Adopcja konia z Fundacji

smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 marca 2012 22:52
a czemu nie zapytałaś w tamtym wątku?  😀

edit: aaaaaa przepraszam, dopiero ogarnęłam o co chodzi  😡
Ja uważam, że każde zwierze ma prawo do życia a nie do skończenia na talerzu i jeśli można mu pomóc i dać mu chodź ciut lepsze życie to jestem za! A zdanie liczy sie jakość a nie ilość mnie przeraziła. I masz racje, wole żyć w świecie takiej fantazji, a nie ekonomi ... a próbowałaś skontaktować się z fundacją i poinformować ich o sytuacji tego konia? Dzwoniłaś do fundacji?! Nie rozumiem! Twoja znajoma, ograniczona przez teściów... to się kupy nie trzyma. Jeśli to twoja znajoma, zdecydowała się na adopcje konia to chyba ona sama powinna mieć jakieś sumienie. Skoro tak rażą cię te warunki to sama coś zrób, wyjdź z jakąś inicjatywą, pomysłem. Przecież koń nie jest jej własnością, jeśli ma złe warunki to niech wymówi umowe fundacji i odda im konia, a oni znajdą mu zapewne inny dom, nie zrzucaj więc winy na fundacje.
szukam_szczescia uwazam, ze masz jeszcze bardzo naiwne podejscie do tematu. Tutaj naprawde powinna liczyc sie jakosc pomocy, a nie ilosc "uratowanych" konikow.
Dla niektorych koni naprawde lepiej jesli skoncza szybko na talerzu, niz przez lata beda cierpiec w "choc ciut lepszych warunkach".
Jaki człowiek wstawia konia do takiej stajni i takich ludzi?!!
Nie miej pretensji do fundacji! Owszem, jeśli klacz chorowała a jej obecnym opiekunem jest ta kobieta to jej zadaniem i na niej spoczywa odpowiedzialność za ponoszenie kosztów i leczenie zwierzęcia i zupełnie nie rozumiem twojego podejścia. Podjęcie decyzji o adopcji, ani jakimkolwiek opiekowaniu się zwierzęciem wiąże się z ponoszeniem odpowiedzialności 100% za ta istote i nie można czekać na cud! Ani na to że ktoś  sie tym zajmie. Bo to ta kobieta podjeła się, podpisała umowe w której jest wszystko napisane. Adoptujacy ponosi koszta utrzymania, leczenia itp. Nie rozumiem zupełnie poruszania tego tematu.
Skoro koń ma źle i lepiej mieć nie będzie to jedyne wyjście jest 'oddać' konia do fundacji, a to że ta znajoma sie do niej przywiązała to chyba w tej sytuacji mało ważne...tylko koń to nie zabawka, że sie bierze i oddaje...
ja to rozumiem, ale w takim razie po co ta osoba podjęła się adopcji ?! to nie jest wina fundacji... i jestem pewna, że gdyby ktoś naprawdę odezwał sie w tej sprawie do fundacji to  by tego nie zbagatelizowali ...
rozumiem o czym piszecie. rozumiem i w sumie sama tez bym wolała w 100% uratować 2 konie, niż w 10% 100koni ... najbardziej nie moge pojąć faktu, że skoro wiesz, że ten koń ma źle to zwalasz to na fundacje, zamiast sama sie zainteresowac ciut bardziej i naprawde zainteresowac sytuacją fundacje.
i nie mam nic przeciwko koninie na talerzu, ale nie znam i nigdy nie miałam przyjemności poznać handlarza u którego konie spokojnie dożyłyby do dnia uboju ...

edytuj posty!
szukam_szczescia, na Boga, edytuj posty! 3 pod rząd to już przesada.
szukam_szczescia, jesteś strasznie dziecinna. Nie umiesz zrozumieć słowa pisanego. Dla Ciebie albo jest czarne albo białe.

Pytasz, jaki człowiek wstawia konia do takiej stajni i takich ludzi? FUNDACJA CENTAURUS. Bez uprzedniego sprawdzenia, jak tam jest. Głupot, że jak się ma 200 zwierzaków w adopcji, to się nie da sprawdzać domów słuchać nie będę, bo to paranoja jakaś. Fundacja, którą prowadzi moja przyjaciółka zajmuje się psami. Psów w domach jest około 450, oczywiście z domami tymczasowymi i hotelikami. Więcej jestw  domach stałych. I KAŻDY z tych domów jest sprawdzany przed wyadoptowaniem tam psa czy kota, potem są rutynowe kontrole, tzw. wizyty poadopcyjne. Nie są co tydzień czy co dwa dni. Jest to jak najbardziej do zrobienia.

Nie życzę sobie tak impertynenckiego tonu z Twojej strony. Trochę mało wiesz o życiu.
Na moje zwrócenie uwagi fundacja mnie poinformowała, że na dzień dzisiejszy oni waoczą o kolejnego konia i nie mają czasu zajmować się zwierzeciem bezpiecznym. Rewelacja. To jest podejście? To jest odpowiedzialność za zwierzę, które się uratowało??

Kiedy choruje mi pies, którego zaadoptowałam, osobą odpowiedzialną za niego jestem ja, ale PRAWNIE właścicielem nadal jest fundacja, więc w przypadku spraw "grubszych" nie widzę innej możliwości jak poinformować co się z psem dzieje. Tak samo powinno być w przypadku koni - wybacz, ale jeżeli przeprowadzany jest zabieg, nawet w warunkach stajnnych, to powinni chociaż się zainteresować! I tak, to ich zasrany obowiązek!

Fundację to wali, pozbyli się konia, który raz z adopcji wrócił, konia dość trudnego. Lepiej udawać, że nie ma czasu na nic, niż ewentualnie stanąć przed możliwością odebrania go jeszcze raz.

Jak powiedziałam - zwalam to na fundację i będę zwalać nadal. Bo problemu wcale by nie było, gdyby przeprowdzili wizytę przedadopcyjną, a nie oparli się na opowieściach.

Co dobardziej stanowczej interwencji z mojej strony - próby zainteresowania fundacji spełzły na niczym. Z teściami dziewczyny walczyć nie będę, bo znam porywczość tych ludzi i bardzo bym chciała, żeby moja stajnia i moje, oraz powierzone mi w opiekę konie, były bezpieczne.
mimo wszystko szanuje ich działalność i ciesze się, że takie organizacje istnieją.
przeprasza za nie edytowanie postów.
ale naprawdę cięzko mi uwierzyć, że mimo informacji Fundacja nie zareagowała ....
Na forum nie pada imię konia, natomiast niektóre dane (woj mazowieckie, że jest to klacz, drugi
koń teściów) pozwalają nam wnioskować, o którą klacz chodzi.

Nie zgadzają się natomiast pozostałe informacje:

- wszystkie koszty związane z leczeniem tego konia pokrywała fundacja na
podstawie wystawionych na nas faktur
- pokrywany był również koszt badania pod kątem ciąży, ponieważ u klaczy
zaczęło powiększać się wymię (koń po badaniu okazał się nie źrebny)
- koń ma ok 12 lat
- nikt nas nie informował, że coś złego się dzieje w tym domu adopcyjnym


Przed momentem kontaktowaliśmy się z lekarzem weterynarii dr Sebastianem
Kozioł (tel 605-895-187), pod którego opieką są oba wymienione na forum
konie. I ten właśnie lekarz (z którym współpracujemy od blisko 2 lat i do
którego mamy pełne zaufanie) absolutnie zaprzecza takim rewelacjom. Pan
doktor bywa regularnie u tych koni, twierdzi, że warunki są bardzo dobre, że
żaden koń w żadnym razie nie jest pętany, że obie klacze żywione są
odpowiednimi dawkami, a w stajni jest zawsze czysto. Oba konie w opinii
lekarza prowadzącego są objęte właściwą opieką.

Oczywiście, ponieważ takie informacje się pojawiły, dołożymy wszelkich starań
aby je zweryfikować. Jeśli takie sytuacje mają miejsce, w trybie
natychmiastowym zostaną podjęte odpowiednie kroki. Jeśli jest to wyłącznie
pomówienie, koń pozostanie w dotychczasowym domu adopcyjnym.

I zdjęcia konia z datami ich zrobienia


oraz mmsem z poniedziałku

Ja wiem, że nie mają czasu, ja to wszystko rozumiem. Tylko kontrola wcześniej, niż po daniu konia, bo opowiedzieć można sporo, naobiecywać też. Są granice.

O, fundacja, jak miło.
W takim razie czy mogę przesłać - i obiecacie mi odebranie maila - ze zdjeciami koni spętanych? Bo takowe są. O czterech świadkach, niezależnych, nie wspomnę.
Oczywiście czekamy na zdjęcia, proszę aby widoczny był cały koń w stopniu możliwym do identyfikacji. Jesli posiada Pani -  również zdjęcia konia w stanie, w jakim od nas przyjechał (wedle Pani opisu) oraz zdjęcia np boksu. Świadkowie również mogą się z nami skontaktować, ale w takim przypadku proszę o zgłoszenia ze strony świadków możliwych do zidentyfiowania, czyli imię, nazwisko, pełny adres oraz telefon kontaktowy. Mam nadzieję, ze to nie problem.  W ońcu dobrostan konia jest tu dla wszystkich najważniejszy. 

Wszystkie mejle są zawsze odbierane i na wszystkie odpowiadamy.
Jeśli posiada Pani mejla, na którego nikt z nas nie odpisał, a dotyczył naszego konia - proszę o zrzut z ekranu z wysyłki tego mejla wraz z datą i godziną.
Chyba, ze został wykasowany, ale to chyba wyklucza dalszą dyskusję w tym temacie i nie będziemy mogli upomnieć osoby odpowiedzialnej za wysyłanie odpowiedzi. 

Proszę zdawać sobie sprawę z faktu, ze nasze umowy adopcyjne są obciążone karami finansowymi, za niedotrzymywanie warunków umowy, w tym oczywiście np za pętanie (kara 5 tys zł, a za zaźrebienie 25 tys zł, wedle umowy). Jeśli dojdzie do odebrania konia z powodów, o jakich Pani pisze (czyli okaże się to prawdą) i fundacja skieruje sprawę do sądu, będzie Pani powołana na świadka na podstawie wpisów na tym forum. Proszę jedynie wziąć to pod uwagę pisząc kolejne posty, ale zakładam, ze jest tego Pani w pełni świadoma i posiada Pani stosowną dokumentację, na którą oczekujemy pod adresem mejlowym wskazanym na stronie (kontakt(at)centaurus.org.pl).

Fundacja Centaurus 

Tak, jestem świadoma i mam nadzieję, że poprawi to dobrostan konia. Nie chodzi tu o odebranie go, ale kontrolę tego, co się dzieje.
konikikoniczynka,  no to do dzieła, wstawiaj fotki, podaj dane swiadków, moze jeszcze oprócz maila/który sie moze zawieruszyc/ wstaw tutaj, skoro fundacja jest obecna?


Stoję z końmi w stajni, w której stoją aktualnie dwa konie z Centaurusa (w celu przeprowadzenia podstawowego szkolenia w obcowaniu z człowiekiem - jak wywnioskowałam).
Właścicielka stajni jest pod bardzo pozytywnym wrażeniem kontaktów z tą Fundacją. Koniki zostały przekazane wraz z paszą, derkami. Nie ma problemu z ich regularnym werkowaniem.

Tak więc duży PLUS dla Centaurusa.


Ps: koniki (łaciata klaczka po przejściach (duża, bardzo ładnie zbudowana) i ciemno-siwy młody wałaszek) są w regularnym szkoleniu i aż miło patrzeć, jak się zmieniają fizycznie i psychicznie. Ech .... adoptujący będą mieli z nich radość.

damarina,  Niwka 😉 ? w sobotę juz do nowego domu podobno jedzie 🙂
damarina,  Niwka 😉 ? w sobotę juz do nowego domu podobno jedzie 🙂


Bardzo możliwe że Niwa - bo imię jakoś znajome :-)
Taka duża, gniado-łaciata, bardzo kontaktowa i ciekawa świata.

Bardzo mi się ona spodobała. Dobra, zrównowazona budowa ciała, otwarta na człowieka, szukająca kontaktu. Jeżeli znasz osobę, która ją adoptuje - pogratuluj jej ode mnie!!!!! Dobry wybór :-)
bardzo się ciesze, że sytuacja została wyjaśniona.!
Pozdrawiamy!
Koń o którym jest tu mowa ma się świetnie i  ma dobre warunki zarówno bytowe jak i stajenne. Koń jest pod stałą kontrolą weterynaryjną, jest regularnie czyszczona i pielęgnowana. Osoba, która ukrywa się pod nickiem "konieikoniczynka" pomawia mnie i składa fałszywe, bezpodstawne zarzuty. Jest to pomówienie i oczernianie człowieka,a w tym przypadku mnie. Dziewczyna, która to pisze swoje konie trzyma w koszmarnych warunkach, bez padoku, co miesiąc ma problem z zakupem paszy, siana i słomy swoim koniom, ścieli im zgniłym sianem i gnijącą słomą. Klacz o której jest mowa ma do swojej dyspozycji ponad hektarowy wybieg. W stajni jest sucho i ciepło - w przeciwieństwie do koni "konieikoniczynka". Klacz o której pisała ta osoba, która dostała porażenia nie poszła na mięso tylko została zakupiona przez handlarza, nie była wciągana tylko weszła o własnych siłach (byłam świadkiem i pomagałam jej wejść). Klacz, która nadal jest nie jest zapasiona, wybaczcie ale czy ktoś z was widział konia zimnokrwistego, które byłoby chude? To świadczyłoby o złych warunkach paszowych,a ta wygląda tak jak powinna, jak poprawnie zbudowany koń zimnokrwisty. "Konieikoniczynka" niech najpierw spojrzy na siebie i swoje konie w jakich warunkach je trzyma a dopiero potem niech oczernia innych. Słowa przez nią pisane są nie prawdziwe!!! 
konieiwolnosc nie przejmuj się, napewno nie było to miłe jak czytałaś, ale wydaje mi się, że Fundacja rozwiała wszelakie wątpliwości. Poklep koninke swoją i już niczym sie nie martw  :kwiatek:
Wiesz przykro jest czytać takie oszczerstwa na swój czy kogokolwiek temat. Najszybciej jest kogoś znieważyć, nakłamać na niego, oczernić i jeszcze robić to z czystym sumieniem. Ta dziewczyna jest widocznie zazdrosna, tylko nie wiem o co. Albo złości ją fakt, że ktoś inny ma dużo lepsze warunki życiowe niż ona. Nie wiem, ale niech zastanowi się nad sobą.
nie dziwie sie że rożnie ludzie odbierają rożne fundacje... Około 3 lat temu stała niedaleko mnie klacz z fundacji (nie napisze nazwy żeby nie rozniecać ognia - to i tak juz sprawa przedawniona) i napisze że nie miała tam miodu. Stała w gnoju, jedzenie dostawała o rożnych porach (jak sie właścicielce przypomniało...), na wybiegu błoto poza tym klacz była chuda i całymi dniami stała smutna. Teraz być może fundacje bardziej "doglądają" domy w których przebywają konie. Ludzie maja dobry dostęp do neta i w każdej chwili można sprawę nagłośnić.
pola02każdy z nas powinien w takiej sytuacji reagować, nie tylko fundacja
http://www.tvp.pl/publicystyka/magazyny-reporterskie/sprawa-dla-reportera/wideo/schronisko-dla-porzuconych-zwierzat-09072009    choć stary jest ten reportaż, to obejrzałam go przed chwila i właśnie tam macie przedstawione jak gościu chciał zainterweniować w sprawie potrąconego psa... Ja juz miałam kilka takich spraw i w Polsce nie jest łatwo walczyć o humanitaryzm...i nie twierdze że tylko fundacje powinny zajmować sie zabiedzonymi końmi itd. Każdy z nas powinien widzieć ból zwierząt ale przeważnie jest tak że nie chcemy pewnych spraw zauważać bo tak jest łatwiej.
konikikoniczynka,  czekamy na zdjęcia i nazwiska oraz kontakt do swiadków 🙂
pola02 Masz rację by sprawę nagłośnić ale tylko wtedy gdy ma się ku temu dowody i powody, a w moim przypadku ani dowodów na to że niby klacz jest zaniedbana nie ma a tym bardziej nie ma powodu by to nagłaśniać. Naprawdę klacz ma się świetnie, ni stoi na gnoju, ma cały czas sucho i czysto. Codziennie od rana do późnego wieczoru koń biega po bardzo dużych pastwiskach, dostaje jedzenie o stałych porach, nie jest przemęczana pod siodłem ale za to chodzi regularnie, dzięki czemu świetnie wygląda. Nie prawdą też jest, że trafiła do mnie wychudzona czy chora i to jakimiś wrzodami. To wszystko wymysły osoby, która tak napisała. To czysta zawiść tylko nie rozumiem za co i dlaczego.
konieiwolność jesli faktycznie to co napisala konieikoniczynka mija sie z prawda to niefajnie z jej strony, ale czy Ty masz jakies dowody na to co napisalas o niej?
Mam tez pytanie, czy rzeczywiscie klacz fundacyjna nigdy nie byla spetana u Ciebie?
gdyby klacz była pentana osoba adoptujaca zaplaciłaby kare w wysokosci 5tysiecy i jestem pewna, że konieiwolnosc zdaje i zdawala sobie z tego sprawe. fundacja już wyjaśniła, że żadna z sytuacji opisanych przez  konieikoniczynka nie miała miejsca, twoje pytanie wydaje mi się wysoce niestosowne.
Dlaczego niestosowne skoro konieikoniczynka dysponuje ponoc zdjeciami potwierdzajacymi ten fakt?
Fundacja u konia osobiscie nie byla nigdy tylko opiera sie na opinii weterynarza i adoptujacej. Weterynarz przyjezdza zapowiedziany, wiec na jego przyjazd wszystko moze byc pieknie i cudnie, do zdjec takze, a jak jest w rzeczywistosci ponoc widziala konieikoniczynka. Bardziej ufam jej zdaniu w tej kwestii, bo raz, ze nie miala powodu zeby taka historie zmyslac, dwa, ze miala swiadomosc, ze tylko sobie moze w ten sposob zaszkodzic. Watpie zeby sobie ta historie z sufitu wziela.
proponuje więc poczekać na zdjęcia od konieikoniczynk
niestosowne chodzby dla tego, że jeśli konieiwolnosc kiedykolwiek spętała klacz( w co nie wierzę) to znając tego konsekwencje nie przyzna nam się tutaj, na forum publicznym. niestosowne to może złe słowo, bezcelowe.
Bezcelowe pewnie faktycznie. Chcialam przeczytac czarno na bialym, ze NIE, NIE PETALA NIGDY KLACZY i spokojnie poczekac na zdjecia od konikikoniczynki.
Gdyby byla osoba szczera i uczciwa to jesli nawet faktycznie taki fakt by zaistnial, co tak czy inaczej wyjdzie na jaw, jesli sa zdjecia, to napisalaby, ze rzeczywiscie, zdarzylo sie raz bo to i tamto, nie jest to jednak stala praktyka itd. itp.
Jesli natomiast okazaloby sie, ze otwarcie sklamala to rownie dobrze wszystkie te jej rewelacje o konikikoniczynce moznaby sobie wlozyc miedzy bajki.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się