Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

to normalne w stadninach państwowych, oni jeszcze nadal żyją w innym świecie 🙄
Zarząd się nie może zebrać. Mam dzwonić jeszcze raz w... środę. 😵
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 maja 2012 10:17
Zarząd się nie może zebrać. Mam dzwonić jeszcze raz w... środę. 😵


oni specjalnie takie kłody pod nogi rzucają. Wtedy klient się robi coraz bardziej namolny i zdesperowany 😉
maea szkoda, że nie szukasz rocznej klaczy, mam piękną klacz po Dionizosie , półsiostrę  tego pana ze zdjęcia 😉
kujka   new better life mode: on
26 maja 2012 10:37
no i co, jakby dziewczyna przyjechala z przyczepa i pieniedzmi w rekach to tez by nie mogli sie okreslic z cena?
paranoja...  😵
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 maja 2012 10:39
no i co, jakby dziewczyna przyjechala z przyczepa i pieniedzmi w rekach to tez by nie mogli sie okreslic z cena?
paranoja...  😵


to by akurat zarząd miał posiedzenionaradę i w ogóle nie byłoby z kim gadać  😂

więc najlepiej jadąc tam zaopatrzyć się namiot i zaparkować go w bliskim pobliżu biura zarządu.
Generalnie polityka ANR jest taka, że stadniny mają upaść, tzn. ogłosić upadłość, nikomu nie zależy ,by się w nich dobrze działo, i by dobrze prosperowały, do tego trzeba dołożyć stary zwyczaj pod biurkowy, i mamy obraz  sprzedaży koni z PSK taki jaki mamy.
maea szkoda, że nie szukasz rocznej klaczy, mam piękną klacz po Dionizosie , półsiostrę  tego pana ze zdjęcia 😉



Jak finanse pozwolą, to może za rok będę się oglądać za jakąś drugą klaczką. :kwiatek:

Echhh, ja z natury ugodowa kobieta jestem, w kontaktach z obcymi ludźmi najbardziej, bo niestety na grzeczną mnie wychowano... I nie mam pojęcia, jak w uprzejmy sposób docisnąć, dać znać, że coś tu nie halo. Może jakbym od początku zamiotła pióropuszem po ziemi, to byłoby inaczej. 🙄 Klaczki mi się podobają, jedną być może chciałabym przywieźć do siebie - mój wybór zweryfikuje jeszcze pobyt w Ochabach, no ale praktycznie jestem zdecydowana. I weź tu bądź mądry. 😉
,
Gillian   four letter word
08 czerwca 2012 21:29
Demonowa, też się rozglądałam za koniem w BB i to samo - pokazali mi przeciętne konie w cenach z kosmosu. Może chociaż były zdrowe 😉 oglądałam baczniej pewnego kasztana, wszystko było dobrze dopóki nie zerknęłam w kopyta, okrągłe podkowy i wkładki, nikt mi nie był w stanie wyjaśnić po co to ma więc zrezygnowałam.
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2012 21:30
Never ever nie kupujcie konia w podkowach, choćby był złoty-platynowy  😎
Kiedyś bym kupiła, ale prawie, bo do transakcji nie doszło. Dziwiłam się, że ma podkowy, bo z tego, co mówiła właścicielka: "są tylko dlatego, że mu się kopyto kruszy". Bardzo łamliwe się okazały.  😎
Gillian   four letter word
08 czerwca 2012 21:44
Wiwiana, nie wiem po co ta złośliwość? później się okazało, że ów kasztan ma nieźle walnięte trzeszczki więc przeczucie miałam dobre i uniknęłam kolejnego chorego konia do kolekcji 😉
Wiwiana   szaman fanatyk
08 czerwca 2012 21:50
E tam zaraz złośliwość 😉 Dobre przeczucie miałaś.
Z podkowami u kupowanych koni jest taki problem, że dopóki koń je nosi, to je nosi.
Ale bywa i tak, że zakłada się je po to, żeby zamaskować jakiś problem... na przykład trzeszczki właśnie. I koń sobie pracuje i pracuje, cały czas podkuty, a potem z nagła zaczyna kuleć... u nowego pańcia zazwyczaj. 😉

Pierwsza rzecz w kupowaniu - obejrzeć kopyta. Jeśli sprzedający unika odpowiedzi na pytanie dlaczego koń jest tak-a-tak podkuty, nie wie, albo co gorsza plącze się w zeznaniach - nie brać, choćby koń paczał jak kot ze Shreka.
wiwiana, moje konie często nigdy nie widziały podków  i jak przyjeżdżają klienci coś kupić to pierwsze pytanie - dlaczego ten koń nie podkuty 😵, a jak jeszcze mówię ,że regularnie startują na zawodach  🤔 to zdziwienie ogromne. Kujemy wtedy kiedy podłoże tego wymaga i oczywiście ranga zawodów. Generalnie unikam kucia młodych koni,  i nigdy jeszcze nie miałam przypadku kulawizny, naciągnięcia , trzeszczki itp.
leonek dla mnie masz bardzo zdrowe podejscie. 😉

posiadajac konia ze slabym kopytem bardzo zwracam na to uwage. moja musiala zostac podkuta jak zaczela pracowac pod siodlem (ok 3,5roku zycia) co nie uwazam za dobre. ale wtedy nie bylo czasu na wzmacnianie kopyt.
poniewaz teraz od dluzszego czasu na niej nie jezdze, podkowy zostaly zdjete (po ponad 3 latach podkuwania bez przerwy) i kopyta sie zdecydowanie wzmocnily. ale oczywiscie potrzeba na to czasu. juz prawie rok chodzi tylko po pastwisku.
Wiwiana   szaman fanatyk
11 czerwca 2012 12:58
leonek, ale to nie świadczy o Twoich zaniedbaniach jako hodowcy, tylko o braku elementarnej wiedzy u kupującego. 😉

Żeby nie być gołosłowną - oto kopyto konia hodowli leonek, który startuje w skokach bez podków.


I bardzo bym chciała, żeby każde kopyto u każdego oglądanego konia tak wyglądało.

Z perspektywy potencjalnego kupującego - jeśli pytam hodowcę ile czasu jego źrebięta spędzają na padoku, a ile w stajni, i słyszę odpowiedź, że wychodzą na kilka godzin dziennie na piaszczysty padok, o ile jest dobra pogoda, to już nawet nogi koniowi nie muszę podnosić, żeby wiedzieć, że strzałek nie ma co u niego szukać.
W desperację może to człowieka wpędzić...
Jednak nie wytrzymałam.Znam konia od leonek który przyjeżdzajęc do naszej stajni miał 4 kopyta z rakiem i znam perypetie jakie obecni właściciele tego konia przebyli z weterynarzami i własnie z leonek.Dodam ,że obecni właścicielie do dnia dzisiejszego bujają się z koniem po klinikach/okolo 1,5-2 lat po kupnie konia./
Nieładnie to świadczy o leonek.Na szczęscie koń ma kochających właścicieli którzy nie myślą o pozbyciu się go.
Oczywiście leonek zapewniała ,że koń jest zdrowy a rzka kopyt dostał po przyjeżdzie do naszej stajni.
Ale zaraz, nie zauważyli raka kopyta, kupując konia?
troche to dziwne, ze kupuje sie konia z rakiem kopyta?slepi?bez podstawowej wiedzy czy tak zakochani w konisiu, ze nawet na 3 nogach by kupili.
Tez znam leonek i jej konie,nawet sama sie zastanawialam nad jednym koniem i od razu leonek mi powiedziala, ze kon ma tendencje do problemow ze strzalka.
Co do panstwowych stadnin-jak sie ma znajomosci to konia co wart jest rzeczywiscie kilkadziesiat tysiaczkow kupuje sie za kilka...i takich konie w Wawie jest nascie, bo uklady,ukladziki...rzygac sie chce i tyle.
Do Karli-ja wiem ze bronisz leonka bo to stary re-voltowicz a ja jestem tu nowa.Odpowiadając na twoje pytanie-tak to byli laicy w sprawie kupna koni i nie kupowali konia po badaniach.Sprawa kopyt/wszystkich czterech zresztą/wyszła dopiero kiedy przyjechał nasz kowal .Tak wiem powiecie ze są sobie winni i jest  to prawda a ja nie napisałam że leonek jest nieuczciwa tylko odniosłam się do jej poprzedniego postu , w którym napisała ,że żaden z jej koni nie był kulawy-bo ten kiedy go pojechali oglądać właśnie był kulawy -leonek zapewniała,że koń jest zdrowy i kuleje dlatego-że naciągnął sie na padoku. i kiedy wjechali do naszej stajni zadzwoniła ,że koń przestał kuleć.-więc pojechali go oglądać jeszcze raz.Tak jak napisałam.klacz bardzo dobrze trafiła zresztą to piękny i dobrze ułożony koń dobry rodowodowo tylko przynajmniej jak do tej pory nie za bardzo nadawał się pod siodło-o skokach nie wspomnę.Uważam i może będę odosobniona w tym co teraz napiszę-ale jak na rasowego hodowcę przystało ktory juz niejednego konia sprzedał dobrze by było-gdyby leonek uprzedziła ich ,że klacz ma problemy z kopytami i dlatego jest taka cena a nie inna-lub  gdyby nie wiedziała a dowiedziała się juz póżniej ,że klacz ma takie problemy to dołożyła by się finansowo do leczenia.
Ja sama kiedy szukałam konia dla siebie patrzyłam na dwa jej konie-bardzo mi się podobały ale ze względy na opisaną wyżej sytuację odpuściłam je sobie i znam jeszcze dwie osoby które zrobiły to samo.
nie ma znaczenia czy stary czy mlody revoltowicz
jak sie kupuje bez badan (nawet tych podstawowych) to sorry...i co do kopyt-to Leonek mowi co i jak-mi od razu powiedziala i to oprocz wzrostu klaczy byl  koronny argument przy rezygnacji z ogladania  konia.
Mozesz na pw napisac co to za klacz-moze okaze sie, ze to ta sama co ja sie interesowalam.
Jednak nie wytrzymałam.Znam konia od leonek który przyjeżdzajęc do naszej stajni miał 4 kopyta z rakiem i znam perypetie jakie obecni właściciele tego konia przebyli z weterynarzami i własnie z leonek.Dodam ,że obecni właścicielie do dnia dzisiejszego bujają się z koniem po klinikach/okolo 1,5-2 lat po kupnie konia./
Nieładnie to świadczy o leonek.Na szczęscie koń ma kochających właścicieli którzy nie myślą o pozbyciu się go.
Oczywiście leonek zapewniała ,że koń jest zdrowy a rzka kopyt dostał po przyjeżdzie do naszej stajni.
znam naprawdę wiele wcześniej zdrowych koni, które przez laicką nadopiekuńczość  i brak asertywności weterynarzy (pazerność?) zostały wpędzone w poważne problemy zdrowotne.
Wrotki chcesz powiedzieć-ba dasz głowę za to,że koń ten był zdrowy?
nie dał bym głowy za to że mój koń jest na 100% zdrowy...ale dam głowę za to, że ten mój koń w rękach nadopiekuńczej właścicielki szybko skończyłby w klinice...bo kazdy powód jest dobry żeby sobie konia poleczyć 🤔wirek:
Tak mnie jakoś naszło...
Chyba mam dla siebie za dobrego konia.
I chyba jakiś dołek załapałam, że myślę o sprzedaży.
Młoda się strasznie szybko uczy, jest bardzo kumata, jednocześnie ja mam chyba za małe umiejętności (co z resztą pewne) na nią.
Wiem, że w rękach fachowca na pewno była by super zrobionym koniem, ja mam wrażenie że ją psuję. Mieliście kiedyś tego typu dylematy?
Dziwię się sobie trochę, że myśli tego typu dopuszczam do głowy, no ale jakoś tak.
Mam super konia i chyba mnie on przerasta, a w końcu jest zdrowy, kulturalny no i chwyta za oko.  😎
Thymos- ja tez mam dwa za dobre na nas konie.. i co? Mamy za małe umiejetnosci, a rekach fachowcow te konie moga z marszu jechac na zawody- bez wstydu pewnie by bylo- i to ma byc powod do sprzedazy? Taskie wllasnie kupilismy z pełna swiadomoscia ze jestesmy na nie za słabi. Ale szkolimy sie, staramy jakos  sie dogadac...

masz doła to go przełknij


i jezeli sądzisz ze kupisz łatwo dobrego konia / tanio/ a swojego /drogo/ sprzedasz- to sie mylisz

jak ja to mowie- zawsze mozesz trafic gorzej



nooo chyba ze masz juz jakiegos konia na oku

Nie mam na oku, tak tylko mnie coś łapie😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 sierpnia 2012 10:30
weź się za siebie i za swoją wiedzę i umiejętności i nie wymyślaj jakichś swoich alternatywnych metod a wszystko się ułoży
PumCass   zachowaj zimną krew!
01 sierpnia 2012 10:57
Nie wiem czy trafiłam do dobrego wątku, ale poszukując czegoś o sprzedaży koni za granicę, znalazłam odnośnik do tego tematu.
Moje pytanie jest raczej banalne, ale chcę mieć pewność.
czy podstawowe badania koni przed kupnem/sprzedażom zwierzaka za granicę muszą zostać wykonane przez powiatowego lekarza wet. czy może je wykonać dowolny?

Moje pytanie wzięło się stąd, iż kupiec zza granicy podesłał mi skan badań lekarskich jednego ze swoich koni, którego kupił w Polsce, aby mieć pewność że wiem o co mu chodzi. Z tego co wyczytałam na skanie, badania te zostały zrobione w klinice, przez "zwykłego" lekarza, nie powiatowego.

Jak to z tym jest? Czy rzeczywiście muszę ściągać "powiatowaca", czy wystarczy mój weterynarz, który zawsze jest pod telefonem?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się