MOTOCYKLIŚCI

tunrida, super zdjęcia!😀 ja wczoraj w końcu wyciągnęłam Harrego na małą przejażdżkę (na motoserce w Gorlicach) i.... aaaaaaach!😀 kocham to moto i nikomu nie oddam😀😀😀 dalej mi trochę ciężko na parkingach, ale wiedząc jaki mam przedni hebel bardziej uważam i jest naprawde ok i nic się nie dzieje🙂 a jeździ się nim CUDOWNIE! oczywiście dalej pyrkam sobie 100-110 mimo, że chciałby pójść znacznie szybciej, ale zamierzam się wjeżdżać w niego stopniowo i na razie nie szaleję😉 a w końcu przy wyprzedzaniu mam czym wyprzedzić, zbiera się jak marzenie, pozycja znacznie bardziej mi odpowiada, no i, nie ukrywam, robi wrażenie🙂 i jestem z siebie dumna, bo wracałam w deszczu, na praktycznie nowiutkich oponach (wczoraj nim dobiłam do całych 250 km:P), z tylnym kapciem jak od SUVa i dałam radę!🙂 wprawdzie wrociliśmy ufajdani obydwoje, ja po kask, a on po całości, oprócz miejsca w którym miałam tyłek:P ale było dobrze, bez przygód - cudnie😀

a co do sprzedaży - oj wiem co czujesz... też mnie serce bolało jak Brevka pojechała... ale doceniam nowe moto, a ja miałam jeszcze o tyle fajniej, że poszła do znajomej, więc wiem że jest w dobrych rękach🙂
Ale Wam dziewczyny zazdroszcze... U mnie sie nie zapowiada na szybkie otwarcie sezonu 🙁 Co najwyzej tata da mi sie przejechac nowym Royalem Enfieldem, a po za tym to nie mam zadnego sprzetu na horyzoncie 🙁
Angeel, to chociaż Enfieldem! 😉

ja poszłam dzisiaj do mojego maleństwa, niestety nie miałam czasu go poczyścić🙁 ale mam komorkowe zdjęcia🙂

upaprane moto:


w całej okazałości🙂


i kapeć! <3 R18 - w Fordzie Kuga (suvie 4x4) kółka są węższe;P
Breva- Harry jest śliczny, to i wrażenie robi. A że na dodatek laska na nim, to wrażenie podwójne.  😀
U nas też było tego dnia motoserce, ale jakoś tak...wywiało nas na te mazury.

A dziś z mężem trochę po lasach.
Znaleźliśmy drogę caluśką zalaną wodą. Normalnie z drogi zrobiła się rzeczka. Oczywiście trzeba se było po tym pojeździć.
A..i leżałam dziś na piachu.  😡
Jadę sobie piaskową drogą, koleiną taką głęboką, jadę....a tu przede mną z naprzeciwka koleś na MV-ce. Nie dałabym rady przeskoczyć z jednej koleiny na drugą, bo za grząski i za wysoki był piach po środku, więc zaczęłam hamować. Chciałam wyhamować do zera i na jedynce powoli zjechać z tego śladu.
Ale jakoś przed samym zatrzymaniem mną majtnęło i leżę. Wstyd.  😡
Pocieszam się, że to dlatego, że mam opony ogólnoużytkowe a nie leśne i na takich ogólnoużytkowych nie mam tyle siły w łapach, żeby utrzymać czasami motocykl na bardziej grząskim piachu. Na tych leśnych oponach było mi dużo łatwiej.







Przygotowania do Rumunii pełną parą.  😀
Co u was? Weekend był. Jeździłyście?

Tunrida widzę, że miałyśmy podobny weekend 🙂

Ja w okolicach Olsztyna.... dokładniej w Mierkach na Tabunadzie 😉
Wybawiłam się niesamowicie..... zrobiliśmy jakieś 600 km..... i nawet jeleń mi wylazł na drogę w ramach atrakcji.... taki z połowę większy od mojego Trampka.... ale wyhamowałam dzieki Bogu 😀
Fotki tutaj: https://www.facebook.com/media/set/?set=a.423105404370314.119141.100000125735829&type=1&notif_t=like
Ta...fajowo...nie mam facebooka.  🤔 Daj jakieś fotki tutaj.  :kwiatek:
Leo - o prosze, na zdjeciach widze, ze przejezdzalas jakies 300m od mojego obecnego domu :P
Zaraz wstawię fotki tutaj 😉 Obiecuję 🙂

Angeel... nawet mi o tym nie mów!!!! Gdybym tylko wiedziała to bym się wprosiła na herbatkę 😉 Szczególnie, że standardowo na wszelki wypadek wzięłam ze sobą bryczesy, więc mogłybyśmy gdzieś wyskoczyć na konie 😉

edit: są i fotki 😀
















Aaale fajne foty.  😍 Super konik z tobą jeździ. Chyba zerżnę patent i też se coś przyczepię. Tylko muszę się zastanowić która z ukochanych maskotek na to zasługuje najbardziej.  😉
fajne, fejne...aż się chce moto wystawić
(kurde..jaka ty chuda...muszę się poodchudzać w końcu skutecznie)
Leo - dobic Cie ? Jeszcze blizej niz do mojego domu mialas do mojego konia :P Przy wjezdzie do Olsztyna nie wiem czy przyuwazylas tablice ze strzalka w lewo "konie". Tuz przed stacja Orlenu po lewej stronie. Tam stoi moj Marian :P Fotki swietne ! (Juz je "polubilam" 😀 ) A konik z Biedronki mnie nieziemsko ucieszyl 😀 (tez mam takiego, tyle ze gniadego:P)
Byłam na tym Orlenie i widziałam ten napis 🙁
A co do konika - to zdaża sie, że inni motocykliści mnie zaczepiają na swiatłach i zawsze słyszę, za mam zaj.bistego osła z tyłu 🙂
A co do chudości to do chudej mi daleko (czarny wyszczupla po prostu 😉 ) ale staram się jak mogę, żeby schudnąć 😉
Jeszcze 10 kg i będziemy mogły mówić, że jestem chuda 😉
No patrz, a moglas nas odwiedzic :P Tak blisko bylas 🙂 Zapraszam przy nastepnej wizycie na warmie ! 🙂
Angeel może być tak, że jeszcze w tym roku się zobaczymy 😉 Mamy w planach motozagle, motokonie, motokajaki..... więc wiesz jak jest 😉 Szczególnie żagle raczej będą gdzieś w Waszym kierunku 😉
Zasadniczo to planuję jeździć na mazury, w okolice Krakowa i pewnie w Bieszczady w tym roku... więc będę pisała tutaj jak się będę gdzieś wybierać 😉
Na mazury to i ja mam blisko. A w weekend majowy okazało się, że nie pracuję tyle ile myślałam, że będę pracowała i szykujemy się z mężem gdzieś na Suwalszczyznę. Hip hip hura.  😅
Leo - a ja wakacje akurat spedze na mazowszu :P
Zaliczyłam właśnie 3-dniowy wypad na Mazury i na Suwalszczyznę. Z mężem i znajomymi.
Było super.  😍 Jestem zmęczona, ale pozytywnie.
Staraliśmy się trasę dobierać pod enduro, więc sporo szutrów, piachów, drogi gorszego gatunku, za to widoki zarąbiste.

Zmałpowałam od Leo maskotkę z tyłu motocykla. I zostawiam to jako patent na stałe na dłuższe trasy. Choćby z tego powodu, że widzę pozytywne zachowania kierowców. Na przykład. Mąż pierwszy wyprzedza samochód. Samochód nie chce się dać, próbuje się nagle ścigać.  🤔wirek: Mąż jest szybszy i znika na horyzoncie. Ja próbuję gonić męża, samochód nie chce się dać. Wiecie.....honor i te sprawy.  🤔 Kiedy jednak w pewnym momencie go dopadam i wyprzedzam, to często bywało tak, że honor kierowcy nie pozwalał i potem takie auto goniło mnie bez sensu, a ja musiałam przed nim uciekać, żeby mi nie siedział na ogonie. ( a wiecie jakie to nieprzyjemne uczucie jak auto na ogonie siedzi)
Od kiedy mam maskotkę, ŻADEN samochód mnie nie gonił. Odpuszczali natychmiast jak ich wyminęłam. Taki doczepiony osiołek chyba rozładowuje ich adrenalinę i przestają się wygłupiać.  😉
Naprawdę dużo łatwiej jeździło mi się z doczepionym osiołkiem.  🙂

Fotki w albumie.  http://re-volta.pl/galeria/album/3294
A tu jedna- najbardziej mi się chyba podoba.



Za 2 dni o ile pogoda dopisze spróbujemy się wbić w okolice Biebrzy.




Tunrida... zazdraszczam wypadu!!!
Fotka rewelacja!!!
Ja tylko wokól komina w niedzielę (jakieś 200 km) i w poniedziałek 100 😉
Leo-200 km, to całkiem niezła odległość jak na jazdę wokół komina  😉 My wokół komina to około 100 robimy.
A jutro spróbujemy się wbić nad Biebrzę. Jutro rano zejdę z nocy, wpadnę o 8😲0 jeszcze w jedno miejsce i około 10😲0 wypad.  😅 Gorzej, że pojutrze mają być burze. Według pogody na icm.pl, akurat wypada nam powrót do domu w burzę. Trzeba będzie zabrać ortaliony. No..zobaczymy jak to będzie.
Mąż maruda, ale tłumaczę mu, że muszę mieć odpowiednie przygotowanie do tej Rumunii, więc w burzę też muszę pojeździć.
Tunrida... w burzę się super jeździ 😀
A co do moich 200 km to plan był na 70 😉 ale, że znajomi zadzwonili, żeby zajrzeć do nich na działkę (a to jest w kompletnie drugą stronę od Wawy) to pojechaliśmy 🙂
No i się zrobiło 200 km, z kawałkiem szutrów i piachów (ja oczywiście te kawałki pokonałam z przerażeniem w oczach - ale się udało) 😀
A co do jutra.... szerokości 😀
Jechaliśmy kiedyś w totalną ulewę, chyba z 60 km w drodze nad morze. A....i później jeszcze w drodze powrotnej też, już w mniejszą.
Bo ja wiem czy tak fajnie?  😉 My trochę psychicznie siadamy, kiedy wszystko przemaka. Buty (ochraniacze mi się przetarły od spodu), rękawiczki, włosy (od zdejmowania kasku na postojach) No i prędkość drastycznie spada.
W sumie dobrze umieć jeździć w każdą pogodę, ale preferujemy jednak słoneczko i brak wiatru.  😉
A zwłaszcza mąż, któremu szybka od środka paruje, a chłop w okularach jeździ. Okulary też mu parują i się wścieka.

No...ale w burzę, taką z piorunami to nie jechałam jeszcze.  😁

ps- opony to masz widzę chyba takie typowo asfaltowe, co nie?
Tak, mam założone szosówki 🙂 Kostki mam w domu ale jeszcze się nie przekonałam psychicznie do zmiany 😉
No w ulewę jest słabo... ale burza jest super 🙂 ale może to po prostu moje zboczenie bo ja ogólnie uwielbiam burzę 😀
To ja ci powiem, jakie mam wrażenia.
1) na kostkach w terenie super. Głęboki piach nawet nie straszny. Motocykl czasami straszy, że się przewróci, rzuca mi się jakoś na boki, czasami mam wrażenie, że przednie koło jedzie z mojej prawej, a tylne z mojej lewej ( tak jakby motocykl był złamany na ramie) ale to jest TYLKO straszenie.  😉 Nie przewraca się. Mimo, że mi koło złapie muldę piachu kantem. Super się jedzie. I naprawdę zasuwam za chłopakami równo. (no...inaczej wchodzę w zakręy w terenie, bo oni wchodzą w zakręt ślizgiem na tylnym kole, a ja nie umiem)
Za to na asfalt...masakra. Zakręty na kwadratowo. Boję się przechylić na zakręcie, bo nasłuchałam się o tym, jak chłopaki się wyglebiali. Mam wrażenie, że czuję jak tej przyczepności brakuje na asfalcie. Na kostkach na asfalcie jadę góra 90 na prostej. A przed zakrętami zwalniam mocno.

2) na oponach enduro ( czyli takich pośrednich) super się lata na asfalcie. Można się kłaść elegancko w zakręty. Ekstra. Za to w terenie- JA mam problem. Chłopaki na swoich oponach enduro śmigają, a ja nie mogę. Motocykl mi się ślizga na piachu. I nie jest to tylko straszenie, jak na kostce. On się naprawdę uślizguje i trzeba mieć sporo pary w łapach, żeby go przytrzymać czasami za ster. A ja tej pary czuję, że nie mam. I czuję, że jakby co, to będzie gleba. Więc w terenie zostaję za nimi w tyle i muszą czekać na mnie.

3) nie wyobrażam sobie jak można na typowo szosowej wjechać w konkretny teren. (chyba kostka mnie do tego stopnia rozpieściła)

No i podsumowując. Niby te opony enduro mają być do wszystkiego, ale dla mnie jako dla kobiety, nie za mocnej w łapach, to one nie są do wszystkiego, ale raczej na asfalt. A w teren...to tyle, że wjadę. Ale żebym poszalała w nim, to nie.
No i jednak jako rozpieszczona lala będę domagać się aby małe enduro miało jesienią kostkę i będzie ono tylko w teren. A duży V-strom na zwykłych oponach, będzie jako enduro na asfalt. Taki mam plan.  😀
Nienenerwowac!!! Fajnie ze mozecie jezdzic 🙂
Moj moto drugi tydzien w garazu.... tiruriruram....
A leje tu chyba od miesiaca grrrrrr!!!
Ale odbije sobie a co?!!
Obecnie zas powstalo male przedsiewziecie....
Moto-foto-charytatywne :P Odgrywam w nim spora role i mnie to na razie nakreca  😀
Tunrida no właśnie dlatego mam obawy.... Ja jeżdżę głównie po asfalcie, a na off'a to tylko czasami przez przypadek trafiam.... Gdybym miała założone kostki to pewnie co weekend bym walczyła z poligonami.... ale z kolei do pracy ciężko by sie jeździło..... Kostki mam, bo kumpel sprzedał swojego Trampka i opony mi zostawił 😀
No i tak sobie stoją w mieszkaniu i czekają aż podejmę męską decyzję i je wrzucę na moto 😉
Ale na tych moich szosówkach to off jest jakąś masakrą... Ale już się nauczyłam, żeby nie hamować przodem i że jak się moto ślizga to dodawać gazu a nie hamować 😀
Ale serce mam w gardle i tak za każdym razem jak wjeżdżam w piach 😉
Tyle w tym dobrego, że zawsze są ze mną mężczyźni w każdej chwili gotowi pomóc, podpowiedzieć co robię nie tak, a w razie gleby podnieść mi moto (bo z pękniętym kręgosłupem tych 200 kg nie próbuję nawet podnosić 😉 )
Wiesz co? Zrób tak jak ja. Załóż kostkę jesienią, kiedy sezon motocyklowy się powoli kończy i kiedy po asfalcie do pracy samochodem jeździsz.
Wtedy załóż kostkę, bo wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa zabawa na offa. Błoto, woda- sama radość w lesie.
My zawsze w lesie najwięcej czasu spędzamy bardzo wczesną wiosną i jesienią aż do zimy.
A na razie póki sezon motocyklowy, lataj na szosówkach.

My w trakcie pakowania. Zaraz ruszamy. Chyba zabiorę ze sobą zwykłe jeansy i kurtkę końską, bo w ciuchach tekstylnych się zagotuję na wertepach.
Tunrida.... ale ja nie mam puszki 😉 W tym ostatnim sezonie jeździłam Trampkiem do połowy grudnia 😉
A nie no.....to jak nie masz puszki i motocykl służy ci głównie jako środek transportu, to zakładanie kostek faktycznie mija się z celem.  😉 To ja bym w ogóle ich nie zakładała.

A ja już wróciłam. Stwierdziliśmy, że nie bierzemy noclegu.
Dolina Biebrzy jest urocza. Naprawdę.  🙂
Ma moze ktos którąś z 500-tek- Kawasaki gpz500s, Suzuki gs 500 lub Honda cb500?? Szukam czegos do nauki na sezon-dwa, a wiec i niezbyt drogiego.
Dziewczyny doradzcie bo mam zagwozdkę 😉 Szukam czegoś na 1 moto, wybieram pomiędzy:
- virago 535 ( siedziałam i troche mnie przeważyła, aczkolwiek była w pełni ubrana i miała nie tą kierownicę której szukam)
- savage ls 650 ( całkiem spoko, koleś w salonie mi doradzał, ale troche się boje o duży silnik ),
- ostatnio wygrzebałam na allegro intrudera 250, baardzo fajny ale cena już trochę mniej ( 7200 zł a chciałabym się zamknąć tak do 6000-6.500),
a teraz jeszcze doszła do wyboru virago 250 ( która waży 160 i wydaje mi się całkiem rozsądna, znalazłam 2 fajne modele )
W sumie rodzi sie głowne pytanie - czy brać coś mniejszego jak np 250, objeździć się 1-2 sezony i potem wymienić na większe, czy tez od razu wziąć coś mocniejszego ( jak np virago 535, czy savage 650 ), starać sie to jakoś ogarnąć i nie zabić  😁 Każdy radzi mi inaczej, że 250 szybko się znudzi etc, inni znowu że 250 jest okej ale po roku coś większego. Help ! 😉
Myślę, że na forum tym bardziej nic mądrego ci nie poradzimy. A to dlatego, że każdy jest inny.
Pytanie- jak sobie radzisz na motocyklu?
-Jeśli jesteś dość wysoka, dość silna, jeździsz dobrze i idzie ci naprawdę dobrze, to moim zdaniem taka 250 to strata czasu. Ja dostałam mniejsze moto na początek...no i nie powiem...fajnie tak na początek mieć coś małego i zgrabnego, ale ja już zmieniałam na większy w TYM SAMYM sezonie.
( a że mam męża motocyklistę to wszystkim się szybko zajął i nie musiałam sobie tym głowy zawracać. Ale jakbym tak nie miała dobrego wsparcia i miała sama dumać co robić, jak sprzedać, jaki kupić nowy, to bym się wkurzała)

-Jeśli jednak nie jesteś za wysoka i za silna, tylko drobne i delikatne dziewczę w ciebie i do tego jednak nie czujesz się zbyt pewnie na motocyklu jeszcze i kiedy wsiadasz na większy i cięższy, to czujesz, że się boisz i że cię to przeraża, to nie bierz dużego, tylko jakiś mały i zgrabny na początek.

Ja tam posłuchałam się opinii męża, znajomych kolegów którzy mnie znają i pana z kursu prawa jazdy. wszyscy twierdzili, że dam radę z większym i mocniejszym motocyklem. I dostałam na dzień dobry Virago 750.
Więc.....każdy jest inny. A najważniejsze jest jednak bezpieczeństwo.

( właśnie wczoraj mężowi baba wyjechała z parkingu i poszedł szlifem po betonie. Jest cały, ale nieźle poobijany)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się