prosiłby o pomoc, nie ma mowy. A zwłaszcza, jak prosi o pomoc ze swoją dziewczyną, a właściwie to już byłą 😎
Jak słyszę "musimy porozmawiać" to mną trzęsie, a jak jeszcze "poważnie" to zapala mi się czerwona kontrolka. Nie znoszę tej całej otoczki w stylu bądźmy dorośli i pogadajmy o uczuciach. Dla mnie to katastrofa, pozycja obronna, a najchętniej to bym zakończyła całą rozmowę przed jej rozpoczęciem.


A podobno to faceci od tego uciekają  😁

A tak na poważnie, to ja lubię wszystko sobie wyjaśnić, potem tak lekko na duszy.
Poza tym rozmowy, nie sprowadzają się tylko i wyłącznie do uczuć  😉
Ja zawsze na bieżąco wszystko wyjaśniam i nie doprowadzam do sytuacji "musimy porozmawiać". Zresztą jestem zdania, że lepiej jakiekolwiek rozmowy w związku przeprowadzać od razu kiedy pojawia się problem. Nie czekam, nie zwlekam i nie piszę w głowie najróżniejszych scenariuszy  😉 Kobiety lubią sobie życie utrudniać i ponarzekać  😎
tulipan, Nie wszystkie kobiety. 😉
Z resztą, też nie cierpię hasła "musimy porozmawiać". To dla mnie od razu brzmi jak podziękowanie za współpracę. 😉
Sankaritarina upsss... przekręciłam pojęcie Breva  😡 otóż,ze Brev jest jedną z dwojga osób,z którą liniowo ktoś sie spotyka,a nie odwrotnie.
W takim wypadku ja też nigdy Brevem nie byłam.

Odnośnie mojego kiełkującego związku z młodszym o 7 lat P ,niestety zbastowałam.W pewnym momencie zaczęłam czuć,ze to nie do konca to.
Kurcze,z wiekiem robie się coraz bardziej wymagająca i wybredna  😁
Chcę czuć,ze mi na mężczyźnie zależy,ze to dokładnie "to",chcę czuć mega chemie i motylki w brzuchu na samą myśl spotkania,a w tym przypadku zrobiło sie jakoś na pół gwizdka.
W dodatku po kilku piwach zrobił w pubie dziwną akcje wobec mnie  🤔 za stara jestem na tolerowanie tego typu zachowań.
Nie wiem teraz jak to będzie,bo P jest z paczki,z którą mam i chce mieć regularny kontakt.Ale lata mi to.

szepcik co do Waszej relacji,to mam tylko jedną konkluzję - jeżeli dojrzały,inteligentny mężczyzna czegoś nie łapie,to dlatego,że mu się nie chce,a nie ze nie rozumie. Szczerze wątpię,że zmieni sie i stanie bardziej wylewny,przytulaśny etc.bo Ty tego potrzebujesz.
Poprostu zastanów się na spokojnie,czy dasz radę przywyknąć,czy będziesz męczyła sie z dnia na dzień coraz bardziej. Ja się tak zamęczyłam brakiem czułości,buziaka(raz na czas),czułam się niekochana i w końcu sobie poszłam..
Niestety nie zawalczył o mnie(choc miałam cicha nadzieję),słowem nie zależało mu na moich uczuciach,nie szanował ich i tym samym mnie. "Jestem jaki jestem,nie pasuje ci to droga wolna". Teraz żałuję,że zmarnowałam sobie ponad rok i ukisiłam się,zgasłam,zniknął usmiech,optymizm,pewność siebie.. na każde nasze spotkanie denerwowałam się,ze wybuchnie sprzeczka.Facet poprostu stał się czepialski na każdym kroku(jakby chciał mnie do siebie zrazić świadomie... może i taki był jego zamiar własnie), a zwalał na mnie ze jestem konfliktowa.

Teraz rozkwitam z wiosną od nowa.Pozbierałam się,zmieniłam fryz,garderobę,wróciłam na dawne tory i do dawnych przyjaciół  🙂 i jest pięknie.

Zastanów się szepcik czy naprawdę warto na własne życzenie się męczyć,skoro czujesz,ze to jednak nie do końca "to".
ash   Sukces jest koloru blond....
27 marca 2012 13:11
szepcik, rozumiem że Ty jesteś tą bardziej wylewną/uczuciową stroną! Często mówisz mu o swoim uczuciu do niego itp????
Chyba sedno nie jest w tym czy Szepcik częściej mówi,wogóle raczej nie o słowa tu chodzi,a o to czy czuje się kochana i doceniana.A z tego co pisała,to raczej nie bardzo.
Kobieta odczyta miłość swojego mężczyzny w najdrobniejszych gestach,pod warunkiem,że one są i są z serca! Nie z musu.
szepcik a przed wspólnym zamieszkaniem tego nie zauważałaś? Czy było inaczej? Bo z tego co czytałam to mieszkacie ze sobą od niedawna, może trochę się pospieszyliście z tą decyzją?
To trochę optymizmu tu wrzucę 😉
Wróciliśmy z weekendu 😀
Miała być sobota i niedziela. Wyszła sobota, niedziela, poniedziałek i wtorek 😀 Zamieszkaliśmy sobie w hoteliku (z psem), odwiedziliśmy znajomych, raz się lekko ścięliśmy, ale mam tak pozytywnie naładowane akumulatory, że szok 🙂

Słowa, czyny...mój chyba lubi słowa, potrzebuje ich. Często mówi "kocham Cię", mówimy to sobie często. Ostatnio ze swoim przyjacielem o tym rozmawiał...a ja się pobawiłam w gumowe ucho 😉 I chyba mówi prawdę. Czasem mnie dziwi, skąd w nim takie zasady, skąd w nim takie pokłady miłości, skoro przez tyle lat mu się nie układało z kobietami, a i w domu rodzinnym było tak sobie.

A teraz idę przygotowywać pozew przeciwko panu, który naciął moją firmę na około 8000 ;] Pozytywna energia dodaje mi sił ;]
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
27 marca 2012 17:17
konikikoniczynka, super, ze wyjazd sie udal i odpoczeliscie troche od codziennej rutyny 🙂
Czasem mnie dziwi, skąd w nim takie zasady, skąd w nim takie pokłady miłości, skoro przez tyle lat mu się nie układało z kobietami, a i w domu rodzinnym było tak sobie.
Tacy ludzie znajdują tego typu rzeczy w sobie jak również i zasady. Tak mi się wydaje.

mandi, Aaaa, to w takim miejscu się znalazłam, oczywiście. 🙂 Że byłam tą drugą dziewczyną z którą spotykał się jakiś gościu spotykając się jeszcze z inną, o której ja nic nie wiedziałam. Już pomijam fakt, że ja wiecznie trafiałam na jakichś dziwnych, a to nieszczęśliwie zakochanych, a to w związkach, a to świeżo po związku/w trakcie rozpadu związku/związanego emocjonalnie z jakąś babą, od której uwolnić się nie mógł... No skaranie boskie. 😂
To i ja z nutką optymizmu... 😀

Właśnie jesteśmy po wspólnym malowaniu mieszkania u J, to były chyba jedne z piękniejszych 3 dni w moim życiu 😜 Ani razu się o nic nie pożarliśmy, spędziliśmy razem świetnie czas i do tego o dziwo zrobiliśmy wszystko to, co było w planach. Było miło, romantycznie i wesoło... żyć nie umierać. Układa się, oj układa 😍
Atamanka, wspaniale to się czyta 🙂 Będzie jeszcze lepiej 🙂

szafirowa, dziś mnie zajeżył, ale poszłam do Koniczyny, wygadałam się i wróciłam w pełni zadowolona, a on poprawił swój błąd 😉 Jaki to dla mnie oddech po tych ciężkich dniach. Problemy z weekendu były tak wspaniale prozaiczne, że aż śmieszne -  czy jemy w tej knajpce, czy w innej, czy psu też robimy święto i śpi w łóżku czy na podłodze, czy śpimy w hotelu a czy w b... Jak to nas zbliżyło...

A teraz menda się smieje, bo piłam colę i mam mega czkawkę...uwielbiam ten stan luzu i zażyłości 🙂
Atamanka, świetnie czytać takie optymistyczne wiadomości! 😜
A mi się strasznie miło to pisze 😀

konikikoniczynka piękne jest to, jak banalne później stają się takie "problemy" i sami się z tego śmiejemy 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
28 marca 2012 10:05
konikikoniczynka, oj tam oj tam, to oczywiste ze bliskie osoby czasem nas zajeza, wkurzaja, doprowadzaja do szewkiej pasji. Dlatego, ze nam na nich zalezy, dlatego ze budza duze emocje i dlatego, ze zwracamy uwage na wszystko co mowia/robia. Ludzie nam obojetni nie wkurzaja za bardzo, prawda? 😉

Mysmy jakos tak przeszli gladko od tego spotykania sie, poprzez bycie, az do codziennego zycia razem. Ja gotuje i robie pranie, mezczyzn sprzata. Samo sie poukladalo.
Owszem, zdarza sie sporadycznie, ze cos mnie zajezy- ale to takie raczej kruczki komunikacyjne wynikajace z tego, ze jako stary kawaler przez dluugi czas mieszkajacy sam, pewne rzeczy robi z przyzwyczajenia i nie zawsze jest w stanie spojrzec na to moimi oczami. Jak mu tlumacze, to jest autentycznie zdziwiony i zbity z tropu. Wiec mowie - jade tam i tam, chcialabym, zebys po mnie przyjechal - zamiast sugerowac to w zaawoluowany sposob- nie ma szans, nie zalapie 😉 Albo komunikuje, ze zagryze jesli spedzi jeszcze 5 minut pracujac przy kompie wieczorem, bo chce go miec troche dla siebie. Dociera bez zbednych szumow 😉
szafirowa, tylko duże wolę delikatne foszki niż afery. A niech wkurza mnie i codziennie. Ale niech to przechodzi od razu, tak jest dobrze.

My byliśmy ze sobą krótko, zamieszkaliśmy przypadkiem razem, bo akurat wyfruwałam z domu rodzinnego, to się zgrało w czasie. A skoro już mieszkalismy razem, to któregoś wieczoru tak jakoś stwierdził, że to bez sensu (po tych słowach mnie zamurowało...wszystko dobrze i słowa "bez sensu"...pamiętam jak dziś 🙂 ) - on ze mną chce być, skoro się kochamy, jest nam dobrze, to czemu nie być ze sobą od strony prawnej? No i tak wyszło, że się jakby oświadczył. Po niedługim czasie zostaliśmy małżeństwem.

Nie wiem, czy to dobrze, czy źle. W sumie znaliśmy się krótko, stąd docieranie się trwało dłużej, ba, nadal trwa. Ale dla mnie, od dnia kiedy go spotkałam pierwszy raz, kłócąc się o to, że mi zastawił samochód swoim, już wiedziałam, że to on. Jego oczy i głos. Nie byliśmy jeszcze ze sobą, ale jak przyjeżdżałam z moim ex lub z moim przyjacielem, to widać było, że był zazdrosny, bo go trafiał szlag i był wybitnie niemiły. Szybko mu zależało, on szybko powiedział, że mnie kocha, szybciej niż ja jego. Fajne to były czasy, bardzo niedawne ;p Jak powiedziałam, nie wiem, lepiej czy nie lepiej, że byliśmy krótko. Może lepiej, że nie przechodzony związek.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
28 marca 2012 10:49
konikikoniczynka, moi rodzice byli razem 3 miesiace. mame trafialo juz, ze facet sie nie deklaruje i chciala zerwac. A ten sie oswiadczyl. 28 lat pozniej (czyli teraz) dalej sie scinaja i zajezaja na siebie, ale oprocz tego robia wszystko razem - nawet zakupy lubia i potrafia zaszyc sie na kilka godzin w CH.

Nam w tej chwili 'stuka' 3,5 miesiaca - mieszkamy razem jakies 3 tyg., wiec tez expresowo. Nie mamy juz po 20 lat, zeby prowadzac sie za raczki i spotykac 2 razy w tyg. jak bedzie czas.

A teraz cos do smiechu - wiecie do dla mnie bylo przelomowa chwila w zwiazku? Taka pt 'zyjemy razem'? Sikanie przy drugiej polowce 😁
Hihi, tak, to też ;p Nie mówiąc o tym, że kiedyś się wybieraliśmy do Filharmonii, ja walczyłam z makijażem, a mój mąż radośnie wlazł i postanowił się odlać :| Oczywiście, że jest jakaś tam doza prywatności czy wstydu (tamponów przy nim nie wymieniam ;p), ale nawet w poprzednim, poważnym związku, czegoś takiego nie było. A byliśmy dłużej razem niż jestem z mężem. Traktujemy się jak przyjaciele, kochankowie, kumple. W odpowiedniej proporcji.

Z rzeczy, która jakby była dla mnie sporo wstydliwa, ale się przełamałam to depilacja przy mężu. Sporadycznie, ale się zdarza ;p Za to ja uwielbiam patrzeć, jak on się goli... 🙂

Dla mnie cudownym widokiem są moi rodzice, 27 lat razem. Za rączkę łażą 😀 A też czasem takie afery się dzieją, że ja bym chyba rzuciła wszystko w cholerę 🙂
Hmm, my po paru dniach bycia ze sobą zamieszkaliśmy razem. Byłam w szoku, jak dostałam zaproszenie na Wigilię od Jego Rodziców (a byliśmy może 3tyg. razem).
Do tej pory jest ok, i nie ma to jak "sikanie" i golenie jedne przy drugim. Ja się nie wstydzę, i uważam to za oznakę bliskości.

Za rączkę nie chodzimy, ale jak mnie wczoraj na spacerze chwycił, to aż mnie mrówki przeleciały 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się