Wynagrodzenie instruktorów

A te honoraria to są z czarnej kasy czy legalne?
Ja pracowałam na czarno. Ponieważ to była praca dodatkowa. Każda dniówka była dzielona po zakończeniu pracy. Mówię o instruktażowaniu jedynie
Jeśli chodzi o obowiązki to prace stajenne odpadały, dbałam natomiast o konie, ale miałam małe fanatyczki do pomocy. Tak, więc musiałam przed jazdą tą godzinkę góra poświęcić na wyczyszczenie-osiodłanie i po jeździe też trochę na zamycie, dziegciowanie, czy jakieś tam...
Taniu w jednych stajniach na czarno, w innych nie
Zależy...
gaga_ tak tak - o obozowym pracowniku-niewolniku w praktyce, że najlepsza stała pensja.
jak same jazdy to chyba dla obu str najlepiej sie na podstawe + % umówić.

taki na obozie ma czystą kase bo nie wydaje na utrzymanie, ale i pracuje wiecej...

ale marysia zobacz - też 10-12 h pracowalas i to nie jako opiekun...(jak opisalas 1-2h przed +6 godz jazd+ 2 godz przerwy gdzie tez cos robilas, +2 h opieki po...)

wiecie...fajnie jak się kreci jak dużo koni i można masówkę odwalać i mieć kase - dlaczego żałować instruktorowi (najcześciej studentowi co nie ma jak pracować "normalnie"😉 ? niech jesli wlasciel i on zarobi!
2 tys dużo? w sezonie gdzie zarabia się na cały rok? a jak się postara taki instruktor to i po wakacjach będą przyjezdzać zdobyci klienci bo go polubią - i interes się kręci (zakladając dobrą lokalizacje itd)
Aktualnie już w trzeciej pracy pracuje jako instruktor, a liczą czas prowadzenia własnej szkółki to 4. Jest to moim jedynym źródłem utrzymania i powiem Wam, że nawet w mieście kokosów z tego nie ma za to czasu pożera ta praca niemało. W obecnej pracy w teorii miałam się zajmować wyłącznie prowadzeniem jazd i przesiodływaniem koni. Mam system prowizyjny między 1/4 a 1/3 od jazdy. Pracuję 5-6 dni w tygodniu. W praktyce, czasem muszę siąść na konia i coś naprawić (naprawianie szkółkowego konia podczas jednej czy kilku jazd jest niemałym osiągnięciem 😉 ). Ciagle latam z siodłami i usiłuję je dopasowywać do koni które a to chodną a to gdzieś im się kształt zmienił itd. Bywa że muszę pojechać do pracy być tam kilka godzin i do interesu dołożyć bo paliwo mnie więcej wynosi niż to co zarobię. Podwyżkę miałam obiecaną ale jakoś się zapomniała.  Za niektóre dniówki zarobię na czysto 100zł ale to się zdarza w soboty tylko puki co. Pracowałąm też w miejscu gdzie miałam płatne za godzinę niezależnie od roboty tudzież spania, ale szef choć przemiły to jednak nieznający się na koniach nic robił mi zestawienia co dziś się posunęło do przodu - bo poza jazdami robiłam też konie, więc codziennie powinnam mieć sukcesy typu dziś W nauczyłą się robić lotna zmianę nogi, jutro uczymy ustepowania  🤔wirek:
W pracy instruktora nie u siebie najbardziej bolą mnie końskie plecy, nogi i nieodpowiedzialność właścicieli szkółki. Często musiałam prowadzić zajęcia na koniach chorych raz nawet na ochwaconej klaczy która dzięki Bogu stwierdziła że boli za bardzo i katapultowała jeźdźca dzięki czemu szef oczy otworzył że chyba czas już na weta (niestety w konsekwencji lepszym rozwiązaniem okazało się sprzedanie konia bez wizyty weta). Czasem konie do szkółki niegotowe lub niebezpieczne też musiałam brać. PAmiętam jak zajeżdżałąm kilka koni po czym któregoś dnia tak z tydz po pierwszym galopie klaczy E. szef oznajmił że dziś mam 7 osób na jazdy na tą klacz  🤔wirek: bez komentarza - oczywiście bez sensacji się nie obyło...
Dla mnie ta praca jest niezwykle stresująca i czasochłonna poza tym jak sama u siebie miałąm szkółkę. Tak to najlepsze, kasa może niewielka za to 2 kroki i w pracy sie jest, jak przychodzi oszołom to można pogonić. Gdybym miała możliwość dokupienia lub dzierżawy ziemi trwałą bym przy tym zdecydowanie, no i wiem że konie pewne a ludzie bezpiecznie i ze jak się coś koniowi dzieje to odrazu można sie tym zająć.
A wogólę to uczyć uwielbiam 😀
horse-art- pracowałam góra godzinę przed jazdę i góra jedną po. Nie więcej, czasem po prostu nic nie robiłam, bo klienci mieli ochotę po jeździe samemu koniem się zająć, często dziewczynki mnie wręcz wyręczały ( nigdy ich do tego nie zmuszałam) , a czasem konie schodziły systematycznie co godzinę i na ostatnią zostawał mi jeden. Zresztą takie obłożenie, jak w weekend majowy to rzadko się zdarza. Czyli tej pracy wychodziło mi 8-9 godzin. Bo w przerwie byłam sobie w domu na obiedzie, bo miałam blisko.
Poza tym plusem ogromnym było to, że jazdy sama sobie umawiałam! Nigdy nie było tak, że właściciel mi klientów umawiał i stawałam przed faktem dokonanym. Klient umawiał się ze mną, dzięki czemu mogłam poziom dopasować do reszty grupy, ustawić sobie konie ( no bo przecież nie każdy koń do wszystkiego jak wiadomo) i wszystko dobrze zorganizować. Jak był duży upał to umawiałam się głównie na tereny ( las) i nikt się nie mógł czepić, bo początkującym musiałam odmówić, ale i tak pełne obłożenie było.
Kobyła jak nabawiła się kontuzji to po prostu stała w boksie i nie było mowy o wyprowadzeniu jej na jazdę.
Później musiałam ją sobie sama ruszać gratisowo, żeby wróciła do formy.
to calkiem wygodny uklad, bez dojazdow, straty czasu i pieniedzy na niego, no i sama ustalalas kiedy wiecej kiedy mniej...
Układ suuper dla..instruktora. Ciekawa jestem za to jakie zyski miał wlasciciel stajni i czy wogóle je mial i czy owa stajnia nadal istnieje?
ja to mam tylko takie baaardzo luzne spostrzeżenia:
*własciciele stajni to idioci i buraki, którzy się mają nie wtrącać
*najlepiej dostawac podstawę i procent z jazd, a podstawa za pierdzenie w stolek
*najlepiej to wikt i opierunek i mało koni, żeby się nie narobić, a wtedy pomarudzić, że mało kasy i wieksza podstawa
*jak nie ma jazd to bron boże nie wina instruktora, tylko habety chore, kulawe, nie zrobione, sprzet do niczego, karmione zle no i lokalizacja i reklama do zadu i dlatego klientów nie ma.

teraz to tylko i wyłacznie "byc królem na własnym dworze" i samemu instruktorować. płacenie instruktorowi podstawy za pierdzenie w stołek (nie spotkałam takiego, który by np pozamiatał, sprzet poczyscił, konia przelonżował z własnej inicjatywy, bo ma płacone za godzinę) jest liche dla własciciela stajni. jasne, jeśli to ma być tylko osoba "do prowadzenia jazd" to nikt nie każe wykonywać obowiązków stajennych, tylko pragnę wspomnieć, że 90% stajni ma ambitne młode dziewuszki i zazwyczaj to one czyszczą konie, sprzet czy stajnię, więc ciężko mi uwierzyć, że biedny instruktor tyra 8 godzin w stajni, z czego ma 2 godziny jazd, jeśli w jego obowiązki nie wchodzi opieka nad konmi (karmienie, sprzątanie, obsługa pastwisk). 

takie luzne spostrzeżenia na podstawie własnej działalności i pracowników, zupelnie w innej branży.
30 zlx5 konix 6 godzin = 900 tyle dziennie, przy 4 koniach 720 , no to sporo chyba? (przy ukladz)ie1/2 to rewelacja dla instruktora 😉 )
dlatego jestem za stala pensją (ew podstawa+%dla motywacji). i nikt sie nie bulwersuje ze w jakis super weekend zarobi pareset zl. niepamietajac ze przez reszte tyg. nic.fajnie jak to praca "poza" normalną. ale jak nie? jak konie beda czy osrodek nie do dyspozycji z winy wlasciela to co? dlaczego ma tracic pracownik?
a malo dla ośrodka? to trzeba więcej koni, inne atrakcje... nie moze ośrodek zarabiać nie placąc pracownikom przecież ...
horse_art,  u nas w regionie jest kilku/nastu instruktorów, którzy pracują w kilku stajniach 😉 bo skoro mają w jednej np 3 jazdy dziennie, w drugiej 5 jazd, to dają radę w obu, a często w 3-4. i nawet jeśli w jednym osrodku odpadnie dzien czy dwa, to inne są 😉 a jeśli instruktor zgadza się na pracę w jednym, znaczy, że ma takie obłożenie, że nie narzeka 😉
pewnie! tak na stale to najczesciej dorabiajace dziewczyny - one są w sezonie, a instruktorzy-trenerzy wlasnie umawiają się na treningi indywidualne z klientami i mają po takie 2-3 jazdy w jednym osrodku np.

wiadomo...gadac sobie ogólnie możemy - ale tak naprawde wszystko zależy od specyfiki regionu (u nas nie ma takich rekreacyjnych stajni blisko siebie zeby w kilku jednego dnia pracowac dla grupy szkolkowej - nie dosc ze nei ma gdzie, a jak sa to b. oddalone).
bo rózne są ceny, różne ilości klientów, zakresy obowiązków itd...

jesli wiemy (jako osrodek) ze instruktor nie bedzie mial oblozenia - ze bezie pierdzial w stolek, to tak , poprostu sę na stale nei zatrudnia, tylko jakąś miejscową osobe ktorej pasuje przyjechać np na weekend czy podejsc popoludniu...
ale jak ma, to nie lepiej zeby dostal stala pensje? zeby się nie okazalo ze zarobi naprawde kokosy (bo dajemy mu takei 1/2) bo nasciaga sie akurat ludzi, ale za cene zdrowia koni? jakości jazd? bo przeciez lepiej 5 koni naraz bo 5x tyle kasy w 5x krótszym czasie! ale... przy olewaniu już po sezonie ci luzie nie przyjdą ... - ale jak podkreslam, zalezy od specyfiki miejsca i ludzi. w ukladzie marysi najwidoczniej to się oplacalo wszystkim
horse_art własnie zależy od specyfiki. Na Pojezierzu Drawskim "stajnów jak mrówków" z ceną i jakością trzeba się wstrzelić. Sezon trwa jedynie w wakacje, po sezonie nikt z Warszawy czy Poznania na jazdę raczej nie dojedzie. Konie też nie pracuje po 6 godzin - pomijając to, że nie specjalnie powinny - nie ma aż takiego ruchu...
marysia pisala ze chodizly po 6 h a luzi tyle ze odmawiala większości...
też mnie to dziwi... bo gzie u nas tyle klientów? hym...

chodzenia 6 h dziennie w rekreacji (bo pomijam rajd np) poprostu nei moge sobie wyobrazić, to poza moim rozumowaniem o uzytkowaniu koni w dobrostanie. wiec nie bee dyskutować. może i dobrze sie mają. ja tam nie chce takich rzeczy widzieć(wiec udaje ze nei widze ). ja jak prowadze 3h w ciagu dnia (ze n 2x dziennie po 1,5) to już mam wyrzuty...a i widze ze konie są ...no niezabardzo to im psychicznie sluzy... a bungy na strzemionach i pyskoszarpania czy pseudo szportów nia ma...
ale moze u marysi jest tak to prowadzone, tak są jazdy ciekawe ale nei męczące, że konie dobrze się czuja...
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
01 czerwca 2012 13:01
Czy koń nie może 6 godzin dziennie z przerwą dwugodzinną pochodzić stępo-kłusem , jak zdrowy i odżywiony? Co mu się stajnie? Nikt nie mówi o forsownych treningach.


6h? powaznie? POWAZNIE? To ja chyba w innym swiecie zyje i inne wartosci wyznaje. U nas konie chodza po 2h (jezeli jezdza grupy sportowe, to konie skaczace tylko 1!), bardzo sporadycznie ktores konie sa wziete 3 raz, ale tylko na pol godzinna delikatna lonze i tylko w sytuacjach koniecznosci. I to tez tylko niektore. A stajnia duza, klientow masa (i tylko stali), instruktorzy zarabiaja bardzo uczciwie, mimo ze kadry mamy ponad 10 osob i kazdy pracuje zazwyczaj 2- 3 dni w tygodniu. Konie, ktore wykazuja oznaki zmeczenie, znuzenia itp. wyjezdzaja na miesiac-dwa na laki, odpoczywaja, regeneruja sie i wracaja, a wyjezdzaja inne.
Dodatkowo - do siodlania, czyszczenia i dbania o konie sa odzielni zatrudnieni ludzie. Instruktorzy tylko i wylacznie prowadza jazdy, czasem wsiadaja na konie (dodatkowo platne).
Szafirowa: a jakie straty stajnia generuje w ciągu roku? Bo nie wierzę, że przynosi dochód. Chyba że za jazdę bierzecie 100 zł. Ekonomii nie da sie oszukać.

Dziekuję wszystkim za wpisy i PW. Wychodzi pewien trend, że kto zarabia dobrze - pisze na forum, kto gorzej -na PW. Nie jestem zorientowany w stawkach bo przez wiele lat zatrudniałem instruktorów na sezon do stajni przy pensjonacie. Dawałem stałą podstawę, na wypadek deszczu lub braku klientów, + prowizję z jazd,+ zakwaterowanie i wyżywienie. Zapewniałem też zakwaterowanie i wyżywienie wolontariuszom do pomocy w stajni i w jazdach. Czasami sam prowadziłem jazdy ( ostatni rok), a teraz sytuacja jest taka , że otrzebuję instruktora "na dochodzące". Dlatego pytam. Wniosek jaki mi sie nasuwa w pierwszej chwili, to to, że wiem dlaczego tak wiele stajni decyduje sie na zatrudnianie do prowadzenia jazd osób bez dużej wiedzy i doświadczenia. Patrząc okiem tego, kto karmi konie, utrzymuje budynki i sprzet itp. to oddanie 1/3 przychodów (nie mylić z zyskiem!) dla instruktora  w czasie "żniw" może spowodować że po sezonie część koni trzeba do Rawicza wysłać, bo przychody poza sezonem mogą uczynić prowadzenie stajni zbyt kosztownym. W efekcie jest dużo ogłoszeń " instruktor przyjmie pracę" a niewiele "zatrudnie instrktora". Kilka lat temu w promieniu 15 km od Strzeszyna istniało 7 stajni rekreacyjnych. 3 zwinęły sie już, 2 nie robią rekreacji i sa dla własicicieli tylko i pensjonariuszy, 1 zwija sie po najblizszym sezonie.
Jednak może to i lepiej płacić 33% tylko za jazdy i mieć w nosie to, czy pada deszcz i instruktorka nic nie zarobi. Moja propozycja była ( nic jeszcze nie uzgodniliśmy na zicher) 1000 zł stałej podstawy i 20% z jazd.  Nie wiem czy to mało. Może tu tez sie wypowiecie?
ja na całe szczęście znalazłam w końcu kogoś kto dał mi szansę i możliwość uczenia się i pracy na sensownych warunkach.Na początek zarobki bez szaleństw ale docelowo możliwość pensji+procentu od zysków jeśli się sprawdzę. Praca jako instruktor+pokazy(jak się ogarnę już z jazdą na sensownym poziomie). Tak naprawdę to na chwilę obecną będę miała płacone głownie za zaangażowanie i chęci bo szczerze mówiąc to szef musi poświecić sporo czasu na to żeby mnie solidnie wyszkolić.  Także jak widać jak się chce jest się zdeterminowanym i gotowym do poświecenia swojego czasu na to żeby dojść do normalnej pracy i zarobków to da się to zrobić trzeba tylko znaleźć odpowiedniego szefa. Ja obecnie mam okres próbny i wiem już że stanę na głowie żeby go przejść pozytywnie. Życzę wszystkim trafienia na takiego szefa jak mój🙂
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
01 czerwca 2012 13:51
Szafirowa: a jakie straty stajnia generuje w ciągu roku? Bo nie wierzę, że przynosi dochód. Chyba że za jazdę bierzecie 100 zł. Ekonomii nie da sie oszukać.

Dziekuję wszystkim za wpisy i PW. Wychodzi pewien trend, że kto zarabia dobrze - pisze na forum, kto gorzej -na PW. Nie jestem zorientowany w stawkach bo przez wiele lat zatrudniałem instruktorów na sezon do stajni przy pensjonacie. Dawałem stałą podstawę, na wypadek deszczu lub braku klientów, + prowizję z jazd,+ zakwaterowanie i wyżywienie. Zapewniałem też zakwaterowanie i wyżywienie wolontariuszom do pomocy w stajni i w jazdach. Czasami sam prowadziłem jazdy ( ostatni rok), a teraz sytuacja jest taka , że otrzebuję instruktora "na dochodzące". Dlatego pytam. Wniosek jaki mi sie nasuwa w pierwszej chwili, to to, że wiem dlaczego tak wiele stajni decyduje sie na zatrudnianie do prowadzenia jazd osób bez dużej wiedzy i doświadczenia. Patrząc okiem tego, kto karmi konie, utrzymuje budynki i sprzet itp. to oddanie 1/3 przychodów (nie mylić z zyskiem!) dla instruktora  w czasie "żniw" może spowodować że po sezonie część koni trzeba do Rawicza wysłać, bo przychody poza sezonem mogą uczynić prowadzenie stajni zbyt kosztownym. W efekcie jest dużo ogłoszeń " instruktor przyjmie pracę" a niewiele "zatrudnie instrktora". Kilka lat temu w promieniu 15 km od Strzeszyna istniało 7 stajni rekreacyjnych. 3 zwinęły sie już, 2 nie robią rekreacji i sa dla własicicieli tylko i pensjonariuszy, 1 zwija sie po najblizszym sezonie.
Jednak może to i lepiej płacić 33% tylko za jazdy i mieć w nosie to, czy pada deszcz i instruktorka nic nie zarobi. Moja propozycja była ( nic jeszcze nie uzgodniliśmy na zicher) 1000 zł stałej podstawy i 20% z jazd.  Nie wiem czy to mało. Może tu tez sie wypowiecie?




1000zł plus 20% nie jest złe- często są co prawda propozycje 1,500zł m-c plus zakwaterowanie, wyżywienie i nawet pensjonat dla własnego konia.
Rzadko się słyszy 2,500tyś😉    jeżeli zarabia się z samych jazd to 1/3 jest ok, ale jak trzeba robić dodatkowo (karmienie, pojenie,porządki) to koniecznie solidna podstawa plus %

a przecież jak ma się rekreacje to w zimie można też ładnie zarobić-no chyba , że stajnia funkcjonuje tylko latem. Ja swoją drogą jak znajdę jakąś małą stajenkę na zimę to 1,500 mnie zadowoli jeśli przyjmą mnie z koniem;-)
To ja w końcu rzucę jakimiś konkretami, bo każdy boi się mówić w prost:P

za pracę na obozie dostawałam 1800 zł na miesiąc (pracowałam 2 miesiące) plus zakwaterowanie i wyżywienie. Uważam, że 1800 było bardzo uczciwym wynagrodzeniem, bo miałam jazdy od 9:30 do 13:30, a później od 16:30 do 19. Do tego całodobowa opieka nad końmi. Karmienie, wypuszczanie na padoki, ale kiedy ma się 20 pomocników nie jest to dużym obowiązkiem przy 10 koniach 😉

Na innym obozie dostawałam 1500, ale pracy tez miałam dużo mniej wiec myślę, że też uczciwie.

W ciągu roku pracuję raz w tygodniu na półkolonii od 9 do 16, gdzie prowadzę jazdy, pomagam przy siodłaniu itp oraz zabieram dzieci na spacery. Zależnie od ilości pracy dostaję 10 lub 11 zł za godzinę i to jest uważam ze bardzo uczciwy układ🙂 i do tego obiad😀 🥂

Uważam, że praca instruktora to genialny sposób żeby dorobić siebie w wakacje🙂 w dodatku jeżeli można wyjechać ze swoim koniem to w ogóle bajka🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
01 czerwca 2012 14:32
Szafirowa: a jakie straty stajnia generuje w ciągu roku? Bo nie wierzę, że przynosi dochód. Chyba że za jazdę bierzecie 100 zł. Ekonomii nie da sie oszukać.


Stajnia generuje spore zyski 😉
Uprzedzajac dalsze pytania- mamy wiecej chetnych niz miejsc (szczegolnie poczatkujacych) i prowadzimy selekcje klientow w mysl zasady, ze nie kazdy musi jezdzic konno lub niekoniecznie musi robic to na naszych koniach 😉 Ale za to polowa koni (w szczegolnosci kuce) regularnie startuje w zawodach pod naszymi kadrowymi dzieciakami. I odwrotnie jak w wiekszosci przypadkow, my w wakacje mamy luz (+ zgrupowania dla dzieciakow), a 'mlyn' przez caly rok szkolny.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
01 czerwca 2012 14:36
tak, moze  w Warszawie, a nie w Pcimiu Dolnym. Polska nie jest jednorodna, kilka bogatych miast i cala masa biednych dziur. Instruktor nie jest traktowany jak normalny pracownik, to jest praca dorywcza dla studentow, rodziny z tego nie utrzymam. I juz nie jestem instruktrem, m.in dlatego wlasnie. Zero szans na awans, bo na czym by mial on polegac, zero szans na podwyzke, bo po co, zawsze bedzie ktos kto za 1500 bedzie pracowal i sie cieszyl...

Stajnia generuje spore zyski 😉
Uprzedzajac dalsze pytania- mamy wiecej chetnych niz miejsc (szczegolnie poczatkujacych) i prowadzimy selekcje klientow w mysl zasady, ze nie kazdy musi jezdzic konno lub niekoniecznie musi robic to na naszych koniach 😉 Ale za to polowa koni (w szczegolnosci kuce) regularnie startuje w zawodach pod naszymi kadrowymi dzieciakami. I odwrotnie jak w wiekszosci przypadkow, my w wakacje mamy luz (+ zgrupowania dla dzieciakow), a 'mlyn' przez caly rok szkolny.

Czyli nie jesteście stajnia rekreacyjną, więc nie ma Wasz przykład znaczenia. Podaj tylko lokalizacje i cene za jazdy, tak z ciekawości. I czy tylko z jazd sie utrzymujecie?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 czerwca 2012 15:16
Pewnikiem jest to klub Poland Park http://www.polandpark.pl/pl/pakiety-jazd/jazda-probna.html gdzie np sama 50 min jazda próbna  to koszt 70 zeta.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
01 czerwca 2012 15:28
strzeszynopitek, lokalizacja- Warszawa, Ursynow. Cena zalezy od charakteru i ilosci treningow. Nie prowadzimy pojedynczych jazd, nie mozna sobie 'przyjsc i pojezdzic'. Klub dziala jako 'szkola jazdy konnej'- zajecia sa w stale dni, godziny, w stalych grupach lub indywidualnie, realizowany jest program, kazda grupa ma jakies zalozenia, cele itp. Nie ma tez zadnych dodatkowych aktywnosci (pensjonat itp), konie mamy sprawdzone w sporcie, niezadko mocno utytulowane (kuce). Ale poza wszystkim  dalej jest to przede wszystkim stajnia rekreacyjna. Bo sport to powiedzmy 10-15%, reszta to nauka od '0' do poziomu brazu,ew. srebra.


Btw- Twoj pomysl z wynarodzeniem (1000+ 20%) wydaje sie byc uczciwy pod warunkiem, ze jazda ne kosztuje 20zl, a konie beda mialy ustalone limity dziennej aktywnosci. Zeby nie bylo sytuacji, ze 'chodza, az padna'. Dobrym rozwiazaniem jest tez proponowanie klientom jazd indywidualnych i terenow po innych (wyzszych) cenach niz standardowa jazda na padoku. Daje to relatywnie wiekszy zysk,a nie meczy bardziej koni. No i lonze (na poczatku 35min to optimum) sa zawsze sporo drozsze (bo to jednak indywidualna jazda), a kon chodzi zazwyczaj stepem + troche klusa. Oprowadzanki tez polecam z ww. powodow. Da sie zarobic, nie zajechac koni i siebie, tylko wszystko z glowa 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 czerwca 2012 15:40
niby prawda, z tym że zauważ gdzie Poland Park jest (Warszawa, okolica to zagłębie bogatych warszawiaków)  jest a gdzie jest Strzeszynopitek (pola, lasy jeziora i zagłębie bezrobocia)
Stajnia Poland Park jest nastawiona na klientów zamożnych i tacy tam jeżdżą bądź przywożą swoje dzieci, ma świetną lokalizację dla osób mieszkających w Warszawie, dojazd do stajni poza Warszawę w tygodniu w godzinach popołudniowych to strata ok 1,5 o ile nie więcej. Stąd też ceny za jazdy są inne, i zapewne z tego wynika też inne wynagrodzenie dla instruktorów. Nie ma co porównywać Poland Parku nawet do innych warszawskich szkółek jeździeckich, bo chyba cena nawet do 100 zł za godzinę nie jest powszechna na rynku. Podobnie z ofertą wakacyjną, wyjazd na obóz dla jednego dziecka to koszt ponad 4.000 zł.
Jednak fajne w tym klubie jest to, że dzieciaki rzeczywiście jeśli chcą i mają umiejętności mogą startować w zawodach, a i konie ( kuce ) mają najczęściej po karierze sportowej. Co dla młodych adeptów jest bardzo ważne.
m.indira   508... kucyków
01 czerwca 2012 16:18
to ja jestem mordercą, bo konie pracowały 4h pod rząd, dwie stepo-kłusa i dwie terenu...
i tłusciutkie i zadbane i naumione...
a wszystko wygladało tak od 7-15 pastwisko, zganianie i karmienie tak by ok 15.45 weszli klienci czyścić, a o 16 ruszyć na plac(od3-7koni na jazdę), następna grupa wchodziła o 17, czyli po dopasowaniu sprzętu ruszała o 17.15 godzinę później kończąc, o 18.30 ruszałam w teren(do 10 koni w grupie) kończyłam ok 21, czyli konie w siodle 5 h, od 3-6 koni chodzacych całość, reszta rotacja(upodobania jeźdźców, umiejętności itd) w sumie chodzacych koni 20
stawka dla mnie 5 zeta od klienta, ale nie wiecej niż 50 na dzień
do obowiązków pomoc przy zgonieniu i wieczorne karmienie owsem, poniedziałki wolne
tak wygladał sezon-miejsce typowo wakacyjne
poza nim 3 dni w tyg tylko tereny po 1-2 h (2-4 konie)
bardziej praca dla idei

obecnie treningi, jazdy, zawody
praca dla idei juz totalnie, ale zajoby tak mają
Jak człowiek się porządnie przyłoży i przemyśli to konie w tych 6 godzinach nie namęczą się i nie wynudzą. Przeplatanie terenów z  placem i oprowadzankami jest obowiązkowe w tym wypadku. Bo po 6 godzinach placu to faktycznie koń może fiknąć  😎 Dodam, że podczas tych jazd konie nie skakały, nie były to treningi tylko zwykła rekreacja. Nie w zastępie.
Poza tym wiadomo nie codziennie chodziły te 6 godzin. Opisałam weekend majowy. Normalnie w sezonie chodziły tak sobota- niedziela, na tygodniu po godzince i w piątki nieco więcej.

Faza- tak stajnia istnieje. Instruktorzy się zmieniają, ale sposób wynagradzania z tego co wiem jest stały. Klientów ciągle sporo, bo jest to fajnie miejsce koło naszego miasta.

Dla zaniepokojonych końmi dodam: konie są praktycznie te same od ok 6 lat w tym miejscu, jedna klacz wypadła (trzeszczki) , część koni sporadycznie jest w dzierżawie.

No i prócz rekreacji jest tam oczywiście pensjonat.
Zarobki instruktorów można porównać tylko do zarobków nauczycieli. Wiedza i doświadczenie potrzebne do tego zawodu w obu przypadkach są wynagradzane tak samo śmiesznymi pieniędzmi.

Łatwość z jaką można dostać w Polsce uprawnienia instruktora powoduje, że nastoletnich pseudo-instruktorów skłonnych pracować za miskę ryżu i piwo jest jak mrówków. W związku z tym na jednego doświadczonego instruktora z wiedzą i umiejętnościami przypada około 20 pseudo-instruktorów oferujących te same usługi ( co z tego, że fatalnej jakości ) za połowę stawki jaką bierze porządny instruktor. Dla większości właścicieli szkółek ważniejsza jest oczywiście taniość a nie jakość.

Zarobki w zawodach nie wymagających potwierdzonych kwalifikacji są śmiesznie niskie, ponieważ trzeba  konkurować cenowo z panią Krysią z warzywniaka i panem Mietkiem spod budki z piwem. 

Z resztą jest to tendencja występująca wszędzie. W Polsce taniość bije na głowę jakość. Ludzi już nie interesuje jaki produkt kupują, tylko jak tanio go kupują i ile dostaną rabatu.

Ja czekam tylko na moment aż wprowadzą deregulację zawodów pilota, lekarza, itp. Pierwszy się zgłoszę do linii lotniczych. Powiem, że będę latał za 1500zł brutto miesięcznie bo lubię, i zrobiłem miesiąc temu weekendowy kurs pilotażu w Pcimiu Dolnym, więc spełniam ustawowe wymagania. 🏇




ja pracując jako instruktor miałam 30% od jazdy - niezależnie czy lonża czy oprowadzanie czy teren/jazda samodzielna. Z tym, żezimą było to średnio opłacalne, b za cały "dyżur" w lutym wychodziło mi np 7,5 zł... ale w sezonie - rewelka - czasem nawet ok 200-250 zł dziennie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się