KOTY

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 grudnia 2008 19:48
Eeej wie ktoś w jaki sposób wokół kociego oka może znaleźć sie rozpuszczona czekolada? Bo mnie to już od dwóch dni nurtuje...
Jesteś pewna, że to była czekolada?

Moja kotka miała często wokół oka taką czekoladopodobną wydzielinę. Okazało się, że ma infekcję. Zakraplanie gentamycyną pomogło
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 grudnia 2008 19:59
A czy ta wydzielina pachnie czekoladą?

Ja się przestraszyłam bardzo póki nie \pomacałam  i nie powąchałam.
zaba   żółta żaba żarła żur
27 grudnia 2008 20:48
Help!!!Baby!!!Normalnie pochlastam sie chyba!!!Kto mi pomoże???  👀
Taka stara jestem,kotów stado miałam a nikt mi w życiu nie powiedział najważniejszego,że w kocim ogonie jest trucizna!!!  🤔

wycięte z wątku o psach:

Mam problem z moim psem. Niedawno, kilka dni temu mój pies źle się poczuł, ledwo mógł chodzić, to już zdarzyło się wcześniej, w nocy bodajże. Podejrzewaliśmy, że to może ktoś przez płot go otruł, albo pogryzł kota ( kot w ogonie ma truciznę)

Ktoś se jaja robi czy ja taka stara i głupia jestem?  😎  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 grudnia 2008 20:53
A jaką dokładnie? Cyjanek? Arszenik? Koty mam od urodzenia. Może dlatego jestem taka nienormalna, bo któryś mnie ogonem zatruł?
zaba   żółta żaba żarła żur
27 grudnia 2008 20:55
A jaką dokładnie? Cyjanek? Arszenik? Koty mam od urodzenia. Może dlatego jestem taka nienormalna, bo któryś mnie ogonem zatruł?

no własnie próbuję sie dowiedziec,ale Mistrz jest oporny...  😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 grudnia 2008 20:56
Trzeba któremuś uciąć i zobaczyć co tam chowa.
no szlag mnie zaraz trafi. Bacia siusia z krwią. lecimy do veta 😕
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
29 grudnia 2008 21:36
Żaba, daj znać, jaka to trucizna ; mam teraz dwa koty na stancji i strach mnie obleciał  😉

Kurczak, dawaj znać, co się dzieje.

A tak btw, zostałam posądzona o to, że mojego nowego kota wzięłam, bo chciałam z niego zrobić... skórkę  😲
Mój wet jak to usłyszał, to mnie ochrzanił, że tak od razu sprawy nie postawiłam, bo ten głupi świerzb, którego tak namiętnie leczymy, to tylko defekt estetyczny - przy wyprawianiu skórki uszy by się obcięło  😁
Kurczak, trzymam kciuki.

Makrejsza, mój padre namawia, żeby moją kotkę wypchać póki futerko nie wyliniało i postawić na telewizorze. Ja chyba wolę jednak rękawiczki.  😁
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
30 grudnia 2008 09:59
na pomysł rękawiczek nie wpadłam, trzeba będzie o tym pomyśleć

Kurczak, co z Twoim kotem??
czarnapanda   Złe Czarne Bobo
30 grudnia 2008 10:21
Dziewczynki jak sprawic zeby podróż autem nie była dla kotki histeryczki dramatem.Wiozłam ja ostatnio do Rodziców na Święta,najpierw za chiny nie chciała sie dac zapakowac do klatki,jak już ja spacyfikowałam to zaczęła tak okropnie drzeć pyska ze myslałam ze mi uszy zwiędną jezyk wystawiony,ziajała jak zasapany pies,zamykała sie tylko na światłach,ruszam kot w ryk,przykryłam klatke recznikiem w swej naiwności myslac ze to ja uspokoi ale to nic jeszcze...najlepsze przyszło na autostradzie-sforsowała zamkniecie klatki jednym rzutem cielska i zaczeła skakac po całym aucie-cud boski zesmy sie nie pozabijały i innych na drodze.Jestem przerazona bo w sobote czeka mnie powrót do krakowa.Nie ma kto ze mna wracac zeby ja zajac czymkolwiek nawet mizianiem i nie wiem co robic ❓ ❓ ❓
cieciorka   kocioł bałkański
30 grudnia 2008 12:25
ja swoim kupiłam smycz samochodową. ma regulowaną długość, szersze paski plus jeden na klacie dodatkowy i wtyka się ją tak jak pasy. dużo lepiej znoszą podróż kiedy siedzą luzem niż w kontenerku. nie drą się i są spokojniejsze. możesz go wtedy przypiąć do przedniego siedzenia, jak usiądzie to widzi co za szybą i możesz pogłaskać jedną reką. u mnie jedyny problem to taki ze poza ręcznikiem do leżenia kładę pod spód folię bo dwa razy zdarzyło mi się gwałtowniej hamować i kotek ze strachu zrobił kupkę, co gorsza raz w nowym samochodzie mamy, ale bez plam na szczęście. polecam też wybrać się do weterynarza po coś na uspokojenie, póki nie masz smyczy i nie wypróbujesz jej na krótszych dystansach np do weta, to będzie to lepsze rozwiązanie, lekko ją przyćmi dacie radę dojechać. mam nadzieję, że pójdzie bezproblemowo. ps, zwykła smycz też można chyba jakoś umocować, ale nie próbuj na długa drogę bo może twój  kot i tak będzie wędrować i szarpać a jak sie zerwie to będzie niebezpiecznie.
moja na szczescie jest bardzo doswiadczona w jezdzeniu samochodem i jak tylko wejdzie do auta to idze do tylu na polke za siedzeniami, albo na tylny fotel, kladzie sie i lezy spokojnie poki nie dojedziemy na moiejsce 🙂 nawet do weta ja wiozlam, wsiadlam z przodu, to od razu do tylu poczlapala mimo ze taka bezsilna byla!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 grudnia 2008 12:49
Pinkę wiozłam jeden jedyny raz, jak sie do nas przeprowadzała i tylko arie wyśpiewywała przez całą drogę. Kociątko na początku drogi też zawsze płakało,ale już po 15 minutach była cisza. A że zawsze z nami jeździła w dłuższe trasy, to nie wspomnę jak się na nas ludzie patrzyli w restauracjach. jedno krzesełko dla mamy, drugie dla taty, trzecie dla mnie, a czwarte dla kota w transporterku...
jest stan zapalny. prawdopodobnie albo przeziębienie, albo ma to podłoże neurologiczne (już kiedyś pisałam, że Baciunia trafiła do nas z "przetrąconym" ogonem-ktoś mocno szarpnął i rdzeń został przerwany). na szczęście nie znaleźli kryształków w szczochu. krew też przebadaliśmy i jest świetna. czekam na sygnał od vetki, kiedy przyjedzie do nich odpowiedni lek-nie pamiętam jak się nazywa, chyba jakoś na k i podaje się go kotu raz na dwa tygodnie. ma być dzisiaj jakoś niedługo. wstrzykniemy i będziemy dalej obserwować-za dwa tygodnie kolejne sprawdzenie szczocha.

więc generalnie odetchnęłam, bałam się, że sprawa znaaacznie poważniejsza.
mam tylko nadzieję, że to nie przez ogon, bo to by znaczyło że jeszcze nie raz będziemy się z tym borykać.

załączam zdjątko Baciuni z pierwszego dnia u nas
mam w koncu foty mojej nastolatki

w kolnierzyku..


uszko sie nie miesci czasem..


ale ogolnie to da sie po kociemu..


łapeńka..
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
30 grudnia 2008 14:45
Kurczak, cieszę się, że w miarę pozytywnie 🙂 Trzymam kciuki, żeby to nie był ogon  🙂
Zuziasta   Zakupoholik na odwyku...
30 grudnia 2008 15:14
Moje kocie...
Wyjazdowo


I remontowo...  😁


Mam problem z moim psem. Niedawno, kilka dni temu mój pies źle się poczuł, ledwo mógł chodzić, to już zdarzyło się wcześniej, w nocy bodajże. Podejrzewaliśmy, że to może ktoś przez płot go otruł, albo pogryzł kota ( kot w ogonie ma truciznę)

Ktoś se jaja robi czy ja taka stara i głupia jestem?  😎  😁


🤔 chyba ktos pomylil kota ze szczurem...

Co za bzdura.
Zuziasta   Zakupoholik na odwyku...
30 grudnia 2008 15:21
Czy ja czegos nie wiem, jaka trucizna w ogonie?  🤔
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
30 grudnia 2008 16:27
no jak to, serio o tym nie wiedzieliście?
A oprócz trucizny mają jeszcze taką grzechotkę, którą wrogów odstraszają jak są złe. No i ten kolej jadowy u kocurów!
😁

Magda, ona ma bardzo mądre spojrzenie. Bardzo lubię takie koty - mówiące oczami.

Kurczak, uf uf.

Czarnapanda: ja obstawiam transporterek, szczególnie że podróż na tym etapie jest "be". W transporterku obowiązkowo jakieś twoje ubranie i koci kocyk. Transporterek niech się pojawi w zasięgu jej wzroku już teraz, on ma jej się kojarzyć z normalną codziennością - nie odświętnie stresującą niespodzianką  😉 Ja bym histeryczkę zostawiła przypiętą (w transporterze) pasami po prawej stronie na tylnym siedzeniu. Widzi kierowcę - ciebie, osobę jej znaną - ale niewiele więcej. Jeżeli to pierwszy etap oswajania z jazdą, to im mniej dziwnych i nieznanych bodźców, tym lepiej. Ustal jakiś "święty otwór" - np wejście do transporterka - który nigdy nie będzie zasłaniany. Kot ma się czuć w transporterze bezpiecznie, a nie szamotać się jak dziki walcząc jak zwierzę uwięzione w pułapce. Przez święty otwór można przełożyć kilka palców, pozwolić jej się o nie otrzeć.
Nie gadać z kotem. Na pewno masz jakiś sygnał proszący kota o wyciszenie decybeli w warunkach domowych, jakieś "ciiiii" czy coś. Tylko tym sygnałem odzywaj się do kota. Nasze ludzkie rozmowy kota może potraktować jak rozmawianie z nią, zachęcanie jej do podejścia.... i będzie znów żałosny miauk więźnia. Jak się rozmiauczy - sama ocenisz, czy uciszanie ją nakręca, czy rzeczywiście uspokaja i wycisza. Nie daj się złapać w syndrom papużki falistej: im głośniej i częściej ty, tym głośniej i częściej odpowiada kot.
Oczywiście to wszystko wyżej będzie miało sens, jeżeli kota rzeczywiście najbardziej boi się samej podróży i rzeczywiście wpada w histerię robiąc się mało przewidywalna.
Dopiero gdy siedzenie w samochodzie przestanie być straaaaszne, zaczęłabym etap drugi, czyli siedzenie z tyłu razem z kotem na szelkach i w jakimś kojcu. Etap trzy: kot siedzi sam w szelkach, szelki przypięte do tylnych pasów. Luzem nie puszczam.
Aha, też z doświadczenia: nie uznaję transporterów z metalowymi drzwiczkami. Bardzo kontuzjogenne w razie wypadku czy ostrego hamowania.

PS. Pozbyłam się wreszcie kotów mamy. Oba odchudzone, i przeszczęśliwe, że ich właściwa karmicielka wróciła. Mama już się odgraża, że w 3 dni koteczki nadrobią braki i ponownie "napuchną"  🙄 Honsu i reszta niebieskiej brygady lata teraz po mieszkaniu i ofukuje obce zapachy. Nie wiem tylko czemu w pralce węszą...
dzięki za wsparcie dziewczyny :kwiatek:
dziewuszka o 15 dostała zastrzyk (convenia) teraz obserwujemy i 11-12 oddajemy do badania kolejnego szczocha. vetka powiedziała, że jeśli stan zapalny ma podłoże neurologiczne, to nie może stwierdzić na 100% czy problemy się powtórzą, czy też nie. jak wyzdrowiejemy, to mamy przykazane profilaktycznie badać szczocha co pół roku.

edit: więc myślę, że jest w miarę pozytywnie 😀
kpik   kpik bo kpi?
30 grudnia 2008 20:57
o jak widać teraz wiele kotów na wyjazdowym świętuje 🙂
Zuziasta: kanapa dobierana do koloru oczu :P? śliczny kot
Magda- panienka rozkoszna - pogratulować zdrówka pomimo operacji (mój 15latek był bardzo schorowany 🙁)

Czarnapanda:
-czy kotka była wcześniej przyzwyczajana do transportera? faktu siedzenia w nim i bycia noszoną?
-niektóre koty miauczą bo im niedobrze w czasie drogi - może to jest też problem?dlatego może siedziała cicho jak samochód stał na światłach?
zainwestowałabym też w porządny wygodny transporter którego kot sam nie otworzy w drodze
jeśli jej zachowanie wynika ze strachu można podać środek uspokajający, jeśli z faktu że się nudzi albo nie jest zadowolona że siedzi zamknięta - można popróbować, tak jak dziewczyny pisały, z szelkami dopinanymi do pasów. Tylko lepiej najpierw przetestowac to rozwiązanie na któtkich dystansach

moja kotka zawsze wiedziała gdzie jedzie i czy jej sie będzie tam podobało - jak wracałyśmy do domu do bstoku zawsze jechała grzecznie - kocha to mieszkanie, jak jechałyśmy do wawy - darła się całą drogę- od początku do ostatnich minut, do stajni jezdzi cichutko 🙂
kiedy widzi że wystawiam walizki i torby ona pakuje się do transportera i czeka w nim


cieciorka   kocioł bałkański
31 grudnia 2008 17:32
magda, rzeczywiście bardzo ładna kotka. masz dwa?

zuziasta- już kiedyś wstawiałaś i zapisałam u siebie, bo bardzo podobny zwierzak do mojego w wersji zimowej!
totka moja moja - choc nie mieszka ze mna 🙁 ona w bialym, ja nad morzem..
a frodak nie moj, ale mieszka ze mna.
przeprowadzilabym totke, ale raz ze podroz dluga na jej lata i przeprowadzka stresujaca, dwa ze z frodakiem by sie pewnie bila :/ bo towarzyska jest malo.. a trzy ze mnie nie ma w domu 20h/dobe 😉
Bischa   TAFC Polska :)
02 stycznia 2009 16:01
Oj nie  🤣 Kitka odstawia takie wycia , ryki w transporterze i poza nim ( na smyczy oczywiście ) , że się nie da wytrzymać  🙄 Ona zaczyna nawet jak w domu jest i się ją wsadzi do trasporterka  😁 Tak było od małego , panicznie boi się dworu  🤔 Ale powiem , że lubi na parapet wychodzić i jak się otwierało okno u mojej siostry urządzała sobie spacery po daszku nad klatką schodową . Ale nie daj boże spadnie z parapetu w kuchni to drze się , wścieka  🤣 Pare razy kotkę sąsiadów przesiadującą pod oknem przegoniła i latało się ją łapać , próbowała wskakiwać do sąsiadów na okno  🤔wirek: Hiszpan pomiaukuje w transporterze , ale nic poza tym 🙂 Cezar i Salomon zachowują lub zachowywały ( Cezar nie żyje )  się przykładnie i są samochodowo-transporterowymi milczkami  😀 Za to w domu gadają / gadały na okrągło ( w książce "Koty dla bystrzaków" - polecam ! - piszą , że main coony to koty milczące - bzdet , co widać po moich  🤣 )

Moje koty - Hiszpana nie mogę dorwać  🤣

Kitka




Salomon

Tu obserwuje walkę Valoueva z Holyfieldem  🤣

Ciało skręcone niemal o 180 stopni  🤔

Z Kitką która go nie lubi  😁

Pozdrawiam 🙂
A teraz wygląda tak:



Laguna czy to pół pers?
Mam takiego podobnego, niby pers a jednak trochę inny



a niżej "biały" Rysiu (sierota, wychowany z siostrzyczką przez labladorkę znajomych)




Śliczne te Wasze futra.
Hanuś w wersji letniej:

cieciorka   kocioł bałkański
02 stycznia 2009 18:37
pinesska, super ostatnia fota, kot wyszedł jak godzilla :P

magda, no cóż, pozostaje ci tesknic, ale pociecha taka, ze masz inny ogon na miejscu 🙂

teraz ja was zawale fotami:
latający ninja.
nie smiac sie z mojego wdzianka, to taka podomka 🙂







tu muszę złożyć zażalenie na naszego rudego, bo wyblakł i jest już żółty. dla porównania leo dziadków, prawdziwie pomarańczowy



dzicz okwiat


na pierwszym u weta, na drugim kot u mnie w nogach, jakby ktos nie mogl znaleźć. doktorka nas traktowała jak pare z dzieckiem :P

milusi kotek mieszkający pod szkołą i witający wszystkich wychodzących. niesamowicie serdeczny i uczuciowy pieszczoch, strasznie przykro że nie ma domu


no i jeszcze trochę mojego robaka



z bońkiem


wampirek


godzilla


a tak śpimy
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się