sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Co do sprzętu to oczywiście sprawa dyskusyjna - myslę, że jak koń załapie o co chodzi, jest zaawansowany w grach to tak naprawdę np. ustępuje nie od nacisku fizycznego ale od odpowiedniego spojrzenia, naszej gestykulacji czyli właściwie też innego rodzaju"nacisku". No bo o to w całej filozofii PNH chodzi aby doprowadzić siebie i konia do momentu idealnego porozumienia.

Aby jednak to osiągnąć musimy prawidłowo zacząć dając zrozumiałe dla konia sygnały. I tu się kłania:
- naturalny kantar czyli halter, który jest wykonany z cienkiego sznurka aby ułatwić koniowi ustepowanie od nacisku a ie powodować napieranie na niego jak w zwykłym kantarze,
- lina (żeglarska), która "żyje", odpowiednio przekazuje energię i ruch ale jednocześnie po zaprzestaniu ruchu "zamiera",
- carrot stick, który jest przedłużeniem ręki; i bardzo się różni od np. bata tym, że nie jest tak elastyczny i dzięki temu możemy przekazywać szereg różnych sygnałów, ew. faz stanowczości, możemy dzięki niemu zachować bezpieczną odległość od konia a jednocześnie szybko go pogłaskać bez podchodzenia

Odpowiednie narzędzia zostały wprowadzone przez Pata przynajmniej z dwóch powodów:
- aby zapewnić bezpieczeństwo (zapewnić dystans poprzez odpowiednie długości i sztywność tych przedmiotów)
- abyśmy byli skuteczni, mieli możliwość odpowiednio szybko i konsekwentnie zareagować poprzez nacisk lub jego brak; zwykły patyk nie jest tak elastyczny jak carrot stick, zwykły kantar nie daje takiej gamy nacisku jak halter; złym sprzętem możemy przeoczyć odpowienią fazę, nie dogadać się i to nie z winy konia - jego czas reakcji jest 100 krotnie większy niż ludzki...

I nie mówię tego bo jestem powiązana z dystrubutorem  🙂 tylko dlatego, że sama tę różnicę na własnym koniu zauważyłam - jesteśmy na L1. Pamiętam słowa Berniego na kursie, że zwykły kantar mogę wyrzucić do śmietnika, ew. puszczać w nim konia na padok ale nigdy więcej  już nie pracowaćna kantarze. Moje konisko zostało określone przez Berniego jako "rozkapryszony dzieciak" - ciągnął, taranował, wyrywał się a po dwukrotnym upomnieniu przez Berniego (na pewno była to niestety 4 faza) nie mogliśmy się nadziwić na kursie, że to ten sam koń. Spotulniał bo nagle się okazało, że coś się do niego mówi i wymaga konsekwentnie.

Bo właśnie podstawą komunikacji jest nacisk lub jego brak - nieważne co robimy tylko w jakim czasie przestajemy to robić - jak mawiał Berni  🙂

Dobra kończę bo sama nie lubię takich dłłuuugaśmych postów czytać  😀



Opolanka  mam pytanko
cytuje :
Linę natomiast sama zrobiłam- z kiepskiej zbyt nie elastycznej liny ze zwykłego sklepu (lepsze są liny ze sklepu żeglarskiego).

.Bardzo proszę o dokładniejsze parametry liny żeglarskiej. 🤔 🙇
W Polsce liny "zywe" jak oryginały nie są dostępne
jesli komus szkoda kasy na oryginał są panowie - Chodowiec i Podkowa którzy oferują "dobre" podróbki.
Sznurka-  jesteś fachowcem w tej dziedzinie-z jakiej linki robią te podróbki??? Sklep żeglarski mam na miejscu-linek od koloru do wyboru-tylko która będzie najbardziej zbliżona do orginału(bo orginału nic nie zastapi mam tego pełną świadomość) :.Jak złapie bakcyla to zainwestuje w orginał 😀 a póki co pobawię się podróbką. 😀
figaro2046, ci panowie z zagramanicy je sprowadzają
Hmm Pan Podkowa twierdzi , że robi swoje produkty z takich samych materiałów jak Parelli, coś w tym jest czy mnie okłamał? 👀
mysle ze raczej nie kłamie
ludzie chwala jego produkcję
aczkolwiek dla mnie podrobki są za drogie i wolę niewiele dołozyc ale miec oryginał
sznurka dzieki na odp. Ja niestety potrzebuję dosyć szybko sprzętu ktory zamowilam u Podkowy i będę go miała w sobotę a szczerze mówiąc to jak zobaczyłam ceny 'na dzisiaj' oryginalnego sprzętu to mnie troszke zmroziło, bo mocno podskoczyły dlatego też m.in zdecydowałam się na sprzęt Pana Podkowy, zobaczymy czy i ja będe zadowolona 😉
Ja mam długą linę od Pana Podkowy i na pewno różni sie od oryginalnej....Pan Podkowa w grudniu zapowiedział, że dopiero ma sprowadzać materiały identyczne z tymi jakich używa Parelli do wyrobu swojego sprzętu.
Liny od Parellich nie są magiczne - ale, o ile wiem, mają również rdzeń pleciony (a nie tak, że wewnętrzne niteczki leżą wzdłuż siebie) i to z tym jest problem w linach dostępnych w Polsce. To ta cecha podobno odpowiada za "życie" lin - ich wężowatość, to że przechodzą bardzo delikatne drgania a jednocześnie szybko zamierają w bezruchu. Kiedyś mieliśmy koncepcję, żeby sprowadzić od producenta tych lin (Samson) jakąś szpulę zwykłej liny, bez wykończeń, karabińczyków, skórek, a potem się dzielić, ale nie wyszło opłacalnie.

Można się bawić na niemal każdej linie, ale jak się porówna własną ręką dwie różne (czy kilka różnych), to czuć różnicę. Ciężar ma wpływ, żywotność. Choć to też trochę "co kto lubi". Znam fanów takich lżejszych, miększych lin - mi one nie bardzo pasują.

Ale generalnie, zwłaszcza jak konie układne i zgodne, temat sprzętu, a zwłaszcza liny, najważniejszy nie jest. Kantarek - owszem, warto od razu mieć sznurkowy (jakikolwiek nieobcierający, nie za sztywny, nie za cienki, pasujący na łeb). Jeśli szurkowanie ma być dodatkiem i bonusem, to ja bym przyjrzała się w miarę szybko działowi "koniobowości". Jesteś, Opolanko, psychologiem, więc zobaczysz trochę uproszczone, trochę archaiczne, ale znajome zabawki. Nie zrażaj się ich prostotą, "koniobowości" mają po prostu działać w praktyce, a nie opisywać całą złożoność świata. Myślę, że warto gdzieś u początku przyglądania się parellizmom właśnie tam zajrzeć, bo ten sposób patrzenia na konia i reagowania na jego zachowania można zacząć wykorzystywać cokolwiek się robi, jakkolwiek się to robi, na jakimkolwiek sprzęcie itd.

Nie ma gdzieś w opolskich okolicach naturalsów? Bo nie wiem, przyznam. Odwiedziny u kogoś, kto się bawi z koniem są nie do przecenienia. Nie, żeby się koniecznie od kogoś uczyć, ale obejrzeć to sobie w praktyce, a nie via literki.

A, znasz książkę Karen Rohlf? Ona jest z pogranicza, to może warto zajrzeć.
Dzięki Teodora 🙇 Już przynajmniej złapałam o co biega z tymi linami.NO a  🤔TO TERAZ KANTAR SZNURKOWY 😀 -Jak  powinien być dopasowany do końskiego łebka???
Kantarek - owszem, warto od razu mieć sznurkowy (jakikolwiek nieobcierający, nie za sztywny, nie za cienki, pasujący na łeb). 


Dodam jeszcze, że linka, z której jest zrobiony, nie może się rozciągać (widziałam taki).
Sprzęt pd Pana Chodowca oglądał Berni na kursie, na którym byłam i stwierdził, że jest jak najbardziej OK - mówię o halterze, krótkiej linie i carrot sticku.
dea   primum non nocere
09 stycznia 2009 14:06
Tak, potwierdzam, sprzęt od Chodowca jest OK - używam części sprzętu od Chodowca (krótka lina, karot), części oryginalnego (druga krótka lina, długa lina, halterek - wcześniej miałam własnorobny, a potem dolar spadł, a koń miał urodziny 😉)

Co więcej - mając porównanie krótkiej liny od Chodowca i oryginalnej stwierdzam, iż różnicą jedyną jest skórka na końcu (tzw. popper) a słyszałam, że i między poszczególnymi oryginałami się ten szczegół różni. Bez znaczenia funkcjonalnie.

Karot się różni - jest lżejszy nieco, ale też działa. I na trwałość nie narzekam: jedno i drugie działa już ponad trzy lata.
ktos się na forum SPNH skarzył ze z podrobek carrotow złazi farba
ale to moze incydentalne
Ano właśnie moje zamowienie ma być już robione z tych oryginalnych lin sprowadzanych.
slojma   I was born with a silver spoon!
10 stycznia 2009 07:59
Ja mam sprzęt oryginalny, nie mam porównania jeśli chodzi o sprzęt Pana Chodowca lub kogos innego. Wolę zainwestować ciut więcej a mieć sprzęt sprawdzony i pewny.
MoniaaA- jak przyjdzie Twój sprzet to wklej fotki i napisz jaki jest, mozę kiedys będę mogła sama zobaczyć 🙂
Ano właśnie moje zamowienie ma być już robione z tych oryginalnych lin sprowadzanych.


A cenowo jak to będzie wyglądało? Bez zmian?....(może być na PW)
Wkleje zdjecia wkleje, tym bardziej Slojma, że zamowilam tez (dla kolezanki) naturalne hackamore a z tego co wiem właśnie sie do niego przymierzałaś a oprocz tego jeszcze jeden halter i line 6,7m. Już musiałam zamowic bo te rzeczy sa mi potrzebne juz od dawna 😉
cynamonowa poszlo pw.
dea   primum non nocere
10 stycznia 2009 16:54
sznurka, fakt - mój chodowcowy karot stracił nieco kolorku przy rękojeści. Funkcjonalnie to nie wpływa, poza tym swoje latka już ma, więc o tym nie wspomniałam. Może zrobię fotkę porównawczą przy okazji - oryginał vs chodowiec po 3 latach 🙂
slojma   I was born with a silver spoon!
10 stycznia 2009 17:04
To ja czekam na zdjęcia. A hackamore zamawiam w następnym tygodniu (wypłata :lol🙂
Uuu to szkoda ze nie mowilas to tez bym z Tobą zamowila a tymczasem kolezanka dzisiaj wieczorem odbiera zamówienie 😉
slojma   I was born with a silver spoon!
10 stycznia 2009 19:18
Monia- bo zastanawiałam się jak będzie u mnie z finansami, dzisiaj podliczałam, na co mi potrzeba i ile mi zostanie i udało się bo starczy mi na zamówenie 🙂
Obiecane zdjęcia wyrobów P. Podkowy, z liny jestem baardzo zadowolona, jest identyczna jak oryginalna (z tym, że ja wybrałam cieńszą linę a dokładnie 14mm)z halterkiem troche gorzej bo dosyc sztywny ale tez fajniutki. Zdjęcia hackamore narazie nie mam, ale niedługo będzie.


Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
18 stycznia 2009 17:56
nadajemy sie?  👀





ze stepa:

tylko czarna w photoshopie wymaż;]
nie wiem czy trafiłam do dobrego wątku.
nie wiem czy mogę nazwać to nie szanowaniem mnie przez konia, ale to coś w tym guście.
otóż problem pojawia się przy prowadzeniu go na kantarze do stajni, a czasami nawet w drugą stronę.pewnego razu wybrałam się na krótki spacer.przy powrocie - dosłownie 30 m od stajni koń zagalopował i kompletnie o mnie zapomniał - oczywiście zaliczyłam glebę i byłam ciągnięta kilka metrów (teraz to całkiem śmieszne, ale wtedy myślałam, że po prostu zwieje i trzymałam tą lonżę do końca).konik potuptał radośnie do stajni i usadowił się w boksie.dodam, że to nie była pora jakiegokolwiek posiłku i na pewno się nie spłoszył.
powrót z jazdy jest podobny.na szczęście jest lepiej, bo już mnie nie przygniata do ściany, ale cały czas ścina zakręt zapominając o tym, że ja idę obok.zwykle przy tym jeszcze kłusuje w miejscu.
chciałabym bardzo chodzić z nim na spacery (nawet na ogłowiu), ale nie być traktowaną jak powietrze.
problem leży jedynie w podróżowaniu między obiektami, w stajni to istny aniołek (ma manię przytulania się do każdego)
dlatego pytam: co mogę zrobić, żeby ostudzić jego zapał przed powrotami ??
z góry dzięki - i sorry za tak długi post.
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
18 stycznia 2009 18:01
czarna byla tak luzna by nie przeszkadzała i tak zapieta by sie dzieciak nie zaplątał, jezeli na zdjeciach wydaje sie inaczej to przykro mi
a ja mam zamiar z koniem zaczac cos z natural tylko nie wiem od czego zaczac takie podstawy jak chodzenie za soba mamy juz za soba <smiesznie to brzmi>🙂
planuje swtorzyc lub kupic kantar szurkowy mam wielka chec robienia ale widze to marnie chyba ze mi ktos to doskonale wyjasnie🙂
a co nam polecacie na poczatki?🙂
kasiasci   www.alfahorse.pl
18 stycznia 2009 18:38
Wracając do tematu o linach to z tego co wiem Parelli wykorzystuje liny firmy Samson.
Kilka lat temu kupiłam liny jego firmy w sklepie Silver Dollar QH. Są identyczne jak oryginalne i połowe tańsze. Pracuje na nich już ponad 7 lat i świetnie się spisują.

http://www.silverdollarqh.com/leads.htm
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się