Jak to drzewiej bywało - fotoarchiwum


wracając do szkolenia i historii , zastanawiam się ile z tych dzisiejszych koni , dało by rade tamtym ... malutkie koniki , biły na głowę skokowe rodowody , nie wpierdzielały wymyślnych paszy , nie żarły mikroelementów , witamin i innych pierdół , nie miały sauny , solarki i basenów , a jednak skakały , były zdrowe , i silne


Widzę, że dużo osób nachodzi ta refleksja z dogadzaniem naszym konikom w porównaniu z tymi sprzed kilkudziesięciu lat. Nie przypuszczam,żeby były one miziane, całowane po chrapkach itp a jednak okazywały posłuszeństwo, oddanie, chęci do wysiłku, respekt, szacunek itp. Takiego porozumienia z koniem powinniśmy sobie życzyć  🙂
nie bylabym taka pewna, czy oni zaupelnie nie obawiali sie o swoje konie, o siebie pewnie mniej, ale mysle, ze nie bylo im obojetne, czy kon sie nie wychrzani i polamie nogi przy takiej predkosci
a odwaga to pewnie w jakims stopniu kwestia wycwiczenia i dania po dupie od przelozonych, chociaz wiadomo, ze byle ciapa w zyciu by tak nie pojechala
moze zabrzmi to dziwnie, ale gdybym tylko miala mozliwosc chcialabym zajac sie dzygitowka, tylko wiadomo "dziewczyna i dzygitowka?! predzej sie zabije niz schowa sie za koniem w klusie" 😉 ale jeszcze kiedys sprobuje, a co 😎

McBeatka-dokladnie tak mysle, to nasza chora ambicja...konie w tamtych czasach ochraniaczy na oczy nie widzialy i jakos zyly, nikt nie kupowal im sprzetu za grube pieniadze, nie przejmowal sie, ze "skaleczy sie na padoku i CO WTEDY?!", teraz konie sa strasznie wydelikacone co do niczego dobrego nie prowadzi. jak slysze opowiesci dziadka, o koniu, ktory jadl sam owies i trawe na pastwisku przez cale zycie, ciezko pracowal w polu i pod siodlem do 25 roku zycia i nie snilo mu sie o derce albo podkladkach pod siodlo to az mnie skreca, moglby pracowac jeszcze dluzej, ale mial po prostu emeryture. jak dziadek slyszy, o ochraniaczach to pyta "a co to pilkarz? na co mu to?" i niepojete sa dla niego otarcia od sprzetu. tak powinno byc, oczywiscie bez przesady, ale mysle, ze niejednemu koniowi taki chow wyszedlby na zdrowie 😉
"a co to pilkarz? na co mu to?"

Słowa Twojego Dziadka THE BEST  😀 Porównanie doskonałe.

A co do dżygitówki Ciri jeśli jesteś z Wawy to wpadnij do Słupna - chłopaki pokazali by Tobie na pewno - z wielką chęcią  😉 - jakieś sztuczki. Ucieszuli by się z Białogłowy w swojej ekipie  🙂

Wiem, wiem, jestem świadoma, że to mały  🚫

Nie mogłam się oprzeć. WKKW lata siedemdziesiąte (nie tak dawno)!
m.indira   508... kucyków
19 stycznia 2009 12:53
no styl konia daleki od doskonałości za to wyskok pozwolił pokonac tą mega wielką przeszkodę w bardzo widowiskowy sposób , choć nasuwa się inne pytanie , czy pokrył?
temat jak najbaradziej wspaniały aż ząłuje że nie poasiadam skanera bo mam zdjęcia takie z lat 30stych ubiegłego wieku gdzie moja prababcia(żyjąca do dzis) ma zdjęcia(ok 10, jak na tamte czasu to szook) ze swoimi dwoma źrebakami...do dzis wspomina że chodziły po podwórku, że jeden miał starsznie krzywe nózki, a za drugiego bardzo poprawnego, dzięki dobrej sprzedaży wyzyli podczas wybuchu wojny...powtarza że ten wąłsnie ciemny kasztanek uratował im życie gdyż poszedł na sprzedaż dla wojska, gdzie ponoc walczył w kawalerii, a oni za pieniądze mogli jeśc.
Czekam na kolejne zdjęcia 🏇
Super wątek.
Świetnie się ogląda i czyta. Bardzo wzruszający

Mój dziadek był ułanem, zdjęć końskich nie mam żadnych, po wojnie handlował końmi.
Mama do dzisiaj wspomina strasznego czarnego ogiera, który wbiegł za nią do domu 🤔 😉
Dla dziadka koń był ważniejszy niż pralka, czy lodówka która była przy kilkunastoosobowej rodzinie zbawieniem. Skąd ja to znam
nasuwa się inne pytanie , czy pokrył?


Polski koń, polski zawodnik, niemiecki fotograf (chyba ME?).
Szczerze zazdroszczę takich "końskich" tradycji w rodzinie... Moi przodkowie jedyny kontakt, jaki mieli wcześniej z końmi, to kiedy podczas wojny łapali biegające luzem polskie konie kawaleryjskie - Niemcy też je bardzo chętnie zgarniali dla siebie - chowali w jakiejś zapyziałej szopie i przekazywali z powrotem do  naszego wojska. Ale na tej samej zasadzie przekazywali by i armaty, gdyby któraś chciała przekłusować luzem przez drogę przed domem...

Ja jestem zatem unikalnym i wyrodnym mutantem rodu 😉
Jak ktoś jeszcze nie widział to warto zobaczyć:



Lanka_Cathar   Farewell to the King...
19 stycznia 2009 19:04
Na pierwszym filmie Mnemezis rzuciły mi się w oczy taczanki. W krajach dawnego ZSRR doczekały się nawet kilku pomników, a Chór Aleksandrowa ma w swoim repertuarze "Pieśń o taczance". Stąd też przypomniały mi się dwa zdjęcia. Pierwsze smutne, bo ukazujące rozbitą taczankę i martwe konie, drugie z parady w Moskwie w 1941 r.
McBeatka-oj kusisz niesamowicie! "szczescie" ze nie jestem z Wawy, bo bym juz teraz tam pojechala 😉 ale musze pomyslec o odwiedzinach jak znajde chwilke wolnego czasu 😀

mnie sie podoba piosenka z trzeciego filmiku, naucze sie jej 😎
ale za to patrzac na taczanki przy pokonywaniu zjazdu z gory robilo mi sie goraco, gdyby jeden kon sie potknal to by bylo po nich...
Ciri serdecznie zapraszam (y)  😀
kpik   kpik bo kpi?
19 stycznia 2009 20:25
bardzo ciekawy temat, u mnie w rodzinie również z 3 pokolenia wstecz były konie, jednak zdjęc zadnych nie posiadam 🙁

będę śledzić ten wątek z przyjemnością 🙂
Mnemezis cudowności!
I nasz 'hymn'!
to jeszcze trzy  🙂


Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
19 stycznia 2009 21:26
Mnie końmi zaraził dziadek, kawalerzysta.
Opowiadał zawsze o swoich koniach, nigdy o wojnie.  

W moje 18. urodziny okradli mnie - w portfelu było moje jedyne, oryginalne zdjęcie Dziadka w mundurze na siwej Bellonie, z 1943. Ryczałam jak bóbr, bo po Jego śmierci to była jedyna "końska" pamiątka, jaką miałam.
Opowiadał mi również historie z planu "Lotnej" - występował w tym filmie jako jeden z ułanów.
Ja się włączę z nieco innym klimatem, ale dalej jak najbardziej zagadnienia archiwalne 🙂



Wojownik Nez-perce, prawdopodobnie na koniu rasy appaloosa (nez-perce byli znani jako świetni hodowcy koni tej rasy), 1910 rok. Fajne indiańskie ogłowie 🙂


i jeszcze jedno, 1895 r.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 stycznia 2009 12:36
fajni ci indianie
efka   CEL - zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom
20 stycznia 2009 13:03
i konie w jakiej formie 😉





wszystko to i wiele wiecej ze str:
http://www.old-picture.com/horses-index-001.htm
Zoyabea, ogladnelam wszystkie. Przefantastyczne. Jak cofniecie sie w czasie. 👍
Z rodzinnego albumu
lata 20te XX w - Siostra Pradziadka ze swoimi końmi


lata 1920-24 - stryjeczny Brat Dziadka




Co do filmu ze szkolenia w Grudziądzu z pierwszej strony wątku, sceny zjeżdżania ze skarpy - we wspomnieniach Tadeusza Rószkiewicza  "Szable w dłoń" jest opis tego zjazdu, który był elementem egzaminu. Zadaniem był zjazd z wałów nadwiślańskich, kto nie zjechał nie zdawał, a zjechać można było tylko powoli. Na tych, którym koń przyspieszył, na dole czekał ambulans, brrr. Ułani musieli sobie radzić w każdej sytuacji, więc przygotowanie też musiało być odpowiednie.

Naprawdę polecam tę książkę, opisy szkolenia są niesamowite.
NAF1 wspaniałe !!to pierwsze  foto podobne do mojego z rodzinnego albumu prababci z źrebakami🙂 że też wtedy w Polsce nie było takiej dostepności aparatów..choc z drugiej strony moze i dobrze, tych zdjęc jest mało i wszytkie sa wyjatkowe :kwiatek:
madzixx dzięki i całkowicie się z Tobą zgadzam, zawsze się wzruszam gdy oglądam te zdjęcia

Co do filmu ze szkolenia w Grudziądzu z pierwszej strony wątku, sceny zjeżdżania ze skarpy - we wspomnieniach Tadeusza Rószkiewicza  "Szable w dłoń" jest opis tego zjazdu, który był elementem egzaminu. Zadaniem był zjazd z wałów nadwiślańskich, kto nie zjechał nie zdawał, a zjechać można było tylko powoli. Na tych, którym koń przyspieszył, na dole czekał ambulans, brrr. Ułani musieli sobie radzić w każdej sytuacji, więc przygotowanie też musiało być odpowiednie.

Naprawdę polecam tę książkę, opisy szkolenia są niesamowite.



Pierwszy zjazd jaki tam jest pokazany - na piaszczystej górze - nie jest nad Wisłą. Obecnie na dole tej górki jest awałek trawnika i bloki. Nadal można tam spotkać amatorów końskich terenów 😉
Skarpa nad Wisłą pokazana jest w dalszej części filmu. Byłam tam niedawno i spojrzałam pierwszy raz pod kątem zjazdów. Auć. Na żywo wygląda jeszcze gorzej.
Dworcika, na zdjęciu albo filmie ciężko jest zawsze pokazać takie rzeczy jak górki, zjazdy, z reguły nawet zdjęcia z wysokich gór nie straszą ani stromizną, ani odległością 🙂

Indianie super! Dzięki za fotki, też przejrzałam cały serwis, kapitalnie, że takie dobrej jakości zdjęcia są publicznie dostępne! 🙂

A na dziś mam coś z zupełnie innej beczki - wszystkie fotki są z... cyrku, dwie pierwsze to Society Circus w Waszyngtonie, rok 1916:





I jedna z moich ulubionych, 1908r, Massachusetts:



Ciekawe, czy w 2115tym ktoś będzie wklejał nasze fotki w interncie (albo czymś, w co w międzyczasie internet wyewoluuje)  😎 😁
koń na osatnim zdjęciu  w poście quantanamery jest prze-pię-knyy...  😜
Janów Podlaski 1938

II Krajowa Wystawa Koni - Lublin 1938

caroline   siwek złotogrzywek :)
20 sierpnia 2009 12:08
kurczę, nie wiem w którym wątku lepiej, tutaj czy w tym: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,6871.0.html

ale skoro ten wykopałam, to tutaj wrzucę, bo przypadkowo znalazłam w necie takie cudeńka:

Olimpiada Moskwa 1980


Jan Kowalczyk na Artemorze


Wanda Wąsowska na Damazym



a to z Nicei

mjr Karol Rómmel, płk Sergiusz Zahorski, rtm. Adam Królikiewicz Nicea 1923 II miejsce w Pucharze Narodów


jeszcze więcej takich cudeniek jest tutaj:
http://www.jankowalczyk.home.pl/olimp_w.php
http://www.jankowalczyk.home.pl/galeria_meks.php
http://www.jankowalczyk.home.pl/galeria_mona.php
http://www.jankowalczyk.home.pl/galeria_mosk.php
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się