praca

[quote author=marta__sz link=topic=13.msg1438197#msg1438197 date=1340355206]
Dziś rano słyszałam jak Pani rozdająca gazetę "metro" oznajmiła, że zarabia 7zł za godzinę ( mam nadzieję,że nie brutto).
[/quote]

W Metrze zarabia się 8 zł/h brutto. I płaca ci tylko za pełne godziny. czyli jak przepracujesz 45 min dłużej to nic nie dostaniesz.

Zu Ale dlaczego nie? Skoro jest niebezpieczna (tłumy pijanych imprezowiczów) i jeszcze w nocy?
Zu, pomijając niebezpieczne warunki (bo są lekko niwelowane przez ochroniarza), to za pracę w nocy 10 zł to śmiech. Gdybyś pracowała normalnie to za zmiany nocne powinnaś dostawać dwa razy więcej niż w dzień. Zgodziłabyś się na pracę za 5 czy 7,50/h w dzień? Pewnie nie. Więc śmiało proponuj więcej🙂
Mnie się wydaje, że pytanie w stylu "Ile chciała by pani zarabiać" to pic na wodę. Pada na każdej rozmowie kwalifikacyjnej, ale najczęściej jest tak, że pracodawca ma już wcześniej ustaloną stawkę, którą chce pracownikowi zaproponować i nie ma zamiaru najczęściej jej zmieniać.
Mnie się wydaje, że pytanie w stylu "Ile chciała by pani zarabiać" to pic na wodę. Pada na każdej rozmowie kwalifikacyjnej, ale najczęściej jest tak, że pracodawca ma już wcześniej ustaloną stawkę, którą chce pracownikowi zaproponować i nie ma zamiaru najczęściej jej zmieniać.


to żaden pic na wodę
to element rozmowy kwalifikacyjnej - jak pytanie o doświadczenie itd.

po prostu pracodawca CHCE się dowiedzieć ile pracownik chce zarabiać - w czym problem?
to przyszły pracownik chce sie sprzedać i wycenia siebie i on chce pracować - więc w czym problem?

skąd wnioskujesz, że pracodawca nie chce zmienić stawki jaką ustalił sobie wcześniej?
kujka   new better life mode: on
22 czerwca 2012 11:16
Dodofon, z doswiadczenia pracodawcy moglabys mi powiedziec jak to jest u Ciebie?
tzn wolisz potencjalnego pracownika, ktory z trwoga w oczach rzuci Ci stawke duzo ponizej tego, co Ty bys mu chciala zaproponowac i tego ile faktycznie na takim stanowisku sie zarabia, czy takiego, ktory powie, ze chce wiecej niz planowalas mu zaproponowac?

ja zawsze mowie ze docelowo chcialabym tyle i tyle, ale mozemy sie dogadac, bo rozumiem ze np przez okres probny moga placic mi mniej. i nie wiem czy to dobrze widziane?

BTW bylam dzis na rozmowie i chyba poszlo niezle 🙂 raczej to dodatkowa robota, ale jak sie zbierze wszystkie moje "dodatkowe roboty" do kupy to moze sie okaze, ze nie bede musiala szukac juz niczego na stale? 😉
Mnie w pracy zaczęło iść coraz lepiej, a coraz bardziej zdaję sobie sprawę że i tak chcę do koni... Na szczęście nowa furtka z możliwościami się otworzyła trzymajcie za mnie kciuki  😅

Jak sobie radzicie z zawistnymi "koleżankami" w pracy? Przecież musimy siedzieć ze sobą te 8h dziennie, w moim przypadku 11. Nie lepiej się zakumplować zamiast nastawiać negatywnie zanim w ogóle się pozna nową osobę?  🙄 pociągnęłam właśnie kolegę za język i potwierdził moje przypuszczenia odnośnie jednej dziewczyny - znienawidziła mnie zanim przyszłam do pracy. Nienawidzi mnie do tej pory. Miałyśmy też kiepski start znajomości... w pierwszym miesiącu pracy pomyliłam nasze koszule (mamy identyczne) ale przebrałam się, uprałam i wyprasowałam jej koszulę.
dowiedziałam się że jeszcze przez miesiąc na mnie psioczyła jak ja mogłam to zrobić, a mi osobiście powiedziała że żaden problem.

Druga sprawa: zanim przyszłam do nowego miejsca pracowałam już wcześniej z jedną z tamtejszych dziewczyn, mam z nią bardzo fajny kontakt. Okazało się że ona i ta "nienawidząca mnie" też się dobrze dogadują, pomyślałam sobie - miło, będzie zgrana paczka na zmianie.
A tu dupa, zazdrośnica w ogóle nie dopuszcza mnie do naszej wspólnej koleżanki. Kiedy rozmawiamy podbiega, szepcze jej coś na uszko albo pokazuje wiadomości pisane na telefonie. Co za przedszkole  :emot4:

kujka chyba zawsze lepiej powiedzieć trochę więcej. Albo będziesz miała miłą niespodziankę, albo pracodawca powie że ok, ale przewidzieli troszkę mniejsza pensję (np. taką którą ty zakładałaś od początku) warto spróbować.
Jak powiesz mniej, to pracodawca raczej z takiej okazji skorzysta, a nie powie że mało i proponuje ci więcej. W mojej pierwszej pracy tak się załatwiłam i pracowałam za marne grosze które sama sobie narzuciłam  🤣
Hmm, ja bym olała, delikatnie mówiąc ciepłym moczem. W przedszkole dawno temu przestałam się bawić.
W mnie prawie wszyscy są normalni 🙇
[quote author=pamirowa link=topic=13.msg1438286#msg1438286 date=1340357974]
Mnie się wydaje, że pytanie w stylu "Ile chciała by pani zarabiać" to pic na wodę. Pada na każdej rozmowie kwalifikacyjnej, ale najczęściej jest tak, że pracodawca ma już wcześniej ustaloną stawkę, którą chce pracownikowi zaproponować i nie ma zamiaru najczęściej jej zmieniać.


to żaden pic na wodę
to element rozmowy kwalifikacyjnej - jak pytanie o doświadczenie itd.

po prostu pracodawca CHCE się dowiedzieć ile pracownik chce zarabiać - w czym problem?
to przyszły pracownik chce sie sprzedać i wycenia siebie i on chce pracować - więc w czym problem?

skąd wnioskujesz, że pracodawca nie chce zmienić stawki jaką ustalił sobie wcześniej?
[/quote]

Skąd wnioskuję? Z własnego doświadczenia. Jak podawałam stawkę, która wygórowana wcale nie była, ale by mnie w miarę jeszcze zadowalała, to słyszałam w odpowiedzi, że mogą mi zaproponować jednak sporo mniejszą. Oczywiście, nie twierdzę, że zawsze tak jest.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
22 czerwca 2012 11:50
wielkie wielkie dzięki dziewczyny za te informacje, dowiem się wszystkiego  :kwiatek:
tak naprawdę, ani razu nie dostałam fiszki z pracy  😤


Jak nie dostałaś to oznacza, że nie płacą, ale nie płacą, bo im nie powiedziałaś, że potrzebujesz... więc są niewinni :]

U mnie w domu pracował tylko Ojciec i Ojcu firma potrącała składki na mnie i na mamę, podobno w sumie wychodziło 1200 miesięcznie na same zusy za naszą trójkę

Jak byłam w szpitalu raz i nie miałam rmuy to mnie zapytali, czy czasem uczelnia mi nie płaci i w ten sposób się dowiedziałam, że jak się nie ma innej opcji (potrącanie od rodziciela) to wystarczy zgłosić na uczelni, że chce się ZUS i oni wystawiają jakąś książeczkę studenta (nie wiem tylko wtedy czy uczelnia płaci czy student...podobno uczelnia ma obowiązek)

Jeszcze raz mówię, że w polskim prawodawstwie ZUS jest obowiązkowy dla pracodawcy, niezależnie od formy umowy, jeśli pracownik zgłasza, że nie jest w żaden inny sposób ubezpieczony w ZUSie

Jak pracowałam przez Hays to musiałam co miesiąc podpisywać oświadczenie, że jestem studentką i nie zgłaszam roszczenia o ubezpieczenie

Jak poszłam na okres próbny do jednej firmy(zlecenie), to też na wstępie przy podpisywaniu umowy (bez sugestii, że mam odmówić) było pytanie czy potrzebuję ZUS

[quote author=ola_koniczynka link=topic=13.msg1438158#msg1438158 date=1340353419]
Praca w nocy i niebezpieczna (ochroniarz)- z 15-20 zł/h? To tylko moje przypuszczenia...A ile byś chciała?  😉
[/quote]

sorry, ale 15-20 to minimum of the minimum

za pracę w nocy, Warszawa, pub.... niebezpiecznie, śliniące się japy

myślę, że na dobry początek 35/h a dla doświadczonej i wyględnej osoby nawet i 50 bo na pewno praca nie jest codziennie i niekoniecznie pełny etat...

kajpo,

TAK, większość biur to przedszkola, szczególnie jak są sfeminizowane

Mnie w pewnym momencie jedno miejsce pracy doprowadziło do stanu, w którym stwierdziłam, że nigdy więcej pracy biurowej
- idę kopać w gnoju

Ludzie jawnie przyznający się, że kupili swoje magisterki i polecali sobie nawzajem takie rozwiązania
Baby, które znały tylko tematy - diet, która sałata jest lepsza, dzieci, ciąż (puste łby jednym słowem na "managerskich" stanowiskach)
Wszyscy wszystkim obrabiali tyłki aż wióry leciały
Rzadko kto nadawał się na swoje stanowisko, szczególnie niedecyzyjni, leniwi i flakowaci byli Ci na najwyższych szczeblach
Nazywaliśmy ich klubem krótkich spodenek i rolexów

No po prostu przedszkole i półmózgi

Miałam dość dość dość dość
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
22 czerwca 2012 11:54
nie umiem usuwać nadprodukowanych postów 🙁
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
22 czerwca 2012 12:03
...

Jak nie dostałaś to oznacza, że nie płacą, ale nie płacą, bo im nie powiedziałaś, że potrzebujesz... więc są niewinni :]

U mnie w domu pracował tylko Ojciec i Ojcu firma potrącała składki na mnie i na mamę, podobno w sumie wychodziło 1200 miesięcznie na same zusy za naszą trójkę

Jak byłam w szpitalu raz i nie miałam rmuy to mnie zapytali, czy czasem uczelnia mi nie płaci i w ten sposób się dowiedziałam, że jak się nie ma innej opcji (potrącanie od rodziciela) to wystarczy zgłosić na uczelni, że chce się ZUS i oni wystawiają jakąś książeczkę studenta (nie wiem tylko wtedy czy uczelnia płaci czy student...podobno uczelnia ma obowiązek)

Jeszcze raz mówię, że w polskim prawodawstwie ZUS jest obowiązkowy dla pracodawcy, niezależnie od formy umowy, jeśli pracownik zgłasza, że nie jest w żaden inny sposób ubezpieczony w ZUSie

Jak pracowałam przez Hays to musiałam co miesiąc podpisywać oświadczenie, że jestem studentką i nie zgłaszam roszczenia o ubezpieczenie

Jak poszłam na okres próbny do jednej firmy(zlecenie), to też na wstępie przy podpisywaniu umowy (bez sugestii, że mam odmówić) było pytanie czy potrzebuję ZUS



znaczy nie dostałam, bo ona odkłada nam to do naszych teczek i możemy sobie zajrzeć i dziś sobie zajrzę do fiszki
Dodofon, z doswiadczenia pracodawcy moglabys mi powiedziec jak to jest u Ciebie?
tzn wolisz potencjalnego pracownika, ktory z trwoga w oczach rzuci Ci stawke duzo ponizej tego, co Ty bys mu chciala zaproponowac i tego ile faktycznie na takim stanowisku sie zarabia, czy takiego, ktory powie, ze chce wiecej niz planowalas mu zaproponowac?



kujka - po pierwsze chyba każdy normalny człowiek wie ile mniej więcej zarabia się na danym stanowisku
jeśli ktoś z trwogą w oczach ledwo podaje stawkę - to znaczy, że nie nadaje sie do pracy, bo za lękliwy

generalnie zdarza się w 90% że ludzie chcą MNIEJ niż mamy zaplanowane na dane stanowisko
jeśli ktoś się tak wycenia - to dlaczego mam go uszcześliwiać na siłę? wolę wtedy tą "nadwyżkę"dawać w postaci premii uznaniowej
kujka   new better life mode: on
22 czerwca 2012 12:55
dzieki za odpowiedz 🙂 a co z tym chlopakiem z restauracji? odezwal sie?
A ja dzisiaj miałam "miłą" pogawędkę z kobietą, która mnie zaprosiła na spotkanie. Kilka dni wcześniej wysłała do mnie maila, że zaprasza na spotkania o g. X. A że jutro jest sb i autobusy podmiejskie nie kursują co 1 h tylko 4 razy dziennie to napisała jej, że chętnie przyjdę, ale będę ok godz. Y. Nie dostałam odpowiedzi. Dzisiaj dzwonię do niej i dowiaduję się obrażonym tonem, że "jak to, nie mam samochodu?! Jak wyobrażam sobie pracę bez samochodu?".  😵 Dodam, że to 2 km ode mnie i jadą tam 3 autobusy.
Byle jutro przeżyć...
dzieki za odpowiedz 🙂 a co z tym chlopakiem z restauracji? odezwal sie?
\


żartujesz??
to przecież "stracone pololenie"  😉
musiałabym iść jeszcze raz na tej knajpy i błagać go o to by przyszedł do pracy...
bo przecież sie należy!
Gillian   four letter word
22 czerwca 2012 14:12
ola_koniczynka, 2 km? i nie mogłaś się przejśc? ja więcej z pksu do stajni idę i mi się CHCE.
kujka   new better life mode: on
22 czerwca 2012 14:17
brak mi slow!  😵 alez tepa pala...
asds   Life goes on...
22 czerwca 2012 14:18
ola_koniczynka, 2 km? i nie mogłaś się przejśc? ja więcej z pksu do stajni idę i mi się CHCE.



to samo miałam napisac...
Cierpienie, doczytałam i jednak lipa, nawet jeśli odprowadzali składki 🙄

"Kiedy zasiłek macierzyński nie przysługuje?

Jeżeli został złożony do  Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wniosek  o objęcie zleceniobiorcy dobrowolnym ubezpieczeniem chorobowym, lecz  poród nastąpił  po zakończeniu umowy zlecenia, wówczas zasiłek macierzyński nie przysługuje. Nie znajduje w tym przypadku zastosowania  art. 30 ust. 1 ustawy zasiłkowej zgodnie z którym zasiłek macierzyński przysługuje również w razie urodzenia dziecka po ustaniu ubezpieczenia chorobowego, jeżeli ubezpieczenie to ustało w okresie ciąży. Umowa zlecenia jest cywilnoprawną formą zatrudnienia, gdzie nie stosuje się uregulowań zawartych w Kodeksie pracy odnośnie przedłużania umów do dnia porodu.

Ważne!

W przypadku, gdy  osoba realizująca umowę zlecenia  nie przystąpiła do dobrowolnego ubezpieczenia chorobowego i  czasie  trwania umowy urodziła dziecko, wtedy nie otrzyma zasiłku macierzyńskiego."

Jest jeszcze kwestia zasiłku z ubezpieczenia chorobowego podczas przebywania na zwolnieniu lekarskim w czasie ciąży. Warunkiem tu jest tzw. okres wyczekiwania (90 dni nieprzerwanego ub. chorobowego - jeśli nie miałaś żadnej przerwy między umowami, to mogłabyś się łapać). Ale tego jeszcze nie rozkminiłam. No i podstawowe pytanie - jeżeli pracodawca odprowadzał składki na ZUS, to czy miałaś odprowadzaną składkę chorobową, bo dla zleceniobiorców jest dobrowolna.
Nie napisałam, że mi się nie chce 😉 Napisałam tylko, że muszę poczekać na autobus. Podałam orientacyjną odległość, nigdy tam nie byłam. Teraz sprawdziłam- to 6 km. I na pewno nie zrobię ich pieszo w 30 min bo tyle mam czasu między końcem pracy a spotkaniem. A, że chcę się ładnie ubrać to byłoby głupio gdybym po 6 km dotarła wykończona na rozmowę kwalifikacyjną , prawda?
Edit: Sprawa wyjaśniona, można tam dojechać normalnym autobusem MPK i jeszcze mieć czas na dojście z przystanku.  😅 Dziękuję Thymos  :kwiatek:
Janna - dziękuję Ci bardzo za tą wiadomość  :kwiatek:, dziś nie zastałam dyrektorki więc dopiero w poniedziałek z nią to omówię, by wiedzieć dla siebie. Jeszcze w ciąży nie jestem (chyba  😉 ) Więc dowiaduję się już na przyszłość.
A jakby dyrektorka na ten czas jak będę w ciąży zmieniła mi umowę na umowę o pracę na czas określony? To będzie mi przysługiwać? czy też nie?
Cierpienie, będzie. Nawet jeśli byś miała umowę na czas określony, która miałaby się skończyć przed porodem, to i tak ulega przedłużeniu do dnia porodu i wtedy też zasiłek przysługuje (warunkiem jest stan zaawansowania ciąży - min. 12 tygodni - jeśli termin wygaśnięcia umowy złapałby Cię wcześniej, to pozostaje tylko dobra wola pracodawcy). A - i okres wyczekiwania, żeby ub. chorobowe zaczęło działać, to w przypadku pracowników 30 dni więc po miesiącu, jeśli by była taka konieczność, mogłabyś iść na zwolnienie i dostać wynagrodzenie chorobowe/zasiłek chorobowy.

Na razie jednak dowiedz się jak to właściwie teraz jest z tymi składkami - czy i co jest opłacane.

Poniżej wklejam fajny link do strony ZUS - tzn. nie wiem czy się zrobi z tego link, bo ja niepełnosprytna jestem, ale zawsze można przekleić. Masz tam wszystko - komu, kiedy, w jakim wymiarze, jakie podstawy itd.

http://www.zus.pl/default.asp?p=4&id=431
Co do proponowania wynagrodzenia - ja raz dostałam dokładnie tyle ile zaproponowałam (a było to sporo, chciałam sprawdzić czy to przejdzie) a drugi raz... 700zł netto WIĘCEJ niż zaproponowałam 😀 Chciałam pracować bez względu na wynagrodzenie (i tak mogę sobie gdzieś dorobić, a praca super-rozwojowa), a pracodawca się zlitował nad moim losem chyba po prostu 🙂 To chyba wszystko mocno zależy od miejsca i człowieka...
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
24 czerwca 2012 09:38
w piętek byłam umówiona na rozmowę o pracę w firmie pośredniczącej pewniej telefonii.  😎
Przedstawiono się ze sa z takiej a takiej firmy, mam przyjść pod taki adres.
Fakt dana firma znajduje się pod tym adresem, ale zajmuje inny lokal.
Co się okazało w docelowym miejscu powiedziano mi, że nie współpracują z daną telefonią.
Po prostu nie ma to jak wyjść na głupka :/
Może i dobrze że weszłam do tej prawdziwej firmy, a nie do lokalu który mi podano przez telefon...
Po takim czymś, wszystkiego się po prostu odechciewa :/
I jaki cel mieli Ci pseudo pracodawcy podając się za jakąś firmę?
Już wiem, dlaczego moje kandydatury nie są przyjmowane bądź odrzucane w sieciówkach...
Jestem studentką dzienną, a oni chyba nie chcą pracowników na okres wakacji na cały etat, a potem z redukcją w roku akademickim.  🙁
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2012 14:36
Mistral, w sieciówkach raczej nie zatrudniają od razu na cały etat... np. w markach grupy Inditexu pracujesz tylko na pół etatu, ewentualnie na zastępstwa na 3/4 etatu, a propozycja przejścia na cały etat jest traktowane jako AWANS i wychodzi zawsze od kierownika, a nie od pracownika.
Ja w sieciówce miałam 1/4 etatu, ale wypracowywałam godziny jak na całym.
Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
24 czerwca 2012 15:03
czyli mówienie że chce się pracować na cały etat jest błędem?
Składam wszędzie cv gdzie się da i nic...
No tak mając pewnie inż, to na pomoc kuchenną mnie nie zatrudnią  😎
ovca   Per aspera donikąd
24 czerwca 2012 15:06
Mistral nie wiem, jak jest w sieciówkach, ale u nas studenci dzienni wypracowują po 140-150 godzin miesięcznie. W zasadzie nikt nie zwracał uwagi na to, czy ktoś studiuje dziennie czy zaocznie, po prostu co miesiąc podajemy dowolną dyspozycyjność...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się