Co mnie wkurza w jeździectwie?

Isabelle, to, co piszesz, wydaje się wręcz niemożliwe... Mam nadzieję, że szybko znajdzie się ktoś odpowiedzialny i chętny do współpracy. Gdybym mieszkała bliżej, nie zastanawiałabym się ani chwili i napisała od razu, ale cóż, nie ma tak łatwo. Trzymam kciuki!
Isabelle Gdybym trzymała konia w tej samej stajni byłabym chętna  😀
Isabelle - poczekaj, poczekaj, może jeszcze wyląduję na studiach w Łodzi 😉 Normalnie, z tego co piszesz to i układ i koń marzenie! Ja właśnie takie lubię najbardziej xD Takie raczej aktywne, wręcz przesadnie, i co mają własny rozum i zdanie.

Dramka - bo nie mam kasy. Żeby kupić konia musiałabym przestać jeździć na tren rok lub dwa, a i tak nie wiadomo czy by się uzbierało i ile, bo mam ten luksus, że ponad połowę konia utrzymują mi rodzice (jeszcze) i wątpię, żeby po prostu dawali mi kasę od tak, do skarbonki. Ja młoda osóbka jestem 😉 dopiero teraz, po maturze, rozpoczynam plan wakacyjnego zarabiania i odkładania kasy, bo nie łudzę się, że jako student będę miała w ciągu z czego odkładać na własnego konia - każdy grosz z pensji pójdzie na pewno na inne rzeczy, na utrzymanie, na konia w dzierżawie, paliwo... Ale za 3-4 lata konik będzie na 100%, innej opcji nie ma 😉
Rozumiem.
Isabelle , dokładnie wiem o czym piszesz. Też szukałam kogoś do pomocy. I znajomy u którego trzymam konia też szukał. Koni kilka do wyboru, sprzętu też pełno: siodła, bryczki, wozy, no co kto chce. Dużo nie wymagaliśmy, głownie przygotowanie sobie konia do jazdy, potem wyczyszczenie sprzętu, ewentualnie jakieś lekkie prace stajenne. No i kilka osób nawet się zgłosiło, ale dla większości samo przygotowanie konia do jazdy było zbyt męczącą pracą 😵 a i nawet znalazły się takie co chciały jeszcze żeby im płacić za jeżdżenie. Chociaż umiejętności miały raczej marne 😁 W okolicy też mnóstwo małych prywatnych stajenek, gdzie konie stoją, bo nie ma kto jeździć.
Za to żeby było zabawniej, to na jazdy płatne zawsze znajdą się klienci.
kittajka, Ale na jazdy płatne w tej samej stajence, co proponowała jazdy "za pracę"? Jeśli tak... to pewnie dlatego, że jeśli klient zapłaci... to oczekuje wygody i świętego spokoju od jakichkolwiek robót... przecież zapłacił. 😉

fioukova Chwila. To rudy nie jest Twój-Twój? :>
kittajka nie znajdują się jesli brak im np czasu, doświadczenia w pracy przy koniach lub w swojej okolicy nie mają takiej możliwości poprostu bo nikt się nie chce w takie coś bawić.
Ktoś moze też mysleć, że jeśli zapłaci  to dostanie coś lepszego tzn. konkretny trening z instruktorem, a nie tylko konika do potuptania sobie.
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
03 kwietnia 2012 19:19
Poza tym jak coś za darmo to podejrzane i pewnie "chcą nas w coś wrobić" 😁

Poza tym ja bym się pewnie bała takiego układu z tego względu, że słabo jeżdżę i nie chciałabym konia popsuć a tuptek z rekreacji to jednak co innego (od tego jest żeby się na nim uczyć) niż prywatny koń 😡
Ja jakiś czas temu dogadałam się z dziewczyną, która ma dość fajnego wałaszka. Sama na nim nie jeździła, koń praktycznie cały czas stał w stajni...
Powiedziała, że już kilka osób miało "słomiany" zapał (wszyscy znikali po miesiącu) a ona tak bardzo kogoś potrzebuje, stwierdziłam że na mnie może liczyć (mieszkam niedaleko, miałam czas i chęci).  Przez miesiąc trochę się nim zajęłam, zaczęliśmy powili jeździć. Była strasznie zadowolona (przynajmniej taka się wydawała). Po miesiącu kontakt z dziewczyną nagle się urwał...  :/  z tego co teraz widzę, koń od grudnia nie wyszedł ze stajni (jeśli nie dłużej).
No i na tym się skończyła współpraca... 🙁

No niby tak, ale my nie wymagaliśmy umiejętności miszcza świata i okolic. Instruktor też był. A konie naprawdę różne i tuptusie, i całkiem fajne młodziki i nawet były "szportowiec" 😉 Mogły przyjść nawet osoby całkowicie początkujące, przecież przetarcie siodła szmatką nie wymaga pięcioletnich studiów 😁 Przez jakiś czas przychodziła dziewczyna, nie umiejąca w ogóle nic. Na początku niby wszysko fajnie, chętna do pracy. Szybko nauczyła się podstawowych czynności np. siodłania, czyszczenia. Niestety po dosłownie dwóch pierwszych galopach podejście zmieniło się całkowicie. Włączył się syndrom miszcza i podejście "bo mi się należy". Grzecznie podziękowaliśmy za współpracę 😉
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
03 kwietnia 2012 21:04
I właśnie tacy ludzie z syndromem "miszcza" a umiejętnościami zerowymi mnie denerwują. Ja do własnych umiejętności podchodzę bardzo krytycznie (czasem może nawet za bardzo) no i na obozie była taka sytuacja że zapisywaliśmy się na jazdy skokowe. Ja się nie zapisałam bo wiedziałam że będą też skoki bez strzemion a ja nawet bez strzemion nie galopowałam więc się nie pchałam a tu się pozapisywały dziewczynki które na obóz (4-5 dni wcześniej?) przyjechały praktycznie zielone, nie galopujące. No ale "one umiom i chcom bo za obóz zapłaciły" 😵
Mnie dziwi ile znalazło się tu chętnych z Warszawy😉 Kilka miesięcy temu szukałam osoby do opieki nad moimi dwoma końmi. 2 konie grzeczne w obsłudze. Układ miał wyglądać tak: osoba chętna jednego miała lonżować pod moją nieobecność i jeździć ze mną na zawody (obowiązki- przytrzymanie konia jak idę oglądać parkur, noszenie kluczyków od auta, podanie czegoś. W zamian za to miała do dyspozycji minimum 1-2 razy w tygodniu drugiego konia pod moją nieobecność, możliwość jazdy pod moim koniem, możliwość pojechania na moim koniu np. na odznakę. Kon bezpieczny startujący konkursy do 115, P ujeżdżenie. Umiejętności jeździeckie: poruszanie się w 3 chodach bez obijania koniowi pleców. Myślicie, że łatwo było mi kogoś znaleźć? Praktycznie zero odzewu. Po jakimś czasie trafiła się w końcu jakaś osoba, swoją drogą całkiem sensowna:
Wkurza mnie odwiecznie czekanie na dobrą pogodę, by jeździć, bowiem ostatnimi czasy owa pogoda kapryśna niczym kobieta z okresem, przed okresem, lub po okresie.
D+A, czytałam Twojego posta pełna nadziei aż do tego zakończenia, że już kogoś znalazłaś 🙂 Chociaż sam fakt, że jednak i w Warszawie się da, jest bardzo podnoszący na duchu. Po maturze rozpoczynam szeroko zakrojone poszukiwania, a co! 😉
a mnie wkurza, ze z osobami do jazdy mozna przedobrzyc i w druga strone.
dawno, jakos 2 czy 3 lata temu przeprowadziłam sie, zaczelam miec dalej do stajni, przestałam miec tyle czasu co wcześniej. nikomu nie trzeba było powtarzać dwa razy, że Salwek jest do jazdy - najlepiej wszyscy by chcieli. zwerbowalam jedno dziewcze, ktore zajmowało sie koniem naprawde super, czasami miałam wrazenie, że ogarnia tego konia lepiej niż ja. nic mi nie płaciła, ale czesto gesto w dni, kiedy nie korzystala z konia, a wiedziała, że ja przyjadę i zamierzam wsiąść, to zjawiała się godzinę przede mną i czyściła mi konia. specjalnie po to przyjezdzala. złoto nie opiekunka. niestety wyjechala na studia do USA i musialam znalezc kogoś innego.
zaczela jezdzic inna. pierwsze 2 miesiace wszystko pieknie, ladnie. potem przytachala swoje siodło i chciala je zakladać na Salwka. ja ze dobra, ok, ale najpierw musze zobaczyć jak leży - jeśli w porzadku, to czemu nie. niestety jak je przy mnie zalozyla, okazalo sie, ze miedzy klab a łek można rękę wsadzić a tył jest pół metra niżej niż przód. podziekowałam za siodło, kazałam jeździć w moim, dopasowanym. reakcja? dobrze, dobrze, rozumiem. potem miałam reke w gipsie i nie wsiadałam 1,5 miesiaca, w zwiazku z czym rzadko byłam w stajni, skoro miałam osobe od ruszania konia. od znajomych ze stajni dowiedzialam sie, ze jednak jeździła w tym siodle. efekt? dla konia który zawsze miał plery bez zarzutu nie było innego wyjścia niż ostrzykiwanie i miesiąc lonżowania w dole zamiast wsiadania. wygoniłam natychmiast.
od tej pory mam jakieś zrażenie do osób ruszających mojego konia. w miedzyczasie nawinela sie jeszcze mala dziewczynka, ktora miala jazdy pod okiem mojej trenerki, ale ona wsiadla doslownie kilka razy, wiec nie ma co tu mowic o dłuzszej współpracy.
w kazdym razie, po 1,5 miesiąca ręki w gipsie cieszyłam sie że wsiadę, że kon nieroztrenowany, ze bede mogła normalnie jeździć, a tu dupa, jeszcze kolejny miesiac babrania sie z ziemii.
to mnie własnie wkurza, malo komu idzie zaufać.
galeria- kiedys wyjeżdżałam na wakacje, a miałam przywiezionego konia do jazdy, młodego. Ale, że grzeczny i spokojny postanowiłam, że lepiej go zostawić komuś zaufanemu niż jakby miał te 10 dni stać. Po konsultacjach z ludźmi ze stajni postanowiłam zostawić go koleżance (studentce), która akurat przyjechała do domu na wakacje i miała dzierżawić jakiegoś konia, ale jak to w sezonie problem był z dzierżawą. Dziewczynę znałam od lat 10, wzięłam pod uwagę jej styl jazdy i to, że zajmie się koniem także po jeździe: kopytka, myjka i takie tam. Po powrocie dowiedziałam się, że zaufana koleżanka skakała na koniu, podczas tego spadając, że były problemy w obsłudze ( dostała kopa w klatkę piersiową wyprowadzając go ze stajni i kon zwiał). Jeszcze co jak co, ale nie przyznała się do niczego, jak dzwoniłam i pytałam i jak wróciłam.
Nikomu nie można ufać.
Matko tak czytam i aż się wierzyć nie chce. U nas nie ma problemu z zostawieniem konia pod opieką. Nasza ekipa już liczy trochę osób, każda z nas sobie pomaga, człowiek może spokojnie pojechać na wakacje, urlop. Naprawdę tak ciężko znaleźć w stajni kogoś do opieki? Co innego dzierżawa, bo to niestety już inna bajka.

Jak kiedyś zostałam z koniem na zimę w innej stajni też miałam problem z kimś ogarniętym żeby konia jeździł. Na szczęście znalazła się forumowa Sigma 😉 Kilka miesięcy zajmowała się moim koniem, i gdyby nie to że nowa stajnia jej nie pasowała jeśli chodzi o dojazdy pewnie do dziś bym ją prosiła o jeżdżenie. Nigdy się nie martwiłam że może coś zrobić, czy wpaść na jakiś durny pomysł. Chyba nie wiem ile miałam szczęścia.
[quote author=D+A link=topic=885.msg1360069#msg1360069 date=1333483942]
możliwość jazdy pod moim koniem
[/quote]
jak to wygląda technicznie? 🤣 (no nie mogłam się powstrzymać 🙂😉
z siodłem pod brzuchem ? :P
kittajka to rzeczywiście całkiem fajnie. Tylko raczej nie w każdej stajni chcieliby kogoś zielonego, ale za to wtedy można kogoś nauczyć wszystkiego po swojemu i wtedy mamy większa pewnośc, że coś pójdzie po naszej mysli.
Mi by się podobał taki układ.
Misskiedis dobrze mierzyć siły na zamiary 😉 Niestety nie każdy ma zdrowe podejście. Czasem też chęć zabłyśnięcia robi swoje. 
fioukova Chwila. To rudy nie jest Twój-Twój? :>


Niestety nie 🙁 dzierżawimy go z siostrą. Miał być nasz, ale nie da rady. Od początku grudnia mierzyliśmy siły na wykup, bo koń ze złota, ale właścicielka wyskoczyła mi z trzykrotnie wyższą ceną niż omawiana na początku i skończyły się marzenia... A to już normalnie koń rodzinny, nawet moja mama sama z siebie na niego wsiadła na lonżę - kobieta, która do stajni nie podejdzie, bo przecież tam brudno i śmierdzi! Cóż, teraz już tylko liczę na to, że uda mi się go sprzedać w dobre ręce.
Ja mam znów odwrotny problem do waszych :-/
Jestem prawie zielona (troszkę jeźdźę, niby konia siodłam, ale przydałaby mi się praktyka pod okiem kogoś doświadczonego, nic więcej tak na prawdę nie umiem). Nie jestem zbyt bogata i po prostu nie stać mnie na jazdę nawet raz w tygodniu. Bardzo chętnie w czasie wakacji poopiekowała bym się końmi tylko chętnych właścicieli na takie coś w mojej okolicy brak. Wystarczyło by mi juź samo czyszczenie, wychodzenie na spacerki, wypuszczanie na padoki. Mogła bym jeździć na zawody i robić zdjęcia (myślę, że wychodzą mi nie najgorzej)
Dodam źe w maju skończę 16 lat i mieszkam w woj. Lubelskim
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
04 kwietnia 2012 19:15
[quote author=D+A link=topic=885.msg1360069#msg1360069 date=1333483942]
Mnie dziwi ile znalazło się tu chętnych z Warszawy😉 Kilka miesięcy temu szukałam osoby do opieki nad moimi dwoma końmi. 2 konie grzeczne w obsłudze. Układ miał wyglądać tak: osoba chętna jednego miała lonżować pod moją nieobecność i jeździć ze mną na zawody (obowiązki- przytrzymanie konia jak idę oglądać parkur, noszenie kluczyków od auta, podanie czegoś. W zamian za to miała do dyspozycji minimum 1-2 razy w tygodniu drugiego konia pod moją nieobecność, możliwość jazdy pod moim koniem, możliwość pojechania na moim koniu np. na odznakę. Kon bezpieczny startujący konkursy do 115, P ujeżdżenie. Umiejętności jeździeckie: poruszanie się w 3 chodach bez obijania koniowi pleców. Myślicie, że łatwo było mi kogoś znaleźć? Praktycznie zero odzewu. Po jakimś czasie trafiła się w końcu jakaś osoba, swoją drogą całkiem sensowna:
[/quote]

D+A,
no ja bym może i była chętna ale po 1. na ogłoszenie nie trafiłam 😁 po 2. pare miesięcy temu to ja zaczynałam studia i byłam tym chyba bardzo zaaferowana, w końcu nowa sytuacja (zupełnie niepotrzebnie) 😂 a po 3. to co pisałam wcześniej, nie chciałabym popsuć konia bo lonżować za bardzo nie umiem a i z jazdą średnio 🤣 To by chyba było moje pierwsze "ale". Za to na osobę do potrzymania konia (a i pofocenia amatorsko przejazdu) to bym się raczej nadawała 😁
to ogłoś się w ogloszeniach.

A mnie kolejny raz wkurzyło to samo. Podmienianie koni. Jako, że jestem sumienna, pracuję z końmi, dbam systematycznie o wszystko mam grzeczne i wychuchane szkapy pod opieką. Koleżanka ma drugą część koni tego samego właściciela. Ale ona jakoś nie pała chęcią żeby konie wyszły "na ludzi". I teraz pojechała do sanatorium, sama z siebie czyściłam jej konie ( no tylko czyściłam, bo muszę zadbać i pojeździć "swoje" też, nie rzucę ich dla tamtych). A tu dziś właściciel dzwoni, że skoro część "moich" koni wyjechała ( źrebaki pojechały pobiegać) to może teraz się wezmę za tamte , bo źle wyglądają. Zaraz się okaże, że mam jeździć też tamte, bo moim się nic nie stanie jak postoją trochę, bo przecież dużo już umieją, a tamte takie biedne i w ogóle.
Już raz w zimie mi powiedział 😀aj jej konia na teren, bo nie ma na czym jechać ( bo jak nie jeżdżone ani nie lonżowane pół roku to sama bym sie bała wsiąść). Postawiłam sie i nie zgodziłam, była obraza na mnie wszechstronna.
Już raz miałam taką sytuację, w innej stajni, że zadbałam o konia X i usłyszałam : od dziś jeździsz na Y , albo w ogóle. Siodło pod pachę i wyszłam.
Denerwuje mnie to, że na większości zawodów wystarczy znać sędziów, żeby wygrać, albo chociaż załapać się na czołówkę  🤔 To jest idiotyczne!
suprise, na skokowych to raczej ciezko?
katija- na styl raczej nie ciężko.
marysia550, szkoda, że Ty tak daleko ode mnie mieszkasz bo chetnie bym sie zabierała z kims w tereny, a w stajni w której jeżdże nie ma nawet kawałka terenu na głupiego kłusa 🙁
katija Jak czas liczą sobie stoperkiem to nie jest to problem.
marysia550, szkoda, że Ty tak daleko ode mnie mieszkasz bo chetnie bym sie zabierała z kims w tereny, a w stajni w której jeżdże nie ma nawet kawałka terenu na głupiego kłusa 🙁


nie jestem w stanie przejeździć tego co w stajni potrzebuje ruchu. Też żałuję.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się