Wynagrodzenie instruktorów

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 czerwca 2012 00:42
Moja znajoma sezonowo "pracowała" w zaprzyjaźnionej stajni i umowę z właścicielką miała prostą- 40% całościowego utargu, do tego zajmowała się końmi(karmienie, wypuszczanie, chłodzenie nóżek itd.) i mogła sobie jeździć na "swoim" koniu ile chciała. Ale właścicielce nie zależało na zarobkach, więc cieszyła się, że ktoś się w ogóle końmi zajmuje i na nich jeździ.

Ale co racja to racja- nie jestem instruktorem, ale jak swego czasu myślałam nad zrobieniem papierów i "zbadałam" rynek w tym kierunku to się załamałam... ludzi z pseudopapierkami jest mnóstwo, nie reprezentują sobą nieomal żadnego poziomu, ale biorą prawie każdą pracę za niższe stawki, co w efekcie owocuje tym, o czym pisze Perszeron- naprawdę dobrym instruktorom z doświadczeniem nie opłaca się pracować... :/ I co dzięki temu mamy? Masę "szkółek jeździeckich", gdzie dzieci ledwo utrzymujące się na koniach utwierdza się w fakcie, że są mistrzami jeździeckimi. Sama po przeanalizowaniu swoich "umiejętności" stwierdziłam, że robiąc papiery tylko zaszkodzę ludziom, którzy naprawdę się na tym znają i mają doświadczenie.
Jak najbardziej jestem za wspieraniem instruktorów, a nie "instruktorów".
jestem za dobrym, uciciwym wynagradzaniem dobrych pracowników. Jednak słowo dobry i uczciwy musi obowiązywac obie strony. Trzeba pamiętac ,że włascicele koni opłacają wetów, kowali, żywia konie, daja im rózne suplementy płaca za prąd w stajni, srodki czystosci , musi miec przywoity sprzęt jezdziecki i konserwowac go.itp itd. Czyli ponoszą koszty utrzymania stajni i koni. Instruktor nie ponosi żadnych kosztów to co zarobi jest jego czystym zyskiem. Dlatego muszą byc zachowne proprcje miedzy tym co dostaje wlasciciel stajni a ile instruktor. Nie twierdzę ,że praca instruktora (podkreslam dobrego instruktora) jest łatwa, nie twierdze tez ,że ma zarabiac grosze. Nie ale...zarobek instruktora musi zdawalac obie strony i byc opłacalny dla własciciela koni.
Przez moją stajenkę "przewinęło" sie sporo trenerów i "treneró" instruktorów jazy konnej i "instruktorów", współpraca układała sie z nimi róznie ale żaden z nich nie powie ,ze nie płaciłam uczciwie.Ale w moim przypadku konie to hobby a do hobby zawsze się dokłada. Gdybym musiala życ z pracy koni i instruktorów napewno nie płaciłabym 1/2 stawki za jazdy.Co dso ilości tzn godzin jazd konia. Nie uwazam aby 6 godzin jazdy dla dobrze przygotowanego konia było jakim wyczynem. Dobrze rozplanowane jazdy , dobrze utrzymanykon, zadbany i umiesniony spokojnie da radę pracowac 6 godzin dziennie. Ale własnie ..dobrze utrzymany kon czyli kto ponosi koszty aby był w dobrej kondycji? No przeciez nie instruktor.
Kazdy w Polsce chciałby zarabiac dobrze i jest to normalne ale nie ponosząc żadnych własnych kosztów ot tak zarobic mnóstwo pieniedzy nie da się. Marysiu a może załóz własna stajnie, utrzymaj w dobrej kondycji swoje zwierzaki, zapałc za wetów, kowali, dbaj o sprzęt, dbaj o stan pastwisk, nawoz je itp itd a wtedy caly 100% zarobek będzie Twój. Zobaczysz wtedy ,ze i z tych 100% bedzie Ci cięzko odłożyc na caloroczne utrzyamnie zwierząt i siebie. A co dopiero z omawianych 50%

ps- fajnie by było gdyby np w fabryce samochodów robotnicy otrzymywali 50% wartosci kazdego wypodukowanego samochodu. Nie patrząc na to ,że że pracodawca płaci podatki , zusy, że utrzymuje park maszynowy, że oplaca koszty posrednio związne z produkcja ,że utrzymuje budynki itp itd. Grunt to dobrze zarabiac!!
I w tym własnie problem, aby znaleźć "złoty środek". Równowagę pomiędzy chęcią zarobienia jak najwięcej, w czym instruktorów rozumiem, a pozostawieniem na potrzeby stajni i właściciela tyle, aby stajnia się uchowała i instruktor miał gdzie pracować. Taki był cel tego wątku. Bo w sumie instruktorzy i włąściciele stajni jadą na jednym wózku. Zamkniecie stajni, to strata miejsca pracy. A że liczba stajni spada, przynajmniej w moim rejonie, to o inna pracę instruktorowi trudniej. Chyba że w tartaku przy zbijaniu płotków za 1200 brutto na umowę-zlecenie. Dlatego liczę, że wątek nie zdechnie - im wiecej głosów, tym o radę łatwiej.
Jasne, że trzeba znaleźć złoty środek.
Do prowadzenia sezonowych jazd wystarczy dobrze jeżdżąca dziewczyna, najważniejsze żeby była uśmiechnięta i uczciwa.
Chyba do srebrnej odznaki nikt się nie będzie na tych jazdach przygotowywał... 🙂

nastoletnich pseudo-instruktorów skłonnych pracować za miskę ryżu i piwo jest jak mrówków


😂 A to Ci się udało!
co do wynagrodzenia zależy od stajni, ja jestem przyzwyczajona do płacenia za godzinę stałej stawki niezależnie od tego ile mam koni na jeździe. kiedyś pamiętam długi okres czasu pracowałam w pewnej stajni, w między czasie przewinęło się też kilku instruktorów ale z tego co mówiła właścicielka nie nadawali się zbytnio lub ją oszukiwali w jakiś sposób. przez pewien okres czasu przeszłam na taką stawkę że miałam płacone 10zł od konia na jeździe. dla mnie się to bardzo opłacało bo w soboty potrafiłam zarobić ponad 200zł, no ale przestało się to opłacać właścicielce i wróciliśmy do stałej stawki, po drodze dostałam też 2 podwyżki za dobrą pracę z czego się bardzo cieszyłam. moja praca nie polegała na tym że przyjeżdżałam do stajni na gotowe tylko musiałam być wcześniej żeby pomóc osiodłać i wyczyścić konie, później często zdarzało się tak że wyprowadzałam między jazdami je na padoki, wymieniałam je na padokach, dawałam obiad potem po przerwie znów robota, wieczorem karmienie przygotowanie posiłków na rano, często bywało tak że po jazdach zajmowałam się chorymi końmi, robiłam wcierki itd. niestety nasza współpraca upadła w momencie kiedy chciałam dostać zatrudnienie, bo cały czas pracowałam tam na czarno...
jula_and, A możesz używać dużych liter, spacji i akapitów?
Bez tego Twoja wypowiedź zlewa się w czarną plamę, której nikomu nie będzie chciało się czytać.
Jestem strasznym przeciwnikiem zatrudniania ludzi pracujących w stajni na czarno. Wolę układ czysty ,klarony czyli albo umowa o pracę , umowa o dziło badz umowa zlecenie. W takiej umowie są zapisne warunki i zakres pracy zatrudnionego co nalezy do jego obowiązków ,jakie są godiny jego pracy itp itd , taki człowiek zna swoje obowiązki ale tez ma swoje prawa a przede wszystkim jest ubezpieczony. Co w razie godzi "w" ma mega znaczenie. Oczywiscie nie mowię tu o dziewczynkach pracujących może raz w tygodniu ale o pracownikach stałych czy sezonowych bedacych przynajmniej pare razy w tygodniu. Tylko raz zatrudniłam człowieka "na lewo" i nigdy wiecej tego nie zrobię. Umowa o pracę chroni nie tylko zatrudnionego ale i pracodawcę np w momencie porzucenia ot tak sobie pracy.Umowa o pracę podnosi koszt ale...zawsze mozna się dogadac co do stawki tak aby nie było duzo zusu czy podatku dochodowego.Mozna spisac umowe o dzieło wtedy płaci się tylko kase chorych i podatek itp itd -jednak generalnie jestem za legalnym ,zabezpieczającm obie strony zatrudnieniem.U mnie nawet stajenny ma normalną umowe o pracę ,ma opłacane wszelki składki i podatki. Wszystko wlicza się mu w okres zatrudnienia i wszystko liczy sie tez do emerytury a ja jestm zadowolna , mam dobrego i solidnego pracownika.
U nas jest płacone za ilość koni na jeździe. Instruktor ma max 4 osoby. I sam instruktor umawia sobie ludzi czyli wie, czy opłaca mu się przyjeżdżać do stajni. Ale oprócz prowadzenia szkółki instruktor ma też jakieś konie do jazdy, więc pomiędzy rannymi jazdami a południowymi jest co robić.
Faza,  w umowie (każdej) musi być podstawa. tak nas handlowiec pięknie na jakieś 2500 zł wycyckał. przestało mu się chcieć pracować po połowie miesiąca, ani jednego zamówienia nie zebrał jak się okazało na podliczeniu na koniec tego miesiąca. dostał wymówienie, miesieczny okres wypowiedzenia wg umowy  (inaczej nie mozna) i sobie przesiedział miesiąc w domku inkasując pieniądze (mial podstawę jakaś minimalną wyliczoną chyba 1500 zł/mies, bo coś trzeba było wpisać w umowę, choć byliśmy na gębę umówieni na tylko i wyłacznie prowizję). Polskie prawo zaczeło bronić pracowników, ale pracodawców wcale...
Faza- ale ja nie piszę, jak powinno być. Ja opisuję szczerą prawdę i tylko prawdę. Tak miałam płacone i tak mają płacone nadal instruktorzy w tym ośrodku. Miałam się nie zgodzić i zrezygnować z 50% na rzecz 25%?

Co do umów - mozna wypisać zlecenie i wykazać 100 zł.  Ja tam umowy nie miałam, bo umowę mam gdzie indziej i z czego innego żyję, ubezpieczenie OC wykupił mi właściciel ośrodka, a polisę PZU wykupiłam sobie sama. Zakres obowiązków, czy godziny pracy ustalałam sobie sama, przecież mnie na tym zależało aby ludzie przychodzili i wracali do mnie. Pracę wymówiłam tydzień wcześniej, zresztą to już było po sezonie, miał drugą instruktorkę, a jakby powiedział- Przyjedź jeszcze te kilka razy to bym przyjechała, bo po co robić sobie wrogów dookoła.
😉 no nie, Marysiu tylko wariat poprosiłby o mniej gdy pracodawca proponuje wiecej. Mial "gosc" jakas własna kalkulację i widac opłacalo mu się.

Co do umowy- moim zdaniem musi byc umowy. Nie wazne na jaka kwote, nie wazne jakie sa w niej zawarte ustalenia itp musi bo to praca z konmi , dziecmi itp. W razie wypadku mozna miec niezłe problemy. Ja dmucham na "zimne" umowa o pracę, dodatkowe ubezpieczenie plus ubezpieczone konie. Pewnie ,że to nie zapobiegnie nieszczęsciu ale w razie co moze poprostu pomóc.
Umowa o pracę czy to umowa zlecenie choc kosztowniejsze zdecydowanie bardziej broni ineteresy oby stron niż zatrudnianie na czarno.Pracownikowi leca "lata do emertury" ma oplacone ubezpiecznie a pracodawca wie ,że ma "człowieka". Uwierzcie mi ,ze duzo gorzej to wygląda gdy pracownik z dnia na dzien nie przyjdzie bo.... przestało mu sie chciec, lub znalazł inna prace o czym nas nie powiadomił a my z  minuty na minute zostajemy sami z ogromna iloscia poumawianych klientów itp. Większe straty i tyle. Gdy pracownik chce odejsc zawsze mamy "narzędzie 'aby choc na chwilę go zatrzymac 9wymówienie obowiazuje obie strony) Poza tym "życzliwi" mogą doniesc do PIPu o nielegalnym zatrudnieniu- i kłopoty naprawdę duuuże.
Julie, przepraszam 🙂 ale byłam w ferworze wyrzucania z siebie tego. Teraz jestem w trakcie załatwiania sobie pracy jako instruktor, mam nadzieję że nie wyjdzie tak jak zwykle czyli na początku obiecują umowę, a później wychodzi jak zwykle.
Jak już wszystko się omówi ustnie, to pisze się maila o treści:
"Proszę o potwierdzenie ustalonych warunków pracy.
1. Pensja taka i taka
2. Umowa taka i taka
3. Zakwaterowanie takie i takie
4. Dni i godziny pracy takie i takie
..."

To nie do końca na piśmie, ale takie potwierdzenie mailowe, to już coś i na prawdę warto o to poprosić.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
03 czerwca 2012 18:45
Polskie prawo zaczeło bronić pracowników, ale pracodawców wcale
to ja się pytam gdzie moje 1600zł? umowa zlecenie, wszystko robiłam sumiennie ( według większości pracowników lepiej niż poprzednia dziewczyna) jedyne co otrzymałam od moich cudownych pracodawców to mail z treścią  " wszystko się ułoży po bo burzy zawsze wychodzi słońce, dziękujemy za współprace i życzymy dalszych sukcesów"  😲
a pieniędzy ani widu ani słychu, mało tego sprawę w sądzie mam wygraną a pieniędzy nie otrzymam bo firma "ogłasza upadłość" i tak czekam na swoje pieniądze od listopada 2011 roku.

inną sprawą jest to co Ty mówisz, facet miał w umowie podstawę i to mu się należy, ja co prawda też miałam ale żaden z 10 pracowników nie otrzymywali wypłat od września  🤔

spotkałam się też z podziałem pieniędzy z jazd na 1/4 dla właściciela, 1/4 dla instruktora, 1/4 na utrzymanie koni i 1/4 na ewentualny sprzęt bo przecież też się zużywa ale to tylko w przypadkach gdzie instruktor prowadził jazdy i pomagał w przygotowaniu koni, reszta go nie interesowała. podstawa jest fajna dla osób które przy tych koniach mają jeszcze robić np karmić w południe, jeździć, czyścić sprzęt itp
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 czerwca 2012 19:37
Polskie prawo zaczeło bronić pracowników, ale pracodawców wcale
to ja się pytam gdzie moje 1600zł? umowa zlecenie, wszystko robiłam sumiennie ( według większości pracowników lepiej niż poprzednia dziewczyna) jedyne co otrzymałam od moich cudownych pracodawców to mail z treścią  " wszystko się ułoży po bo burzy zawsze wychodzi słońce, dziękujemy za współprace i życzymy dalszych sukcesów"  😲
a pieniędzy ani widu ani słychu, mało tego sprawę w sądzie mam wygraną a pieniędzy nie otrzymam bo firma "ogłasza upadłość" i tak czekam na swoje pieniądze od listopada 2011 roku.



Brzydko mówiąc: ,,oj***li Cię". Przykre jest to, tym bardziej, że przykładałaś się do pracy i, jakby nie patrzeć, poświęciłaś na to swój czas. Aby nie spotkać takich ludzi na swej drodze...
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
03 czerwca 2012 19:42
Dementek, czas w porównaniu z zużytym paliwem + coś do picia i jedzenia ( bo ciężko 6 godzin o suchym pysku siedzieć) to pikuś, nie dość że nie dostałam ani złotówki to dołożyłam do interesu przez te 6 tygodni ;/

mało tego zastanawiam się co z tym zrobić bo owa pani prezes po zakończeniu upadłości planuje otworzyć koleją firmę pod nową nazwą w tej samej branży
inną sprawą jest to co Ty mówisz, facet miał w umowie podstawę i to mu się należy,

w umowie miał podstawę, bo tego wymaga polskie prawo, nie ma mozliwosci zatrudnienia prowizyjnego.

super, że mu się należy kasa za siedzenie w domu.  🤔
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 czerwca 2012 19:46
Dementek, czas w porównaniu z zużytym paliwem + coś do picia i jedzenia ( bo ciężko 6 godzin o suchym pysku siedzieć) to pikuś, nie dość że nie dostałam ani złotówki to dołożyłam do interesu przez te 6 tygodni ;/

mało tego zastanawiam się co z tym zrobić bo owa pani prezes po zakończeniu upadłości planuje otworzyć koleją firmę pod nową nazwą w tej samej branży


Pewnie ta ,,upadłość firmy" była tylko po to, żeby nie wypłacić Ci pieniędzy- to chyba najskuteczniejsza metoda.
Isabelle, sory - ale to jego szef/szefowa zawalił  😎 Pracownik był do dyspozycji? To trzeba było go do pracy zmobilizować. A jeśli by odmówił (polecenie służbowe  🙂😉 to dać zwolnienie dyscyplinarne za... niestawienie się do pracy, np.? "Każdy medal ma dwie strony monety" - za coś płacisz - czymś dysponujesz (środkami nacisku).
halo,  facet byl totalnie nieuchwytny 😉 na telefony nie odpowiadał, w miejscu zamieszkania go nie było, wyslaliśmy pocztą wypowiedzenie umowy poleconym, to go obowiązywał miesiąc wypowiedzenia i nie ruszysz. zgłosilismy na policję-oni są bezradni. po miesiącu się zjawił, po zapłatę😉

handlowiec to praca mobilna, czas pracy nie jest limitowany, nie można ścignąć takiego za nie stawienie się w pracy, bo jak mi powiedziano "nie kazdy ma droga pani predyspozycje, zapewne ten biedny człowiek cale dnie jezdzi, tylko nie może nic sprzedać"
Jak był nieuchwytny to nie był w pracy i tyle. Nie wykonywał obowiązków. Nie przyjmował poleceń od szefa. Trzeba było kazać mu udowodnić, że w tym czasie pracował. Trzeba było zapytać dobrego prawnika, bo wrobiliście się sami.

Coś o tym wiem, sama dyscyplinarnie zwolniłam się w którejś firmie. Z tymże to była dyscyplinarka na moją korzyść, ja wypowiedziałam umowę pracodawcy. Potem z nim poszłam dla zasady do sądu, bo jak dostał moją dyscyplinarkę do ręki (miałam kopie podpisaną, że przyjęto) to zrobił mi awanturę i kazał nie wracać - co zresztą zamierzałam uczynić, bo nie musiałam się już tam stawiać. A następnego dnia wysłał list, ze nie stawiłam się w pracy i on mnie zwalnia... dyscyplinarnie  😂 Szybka sprawa była, on się nie stawił a ja dostałam, co mi się należało - akurat na drooogie zimowe butki było 😉
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
04 czerwca 2012 06:15
inną sprawą jest to co Ty mówisz, facet miał w umowie podstawę i to mu się należy,

w umowie miał podstawę, bo tego wymaga polskie prawo, nie ma mozliwosci zatrudnienia prowizyjnego.

super, że mu się należy kasa za siedzenie w domu.  🤔


moja mama też pracuje na podstawie prowizyjnym, w umowie ma chyba nawet poniżej średniej krajowej więc jej się siedzenie w domu nie opłaca. Facet dostał 1500zł więc może uznał że po co mu więcej, jakby na tej umowie miał 600-800zł to może chciałoby mu się ruszyć tyłek. dla mnie umowa rzecz święta, jest w niej co należy do moich obowiązków i ile mam za to dostać.
można go było zwolnić dyscyplinarnie lub w umowie wpisać jakąś symboliczną kwotę.
takie wpiszemy 1500zł a i tak dostaniesz tylko prowizje jest dla mnie nie w porządku bo umowa do czegoś zobowiązuje.

Dementek, firma nabrała kredytów, samochodów, usług remontowych ( nawet w domach prywatnych na firmę), narobiła długów przez złe prowadzenie i po podliczeniu długów stwierdzili że prowadząc to dalej już by się tak nie paśli za pieniądze firmy bo trzeba było by spłacać. nie chodzi tu tylko o to żeby mi nie wypłacić bo moja pensja z ich długami to była kropla w morzu 😉
dużo osób tak robi, że jak już nie ma w jaki sposób wyprowadzić pieniędzy z firmy i czują że toną, to dzięki naszemu prawu i z przyzwoleniem ogłaszają upadłość i śmieją się wszystkim w twarz, a Ci którzy nie zostali spłaceni niewiele mają do powiedzenia i marne szanse na jakiekolwiek odzyskanie chodź części długów. 
Nie wiem o jakiej branzy mowicie ale pierwszy raz slysze o takiej niskiej podstawie dla handlowca. Z tego co wiem zarowno w Krakowie jak i w Warszawie rozmowa z dobrym handlowcem zaczyna sie od 2000-2500 PLN podstawy i dopiero do tego prowizja (branza medyczna, budowlana, druk, wydawnicza). Pewnie mozna znalezc kogos ponizej tych kwot ale czy to bedzie skuteczny, godny zaufania profesjonalista, to watpie.
😉 aby ogłoscic upadłosc trzeba miec niezła kasę. To nie takie proste -ogłoscic upadlosc, moiec na sąd i na syndyka no i na spłacenie wszelkich naleznosci do US i do ZUS (tego nikt nie daruje).Firmy które naprawdę nie maja kasy nie mają co liczyc na upadlosc. Smieszne? Może ale prawdziwe. Aby upasc trzeba mic calkiem niezla kasę (tylko po co wtedy ogłaszac upadłosc??)

Znam te cholerne przepisy aż do bólu, pare lat temu jak nasza firma była w dołku, kilka razy próbowalam ogłosic upadłosc, niestety wniosek z powodów formalnych (brak kasy) zawsze upadal.
Nie wchodziła w rolę likwidacja ani upadłosc a firma nie miala zlecen ani kasy- to jest dopireo prawo.
Udało się po latach jakims cudem wyszlismy na prostą i bez upałosc ,żyjemy sobie nadal. Nie wiem ,nie ma u nas handlowców , jak wygląda umowa z handlowce. Wiem jedno po kilku kontrolach PIpu, zusu w zyciu nie zgodziłąbym się na żadną "lipną umowę". A żeby było ciekawiej to...donosili sami pracownicy. Zamiast "zakasywac" rękawy jak było cięzko to lepiej było donoscic , bo pewnie szefowa brała kasę do kieszeni a im kradła z premii. Suuper- prawda?
Dlatego ,że nie ufam ludziom - nie ma i nie będzie lewizn.
Ani w pracy ani w domu w stajni. Umowa albo...nie ma pracy.
Mam nadzieję, że nie zabrzmi jak reklama (bo informacje dokładne są w dziale ogłoszeń) -ale chciałam się zorientować jak ocenilibyście płacę za takkie obowiązki: ja oferuję pracę dla instuktora i pomoc w gospodarstwie agroturystycznym za pensję 1500zł i 10% dochodu z jazd - uważam że to chyba dobra kwota - za prowadzenie 4 jazd dziennie, karmienie koni, wyprowadzanie na pastwisko,  dbałość o sprzęt, stajnię, plac do jazdy i pomoc przy pokojach gościnnych - 3pokoje(typu powlekanie pościeli, poodkurzanie pokoju, podlanie kwiatków...) Gospodarstwo kameralne, 4 konie i 2 kucyki, jazdy max.3osoby . Praca z zakwaterowaniem i częściowym (a 3 razy po 5 dni z pełnym) wyżywieniem, czas pracy max 8 godz.do ustalenia.. Co sądzicie o takim wynagrodzeniu??? A i oczywiście umowa zlecenie  😉
bobek,  zarobki w łodzi różnią się od zarobków warszawskich 😉 u nas dobrzy, uczciwi handlowcy wyciągali przy gorszych miesiącach 6 tys, a przy lepszych dobijali do 9. przy takich kwotach to nie ma opcji, żeby jeszcze im dawać podstawe, bez przesady 😉  ale to wymagało pracy, a nie obibokowania pod parasolem. i co ciekawsze, jak jakiś dostał faktycznie podstawe, to sobie dogruchał jeszcze jakaś pracę stacjonarną, zbytu nie miał żadnego, ale podstawę ciągnął.

orangebay,  zbyt wiele bylo na głowie, żeby jelenia ganiać, woleliśmy zapłacić i mieć z głowy wałacha jednego, zapewne jakbyśmy sie w sadach pociagali to by wyszlo na nasze, ale stwierdzil mąż, że nie warto 😉

Solina,  gdyby się dało podpisać umowę prowizyjną to by nie bylo kłopotu, miałby taką 😉 nasza wina po częsci, mogliśmy się pobujać po sądach. ale wizyty u prawników, dnie stracone w  sądzie i inne tego typu straty czasu przewyższały kwotę, którą trzeba było jeleniowi zapłacić, żeby sie odczepił 😉

Faza,  nie mam pojęcia jak to jest z upadłością, jedna firma narobiła sobie u mnie dlugu na ponad 60 tys. mam zobowiązania do zapłaty, faktury, podpisane przyznania sie do zadłużenia, ogłosili sobie upadłość i jest kłopot. dałam dwóm firmom zajmującym się ściągniem długów dokumenty (u prawnika dowiedzialam sie, że mając takie papiery wystarczy sądowy nakaz, bo nie trzeba juz przeprowadzać całej sprawy o stwierdzenie zadlużenia), ale spryciarze nie mają nic. poprzepisywali nieruchomosci, samochody i maszyny na innych ludzi i nie mają udokumentowanych dochodów. nie da się z nich choćby złotówki zebrać. najpewniej sprzedam dług, dostanę pewnie 3/5 z tego co mi sie należy, ale sprawa będzie z głowy.


w stajniach rzaaadko spotykałam się niestety z umowami. może tak się zapytam, może nie do konca w temacie, ale jeśli chodzi o umowy. jak oddajecie obornik za darmo/wymieniacie na słomę to podpisujecie jakieś papiery, umowy czy cos w tym stylu?

w stajniach rzaaadko spotykałam się niestety z umowami. może tak się zapytam, może nie do konca w temacie, ale jeśli chodzi o umowy. jak oddajecie obornik za darmo/wymieniacie na słomę to podpisujecie jakieś papiery, umowy czy cos w tym stylu?


Ja to sie cieszę ,że wogóle ktoś zabiera ode mnie obornik. Kiedys rzeczywiscie było tak ,że w zamian za obornik bralam słomę ale..to dawno i prawie nieprawda.
Jakbym chciala cokolwiek za obornik to pewnie mislaby niezły kłopot co z tym robic. W okolicy chłopom nic się nie kalkuluje, masę ziemi leży odłogiem i nie ma chętnych nawet za darmo na obornik.


ps- jesli firma rzeczywiscie ogłosiła bankructwo to mają wyznaczonego syndyka , on bedzie placił należnosci w pierwszej kolejnosci dla pracowników firmy, do skarbu panstwa, do zusu a jesli coś zaostanie dostaną inni. Wazne abyscie sprawdizli czy podczas ogłaszania upadłosci Wasza firma była na wykazie. I zapewne nikt od Was nie zechce kupic należnosci od firmy w upadłosci albo kupią z olbrzymią stratą.
Ja tak "umoczyłam" dwa razy nawet złotówki nie zobaczyłam ,pomimo ,że dostałam pismo od syndyka i bylismy na wykazie. Nie starczyło dla nas srodków.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
04 czerwca 2012 12:56
Zarobki instruktorów można porównać tylko do zarobków nauczycieli. Wiedza i doświadczenie potrzebne do tego zawodu w obu przypadkach są wynagradzane tak samo śmiesznymi pieniędzmi.

Łatwość z jaką można dostać w Polsce uprawnienia instruktora powoduje, że nastoletnich pseudo-instruktorów skłonnych pracować za miskę ryżu i piwo jest jak mrówków. W związku z tym na jednego doświadczonego instruktora z wiedzą i umiejętnościami przypada około 20 pseudo-instruktorów oferujących te same usługi ( co z tego, że fatalnej jakości ) za połowę stawki jaką bierze porządny instruktor. Dla większości właścicieli szkółek ważniejsza jest oczywiście taniość a nie jakość.

Zarobki w zawodach nie wymagających potwierdzonych kwalifikacji są śmiesznie niskie, ponieważ trzeba  konkurować cenowo z panią Krysią z warzywniaka i panem Mietkiem spod budki z piwem. 

Z resztą jest to tendencja występująca wszędzie. W Polsce taniość bije na głowę jakość. Ludzi już nie interesuje jaki produkt kupują, tylko jak tanio go kupują i ile dostaną rabatu.

Ja czekam tylko na moment aż wprowadzą deregulację zawodów pilota, lekarza, itp. Pierwszy się zgłoszę do linii lotniczych. Powiem, że będę latał za 1500zł brutto miesięcznie bo lubię, i zrobiłem miesiąc temu weekendowy kurs pilotażu w Pcimiu Dolnym, więc spełniam ustawowe wymagania. 🏇







otóż to. Instruktor to nie zawód. Trener, szkolenioweic-tak, po wynikach widać, który dobry, można podwyższać stawki za wiedzę i umiejetności. A instruktor, nawet genialny ma niemal zerowe szanse na to, że ktos doceni jego umiejętności. Wiele stajni zaczyna pomału rozumieć, że jest Instruktor i instruktor. Osoba z doświadczeniem potrafi wiecej zarobić (nie przez wiecęj jazd, ale ciągłość, dobry instruktor ma klientów stałych, niesezonowych), nie niszczy sprzetu, nie okulawia koni itp, itd. Instruktor sezonowy to czasem gra w ruletke, wpdnie, zrobi dymu przez dwa miesiące i zostawi po sobie pobojowisko. Szkoda tylko, że słabo sie to przekłada na zarobki.
ale i tak mimo tego podziału wielu pracodawców woli zatrudnić kogoś komu mniej zapłacą zwłaszcza ze nie raz maja układy z handlarzami wiec koń sie nie liczy tylko to co sami zagarną do kieszeni😉
Zresztą ja przerobiłam juz chyba wszystkie systemy płacowe
podstawa plus procent od jazd był chyba najlepszy - wtedy dostawałam 400 zł podstawy plus 5 zł od osoby przy cenie za jazdę 50 zł
później z właścicielem poszliśmy na 12 zl od osoby ale wtedy czy są ludzie czy nie ma to w stajni trzebabyło siedzieć,  konie oporządzić i na młode powsiadać...

Ja papierów nie mam ale ze mojej kadencji żaden koń nie zakulał czy nie został wycofany z jazd, a później przyszedł INSTRUKTOR przez duże I z papierami i co? i konie sie posypały a jeźdźcy pouciekali...
jak oddajecie obornik za darmo/wymieniacie na słomę to podpisujecie jakieś papiery, umowy czy cos w tym stylu?


przy okazji kontroli z ochroy środowiska, pani urzędnik zasugerowała (i polecila rozglaszac), że jesli oddajemy obornik to zeby brac papierek że sie go oddalo - taka o umowe, potwierdzenie. zupelnie nie jakies halo, zwykle "ja kowalski wziąłem/biore co miesiac od pani iksińskiej obornik koński, data podpis". bo zeby go skladowac to trzeba miec warunki - plyte (wystarczy poprostu folia!) albo rozrzucać po terenie (np lace). albo miec taki papeir co z tym robimy. zeby nikt doniesc nei mogl ze wywalamy np do jeziora... bo nam go z pryzmy ubywa...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się