Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!

No właśnie się zastanawiałam- czy ja jestem dziwna, że się dziwę spotkanym muflonom, czy to one są dziwne  👀 😂
Kopyciak no to tym bardziej zdziwko 😲, obstawiałam jakies góry raczej 🙂 Zazdroszczę Ci takiego spotkania. A może komus zwiały? 😁
Jak już mojemu koniowi wiosenne motylki z mózgownicy odlecą, to zacznę zabierać ze sobą aparat i polować na zdjęcia muflonów. Muszę jakiegoś leśniczego lub myśliwego dorwać i dopytać skąd się tu wzięły- jeżdżę już trzy lata po tych lasach i pierwszy raz je spotkałam  👀
Kopyciak  u nas muflony wypuścili do lasów jakieś 8 lat temu ,żeby się rozmnażały , do dziś nie spotkałam żadnego  😉 
monia może do mnie się wyprowadziły?  👀  🤣
Livia   ...z innego świata
31 marca 2012 20:25
Kopyciak, o kurcze, ale spotkanie miałaś 🙂

U mnie pada właśnie śnieg  😵
Oooo ja bym chciała w góry  😅


Bielsko-Biała zaprasza w takim razie w piękne Beskidy !  😀
cieciorka   kocioł bałkański
31 marca 2012 23:10
Kopyciak, nie zrobiłaś zdjęcia?
wygooglałam co to, jakbym sama spotkała, to nawet bym nie wiedziała, jak się nazywają! ile ich było?
U mnie wczoraj padał śnieg i krajobraz po południu wyglądał jak normalna, regularna zima.
Na szczęście dziś się topi, słonko ładnie świeci, ja zaraz wypadam z pracy i w teeereeen.  🏇  Kto jedzie, kto jedzie? Kto jeszcze zaraz jedzie?  😉
cieciorka no właśnie nie zrobiłam, bo konisko jeszcze mocno wiosenne i skupiało się na tym by wrotki odpalić, a ja chciałam jak najbliżej podjechać, żeby zobaczyć co to za stwory. Było ich bardzo dużo- ze 25 lub 30 sztuk, specjalnie się nie płoszyły, uciekały też powoli. Szczególnie te wielkie rogi robiły wrażenie  😜
Kopyciak, muflony były wypuszczane w okolicach Pyzdr, nie pamiętam kiedy i po której stronie rzeki
No to wiemy gdzie teraz mieszkają -5 minut konno od mojego domu  😂
zrób miejsca dla Wirusa, to mi pokażesz 😉

😡
Wbijaj się z nim za tydzień to pojedziemy polować (z aparatem) na muflony  🏇
Livia   ...z innego świata
01 kwietnia 2012 15:45
ogurek, zmień proszę to pokaranie na pokazanie 😉

tunrida, ja! Ja byłam dzisiaj 🙂

U nas wczoraj wieczorem zaczął sypać śnieg, rano krajobraz wyglądał jak z kartki bożonarodzeniowej... Do ok. 14 na przemian były zamiecie i kawałki słońca, a po 14 pojechaliśmy z ekipą w teren - było pięknie i słonecznie, choć niebo było miejscami sinogranatowe 😉



Groźne niebo:
Wiosenny teren  🤣

Dwa gradobicia, dużo słońca.
Kurcze blade.....nie ma to jak przemieszczać się galooopem w terenie.
Długa, prosta, elastyczna, miękka i koń galopujący pod tobą chętnie, sam z siebie, rozciągający się jak struna i tnący powietrze miarowym , długim , wyciągniętym galopem.
Jak ja to jednak kocham.  😀 No fajnie jest se poskakać, fajnie. No bo fajnie. Fajnie popracować ujeżdżeniowo z trenerem, fajnie. Zwłaszcza na koniu, na którym widać efekty tej pracy.

Ale nie ma to jak długa prosta przez las.  🏇
Incantowa   Ask often, be content with little, and caress...
02 kwietnia 2012 14:42
tunrida, pięknie ujęłaś w słowa to, co od zawsze mi w duszy gra 🙂
A ja właśnie za tym tęsknie i oczywiście, zazdroszczę. Mi do szczęścia brakuje może z rok.  😉
Livia   ...z innego świata
03 kwietnia 2012 07:31
tunrida, ja wolę takie zwykłe stępowe spacerki, ale wiem, o co chodzi - to też wspaniale uczucie 🙂 I najfajniej, że w końcu uzyskujesz je znowu na swoim koniu - a nie na pożyczonym, choćby i najlepszym 🙂
Stępowe spacerki.....nieee....to nie dla mnie.  😀iabeł:
Ja takie uskuteczniam tylko ze względu na zdrowie konia. Jeśli trzeba, to trzeba.
( w ogóle zauważyłam, że jak mam tak stępem jechać i jechać i jechać, to wolę chyba zejść i prowadzić konia w ręku. Jakoś mam wrażenie, że ciekawiej. Albo muzykę na uszy założyć. Wtedy mogę wprowadzić się w jakiś tam klimat i stępować)

Ale gdyby to tylko ode mnie zależało, a konie byłyby niezniszczalne, to ja bym najchętniej galopowała przez las nieznanymi ścieżkami, z masą zakrętów, w które wpada się i dopiero w ostatniej chwili widać, co jest za zakrętem Z ostrymi zwrotami.
Albo galop pod górę, z góry, z jakimś skokiem przez przewalone drzewo. Oooo....to jest fajne.   😍
Tylko podejrzewam, że koń szybko mógłby się "popsuć". Szkoda, że nie są ze stali.  😉
tunrida to ja mam tak samo  😀
Tylko jeszcze warto dodać, że lubię takie jazdy, ale na bezpiecznym koniu. Bo jeśli koń niepewny, to nie da rady tak na maksa poszaleć, bo człowiek podświadomie nawet czuje jakiś taki lęk, "co też ten koń może nam odwalić?" I odruchowo będzie galopował bardziej zachowawczo. A to już nie to uczucie.  😉 Też fajne, ale jednak inne.
Ale gdyby to tylko ode mnie zależało, a konie byłyby niezniszczalne, to ja bym najchętniej galopowała przez las nieznanymi ścieżkami, z masą zakrętów, w które wpada się i dopiero w ostatniej chwili widać, co jest za zakrętem Z ostrymi zwrotami.
Albo galop pod górę, z góry, z jakimś skokiem przez przewalone drzewo. Oooo....to jest fajne.   😍
Tylko podejrzewam, że koń szybko mógłby się "popsuć". Szkoda, że nie są ze stali.  😉


Mój za kilka dni kończy 15 lat, a odkąd go mam ( czyli jakieś 6 lat) jeździmy w tereny z przewagą galopu, takiego raczej weselszego jak nie szalonego 😉 Do tego stopnia, że jak jedzie ktoś inny ze mną na moich dwóch pozostałych koniach to one zawsze pozostają gdzieś w tyle. NIGDY nic mu nie było, tfu-tfu odpukać!
Ale to tak jak napisałaś, tunrida trzeba być pewnym swojego konia.  Ja mam  wyjątkowe szczęście bo mój Vegas   chyba  należy do tych  niezniszczalnych jeżeli chodzi o harce po lesie 🏇


Stępowe spacerki.....nieee....to nie dla mnie.  😀iabeł:
Ja takie uskuteczniam tylko ze względu na zdrowie konia. Jeśli trzeba, to trzeba.
( w ogóle zauważyłam, że jak mam tak stępem jechać i jechać i jechać, to wolę chyba zejść i prowadzić konia w ręku. Jakoś mam wrażenie, że ciekawiej. Albo muzykę na uszy założyć. Wtedy mogę wprowadzić się w jakiś tam klimat i stępować)

Ale gdyby to tylko ode mnie zależało, a konie byłyby niezniszczalne, to ja bym najchętniej galopowała przez las nieznanymi ścieżkami, z masą zakrętów, w które wpada się i dopiero w ostatniej chwili widać, co jest za zakrętem Z ostrymi zwrotami.
Albo galop pod górę, z góry, z jakimś skokiem przez przewalone drzewo. Oooo....to jest fajne.   😍
Tylko podejrzewam, że koń szybko mógłby się "popsuć". Szkoda, że nie są ze stali.  😉

Widzę, że odnalazłam "bratnią", pfuu (!) - "siostrzaną" duszę.  😉

Ja też to uwielbiam i za tym strasznie tęsknie, ale na razie muszą mi wystarczyć spacery w stępie/kłusie i patatajku, jednakże moja kondycja na tym zyskuje, ale nadal nie jestem długodystansowcem, a mój koń biedny chce biegać. Stęp ślimaczy, kłus energiczny, ale nie - zaraz do galopu i zamykamy imprezę. Jeżeli pod siodłem uda mi się tą energię zachować to czekają mnie ochy i achy w terenie.

joakul jeździłam na takiej klaczy (wtedy lat 16/17), prześcignęła każdego młodego wyrostka, taką miała petardę w tyłku. Koń zdecydowanie do przodu, uwielbiający się ścigać i nie odpuszczający. Szkoda, że wcześniej jeżdżona bez głowy, problemy z kręgosłupem się pojawiły. Nie wiem czy jest jeszcze jeżdżona, ale gdyby była w 100% zdrowa to brałabym takiego konia bez zastanowienia.
No właśnie. Ja swojego eksploatowałam swego czasu w lesie baardzo intensywnie. Kondycję miał najlepszą z całej stajni. Były konie chodzące zawody skokowe, a wysiadały przy moim jeśli szło o kondycję.
Nigdy NIC mu nie było. Okaz zdrowia.

Do czasu aż zmieniłam stajnię na wypasioną. Koń mi przytył z dobrobytu, dostał, nazwijmy to- stanu przedochwatowego, więc miał mniejszą ilość ruchu. Nie chodził pod siodłem i wziął i się sam dodatkowo uszkodził na padoku bardzo poważnie.
I weź tu człowieku bądź mądry i coś przewidź.  😲

Wiadomo, że jeździć trzeba z głową ale czasami życie pisze takie pokrętne scenariusze. Chcesz dobrze, a wyjdzie odwrotnie.

Na szczęście koń podobno zdrowy. W co i tak do końca uwierzyć nie mogę i jednak traktuję go jako lekko niepełnosprawnego konia specjalnej troski.
Musi upłynąć więcej czasu. I dla mnie i dla niego, bym uwierzyła, że jest zdrowy.
tunrida, to jest zabawne, ale one chyba... są ze stali (z gumy? 🙂😉, jeżeli chodzi o teren 🙂 Oprócz pośliźnięcia na lodzie/błocie i niebezpieczeństw związanych ze "zgubieniem" jeźdźca i pójściem w długą, jak bogackiego, nie spotkałam się przez całe życie z kontuzją odniesioną przez konia w terenie/na skutek terenu (nawet "mocnego"😉. Odliczając hubertusy, bo to inna bajka. To dziwne, ale jakoś tak jest. A na skutek fajnych terenów kondycji i sprawności przybywa koniom błyskawicznie.
Pewnie jeszcze musisz chwilę poczekać  🙂 ale sama pomyśl - tak szybko minął czas od czasu zmartwienia.
Być Dokładnie, takie konie to niczym baśniowe stwory, drugiego takiego jak mój to na razie osobiście nie spotkałam. Mój na szczęście od małego chowany niczym pączek w maśle, żadnych problemów z nogami, z kręgosłupem, z niczym dosłownie. Swego czasu sportowo chodził dosyć intensywnie, ze mną trochę słabiej w tym temacie ale w terenie okazał się IDEALNY i tak sobie żyjemy. Normalnie się cieszę zawsze z niego jak dziecko 😉

tunrida czasami odnoszę wrażenie, że  los jest bardzo niesprawiedliwy, z tendencją  do 'negatywnego' nasilania się  właśnie wśród koniarzy...
joakul to niech się konik trzyma jak najdłużej i niech Ci w tereny służy jak najdłużej.  😉

Osobiście też nigdy nie słyszałam, by koń podczas terenu coś sobie zrobił i kulawy wrócił do stajni. Także po dość "ostrym" terenie, żadnemu nigdy nic nie było. Ogólnie po tych zwierzętach widać, że chcą biegać, że dadzą radę i jeszcze niejednokrotnie mogą nas zaskoczyć. Kiedyś jechałam lasem, właściwie długie stępowanie po galopadach, a koń przeszedł w kłus, by zaraz galopować swobodnie. Nie pamiętam, co wtedy robiłam, ale znając mnie (zawsze jak jadę w towarzystwie) to pewnie gadałam na całego. Pozwoliłam na swobodnego patatajka i oboje szczęśliwy.

Ja ogólnie mam wrażenie, że los jest bardzo niesprawiedliwy. Chwilę jest dobrze, a później jak pie... rdylnie się to nie jedna rzecz, a wiele. Jedno szczęście, multum problemów.  😉
Livia   ...z innego świata
03 kwietnia 2012 16:34
U nas też jak dotąd konie sobie nic w terenie nie zrobiły (tfu, tfu). Tyle że my też raczej spokojnie jeździmy, galopujemy ale zwykle są to patataje, a nie szalona nadświetlna 🙂 Raz się z koniem wywróciliśmy w terenie w galopie - on miał lekko zdartą skórę na guzie biodrowym. Ja - złamana kość udowa, kule na 4 miesiące, pół roku z życia :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się