Kupuję sprzęt, a mam go już za dużo/nie mam konia/inne ;)

Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
31 grudnia 2008 23:35
Raven
Dokładnie o tym mówię 😉

U nas każdy koń ma własne siodło i ogłowie, niby normalne, ale czy zawsze??
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
31 grudnia 2008 23:38
Pauli si si, ale doczytałam jak już 2 razy nacisnęłam "wyślij" i się wysłało 😉
Ja bardzo rzadko widywałam w ośrodkach, że każdy koń miał własne siodło i ogłowie. I później takie biedaki chodziły w źle lezących siodłach i niedopasowanych wędzidłach. Przy tym "publiczne" szczotki, to mały problem...
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
31 grudnia 2008 23:41
W Olsztynie konie mają nawet swoje podkładki pod siodło w razie jakichś problemów  😎
hm... mysle, ze inaczej sytuacja wyglada w osrodkach stricte rekreacyjnych. Tam do 20 koni jest 'przyporzadkowane' 20 osób, które przyszly na jazde, wiec raczej niemozliwoscia byloby posiadanie jednego kompletu szczotek do obsluzenia tych koni za jednym razem.
Ale naprawde, ile razy bylam na zawodach (duzo), ilu zawodników przy pracy widzialam - tak niezmiennie komplet szczotek pozostawal jeden. Ba, siodlo i potniki tez byly te same, nie raz przekladane z jednego konia prosto na drugiego... C'est la Vie, byle latwiej, szybciej i taniej.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
31 grudnia 2008 23:48
C'est la Vie, byle latwiej, szybciej i taniej.

Trafiłaś w sedno 😉
W większość szkółkach jeździeckich,w  których byłam, każdy koń miał własne szczotki. Fakt, czasem te szczotki się "tasowały" np. w poniedziałek zieloną ryżówkę miał koń A, we wtorek tę samą koń B, ale były to szczoty wewnątrzstajniowe, nie wychodzące na zewnątrz ani nie przychodzące z zewnątrz i żaden koń nie miał żadnych  problemów ze skórą.
Wręcz idealnie było w pewnej stajni, gdzie każdy koń miał szczotki dobrane, w miarę możliwości, kolorystycznie i podpisane, żeby było wiadomo, że ta szczotka jest tego konia i nie było mowy o jakichś "przenoszeniach". I takie jest moje idealne wyobrażenie o konikowych rzeczach.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
01 stycznia 2009 00:18
sankrita
Mimo wszystko taki stan rzeczy pozostaje w sferze pobożnych życzeń w większości stajni...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
01 stycznia 2009 00:44
U nas każdy koń ma swój komplet szczotek, z młodziakami włącznie. Każdy komplet wisi w woreczku z wyhaftowanym imieniem konia razem z jego ogłowiem. Są również czapraki z żelem. Wszystkie konie mają derki, duża część szyta była przez jedną z pensjonariuszek, tak jak woreczki. 🙂
m.indira   508... kucyków
01 stycznia 2009 09:40
swój sprzęt miałam zawsze , od poczatku , jakies kiepskawe domorosłego rymarza "ogłowie" , no ale kto przypuszczał że moja pasja przetrwa ponad 30 lat... potem już bardziej profesjonalne , no i siodła , od kulbaki po ujeżdżeniówkę pleszewską , która ma już 20 lat i nadal w pełni sprawna , a przy tym w miarę pasująca na wiele bardziej lub mniej wykłebionych koni , no i wreszcie konradek , 8 latek ... ten już zakupiony perfidnie do mojej kobyły , wykłebionej pod niebiosa xx ... 
a w stajni zakupiłam 10 siodeł , z różnym rozstawem , i różnej wielkosci od 16 po 18 , ze wzgłedu na wielkość dupsk i różnorodność koni (araby , xx, m , sp) bo każdy koń jest inny , ale jedno siodło może pasować też na kilka koni podobnej budowy... ogłowia mają swoje ...
nie uważam że nie powinno sie nie mieć swojego sprzętu ... to duża wygoda jeździć w swoim siodle , niż tłuc sie na szkółkowym , to że siodło nie pasuje , to kwestia względna , można bowiem w pewnym sensie każde siodło dopasować , oczywiście nie w skrajnych przypadkach , ale jednak , wystarczy kilka podkładek , żel , czy nawet gruby koc ... trzeba tylko pomyśleć ... oczywiście nie mówie o sporcie , ale o zwykłej rekreanckiej jeździe ...
w szkolce w ktorej spedzilam dluugie lata 'duze konie' mialy podpisane woreczki ze szczotkami, ale i tak te szczotki wedrowaly z konia na konia. za to 'male konie' nie mialy zadnych szczotek. pare turlajacych sie po stajni iglakow, jakas kopystka i przez to dzieciaki kupowaly szczotki. i dobrze, bo czyms konie trzeba bylo czyscic. i nigdy nie bylo problemow z zadnymi chorobami skory.
ja tez jak tam jezdzilam kupilam kilka szczotek, kopystke, potem kantar z uwiazem zeby wyjsc z koniem na trawe, pozniej pedzelek i olej do kopyt, oglowie, ochraniaczki na podworkowe zawody, czaprak.

jak dostalam swojego konia to te szczotki zostawilam dla tamtejszych kucykow, bo po co mialo sie zmarnowac. ochraniacze i oglowie sprzedalam, czaprak zostal . a mialam o tyle szczescia ze szczotki tez dostalam razem z koniem 😉




a co do siodel... jasne jest,ze kazdy kon POWINIEN miec siodlo dopasowane do indywidualnych potrzeb swoich i jezdzca.  i to wie chyba kazdy, zwlaszcza powinni tego pilnowac sportowcy.
a ile razy widzi sie jak ludzie (wlasnie sportowcy !) , we wlasnej stajni, na wlasnych koniach maja 'swoje' siodlo i tylko je przerzucaja z konia na konia .
szok .
Od przynajmniej 2-3 lat kompletowałam sprzęt do jazdy konnej. Najpierw szczotki i skrzynka, potem kiedy zaczęłam jeździć w "klubie" z reguły na jednym koniu - siodło i ogłowie. W międzyczasie oczywiście czapraki i owijki, później ochraniacze. Na około rok przed kupnem konia miałam pełen zestaw i bardzo dobrze, bo w momencie kupna konia na koncie zostało okrągłe 0  🤣 Szczęściem, cały sprzęt pasuje, siodło poszło do lekkiego dopasowania (dopchany tył, wyjęte wypełnienie z pośrodkowej części), ochraniacze ok, a w owijkach (własnej roboty) wystarczyło przeszyć rzepy na "cieńsze nóżki"  😉 Jeśli ma się kogoś, kto doradzi, sprawdzi czy siodło, ogłowie pasuje, to moim zdaniem nie ma przeciwskazań, by kupować własne nawet na szkółkowego konia. W końcu zawsze to jakiś krok w kierunku własnego rumaka. A jeśli pasować na niego nie będzie - trudno, trzeba sprzedać i kupować dopasowane. Mi się poszczęściło  😀
Jeśli chodzi o szczotki dla koni rekreacyjnych, to w mojej poprzedniej stajni były woreczki dla każdego konia osobno, wiszące przy ogłowiach. W obecnej stajni ten projekt jest też w realizacji.
Niewidzialna   Czołowy hodowca Re-Volty
01 stycznia 2009 13:41
U nas każdy koń rekreacyjny ma swoją skrzynkę, wieszaczek z oglowiem, a pod nim siodlo i czaprak 😉

Ja też kupuję już rzeczy dla konia, bo wiem, ze na pewno będzie 😉
a co do siodel... jasne jest,ze kazdy kon POWINIEN miec siodlo dopasowane do indywidualnych potrzeb swoich i jezdzca.  i to wie chyba kazdy, zwlaszcza powinni tego pilnowac sportowcy.
a ile razy widzi sie jak ludzie (wlasnie sportowcy !) , we wlasnej stajni, na wlasnych koniach maja 'swoje' siodlo i tylko je przerzucaja z konia na konia .
szok .



Czyli Twoim zdaniem sportowcy którzy maja 10-15 koni do jazdy powinni mieć na każdego konia osobne siodło, najlepiej takie za 4tys.? Często dostają konie w trening bez żadnego sprzętu do nich, co w takim przypadku? Mają kupować im siodła za własne pieniądze?
caroline   siwek złotogrzywek :)
01 stycznia 2009 15:58
Często dostają konie w trening bez żadnego sprzętu do nich, co w takim przypadku? Mają kupować im siodła za własne pieniądze?

albo za wlasna kase i siodlo zostaje u nich (btw - a co z DOPASOWYWANIEM SIODLA ??) albo info do wlasciciela: jak kon ma byc w treningu to i SPRZET musi miec  🙄

BTW - a coz to za SPORTOWIEC i coz to za TRENING w niedopasowanym sprzecie  🙄 zaiste WIELE mozna w ten sposob osiagnac, w szczegolnosci przyczynic sie do rozwoju farmakologii...
Nie chodziło mi o to że mają trenować w niedopasowanym sprzęcie. Angeel napisała że przerzucają siodło z jednego konia na drugiego. A w czym to przeszkadza jeśli to siodło na te wszystkie konie pasuje, może nie jest idealnie dopasowane ale nie obciera i nie uwiera??  Właściciele oddając konia w trening robią to zazwyczaj po to żeby tego konia pokazać i sprzedać i nie są zbyt chętni do kupowania specjalnie dla niego sprzętu jak za miesiąc czy dwa mogą go już nie mieć.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 stycznia 2009 16:21
Właściciele oddając konia w trening robią to zazwyczaj po to żeby tego konia pokazać i sprzedać


a ja myślałam, że po to, żeby go czegoś nauczyć..
caroline   siwek złotogrzywek :)
01 stycznia 2009 16:23
A w czym to przeszkadza jeśli to siodło na te wszystkie konie pasuje, może nie jest idealnie dopasowane ale nie obciera i nie uwiera?? 

uwielbiam takie podejscie - siodlo niedopasowane do DOPIERO takie, ktore wydrze dziury w ciele zwierzecia...
siodlo niedopasowane - w tym siodla BEZMYSLNIE przerzucane z jednego na drugiego konia - moga miedzy innymi uszkadzac miesnie oraz powodowac bardzo duzy bol kregoslupa. wielu weterynarzy jest juz w stanie udowodnic, ze niedopasowane siodlo jest przyczyna wielu kulawizn koni, a wsrod delikatniejszych objawow (przyczym bol zwierzecia jest nie mniejszy) mozna chociazby odnalezc uwieszanie sie na wedzidle, asymetryczna rozbudowe muskulatury, to, ze kon lepiej chodzi tylko na wybrana strone, to, ze kon nie podstawia zadu/nie otwiera sie dostatecznie w lopatkach, odmowy skokow, odmowy lotnych zmian, brykanie od lydki i WIELE innych tzw NAROWOW koni jest spowodowanych TYLKO zlym siodlem.

od razu wyjasniam - owszem, jedno siodlo moze pasowac na wiecej niz jednego konia, ale za kazdym razem trzeba to sprawdzic. bezmyslne jezdzenie w jednym siodle - "bo tylko jedno siodlo mam a w cudze konie nie bede inwestowac" - na wszystkich koniach jakie mi sie trafia jest po prostu bezmyslnoscia i debilizmem, a w przypadku osob zajmujacych sie zawodowo (czytaj: ktos im za to PLACI) jezdzeniem cudzych koni - skarajnym brakiem profesjonalizmu.


a ja myślałam, że po to, żeby go czegoś nauczyć..


Tak jak napisałam po to żeby go zaprezentować co jest równoznaczne z nauka. Bo jak dobrze pokazać konia który nic nie umie?

EDIT: Caroline pewnie masz racje z tym dopasowaniem. Ja tylko pisze jakie są realia. Bo nie znam żadnego zawodnika który by np. na zawody zabierał 5 siodeł do 5 koni. Może Ty znasz? Od razu zaznaczam że mówie głównie o skoczkach bo z ujeżdżeniowcami nie miałam nigdy styczności.
A ja wrócę na moment do tematu:
-nie mając konia miałam cały sprzęt (siodło, ogłowie, kiełzna sztuk kilka - bo jeździłam na różnych koniach - osprzęt do siodeł, czapraki, ochraniacze, owijki, podkładkę, szczotki, lonżę, czyli dosłownie wszystko, zbierane latami).
Miało to związek z tym, że przez lata jeździłam konie mając je:
- w stałej opiece
- w dzierżawie
sprzęt zawsze kupowałam (ku zgrozie rodziców, i zgrozie moich funduszy) pod konkretnego konia. I to poczawszy od ogłowia z konkretnym wędzidłem czy nachrapnikiem, skończywszy na kolorze czapraczka 😉 😉 😉
Jak kupiłam konia, cały sprzęt był.

Szoku nie było. Koń został kupiony - ogłowie było i rozmiar pasował, bo było kupowane na niego lata temu. Kiełzno też. I szczotki jego - ze względów sentymentalnych - zachowałam. Siodło należało wymienić, ochraniacze na rozmiar większe, dokupić hackamore.
Ostatecznie wymienić kolor czapraczków, bo tak z gniadego na kasztana? 😉

Powoli wymieniłam mu cały sprzęt, bezboleśnie dla nas obojga. Bez szoku finansowego koń ma cały sprzęt nowy lub "na miarę", ew. po starszym bracie, za to idealny na daną okoliczność. Większość sprzedałam, i była kaska na docelowy.

Teraz, z racji że pracuje w sklepie jeździeckim, często słyszę: koń jest i co teraz? I zaczyna się tournee: od kopystki po ogłowie, od owijek po siodło. Szok i finansowy i psychiczny: tyle jeszcze do kupienia, to jeszcze nie wszystko, jeszcze to i to i to, bo tego i tego nie mamy a musimy mieć.

To okropny pomysł konia dopasowywać do posiadanego sprzętu, głupi i okrutny, ale równie nie mądrym pomysłem jest zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Bo potem czeka nas tylko atak paniki i zgrzyt portfela... 😉
Ja kiedyś juz pisalam;]
Zaczęłam od lonży i gumek do grzywy  😅
Potem dostałam skrzynkę na szczotki i szczotki
i całe szczęscie bo jak kupilam konia to mogłam go lonzować i czyścic przynajmniej 👍
Ja przez kilka lat dzierzawilam kobylke, która miala niemal caly swój sprzet i wlasciwie nie kupowalam niczego, zwlaszcza, ze moi rodzice uwazali, ze ie ma sensu kupowac bajerow dla nie swojego konia, jeśli nie ma takiej potrzeby. W rezultacie przez te kilka lat kupilam chyba 1 czaprak, derke, 2 komplety owijek, ochraniacze, 2 kantary, oglowie i szczotki. Gdy kupilam swojego konia nagle okazalo się, ze nie mam nic i w rezultacie pojechalam do sklepu jezdzieckiego i wydalam prawie 3 tys na czapraki, osprzet do siodla i cala mase innych rzeczy „na start”. Poza tym oczywiście siodlo, co tez nie było tanim wydatkiem. Potem doszly jeszcze dodatkowe zakupy, jak jeszcze jedne ochraniaczem derki etc. ale to już w miare uzytkowania konia, wiec nie było to tak bolesne dla portwela jak pierwsze zakupy. Z perspektywy czasu mysle, ze nic by się nie stalo, gdybym wczesniej kupowala wiecej sprzetu, bo potem nie musialabym tyle na raz wydac.
ja na szczęście jeżdżę w stajni gdzie konie rekreacyjne mają wszystko-począwszy od szczotek, a kończąc na ochraniaczach, owijkach i białych czaprakach (na zawody)
Ale znam ośrodej jeździecki gdzie do dyspozycji są tylko kulbaki 🙄i większość jeździców ma swoje siodło (trudno się dziwić bo kulbaki są zwykle niewygodne, szczególnie jak ma się w nich skakać...)
Sama jeździłam w stadninie i to sportowej gdzie konie nie miały nawet szczotek, więc były dwa wyjścia -albo kupujesz szczotki albo nie czyścisz konia 🤔
Ja teraz jeżdżę w takiej stajni gdzie każdy ma swojego konia pod opieka i to sie niezmienia. Konie są mojej koleżanki i każdej z nas dała jakiegoś konia do opieki jednym warunkiem to ze musisz miec własny sprzed. tzn. jedzisz na tym co masz wiadomo ze tam są czapraki zapasowe i oczywiście siodła.Ale każdy z ma swój sprzęt do swojego pupila ja zresztą też jakies czaprak, ochraniacze, owijki, szczotki i ogłowie xd. A z tymi konmi mozemy robic co chcemy jezdzimy za darmo. Zawsze jak chcemy to nam terning zrobi i wgl. I nieżałuje nikt kasy na sprzet xd
Również zbieram sprzęt choć własengo konia w najbliższym czasie nie będzie 🙁.
Zaczęłam od szczotek, skrzynki, owijek no i czapraczka... obecnie jest tego nawet sporo ale nie ma sensu wszystkiego wypisywać 🙂. Siodło i ogłowie zostawiam na później... choć chciałabym dzierżawionej kobyle kupić siodło(bo obecnego mam dośc;/) ale rodzice na to krzywo patrzą a sama się nie wypłacę...
Livia   ...z innego świata
01 stycznia 2009 18:20
taggi to było tak że zaczynałam jeździć i nakupiłam szczotek, których później nie używałam bo mój ukochany koń miał swój komplet. A potem dokupiłam kantar, uwiąz, skrzynkę, czapraki, ogłowia, lonżę, pas do lonżowania... ale wtedy już wiedziałam że będę miała własne cudo i dla niego zbierałam. W międzyczasie jakieś owijasy z lidla itp 😉 Jak już fizycznie miałam konia to kupiłam mu siodło. I to był jedyny taki wydatek.
szczotki szczotkami, ale nie mogę pojąć po co niektórzy kupują siodło, skoro nie mają konia  🤔

ja nie posiadam swojego konia ale bardzo żałuję iż nie udało mi się zakupić własnego siodła: po pierwsze mając niecałe 160cm wzrostu i ważąc 43kg, mam do czynienia z siodłem 17,5'' i jednym słowem "gubię" się w tym siodle - jeździ mi się strasznie i bardzo ciężko jest mi w nim utrzymać równowagę czy odpowiednią pozycję  😫
po drugie siodło było kupione przez właściciela konia tylko i wyłącznie dlatego że było tanie i wyposażone w popręg itp więc nie było w ogóle dopasowywane - gdybym kupiła własne siodło (oczywiście nie pierwsze lepsze) na pewno nie wyrządziłabym kobyle większej szkody...  🤔

z takim niedopasowywaniem siodła ani do konia ani do jeźdźca nie spotykam się niestety po raz pierwszy...  😫
Swojego konia dalej nie mam i długo mieć nie będę, obowiązki luzaka wzywają  😉
Za to sprzęcior wysypuje się z piwnicy.
Jak jeździłam w rekreacji zaczęło się od kompletu szczotek, potem kupiłam sobie czapraczek, bo tamte były brzydkie 🙂
Następnym krokiem był żel pod siodło, ze względu na poszanowanie mojego kręgosłupa [konia również].
Później pomagałam takiej koleżance jako dzieciak, i mi użyczyła swoje siodełko. Zazwyczaj jeździłam na jednym koniu na którego było dobre.
Później przyszły pierwsze zawody, to biały czapraczek i ogłowie [bo kucor miał paskudne].
Następnie dzierżawiłam kobyłkę, miała swój sprzęt, ale ja jak widzę okazję to zazwyczaj staram się to kupić.
I tak właśnie kupowałam komplet owijek, czy ochraniacze.
A przez to, że od dzieciaka czułam swoje luzaczne powołanie to pomagałam osobom kt.ore mają swoje konie, i w zamian dostawałam niepotrzebny sprzęt.
Takim sposobem mam popręgi, wędzidła, czapraki, ogłowie full.
A moja obecna zawodniczka miała w domu siodełko, Kieffer Norbert Koof, i również je mam 'na przechowanie' w razie potrzeby.
somebody - jak ktos ma wlasna stajnie, tyle koni i 'bawi sie w sport'  to chyba mu zalezy na nich i nie traktuje ich przedmiotowo ;] i jezeli widze siodlarnie gdzie jest 8 czy 9 siodel (wlasnie takich za przytoczone 4 tys ) a uzywa sie 4 - kazdy jezdziec ma swoje i tylko na nim jezdzi, to dla mnie to jest troche dziwne .

EDIT: Caroline pewnie masz racje z tym dopasowaniem. Ja tylko pisze jakie są realia. Bo nie znam żadnego zawodnika który by np. na zawody zabierał 5 siodeł do 5 koni. Może Ty znasz? Od razu zaznaczam że mówie głównie o skoczkach bo z ujeżdżeniowcami nie miałam nigdy styczności.



Heh, dokladnie to samo chcialam napisac - u skoczków dobór siodel odbywa sie pod katem komfortu zawodnika. Jeszcze nie widzialam, zeby nawet w baaardzo powaznych stajniach znanych zawodników nie bylo tak, ze zawodnik ma kilka siodel, w tym swoje siodlo nr 1, wyjezdzone przez niego, ktore wrzuca na wszystkie bez wyjatku konie; siodlo nr 2 na wypadek, gdyby siodlo nr 1 bylo akurat na innym koniu, no i siodla na których jezdza berajtrzy czy pomniejsi zawodnicy.
Siodla te sa uzywane na wszystkich koniach. Jezeli cos nie pasuje, to najwyzej jednemu koniowi poloza np. zel na klab, drugiemu jakas podkladke podnoszaca tylni lek i wsio.
Dobre rozwiazanie? Jasne, ze w idealnym swiecie powinno byc tak, ze do kazdego grzbietu siodlo jest dopasowywane. Ale realia sa inne.
zupelnie nie rozumiem jak mozna sie dziwic ze ktos zwraca uwage na to, ze kon musi miec dopasowany sprzet..ja piernicze- a chcialaby sie ktos uczyc tanczyc w za ciasnym/za luznym/obcierajacym/uciskujacym gorsecie, ktory powoduje ogromny dyskomfort? lub plywac w kostiumie wciskajacym sie w rowek lub w miedzyudzie? co tam, ze obciera, grunt ze da sie plywac- jako tako...ewentualnie mozna przeciez biec maraton w za ciasnych/za duzych butach. albo wybrac sie zdobywac szczyty gor w plecaku co nam sie wgniata w plery. co tam 🙄 ciekawe dlaczego tacy madrzy jezdzcy nie zaloza sobie na stope 40 -oficerek 36 i na dupke 40- bryczesow 34 i nie wcisna kasku 48 jak sie ma glowe 56. doprawdy sie dziwie. przeciez co za roznica...wtedy takiego madrale bym spytala czy mu kuzwa wygodnie sie jezdzilo...

poza tym z dystansem podchodze do wypowiedzi w stylu 'sprzet jest drogi, wiec po co......' ok, jezdziectwo to drogi sport, wiec mozna zawsze zaczac szydelkowac.
poza tym kazdy zakup sprzetu to jakas lokata pieniedzy- oczywiscie nie wyciagniemy 100% wartosci, ale zawsze w razie potrzeby wymiany siodla pozostanie nam do dolozenia znacznie mniej niz w wypadku wyskoczenia z kasy za calosc..

a nawet jesli ktos nie jezdzi, nie luzakuje a chce sobie wybulic 20 000 na caly sprzet- to co nam do tego..? moj maz namietnie zbiera samochody i co z tego? tylek ma jeden, czterema na raz nie pojedzie a mimo wszystko ma tyle i co komu do tego..?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się