A mi leci pełno włosów, ale to już odkąd pamiętam tak mam. Więc zastanawiam się czy się przejmować 😉 Gdzie się pojawię tam parę włosów zostawiam, znajomi mają po mnie pamiątkę. Nakładając olej na włosy, przyklejają mi się do rąk. Czasem patrze, a z loka wystaje kołtun, który pewnie wypadł już jakiś czas temu i się z reszty włosów wydostać nie może 🤣
Ogólnie myję włosy co jakieś 3 dni, czasem dwa, olejować staram się przed każdym myciem (olejek alterry migdał i papaja, olejek bd fur mama, olej kokosowy, olej pestek winogron, oliwa z oliwek, olej rycynowy, robię mieszanki, no różnie), jak nie olejuje to myję OMO, sls bardzo rzadko, raczej płyn do kąpieli BD fur mama, z odżywek Isana, Garnier Ultra Doux, z maseczek mam Kallosa Latte, bez spłukiwania apteczka babuni z miodem, na końcówki czasem jedwab, bo mam go strasznie dużo w domu, ale z biosilka, a wiem, że ten zły 😉 Na skalp wcierka Radical. Na skręt glut lniany.
Włosy mi się same dredują,, dlatego czesanie ich jest udręką, ale jestem twarda i czeszę grzebieniem. Ale nie tym z body shopu, zwykłym plastikowym. I wyrywam mnóstwo włosów, jak zawsze, czy czesałam się szczotką czy grzebieniem. Wydaje mi się, że dużo tu nie zaradzę, takie mam kłaki, tak mam od zawsze, mniejszej ilości włosów jakoś nie zanotowałam. Choć na ubraniach ich pełno 😉 Piłam drożdże przez chwilę, ale fuj fuj, poddałam się.
Jakieś pomysły? Uff, się rozpisałam 🤣