Najlepsze miejsca w Polsce na stajnię.

Jakie według was są rejony, tereny, województwa w Polsce najlepiej i najsłabiej rozwinięte jeździecko.
Miejsca gdzie w pobliżu są inne stajnie i ośrodki jeździeckie, odbywają się zawody, wydarzenia jeździeckie, po prostu COŚ SIĘ DZIEJE 🙂

Dodatkowo pod uwagę można wziąć inne sprzyjające jeździe konnej elementy, np. POGODA:
Zachodniopomorskie: generalizując pogoda wiosenno-jesienna, upalne dni w lecie występują mało licznie 🙂
Mazury: porządne pory roku: lato- upały, zima- surowa.

KOMARY, muchy, gzy- to też nie reguła. Ale na Mazurach w południe zjadają żywcem, a w Szczecinie spokojnie da się przeżyć.

TEREN. tereny na pastwiska, na wyjazdy w teren, lasy, miejsce półdzikie, a jednocześnie żeby weterynarz nie był na końcu świata.

Nie można mieć wszystkiego, ale jakie miejsca godzą najwięcej z tych punktów 🙂


Gdybyście mieli wybór zamieszkania w dowolnym miejscu w Polsce i założenia własnej stadniny to jakie miejsce byście wybrali?
Jakie są Wasze doświadczenia

Pozdrawiam 🙂
A to zależy - do czego ta stajnia? Jeśli ma oferować "usługi dla ludności", tj. np. pensjonat dla koni sportowych lub rekreacyjnych, szkółkę jeździecką itp. - to nie ma co się zastanawiać nad takimi drobiazgami jak komary: ważny jest właściwie tylko i wyłącznie dojazd (więc komfort ludzkich użytkowników - co do komfortu koni, to praktyka dowodzi, że sprawa ta nie ma większego znaczenia, bynajmniej jak chodzi o dochodowość przedsięwzięcia). Lokalizacją idealną byłyby okolice Dworca Centralnego w Warszawie...

A na poważnie: w 99% zdobycie "miejscówki" w pobliżu któregoś z wielkich miast - jest już wystarczającą podstawą do osiągnięcia sukcesu, cała reszta jest do zrobienia (włącznie z chemicznym wyeliminowaniem owadów z okolicy...).

Natomiast jeśli to ma być stajnia hodowlana i z góry się nastawiamy na rzadkie odwiedziny obcych - to ja bym uciekał na południe i na zachód tak daleko, jak tyko się da - im dłuższy okres wegetacyjny, tym lepiej.

Generalnie, Polska NIE JEST dobrym miejscem dla koni...
Lokalizacją idealną byłyby okolice Dworca Centralnego w Warszawie...



hahaha, dobre! i niestety brutalnie prawdziwe...  🙄

Zgadzam się w zupełności z jkobus - stajnia rekreacyjna/ sportowa/ pensjonatowa jak najbliżej miasta, jakiegokolwiek. Z idealnym dojazdem, o ile taki istnieje i już mamy sukces.  🙄

Stajnia hodowlana - i tak nigdy się nie opłaci  🙄
ale jeśli już to właśnie zachodnia Polska, dolina Warty, Noteci, Odry, byle by nie zalewowe. Najlepsze trawy i pastwiska tam są, np w rejonie sławnego Słońska.

Stajnia agroturystyczna - tu również nalezy myśleć o dobrych pastwiskach, ale przede wszystkim lasy i jeziora. Może nie koniecznie Mazury, bo to się już wielu przejadło, poza tym tam tłumy, a nie na tym agroturystyka polega. Rejon Polski właściwie nie ma tu znaczenia - liczy się cisza, spokój i tereny. Najlepiej jakiś Park Krajobrazowy czy Puszcza, ale ważne by była możliwość wyznaczenia szlaków konnych  😉

Generalnie, Polska NIE JEST dobrym miejscem dla koni...



Możesz rozwinąć tą myśl?  😉
Zachodniopomorskie - totalne zadupie jeździeckie 🙂 (Nie zaliczając do tego Szczecina i okolic.)
Zwłaszcza okolice Koszalina w dół, czyli np. Drawskiego Parku Krajobrazowego. Najniższe zaludnienie w Polsce (po Bieszczadach), więc jeśli ktoś poszukuje dziewiczych terenów do jazdy (np. na rajdy konne) to idealnie.
Ale jeśli o wezwanie kowala lub weterynarza chodzi, to niedobrze.

Poza tym, jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce do jazdy - na wschodzie, okolice Białegostoku.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
08 lipca 2012 11:53
ja powiem tak, ciężko jest oceniać "rozwinięcie jeździeckie", bo może na Mazowszu stajni jest mrowie, różnej jakości, ale głównie są to pensjonaty a nie hodowle czy kluby z klubowymi końmi, gdzie da się rozwijać bez wydatków na zakup i utrzymanie konia

popyt przewyższa podaż

są rejony w Polsce gdzie są hodowle i brak im jeźdźców albo chętnie przyjmują nowych adeptów i taka sytuacja jest wg mnie lepsza, nawet jeśli stajni jest mniej niż w mazo, bo każdy kto CHCE prawdziwie ma szansę dojść do jakiegoś poziomu bez większych nakładów finansowych pomijając już że ktoś kto może w mazo pozwolić sobie tylko na jednego konia gdzieś indziej mógłby mieć dwa w kwestii kosztów utrzymania

ale za to tam gdzie jest tanio i podaż przewyższa popyt jest też mniej zawodów, imprez jeździeckich, więc każdy wyjazd żeby się sprawdzić czy pobawić w sport łączy się z grubszym wydatkiem i problemem logistycznym...

każdy plus ma jakiś swój minus

co do klimatu - przyznaję, na mazurach robactwo jest fatalne i niektóre konie po prostu nie dadzą rady chodzić w ciągu dnia po padoku
ale na mazowszu mamy strasznie dużo tych wielkich zielonych gzów, które tną niemiłosiernie i są niezniszczalne, na mazurach więcej jest tych czarnych, mniejszych, które składają jajka na sierści
na mazurach też upały dzięki wilgotności powietrza są bardziej znośne a na mazowszu jest bardziej sucho i wietrznie, więc generalnie jak sauna

jeździło mi się też w okolicach wrocławia i poznania i stamtąd też mam teraz konia, który będąc przyzwyczajonym do tamtejszego robactwa na mazowszu kiepsko sobie radzi bo jest wygryziony przepotężnie, psikam muchozolem, smaruję antyseptykami gdzie już wygryzione za bardzo i nadal chłopak ciężko znosi mazowieckie robale 😉
co do klimatu wro-poz mogę powiedzieć, że jest całkiem spoko, no i jak już wspomniałam chyba jest mniejsza tragedia z robalami w porównaniu z mazo czy mazurami
furmanka   zawsze pod górkę...
08 lipca 2012 13:14
Polecam Jurę Krakowsko-Częstochowską .  🙂. Urozmaicony krajobraz, pagórki, wapienne ostańce, zróżnicowane lasy, murawy kseroteromiczne. Jest sieć szlaków konnych - tzw "transjurajski szlak konny" od Częstochowy do samego Krakowa... Jest kilka ośrodków turystyki jeździeckiej.
Tereny idealne do REKREACJI  😉 konnej.
[quote author=jkobus link=topic=88637.msg1454730#msg1454730 date=1341727532]

Generalnie, Polska NIE JEST dobrym miejscem dla koni...



Możesz rozwinąć tą myśl?  😉
[/quote]

A co tu rozwijać? Polecam prof. Pruskiego (i Jego uczniów): króki okres wegetacyjny, deficyt opadów, słabe na ogół gleby = skąpa, kiepska jakościowo pasza i marne konie.

Co prawda - nie jest to teoria JEDYNA. Wcześniej obowiązywała wprost przeciwna - ale i wedle tej "wprost przeciwnej" OBECNE terytorium Polski to nadaje się co najwyżej do hodowli krów nie koni. i jest FAKTEM, że NIGDY w dziejach OBECNE terytorium Polski nie było - nie posiadało - ważnego regionu hodowli koni (choć zdarzały się w przeszłości pojedyncze hodowle dość istotne - jak Krasne, Książ, Janów, Michałów). Ale całego "regionu hodowli" - na tym terytorium, tj. między Odrą a Bugiem i między Karpatami a Bałtykiem - NIGDY nie było. To już o czymś świadczy...
Jeśli myślisz o stajni w której przyjmujesz konie w trening, to ja bym stawiała na warunki,w  których Twoje koszty są jak najmniejsze, bo wtedy najwięcej zostaje Ci w kieszeni. Jeśli nie masz własnego siana/ słomy, to szukaj okolicy, w której można ją tanio dostać. Do tego łąki na pastwiska, jakas wieś blisko- będziesz musiała znaleźć pracowników, a lepiej nie musieć zapewniać im mieszkania. Dalej, kwestia placu do jazdy - jakie jest naturalne podłoże? Ile kosztowałoby przystosowanie go? No i kwestia hali - jak z pozwoleniem na budowę takowej?

A co do pensjonatów, to pojawiło się już wyżej, trzy główne punkty: 1. dojazd 2. plac/ tereny 3. hala

Ale całego "regionu hodowli" - na tym terytorium, tj. między Odrą a Bugiem i między Karpatami a Bałtykiem - NIGDY nie było. To już o czymś świadczy...


A trakeny?
furmanka - zgadzam się w pełni. Ale dobrych stajni nie ma za wiele, chociaż jedną bym poleciła. Większość jest pod turystów, konie słabo ujeżdżone w niedopasowanym sprzęcie.
karolina_: no, w pewnym sensie. Ale mimo wszystko - Trakeny są w Obwodzie Kaliningrandzkim, a u nas była tylko część tamtejszej hodowli terenowej.

Skądinąd: byłby to ewentualnie jedyny wyjątek - bo nawet bardzo udane rasy koni (jak konie śląskie chociażby, czy małopolaki) - to był li i jedynie lokalny fenomen, bez wpływu na hodowlę światową.
karolina_: no, w pewnym sensie. Ale mimo wszystko - Trakeny są w Obwodzie Kaliningrandzkim, a u nas była tylko część tamtejszej hodowli terenowej.

Też prawda, ale jednak. 🙂
ja akurat wybralabym okolice pecic , pruszkowa i duuuzy teren ok. 30 ha odkupic od gospodarza i przesztalcic w osrodek gdzie konie moga chodyic caly dyien na pastwisku i gdzie moyna by bylo zrobic super osrodek . Mysla ze zainteresowanie by bylo w miare rozsadne ....
Motylek🙂, aha, dlatego byś wybrała, że mieszkasz w Pruszkowie? 😁 Dlaczego akurat 30 ha, a nie 50 na przykład, po co się w sumie ograniczać 🙄

Temat jest bardzo ciekawy, ale trzeba by sprecyzować, co rozumiemy jako "stajnię". Pensjonat, rekreacja, hodowla, agroturystyka, inne atrakcje? Każdy rodzaj "stajni" będzie wymagał innego miejsca.

I znowu to niepotrzebne napięcie na stajnie "sportowe", wszystko w nich źle i przeciwko koniom, byle by rozwydrzeni właściciele mieli komfort... Co jak co, ale w okolicach Warszawy jest bardzo duży popyt na stajnie, które gładko łączą zarówno dobre warunki dla koni (spory teren, padoki), jak i dla ludzi (pełna infrastruktura do jeżdżenia, akceptowalny dojazd). Ja zresztą mam gdzieś tam (mimo usilnych prób racjonalnego ubicia głupiego pomysłu) cały czas kołaczący się plan budowy takiej stajni, ale raczej nie w Warszawie 😉 Tutaj to i hektar terenu zabija ceną, chyba że jest w odległości uniemożliwiającej sprawną komunikację z miastem na co dzień.
Dokładnie
-  stajńia hodowlana = tam gdzie piękne łąki, tania ziemia, łatwy dostęp do paszy - czyli raczej tereny takie jak np. Zachodniopomorskie, lubuskie, i inne miejsca gdzie ziemia tania
- stajnia nastawiona na rajdy - Jura, Beskidy, pojezierze Drawskie, itd.
- stajnia pensjonatowa/szkolkowa - pogranicza dużych miast

Itd. Itp.

Oj tam, oj tam. Zaraz "napięcie" i zaraz "na stajnie sportowe". Po prostu: uderz w stół, a nożyce się odezwą!

Po pierwsze - nie rozróżniałem "stajni sportowych" od "niesportowych", tylko wrzuciłem do jednego wora i nie zamierzam w tej kwestii zmieniać zdania, wszystkie stajnie, które "świadczą usługi dla ludności" - wszystko jedno, czy to jest pensjonat dla koni sportowych, rekreacyjnych czy szkółka jeździecka. Już więc po tym widać, że nie ma się co obrażać "sportowo" - bo jak już, to musicie się na mnie obrazić wszyscy razem.

Po drugie - wszystko co napisałem i napisałem to wyraźnie, w czystym i eleganckim języku polskim, to że jedynym istotnym czynnikiem przesądzającym o finansowym sukcesie KAŻDEJ takiej stajni jak w punkcie pierwszym, jest jej lokalizacja. Wszystko inne jest bez znaczenia. Po części dlatego, że ZAWSZE znajdą się klienci, dla których własna wygoda (przede wszystkim w sensie dojazdu) jest najważniejsza - i nie udawajcie że tak nie jest! Po części zaś dzięki temu, że na wszelkie ewentualne braki, takie jak np. nieoptymalnie ukształtowany teren, brak paszy czy dokuczliwe owady - technika współczesna oferuje mnóstwo środków zaradczych i tylko kwestią kasy jest - by z nich, ku ogólnemu zadowoleniu skorzystać...
Poza tym mając 30-50ha w okolicach dużego miasta, z dobrym dojazdem można wymyślić rentowniejsze inwestycje
Jkobus, nie do końca sie zgodzę.
Jest cos takiego jak hmmmm, klimat, osobowość właścicieli, atmosfera itd.
Jest wiele miejsc w Polsce, niekoniecznie konskich do których ludzie lgną. W których nigdy nie ma miejsca, gdzie zawsze jest pełna obsada.
Albo knajpy. Znam knajpę do jakiej często jezdze - z drugiej strony miasta. Mam full knajp po drodze i co?
Jezdze akurat tam.
Są wypasione stajnie, gdzie po pierwszych minutach pobytu czujesz sie jak intruz. A są super miejsca, gdzie witają cię z otwartymi ramionami - tak jakbyśmy był najbardziej oczekiwany, gościem.
Dodofon, ale już nie zależy od miejsca
Dodofon, ale już nie zależy od miejsca


Ale jkobus rzekł, ze lokalizacja najważniejsza 🙂
Jak jest atmosfera, to i ludzie sie znajdą.
Na brak atmosfery też środkiem zaradczym jest kasa: trzeba zainwestować albo w mendażera/stajennego, do którego ludzie będą lgnąć albo w najlepszego/najprzystojniejszego (opcjonalnie, a najlepiej jedno i drugie) trenera - albo po prostu, jak były prezydent Kwaśniewski: lubić ludzi.

Ja nie lubię, więc się na taki biznes nie piszę - ale nie powiecie mi, że są to kompetencje nie do kupienia? Zwyczajnie, nie każdy właściciel czy szef zdaje sobie z takiej potrzeby sprawę - i tyle...

A propos zaś "kosztów alternatywnych": 30 ha to - teoretycznie - 1000 300-metrowych działek budowlanych, więc, licząc skromnie po 100 zł za metr - 30 mln PLN.

Oczywiście nie ma tak różowo, bo trochę trzeba zostawić na komunikację i infrastrukturę - ale nie bądźmy drobiazgowi! Jaka stajnia jest w stanie wygenerować zysk netto równoważący bodaj procent od tych hipotetycznych 30 milionów złożonych w banku? Zysk piszę - bo trudno się napracować, trzymając w banku 30 milionów, nieprawdaż - a żeby prowadzić stajnię, jednak pewien wkład pracy i nakładów jest konieczny...
Tylko 30h na jakimś zadupiu jest warte tyle, ile ktoś za nie da...

Edit
Piękne 32h, a jakie budynki, a jaka cena

http://allegro.pl/gospodarstwo-rolne-32-ha-dom-budynki-polapin-i2457002775.html
Sama więc widzisz, że to właśnie lokalizacja jest najważniesza.
Dokładnie
-  stajńia hodowlana = tam gdzie piękne łąki, tania ziemia, łatwy dostęp do paszy - czyli raczej tereny takie jak np. Zachodniopomorskie, lubuskie, i inne miejsca gdzie ziemia tania

Mała dygresja: w zach-pom ziemia tania nie jest ;-)
Jkobus, nie do końca sie zgodzę.
Jest cos takiego jak hmmmm, klimat, osobowość właścicieli, atmosfera itd.


Zgadza się, ale jeśli jest atmosfera, a warunki są kiepskie (czy to dojazd, czy brak hali np.), to do takiej stajni można pojechać w weekend na kawkę, jak się ma znajomych, a konia się trzyma gdzie indziej, taka proza życia.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się