Sesja/Studia i t d ;)

Skoro został ci rok, to dokończ, nigdy nie wiadomo co się w życiu przyda 🙂 I w ten rok popraw mature.  Jak skończysz akurat to wtedy zdecydujesz czy składasz papiery czy nie na jakąś uczelnie🙂

A o jakim 2 kierunku myślisz >xD
Dokładnie miesiąc temu miałam ochotę rzucić swoje studia w cholerę.
Jestem na 3 roku weterynarii, idzie mi nieźle.
Ale 24 kwietnia trafiam ze swoim psem na kliniki. Generalnie orzeknięto, że jest odwodniony, podali mu płyny nawadniające, zastrzyk przeciwzapalny i kazali zgłosić się następnego dnia na badania krwi i RTG ok. godz. 9.
25 kwietnia o 7.00 przyjechałam taksówką na kliniki z psem w stanie tragicznym, nie ruszał się sam, nie reagował, popiskiwał z bólu. Byłam przerażona. Lekarz dyżurny opier* mnie co ja robię tutaj z tak odwodnionym psem, a on jest zmęczony, bo w nocy ratował konia, nie ma siły i ochoty zajmować się jeszcze godzinę przed zejściem ze swojego dyżuru chorym psem. Ja byłam w takim stresie, że cud że się tam nie popłakałam jak to wszystko słyszałam. Jak okazało się, że mój pies jest w stanie niemal agonalnym to już zaczął się normalniej zachowywać. Pobrał krew z ogromnym trudem, bo mój pies miał pozapadane żyły z odwodnienia(przypomnę, że niecałe 12h wcześniej nie był aż tak odwodniony i dostał 6 dużych strzykawek płynów nawadniających). Hematologia w sumie nic nie wykazała(jedynie niski poziom płytek krwi i limfocytów), dostał kroplówkę. Wymiotował i miał biegunkę. Dostałam skierowanie na RTG o godz. 11. Lekarz pojechał w swoją stronę i zostałam ze stażystkami. Do godziny 10 nikt nami się nie zainteresował zbytnio i siedziałam z psem w pokoju obok gabinetu przyjęć. Pies tragicznie wymiotował, piszczał z bólu. Na moje prośby o zainteresowanie nikt nie zareagował oprócz jednej stażystki, która mi trochę pomagała. Ok 10.30 pies posikał się mocno czerwonym moczem. Złapałam jakiegoś lekarza, który sprawdził mocz. Krew, białko. Bardzo źle. Zainteresowali się, pobrali znowu krew(ale przed tym podali kofeinę, bo nadal żył były pozapadane). Rozmaz na babeszjozę. Brak pasożyta.
O 11 poszłam z nim na RTG. W trakcie jak czekałam, zaczął schodzić. Zawołałam lekarkę. Zapytała czy reanimujemy... Pobiegliśmy do poprzedniego budynku. Lekarz osłuchał. Powiedział, że nie ma sensu reanimować, bo zastawki się nie zamykają, serce nie pompuje krwi. Na moich oczach umarł... 12 lat z nami był. Lekarz kazał mi iść już stąd, powiedział że poprosi zakład patomorfologii o sekcję, bo jak dwadzieścia parę lat pracuje to nie zdarzył mu się pies z takimi objawami, który umarł po niecałych 24h od momentu, gdy był całkowicie zdrowym psem. Sekcja była tego samego dnia, popołudniu poszłam z chłopakiem po wyniki. Cała wątroba objęta nowotworem. Naczyniakiem, łagodny nowotwór, ale po prostu pękł. Mikropęknięcia były co najmniej kilka dni dlatego był odwodniony, a na klinikach po tym jak dostał kofeinę to nowotwór pękł. Nawet jakby nowotwór został wykryty wcześniej to pies musiałby zostać uśpiony. Jedno co utwierdziło mnie w przekonaniu, że miał dobre życie z nami, to to że lekarz który robił sekcję powiedział że wpisali w protokole ok. 6-8 lat na podstawie stanu zębów i wyglądu ogólnego. A mój pies miał 12 lat, od szczeniaka był u nas.
Po tej całej sytuacji doszłam do wniosku, że można zachować zimną krew lecząc obce zwierzęta nawet, gdy nie da się ich wyleczyć, ale gdy widzisz swojego psa, będącego 12 lat członkiem rodziny, jak umiera, a ty nie możesz mu pomóc, jakoś zapominasz, że wypada zachować zimną krew...
Popłakałam się na klinikach, płakałam pół dnia ledwie wytrzymałam jak poszłam po wyniki sekcji, potem jeszcze długi czas płakałam. Powiedziałam chłopakowi, że rzucam studia, bo one nie mają sensu. W takich sytuacjach po prostu nie mają sensu. Uczę się 5,5 roku, ciężko, poświęcam wiele rzeczy na rzecz studiów, potem staże, kursy... i trafia się zwierzę, któremu bardzo by się chciało pomóc, ale ty po prostu nie wiesz, nie możesz. Może z czasem "uodpornię" się na śmierć. Studia zamierzam skończyć, chłopak mi wytłumaczył, że jednak moje studia mają sens. I są to jednak studia "z misją". I wiem, że sama swoich zwierząt nie będę leczyć. Tutaj nie ma miejsca na sentymenty... Tu trzeba trzeźwo myśleć, a gdy Twoje zwierzę umiera, nie da się trzeźwo myśleć...
Nesca92, Na pewno nie o kolejnym "humanistycznym" i językowym 😁 Przejadło się. 😉

no... a puki co - do książek....  :emota2006097:
kujka   new better life mode: on
27 maja 2012 12:19
Sankaritarina, ale przeciez na wiekszosci humanistycznych i spolecznych kierunkow mozesz isc na mgr nie robiac lic. po co poprawiac mature i tracic czas na lic?
Sanka zmieniać!!! Jak mnie denerwuje to 'niewiele ci zostało, dokoncz, bla bla bla' . Jestem w takiej samej sytuacji, jutro ide na uczelnie u ciao bambino czuje 10 kilo mniej na sercu  🙂
Averis   Czarny charakter
27 maja 2012 12:59
Zgadzam się z kujką. Chyba. Że nagle zamarzyłaś o byciu wetem.
Horsiaa, wiem, że trudno to zrozumieć, ale trzeba się tym po prostu nie przejmować. Nie wiązać psychicznie z naszymi pacjentami.

Jak pewnie czytałaś wcześniej, właśnie kończę ratownictwo, już trochę czasu spędziłam jeżdżąć w pogotowiu ratunkowym i widziałam na prawdę bardzo dużo sytuacji, które jeszcze parę lat temu kompletnie by mnie rozstroiły nerwowo, a teraz zupełnie się tym nie przejmuję. To, co się dzieje, dzieje się obok mnie, nie dotyczy mnie, to nie jest moja rodzina, moi bliscy znajomi więc nie angażuję się psychicznie w sytuację pacjentów.
Oczywiście czasem jest bardzo ciężko, szczególnie jak się widzi umierające dzieci, ale trzeba umieć odgrodzić siebie, od tego co się dzieje na zewnątrz.
Averis, Tak... jakby.
kujka, Właśnie o to się rozchodzi, żeby robić coś innego niż humanistyczne i społeczne. Choć z trzeciej strony... fakt, to wszystko dodatkowe lata, czas i małe szanse. Miałabym 30 lat kiedy skończyłabym... echhh, trochę to przerażające.
Olga, A z czego rezygnujesz? I jaki masz później plan? 🙂
Horsiaa Współczuję Ci bardzo... ale tak jak pisze rtk trzeba jakoś nauczyć się izolować wewnętrzne odczucia, taka ciężka specyfika zawodowa. Nie rezygnuj ze studiów tylko dlatego, że na razie jesteś bezradna. Piesek dożył i tak ładnego wieku. Kiedyś być może uratujesz więcej takich zwierząt, mając na uwadze swoją sytuację sprzed lat. Dobry, kompetentny weterynarz potrafiący zachować zimną krew, dodatkowo z odrobiną empatii- chciałabym aby ktoś taki leczył moje zwierzaki. Nie wiem co więcej napisać, ale nie poddawaj się: na pewno będzie lepiej :kwiatek:
Rety, wzięłam notatki do łóżka, dopiero się obudziłam  😵 Jutro egzamin, ale skoro już się wyspałam, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić podejście numer 2  😀iabeł:
Gillian   four letter word
28 maja 2012 11:31
Horsiaa, nie da się uratować wszystkich. I jeszcze nie raz będziesz kompletnie bezradna. Co więcej, właściciel zwierzaka, któremu nie możesz pomóc będzie nad Tobą stał i Cię wyzywał, dowiesz się jaka jesteś niekompetentna i że prokurator już powiadomiony 🙂 jedynym sposobem, żeby tego uniknąć jest hmmm zrezygnować. Nie podołasz, nie pchaj się bo szkoda Twojego czasu. Wybaczcie dosadność, ale tak to widzę.
Miałam anatomię, kroiliśmy martwe zwierzęta, mam teraz patomorfologię, robimy sekcję ich. Nie rusza mnie to.
Problemem było to, że moim pierwszym tak jakby "pacjentem", który umarł mi na rękach był mój pies, który był ze mną 12 lat. Z którym byłam bardzo mocno związana, bo był z nami ponad połowę mojego życia.I właśnie po tym uświadomiłam sobie, że zwierząt do których mam sentyment, które kocham, przy nich nie będę mogła zachować zimnej krwi, gdy będą umierały.
Wiem że nie jeden pacjent mi umrze, wiem że właściciele będą oskarżać mnie o niekompetencje, o błędy. Jestem dość odporna psychicznie.

Dlatego opisałam tą sytuację, żeby osoby które chcą pójść na weterynarię uświadomiły sobie jak trudny jest to zawód. Ogrom materiału do nauczenia się i zapamiętania na całe życie to nic w porównaniu z tym co będzie w praktyce, z emocjami które mogą towarzyszyć tej pracy.
Mi ta sytuacja dużo uświadomiła. Teraz miesiąc po inaczej już na to patrzę. Fakt dalej jak pomyślę sobie jak wyglądała sekcja mojego psa to mi niedobrze, bo wiem jak ją się przeprowadza. Ale trzeba żyć dalej. O jedno doświadczenie jestem silniejsza. I dobrze mieć takie doświadczenie w trakcie studiów, żeby wiedzieć jak się zareaguje. A nie już z dyplomem okaże się, że ktoś nie wytrzymuje psychicznie.
Gillian   four letter word
28 maja 2012 12:30
Horsiaa, odniosłam się głównie do tego - "Uczę się 5,5 roku, ciężko, poświęcam wiele rzeczy na rzecz studiów, potem staże, kursy... i trafia się zwierzę, któremu bardzo by się chciało pomóc, ale ty po prostu nie wiesz, nie możesz."
Ale widzę, że jesteś świadoma tego i owego, więc już nie truję 🙂
Bo niestety tak to widziałam wtedy. Lekarz z dwudziestoparoletnim doświadczeniem patrzył na mojego psa i po prostu nie wiedział co zrobić. Nie mógł pobrać krwi, bo żyły był zapadnięte. We krwi nic szczególnego nie wyszło. Liczył że to babeszjoza, ale rozmaz jej nie wykazał. Dlatego załatwił od razu za darmo sekcję. Bo sam powiedział "Jak dwadzieścia parę lat pracuję w zawodzie taki przypadek mi się nie zdarzył". I to jest chyba najgorsze. I z tym trzeba się pogodzić i przyzwyczaić. Dr House jest tylko w filmie. Wszystkich po prostu nie da się uratować.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
28 maja 2012 14:26
I u House'a zdarzało się, że pacjent umarł... Czasem nie mógł sobie poradzić ze śmiercią pacjenta. Czyli nie ma ideałów. Trzeba być psychopatą, żeby nie mieć uczuć.
Ponia   Szefowa forever.
28 maja 2012 15:06
Dziewczyny, wyjeżdzała któraś z Was na erasmusa?

edit: albo przyznać się kto studiuje w Danii, poza Lośką 🙂
Czy jest tu ktoś, kto studiuje coś związanego z żywnością, albo miał przedmiot, w którym omawiane były techniki suszenia owoców (albo czegokolwiek  😁 ). Muszę napisać sprawozdanie z zajęć które się nie odbyły  😁 Do omówienia mam metodę fluidyzacyjną i mikrofalową. O pierwszej coś znalazłam, ale o drugiej nic (jedynie suszenie budynków  😎 ).
galopada_   małoPolskie ;)
28 maja 2012 17:31
Ponia moja znajoma była w Turcji (studiuje torystykę i rekreację. tzn studiowała 😉 )
Ponia, ja spedzilam semestr na Erasmusie w Madrycie  😀
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
28 maja 2012 21:10
Jutro o 8 mam koło, a o 8:30 egzamin. A koło o 8 MUSZĘ zdać, bo nie zaliczyłam pierwszego i jeśli nie zdam, czeka mnie zbój. Mega =/
Ponia   Szefowa forever.
29 maja 2012 07:41
Ponia, ja spedzilam semestr na Erasmusie w Madrycie  😀


zadowolona byłaś z pobytu? Opowiedz coś 😉
Wczoraj miałam poprawę egzaminu z botaniki i jestem na siebie wściekła bo wiem że gdybym chociaż usiadła i włożyła w to więcej wysiłku miałabym co najmniej 4 bo pytania były meeeega proste... a tak to nie wiem nawet czy zaliczę  😵 Jestem głupek i śmierdzący leń. 🤬
Wrrr... mieliśmy wczoraj egzamin w "niezbyt poprawnej" formie. I co mój super rok chce zrobić? Iść do prodziekan naskarżyć 😵 Co z tego, że 1) nie mamy jeszcze wyników (a pewnie obniży progi) 2) nie ma spiny, jest wrzesień i to jest do zdania we wrześniu. Nie, trzeba iść z regulaminem w jednej ręce i petycją w drugiej i skarżyć się.
Ponia, no ba! Bardzo 😀 Poznalam naprawde fajnych ludzi, podszlifowalam hiszpanski, zwiedzilam niezla czesc Hiszpanii. Program nauczania mialam dosc mocno zmieniony, bo w UK studiowalam kryminologie z psychologia, a na uniwerku w Madrycie byla tylko psychologia, za to w o wiele szerszym zakresie. Sposob nauczania tez byl zupelnie inny, w UK trzeba przede wszystkim duzo samemu czytac, analizowac i pisac eseje, a w Hiszpanii trzeba sie przede wszystkim uczyc - troche jak w liceum 😉 Generalnie ani troche nie zaluje wyjazdu, a jezeli szczegolnie Cie ciekawi jakis kraj i znasz troche jezyk, to juz na pewno warto pojechac. Ja Hiszpanie pokochalam miloscia wielka, i pewnie nawet chcialabym tak poszukac pracy po studiach, ale niestety wielki kryzys, ok. 20% bezrobocia i kredyt studencki do splacenia troche mi psuja te plany 🙁

Myslisz nad Erasmusem w Danii? Czy zastanawiasz sie tez nad innymi krajami?
Moi cudowni ludzie z roku wymyślili sesje. Otóż wrześniowych poprawek najprawdopodobniej nie będzie bo przecież nie można tracić czasu na takie głupoty jak egzaminy... Nie wyobrażam sobie pisania wszystkich egzaminów i ich poprawek w przeciągu 2 tygodni...
Hmm, co do tej skargi to co niektórym się nie dziwię, nie wiadomo, kiedy to wszystko wypadnie we wrześniu, a ludzie z góry planują wyjazdy itd. Sama nie chciałabym mieć niczego na wrzesień, a obawiam się... że na weterynarii złapie mnie albo warunek albo termin X-któryś z kolei z...biostatystyki 🙄
Gdzie to "bio" tonic nie znaczący przyimek.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
29 maja 2012 20:29
U mnie też nie ma wrześniowych ..  🤔 a w pt mam ostatni termin poprawki, a 11 egz z chemii .. koniu żegnaj na 2 tygodnie i ciesz się wolnością  😅
okazało się, że ok 50% zaliczyło... czyli dało się (mi też się udało)
ja rozumiem, że się bulwersują. tylko zamiast od razu latać po dziekanach łatwiej podejść do wykładowcy (który jest z założenia bardzo spoko) i pogadać. po burzy mózgów wyszło nam, dlaczego egzamin miał taką, a nie inną formę - na 3h konsultacji zwaliło mu się 70 osób na przedtermin. w tym 40 raz przeczytało skrypt i gadało straszne pierdoły 😵

może podle się denerwuję, ale jesteśmy na kierunku, na którym z założenia jest dużo pamięciówki, do której trzeba usiąść i zakuć. a jest grupa, która ciągle cwaniakuje i liczy, że się przemknie  🤔 ( a ja, jak typowy kujon to przeżywam 😉 )
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 maja 2012 20:51
Łaaaa, zaliczyłam dzisiejsze koło na 4! Taaaka jestem szczęśliwa, zwłaszcza, że jeśli bym tego nie zrobiła, w poniedziałek musiałabym pisać oba koła na raz. Pękam z dumy, bo to zupełnie nie moje tematy =)
Nesca92, no tak, rozumiem wyjazdy, ale termin sesji poprawkowej jest podany na początku roku akademickiego i jako student powinno się wiedzieć, że nie jest dobrym pomysłem rezerwowanie wyjazdów w czasie sesji wrześniowej, która jednak moim zdaniem jest potrzebna :P Tez bym nie chciała mieć nic na wrześien, jednak w zeszłym roku przeżyłam i nie było tak źle 🙂

Strzyga, gratulacje 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się