własna przydomowa stajnia

Ircia   Olsztyn Różnowo
27 kwietnia 2012 15:33
Byłam sprawdziłam i są, wszystkie które pozostały to SĄ  🙇 tylko jak długo? Zagrodziłam to co mi zepsuli złodzieje drewnianymi słupkami oj ciężko było bo u nas dziś w cieniu było + 23 stopnie, ale dałam radę.
Być  ja nawet nie wiem jakim słowem określić takie coś, nie mam słów bo złodzieje to za mało, jestem taka wkur.... i zestresowana tym wszystkim że wstałam dzis  o 2.55 i chciałam iśc na pastwiska ale ciemno było i cykora miałam  😡
Jadźka  he he oj męczymy się męczymy, ale dajemy radę,  nie jest lekko ale za to jaka satysfakcja mimo tej ciężkiej pracy  🙂
ranczolodzierz ja nigdy nie zamykałam, a od ponad roku zamykam  wszystko na klucz, bo niestety przypadkowo poznałam paru oszustów którzy oszukali nie tylko mnie ale tez innych ludzi i dlatego teraz wole zamykać, ale co z tego,  pastwiska nie zamknę  :/  Może i coś ich wystraszyło, bardziej dziki podejrzewam, bo psy nie szczekały więc mogły być za górka i nie wyczuć dzików, a śpię bardzo czujnie.

vermouthowa pięknie u Ciebie i piękne koniska  🙂 Ja juz mam odmalowane boksy, a resztę stajni pozostawiam na środę, teraz musze robić zagródkę dla 3 kur i 1 koguta, dziś zaczełam ale nie dałam rady bo za dużo tego jak na jeden dzień  🤔wirek:
kaloe ooo warmińsko-mazurskie  😅 pięknie tam masz, pastwiska super, u mnie to same góry, choć dużo właścicieli koni cieszy sie że konie ćwiczą na tych górach mięśnie, no i niech sobie ćwiczą ale ja nie raz nie mam siły wejść pod taka górę  👿 ale to raczej już starość.
Weźcie no z tą trawą.... ja też taką chcę!!!
Na razie u mnie trawa chyba zatrzymała wzrost... ale wczoraj konie dostały po koszu od dobrego sąsiada. 😉

Właśnie, ja tu z konkretnym pytaniem.... Wypuszcza ktoś w lecie konie na noc? Przygotowujecie je jakoś...? Czy po prostu zostawiacie z jedzeniem na całą noc...?
Trochę się boję, ale z drugiej strony... jak mam znowu widzieć Pallasa oklapniętego na tym ukropie to się poważnie zastanawiam czy nie wywalić ich na noc na dwór.
Ircia   Olsztyn Różnowo
27 kwietnia 2012 16:09
Sankaritarina ja puszczam na noce jak są upały, ale po kradzieży to trochę się obawiam.
Przygotowania to raczej takie żeby pastwiska były bezpieczne i żebym mogła spać w miarę spokojnie, choć przyznam że nigdy nie spię spokojnie i zawsze sprawdzam  w nocy  😵
edit. lit.
Ircia zgadza się warmińsko-mazurskie , ale u mnie tez góry są i to jakie 😀
Sankaritarina   u mnie konie zostają całą noc na pastwisku czyli są na pastwiskach 24 godziny na dobę. W tej chwili nocują już na padoku dostają normalnie jeść tak jak w stajni.
Najprawdopodobniej będę mieć stałego klienta na obornik i problem z głowy. Czyli wywieszenie tabliczki się "opłacało", chociaż biała i tylko ładnie drukowanymi literami uzupełniona. Czarny marker + lakier, działa cuda.

Jeżeli chodzi o pozostawienie koni na noc to mam tylko jedną uwagę, kto ma trudności ze spaniem, niech zainwestuje w solidne ogrodzenie. Po prostu dla świętego spokoju ducha i  żeby koszmary się nie śniły. Ja konia nie bałam się zostawić, siwa w ogóle w nocy nie kombinuje. Ma siano, a jak jest sezon to ma i trawę i cały czas je - nie ma tu chwili na kombinatorykę. Koń towarzysz jak przyszedł to w sumie też nie wybrzydzał, nie miał z resztą opcji, bo siwa nie dopuszczała go do wiaty. Także bardzo szybko się przestawił, ale teraz to się dogadują i w czasie deszczu itd. razem są pod dachem, ale normalnie to wieczorem i w nocy zawsze są na dworze.

Ircia, ktokolwiek to był to na pewno Was obserwował, bo to trzeba wiedzieć, co, gdzie i jak. Nawet bym się nie zdziwiła, gdyby to był jakiś daleki sąsiad.
Ja moich nie zostawiam na noc, gdybym miała ogrodzenie z metalowych rur to może, ale trzem warstwom pastucha nie ufam aż tak. Z resztą, wystarczy żeby kucyk przeturlał się pod ogrodzeniem albo sarny zwaliły taśmę i będzie cyrk.
Tak więc aktualnie wychodzą o 5 rano, na południe schodzą na padok z wodą i drzewami, a potem koło 15 wychodzą znowu na trawę i tak do wieczora. W zeszłym roku pasły się nie raz do 22.00-22.30 🙂

A trawa u nas pięknie wystrzeliła, chociaż aktualne upały nieco ją przystopowały - dzisiaj było 27 stopni i ziemia twarda jak beton. Jutro grodzimy nową kwaterę, na razie mamy trzy na zmianę (ok 1,5 ha w sumie), reszta dojdzie po sianokosach.
Ircia   Olsztyn Różnowo
27 kwietnia 2012 18:04
kaloe a jak to jest u Ciebie z meszką, bo u mnie dziś konie o 11.00 postawiłam do boksów, puściłam je znowu o 15.00 i ledwo dały radę do 18.30 z tymi meszkami. Ja wiem że by nie zwiały czy zaczeły szaleć, ale jakoś tak mi ich szkoda, sama nie mogłam się od tego cholerstwa odgonic a co dopiero konie, a moze to tylko u mnie jest meszek tak dużo?
Być ja też tak podejrzewam i mam chęć to sprawdzić jak tylko znajdę czas na objazd, niestety dopóki mąż w pracy to ja nie moge się z domu ruszyć  :/
Ircia a stosowałaś olejek waniliowy taki do ciast?
Ja smaruje koło oczu i już tak nie dokuczają tylko,że to trzeba powtarzać co pare godzin.
W czerwcu jest największy wysyp tych gadzin w czasie kwitnienia akacji.
Pozdro.
U mnie robactwo i to pełną gębą! Lonżowałam siwą (a raczej próbowałam), nie minęła chwila (koń się lekko spocił) i czarna chmura nad nami. Moje myśli były równie czarne jak to nad nami, więc szybko zaprzestałam robić to, co robiłam i się ewakuowałam wraz z koniem. Teraz się, po prostu już zaczną problemy z latającymi krwiopijcami i innymi towarzyszami broni, którzy podnoszą mi systematycznie ciśnienie. Siwa już polubiła wiatę i się w niej chroni.



lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
27 kwietnia 2012 21:11
A ja melduję-konie w nowym domku!! 😅

O ogrodzenie się nie boję. Konie grzeczne. Bardziej się boję o jakichś nocnych szlajających się nastoletnich, którzy koniki zobaczą... Niby padok daleko drogi, ale jednak. :/ Nic to, chyba i tak się nie zdecyduję na całą noc.
Orzeszkowa, Nooo, to jest całkiem niezły system. Tylko czy ja wstanę o 5... 😡
Wstaniesz.  😉 Jak ja potrafiłam do koni wstać o 4 to i Ty wstaniesz o 5. Dodam jeszcze, że czasami zasypiałam po 24, a i tak zwlokłam się z łóżka. Po prostu jestem wielka w pewnych momentach.  😀
Być., Raczej sądzę, że nie wstanę. 😉 Wstawałam o 4, 5 i każdej innej godzinie na dyżury i dyżurki (nawet nieswoje 😉 ) w różnych stajniach, ale u siebie sobie mogę inaczej zorganizować.
Z resztą, najgorszy ukrop jest w okolicach 12-15, więc wtedy mogłabym nawet je do boksów zaprowadzić na chwilę.
lacuna,  ależ urokliwe pyszczki!

mnie coraz mocniej korci wstawienie konia do siebie, zwłaszcza, jak patrze, że dużo osób trzyma magiczną parkę 🙂

zostawiacie czasem ogony na łace zupelnie same i jedziecie gdzieś? czy zawsze ktos jest?
Ircia   Olsztyn Różnowo
28 kwietnia 2012 07:33
Isabelle ja nigdy nie zostawiam, nawet jak w domu jest moja mama i brat to nie zostawiam im pod opieką koni, bo wiem ze w razie W nie dali by sobie  z nimi rady. Za to mam kochaną właścicielkę  konia, który stoi u mnie i zawsze mogę na niej polegać  😀
siux81  próbowałam olejkiem ale nie działa, mi się wydaje że u mnie są wyjątkowo wredne meszki, a kleszcze jeszcze bardziej, szczególnie jeden koń zbiera chyba wszystkie  z całego województwa  😀iabeł:
Ircia, niestety jak sie przeniosę na wieś, to na pensjonariusza nie mam co liczyć. kto przeniesie sie 50 km od miasta? jesli infrastruktura będzie żadna, dojazd jest żaden... wiec zostaje mi drugi koń 😉 a pensjonariusza widma co oddaje konia na emeryturę nie chcę, a tylko takiego skuszą wielkie pastwiska 😉
Ja jak już muszę gdzieś jechać to zamykam w stajni i sprowadzam ciut szybciej z łąki.
Zawsze lepiej sie czuję jak wujek krąży gdzieś po podwórzu bo jak nikogo nie ma to za bardzo sie denerwuję nawet jak jadę tylko do sklepu.
Ranczolodzierz - współczuje takich sąsiadów ,ja u siebie zostawiałam nawet piwnice otwartą i kluczyki w stacyjce przez dobre 4 lata .Ostatnio zamykam bo sie ludzi na mnożyło i wycieczki sie zaczynają a ludzie są tak paskudni czasem ze pod sam dom podchodzą i gadają ,,a tu ktoś mieszka? ,, a myśleliśmy że nie. 🤔wirek: Zaskoczeni jak sie mówi że to przecież teren prywatny -widać domy ,stajnie ,ogrodzenia-nie rozumiem tego no i zaczełam wszystko zamykać  🙁 bo mielismy przypadek że grupa gości szperała nam w drewutni i do stajni chcieli włazić ( bo poniemieckie) -nazwali siebie ,,patrolem archeologicznym,, z wykrywaczem i piwem w kieszeni.Gdyby nas nie było to kto wie co by wynieśli.
Ale na szczeście nic nam nie zgineło albo nic mi na ten temat nie wiadomo.
[quote="Isabelle"]zostawiacie czasem ogony na łace zupelnie same i jedziecie gdzieś? czy zawsze ktos jest?[/quote]
Zawsze ktoś jest. Nawet jeśli jest to babcia, która nic nie może zrobić i koni nie zgarnie, ale ma telefon! 🙂 Poza tym, mam super-sąsiadów, którzy mogą pomóc.
Jak wyjeżdżamy gdzieś wszyscy, to konie zostają w boksach (no, ale bardzo bardzo rzadko się to zdarza. Ostatnim razem zdarzyło się, kiedy koń jeszcze mieszkał sam).
Isabelle ja nawet kiedy jestem w domu to przez wiekszosc czasu nie widze koni, bo sa akurat w miejscach, ktorych nie widze z okna. Nie latam do nich co 5 minut sprawdzac czy wszystko ok, nie chodze do nich w srodku nocy. Wyleczylam sie juz z tego🙂 Zostawiam je normalnie same kiedy musze gdzies jechac, a nawet jesli ktos inny zostaje w domu to i tak nie chodzi specjalnie sprawdzac co u nich, chyba, ze akurat przechodzi obok padoku to zerknie. W razie gdyby postanowily wybrac sie na wycieczke mam tak fajnych sasiadow, ze od razu bede o tym wiedziec, a sasiedzi sami z siebie pomoga. To sa plusy zycia na wsi🙂 Chociaz w sezonie kiedy jest trawa ucieczki sie po prostu u mnie nie zdarzaja, odpukac. A konie cala dobe kraza miedzy padokiem a pastwiskiem.
Zwialy mi raz w zimie kiedy ogrodzenie pastwiska bylo w kilku miejscach uszkodzone, a huckowi udalo sie otworzyc furtke, ktora nie byla jeszcze wtedy zamykana na klodke😉 Sasiedzi od razu dali znac, a tesciowie pilnowali koni do mojego powrotu zeby nie wyszly na ulice.
Nie mam cisnienia, nie zyje w ciaglym strachu, ze cos im sie moze stac. To po czesci kwestia tego, ze konie trzymane 24/7 na zewnatrz maja swoj wlasny poukladany swiat i czlowieka potrzebuja tak naprawde tylko do dostarczania zarcia i wody 😉
Kradziezy sie podswiadomie boje, ale staram sie o tym nie myslec, bo wiem, ze jesli ktos bedzie chcial to wyprowadzi zwierze z zamknietej na 10 zamkow stajni, a ja w tym czasie moge byc w domu i nawet sie nie zorientowac, ze cos sie dzieje.
Konie cala dobe chodza bez kantarow, wiec to tez w razie czego utrudniloby mam nadzieje ich zlapanie no i mam szczekliwego psiaka, ktory reaguje na wszystko co sie dzieje w okolicy, plus oslice, ktora zaczelaby drzec ryjek gdyby cos zlego sie dzialo 😉 Poza tym obok stajni buduje sie wlasnie nowy dom i caly czas ktos tam teraz jest, a pozniej sasiedzi beda mieli idealny widok na padok i pastwisko, wiec w razie czego na pewno dostane cynk, ze cos sie dzieje 🙂

Wszystko to kwestia tego gdzie sie mieszka, jakie sie ma konie itd. Ja mam akurat komfort psychiczny, bo mieszkam w takim miejscu, ze moge sobie na niego pozwolic, ale na miejscu np. Angeli pewnie tez bym zyla w stresie 🙁
Sankaritarina, skoro ja daję radę, to Ty też dasz. Na upartego można jeszcze wrócić do łóżka i dospać parę godzin, albo cieszyć się, że ma się tyyyyyle czasu 😀
Też mam taką babcię stojącą na straży. Jak raz na ruski rok się zdarzy, że jedziemy gdzieś wszyscy, to konie zostają na padoku najbliżej domu, elektryzator włączony, siatki z sianem naładowane na full albo dużo skoszonej trawy i tfu tfu dają radę. Gdybym je pozamykała to by był taki łomot, że zaraz pół wsi by się zorientowało, że coś jest nie tak.

lacuna super, koniska wyglądają na zadowolone! Obyło się bez większych stresów?

Isabelle uważaj, mnie się z mojej kobyły i kucki do towarzystwa nagle zrobiło pięć koni i naprawdę nie mam pojęcia, jak to się stało 😁

Angela też przerabiałam takie włażenie, ale z najbliższymi sąsiadami. Ot, przyzwyczaili się że przez 10 lat nikt tu nie mieszkał i że można jabłka zbierać, do lasu po drewno łazić, kury wyganiać...  🤔wirek: Udawanie idiotki i grzeczne, acz upierdliwe pytanie każdego i za każdym razem "Dzień dobry, w czym mogę pomóc" załatwiło na szczęście sprawę  😜

stillgrey po paru latach każdy chyba lajtuje i przestaje biegać co pięć minut, zwłaszcza jak ma stałe, zgrane stadko. U nas co jakiś czas nowy mieszkaniec się trafia, więc wtedy biegam. Chociaż przyznam, że teraz mi się nie chce, bo pastwisko pod górkę, więc tylko zwisam z balkonu, żeby zobaczyć czy są. A sąsiedzi, u których konie wypasamy, też są kochani i dzwonią w razie w.
Aaa, no i koniska też bez kantarów, bezpieczniej bo obcy nie ma za co złapać no i same się nie zaplączą w nic. A jakby nawiały to co za różnica, czy muszę założyć kantar czy zapiąć uwiąz, cały cyrk i tak polega na tym, żeby podejść do konia  😁
Orzeszkowa, To ja mam taki "system", że gdybym rano nie wypuściła, to będzie łomot i rżenie. Jak rano wyjdą nawet i na 2 godziny, to później można je w boksie zamknąć i będą grzecznie siedzieć (dopuki nie zobaczą kogoś znajomego za kilka godzin 😉 ). Choć fakt faktem, czasem mogą się nie dać złapać na tym padoku szybciej niż w okolicach 15 😁 (wtedy wiedzą, że idą do boksów, bo mojego do roboty zbieram).
Swoją drogą = ja to bym chciała 5 koni.  😍 I w ogóle... Jestem pod wrażeniem kuców. Ekonomiczne, wytrzymałe, silne, wszechstronne, mogą być bardzo miłe, fajne do jazdy rekreacyjnej... Jak kiedyś będę "na swoim" z końmi przy domu, to chyba do towarzystwa poszukam dużych kuców!
Ja z lapaniem koni nie mam najmniejszego problemu na szczescie, jak zwieja nie probuja uciekac przede mna, a nawet same podchodza jak mnie zobacza🙂 a raz sie zdarzylo, ze same wrocily galopem na padok jak uslyszaly, ze przyszlam i gwizdze na nie😀 (pozytywne skojarzenie z wolaniem z pastwiska na sianko😀) Ja w ogole czesto kiedy laze z konmi na spacery to tylko jednego trzymam na uwiazie, a reszta sobie biega obok. To pewnie tez w nich wyrobilo brak odruchu ucieczki, bo biore je tak podczas spaceru wielokrotnie na uwiaz i puszczam z powrotem.
[

Angela też przerabiałam takie włażenie, ale z najbliższymi sąsiadami. Ot, przyzwyczaili się że przez 10 lat nikt tu nie mieszkał i że można jabłka zbierać, do lasu po drewno łazić, kury wyganiać...  🤔wirek: Udawanie idiotki i grzeczne, acz upierdliwe pytanie każdego i za każdym razem "Dzień dobry, w czym mogę pomóc" załatwiło na szczęście sprawę  😜

oj to ja też tak dokładnie podchodzę ale mieszkamy zdala od zabudowań i z każdej strony aby dojść do sąsiada potrzeba przejść przez las
Sąsiedzi jak do nas przyjeżdzają to idą konkretnie do domu a nie spacerują po naszym ogrodzie i zaglądają do zabudowań - to są ludzie bez wyobraźni i szacunku a przecież pies pilnujący też może skoczyć i ugryźć bo już takie przypadki miałam
Do tego niestety trafiłam na złosliwych grzybiarzy którzy nagminnie wyrywali i niszczyli mi tabliczki i otruli przy okazji mojego psa który zawsze oznajmiał mnie że ktoś zbliża sie pod dom i tego ktory od 10 lat pilnował całego gospodarstwo.
Dlatego boję sie zostawiać konie bo nie ufam ludziom którzy nie szanują czyjejś pracy i przestrzeni.
A część wybiegu mam z młodymi sosnami gdzie jest pełno maślaków - przecież drzew nie wytnę wszystkich aby dali nam spokój bo to dla koni schronienie.
I weź tu teraz ogrodź siatką - musze wyciąć część drzew bo bedą mi siatkę niszczyć jak robią to sąsiadom a na betonowy mur mnie nie stać.To są handlarze grzybami - u Nas ich jest cała gromada a i Ci spacerowicze kompletnie nie robią sobie nic z czyjejś pracy bo w zeszłym roku po młodym owsie spacerki sobie urządzali i pole deptali  😕
Myślałam że na takim zadupiu będzie spokój ale niestety -zadupie też ściąga ludzi 🤣 🤣
Ja ze złapaniem własnego konia problemów nie mam, siwa stoi i czeka jak podejdę. Ostatnio też nauczyły się (tym razem obie), że na gwizd mają jedzenie bądź po prostu marchewkę czy jabłko, przychodzą bądź podbiegają. Od czasów nieszczęsnej zimy, kucyk nie kombinuje i nie ma już ucieczek. Jeżeli chodzi o spacery to również, jeden koń spuszczony, a drugi idzie w ręku. Jeżeli siwa jest maruderem to zaganiam ją do stada jako dobra klacz-matka i wszystko jest w porządku. Młoda nauczyła się już, że nie może się oddalać na większe odległości, bo zaraz interweniuje i jak widzi, że już się w jej stronę obracam to sama podbiega, albo gwizdnę i na to samo wychodzi. Problem oczywiście polega na tym, że moja się bez tamtej obejdzie, a tamta bez mojej już nie. Jest to przypadek na tyle ciężki, że już nie mam pomysłów jak temu zaradzić. Ten koń jest, po prostu tak upierdliwy jak mucha. Idę z siwą na lonżownik, tą muszę odganiać, bo zaraz mi wejdzie i już nie wyjdzie. Lonżuje siwą i mam wiernego obserwatora, który stanie przy płocie i ani drgnie. Czyszczę siwą, przyjdzie i stanie obok i ani drgnie. Wszystko jest ok do momentu, aż Młodej nie straci z oczu.

Ja nigdzie nie wyjeżdżam, ewentualnie do pracy bądź do miasta swoje pozałatwiać. Konie na padoku non stop. Jest sąsiad, który obserwuje i nikomu obcemu nie pozwoli wejść na posesje, jest ciotka, kuzynka, mój ojciec też podejdzie i zobaczy. Co prawda nie mogę wierzyć w opinię ciotki, bo ostatnio jak siwa się tarzała i zrobiła po tym kupę to było wielkie zamieszanie, bo niby ma kolkę. A ona była na tyle kulturalna, że nie zrobiła kupy podczas czynności tarzania tylko po. Jeszcze innym razem usłyszałam, że kasztan na nodze to forma grzybiczna i muszę to leczyć, więc naprawdę edukuje ich jak moja, ale to już moja kuzynka wie więcej, a jest młodsza i ode mnie. Także no cóż, jedynie mam ludzi nadających się do obserwacji i awaryjnych telefonów.

Ja jestem na etapie wahania. Znalazłam super kuca 6 lat i cholercia, uzbierać na niego mogę, ale 2 koń jest w planach tylko i wyłącznie w przypadku jak koń pensjonatowy się wyprowadzi. Mój ojciec i ja jesteśmy w niej zakochani i wiemy, gdzie stoi i gdzie można by po nią jechać. Miłość od pierwszego wejrzenia. Paradoksalnie nie lubię wszystkich kuców za to ich kombinowanie i obżarstwo, bo tak je w tej chwili postrzegam.
kaloe a jak to jest u Ciebie z meszką, bo u mnie dziś konie o 11.00 postawiłam do boksów, puściłam je znowu o 15.00 i ledwo dały radę do 18.30 z tymi meszkami. Ja wiem że by nie zwiały czy zaczeły szaleć, ale jakoś tak mi ich szkoda, sama nie mogłam się od tego cholerstwa odgonic a co dopiero konie, a moze to tylko u mnie jest meszek tak dużo?
Być ja też tak podejrzewam i mam chęć to sprawdzić jak tylko znajdę czas na objazd, niestety dopóki mąż w pracy to ja nie moge się z domu ruszyć  :/

U mnie jakoś meszek nie ma a przynajmniej nie ma ich w dużych ilościach , na konia przypada tak po 10 meszek  😉.
Co do całodobowego pastwiskowania to ja również nie odważyła bym sie zostawić konie na pastwisku nocą jak bym miała ogrodzenie z samego  pastucha elektrycznego. Ja mam pastwiska ogrodzone grubymi drutami puszczone są na kołkach dwa druty na  górze i  tak na wysokości około 50 cm nad ziemią . Przymocowane są do grubych kołków o wysokości 1,60 nad ziemią w ziemi siedzi jakieś 0,5m. Jeszcze między tymi grubymi drutami jest cienki drut do którego podłączony jest pastuch elektryczny. Takie ogrodzenie sprawdza się bardzo dobrze , konie i ich właściciele zadowoleni bo pupile cały czas na trawce.
Na zdjęciach widać jak to wygląda.
stillgrey, Ja nie powiedziałam, że mam jakiś problem z łapaniem któregokolwiek konia. Problemów z łapaniem takich, że miałabym któregoś nie złapać, nie ma żadnych... -.-'

kaloe, Czekaj, czekaj -> masz ogrodzone tylko pastuchem? Tzn, na drewnianych słupkach, ale innego ogrodzenia za tym nie ma?
Mam ogrodzenie z siatki. Tylko, że ten padok jest niedaleko drogi i najbardziej się boję jakichś nocnych dzieciorów, które mają wakacje. Pewnie przesadzam, ale.. no, jednak gdzieś mnie strach bierze jak sobie pomyślę, że jeden z drugim mogliby przez płot przejść, bo "o! konie! ale heca!". 
Sankaritarina nie odnioslam sie do tego co Ty napisalas, tylko do slow Orzeszkowej:
"A jakby nawiały to co za różnica, czy muszę założyć kantar czy zapiąć uwiąz, cały cyrk i tak polega na tym, żeby podejść do konia  hihi"
Niemoznosc zlapania koni na padoku, to dla mnie kompletna abstrakcja ;P
Tak jak widać na zdjęciach, w tych dwóch grubych drutach nie ma prądu ze względu na to że jak koń wsadził by nogę to pastuch go zamęczy 😉 bo tego grubego drutu koń nie da rady przerwać, pastuch jest tylko podłączony do środkowego cieniego drutu.
kaloe taki gruby drut, ktorego kon nie da rady przerwac moze mu ta noge nawet odciac, a na pewno pokaleczyc do kosci 🙁
ja bym w Twoim ogrodzeniu przeplotla jeszcze biala linke polipropylenowa miedzy drutami dla lepszej widocznosci ogrodzenia - koszt 2 tys mb to 20-30zl 🙂
Wierzcie mi że to ogrodzenie jest naprawdę dobrze widoczne , ale dodatkowo na cienkim drucie od pastucha są pozawieszane wstążeczki. Najniższy drut jest około 60-70 cm nad ziemią więc nie wiem co konie musiały by robić aby wsadzić tam nogę, chyba dęba stawać. Ja jestem bardzo zadowolona z takiego ogrodzenia, nigdy nie było żadnego wypadku , sarny mi nie przerywają ogrodzenia tylko sobie przechodzą pod spodem. Zresztą pomysł na takie ogrodzenie nie jest moim pomysłem , tak kiedyś grodzono w PGR-ach między innymi dla koni.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się